06 lipca 2020
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Czy jest rozwiązanie?
Kontynuacja: Czym się różnimy? Mentalne tło wyborów prezydenta w 2020 r.
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Czym się różnimy? Mentalne tło wyborów prezydenta w 2020 r.
◀ ►
Takiego rozwiązania, które by
wynikało z kontynuacji procesów i programów politycznych, które
już są, nie widzę. Podobnie jak dziwaczny ustrój „za komuny”
był nie do naprawienia siłami, które wówczas były legalne i
systemowe. Sytuacja, w której około 50% obywateli uważa za
zagrożenie rządy partii, na którą głosuje drugie 50%, jest
chora. Przesłanką rozwiązania jest geografia. Zwolennicy
paternalizmu partyjno-państwowo-nacjonalistyczno-kościelnego
przeważają w części południowej i wschodniej, w dawnej Galicji i
Kongresówce, prócz dwóch dużych kół wokół Warszawy i Łodzi,
także prócz prawosławnego okręgu za Białymstokiem i dwóch
(chyba) gmin w Bieszczadach. Przeciwnicy tego politycznego mentalu
przeważają w dawnych prowincjach pruskich, co dotyczy zarówno
tych z ludnością „starą” – Poznańskie, wsch. Pomorze, jak i tych nowo zasiedlonych po II wojnie. (Wciąż nie wiem, co takiego
zrobili Prusacy tamtejszym Polakom, że uczynili ich demokratami?
Wciąż nie wiem, dlaczego potomkowie powojennych przesiedleńców są
liberalnie nowocześni?) Wszystkich Polaków nikt nie nawróci na
polit-religię pisowską ani na przeciwną polit-religię
antypisowską. Skoro nie, to można spróbować rozwiązania takiego
jak w Niemczech w r. 1648 był pokój westfalski: sporną kwestię
przesuwamy w dół. Skoro wtedy nie dało się wszystkich Niemców nawrócić
ani na rzymski katolicyzm, ani na wyznanie reformowane (a
wyniszczająca – trzydziestoletnia! – wojna była dostatecznym
dowodem, że nie), to należało uznać, że jedne kraje są A
(papieskie), a drugie B (reformowane), i dać im prawo do własnej
religii. W Polsce rozwiązaniem w tym duchu byłaby głęboka
decentralizacja albo autonomia regionów. Obywatelom w poszczególnych
regionach należałoby dać prawo do „życia swoim prawem”,
takim, jakie u siebie przegłosują. To by znaczyło, że kwestie
takie, jak stosunki kościół-państwo, ważność konkordatu lub
nie, religia w szkołach bądź prywatnie, programy szkolne i takież
obowiązki, warunki aborcji, uprawnienia osób nie-hetero, uprawnienia myśliwych, chów na futra, ochrona przyrody przez parki,
rezerwaty, gatunki chronione i inne sposoby, używanie takich lub
innych trucizn w rolnictwie, budowanie i utrzymywanie takich lub
innych elektrowni, scentralizowane bądź rozproszone gospodarowanie
w lasach należących do skarbu państwa, zasiłki socjalne, w końcu:
pobór podatków, bo to wszystko kosztuje – zostałoby scedowane
regionom. Które przez to stałyby się bardziej podobne do
amerykańskich states lub niemieckich Länder.
Niemożliwość nawrócenia wszystkich Polaków na jedną polit-wiarę
wskazuje, że Polska jest po prostu za duża i za bardzo zróżnicowanych ma mieszkańców, żeby nią rządzić w
sposób unitarny. (Oczywiście, są dużo większe państwa rządzone
unitarnie, np. Chiny, ale one są tyraniami.) Niepowodzenie PiS w
zamiarze ujednolicenia (Gleichschaltung) Polski pokazuje, że
w polskim kontekście unitarność niebezpiecznie pociąga rządy
autorytarne.
◀ Czym się różnimy? Mentalne tło wyborów prezydenta w 2020 r.
