17 października 2019
Wojciech Suchomski
Cechy narodowe Polaków
Podsumowanie cyklu o cechach charakteru akceptowanych przez Polaków
Czym jest kultura? Wzory kultury narodu polskiego. Cechy charakteru Polaków.
Z zaskoczeniem zauważyłem, że od mojego poprzedniego artykułu w Tarace minęło już 14 miesięcy! Najwyższy czas dopisać ostatni odcinek cyklu o cechach narodowych Polaków. Podsumujmy dotychczasowe rozważania.
Wspólnotę narodową łączy pamięć własnej przeszłości i jej kultura. Ale czym jest kultura? Ruth Benedict definiuje ją następująco: „Kultura jest to złożona całość, zawierająca nawyki nabyte przez człowieka jako członka społeczności”. Dzięki pracom Benedict wiemy, że kultury przyswajają i przekształcają cechy, które mogą spożytkować dla własnych celów, a inne odrzucają. Daną społeczność scalają podobne wzory myślenia i zachowania oraz wspólne wartości. Nośnikiem tych wartości i sposobu myślenia jest wspólny język. Wartości danej kultury znajdują swoje odzwierciedlenie w normach społecznych, czyli regułach zachowań akceptowanych przez członków tej kultury. Wartości i normy kształtują sposoby zachowań członków danej kultury. Dają im poczucie przynależności, umożliwiają ich integrację. Przekładając to na język astrologii, kultura społeczna danego narodu jest symbolizowana w horoskopie państwa przez Księżyc.
Aby uporządkować wzory kultury naszego narodu, podzieliłem je na sześć grup tematycznych, oznaczając kolorami dla łatwiejszego zapamiętania. Chciałbym zaznaczyć, że chociaż są to kulturowo akceptowane cechy w naszym społeczeństwie, nie oznacza to, że wszyscy je posiadamy w jednakowym stopniu. Jest to raczej koncentrat polskości, który wszyscy posiadamy w mniej lub bardziej rozwodnionej postaci...
1. Emocjonalność
Na psychologicznej mapie świata jesteśmy jednym z najbardziej emocjonalnych narodów. Jesteśmy wrażliwi na nastroje i emocje, wyrażamy je szczerze i spontanicznie. Polacy są bardzo bezpośredni. Podczas kiedy wiele innych nacji owija w bawełnę, kurtuazyjnie coś przemilcza lub stosuje sugestię, Polacy walą prawdę między oczy kiedy coś im się nie podoba. Często stosujemy zasadę „wszystko albo nic”. Naszymi cechami są impulsywność, porywczość, niecierpliwość, nadmierna ekscytacja, powierzchowność. Niecierpliwość przejawia się w tym, że szybko wyrabiamy sobie zdanie i reflektujemy się najczęściej wtedy, kiedy jest już za późno.
Przedkładamy emocje nad racjonalność. Nie cenimy wartości umysłowych, odczuwamy niechęć do posługiwania się obiektywnymi kategoriami myślenia, w których wykorzystywane są liczby, miary, kalkulacja czy planowanie. Brakuje nam krytycznego myślenia i wyciągania wniosków z popełnionych błędów. Mamy skłonność do wydawania opinii w oparciu o wrażenia emocjonalne, a nie o racjonalnie przemyślane fakty. Jesteśmy podatni na wrażenia zewnętrzne i sugestię (gest, uśmiech, sposób bycia). Jak powiedział Józef Piłsudski: „Sztuką rządzenia Polakami jest wzbudzanie odpowiednich nastrojów”.
Brakuje nam dystansu do siebie, nerwowo i emocjonalnie reagujemy na krytykę. Jednym ze sposobów na ujście emocji jest dla nas narzekanie i punktowanie wad otaczającej nas rzeczywistości. Prowadzi to do tego, że lubimy mieć swoje zdanie na każdy temat („nie znam się, ale się wypowiem”). W Polsce 38 milionów ekspertów wyjaśni ci każde zagadnienie „na własny rozum”. Uwielbiamy sejmikować, dyskutować, plotkować i kłócić się.
