zdjęcie Autora

20 grudnia 2013

Kazimierz Perkowski

Serial: Jaś odnaleziony
Jaś odnaleziony
(część 2)

◀ Jaś odnaleziony ◀ ►

Gospodarz_i_Jasiek_Zloty_Rog-Wesele1972.jpg
Jasiek (Marek Perepeczko) otrzymuje Złoty Róg, "Wesele"
S. Wyspiańskiego w ekranizacji A. Wajdy (1972).


W części pierwszej niniejszego opracowania omówione zostały anomalie znaczeniowe pojawiające się wokół ludowego imienia Jaś/Jasień, a które wskazywać mogą na dawny związek z wzmiankowanym w kronikach staropolskich bogiem Jaszem/Jeszą. Tu przypomnijmy, że imię Jaś/Jasień nie traktowane było jako zdrobnienie ale imię zwykłe, równocześnie pozostawało synonimem dla takich pojęć obrzędowych jak kawaler, zalotnik, pan młody oraz wędrowiec i wojownik. Ponadto wskazane zostały przypadki tworzenia imion zwykłych od wcześniejszych imion bogów, między innymi od imienia gromowładnego Thora, lub ich kontynuacji np. w imieniu Jerzy (Jury/Jurij). Przedstawmy teraz konkretne przykłady wierzeń składających się na obraz ludowego Jasia. Prezentowany materiał etnograficzny podzielony został - w części drugiej i trzeciej - według najważniejszych cech omawianej postaci.


Gromowładca

Jeśli ludowy Jaś w jakimś zakresie przejął spuściznę po staropolskim bogu Jaszu to pierwsze pytanie jakie się nasuwa brzmi: czy mamy tu do czynienia z bóstwem gromowładnym i panem pomyślności jak przekazał kronikarz Jan Długosz w 1455 roku? Otóż przejrzenie zachowanych polskich tekstów obrzędowych, a więc dawniej posiadających znaczenie sakralne, rzeczywiście wskazuje na postać gromową, obdarzającą (lub nie) urodzajem dawniej decydującym o pomyślności. Oto dwa znamienne przykłady z pieśni weselnych - będących na całym świecie, jak pisze prof. Hans Biedermann w swoim „Leksykonie Symboli” częstym nawiązaniem do „dawnych wyobrażeń idealnego małżeństwa nieba z ziemią” - oraz jeden z pieśni miłosnych/zalotnych:

"Ta nasza Marysia jak róża,
a ten wasz Jasiunio
jak [na niebie] burza."
– Słownik stereotypów
i symboli ludowych,
t. I, z. 3, 2012, str. 356.

"Na polu wielga burza,
Marysieńka kieby róźa.
Jasiu jak lilija,
Koło wianka sie uwija!"
– Lud, r.8, 1902, str. 250.

„W daleki strónie pogrzmiywo,
tam mój nojmilsy przebiwo.
Cyrwóne byśki poganio”
–Słownik stereotypów
i symboli ludowych,
t. I, z. 3, 2012, str. 400.

Widzimy tu dosłowne kojarzenie postaci ludowego Jasia jako sprawcy burzy. Aby doprecyzować powstały obraz przywołajmy teraz wspomniany już prasłowiański mit płodności[2], gdzie na gruncie polskim Jaś – wojownik – wędrowiec - uwodziciel identyfikowany jest jako ludowa kontynuacja dawnego bóstwa. Co ważne, w całym szeregu pieśni i bajek polskich Jaś służy lub walczy reprezentując ojca lub bliżej nieokreślonego władcę. W archetypie nie jest więc postacią oddaloną, najwyraźniej nie chodzi tu o ślad władcy w typie pokonanego Saturna, czy niemal bezczynnego Dievasa, ale o jego aktywnego następcę, pełnego sił gromowego boga płodności, w omawianym micie zaślubiającego boginię Marzannę. W wierzeniach indoeuropejskich ów mocarny, często wiecznie wędrujący wojownik, to między innymi nordycki, przysparzający pomyślności rolnikom Thor, wojenny ale i agrarny rzymski Mars, jego ojciec Jowisz, słowiańscy patroni wojny i urodzaju, w tym południowosłowiański Zielony Jerzy, wschodniosłowiański Jaryło, zachodniosłowiański Jarowit i wreszcie, jak wynikałoby z powyższego staropolski Jasz czy też Piorun. Warto dodać, iż wędrującym bogiem wojny i urodzaju był także rugijski Świętowit, dosiadający nocą - identycznie jak ludowy Jaś – białego konia. Ślady te, w tym zależności etymologiczne, omawia szczegółowo Grzegorz Niedzielski w artykułach poświęconych bogu Jaszu i bogini Marzannie[3]. Kolejnym wartym uwagi wątkiem są pieśni pojawiające się wokół polskich obrzędów Sobótki - Nocy Świętojańskiej. I tutaj, w trakcie obrzędowego kojarzenia par, Jaś i jego partnerka (najczęściej Marysia lub Kasia) pozostają centralnymi postaciami obrzędu. Oto jeden z najciekawszych przykładów:

"Grzmio wozy, grzmio
Po półkowinie;
Zasieje ja tatarecki
Na ty nowinie.

W ty tatarecce
Któs tam psebywa?
A nadobny Jasienio
Konie pętywa.

Kasinia jego
Stopy łamała,
Stopajocy mizy, wyzy,
Az go dognała."
– z obrzędu sobótkowego
w Mikułowicach,
Wisła, t. V, 1891, str.38.