◀ ►
Komentarze
Dominacja PiS i związanego z ta partią folkloru politycznego pokazuje, że w Galicji i w Kongresówce, głównie w tamtejszych środowiskach wiejskich i małomiejskich, odtwarza się feudalizm, gdzie partyjni aktywiści stają się odrodzoną "klasa panów", owymi "patronami" lub "paternałami", którzy "wiedzą lepiej" (czego potrzeba Ludowi) i "więcej mogą" (niż zwykły niepartyjny obywatel). Przy tym są "z krwi kości", "sami swoi" i jako tacy są kochani przez uradowany Lud. Zdumiewające! Post-chłopi dobrowolnie i oddolnie odradzają "panów szlachtę" i odtwarzają system, w którym są zniewalani.
Żeby ironia historii była większa, dzieje się to za pieniądze Zachodu. W XVI-XVII wiekach były to pieniądze z Niderlandów w postaci popytu na zboże z Polski, które to pieniądze wymusiły w Polsce gospodarkę pańszczyźnianą i wtórne poddaństwo chłopów. Teraz to są dotacje z Unii, które są źródłem mocy lokalnych urzędników, którzy dzięki tym pieniądzom wchodzą w rolę dawców dóbr i "tych co wiele mogą".
W zaborze pruskim przeważała o ile wiem idea "kolaboracyjna", polegająca na jakiejś ugodzie z władzą a przy tym pracy nad poprawą warunków bytowych narodu - a więc kultura, edukacja, instytucje, powiedzmy, przed-pozytywistyczna praca u podstaw. Być może sięga to jeszcze czasów I RP, kiedy wśród wcale patriotycznych (w pozytywnym sensie) "obywateli" popularna była idea obsadzenia tronu polskiego przez króla austriackiego. W przeciwieństwie do tradycji romantyczno-powstańczej, spiskowej, opartej o to, co nazywa się gorącą polityką, opartą o walkę zbrojną, która zdaniem obozu zachowawczego wystawiała byt narodowy (kultura, edukacja, instytucje etc.) na ogromne i niczym nie powetowane ryzyko. To były z resztą na prawdę krwawe spory kosztujące niekiedy życie, a zawsze dobre imię, często majątek. "Taką nas bogowie przeboli ojczyzną" - jak to napisał Zbigniew Herbert. PS: Dodałbym jeszcze, że to nie pieniądze wymuszają na Polsce poddaństwo, tylko Polska sama wymusza je na sobie, ale to kolejny temat. PS II: Post-chłopi oddają się neo-panom, bo jedni i drudzy mają mistyczne podejście do polityki.
Może kogoś zainteresuje - analiza wyników 1 tury na tle wyborów z ostatnich 20 lat i różnych czynników m.in. zabory i inne zmienne ’socjologiczne’, jak się zmienia struktura elektoratu pis, po etc. - https://ujchmura-my.sharepoint.com/personal/dariusz_stolicki_uj_edu_pl/_layouts/15/onedrive.aspx
A’propos walki o swoje i PiS, pewien publicysta napisał swojego czasu o nieudolności naszej władzy: "Alpinista odpadł, bo ściana była zbyt stroma". Z drugiej strony - kryzys wewnętrzny w jakim znajdujemy się w historii niemal permanentnie od "ostatniego Piasta" są na prawdę zbyt wyniszczające, żeby prowadzić tu jakąś logiczną politykę zewnętrzną. Mieliśmy w historii wiele niebagatelnych szans, ale jakoś tak wychodziło, że nie wszystkie wykorzystaliśmy... co z resztą odbijało się i odbija się na wszystkich sferach rzeczywistości. Z drugiej strony, z nieco abstrakcyjnego punktu widzenia można uznać, iż kryzys jest permanentnym stanem rzeczywistości (Ludwik XIV bodajże zapytany o to, kiedy był we Francji Złoty Wiek, odpowiedział: "nigdy nie było dobrze")... i bawić się w przechwytywanie chaosu, innymi słowy potraktować to w kategoriach jakiejś quasi-nietzscheańskiej poetyki-twórczości-afirmacji. Taki z resztą był, zdaje się, sens tragedii greckiej... a w ogóle - wszelkiej sztuki. Dobrej sztuki (katarycznej, neo-mitycznej, metafizycznej, nie-nihilistycznej, a nade wszystko: w miarę realistycznej) poruszającej wątki tego typu bardzo w naszym kraju brakuje, w porównaniu z obecnymi czasami PRL to prawdziwe "obiady czwartkowe", zarówno w wymiarze elitarnym, jak i popularnym. Przez to też wydaje się, że nasza współczesność jest w jakiś sposób "nierozpoznana", stąd dwie główne alternatywy to hardkorowy tradycjonalizm albo totalny postmodernizm. PS: Jeśli pojawia się temat przesuwania problemu w dół, to może trzeba go wykorzystać tak, żeby przynajmniej wyborcy - skoro nie partie - jakoś inaczej się traktowali, patrzyli na siebie? Zdaje się, że to całkiem demokratyczne... a przy tym - Konradowskie... ;)
Polecam niedawny tekst jednego z piszących do Taraki:
Babel 2020
Ilustracja stamtąd.
