12 sierpnia 2016
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Fabjańskiego: dlaczego myśliwi powinni przestać to robić?
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Ta karczma Rzym się nazywa ◀ ► Tollego ►
Najpierw wkleję zdjęcia fragmentów tekstu z wczorajszej (11 sierpnia 2016) Gazecie Wyborczej. Przeczytaj uważnie. Solidaryzuję się z Autorem, Marcinem Fabjańskim i popieram go.
Tu całość tekstu: wyborcza.pl/.../fabjanski_Duzy_Format
Tak trzeba ich nazywać, myśliwych, a w istocie zamiłowanych morderców, jak to czyni felietonista GW: „Stowarzyszenie Hobbystów Czerpiących Zaspokojenie z Mordowania Czujących Istot”. Potrzebne jest wychowanie ludzi, wpojenie im, że strzelanie do zwierząt, to obciach. Że to coś dobre dla buractwa. Że wchodząc w to, skiepszczasz się.
Do tego potrzebne są słowa, odpowiednie słowa, które obrzydzałyby myśliwych i myślistwo. Bo zauważ, takich słów jak dotąd nie ma. Nie powstały! O myśliwych (a w istocie tych „hobbystach zabijania”) jeśli chce się mówić, trzeba używać tego namaszczonego słownictwa: „myśliwy”, „łowy”, „łowiectwo”, „polowanie”, „dziczyzna” – słownictwa, które zakłamuje i maskuje to, co pod firmą tych słów się odbywa. Te słowa służą jako „umajanie gilotyny” (cytuję Stanisława Lema), osładzanie potworności, oswajanie nas, że niby normalne jest to, co jest głęboko nie-normalne.
Więc powinny powstać słowa ogólnie zrozumiałe, ale lekceważące i wyśmiewające strzelaczy. Jeśli poczują, że ich się nie kocha, nie ceni, nie ma się dla nich uznania – to się ze swojego nałogu wycofają. Bo strzelanie do żywych istot jest nałogiem, tym potworniejszym, że w pierwszej kolejności zabija sumienie, wrażliwość i współczucie – tak, u strzelającego. Myśliwi powinni zrozumieć, że oni w pierwszej kolejności są ofiarami swojego procederu i że inni mogą mieć dla nich tylko litość, jak litość mamy dla alkoholików lub narkomanów.
Fabjański napisał: „możesz nie zgodzić się, żeby na twojej działce był obwód łowiecki, ale zwięzłe «zabierajcie tłuste tyłki i zapite gęby z mojej ziemi» nie wystarczy”. Treść ustawy, o której felietonista pisze, to też hańba dla sejmu, który ją zatwierdzi i kpina z prawa i sprawiedliwości. Na razie zwróć uwagę na te „tłuste tyłki i zapite gęby”. Myśliwi przy okazji swojego strzelania do czujących istot praktykują coś szczególnego: agresywną ostentację. Podobny rodzaj agresywnej ostentacji występuje u niektórych mężczyzn (i kobiet też) po alkoholu, mówiąc prosto, po pijaku. Pijacka agresywna ostentacja jest bardzo podobna do tej myśliwskiej, zresztą zbiorowe picie jest częścią rytuału zbiorowego zabijania. Pewnie chodzi w tym o to, żeby wódką zamroczyć resztki może nawet nie sumienia, które wyparowało z myśliwskich umysłów dawno, co prostego obrzydzenia. Myśliwy chleje, żeby nie rzygać od tego, co mu się wspomina. Od widoków tego, co zrobił on i towarzysze.
Agresywna ostentacja jest zachowaniem grupowym. Grupa podrostków chodzi po osiedlu i wrzeszczy: „kto mi, k...”. Lęk, którym są przeniknięci podrostkowie, tłumią narzucającym się, hałaśliwym i obrażającym innych zachowaniem – czyli właśnie agresywną ostentacją. To jest ich kokon, w którym się chronią, bo się boją. Myśliwi praktykują to samo co osiedlowe podrostki; zresztą chodzenie hałaśliwą i uzbrojoną kupą jest infantylne, to jest zachowanie dorosłych, a często starych mężczyzn, który nie wyrośli z młodzieńczego lęku i z właściwej wyrostkom niskiej pozycji. Nadrabiają to chodzeniem kupą, strzelbami i ostentacją. Myśliwi są infantylni.
