23 lutego 2019
Helka
Serial: Sny i wizje
Dziwna wizyta
rodzinne zawirowania
◀ Leśna polana i bliskie spotkanie ◀ ► Wieczny Otryt ►
Jadę przez okolice M w sprawach służbowych. Brat jedzie ze mną -prowadzi. Rozmawiamy o kupnie auta z leasingu. Zatrzymujemy się nieoczekiwanie przed
Jadę przez okolice M w sprawach służbowych. Brat jedzie ze mną -prowadzi. Rozmawiamy o kupnie auta z leasingu. Zatrzymujemy się nieoczekiwanie przed drewnianym domem-dworkiem, jak na Warmii. Brat postanowił nieoczekiwanie przywieźć mnie do ciotki. Cieszę się, ze jesteśmy tylko we dwoje, ale jestem nieprzygotowana, nie mam gościńca, zdążyłam złapać z auta tylko 1 wizytowy but.
Wchodzimy do wysokiej pięknej sieni, jestem zaskoczona urodą i wielkością pomieszczenia, komplementuję domostwo. Z sieni prowadzą na boki 4 podwójne drzwi, ale zostajemy w sieni. Widzę w jednym rogu stary wiejski piec kuchenny, obok nas jest wersalka ze skotłowaną pościelą, na która zaraz kładzie się brat. Czuję się skrępowana, widzę radość ciotki, ale nie wita mnie żadnym słowem, za to bacznie się przygląda. Zaskoczona jestem urodą i młodym wyglądem ciotki, spodziewałam się staruszki. Mówię, ze poznałabym ja wszędzie - nic się nie zmieniła. Pojawia się obok niej córka, moja kuzynka. Widzę, że obie są karłami z bardzo ciemnymi włosami.
Nie wiem, jak powinnam się zachować, przykucam więc, żeby je uścisnąć, ale widzę, że tylko ja mam problem z ich wzrostem, wszyscy traktują panie normalnie. Pojawia się kolejna kuzynka (jasne długie włosy), mówi i wygląda normalnie. Wita się ze mną radośnie.
W kącie sali widzę olbrzymie drzewka owocowe i krzewy ozdobne, zarastające prawie połowę pomieszczenia. Chwalę piękne rośliny. Staram się zachować taktownie jak księżna Kate, by nikogo nie urazić.
Pytam brata, gdzie jest jego pokój, może mnie tam zaprowadzi. Jest zdegustowany moją propozycją, nie po to mnie tu przywiózł, żeby siedzieć w jego pokoju. Podczas tej wizyty jest dla mnie bardzo oschły. To nie pora na sympatie, trzeba załatwić coś ważnego. Moje pytanie było nietaktowne, wprawdzie wiem, że źle mnie zrozumiał, ale nie mamy czasu na tłumaczenia.
Ciotka mówi, że idzie do kościoła, chce byśmy ją tam zaprowadzili. Łapie nas pod rękę, czuję bardzo silny, porozumiewawczy uścisk jej ramienia, jakby nie mogła oficjalnie mnie przywitać przy świadkach, więc w ten sposób okazuje sympatię. Kościół (wiejski drewniany uroczy) jest tuż obok. Ciotka i brat wchodzą do środka, ja idę pospacerować, nie będę tracić czasu na mszę. Całe ręce mam pod bluzką, rękawy dyndają mi luźno. Czuję się z tym niewygodnie, wchodzę do toalety na rynku, żeby poprawić garderobę i wyjąć ręce. Zamyślam się, wytrąca mnie z tego chrząkanie mężczyzny, który czeka, aż zwolnię kabinę. Czuję się skrępowana jego obecnością i wystraszona bliskością. Drzwi, które nas rozdzielają nie maja zawiasów ani klamek, wystarczy je przestawić. Wystraszyłam się, na szczęście mężczyzna nie ma wrogich zamiarów, po prostu chciał siusiu . Wychodzę na plac pod kościołem. Jest gorąco, jakiś festyn, mnóstwo ludzi.
Nie widzę brata i ciotki, idę w kierunku domu, może tam już wrócili beze mnie. Odwracam się i jeszcze raz spoglądam na plac. Z tłumu wyłania się ojciec. Jest młody/stary, w okularach, pije piwo i lekko się zatacza. Widzę jego samotność, rozpacz i bezradność. Nie chcę, by mnie dostrzegł, więc idę do auta. Jednak mnie zobaczył. Boje się, przyspieszam, żeby mnie nie dogonił, bo wiem, że zrobi awanturę z powodu mojej tu obecności, choć nic nie rozumie. Wsiadam do auta, daję gazu, udało się.
Ciotki w domu nie ma, muszę więc wrócić na festyn, aby ja odnaleźć. Dziwię się, że spotkałam ojca w takim miejscu. Ktoś z tłumu tłumaczy, że to blisko od miasta, jest promenada, można zrobić zakupy, sporo ludzi tu przyjeżdża na rozrywkę. Atmosfera robi luźniejsza, nie ma już osób wychodzących z kościoła, są jedynie turyści. Spaceruję uliczkami, jakiś mężczyzna staje się natarczywy, każe mi odsłonić piersi. Jestem wystraszona i oburzona jego zachcianką, ale widzę, że wokoło wszystkie panie zrzucają górną część garderoby. Czas na zmysłowe uciechy, po które przyjechali turyści. Zrozumiałam, że odczułam nie swój strach, mnie nic nie grozi – więc spokojnie bardzo siarczystą wiązanką spławiam pana i jego zaloty. Skręcam w boczną ulicę na północ, jest tam spokojnie i bez ludzi. Widzę, że dojdę nią do miejskiego osiedla z wysokimi blokami, gdzie we śnie mieszka ojciec. Faktycznie jest tu blisko do wsi, w której byłam.
◀ Leśna polana i bliskie spotkanie ◀ ► Wieczny Otryt ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.