Jeśli wierzyć Parmenidesowi, wszystkich "nas" łączy "byt" - dotyczy to również kamieni i przydrożnych gówienek (pardon), a także kompostowników i rzodkiewek oraz różyczek. Swojego czasu hr. Ilya Prigogine wystąpił z tezą, która jest uznawana do dziś w refleksji nad kwestią indukcji, iż z globalnego chaosu rodzą się lokalne porządki. To nieco dłuższy temat, ale mniejsza o to. BTW. Ktoś kiedyś wskazywał, że to z resztą była cecha średniowiecza - fragmentaryczne lojalności - i na tej kanwie wymyślił, że dzisiaj jest nowe średniowiecze. Rzeczywiście, jak przejść z osiedla do osiedla to mamy inny folklor. Ale z drugiej strony? Czy nie ma ziarna prawdy w nordyckim Ragnarok, który następował od czasów, trudno powiedzieć? XIX w.? drugiej wojny światowej? Marxa? Fukyamy? A może już od Lutra? A może dopiero od Ficino? W każdym bądź razie myślę, że mamy dziś zupełnie nowy porządek, o którym nic póki co nie wiemy... Sokrates Sokratesem, ale czy nie warto zasięgnąć języka u sofistów? ;) Have a nice day!
Też uważam, że nie ma co demonizować KK, choćby z racji przebogatej tradycji intelektualnej oraz misteryjnej. Odniosę się jeszcze do tekstu Babel 2020. Z punktu widzenia typowo liberalnego, problem leży w niedostateczności debaty publicznej. Z punktu widzenia konserwatywnego, by osiągnąć jakikolwiek konsensus, właściwie każda ze stron musiałaby wyrzec się albo co-najmniej podważyć część swoich principiów, co z racji empirycznych i praktycznych jest niewykonalne w skali makro i może prowadzić do jeszcze większej deregulacji. Dlatego wydaje się, że paternalizm (jakiego by nie mieć do niego stosunku) zawsze był i raczej będzie only game in the town (wciąż piszę o skali masowej). Poza tym konflikt zdaje się naturalnym i odwiecznym elementem rzeczywistości i nie wiem, czy jest sens nad tym aż tak ubolewać. A jeśli nawet, to bezkonfliktowa jest być może tylko jakaś dostatecznie abstrakcyjna transcendencja, jak tam kto ją zowie ;).
Cuius regio, euis religio nie dawało obywatelom żyć swoim życiem, chyba że za obywateli uznać ksiażęta, którym dano prawo do brutalnego narzucenia religii swoim poddanym. Takie rozwiązanie w Niemczech po wojnie trzydziestoletniej, w Polsce w której nie było takiej wojny, mogłoby ją wywołać. Niemniej jednak, koncepcja decentralizacji, federalizacji, kantonizacji, Polski tysiąca Lichtensteinów, "głosowania nogami" czy jak ją tam zwać, jest jak najbardziej słuszna, jeno nie wiem, czy coś tak dobrego, może się zrodzić z konfliktu pisiarsko-platfusiarskiego.
