zdjęcie Autora

27 kwietnia 2015

Lena Ward

Człowiecza Algiz

Kategoria: Runy
Tematy/tagi: germańska mitologiaruny

Do tej pory utożsamiałam człowieka, z Mannaz. Wiadomo man - człowiek. Sytuacja uległa zmianie po tym, jak w poszukiwaniu iskry natchnienia, kolejny raz

Do tej pory utożsamiałam człowieka z Mannaz. Wiadomo „man” – człowiek. Sytuacja uległa zmianie po tym, gdy w poszukiwaniu iskry natchnienia kolejny raz przeglądałam mitologię germańską.

Podpierając się Arturem Szrejterem (Mitologia germańska), jak również Eddą poetycką (Vóluspá wers 17-18), można zacytować następujące historie:

„Pewnego razu po Midgardzie podróżowali Odyn, jego brat (choć są tacy, co przeczą więzom ich krwi) Hónir i Loki. Idąc morskim wybrzeżem, natknęli się na rosnące obok siebie dwa drzewa — jesion i wiąz.
Hónir przeszedł obok nich obojętnie, ale Loki przystanął i rzekł do Odyna:
— Bracie krwi (Loki i Odyn przysięgli sobie wieczną przyjaźń, umocnioną wspólnotą krwi), zawsze chciałeś, by Midgard zamieszkiwały istoty nam posłuszne. Czy nie byłoby dobre, gdybyśmy z tych drzew stworzyli nowe plemię?
— To by było dobre — odparł Odyn.
I stało się, że z jesionu (askr) powstał mężczyzna o imieniu Askr, zaś z wiązu (embla,) — kobieta, Embla. Leżeli jednak nieruchomo, lica mieli blade, bez śladu życia.
Przeto Odyn tchnął w nich moc oddychania, Hónir ofiarował im duszę, zaś Loki — ciepło gorącej krwi, a policzkom rumieńce. Od Askra i Embli pochodzą wszyscy ludzie, nawet nasi wrogowie, mówiący innym językiem. Tak właśnie Midgard zapełnił się sługami bogów.”

EDDA POETYCKA
WIESZCZBA WÖLWY (VÖLUSPÁ)

„17. Wtedy z tej rzeszy zstąpili trzej Asowie,
Mocni i miłościwi, do mgieł niebytu;
Ujrzeli na ziemi w niemocy leżących
Aska i Emblę, nieświadomych losu.

18. Ducha nie mieli i tchu nie mieli,
Ni krwi, ni głosu, ni rumieńców zdrowych;
Dech dał im Odin, a duszę dał Hönir,
Krew dał im Lothur i rumieniec zdrowy.”

W tych dwóch cytatach są oczywiście pewne rozbieżności (jak to zwykle bywa w przypadku relacji z początków istnienia świata). Na przykład większość interpretatorów przyjęła traktować Lotrhura (Płonący) jako Lokiego, inni natomiast twierdzą, że absolutnie nie, bo kupy się to nie trzyma i w ogóle nieprawda. (Osobiście przychylam się do pierwszej wersji. Chociażby z uwagi na to, że lepiej pasuje do mojej teorii i wizji romantycznej całej historii).

Od początku. W micie o stworzeniu człowieka zobaczyłam analogię do Algiz i przeanalizowałam go właśnie w tym kontekście. Po pierwsze, historia wskazuje na naszą troistą, synergiczną natrę, jako istot obdarzonych świadomością (oddech), duszą i energią (życiodajne ciepło – krew i rumieniec zdrowy). Bez któregokolwiek z tych atrybutów nie jesteśmy kompletni jako ludzie.

Wszystko zaczyna się od świadomości (oddech) i co w tym wypadku jest z nią powiązane: percepcją i intelektem. Bez niej nie byłoby ani tych dywagacji, ani innych „atrakcji”, jakie zapewnia nam nasza jaźń. Przyczyna wszelkich nieszczęść tego świata – ego. Świadome swego istnienia oko – liczące, oceniające, ważące, analizujące; świadome wyborów i ich konsekwencji, reagujące na bodźce neurotyczne ego. Nie moglibyśmy skorzystać z pozostałych dobrodziejstw ludzkiej natury, gdyby nie „świadomość” – oddech i podpięta pod to percepcja. W tym przypadku, świadomość traktuję jako intelekt połączony z percepcją, ponieważ dopiero odbieranie bodźców i ich intelektualna analiza umożliwia podjęcie adekwatnych do sytuacji działań. Świat zmysłów daje nam informacje potrzebne do funkcjonowania w tej rzeczywistości. Natomiast rozum jest narzędziem, dzięki któremu możemy zadawać pytania i znajdywać odpowiedzi. To, jakie wnioski wyciągniemy i jakie działania podejmiemy - zależy od naszego ego. Nieświadomi otoczenia jesteśmy skazani na śmierć, jak każda żywa istota, która bez informacji o taczającym ją środowisku ginie.