2. Improwizacja
Jak pisałem wcześniej, przedkładamy emocje nad racjonalność, czyn nad planowanie. Zasada, że „najpierw działamy, później myślimy” znajduje odzwierciedlenie w szeregu popularnych powiedzonek: „się zobaczy”, „coś wymyślę”, „jakoś to będzie”, „nie martw się na zapas”, „damy radę” czy „będzie dobrze”. Takie działanie bez zbędnych zmartwień o konsekwencje ma też swoje dobre strony: potrafimy podejmować ryzyko bez obaw, a czasem nawet sięgać po niemożliwe. Są to cechy przedsiębiorców i pionierów. Mamy doświadczenie w konieczności błyskawicznego podejmowania decyzji bez przygotowania, w oparciu o swoje własne doświadczenia i intuicję. Dzięki szybkiej orientacji Polak potrafi ad hoc wymyślać dobre rozwiązania oraz wyjścia z dynamicznej sytuacji, coś czego nie potrafią inne nacje. Dzięki dużej wyobraźni nie potrzebujemy schematów ani instrukcji aby sobie poradzić. Potrafimy być nieszablonowi, kreatywni, sprytni i elastyczni. Mamy wrodzoną umiejętność dostosowywania się do różnych sytuacji, a nawet mamy na nią specjalne słowo: „kombinowanie”. Jesteśmy samodzielni i zaradni - większość Polaków potrafi wyremontować, naprawić lub choćby dokręcić niemal wszystko.
Jesteśmy odważni, czasem wręcz brawurowi i chętnie podejmujemy wyzwania (zwłaszcza przy widzach). W historii przykładów bojowości i męstwa Polaków jest aż nadto.
W skali kraju realizujemy Wielkie Narodowe Strategie, bez wcześniejszego planowania, oceny ryzyk i potencjalnych konsekwencji. Strategię zastępuje tu właśnie improwizacja. Ignorowane są twarde dane statystyczne i analizy przewidujące konsekwencje. Jeśli już szukamy odpowiedzi na pytania to tok myślenia kończy się bardzo szybko. Szukamy raczej łatwych odpowiedzi zero-jedynkowych, co powoduje, że wyciągamy pochopne wnioski. Uogólniamy na podstawie pojedynczych obserwacji, stereotypów i niesprawdzonych informacji.
Krótkowzroczność jest także widoczna w polityce i pochopnie zawieranych sojuszach (o czym piszę dalej w 4. punkcie Wielkoduszność).
3. Nieodpowiedzialność
Nasza nieobliczalność i spontaniczność niestety nie pomaga w wytrwałej pracy. Polacy mają wprawdzie dużo dobrych chęci i zamiarów, wpadają na fantastyczne pomysły, ale często są one oderwane od rzeczywistości (tzw. bujanie w obłokach). Cechuje nas próżność i lekkomyślność, mamy problem z właściwą oceną siebie i swoich możliwości, bierzemy własne pragnienia za rzeczywistość. Mamy wielkie ambicje i wzniosłe zamiary, dlatego podejmujemy lekkomyślnie zobowiązania, ale potem pracujemy zrywami, niestabilnie. Często okazuje się, że był to tzw. słomiany zapał. Z powodu braku wytrwałości nasze pomysły często są nieskuteczne i wtedy nadrabiamy pomysłowością, improwizowaniem i cwaniactwem.
Cechuje nas beztroska, rozrzutność, chwiejność, niestałość charakteru. Mamy upodobanie do życia z gestem i fantazją, jesteśmy próżni i lekkomyślni. Wszystko dzieje się w kontekście „dziś, najdalej jutro”, a potem szybko osiadamy na laurach. Jest to działanie na krótką metę, gdzie tymczasowość jest ważniejsza od długofalowego myślenia, wytrwałości i systematyczności. Brakuje nam perspektywicznego myślenia, analizy ryzyka i potencjalnych konsekwencji. Nie analizujemy mechanizmów przyczynowo-skutkowych i przez to nie wyciągamy wniosków na przyszłość. Zamiast rozwiązywać problem, naprawiać skutki nieszczęścia i pracować nad tym, by w przyszłości uniknąć podobnego, szukamy winnego, żeby go ukarać. Przez to nadmiernie boimy się popełniać błędy i zamiast natychmiast je naprawiać, błędy te ukrywamy, brnąc w coraz gorszą i trudniejszą do naprawienia sytuację. Polacy wstydzą się przyznać do błędu, niewiedzy czy porażki i być może dlatego tak często się procesowali. Nie biorą odpowiedzialności za swoje decyzje i działania ale jak dzieci obwiniają za to innych. Winny niepowodzeń jest zawsze ktoś inny: rusek, niemiec, żyd, głupi jankes, głupi angol, ciapaty, banderowiec, mason, bankster, sędzia kalosz, zdradzieccy alianci.