Generalnie, z realizacją tej koncepcji, można liczyć, moim zdaniem co najwyżej na wydizelenie paru gmin z własnym prawem, resztę Polski pozostawiwszy jak teraz.
"Ewentualne następne chwalby tamtej partii pozwolę sobie kasować."
A, to oczywiście prawo gospodarza, zachęcam jednak do namysłu, czy cenzurowanie odnosi zamierzony skutek.
Panie Tomaszu, przypomnę, że cenzura byłaby wtedy, gdyby Pan napisał komentarz, ja bym umożliwił jego jego publiczne czytanie (np. za pośrednictwem magazynu "Taraka") i na to przyszedłby urzędnik mający władzę wobec mnie i Pana, i nakazał usunięcie Pana wpisu.
Szczęśliwie cenzura nie istnieje, przynajmniej w Polsce, r. 2020. Cezura jest aktem władzy i taka jest definicja tego pojęcia.
Nigdy nie było idealnego sojuszu tronu i ołtarza, KK jest na tyle polimorficzny, że trudno uznać, czy w średniowieczu akurat osiągnął swoją świetność, czy może w antyku, prócz tego patrzenie np. na chłopów czy mieszczan tamtego okresu jak na współczesnych zorientowanych pod względem samorealizacji, kariery, swobodnej kreatywności i miłości romantycznej a prócz tego podążania za własnymi przekonaniami jest rzutowaniem współczesnych standardów na kulturę dość jednak odległą. Proszę wybaczyć przesadę w tonie... Ale to trochę tak, jakby mówić, że buddyści bon są lucyferianami. Natomiast dzisiejszym cuius religio zdaje się być technologiczny kapitalizm, z równie "wyrafinowanymi" metodami wychowawczymi. PS: lepiej być chłopem, czy blokersem? Jakaś forma niewolnictwa będzie zawsze.
Panie redaktorze, nie jest to ściśle taka cenzura, jak stosowana przez władzę, ale jej następstwa, choć trochę inne, to jednak mogą być podobne. Bo choć rzeczywiście, z argumentami PiSowców, co ich boli i dlaczego na PiS głosują, można się zapoznać na innych stronach, to jednak tutaj przekaz byłby bardziej dostosowany do rodzaju zainteresowań i poziomu intelektualnego czytelników magazynu "Taraka".
O ile mi wiadomo, Herbert nie dostał Nobla na skutek działań SB. Kiedy się na to zanosiło, popełnili "niedyskrecję" pokazująca, że jest ich agentem. Dla równowagi: kto wylansował w Niemczech Herberta, Leca, Iredyńskiego, Szczypiorskigo i wielu innych: prawdziwy żyd, ubek w randze kierownika Grupy Operacyjnej Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, wywiadu cywilnego w Londynie, a ostatecznie niemiecki "papież literatury". Gdyby nie on, SB nie miałoby problemu Herberta. Sam patriota Herbert miał za komuny mieszkanie w Berlinie Zach. Dziwnie się wszystko plecie na tym bożym świecie.
>>> kto wylansował w Niemczech Herberta, Leca, Iredyńskiego, Szczypiorskigo i wielu innych: prawdziwy żyd, ubek
Edwardzie, KTO?
Ciekawość mnie aż skręca.
Kto był tym prawdziwym żydem, ubekiem i w dodatku papieżem?
Przepraszam, pominąłem, bo wydawało mi się, że wszyscy to nazwisko znają. Marcel Reich-Ranicki. "Papieżem literatury" został okrzyknięty bo pod koniec był najbardziej znanym i najbardziej wpływowym krytykiem literackim w Niemczech. Być może dobór autorów niektórym wydaje się dziwny, ale Lec (własc. baron Stanisław Jerzy de Tusch Letz, jak przystało na żydowską plutokrację) jest znacznie bardziej znany i ceniony w Niemczech niż w Polsce.
