zdjęcie Autora

08 października 2010

Agnieszka Cupak

Być bez ego? - katastrofa!

Ego to Ja. Tak najprościej można określić, czym jest ego. Bo z łacińskiego słowo to oznacza właśnie "Ja". Sięgając do "Słownika wyrazów obcych i trudnych" (autorstwa Andrzeja Markowskiego i Radosława Pawelca) dowiemy się, że w teorii psychologicznej Zygmunta Freuda ego to "świadoma część osobowości, która spełnia funkcje poznawcze i kieruje zachowaniem człowieka. W psychoanalizie ego pośredniczy między sferą podświadomych popędów i pragnień - id - a sferą sumienia - superego."

Od ego wywodzą się kolejne pojęcia, jak egoizm, egocentryzm, egotyzm... Krótko mówiąc świat, który kręci się wokół mnie i mojej osoby. A dokładniej właśnie mojej świadomości. Ta zaś kreuje rzeczywistość, w jakiej przychodzi mi żyć.

Co zatem stanie się, jeśli pozbędę się swego ego, jak sugerują niektóre szkoły duchowe?

Moim zdaniem - katastrofa!, gdyż ego jest nieodłącznym elementem nas. Naszej trójczłonowej osobowości, czyli id, ego i superego, lub jak wolą mówić niektórzy, podświadomości, świadomości i nadświadomości. Wyzbycie się jednej z tych części zakłóca ich zespołową pracę. Id nie wie, czego chce, superego popada w skrajności od poczucia winy do megalomani, a ego dusi się i przestaje spełniać swoje funkcje, czyli poznawać i kierować.

Co zatem zrobić, by móc iść do przodu w szeroko rozumianym rozwoju duchowym, a jednocześnie nie zniszczyć w sobie ego? Moim zdaniem trzeba zachować równowagę i harmonię między całą trójcą naszej osobowości.

Ostatnio wokół ego robi się sporo szumu. Pisma i książki New Age, szkoły duchowe, chętnie obarczają winą za nasze niepowodzenia i zło tego świata właśnie ego. Rozpisują się o szkodach, jakie ego wyrządza nam, naszemu życiu, naszemu zdrowiu. Nawołują do wyzbycia się ego, odrzucenia go, zniszczenia w sobie. I wielu idąc za takimi agitacjami robi wszystko by się tego nieszczęsnego ego wyzbyć ze swego życia. Często popadając nawet w pułapkę samego ego, które łatwo się nie poddaje. A że nie brakuje mu sprytu, tak kreuje (w końcu kreacja to jedno z jego zadań) rzeczywistość i świadomość, że człowiek zaczyna żyć w przekonaniu, że wyzbył się lub skutecznie wyzbywa ego, a w rzeczywistości jest nim coraz bardziej owładnięty. Nie dostrzegając tego, narzuca swoje widzenie świata innym, nawołuje wzorem swych duchowych agitatorów do wyzbycia się ego, chwali i akceptuje tych, którzy się do niego przyłączyli, krytykuje, a w skrajnych wypadkach prześladuje tych, którzy żyją sobie ze swym ego za pan brat. Nie przyjmuje innej prawdy poza swoją własną - wyzbywania się ego. Nie dostrzega jednak, że tak naprawdę kieruje nim właśnie ego, które przez pewne nieumiejętne działania zamiast istnieć w harmonii z id i superego, zaczyna dominować, rządzić i oceniać. To ono właśnie zmusza do postrzegania siebie jako lepszego od większości, bo bardziej świadomego szkodliwości ego. To ono poddaje ocenie innych segregując na lepszych - czytaj rzekomo wyzbywających się ego, i na gorszych - czytaj nieświadomych czy też ślepych ignorantów, którzy kierują się ego. To ono będzie w końcu wyłapywało z książek, artykułów czy tekstów o rozwoju duchowym wszystko, co potwierdzi i utwierdzi w słuszności swoich poglądów. Ono w końcu będzie walczyć, często zaciekle, w obronie swych racji, dotyczących szkodliwości ego. Wydaje się to paradoksalne, że właśnie ego będzie karmić się zwalczaniem ego. Ale tak właśnie jest, bo walcząc z ego, w rzeczywistości karmimy je i sprawiamy, że wzrasta w siłę, przejmuje całkowicie nad nami kontrolę i zakłóca harmonijna współprace z id i superego.