Ta niechęć do brania odpowiedzialności znajduje odzwierciedlenie w naszym języku: „w e-maila wkradł się błąd”, „szklanka mi spadła”, „popsuło się”, „uciekł mi autobus”. Dla porównania w języku angielskim nawet nie ma takiej konstrukcji (mówi się za to: „spóźniłem się na autobus”). Jak wspominałem na początku artykułu, za pomocą języka przekazujemy dzieciom swój sposób myślenia i wartości, które są wspólne dla naszej społeczności. Skoro stosujemy wspomniane powyżej konstrukcje słowne, to z pokolenia na pokolenie przekazujemy tę beztroskę i brak odpowiedzialności.
4. Wielkoduszność
Brak krytycznego myślenia i wyciągania wniosków z popełnionych błędów przejawia się tym, że Polaka można wziąć na litość lub sentymenty. Emocjonalność i miękkość charakteru powoduje, że mamy wrodzoną zdolność do łatwego wybaczania i dawania drugiej szansy. Jesteśmy przy tym tak ufni, że aż czasem naiwni. Na fałszywe zapewnienia dają się nabierać nawet nasi przywódcy polityczni, co kończy się niekorzystnymi umowami międzynarodowymi i fatalnymi sojuszami.
Cechuje nas humanitaryzm, altruizm, ofiarność, dobroć, życzliwość, współczucie dla słabszych i przegranych. Od polityków oczekujemy, że będą opiekowali się ludźmi. Czy pamiętacie jak w 1997 r. Cimoszewicz powiedział do powodzian, którzy zwrócili się do rządu o pomoc: „trzeba się było ubezpieczyć”? Mimo że to, co powiedział, było całkowicie racjonalne i odwoływało się do poczucia odpowiedzialności, zostało odebrane jako nieczułe i polityk ten był skończony. Nic dziwnego, że w Polsce akceptowane są postawy roszczeniowe, zorientowane na siebie i własne dobro.
Polacy są serdeczni i gościnni. Może dzięki temu w naszej naturze leży tolerancja światopoglądowa, narodowa i rasowa. Jesteśmy zazwyczaj szczerzy i prawdomówni, mówimy „prosto z mostu”.
W naszej kulturze leży uprzejmość wobec kobiet, akceptowany jest wpływ rodziców na życie dorosłych dzieci. Ważne są dla nas więzi rodzinne i towarzyskie, ulubionym zajęciem jest rozmowa, często przy alkoholu. Brakuje relacji wykraczających poza więzy rodzinne lub są one znacznie słabsze. Często tworzymy „kółka wzajemnej adoracji”, których członkowie raczej prawią sobie komplementy niż konfrontują swoje poglądy i ścierają się intelektualnie. Panuje zasada, że nie wolno „kalać swojego gniazda”. W stosunkach międzyludzkich mniejszą wagę przywiązujemy do przesłanek obiektywnych, natomiast większą do wrażeń ogólnych, takich jak gest, uśmiech, sposób bycia. Kierujemy się prostym sądem: podoba mi się/nie podoba mi się.
5. Umiłowanie wolności
Pisałem wcześniej o naszej niechęci do planowania i dyscypliny. Wszystko to spowodowane jest naszym umiłowaniem wolności. Polak nie lubi, kiedy ktoś mu coś każe, pojawia się wtedy mniej lub bardziej skrywany bunt albo frustracja. Nie lubimy: rygorów, obowiązków, porządku, nieprzekraczalnych terminów czy ograniczeń prędkości. Kwestionowane są nawet wyroki sądowe. Ze względu na trudną historię naturalny jest dla nas bunt przeciw władzy i warcholstwo, z których wynika polska tolerancja dla bezkarności.