Grzmiący wóz, a ściślej postukujący kołami o kamienny nieboskłon, to powszechne wyobrażenie ludowe o pochodzeniu grzmotów[4]. Wywoływać je miał pojazd Boga lub jednego ze świętych „gromowych”. Był to między innymi wóz św. Eljasza (w wierzeniach Rusi), czy poprzez dalszą analogię rydwan skandynawskiego boga Thora. Zasiewana w pieśni tatarka to w tym przypadku ludowe wymienne określenie gryki, dawniej zwanej także poganką. Wierzono przy tym, iż gryka będzie udana jeśli jej siewu dokona się przy odpowiednim układzie chmur, zbliżonym do cirrostratus, określanym też jako chmury jarzębate („plamki” układające się w większe delikatne pasy). Specyficzny obraz takich chmur rzeczywiście może przypominać kwitnące pole gryki. Ale najciekawsza jest tu wspomniana nazwa gryki: tatarka/poganka. Otóż w wierzeniach ludowych wyobrażenie pana młodego lub uwodziciela rozumianego jako postać o cechach gromowych (pierwotnie kojarzona zapewne z przybyciem księcia i jego drużyny) staje się często rytualnym porwaniem i najazdem tatarskim[5]. Stąd wędrowiec/uwodziciel/porywacz zwany w pieśniach polskich Jasiem, w pieśniach na terenie Rusi bywa nazywany już Tatarynem: „Ze wszystkich też znanych mi waryjantów widać, że im dalej na wschód, tem legenda ta staje się mniej pełną, szczegóły nawet charakterystyczne, zasadnicze, giną i cała fabuła przyjmuje miejscowe barwy. Uwodziciel polskiej pieśni góralskiej nazwany wprost jako 'taki, co po świecie chodził; od ojca, od matki dziewczęta uwodził', w waryjantach północnych figuruje jako młodzieniec z cudzej krainy [tu również Jaś], lub skromnie jako zwyczajny Jaś; w waryjantach rusińskich nazywa się dworzaninem, dworakiem (Podlasie); dalej stopniowo w roli tej występują 'laszky' [Polak], 'wołoszyn', 'tataryn' i wreszcie 'doneć'” (C. Neyman, Materyały Etnograficzne z okolic Pliskowa, Zwak, t.08, 1884, str. 174). Rzecz jasna skojarzenie tatarskie następowało w wyniku postępującej erozji wierzeń rodzimych i w obliczu faktycznych najazdów nękających już od średniowiecza Europę wschodnią i środkową. Najwyraźniej dlatego znane polskie zaklęcie od deszczu i gromu mówi:

"A idźcież te chmury
Na tatarskie góry,
Gdzie Tatary siadają
Krople wody żądają;
My jej nie żądamy,
Bo jej dosyć mamy;
cebrzykami, konewkami
za płot wylewamy.
Kamycki zbieramy,
na kościół frygamy;
a z kościoła na wodę,
by dał Pan pogodę."
– Wisła, t.III, z.3, 1889, str. 486;
S. Czernik, Trzy zorze dziewicze,
Łódź 1968, str. 87.

Oprócz skojarzenia tatarzy-burza pojawia się tutaj jeszcze jeden interesujący wątek. Rzucany kamień to w mitach indoeuropejskich oręż boga niebios, przede wszystkim gromowładcy. Wątek ten pojawi się jeszcze w fragmencie omawiającym kolejne cechy ludowego Jasia. Tutaj dodajmy jeszcze tekst zaklęcia, w którym pojawia się tożsamy z Jasiem ludowy św. Jerzy:

„A ty Panie Jury, pozganiaj te chmury. Na tatarskie góry, gdzie ptaszkowie śpiewają, kropli wody żądają.”– Słownik stereotypów i symboli ludowych, t. I, z. 3, 2012, str. 111.

Równie powszechny motyw to Jaś przynoszący ze sobą (podobnie jak chorwacki Zielony Jerzy czy staroruski św. Eljasz) deszcz lub rosę[6]. Dzieje się to często przy leszczynie, a pod którą na widok Jasia ukrywa się Marysia/Kasia. Co tutaj bardzo znamienne, pod leszczyną zwykle ukrywa się również ludowa Matka Boska.


"Opada rosa
na wsyćkie strony,
A ty, Jaśku kowalcyku,
sukaj se zony."
– Wisła, T. V,
Warszawa 1891,
str. 34.
"Idzie deszczyk,
idzie deszczyk
po drobnej leszczynie,
kochaj-że mnie mój Jasieńku
byle nie zdradliwie."
– O. Kolberg, Lud,
Lubelskie, Kraków 1883,
str. 273.
"Pada rosa - pada rosa
w zielonej dębinie,
kochaj-że mnie, mój Jasieńku
szczerze nie zdradliwie."
– O. Kolberg, Lud,
Lubelskie, Kraków 1883,
str. 273.

Powróćmy jeszcze do wierzeń związanych z nocą sobótkową w Mikułowicach: „W tę noc, w której paproć kwitnie, bywa zwykle okropna burza z grzmotami i błyskawicami (Dziewiętniki, Bobreckie) [...] Z powodu cudownych własności jego wszyscy pragną go dostać. Lecz dyjaboł jest zawsze temu przeciwnym i odstrasza człowieka najrozmaitszymi sposoby, a głównie gromami i burzą (Tamże, w ogóle powszechne).” I dwa porzekadła:


„Przed św. Janem o deszcz trzeba prosić,
Potem i sam będzie rosić.”
– ZWAK, t. VI, 1882, str. 172 - 253.
"Jak sie Jasiunio rozpłoce,
a matusia go nie utuli,
będzie płakoł do św. Ursuli."
– Wisła, t. V, 1891, str. 40.