Spotkałam się z twierdzeniem, w jakiejś publikacji New Age, że praktyki i medytacje buddyjskie prowadzą do wyzbycia się ego całkowicie. Być może tak jest faktycznie, jednak miedzy postawą buddyjskiego mnicha i niuejdżowego agitatora jest ogromna przepaść. Mnich żyje w spokoju i harmonii z samym sobą, niczego nie narzucając innym, ani przede wszystkim nie oceniając innych. Mnich wie, że każdy z nas ma swoją drogę do przejścia i swoje doświadczenia do przeżycia. Mnich wie, że aby się przebudzić wystarczy chwila potrzebna na otwarcie oczu, nie musi nazywać części siebie: id, ego, superego, bo akceptuje je wszystkie w pełni. Zmienia w sobie to, co jest sprzeczne z jego naturą, rozwija w sobie to, co jest z nią zgodne. W ten sam sposób postępuje każdy oświecony i dążący do oświecenia. Mistrzowie Duchowi, oświeceni, mistycy, czy nawet ci, którzy dopiero otwierają oczy na drodze oświecenia, wiedzą kiedy jedna z trzech części osobowości zaczyna dominować. Czy jest to Ego, czy Id czy Superego, nie ma znaczenia. Znaczenie ma umiejętność rozpoznania w sobie dysharmonii i zapobieganie jej. Znaczenie ma też umiejętność takiego wykorzystania id, ego i superego, by móc stwarzać siebie, kreować swoje wnętrze i otaczający nas świat. I doświadczać go. Doświadczać Bycia. A nie da się Być bez ego. Bo Ego to Ja, a Ja to Bycie, Istnienie, Odczuwanie, Świadomość, Twórczość. Jam Jest - jedna z najwspanialszych i najmądrzejszych afirmacji, jakie znam, nie mogłaby zaistnieć bez ego. Dlatego uważam, że nie należy dać się zwariować w oczernianiu, negowaniu i wyzbywaniu się ego. Zamiast tego nauczyć się po prostu Być. Nie oceniać - a to bardzo trudna sztuka. Nie narzucać. Uszanować doświadczenia innych, w pełni przeżywając własne. I kształtować je zgodnie z Własną Wolną Wolą. Tyle wystarczy, by nasze ego z dominanta stało się jednym z trzech czynników naszej pełnej osobowości.


Agnieszka Cupak

Gelnhausen lipiec 2010



Komentarze

[foto]
1. * * *Krzysiek Joczyn • 2010-10-09

Nigdy nie wiedziałem co właściwie maja na myśli te niektóre szkoły duchowe namawiające do wyzbycia się ego. Trzeba by to wpierw ustalić.
Nie bardzo wiem też co Pani ma na myśli twierdząc implicite że jesteśmy bardzo ważnym elementem nas samych.
[foto]
2. * * *Przemysław Kapałka • 2010-10-12

Po co masz ego? Abyś mógł odnaleźć swoją jaźń. A co robisz? Pozwalasz mu się ciągnąć, jak psu na smyczy. Sai Baba.
3. Ego - a Życie !NN#2716 • 2010-10-12

Aby żyć trzeba się niestety nauczyć oceniać - co jest dobre, a co złe dla mojego osobistego rozwoju i dla rozwoju społeczeństwa w którym żyję !!! Bez wątpienia Ego bierze w tej ocenie udział - i jest to tym silniejszy udział im bardziej angażujemy się w próbę zmiany siebie i swego otoczenia !!! Owszem - taka ciężka orka z próbą zmiany siebie lub swego otoczenia może się skończyć wypaleniem - i wtedy niestety organizm sam upomni się o odpoczynek - poprzez ciągłe zmęczenie, depresję, wypalenie zawodowe !!! Należy więc iść drogą środka - i próbę zmiany siebie lub swego otoczenia traktować bardziej jak zabawę niż śmiertelne zmaganie !!! Mnie jak do tej pory ta Lila-zabawa się nie udaje i wciąż, czasami niepotrzebnie, walczę z życiem !!! Dlatego podziwiam tych Mistrzów Duchowych, zwłaszcza w Buddyzmie, którym się to udało - i dzięki temu utrzymują stan nieustannego Pokoju !!! Pozdrawiam.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)