17 stycznia 2011
Wojciech Jóźwiak
Góra i dół
Kierunki przestrzeni jako metafora umysłu
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Ciekawe, kto pierwszy powiedział: "głębia umysłu"? Pewnie dałoby się to zbadać w historii literatury.
Obecnie i od jakiegoś czasu, ta metafora wydaje się oczywista. Nie dziwi, nie zwraca uwagi. Od czasu psychoanalityków, Freuda, Junga, którzy nazwali swoją szkołę myślenia psychologią głębi, jesteśmy oczarowani tą metaforą umysłu jako głębi. Głęboka jest woda, zbiornik wody; głębokie są doły, wykopy, lochy i odwierty w ziemi. Głębokość idzie w dół, a więc umysł w tej metaforze jest światem podziemnym! Chtoniczno-akwatycznym - czyli podziemno-podwodnym, można by dopowiedzieć.
Jeśli, dzisiaj, wierzymy w bogów, Boga lub w coś podobnego, to raczej nie umieszczamy ich - wbrew "Ojcze nasz" - w niebiesiech, tylko gdzieś wewnątrz umysłu, jako jego "głęboką warstwę", a więc w głębi. Jakiś dawny szaman natychmiast uznałby, że wierzymy w bogów podziemnych. A podziemni bogowie typowo byli wartościowani negatywnie - to byli źli bogowie: istoty chorób i stróże umarłych. Czy stąd wynika, że wierzymy (...już tylko...) w złych bogów?
Zauroczyła nas metafora Junga (tak mi się wydaje, że Junga, chociaż nie pamiętam miejsca), że nasze "ja" - indywidualne jaźnie, są jak palce dłoni wystawionej z wody. Nie widzimy, że w niewidocznej dla nas części zanurzonej łączą się w jedno. Łączność, komunia miedzy nami idzie przez to, co w głębi, idzie przez głębię. Głębia jest wspólna - i tu włącza się następna metafora: gleby, korzeni bądź grzybni, podziemnej tkanki, z której wyrastają poszczególne istoty-indywidua. (Po polsku wspiera tę metaforę podobieństwo słów głębia i gleba, chociaż to drugie z łaciny.) Porównaj karierę, jaką zrobiło słowo "korzenie": mieć swoje korzenie, mieć je w czymś, być zakorzenionym, wykorzenionym itd.
W praktykach szamańskich lub "paraszamańskich" (bo naprawdę, to co wiemy o szamanizmie, tym właściwym?) kierunkowi głębi odpowiada podróż do światów podziemnych, w której wizualizujesz zanurzanie i pogrążanie się, i otwierasz się na głosy i obrazy z umysłu przywołane przez to nastawienie. Podróż tę wzmacnia się zmysłowym dzianiem: praktyką zakopywania się do ziemi. Zmysłowy kontakt z ziemią działa jak wzmacniacz pracy z umysłem. Tu ciekawostka: również praktykę diad, Enlightenment Intensive, czyli ciągłego pytania i odpowiadania na pytanie "kim jestem?", w której kiedyś brałem udział pod przewodem Krzysztofa Wirpszy, odebrałem jako zanurzenie, jako ruch (umysłu, wyobraźni, "ja") w głąb czyli w dół - w przestrzeni umysłu.
Kierunek w dół czyli w głąb, ma jeszcze jedną odmianę: bywa, osobno lub zarazem, kierunkiem do wewnątrz. Te dwa rozumienia mieszają się i mylą. I to już od początku, ponieważ wszechświat żadnego bezwzględnego dołu nie ma. Kierunek w dół jest kierunkiem ku środkowi Ziemi - wiec do wnętrza. Z umysłem w naszych metaforach jest tak samo. W głąb, ku głębi umysłu, to to samo, co do wnętrza umysłu. Penetrowanie głębi jest wnikaniem do wnętrza. Wnętrze jest podobnie ukryte jak głębia. Bogowie, w których (jeszcze tylko) jesteśmy gotowi wierzyć, to archetypy zamieszkujące wnętrze umysłu. Pytanie, czy myślimy tak, bo skutecznie daliśmy się Jungowi zaczarować, czy też Jung tylko dobrze odgadł i wyraził pogląd i wyobrażenie powszechne w swojej (i wciąż naszej) epoce?