Jako interesujące uzupełnienie wątku gromowego zamieśćmy tu jeszcze informacje przesłane przez jednego z naszych czytelników. Pochodzą one z regionu Kurpiów, od rodziny Pani Stefanii Koprowskiej, osoby kultywującej wierzenia i magię ludową. Pani Stefania (żyła w latach 1899-1985) mieszkając we wsi Okurowo w okolicach Kolna pracowała jako akuszerka przy tej okazji mając dodatkową możliwość zasłyszenia kolejnych przekazów ludowych. Dodajmy, że specyfika regionu kurpiowskiego sprawia, że wierzenia tego typu miały prawo przetrwać tam bardzo długo. Szczęśliwie wiele z nich zostało zapisanych, w tym najbardziej interesujące względem omawianego tematu:

"Poset Jaść w zieś [wieś] łapać psioruna. Tego psioruna bojeły sie i bziołe [białe] krwowy i dziecioki i kobziety. Wzioł Jaść psioruna i wsedził go do dzbana. Ozinoł dzban sukmano i zakopał dzie źwierzaki nie chodzo, ludzie nie jeżdżo i umierłych nie chowajo. Jak łon psioruna zakopał to usykował nam Jaść kamjenie [kamienie piorunowe w kształcie jaj] i w jizbie tsymać kazał coby psioruny w dom nie trafiły i do sieni nie wpodły."

Ponadto według kolejnego przekazu Jaść trzyma pioruny jak kury w kurniku, wypuszcza je na podwórko i jak już się najedzą zagania je z powrotem. Również na odgłos nadchodzącej burzy Pani Stefania mawiała: "Jaścia idzie i jajoki będą" [por. kamienie piorunowe z przypowieści] albo: "Jaścia idzie i cie ukaze" [do niesfornego dziecka].


Wojownik i wieczna wędrówka

Rokiczanka_W_moim_ogrodecku2.jpg
Wędrujący Jaś i Maniusia, wyobrażenie współczesne,
utwór "W moim ogródecku" w wykonaniu Rokiczanki.

Polski Jaś to postać nieustannie wędrująca i walcząca niczym rozmaici herosi zachodnioeuropejscy czy bohaterowie rosyjskich bylin, ale i wspomniani już Thor, Jarowit/Jaryło i Świętowit (o czym również poniżej). Co istotne, Jaś czyni to często na polecenie bliżej nieznanego władcy/króla. Pieśni takich są dziesiątki jeśli nie setki. Zacznijmy od przykładu wręcz obowiązkowego, niegdyś jednej z najpowszechniejszych, a obecnie jednej z najbardziej zapomnianych polskich pieśni wojskowych i ludowych. Tu w wersji z roku 1842:


1. Służył Jasio u pana,
za wielkiego dworzana,
Wysłużył Kasinkę,
W siódmym roku dzieweńkę.

2. Król na wojnę roskazał,
Jaś wojować pojechał.
W niedzielę po miedzie,
Jasiu do domu jedzie.

3. Wyjechał na drogę,
Ach dla Boga, co się dzieje,
Mój koniczek bardzo mgleje,
Boleść serce rozdziera,
Czy Kasieńka umiera?

4. Przyjachoł do okienka,
Wołał: 'otwórz Kasińka!'
Zajachoł przed pokoje,
Wyndź do mnie, serce moje!

5. Wyszła siostra w żałobie,
Twoja Kasia śpi w grobie,
Wyszła druga w zieleni [żałobnej],
Twoja Kasia śpi w ziemi,
Wyszła do niego stara teść,
Prosi Jasia s konia ssieść.

6. 'A ja s konia nie skoczę,
Póki Kasi nie zoczę,
Żebym wiedział, gdzie jej grób,
Pojechałbym widzi Bóg.'

7. Trzy razy kościół objachoł,
Zaczem na i grób zajachoł,
I uklęknął na grobie,
W wielki swojej żałobie.

8. 'Kasiu moja Kasieńko,
Przemów do mnie słóweńko!' [...]
– J.J. Lipiński, Piosnki Ludu
Wielkopolskiego, 1842, str. 56.

I fragment wariantu z okolic Malborka, a w którym opis postaci Jasia oraz ostatnie słowa jego dziewczyny brzmią następująco:

„Jedzie Jasiek z Torunia,
Złota na nim koruna;
Konie z góry stąpają,
Srebrem, złotem brząkają.”
[...]
Zajedzie ty przed mój dom,
Tam jest złoty pierścień mój,
Tam fartuszek do szycia
I wianeczek do wicia.
Kto fartuszek doszyje
I wianeczek dowije,
Ciebie, Jasiu, dostanie.
– Wisła, t. III, z.4, 1889, str. 750-751.

W innych pieśniach Jaś i Kasia wędrują razem. Kolejny tekst (także ze zbioru J.J. Lipińskiego) pełny jest fascynujących odwołań bajkowych i mitologicznych:


1. Gdzie to jedziesz Jasiu?
Na wojenkę Kasiu,
Na wojenkę, daleczką -
Weź mnie Jasiu s sobą,
Rada jadę s tobą,
Na wojenkę daleczką.