Lekceważymy procedury i przepisy, coś co jest podstawą sprawnie działających organizacji, a z tego wynika bylejakość i zadowalanie się przeciętnością. Nie doceniamy fachowców i ignorujemy ograniczenia budżetowe. Lekkomyślnie zawieramy umowy, a potem chcemy je renegocjować lub wydłużyć. Nie szanując przepisów, nie szanujemy też cudzej własności.
Jesteśmy skuteczni, kiedy trzeba połączyć siły w walce o Wielką Sprawę, potrafimy się wtedy całkowicie oddać sprawie publicznej. Jest to jednak zapał krótkotrwały, brakuje nam później konsekwencji i wytrwałości do mrówczej pracy czy pilnowania szczegółów.
Nasz indywidualizm często przeradza się w samowolę, buntowniczość i warcholstwo. Rywalizujemy ze sobą zamiast współpracować. Brakuje nam umiejętności pracy zespołowej, przełożenia interesu zespołu, grupy, społeczeństwa nad swój własny. Każdy ciągnie w swoją stronę, „moje” musi być na wierzchu, i dlatego jako naród czy zespół - przegrywamy. Stąd wynika słaba zdolność do budowania związków biznesowych z innymi. Jesteśmy wprawdzie samodzielni i jak wspomniałem w 2 punkcie, mamy zmysł przedsiębiorczości, ale prowadzenie biznesu szwankuje z powodu złej organizacji, niepunktualności, braku dbałości o szczegóły, niedotrzymywania umów i naginania przepisów.
Umiłowanie wolności przejawia się także w tolerancji religijnej i światopoglądowej.
6. Romantyzm
Nazwałem ten blok Romantyzm, ponieważ nurt ten wyraża wszystko, co bliskie polskiej kulturze: podkreślenie emocji i indywidualizmu, idealizm, myślenie magiczne lub religijne, bunt przeciw ustalonym regułom społecznym oraz bunt przeciw naukowemu podejściu do natury i człowieka. Dlaczego utożsamiamy się ze słowami Mickiewicza "czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko"? Kultura jest gruntem, na którym zakwitają pewne idee, a inne nie, a to, co pisał Mickiewicz, trafiło u nas na podatnych odbiorców i jest nadal kultywowane.
Polacy wierzą w zaklinanie rzeczywistości - właśnie "wierzą", a nie wiedzą że można ją świadomie zaplanować czy ubezpieczyć. Kiedy w 2018 r. doskwierała nam susza wzywano do „modlitwy o deszcz”, także w Sejmie, podczas gdy racjonalnymi rozwiązaniami byłyby inwestycje w gospodarkę wodną, infrastrukturę, projekty środowiskowe czy badania naukowe w tym zakresie.
Wspominałem w punkcie 4, że jesteśmy nadmiernie ufni. Wierzymy w pomoc wyższych sił duchowych (Opatrzności, ale też rządu czy silnego przywódcy narodu) oraz że cokolwiek się stanie, poradzimy sobie. Tak natchnionych ludzi łatwiej przekonać poprzez patriotyczne bicie piany, aby oddali życie za Wielką Sprawę. Zwłaszcza, że jesteśmy przywiązani do takich postaw, jak: bojowość, służba, męstwo, bohaterstwo, ofiarność, heroizm i honor. Wadą w zawierzaniu swojego losu Opatrzności jest chwytanie się nadziei, wiara w cud albo bierna postawa „jakoś to będzie”. Wynika to z omawianej już w punkcie 3 niechęci do brania odpowiedzialności za swoje życie i fatalizmie („co ma być to będzie”), który zakłada że dalsze losy potoczą się w zależności, czy ktoś ma pecha albo ma szczęście. Przy takim podejściu planowanie czegokolwiek jest zbyteczne, bo przecież i tak nie mamy wpływu na bieg zdarzeń. Polacy wierzą, że przyczyną ich niepowodzeń zawsze jest coś, co od nich nie zależy.
