04 grudnia 2015
Maciej Żbik
Dialogi o snach. Yin i Yang po polsku
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Uczestnik C (inicjał zmieniony)
Chiński symbol Yin i Yang, czy też Tybetańskie Jab-Jum na stałe już zagościły w symbolice Europejczyka. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż para przeciwieństw jest zjawiskiem ogólnoludzkim. Do tego stopnia, że jest elementem życia jako proces stawania się (kreacji). Gdy przyjrzeć się przeciwieństwom, którymi jest każdy z nas, dajmy na to świadomość i nieświadomość, treści indywidualne i transpersonalne, kobiecość i męskość. Obecnie w każdym z nas widocznym staje się, że każda z połówek przeciwieństwa składa się z cząstkowych przeciwieństw (konfliktu). Można postępować w głąb tych przeciwieństw jak w strukturze fraktalnej . Suma sumarum to, co nazywamy życiem, to suma przeciwieństw spojonych w pary emocjami pozytywnymi lub destruktywnymi. Łączenie tych przeciwieństw, mieszanie, stanowi istotę rozwoju psychicznego zwanego też duchowym, jest źródłem energii psychicznej i wzrostu psychicznego w ogóle.
Wizja pierwsza: Sen o kasetce
C: Śniło mi się, że jestem w pracy, mam kasetkę z pieniędzmi i miałam w wizji sprzedać jakiś napój klientowi, jednak on sam go zabrał. Nie skasowałam pieniędzy.
MŻ: Czyli próba nakarmienia Animusa, próba uzupełnienia energii psychicznej tego, co męskie. Nakarmiłaś go? Napoiłaś?
C: W trakcie pracy, w wizji, okazało się, że on zapłacił za ten sok i wziął go.
MŻ: Czyli Animus nie okrada, jedynie współpracuje z treściami kobiecymi. Co dalej?
C: Później kolega przynosi koleżance słój z wódką. Sprawdzałam czym była ta "wódka" i okazało się że, słodkim napojem.
MŻ: Po raz kolejny spotkanie mężczyzny z kobietą, w którym okazuje się, że to, czym mężczyzna obdarowuje, nie odurza, a jest pozytywnym nektarem. Ambrozją.
Wizja druga: Sen o zegarze
C: Śniłam o zegarze. Na jego tarczy toczyła się gra obejmująca rzucanie kośćmi. Uczestnikami były cyfry osiem i siedem. Była kolej siódemki, ale wbrew kolejności rzuciła ósemka. Tarczy zegara przyglądały się dwie postacie: ciemny cień mężczyzny i kobieta - Buka.
MŻ: Tak, sen o kole życia. Chciałbym o tym opowiedzieć, to jest ciekawe. Zegar, to mandala, jest w niej centralny punkt, czyli jaźń - dusza, która z różnych treści buduje wokół siebie to, co tworzy człowieka. Korzysta z treści ogólnoludzkich, inaczej transpersonalnych lub archetypowych, oraz indywidualnych wzorców doświadczanych w psyche rodziców i własnych. Z tego buduje to, co nazywamy człowiekiem. A osią, tym co zarządza człowiekiem, jest jaźń, czasem utożsamiana z duszą. Według buddystów to jest to, co przenosimy do kolejnego wcielenia. I rzeczywiście, ta "dusza" niesie ze sobą różne przesłania psychiczne, które realizowane są w kolejnych wcieleniach, przynajmniej zgodnie z nauka buddyjską. Tu nie chciałbym się wypowiadać, czy tak jest, czy tak nie jest. Tu mamy oś, wokół której widoczne są treści na tarczy, które symbolizują los człowieka, życie człowieka. Na tej tarczy toczy się gra, gra zwana życiem. Ruch w tej mandali zaczyna się od liczby 11. Liczba 11 składa się z dwóch jedynek, z dwóch pojedynczych elementów. Dopiero połączone dają jedenaście. Jeden i jeden powinno być dwa, ale tu symbolicznie daje jedenaście - znacznie więcej. Połączenie tego, co męskie i kobiece, daje wartość znacznie większą niż suma tych dwóch, tak jak każde coniunctio. Połączenie treści męskich i kobiecych. Wiec każde połączenie tego, co męskie, z kobiecym skutkuje narodzeniem czegoś nowego. Tak jak tutaj jeden i jeden to nie dwa, jeden i jeden to jedenaście, tutaj zaczyna się życie. Tu zaczyna się rozwój psychiczny, rozwój duchowy, wzrastanie człowieka. Nie poprzez proste sumowanie, ale poprzez alchemiczne zrodzenie nowej wartości, która jest wielkością, objętością, głębią przerasta sumę tych dwóch składowych jedynek. Tu zaczyna się życie. Skłonny jestem powiedzieć, że życie jest tym, co wyrasta ponad sumę dwóch składowych. To nowe, co narosło, to jest życie. To, co jaźń tworzy dla nas w sposób magiczny, pojawia się. Bo czymże jest życie jak nie największą magią, jakiej doświadczamy. Kto wie, co to jest życie? Nie mamy pojęcia. Wiemy, że żyjemy i już. Opinie na temat tego, czym jest życie, są bardzo podzielone. Bo jeżeli wyjdziemy od naszego sennego obrazu, ta oś-jaźń, która z różnych treści buduje sobie obraz siebie samej, obraz Świata, który funkcjonuje dookoła, to dochodzimy do