2. Co będziesz robiła,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
Będę chustki prała,
Zlotem wyszywała,
Na wojence daleczki.

3. Gdzie je będziesz prała,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
U króla w ogrodzie,
Na bieżącej wodzie,
Na wojence daleki.

4. Gdzie będziesz suszyła,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
U króla na górze,
Na jedwabnym sznurze,
Na wojence daleczki.
5. Gdzie będziesz manglować,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
U króla w piwnicy,
W tej złotej menglicy,
Na wojence daleczki.

6. Gdzie je będziesz chować,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
U króla w skrzyni,
Co ją tysiąc czyni,
Na wojence daleczki.

7. Pod czem będziem spali,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
Jest na morzu trzcina,
To nasza pierzyna,
Na wojence daleczki.

8. Co bedziemy jedli,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
Są w boru orzechy,
To nasze pociechy ,
Na wojence daleczki.
9. Co będziemy pili.
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
Jest piwo w piwnicy,
W tej złotej szklenicy,
(Jest tam w zdroju woda,
To nasza ochłoda,)
Na wojence daleczki.

10. Gdzie będziem spoczywać,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
Jest przy morzu kamień,
Odpoczniemy na nim,
Na wojence daleczki.

11. Kto nas będzie budzić,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki ?
Jest ptaszek na Rusi,
Ten nas budzić musi,
Na wojence daleczki.

12. Czem się będziem bawić,
Kasiu Kasineczku,
Na wojence daleczki?
Ułowiemy rybkę,
Włożym ją w kolibkę,
Na wojence daleczki.

– J.J. Lipiński, Piosnki Ludu Wielkopolskiego, 1842, str. 77 - 81


Dlaczego partnerka Jasia, jak wspomnieliśmy identyfikowana w badaniach akademickich z boginią Marzanną[7], zwana jest zamiennie Marysią lub Kasią? Być może i tutaj zachodzi sytuacja analogiczna do zestawienia Jaś/Jan i wcześniejsze imię rodzime trwale połączyło się z późniejszym chrześcijańskim. W czeskiej Kronice Kosmasa spisanej w latach 1045 – 1125 jedna z córek legendarnego Kroka nosi bowiem imię Kazi, a w późniejszych interpretacjach jest to również Káša. Będąc najstarszą córką, Kazi/Káša jest legendarną czarodziejką, zielarką i lekarką, pozostaje więc w zgodzie z ogólnym obrazem bogini Marzanny. Dodajmy, że ludowa Kasia podobnie jak Marysia oraz ludowa Matka Boska, przebywa często na morzu, na kamieniu, a samo znaczenie imienia Marzanna jest bliskie morzu[8]. Powróćmy jednak do wędrującego Jasia, oto fragmenty z trzech kolejnych pieśni ludowych:


„Kasia usłyszała,
Na Jasia wołała:
Jasiu mój, nie wędruj,
Bo będę płakała”
– J.J. Lipiński, Piosnki Ludu
Wielkopolskiego, 1842, str.87.
„Oj jedzie, jedzie,
Jasio nadobny,
Z wysokiej góry,
Oj skacze pod nim
kary koniczek
Skacze do góry”
– ZWAK, t. 2, 1878, str.38.
„Mamunia myślała,
że Kasiunia spała,
A Kasiunia z Jaśkiem
nocką wędrowała.”

– ZWAK, t.2, 1878, str. 78-79.

Przykłady te można mnożyć. Wędrówka Jasia i jego walka z przeciwnikami, w tym nawet mitologicznymi (o czym więcej w części trzeciej) przewija się w wielu tekstach poświęconych tej postaci. Dlaczego jednak ludowy Jaś, podobnie jak gromowy Thor, jest w nieustannym ruchu? Pomocne okazują się tu uwagi prof. Jacka Banaszkiewicza, jakie padają przy okazji omówienia całego szeregu wątków mitologicznych zawartych w Kronice Polskiej Galla Anonima (1112–1116). Otóż postać taka to zazwyczaj bóg, heros lub samotnik nieustannie obiegający i zamieszkujący rubieże domeny lub krainy. Co ważne jest bez reszty oddany jej obronie. W pierwotnym rozumieniu opowieści przebywa więc na granicy światów lub wręcz w zaświatach - często metaforycznie zwanych wodą, morzem, lasem, krajem za górami lub nawet od miana ludów i krajów ościennych. Tam w sposób niestrudzony walczy z przeciwnikami domeny/krainy, w tym oczywiście z mitologicznymi potworami. Do centrum, czyli boskiego/królewskiego dworu powraca właściwie tylko wtedy gdy jest ono zagrożone niespodziewanym pojawieniem się przeciwnika. Jednocześnie powrót taki wzbudza u mieszkańców centrum niepokój i komplikacje, a postać tą cechuje swoista łatwowierność i naiwność. Odrzucając więc zbędne emocje łatwo tu dostrzec punkt wyjścia i transformacji do niedawno jeszcze popularnego pojęcia „głupi Jaś” i jak się okazuje błędnie przemieszanego z ludowym „głupim Maciusiem” (por. cz.1). Modelowym przykładem pozostają tu bohaterowie szeregu zachodnioeuropejskich sag, rosyjskich bylin czy wreszcie skandynawski bóg Thor, który „zawsze bawi poza Asgardem, stolicą, przebywa poza krajem, gdy jednak bogom zagraża jakieś niebezpieczeństwo – np. w ich siedzibie zaczyna się panoszyć olbrzym Hrungnir – bóg z młotem na czas zjawia się tam, gdzie go potrzebują i bez ceregieli robi bezzwłocznie porządek”.[9] Prof. Jacek Banaszkiewcz wykazuje jednocześnie, iż wątek taki znany był doskonale na terenie średniowiecznej Polski.