Nasz etos narodowy zawsze był budowany na wierze, że jesteśmy w stanie zmobilizować się i dokonać Wielkiego Czynu, który zmieni nasz los, że w tym celu musimy poświęcić się dla wyższej idei, Wielkiej Sprawy, narodu lub złożyć jakąś ofiarę. Wymagano od nas niejednokrotnie poświęcenia życia nie wyjaśniając racjonalnych przesłanek, dlaczego mamy to zrobić. Skoro takie rzeczy są przekazywane w literaturze i obecne w lekturach szkolnych i nikt tego nie wyśmiał, to znaczy że są akceptowane przez Polaków i są częścią naszej kultury. Wierzymy w szczególną rolę Polski i wiara ta ma korzenie jeszcze w XVI-wiecznym sarmatyzmie. W przeszłości wmawialiśmy sobie, że jesteśmy „przedmurzem chrześcijaństwa”, potem „kordonem sanitarnym”, potem „łącznikiem i mostem między Wschodem i Zachodem”, teraz słyszy się o przyszłym „mocarstwie nad Wisłą”.
Przez wiele lat wśród Polaków panował swoisty snobizm narażania się i poświęcania, a martyrologia była dowodem na siłę ducha. Kilka miesięcy temu Radosław Sikorski zauważył: „Część polskich polityków uważa, że bycie wieczną ofiarą to właśnie spełnienie naszej historycznej misji. Mesjanistyczna zgroza”.
Na koniec artykułu chciałbym poinformować, że za kilka dni, w sobotę 19 października, wygłoszę prelekcję „Prawdziwy znak Zodiaku Polaków” podczas konferencji Polskiego Towarzystwa Astrologicznego. Mój wykład będzie w dużej mierze dotyczył tematów, o których ostatnio pisałem na Tarace, to znaczy: kulturze polskiej i charakteru narodowego Polaków. Serdecznie zapraszam.
Przygotowując artykuł korzystałem z książki „Charakter narodowy Polaków i innych” Edmunda Lewandowskiego oraz artykułów w portalu Wszystko co najważniejsze, z których szczególnie chciałbym polecić „Kultura umysłowa Polaków. Dlaczego myślimy tak, jak myślimy”.
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Ponad sto lat temu podobnie ówczesnych Polaków obnażał Dmowski w "Myślach nowoczesnego Polaka". Później bardzo podobnie narzekał na rodaków ktoś z całkiem innej gliny czyli Witkacy, "Niemyte dusze".
Postawa wiecznej ofiary, za której niedole odpowiadają "inni", jest jednak dziwnie nowoczesna. Tak każe nowoczesna lewica! Uznaj siebie za członka "mniejszości" poszkodowanej przez "dominantów" i z tym obnoś się wzbudzając litość i poczucie winy. Ale jakoś ci rzekomi krzywdziciele Polaków do win nie chcą się przyznać, więc taktyka jałowa.
Protestuje przeciw rzekomej gościnności, tolerancji i wielkoduszności. Raczej obserwujemy przeciwieństwo, czyli nietolerancję, zamknięcie na odmienność i zapiekłą organiczną wrogość wobec mówiących innym językiem i mających inny kolor skóry. Przynajmniej u widocznej części Polaków.
Rzekome umiłowanie wolności jest naprawdę umiłowaniem samowoli. Od wolności Polacy uciekają w najlepszym Frommowskim stylu.
Żeby nie narzekać, dopiszę później.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Przez minione ok. 30 lat poprawił się ogólny wygląd miejsc, gdzie żyjemy. Ubyło bałaganu, śmiecia i porzucenisk.
Poza tym wiele zależy od tego, kogo obserwujemy. Który z byłych zaborów. Którą warstwę społeczną. Który region i miasto.
Oraz który okres historyczny, bo to przecież się zmienia.
![[foto]](/author_photo/dobrowolski.jpg)
![[foto]](/author_photo/dobrowolski.jpg)
A niektóre są wręcz szkodliwe:
Gdy na przejściu/skrzyżowaniu ewidentnie nie ma innych uczestników ruchu po jakimś czekania można się zafiksowac na punkcie świateł i ruszyć po zmianie na zielone... nie zależnie od tego, że ktoś właśnie na nie wszedł.