Ciekawe, że realne wyprawy naukowców i ich badawczych instalacji zarówno w górę-dal-zewnątrz jak i w dół-głąb-wnętrze są blokowane podobną barierą kosztów i techniczno-teoretycznego wysiłku, na skraju udźwignięcia. Podobna jest trudność wypraw kosmicznych, wyniesienia ludzkich badaczy na Księżyc i robotów na Marsa, co zbadanie wnętrza materii. Akceleratory, narzędzia do tego drugiego celu, są zresztą znacznie większe i pewnie kosztowniejsze od wyrzutni rakiet kosmicznych. Wielki Zderzacz Hadronów CERN'u pod Genewą to tunel długości 27 km. Dla tych rozważań znaczące jest, że jest to budowla podziemna. Jeden i drugi kierunek: w kosmos i do wnętrza atomów, podobnie napotyka na bariery, gdzie nasza niewiedza przelicza się na koszty i gigawaty zasilania.
Wydaje mi się, że praktyki szamańsko-medytacyjno-duchowe, przynajmniej te, które znam i o których słyszałem, są (być może) zbyt jednostronnie zorientowane na ruch ku dołowi. Szamanizmowi dolnemu nie towarzyszy i nie równoważy go odpowiednio wyraźny szamanizm górny. Ja i inni których znam łatwo uczymy się form ruchu umysłu (wyobraźni, wizji) w dół i do wnętrza, a formy ruchu w górę jakoś słabiej przemawiają do nas. Przypuszczam, że winne jest to zafiksowanie się na kierunek w dół. W pieśni "Horyły wohni" wprawdzie Petro nurkował na dno, ale i wracał stamtąd z darem.
Warto by się przyjrzeć kierunkowi w górę i kontaktowi z "wysoką" przestrzenią. Żeby to zrobić, chyba, nie należy się przejmować tym, że pierwsze co przy tej sugestii przychodzi do głowy, to zużyte obrazy "bogów w niebiesiech", jakichś Zeusów i Jehowów. Zostawmy ich. Ciekawszym tropem wydaje mi się starożytne (wspomniał o nim gdzieś Leon Cyboran w kontekście staro-indyjskiej filozofii jogi) wyobrażenie myśli jako wrażenia zmysłowego, które przychodzi "gdzieś z powietrza" i jest "łapane" przez umysł. Umysł jest tu czymś podobnym do ucha lub oka. Jak ucho chwyta dźwięki a oko światło i obraz, tak podobnie umysł chwyta myśli. Które, powtórzmy, przychodzą z zewnątrz. Zgadza się z tym wyobrażeniem stary pogląd astrologii, która myślenie połączyła z przestrzenią i dalą w ramach żywiołu powietrza. Pomysł przychodzący skądś z zewnątrz bywa też wyobrażony jako iskra, wiec coś ognistego, i tak od ruchu wyobraźni chtoniczno-akwatycznej i takiegoż szamanizmu przechodzimy do metafor powietrzno-ognistych. Tu przypominają się obrazy Williama Blake'a, gdzie powtarzają się ludzkie postaci pływające w powietrzu, jakby wolna od grawitacji przestrzeń była ich naturalnym środowiskiem. Sama astrologia umieszcza planetarną macierz umysłu w kosmosie, więc w wysokiej dali, nie w głębi.
W metaforze dłoni wystającej z wody osobne jaźnie łączą się przez dół. Czy możemy łączyć się przez górę?
Wojciech Jóźwiak
Komentarze
Obecnie i od jakiegoś czasu, ta metafora wydaje się oczywista. Nie dziwi, nie zwraca uwagi.Ależ dziwi i zwraca uwagę. Metaforyką kierunków i przestrzeni zajmują się kognitywiści "ucieleśnieni" i wywodzą ich genezę ze skojarzeń z przestrzennym ułożeniem ciała.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.