Zaraz po podpięciu Aska i Embli do świata zmysłów „załadowano” im ziarno boskości - duszę. To dzięki niej możemy wzrastać. To ona jest naszą bramą do wyższych wymiarów i innych światów. To ona umożliwia nam przekraczanie barier ciała i trójwymiarowej rzeczywistości - pomaga osiągnąć „niemożliwe”. To dzięki niej wznosimy się ponad zwierzęce reagowanie i rozpoczynamy boskie kreowanie.

„Rumieniec zdrowy” jest iskrą życia. Siłą, która krąży w naszym ciele i daje impuls do wszystkich przemian i reakcji w nim zachodzących. To nasza „wola”, która dla niektórych jest niewolą, a dla innych wolnością. Nieważne, czy rozpatrujemy ją w aspekcie fizycznym (instynkt przetrwania), czy w metafizycznym (rozwój duchowy). Wola jest nieuchwytną, magiczną energią, która popycha nas nieustannie do przodu – bardziej i mocniej.

Te trzy aspekty ludzkiej natury zostały zamknięte w zmyślne opakowanie ciała fizycznego. A tak, ciało...

Nordycki opis stworzenia człowieka jest w sumie bardzo podobny do judeochrześcijańskiego. W pierwszym przypadku bogowie zrobili człowieka z drzewa. W drugim - Bóg ulepił Adama z gliny (przy okazji prac irygacyjnych). W obu opisach nasza fizyczna powłoka jest bezpośrednio związana z materią TEGO świata.

Powracając do Biblii: „Bóg Ojciec” stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo (dusza) i „tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (świadomość i percepcja).

„Rdz 1,26
A wreszcie rzekł Bóg: ”Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. (...)”
Rdz 1,27
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.
[...]
Rdz 2,04
Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi. Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo,
Rdz 2,05
nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi, ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła – bo Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał ziemię
Rdz 2,06
i rów kopał w ziemi, aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby –
Rdz 2,07
wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.”

Różnica pomiędzy tymi historiami polega na tym, że w tej drugiej, po otrzymaniu duszy i świadomości (znowu wspomniany oddech), po (wolną) wolę człowiek musiał sięgnąć sam.

„Rdz 3,01
A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: ”Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?”
Rdz 3,02
Niewiasta odpowiedziała wężowi: ”Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy,
Rdz 3,03
tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli”.
Rdz 3,04
Wtedy rzekł wąż do niewiasty: ”Na pewno nie umrzecie!
Rdz 3,05
Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”.
(...)
Rdz 3,07
A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.”

Dopóki pierwsi ludzie nie zjedli owocu z Drzewa Poznania, byli tylko rozumnymi zwierzętami. Posłuszni, żyjący w idealnym środowisku i słodkiej nieświadomości. Uzmysławia to, że wolna wola nie jest czymś danym nam z góry i oczywistym. Po wolną wolę musimy sięgnąć sami.

A może Bóg zrobił Adamowi i Ewie test? Na środku (!) ogrodu posadził drzewo i powiedział „nie ruszać”. Tak zupełnie szczerze i między nami -  sprawdzian był o wyjątkowo obniżonym stopniu trudności (żeby nie powiedzieć prowokacja), ale i czasy były inne.

Na szczęście (?) Adam i Ewa zdali go. Człowiek przez swoje działanie (wybór) mógł aktywować dany mu potencjał (poznanie różnic między dobrem i złem – ugruntowanie w dualnym świecie, połączonym bezpośrednio ze świadomością ego).