Z. Herbert niewątpliwie był szczerym polskim patriotą, ale przed takim patriotyzmem strzeż nas Panie Boże. Gdyby Henryk IV był takim francuskim patriotą jak Herbert polskim, historia Francji potoczyła by się inaczej. Ośmielę się zaryzykować - gorzej dla Francuzów.
Czy Herbert nie dostał Nobla w wyniku niemieckich knowań, bo patryotą polskim był? -- Tak zdawał się sugerować Mieczysław Dyna w notce 3. od góry.
Ale ta historia miała miejsce kiedy indziej i z kim innym: Nobla z niemieckiej przyczyny odmówiono Żeromskiemu, w r. 1921. Zob. np.
"Wiatr od morza" nie wart Nobla
Edward, rzuć kilka słów więcej o patriotyzmie Herberta, bo ciekawie się zaczyna robić.
Hebert nie dostał nobla nie wskutek działań niemieckich, ale polskich jak najbardziej. A ściślej - działań operacyjnych polskiego urzędu utrzymywanego głównie z budżetu PRL. Skandynawska Akademia nie nawykła do takich gier i uwierzyła w to co mieli na stole.
Poglądy polityczne Herberta były zdecydowanie na prawo od Kaczyńskiego, ale w żadnym razie nie antysemickie. Nie był zbyt tolerancyjny dla ludzi o innych poglądach. Usta otwierał zbyt łatwo pod wpływem alkoholu. Masz prawo Wojtku być zaskoczony, bo starannie izolował twórczość od bieżących poglądów politycznych. Był znawcą w kwestii smaku w literaturze znacznie lepiej niż w życiu politycznym. Ja osobiście poznałem go w czasie studiów. Mam gdzieś na strychu "Pana Cogito" z oryginalną dedykacją: "Panu Edwardowi Kirejczykowi, mojemu łaskawemu czytelnikowi uniżony autor". Zamiast podpisu narysowany tym samym długopisem kwiatek. Przytaczam z pamięci, bo znaleść książkę u mnie na strychu trudniej niż deflację w gospodarce narodowej. Mam nadzieję, że do cytatu nie wdarł się jakiś rym wewnętrzny, bo wtedy duch Wielkiego Poety na pewno by się dedykacji wyparł.
Ale i tak za agenta literackiego wszechczasów uważam Maxa Broda, choć zdajsie na Kafce i Haszku nie zarobił złamanego halerza.
Dzięki, E2rd, za Honey of Instructions.
opisał Edward Kirejczyk :-) Bardzo szanuję Tarakę za tekst i linki do kolejnych tekstów bez gadających głów.
W temacie - zastanawiałam się niejednokrotnie (bo temat wraca co wybory), dlaczego o oderwaniu się od całości marzy zawsze ta lewa strona Polski, nigdy prawa.
bo już się w tym gubię?
Helka, ja
np. nie jestem wybrocą ani PIS ani KO, ale zraziło mnie że Rafał Trzaskowski
powiedział po przegranej że „chce żeby Polska była tolerancyjnym krajem”, jakby
teraz nie była. U nas wszyscy są bezpieczni, dosłownie każda nacja czy
orientacja, po nocach wszędzie można chodzić, czego nie można powiedzieć o
takich miastach jak np. Barcelona, Sztokholm, Rzym. Gdzie naprawdę obecnie nocami
można bardzo źle skończyć. Szczególnie w Sztokholmie i Barcelonie. Polecam
zobaczyć te dwa humorystyczne filmy, dość popularne dziś u młodych w internecie,
odnośnie tego jak Lewica paczy społeczeństwo.