Jaś w przestworzach

Wskazane zostały już związki ludowego Jasia z burzą, walką i nieustanną wędrówką. Aby zestawienie takie było pełniejsze dobrze byłoby poszukać obrazu bardziej dosłownego: przedstawienia ludowego Jasia jako istoty unoszącej się w przestworzach. Choć może się to wydawać zaskakujące, szczególnie dla osób kojarzących to ludowe imię jedynie ze znaczeniami współczesnymi, dysponujemy również i takimi przykładami:


"Ponad lasejkiem czarna chmurejka,
ponad to chmurejko jasny miesiączejko.
Nie jest to miesiączek, Jasio wojowniczek,
wywojował sobie sto złotych jabłuszek."
– z lubelskiej kolędy życzącej,
Słownik stereotypów i symboli ludowych,
t. I, z. 3, 2012, str. 111.

„Wysoko daleko
Żórawie latały,
Jasieńka młodego
Na koniu spotkały.
Gdzie to jedziesz Jasio,
Pytały ptaszyny,
Jasio odpowiada,
Do mojej dziewczyny.”
– Lud, r.4, 1898, str. 428.
„Jedzie Jasieńko do dziewki,
Jako miesiączek do zórki (zorzy),
I pyta się swego tatula.
Co u dziewki haworiti.
Herny (pyszny) Jasieńku kozacze,
Gdzie się mi bierzesz przeciw nocy?”
– Wisła, t. VII, z. 4, 1893, str. 691.

"Gada Jaś Filutek:

Siwku złotogrzywku,
wespnij się nad chmury pływajonce,
nad lasy szumiejonce,
zebych móg dostać pieśtrzynia złotygo,
a nie zamocał dużo renki."

– ZWAK, T. XI, 1887, str. 80.

Jak widzimy obraz unoszącego się w przestworzach lub tak zestawianego i kojarzonego Jasia pozostawał powszechnym wyobrażeniem ludowym. Wątek księżycowy oraz sprawa latającego rumaka Jasia zostaną omówione w kolejnych fragmentach opracowania. Tu zwróćmy jeszcze uwagę na rozmawiające z Jasiem żurawie: jak wierzono walczą one (podobnie jak niebiańskie orły) z bocianami[10], ptakami o symbolice zaświatowej.


Jaś - władca księżycowej mocy

W „Herbach, legendach i dawnych mitach”, jednej z najważniejszych publikacji jakie podejmują temat mitologii staropolskiej, jej autorzy prof. Marek Cetwiński i prof. Marek Derwich zauważają, iż naczelni bogowie Słowian Zachodnich to najprawdopodobniej bóstwa związane z Księżycem[11]. Najbardziej znamiennym przykładem pozostaje tu rugijski Świętowit, według przekazów bóg na białym koniu, podejmujący nieustanne nocne wędrówki (niczym Księżyc) i walczący przy tej okazji z przeciwnikami państwa Rugian. Zwraca także uwagę najważniejszy atrybut Świętowita, wieszczący dostatek róg z miodem pitnym, przedmiot o symbolice wybitnie lunarnej. Z kolei w wielu polskich legendach herbowych motywem przewodnim pozostaje walka bohatera - wspieranego przez światło Księżyca - z przeciwnikiem o cechach chtonicznych. Jednocześnie, jak zauważa prof. Aleksander Gieysztor, postacie Świętowita, Jarowita i Jaryły jawią się jako bóstwa gromowe, hipostazy boga Pioruna. Wobec tego czy zaprezentowane stanowiska badawcze są niespójne, a cechy gromowe i księżycowe wykluczają się? Absolutnie nie. Zarówno Księżyc jak i bóstwa gromowe wiązane były przecież z deszczem i wodami niebiańskimi – a te zapewniały lub odbierały urodzaj i pomyślność. Wskazać można tu również na wschodniosłowiański przekaz o lunarnym (według powszechnej hipotezy) bogu Chorsie, zwanym w zapiskach „aniołem piorunowym” czy na najistotniejsze dla tego opracowania polskie wierzenia ludowe. Te ostatnie jak się okazuje traktują wymiennie szereg wyobrażeń lunarnych i gromowych. W tym i nasz Jaś okazuje się być zestawiany z Księżycem:


"Ponad lasejkiem czarna chmurejka,
ponad to chmurejko jasny miesiączejko.
Nie jest to miesiączek, Jasio wojowniczek,
wywojował sobie sto złotych jabłuszek."
– z lubelskiej kolędy życzącej,
Słownik stereotypów i symboli ludowych,
t. I, z. 3, 2012, str. 111.

Jedzie Jasieńko do dziewki,
Jako miesiączek do Zorzy [...]
Herny (pyszny) Jasieńku kozacze,
Gdzie się mi bierzesz przeciw nocy?
– Wisła, t. VII, z. 4, 1893, str. 691.
Jasna nieba, jasna słońca, jasień miesiąc
i jasne gwiazdy, i święta Trójca, i Matka Boża, stań do pomocy, jak we dnie, tak i w nocy.