Ostatnią rzeczą, na którą chciałabym zwrócić uwagę w kontekście analizy porównawczej, to sprawa węża. Jest on oczywiście tym złym szubrawcem, wodzącym na pokuszenie, jednak gdyby nie jego złote usta i dobry marketing, to Ewa nigdy nie odkryłaby potencjału wolnej woli. Nie przypominam sobie, żeby Loki kiedykolwiek występował pod postacią węża. Miał on jednak zdolność zmieniania kształtu, więc... kto wie? No i tak, jak Szatan (w słowa tego znaczeniu „przeciwnik”), grał on niewątpliwie rolę „czarnego” (a przynajmniej szarego) charakteru i oportunisty względem bogów. Nawet jeśli nie uznamy w biblijnym wężu Lokiego (sama przyznaję - trochę mnie poniosło z tym mieszaniem wątków), to warto wspomnieć, że miał on „wężowego” syna Jormunganda. Opasał on swym ciałem Midgard – świat ludzi. Podczas Ragnaröku wyłoni się z oceanu i pokryje swym jadem całą ziemię i niebo.

W mitologii germańskiej występuje też wąż bardzo mocno związany z drzewem – Nidhögg („Kąsający Lęk”). Podgryza on jeden z korzeni Yggdrasila (Drzewa Światów). Pożera też ciała umarłych wstępujących do zaświatów. W Biblii, po zjedzeniu owocu z Drzewa Poznania, Adam i Ewa schowali się przed Bogiem. Odczuli po raz pierwszy lęk. Kto wie, może nawet był on kąsający? Po czym zostali wygnani z Raju i stali się śmiertelni.

„Rdz 3,22
Po czym Pan Bóg rzekł: ”Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki”.
(...)
Rdz 3,24
Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia.”

(W mitologii germańskiej rolę cherubów odgrywała Idun – bogini wiosny strzegąca kosza ze złotymi jabłkami, zapewniającymi Bogom wieczną młodość).

Mimo podobieństw obu wersji - ta germańska podoba mi się o wiele bardziej. Poza tym cały wszechświat wedle tej mitologii, jak również nasza cielesna powłoka, jest oparty na strukturze drzewa. Dla mnie to zaznaczenie relacji mikro- i makrokosmosu. Kształt drzewa jest również pierwszym, jaki widzę, w runie Algiz.

Atrybuty ludzkiej natury (dusza, rozum i energia) widzę w trzech rozgałęzieniach tej runy. Posługując się współczesną nomenklaturą, nazwałabym je podświadomością (energia), świadomością (rozum) i nadświadomością (dusza). Będąc zjawiskami niematerialnymi, rozrastają się ponad ciało fizyczne (konar), jak gałęzie w Algiz.


Znaczenie tej runy to też „łoś”. Niektórzy dostrzegają Algiz w kształcie poroża tego zwierzęcia. Łoś, mimo imponującej masy i wielkości, jest doskonale przystosowany do poruszania się po bagnistym terenie. Nam taką możliwość daje dusza i bezpośrednio od niej pochodząca intuicja. W tym kontekście grząski teren to osądy rozumu. Tak naprawdę, to nie możemy być niczego pewni. Wszystko zależy od prawdziwego poznania natury rzeczy i kontekstu. Dobrze by było przeanalizować też kontekst kontekstu, co prędzej czy później doprowadzi każdego zrównoważonego do obłędu. Aby temu zapobiec, mamy duszę – intuicję. Dzięki niej możemy dokonać wyboru (podjąć działania) bez znajomości wszystkich faktów.

Piękne łopaty – poroże łosia, które może służyć do obrony lub ataku – wskazują na potencjał możliwość działania. Mam narzędzie i mogę je wykorzystać adekwatnie do sytuacji. O tym właśnie mówi energia Algiz, która jest, moim zdaniem, jedną z najbardziej aktywnych i przedsiębiorczych run. Dlatego, niezależnie od spolegliwego, a nawet nieco „ciapowatego” wrażenia, jakie może na nas robić łoś, musimy pamiętać o ogromnej sile jaka idzie za tym zwierzęciem. Tak samo powinno być z nami. Łagodni i spokojni na co dzień. Ostrożnie i z rozwagą poruszający się po grząskim gruncie rzeczywistości. Gotowi użyć wszelkich dostępnych środków w chwili zagrożenia. Pamiętający o swojej prawdziwej, boskiej naturze, która sięga ponad świat fizyczny – do nieba.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)