13 listopada 2009
Wojciech Jóźwiak
Europa Europa
Spóźnione o dwa dni patriotyczne zatroskanie
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Stanisław Michalkiewicz przedstawił - w artykule "Porządek lizboński" z 12 listopada 2009 - błyskotliwy przegląd historycznych zmian sytuacji naszego kawałka Europy. Oto w 1815 roku Kongres Wiedeński ustalił porządek oparty na równowadze trzech mocarstw: Prus, Austrii i Rosji. Ten "Porządek Wiedeński" upadł w 1866 roku skutkiem bitwy pod Sadową, w wyniku której Prusy zdominowały pobitą Austrię, a jeszcze bardziej po wojnie francusko-pruskiej 1871 i pruskim zjednoczeniu Niemiec. Porządek Wiedeński został zastąpiony przez zaostrzającą się rywalizację Niemiec i Rosji o panowanie nad Sercem Europy, bo kto je ma, jak pisze St. Michalkiewicz za Normanem Davisem, ma Europę. To była druga epoka, która zakończyła się Pierwszą Wojną Światową, w której mało prawdopodobnym obrotem rzeczy obaj rywale padli, a w powstałej pomiędzy nimi próżni politycznej powstały nowe państwa narodowe, wśród nich Polska. Trzecim był Porządek Wersalski, ufundowany na założeniu, iż oboje, Niemcy i Rosja, pozostaną (długo? zawsze?) upadli, słabi i nieobecni. Tak było do 1939 roku - do Układu Ribentroppa z Mołotowem, który burzył Porządek Wersalski zastępując go podziałem na niemiecką i rosyjską strefę wpływów, co po paru dniach doprowadziło do wybuchu II Wojny. Czwarty został zaprowadzony Porządek Jałtański, w którym Niemcy zostały zlikwidowane jako (dotychczasowe i jedno) państwo, Europa zaś podzielona na strefy dwóch mocarstw całkowicie (USA) lub częściowo (Rosja-ZSRR) pozaeuropejskich. Który upadł w 1989 roku: Związek Sowiecki się rozsypał, Rosja wycofała na linię z Traktatu Brzeskiego, Niemcy zjednoczyły, mniejsze państwa Środkowej Europy odzyskały niezależność. Tamten stan przejściowy jest oto (twierdzi Michalkiewicz) zastępowany nowym Porządkiem Lizbońskim, w którym z jednej strony jest Unia Europejska stanowiąca rodzaj europejskiego cesarstwa z Niemcami jako hegemonem, z drugiej strony usiłująca odzyskać wpływy Rosja. Wraca koncepcja Mitteleuropy jako zaplecza dla Niemiec złożonego z państw-protektoratów nie mających samodzielnego znaczenia.
Tak to jest. Dodam kilka uwag. Faktycznie, to co robią Niemcy w Unii wygląda na "rządzenie z pozycji największej mniejszości" - sposób, w który nie tyle Prusy zdominowały Niemcy (bo tam miały przewagę większościową), co Niemcy austriaccy kontrolowali Austro-Wegry, będąc w tamtym państwie dominującą mniejszością. Jak widać, takie historyczne doświadczenia i analogie przydają się - oto kapitał, jaki daje posiadanie bogatej historii. Po drugie, zauważyć można, że teraz przez Unię i Traktat Lizboński, Niemcy dopiero wygrywają Pierwszą Wojnę! Choć jakże pyrrusowe ich zwycięstwo. I wygrana częściowa, bo gdzie tamte marzenia o wyjściu na ocean i zamorskich koloniach?
W tym nowym Lizbońskim niemiecko-rosyjsko-środkowoeuropejskim układzie ciekawe jest to, że oba mocarstwa lub raczej mocarstwoidy są zestarczałe. Oba z ducha należą do schyłkowej fazy przemian i nie mają młodzieńczego wigoru. Rosja się wyludnia, Niemcy też z ujemnym przyrostem naturalnym, ratują się imigrantami, którzy jako zbyt różni kulturowo, nie integrują się. Ważniejsze jednak, że ani Niemcy, ani bardziej Rosja nie są centrami tworzenia kultury, gdyż ideosfera w prawie całości tworzona jest obecnie i od dawna po angielsku i głównie w USA, z Anglią jako transatlantycką odnogą - odkąd około 1970 roku w końcu z gry wypadła dawno słabnąca francuska konkurencja. Odtąd angielski pozostaje jedynym w świecie językiem, którego warto uczyć się w celach ogólnych, a nie tylko etnograficznych. Językiem "nie-etnograficznym" nazywam taki, którego uczysz się po to, aby czegoś istotnego dowiedzieć się o świecie i o sobie - a nie tylko o społeczności posługującej się tym językiem. Języki obu okołośrodkowoeuropejskich mocarstwoidów spadły do rzędu etnograficznych, co oznacza, że niemieckiego lub rosyjskiego warto nauczyć się z takich samych racji co fińskiego lub baskijskiego, tzn. po to, żeby poznać lokalne tajemnice odpowiednich społeczności. Bo w końcu Baskowie, Finowie, Węgrzy, Bułgarzy... mają swoje tajemnice dostępne poprzez ich języki, tak samo jak mają je Niemcy czy Rosjanie.
Równowaga niemiecko-rosyjska trzyma się w dużym stopniu na tym, że niemoc po równo dotknęła ich międzaków, czyli nas: Polaków, Ukraińców, Węgrów, Czechów itd. Tak samo, lub niektórzy nawet bardziej, starzejemy się, wyludniamy, nie mamy nic ciekawego do powiedzenia i zniechęcamy tych, którym się chce.
Jak to przetrwać, by kiedyś passę przerwać? Kilka pomysłów jest, tyle że nie są brane serio.
Wojciech Jóźwiak
13 listopada 2009
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.