Znaki STOP znowu przekierowują cześć uwagi z drogi na na mechanizm zatrzymania samochodu, a następnie w prawie nie go w ruchu... przy nie po radnych kursanta na prawo to naprawdę jest niebezpieczne.
A najgorszy jest kolejowy wyjec R-1... który bardziej wywołuje tzw. efekt mrożący niż ostrzega. Zresztą z WKD była taka checa, że sygnał ten uszkadza słuch osób mieszkający w pobliżu linii... https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/580026,wojna-wkd-podkowa-lesna-sygnaly-ostrzegawcze-halas-mieszkancy.html
![[foto]](/author_photo/miroslaw_czylek.jpg)
AD 1 - tak, emocje kierują nami w polityce strasznie mocno, dlatego irytowałem się w kontekście Pawła Adamowicza, co tak naprawdę państwo i profesjonaliści zrobili z sytuacją. Nie było dyskusji o tym, jak funkcjonuje rynek ochroniarski w Polsce. Albo było tego za mało. Widzę wiele miejsc, wiele imprez. Zero profesjonalizmu. Słabe zabezpieczenie. Dalej prowizorka. Co robią politycy? Zajmują się niemerytoryczną "mową nienawiści". Tak, oczywiście, chciałbym byśmy byli lepsi dla siebie. Ale w wyciąganiu pragmatycznych wniosków jako naród jesteśmy słabi.
AD 2 - improwizacja, jakoś - to - będzie, damy radę przejawia się na wielu poziomach. Jaką złość to we mnie wywołuję - wolę nie pisać. Sądzę, że ten czynnik jest najlepiej dostrzegany w sektorze zawieranych umów o pracę, w kwestii BHP czy jednym z wyższych wskaźników wypadków drogowych. To lekko łączy się z patriarchatem. Facet jest wyzywany od bab lub piesków francuskich, jak protestuje, by coś robić z zabezpieczeniem, lub jak np nie ląduje we mgle.
AD 3 - to mnie drażni mniej, bo daje się sublimować w świecie artystycznym. Bardzo ciekawa obserwacja lingwistyczna.
![[foto]](/author_photo/miroslaw_czylek.jpg)
AD 5 - umiłowanie wolności dobrze koegzystuje z nieskrępowanymi emocjami, gdzie one są podstawą funkcjonowania. To neptuniczność. Zwróciłem uwagę zarówno na Neptuna III RP i wzajemnej korelacji z Neptunem AD 966. Niektórzy mogą w tym widzieć Księżyc w Wodniku, ewentualnie.
AD 6 - to byłoby mniej groźne, a nawet mogłoby pełnić rolę totemu, gdyby nie to, że poprzednie pięć punktów sprawia, że uzupełnia mało pozytywny obraz.
Jeszcze nie czytałem komentarzy pod spodem, ale w ciemno mogę dodać - ależ tak, oczywiście - oprócz wad mamy też swoje zalety! Mocne strony. A zadaniem na przyszłość jest przepracowanie tych sześciu punktów i zmierzenie się z tym.
![[foto]](/author_photo/miroslaw_czylek.jpg)
Podałbym, ale zaraz znalazłaby się riposta, że A, B, C i D. Nie mam racji?
Przede wszystkim słowo "wielkoduszny" jest solidną pułapką na niedźwiedzia.
Czy można je zastąpić słowem "bardziej rzetelnego", "bardziej solidarnego", "lepiej poukładanego ekonomicznie", "innowacyjnego" lub "progresywnego w sprawach X, Y, Z"? Wówczas, nie ma sprawy, zacznę wymieniać.
![[foto]](/author_photo/miroslaw_czylek.jpg)
Zostałam rozszyfrowana, no trudno. Pozdrawiam :)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)

W: Olga Tokarczuk, "Mały stronniczy przewodnik po Polsce dla Niemców z racji wstąpienia do Unii Europejskiej", w: "Moment niedźwiedzia".