(zaklęcie/zamówienie od róży)
– Słownik stereotypów i symboli ludowych,
t. I, z. 1, 1996, str 171

„A u miesiąca dwa rogi,
a u Jasieńka dwa braci”

– Słownik stereotypów i symboli ludowych,
t. I, z. 1, 1996, str 162.

Widzimy tu solidny związek ludowej postaci Jasia oraz Księżyca. Przestrzegałbym jednak przed uznaniem tego pierwszego jako dosłownej personifikacji ciała niebieskiego. Księżyc bowiem, zwany równie często miesiącem/miesiączkiem, w wierzeniach staropolskich i ludowych zaludniony był całym szeregiem postaci męskich i żeńskich. Jest on swego rodzaju przewoźnikiem/rumakiem umożliwiającym podróż do i z zaświatów.
Zastanawia jednak polska nazwa naturalnego satelity Ziemi – Księżyc. W staropolszczyźnie oznacza ona syna księcia lub zdrobniale samego księcia (knędza/księdza). Nazwa ta, jak zauważył prof. Mikołaj Rudnicki, pierwotnie mogła być związana z lechickim bóstwem lunarnym[12], by w końcu przejść na samo ciało niebieskie. Dodajmy, że na tle europejskim skojarzenie polskie jest dość wyjątkowe. Jak podaje Hans Biedermann w swoim „Leksykonie Symboli”, Księżycowi przypisuje się zwykle cechy żeńskie, podobnie „nazwy Księżyca w językach europejskich są rodzaju żeńskiego, [jednak] do wyjątków należy niemiecki 'der Mond' i polski Księżyc”. Mógł więc ludowy Jaś, w dziesiątkach polskich pieśni „służący u pana, za wielkiego dworzana” być owym Księżycem – synem Księcia. Kolejnym elementem łączącym ludowe obrazy Jasia i Księżyca jest atrybut złotej korony:


„Jedzie Jasiek z Torunia,
Złota na nim koruna;
Konie z góry stąpają,
Srebrem, złotem brząkają.”
– Wisła, t. III, z.4, 1889, str. 750
"Miesiącowi złota korona,
A mnie szczęście i fortona;
Miesiącowi cześć i chwała,
A mnie zdrowie!"
– Wisła, t. XIV , z. 4, 1900, str. 468.

Przejdźmy teraz do sygnalizowanej już wymienności kompetencji gromowych i lunarnych. W podaniach polskich Księżyc walczy, podobnie jak gromowładca, z istotami chtonicznymi, a nawet używa w tym celu oręża typowego dla gromowładcy – kamienia[13]. W licznych wariantach opowieści atak następuje w trakcie pełni i przeciwko postaci negatywnej, na przykład złodziejowi na polu, ale najczęściej wodnikowi/topielcowi (ślad pamięci o bóstwie podziemi) lub boginkom wodnym:

„Poszło raz dwóch parobków na raki, a było to w nocy, gdy księżyc świecił. Przyszli nad jeden zbąk i mówią do siebie: - Tu z pewnością będzie najwięcej raków. Rozebrali się, jeden wszedł do wody, włożył rękę do jazu i szuko. Wtem chyciło go coś za nogę. Parobek krzyknął na drugiego, żeby go ratował. Ten podoł mu rękę i wyciągnął go z wody. Jak byli na brzegu, myślą, co by to było, i jeden z nich rzucił kamieniem do wody. Za chwile wyszed z wody mały panicz w czerwonej czopeczce i patrząc na księżyc mówi: / - Czyszcaty,/ Błyszcaty, / Swiciłbyś, / Nie biłbyś. / Myśloł ten topielec, że to miesiąc, cisnął kamieniem do wody. Parobcy pomiarkowali zaroz, co to jest, i uciekli.” (S. Czernik, Trzy zorze dziewicze, Łódź 1968, str. 73-74)

"Pewnej księżycowej nocy przyszły boginki do studni i prały tam [...] łachy. Wtedy przyszedł Kuba Wytol i stanął sobie pod jodłą, co rosła podle tej studzienki. Stał tak, stoi i wreszcie rzucił kamieniem na boginkę. Ta obeźrała się poza siebie, a skoro nie uźrała nikogo, rzekła do Księżyca, bo myślała, że to pewnikiem Księżyc uderzył: - Ej, świecilibyście, nie bilibyście." (Tomiccy J. I R., Drzewo życia. Ludowa wizja świata i człowieka, LSW, Warszawa 1975, str. 110)

Skoro walka z istotą zaświatową oraz użycie w tym celu kamienia jest typowym dla gromowładcy nie zdziwi zatem wątek analogiczny, gdzie postać negatywna w sposób identyczny jak wyżej ma pretensje - jednak już nie do Księżyca, ale do postaci gromowładnej o pobicie zamiast oświetlenia miejsca w którym przebywa:

„Jeden gospodarz mioł bardzo piekne, wielgachne banie na polu. [Zaczaił się na ich złodzieja] A była wtedy taka ulewa, taki grzmot, że gospodarz aż portkami trząsł. Stoi i słyszy jak ten złodziej pado: - Panie blycnij ino! A tu naroz błysk, błyskawica przez niebo przeszła i oświeciła złodziejowi banie. Wzion co chcioł i zaś czeko. Za chwilę: - Panie! Blycnij ino! No ale tego to już gospodarzowi było za wiele. Zamachnął się i pac... tego złodzieja prosto w plecy. A ten borok ryknął: - Panie! Dyć tyś mioł ino blycnąć a ty zaroz grzmisz!” (Słownik stereotypów i symboli ludowych, t. I, z. 3, 2012, str. 378)

