17 marca 2015
Roman Kam
Kilka uwag o Zawijawie
W Wojtkowy projekt Zawijawy wszedłem niemal od początku. Przyniosło mi to kilka pożytków: zacząłem zapamiętywać więcej swoich snów, zacząłem te sny notować, poznałem sny innych i ze szczątkowych komentarzy poznałem znaczenie kilku symboli. Zorientowałem się, że nawet zapisane sny łatwo się zapomina, zapomina się ich pierwotny dotyk. Pozostaje snu wspomnienie, które raczej szybko niż powoli, traci swoje ostre kontury, stając się wreszcie tak nierzeczywistym, że postrzeganym jak wspomnienie cudze. Dziwię się: to ja tak śniłem? Dziwne. I kręcę głową. Zdarzyło się też, że przeglądając ten dziennik, odkryłem zapomniany sen, który okazał się był, w tym czasie, bardzo precyzyjnym snem proroczym.
Poznając sny innych zauważyłem, że często objawiają sytuację jakiegoś napięcia, bardzo rzadko bywają radosne, śmieszne, pełne szczęścia. Nigdy nie zetknąłem się z sennymi zapachami lub smakami – jakby te zmysły nie mogły w snach brać udziału. Nie ma hałasu. Jedzie pociąg, nie czuję drżenia, nie słyszę gwizdu lokomotywy, szlabany opadają cicho. Niemy film, bez napisów. Teksty podawane są, takie mam wrażenie – telepatycznie. Bardzo rzadko, ale się pojawiają, nieznane mi słowa. Nigdy nie śniłem dotąd bezpośrednio przedstawionych tekstów, tablic z napisami. Czasem używam obcych języków, niemieckiego, angielskiego, ale nigdy np. rosyjskiego, który moje pokolenie zna bardzo dobrze. Sam mam częściej sny kolorowe, ale podobno większość naszych snów jest czarno-biała. Brakuje mi trochę w relacjach innych, prawdziwych horrorów, snów „strasznych”, z których ratuje nas przebudzenie. Nie wiem, czy ktoś podał sen piramidalny – sen, przebudzenie w kolejnym śnie, rzeczywiste przebudzenie. To są sny niepokojące i mocne. Na Zawijawie nie ma seksu, tego seksu przeżywanego we śnie, wprost. Niewiele jest fizjologii, a ta jest np. stosunkowo często obecna w moich snach. Myślę, że powodem tego jest fakt, iż większość osób publikuje na Zawijawie pod swoim tarakowym imieniem. Może można by było publikować niektóre sny anonimowo?
Ach! Ten przyszły zalew snów pikantnych... Może zachęcać do podawania życiowego kontekstu snu? Jakiegoś głównego problemu osoby?
Pożytek główny, jaki widzę z Zawijawy dla siebie, to powstawanie trwałego dziennika moich snów, osobistego snozbioru, który gdzieś się z formy swej - do niemożliwości ulotnej, urealnia do czegoś konkretnego i może rozpocząć jakieś własne życie w świecie. Jakie to może być życie? Oto jest pytanie. Jaki pożytek z Zawijawy dla ogółu wynika? W założeniu była chyba Zawijawa ideą komercyjną i rozwojową, poznawczą. Użytkownicy to jednak profani, więc sami się od siebie niewiele mogli nauczyć. Osobami obeznanymi z symboliką snów i pracą ze snami byli Wojtek i Robert Palusiński, którzy byli gotowi podjąć się zleconych analiz. Wydaje mi się jednak, że ta droga nie pozwoliła utrzymać Zawijawy na powierzchni. Pozostał „snozbiór”, który mimo skromnych atutów dla użytkownika, jednak trwa.