![[foto]](/author_photo/miroslaw_czylek.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
https://youtu.be/yHCnCa_q6BM?t=5870
Ten wykład Jacka Bartosiaka też zalecam: o Obwodzie Kaliningradzkim. Druga połowa ciekawsza. Zaczyna być kawa na ławę. https://youtu.be/9FcAibBIbb4
![[foto]](/author_photo/zrodlo.jpg)
Zasmucają mnie teksty w rodzaju "No dno jest ta Polska" i zamieszczanie przykładów, jacy to my Polacy jesteśmy nieprzyjemni. Polacy mają pewne wady, podobnie jak Niemcy, Anglicy czy Rosjanie. Każdy ma wady. Skupianie się na nich to mówienie, że szklanka jest w połowie pusta.
Kiedy postawiłem ostatnią kropkę w artykule o Cechach narodowych Polaków, a może to było po komentarzu Wojciecha Jóźwiaka "infantylizm Polaków", pojawił mi się obraz dziecka. Niesfornego, które do późnego wieczoru gania po podwórku z karabinem z patyka, bawiąc się w wojnę, kiedy w domu czekają nieodrobione lekcje. Ale też wrażliwego na krzywdę psa, któremu kolec wbił się w łapę. Albo mającego różne zwariowane pomysły, z którym nigdy nie da się nudzić.
Czy będziemy mieli za złe dziecku, że jest nieodpowiedzialne albo że na różne sprawy reaguje przesadnie emocjonalnie? Ono takie po prostu jest. Nieznośne, ale kochane.
![[foto]](/author_photo/miroslaw_czylek.jpg)
Ta teoria byłaby może i sensowna, gdyby nie fakt, że wielu noblistów poznęcało się nad swoimi narodami i obyczajowościami. Łatwiej może pójdzie mi z rekonesansem filmowym i Oskarami:
- Oskary często otrzymują filmy, w których amerykańscy przywódcy, generałowie czy jacyś analitycy są przedstawieni jak ostatni debile (np Hurt Locker w 2009, Tańczący z Wilkami w 1990, dużo filmów antywojennych)
- "Zniewolony" z 2013 r. - jak Amerykanie byli źli i okrutni wobec Murzynów
- "Slumdog" z 2007 r. - demitologizacja tańczących Hindusów i Bollywoodu
- "Miasto gniewu" z 2005 r. - problem nierówności w USA
- "Lot nad kukułczym gniazdem" z 1975 r. - o dehumanizacji w psychiatryku
- "Oto głowa zdrajcy" z 1966 r. - o zgniliznie angielskiego państwa
- "Ida" - o bezpiece i PRL w tle
- "Rozstanie" z 2011 r. - jak okrutne jest prawo w Iranie
- "Życie na podsłuchu: z 2006r. - jak NRD infiltrowało obywateli
- "Spaleni słońcem" z 2004 r. - rozprawa z komunistycznym ZSRR
- "Indochiny" z 1992 r. - tutaj Francja robi swój rachunek sumienia
c.d.
-
![[foto]](/author_photo/miroslaw_czylek.jpg)
Jeśli zatem mamy wady narodowe Polaków, to nie płaczmy, że się znęcamy nad sobą. To by świadczyło bardziej o naszej dojrzałości, a nie budziło jakieś nacjonalistyczne demony, że ktoś zły i niedobry zrobił z nas wstrętnych Polakożerców.
No i teraz - kto dostał Nobla literackiego. Ano, dostali:
1. Sienkiewicz, który jako jedyny chyba "nie pasuje" do ogólnego obrazu złych i nieoptymistycznych pisarzy. Ale "Janko Muzykanta" napisał. Oprócz kanonów literackich ze szkoły nie za bardzo znam jego twórczość.
2. Dalej - Reymont. No, "Ziemia Obiecana" to jest taka ostra jazda po wielokulturowym społeczeństwie polskim a w szczególności cwanych przedsiębiorcach (fajne zestawienie: Żyd, Niemiec, Polak), że aż mnie dziwi, że nie mylą Reymonta z Marksem.