Powróćmy teraz do ludowej sylwetki św. Jerzego, tożsamej z polskim Jasiem czy chorwackim Zielonym Jerzym. I tutaj, w szeregu popularnych podań, choć niestety mocno zniekształconych (w przytoczonym powyżej zaklęciu Pan Jury nie obawia się burzy, a wręcz przeciwnie jest jej władcą), pojawia się wyraźny związek św. Jerzego zarówno z gromem jak i Księżycem: „Św. Jerzy będąc ciekawym, co grzmi, wyszedł na wysoką górę, a gdy zagrzmiało, uciekł ze strachu na księżyc, gdzie dotąd przebywa. Świadectwem tego mają być oczy i nos, widziane na księżycu.” (Lud, r.3, 1897, str. 143). W synkretycznej obrzędowości ludowej jasna i ciepła pora roku, a więc pierwotnie wiązana z bóstwem gromowym „otwierającym” i „zamykającym” wegetację, rozpoczyna się na wiosnę w dzień wspomnienia św. Jerzego, a kończy jesienią w dzień św. Marcina (Katolicyzm) lub jesiennego św. Jerzego (Prawosławie)[14]. I właśnie w dniu św. Marcina – pierwotnie jesiennej manifestacji bóstwa gromowego - odnajdujemy zachowany do dziś wyraźny element symboliki lunarnej: słynne rogale świętomarcińskie. Wypiekane po dziś dzień w Wielkopolsce stanowią, jak się uważa, ślad ofiary zastępczej wobec wcześniejszej ofiary z wołu. Kontekst ten dopełnia cała seria zagadek polskich gdzie ryk wołu - zwierzęcia zestawianego zarówno z Księżycem (np. ludowy łysy wół) jak i zwierzęciem gromowładcy - identyfikuje się jako daleki odgłos gromu - „Rycy wół, na sto gór go słychać [odp. grzmot]”.

Wspomniany lunarny charakter wędrówek Świętowita podkreśla jego najważniejszy atrybut: róg z miodem pitnym obrzędowo wieszczący urodzaj. Lechicki gromowładca - Jasz/Jesza/Jaś, Piorun lub wręcz Księżyc - jawiłby się więc jako dysponent mocy księżyca/miesiączka. Schemat ten pojawia się w sposób niemal dosłowny w polskich wierzeniach ludowych. Pozycja naszego naturalnego satelity wieszczyła bowiem przyszłe opady i burze. Obok takich polskich przysłów ludowych jak: „Gdy księżyc w Pannie, a grzmoty, pięćdziesiąt dni pluszczą sloty”, czy przeświadczenia, że deszcz będzie jeżeli Księżyc jest „okolony koroną”, najbardziej znamienne są te, które przedstawiają Księżyc jako naczynie, rzecz jasna o kształcie rogu. Jedna z typowych przepowiedni, zawarta w Słowniku stereotypów i symboli ludowych (t. I, z. 1, 2012, str.191), brzmi:„Jak miesiączek po nowiu ma różki do góry - pogoda, a jak na dół – deszcz.” Wierzono, że deszcz nadejdzie gdy rogi miesiączka skierowane są ku dołowi, bo wtedy „z nich dece”, a gdy ku górze brak opadów. Tu powtórzmy polską inwokację do św. Jakuba (jednego ze świętych gromowych obok Jana, Jerzego i Eljasza), zapobiegającą nadmiernym opadom, a co za tym idzie powodziom zwanym jakubkami lub jakubówkami: „Święty Jakubie, zamknij chmury w kadłubie”.

Również u wschodniosłowiańskiego św. Jurija/Jaryły jednym z najważniejszych atrybutów pozostawała srebrna, miedziana lub złota trąba (tu równoznaczna z rogiem). Jak wskazuje Artur Kowalik obrzędowa gra na trąbie, w dzień św. Jerzego to symboliczne nawiązanie do dźwięku pierwszego wiosennego gromu, a "prawo posługiwania się trąbami zaliczano w Polsce do regaliów i, aby je otrzymać, trzeba było przywileju książęcego"[15]. Powróćmy teraz do postaci Jasia rozumianej jako ludowy synonim pana młodego i kawalera. Skoro Jaś-zalotnik bywał postrzegany jako sprawca burzy, to czy w świetle powyższego przyrównywano go także do Księżyca? Wierzenia takie zachowały się szczególnie na terenie Polski wschodniej, gdzie w pieśniach i bajkach Księżyc pozostaje obrazem pana młodego, kawalera, mężczyzny[16]. Zaślubia on lub uwodzi panią młodą - słońce, czy też raczej "słoneczkową siostrę"– Zorzę/Jutrzenkę, poranną Wenus (w przekazach staropolskich Lela/Dziedzilela). Wątek ten widoczny jest szeregu pieśni weselnych:


„Jedzie Jasieńko do dziewki,
Jako miesiączek do Zorzy”
– Wisła, t. VII, z. 4, 1893, str. 691.
„A gdzie słoneczko wschodzi,
Młody Jasieńko chodzi...”
– Lud, r.9, 1903, str. 226.