Grupa podrostków, młodzieżowa banda, zawłaszcza teren. „To podwórko, ten skwerek, należy do nas.” Zawłaszczanie terenu jest typowe dla młodzieżowych band. Myśliwi robią to samo i chcą to robić „w majestacie prawa” – dlatego napisali sobie ustawę, która daje im prawo bycia nad-właścicielami na cudzych działkach ziemi, na których im się spodoba strzelać. Gdzie Konstytucja, która ma chronić prywatną własność? Prywatna własność ma służyć tym hobbystom zabijania.
Myśliwscy zombie mają cechę, którą dzielą z innymi psychopatami: namiętność władzy. Kochają władzę. Kochają rządzić innymi, narzucać swoje widzimisię, zmuszać – także ustawowo – żeby inni byli im posłuszni. Dla psychopaty nie ma większej słodyczy nad władzę. A oni mają strzelby, mogą zabić. Zabijają zwierzęta, ale to jest czynność zastępcza zamiast zabijania nieposłusznych ludzi. Dlatego w historii myślistwo było „sportem” rezerwowanym dla „panów”. Plebejuszom pozostawiano kłusownictwo. Mający lewicową wrażliwość niech zauważą, ile w myślistwie jest tej „klasowej niesprawiedliwości”. Mający wrażliwość prawicową niech patrzą, jak myślistwo narusza prawo własności, prywatnej i narodowej. Chodzi nie tylko o grunty zawłaszczane przez myśliwych, ale też o to, że przecież dziko żyjące zwierzęta są wspólną własnością Narodu – więc niby dlaczego uprzywilejowana garstka ma czerpać z nich korzyści na przekór innym, którzy chcą z nich mieć z nich inny pożytek? Wystarczający pożytek z dzikich zwierząt jest taki, że są, żyją, chodzą, cieszą nas i tworzą nasz wspólny ekosystem.
Myśliwi infantylnie zbierający się w kupy i psychopatycznie łaknący władzy są sprawni w organizowaniu sobie tej władzy. Są nadreprezentowani we władzach. W poprzedniej ekipie był myśliwski prezydent, teraz jest „zapalony” (to chyba określenie choroby, jakiegoś zapalenia?) minister środowiska. Kto pamięta, że to ministerstwo kiedyś nazywało się ministerstwem ochrony przyrody i środowiska? Leśnicy, czyli zawodowi wycinacze drzew, zostają ministrami, którzy powinni chronić przyrodę. Chyba każdy leśnik strzela do zwierząt. To nie jest środowisko, nie są ludzie, którym naród, ich suzeren, powinien powierzać opiekę nad naszym wspólnym światem.
Gdyby w Polsce (i w innych krajach) była demokracja, a nie jak teraz zaledwie upartyjnione pozory demokracji, to żaden myśliwy nie byłby w sejmie, bo nikt by go nie wybrał! Jak nie wybiera się, jako swoich reprezentantów, pijaków, kokainistów ani pedofilów. Wystarczyłaby informacja, który z kandydatów poluje, by nie miał szans. W końcu, panoszenie się myśliwych jest testem na demokrację. Gdy wróci demokracja, awanturnicze mniejszości nie będą mieć szans na przechwytywanie władzy.
Sprawa jest nie tylko polityczna, różnice są głębsze, bo duchowe. My z przyrody bierzemy ożywczą energię, jej istnienie jest nam potrzebne, żebyśmy my istnieli. Oni – myśliwi, leśnicy, rybacy, melioranci – w przyrodzie widzą żarcie, zysk i miejsce do wycięcia, wybetonowania, wytępienia. Do wyładowania agresji. Oni stoją po tamtej stronie, którą najlepiej opisał Ireneusz Kania: „człowiek wobec Natury zachowuje się tak, jakby jej serdecznie nienawidził”. (Cytat z...) Oni strzelając eksponują swoją nienawiść.