3. Miłosz. Zwanie go polakożercą to standard w wielu środowiskach "patriotycznych".
4. Tokarczuk - psy są wieszane na niej od momentu, gdy dostała Nobla, że głowa mała.
![[foto]](/author_photo/miroslaw_czylek.jpg)
"Nagroda Nobla się ostatnio zdewaluowała. Wszelkie wyróżnienia dostają głównie ludzie z lewackich środowisk, a szczególnie jak ktoś szkaluje Polskę, to jest nagradzany"
(...) "Jego zdaniem pisarka "bardzo źle wyrażała się o Polakach". - Że rzekomo Polacy byli właścicielami niewolników, że mordowali Żydów i tego typu historie - wymieniał. - Była jednym z kilku polakożerców" (...).
(...) "Wszelkie wyróżnienia dostają głównie ludzie z lewackich środowisk, a szczególnie jak ktoś szkaluje Polskę, to jest nagradzany. Czesław Miłosz, świętej pamięci, po prostu zachowywał się jak wróg Polaków, noblistka Szymborska ody do Stalina pisała, a obecna (noblistka Olga Tokarczuk - red.) po prostu bardzo źle się o Polakach wyrażała, że byliśmy wrogami. Dla mnie to jest nie do przyjęcia - podsumował".
I bardzo możliwe, że takie przewrażliwienie, że się o nas "dobrze mówi" (jest sporo fetyszystów, którzy lubili się powoływać na tzw zagraniczną prasę, która zrobiła z nas Kujona Transformacji) lub "źle mówi" świadczy o nas... źle. Czy jakiegoś Amerykanina czy Niemca boli, że jakiś amerykański czy niemiecki pisarz rozprawia się z apartheidem, nazizmem i jedzie jak po kobyle po swoim narodzie, a później czytamy że "ten reżyser nie jest prawdziwym Amerykaninem"? Polska to zakompleksiony naród, który zachowuje się jak uczeń na apelu szkolnym i chce dobrze wypaść. Po co?
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Zachód zawdzięcza swój indywidualizm Kościołowi
Od tamtego tekstu idą linki:
How Inbred Are Europeans? (Ile chowu wsobnego mają Europejczycy?)
I dalej:
Clannishness defined (Definicja klanowości)
Wydaje mi się, że klanowość i nasz stosunek do niej jest rzeczą teraz prawie tak samo pilną i gorącą jak stosunek do zwierząt i ich zabijania. (Gorętsze są tylko kwestie klimatu i skażania atmosfery gazami cieplarnianymi.) Bo to dotyczy (a) tego, jak sami się definiujemy i lokujemy w świecie, (b) tego, jak mamy postępować z narodami, które mają pod tym względem przeciwne obyczaje. Mam na myśli nie tylko Arabów, ale i (głównie dawniej) Żydów, ale też np. Lakotów, Majów i innych Indian, i innych ludów plemiennych, do których jeździmy po nauki duchowe. Przy okazji: kolejna biała plama wołająca o etnologów, którzy ją powinni zmapować.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Geert Hofstede – praktyczne zastosowanie wymiarów kultur narodowych
http://dlibra.umcs.lublin.pl/Content/21803/czas19356_25_1_2_2012_3.pdf
Z 2012 roku, idee starsze: Hofstede pracował nad tym na początku lat 1980-tych i tylko w wolnym świecie, przez co Polski nie ma w jego zestawieniach. Ale znać warto.
![[foto]](/author_photo/zdjecie.png)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Przypomnę urodzeniowy kosmogram Wałęsy:

Z tego można wyciągnąć 2 wnioski:
1) Być może ta wybitna zbieżność Słońca Wałęsy umożliwiła mu wejście w rolę spontanicznego przywódcy w 1980 r.
2) Być może Wałęsa jest "typowym Polakiem" lub wyraziście reprezentuje główne cechy polskiego typu, tj. "charakteru narodowego".
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Zanim się rzuci taką tezą, z bardzo wielkim logicznym kwantyfikatorem, warto zastanowić się, czy czasem nie jest tak, że:
A) pogląd jest wyrazem osobistego poczucia niedowartościowania,
B) sami Polacy, tzn. zarówno niektórzy rządzący, jak i "się" czyli rozpowszechniony w Polsce dyskurs, "mają siebie za nic".
O tym, co dzieje się na linii USA - RFN czytamy świeżo: https://www.rp.pl/Komentarze/306079971-Haszczynski-Jednosc-Zachodu-zagrozona.html
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.