W znanej bajce krakowskiej wojownik, latający na orle dowódca wojsk królewskich, przybywa z misją na dwór męskiego Słońca. Tam jednak napotyka tylko "słoneczkową siostrę", a w wersji pierwotnej zapewne uwodzi ją skoro już po przybyciu Słońca musi się przed nim natychmiast ukryć[17]. Na koniec spójrzmy na fragment tradycyjnego przemówienia starszej druhny w weselu kołbielskim: „I ty Panie Młody jak księżyc na niebie, już żadna panienka nie spojrzy na ciebie. Że jesteś żonaty wiedzą o tym wszędzie, teraz szanuj żonę, która Twoją będzie.”[18]


* * *

W bieżącej części opracowania wskazany został szereg nadnaturalnych cech w ludowym obrazie Jasia. Okazuje się on obrzędowym sprawcą burzy i deszczu, również wiecznym wędrowcem i unoszącym się w przestworzach wojownikiem. Równocześnie Jaś niczym Księżyc „bieży przeciw nocy” i rozjaśnia jej mroki. Wreszcie Jaś to zalotnik uwodzący Jutrzenkę-Zorzę. Cechy te można tłumaczyć licznymi powiązaniami mitologicznymi na tle słowiańskim i szerzej europejskim. W części kolejnej (trzeciej) przedstawione zostaną - między innymi - przykłady wierzeń ludowych lokujących polskiego Jasia w towarzystwie... bóstw i istot nadprzyrodzonych.

Kazimierz Perkowski (2013)


<<< Część pierwsza / Część druga / Część trzecia >>>



[1] www.bogowiepolscy.net/postylla.html (październik 2013); L. Kolankiewicz, Dziady. Teatr Święta Zmarłych, Warszawa 1999, str. 257-467; o bogu Jaszy/Jeszy wzmiankują między innymi: Postylla Koźmińczyka (ur.1370, zapis: 1405-1412) - bóg Yassa, żywy obrzęd na wiosnę, przekaz nieznany A. Brücknerowi; Statua provincialia (1420) - Yassa; Sermones Cunradi (1423) - Yassa/Ysaya; Postilla Husitae (przed 1450) - Yesse. Glosa przy S.Adalberti (vita ~1450) – Agyejsze; Roczniki Długosza (1455) - bóg Jowisz-Jessa; Kronika Miechowity (1521) – Jessa; Kronika Polska[...] Stryjkowski (1574) – Jessa; Kronika Gwagnina (1578) - Jossa.
[2] J. Krzysztoforska - Doschek, Prasłowiańskie źródła nowszej poezji polskiej, Kraków 2000; M. Łuczyński. Semantyka obrzędów wiosennych związanych z Marzanną i Jaryłą (Próba rekonstrukcji „prasłowiańskiego tekstu”,w: Respectus Philologicus, 10(15)/2006.
[3] G. Niedzielski, Jasz - polański bóg niebios, www.bogowiepolscy.net/jassa-jessa.html ; G. Niedzielski, Marzanna – Cerera czy Hekate?, http://www.bogowiepolscy.net/marzanna-1.html (październik 2013).
[4] Jeden z licznych przykładów to wierzenie z ziemi dobrzyńskiej: "Od jazdy Boga po niebie w wielkim wozie powstaje grzmot" [w:] ZWAK, t. 2, Materiały etnologiczne III, Kraków 1878, str. 125.
[5] H. Biegeleisen, Studia nad pieśniami i obrzędami weselnymi, Wisła, t. VII, z. 2, 1893, str. 328.
[6] J. Krzysztoforska - Doschek, Prasłowiańskie źródła..., str. 25.
[7] Patrz przypis [2].
[8] M. Łuczyński. Semantyka..., str.172; G. Niedzielski, Marzanna.... (październik 2013).
[9] J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne mistrza Wincentego Kadłubka, Wrocław 1998, str. 419-427.
[10] A.W. Góra, Bocian w słowiańskich wyobrażeniach ludowych [w:] Gadki z Chatki nr 74 i 75, Lublin 2008. Patrz także: http://www.gadki.lublin.pl (czerwiec 2012).
[11] M. Derwich, M. Cetwiński, Herby, legendy, dawne mity, KAW 1989, str. 33.
[12] M. Rudnicki, Bóstwa lechickie, [w:] Slavia Occidentalis, t.5, 1926, str. 382.
[13] Tomasz Gamkrelidze i Wiaczesław Iwanow podkreślają niezwykły związek kamienia i nieba w językach indoeuropejskich: „w języku indoeuropejskim słowo ‘kamień’ oznacza także ‘niebo’ - rozumiane jako ‘kamienne sklepienie’, por. staroindyjskie asman – ‘skała’, ‘kamienne narzędzie’, ‘kamienny młot’, ‘kamień Gromowładcy’, ‘niebo’; por. awestyjskie asman – ‘kamień’, ‘niebo'”. M. Mazurkiewicz, Kamień piorunowy w polszczyźnie i kulturze ludowej, [w:] Język a Kultura, pod red. J. Anusiewicza i J. Bartmińskiego, CPBP 1988.
[14] G. Niedzielski, Jasz.... (październik 2013).
[15] A. Kowalik, Kosmologia dawnych Słowian, Prolegomena do teologii politycznej dawnych Słowian, Kraków 2004, str. 166.
[16] Słownik stereotypów i symboli ludowych, t. I, z. 1, Lublin 1996, str. 169.
[17] O.Kolberg, Dzieła wszystkie, Wrocław-Poznań 1965, t. 7, str.28.
[18] K. Sornat, Tradycyjne wesele kołbielskie, www.dialektologia.uw.edu.pl (październik 2013).

◀ Jaś odnaleziony ◀ ►

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)