◀ Ta karczma Rzym się nazywa ◀ ► Tollego ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
http://www.olsztyn.com.pl/artykul,jest-zgoda-na-odstrzal-kormoranow-czapli-i-wydr,21410.html
Jakoś męską agresję społeczeństwo musi zagospodarować. Jej nie ma co wyśmiewać bo jest, była i będzie. Teraz zamiast sprzysiężeń wojowników, rycerstwa, żołnierzy mamy sport, w tym myślistwo. Można twierdzić, że to bezsensowne, bo żarcia mamy w bród. Agresji nie da się jednak"zabronić"-można tylko, uważam, zmienić jej formę.
I jeszcze jedna myśl: że nie da się żyć nie niszcząc życia, nie przerywając czegoś. Naprawdę. Zjedzenie pomidora zabiera "nadzieję" krzaka na posiadanie dzieci i stworzenie im dobrych warunków rozwoju. Co czuje sałata, gdy się ją wyrywa- każda jej komórka jest przecież wyspecjalizowanym, inteligentnie reagującym na otoczenie narzędziem służącym podtrzymaniu życia. Skądś wziął się mit o krzyku mandragory.
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
@Wojtek: Ta uwaga o wędkowaniu nie była do Ciebie, Wojtku. To była uwaga ogólna.
Akurat co do kormoranów, to się zgadzam. Widzę, co te ptaszyska wyprawiają. To już jest zachwianie równowagi ekologicznej i dawno powinny być wyjęte spod ochrony. Co do czapli, to rzeczywiście nie widzę uzasadnienia.
@Damroka: Jest różnica pomiędzy zabijaniem żeby zjeść, a zabijaniem dla sportu. I jakoś trudno mi uwierzyć, żeby dla męskiej agresji nie dało się znaleźć mądrzejszego ujścia, niż polowania. A już możliwość polowania na czyichś terenach to jest pogwałcenie świętości, jaką dla współczesnego świata jest własność. Wychodzi na to, że zabijanie jest świętością jeszcze większą.
Istotnie skład osobowy tej zgrai jest niepokojący. Głównie mundurówka z mocnymi ubeckimi korzeniami, czyli klasa panująca bez względu na to kto akurat teoretycznie rządzi krajem.
Zapisać się do kół łowieckich jest bardzo trudno. Trzeba być członkiem wpływowej elity i mieć rekomendację od przynajmniej dwóch członków, czyli być "swoim człowiekiem". Inaczej się nie da, tylko zawodowi leśnicy mają jakaś uproszczoną drogę. Ta elitarność prawa do zabijania jest europejskim ewenementem
Ciekawe, że w krajach sławnych z demokracji i ekologii polować może każdy. Wystarczy kupić sobie strzelbę. Anglikowi nie wolno mieć scyzoryka, ale dowolną ilość strzelb czy nawet karabin na słonie. Podobnie w Szwecji, Finlandii.
W tekście zabrakło sformułowania "równowaga ekosystemu".
Bez tego w ogóle nie warto zaczynać rozmowy o myślistwie, bo skończy się jak przygoda łowiecka mojego śp. Dziadka - rozczuleniem nad biednymi sarenkami.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
http://petycja.pracownia.org.pl/petycja/nie-dla-rzeczpospolitej-mysliwskiej
Ja podpisałem.
Nie patrz biernie, jak Lobby Morderców zabiera ci nasz wspólny dom. Nie czekaj, aż twoje dziecko, wnuk, zapyta cię: gdzie byłeś/aś w Roku Szesnastym?
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
http://wyborcza.pl/7,75400,20854480,najpierw-na-rzez-pojda-bobry-potem-zubry-i-wilki-rzad-pis.html
Wierzę, że kiedyś to się zmieni, w ramach ewolucji światopoglądu. Przepraszam, że nie potrafię nic zrobić teraz.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.