KLIK Chowajcie
Dzieci
KLIK Pokolenia
Netflixa
W polskiej ziemi - powinna brzmieć odpowiedź, ale nie brzmi. Das Fatherland - Polska. A der Heimat? Polska A czy B? Tego dokładnie nie wiadomo. Za jednym płotem mieszka Polak B, za drugim nie mieszka (bo ma dużo domów i za tym akurat nie przepada) Polak bardzo A, a za trzecim i czwartym (mam dość dużą i bardzo wydłużoną działkę) - nie wiem kto. A szerzej, czyli ziomale na dzielnicy? Obaj Wojtku mieszkamy w - jakby powiedział Amerykanin - swinging states i nie chodzi bynajmniej o styl pożycia małżeńskiego. W 1995 r nasze powiaty dołożyły się do zwycięstwa PiS i Dudy, w tym przegrały, wspierając Trzaskowskiego. Jak tu kreślić tę granicę?
Chodziło mi o Twoją wypowiedź nr 31 :)
Miasto, w którym pracuję, wybrało Trzaskowskiego, wiocha, na której mam wielką przyjemność mieszkać - Dudę.
Sąsiad po prawej - Duda,na skos Trzaskowski, na przeciw Bosak, drugi skos nie wiem, nie trzeźwieje od dawna, po lewej Duda. Jak nas podzielić?
Marzę (I have a dream), że może dla odmiany poszukać czegoś, co połączy? Przestać kpić zarówno z wiochy jak i sojowego late w lgbt tęczowych rurkach? Popracować (uczynić modnym) szanowanie się wzajem? Ot wyzwanie dla ujadających mediów w 2020 r.
to czyste szaleństwo. Głosował na Dudę i namawiał, bo PiS wspiera zwykłych, prostych ludzi jak on. Zwykły człowiek ma bliźniak nad Utratą, mieszkanie w mieście, drewniany domek weekendowy w Komorowie (tym od M. Dąbrowskiej, W. Młynarskiego, Masy i astrologa-perfumiarza Waltera) i ponad 4 tys. emerytury. Nie rozumie, że jak ruszą dokwaterowania, to najpierw popadnie na niego. Jak ruszą zajęcia środków transportu, to szybciej zainteresują się jego nowiutką Hondą niż moimi rowerami*. Nie rozumie najważniejszego: jak ruszy inflacja będzie musiał żebrać u zięcia, albo zostać utrzymankiem jednej z zainteresowanych nim kobiet. Jest przystojny, choć misiowaty i przeszedł na emeryturę dobrze przed sześćdziesiątką - stąd taka niska emerytura. Fach ma bardzo poszukiwany i popłatny, ale nie pracuje. Dzielę wiedzę na zimną i gorącą. On ma o inflacji wiedzę nie tylko zimną (wzory Kaleckiego są dla niego chyba za trudne) ale i gorącą. Dom za płotem zawdzięcza hiperinflacji. Wzięli z żoną kredyt, którego nie mieli żadnych szans spłacić. Na szczęście dobry Bóg i premier M. Rakowski w ramach kampanii wyborczej zesłali hiperinflację. W którymś kolejnym miesiącu wziął pensję i spłacił dom. Nerwowy jakiś. Gdyby poczekał miesiąc, spłacił by dom i jeszcze miał kilka sztang szlugów (wtedy nikt nie handlował fajkami na paczki). Nie chce tego pamiętać i nie można mu wytłumaczyć, że jeszcze nigdy w historii ludzkości emeryci i renciści nie wygrali na inflacji, ani dowodów że muszą przegrać. Trzaskowski miałby pewną szansę inflację hamować. Duda nawet nie będzie próbował.
-----
* Syn właśnie dostał wezwanie, którego nie rozumie nawet jego prawnik. Walka ze straszliwą pandemią wymaga poważnych środków: Bentley’i, Mercedesów, Ferrari... Ale rodzinnych Nissanów?