przekonania, że być może to wszystko, co nas otacza, jest tylko projekcją tejże jaźni. I tu zgadzamy się z fizyką kwantową czy z wieloma poglądami Azjatyckimi: buddyjskimi, hinduistycznymi itd. Wiec jaźń jest osią, ale zupełnie spokojnie może też być odpowiedzialna za wszystko, co się dzieje. I nie, odpowiedzialna jedynie jako sprawca, ale odpowiedzialna jako arena tego, co się dzieje. I tę arenę gry zwanej życiem, tu narysowałaś. Są dwie liczby na tej planszy, które biorą udział w grze w danym momencie, to jest 8 i 7. Kośćmi winna rzucać siódemka, a siódemka to zestawienie liczb cztery i trzy. Czwórka symbolizuje to, co kobiece, 3 to, co męskie. Cztery jest stabilne, a 3 dynamiczne. I mamy w tym momencie kobieco-męskie 7 zdetronizowane przez kobieco-kobiece 8, czyli dwie czwórki. Czwórka wyrywa się przed szereg, co robi czwórka? Co robi podwojona czwórka? Kobiecość wypiera istotę kobieco-męską, sama rzuca kości. Drugi raz ta sama treść reprezentowana jest przez osoby, które przyglądają się tej grze. Jedna osoba jest czarno-mroczna, ta, którą nazwałaś mężczyzną, czyli osoba męska, druga to Buka, która po przyjrzeniu okazała się blondynką ("głupiutką blondi"). Były dwie postacie, ciemny, czarny cień płci męskiej i blondynka, o której powiedziałaś, że jest treścią żeńską. Jesteś tymi dwiema postaciami: cieniem płci męskiej i blondynką płci żeńskiej. I co się potem stało z tym przerażającym cieniem? W co się przebudował, gdy już go naprawdę zintegrowałaś?
C: (opis rysunku) Mamy krówkę, która liże dziewczynkę po policzkach i sprawia jej to przyjemność. Dziewczynka cieszy się, to ja nią jestem.
MŻ: To straszne, przerażające coś, po przyjęciu, utożsamiłaś z krową, która jest dawcą życia, podtrzymuje życie, daje mleko dla dzieci. Nawet modyfikowane, robione jest z tego, co daje nam krowa. Czyli ten cień, straszny czarny cień, ma uczucia, może mieć uczucia opiekuńcze. W stosunku do kobiecości w Tobie. Ma możliwość zaopiekowania się tym, co w Tobie kobiece i do tego doszło, ale dopiero po integracji z tym, co Cię przerażało. Co się stało z blondynką, którą przyjmowałaś?
C: (opis rysunku) Blondynka też miała fajnie, do ciemnego lasu przeniknęło światło i rozświetliło wszystko. Zrobiło się bardzo zielono i prawdziwie.
MŻ: Blondynka, czyli to, co kobiece, inicjalnie zaistniało dzięki słońcu, które reprezentuje to, co męskie i duchowe w tobie. Dopiero wtedy kobieta stała się w pełni kobietą. Tak jak to, co męskie, stało się w pełni męskie, gdy uznałaś treści kobiece w tym mężczyźnie. Znacie pewnie znaczek yin yang, dwie ryby które się obejmują nawzajem. Ale zobaczcie, że w tej czarnej jest biała kropka, a w tej białej - czarna kropka. W tym, co kobiece, musi być element męskiego, dla kompletności, i na odwrót, w tym, co męskie, musi być element kobiecości, dla kompletności. Człowiek jest istotą dwupłciową w każdym fragmencie swojego istnienia. W każdym fragmenciku zgromadzonym wokół tej jaźni, nawet jaźń niesie inklinacje jednocześnie do tego, co męskie i kobiece. Inklinacje pozytywne lub negatywne. I to, co męskie, jest męskie tylko poprzez porównanie ze swym przeciwieństwem. I to, co kobiece, jest też kobiece przez porównanie z tym, co męskie. Nie ma treści uniwersalnie męskich, ani uniwersalnie kobiecych. Coś jest męskie tylko po zestawieniu z tym, co jest mniej męskie, czy jest bardziej kobiece i odwrotnie. Wiec człowiek jest istotą dwubiegunową w każdym fragmencie swojego istnienia. Nie tylko we wszystkich warstwach psychicznych, w każdym fragmenciku. Nawet kompleks jest dwubiegunowy, w każdym swoim fragmencie. Więc często pytacie mnie, kiedy ten konflikt się skończy. Koniec konfliktu oznacza koniec istnienia. Chociaż konflikt jest bolesny, ale to konflikt jest życiem. Nie twierdzę, że jest odpowiedzialny za życie, on jest życiem. A życie jest dualnością. Ustanie dualności to ustanie procesów psychicznych. Oczywiście buddyzm do tego właśnie zmierza. Jest to jeden ze sposobów na życie. Ale zmierzanie do stanu Buddy nie jest byciem Buddą. Sam Siddharhta Gauthama, znany też jako Budda Shakyamuni, stwierdził, że rozważanie o tym, czym jest stan w którym dualność ustała, prowadzi do szaleństwa. Niedualność jest tym, czemu można ulec, a nie tym, co można stworzyć. To, czym my jesteśmy, to dwubiegunowość, każdy fragmencik. I tego doświadczyłaś, bardzo piękne spotkanie, naprawdę piękne spotkanie. Z samym sobą.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.