Co stało by się gdyby przez polskie rolnictwo przeleciała czarna dziura i wchłonęła 90% najmniejszych (albo najbiedniejszych - do wyboru) gospodarstw rolnych? Gdyby znikło wszystko: ziemia, budynki, zapasy, maszyny rolnicze, zwierzęta, ludzie, pieniądze w kieszeni, bieliźniarce i w banku? Żywność najpierw by mocno zdrożała, ale ostatecznie jej cena ustabilizowała się na niższym poziomie. 10% najsilniejszych gospodarstw daje 90% rynkowej oferty żywności. Te najsilniejsze gospodarstwa mają jeszcze ukryte rezerwy wydajności i produktywności i w razie potrzeby zwiększyłyby swoje dostawy. Głównym zadaniem polskiego rolnictwa nie jest produkcja rolna, ale przechowanie ludzi bez kwalifikacji, z którymi nie wiadomo co zrobić. A co stałoby się, gdyby na polskich granicach ustawić Trumpowski mur, przez który nie można byłoby transportować żywności? O - wtedy każdy rolnik stałby się paniskiem, nawet ci gospodarzący na 3 ha kamienistych poletek. Żywotnym interesem polskich rolników jest odizolowanie Polski od UE, zaś co do Euro, to już lepiej wrócić do handlu wymiennego. Bez wystąpienia/wyrzucenia z UE ci rolnicy są już spisani na straty. Jak nas łączyć? Najgorsze jest to, że ci rolnicy nie rozumieją swojej sytuacji. Słabe rolnictwo i polityka wspierania słabych rozmaitymi plusami oznacza spisanie na straty również ich dzieci. Pieniądze idą na plusy a nie na edukację. Nawet jeśli wykształci się synów na pobliskiej uczelni marketingu i zarządzania, a córki na wydziale pedagogiki, to co najwyżej awansują do klasy lumpeninteligentów. Jak nas łączyć, skoro teoretycznie interes Polaków jest wspólny, ale tym najsłabszym wydaje się, że sprzeczny? Jak nas łączyć, skoro bieda zaczyna się w głowach, a tych głów nie da się napełnić nawet przemocą?
Na swoim wallu na FB Paweł Brągoszewski (gdy znajdę adres, dodam) przekonująco tłumaczy, ze Polska stała się krajem starych kobiet, tzn. ta grupa płciowo-wiekowa stała się dominująca wśród wyborców i pod stare kobiety, ich interesy i poglądy musi być prowadzona polityka poszczególnych partii o ile chcą istnieć. Tak działa nieubłagany walec demografii, logika wymierającej populacji, a Rydzyk i Kaczyński swoimi nosami to zawczasu wyczuli.
Wielkie projekty były czynione w krajach z liczną młodzieżą, na fali demograficznych wyżów. Schyłek należy do najdłużej żyjącej frakcji czyli do starych kobiet.
To dla nich i pod nie jest robiony polski paternalizm: bo niemłode kobiety chcą mieć spokój, wolność od zmian i żeby ktoś nimi dobrze się zaopiekował. Czyli czeka nas pogłębiający się konserwatyzm, religianctwo, paternalizm i patriarchat -- bez patriarchów, podtrzymywany przez starsze panie.
(Czy nie dla odsunięcia powyższego zagrożenia, wiedząc o nim, pewna starsza pani rządząca Niemcami zdecydowała ściągać miliony młodzieży z zewnątrz, choćby Czarnych i Islamistów i nieuczonych?)
Idea federalizacji Polski czyli zmiany ustroju z unitarnego na federacje regionów, nie jest nowa i wypływa co jakiś czas. Znalazłem (bez trudu) tekst z 2014 r. -- sprzed pseudorewolucji PiS-u -- który o tym i polecam:
Polska federalna : Daniel Nowak : 17 kwietnia 2014
Wasze komentarze były dla mnie bardzo cenne, uważam że świetnie diagnozują obecną sytuację Polski. Dzisiaj przeczytałem felieton śmiałka, który zapuścił się na nasze Dzikie Pola i rozmawiał z tamtejszą ludnością. Ostatnie zdanie piszę oczywiście z uśmiechem, z lekką ironią, bo autor zupełnie inaczej postrzega mieszkańców Podkarpacia, niż przedstawia to strona, która przegrała w wyborach prezydenckich. Polecam:
https://polishbrief.pl/news/5096/na_podkarpaciu_a_duda_nie_mial_jak_przegrac_felieton
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.