Osobiście jestem wdzięczny osobom, które w Zawijawę inwestują swoją energię, które swoje sny tutaj publikują. Dlaczego? Nie jest tym powodem jakaś szczególnie atrakcyjna materia cudzych snów. Emocjonalnie przypominają mi one oglądanie zdjęć z cudzych wakacji. Po kolejnym niesamowitym widoczku zaczynam dyskretnie ziewać, walcząc o utrzymanie koncentracji. Co więc uważam za ważne? Mniemam, że jest Zawijawa unikatem na skalę światową i to właśnie jest w niej, dla mnie, niesamowite! Im szerzej Zawijawa rozwinie swoje sieci, tym bardziej zaskakujący i niepowtarzalny powstanie zbiór dla badaczy świata, dla odkrywców nieznanego, dla badaczy historii.
Ja sam nie mam pojęcia, jakie możliwości stwarza taki snozbiór, z czym go można powiązać – ale jestem wewnętrznie przekonany, że ujawni on jakieś tajemnice, prawidłowości, które dotychczasowych sceptyków „onejromancji” zadziwią. Spodziewam się, że możemy uzyskać tą drogą statystycznie uchwytne dane z profetycznej, wieszczej roli snów, spodziewam się potwierdzenia spójności, przynajmniej niektórych symboli i bardziej precyzyjnej kategoryzacji, które są wspólne, a które należą do indywidualnych. Może dowiemy się czegoś więcej o wspólnym, synchronicznym śnieniu? O śnieniu świadomym?
Zastanawiam się, co może być jeszcze potrzebne z naukowego punktu widzenia, aby uczynić Zawijawę bardziej użyteczną. Na pewno dane urodzeniowe, płeć, mniej wykształcenie, bardziej sytuacja rodzinna, może pochodzenie, narodowość? Warto się zastanowić lub popytać ewentualnych zainteresowanych.
W sumie to tyle, co mogę na dzisiaj, o Zawijawie powiedzieć. Dla osób obeznanych z tematyką, będą to zapewne opinie naiwne, ale chciałem tym głosem wskazać na to, że Zawijawa nie jest projektem banalnym, że jeszcze nie dziś, ale w przyszłości okaże się czymś cennym: niepowtarzalnym, wartościowym dziełem wspólnym i jedną z ważnych pozycji w intelektualnej spuściźnie Wojtka.
Dopóki więc moje życiowe okoliczności na to pozwalają, czuję się za Zawijawę współodpowiedzialny i to jest główny motyw, który skłania mnie do pisywania relacji z moich onirycznych podróży i zdarzeń. Zachęcam każdego, by pozwolił złapać chociaż jeden swój sen, z pożytkiem, jeśli nie dla nas samych, to dla naszych późnych wnuków.
Komentarze
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
Twoje oczekiwania są całkowicie uzasadnione . Właśnie to o czym piszesz robię z kilkoma osobami i z każdą nocą mam coraz większe przeświadczenie a nawet dowody na istnienie takiej sennej komunikacji.
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
Obecnie, gdy ktoś zainteresowany snami będzie chciał, coś więcej się o ich materii dowiedzieć - pójdzie gdzie indziej, bo nic go tutaj nie zatrzyma - jego sny nam uciekną. Szkoda moim zdaniem, bo jak pisałem, mnie ta idea snozbioru wydaje się fenomenalna.
Przyglądam się rozwojowi niektórych alternatywnych forów i nadal mi się wydaje, że ich organiczny rozwój polega na gromadzeniu żywych doświadczeń uczestników i wiedzy kategoryzowanej w działy - przy minimalizowaniu (na tyle, na ile jest to możliwe) komercyjnej strony przedsięwzięcia. Casus portalu "Nasza Klasa" pokazuje jak delikatna jest ta równowaga i jak niszczące jest jej naruszenie. Cała Taraka wisi na Wojtku - nic w tym złego, ale on sam musi dokonywać niełatwych wyborów, jak ma podzielić swój czas i energię, wybrać to, co dla niego najistotniejsze. Na dzisiaj, aby Zawijawa ruszyła do przodu, trzeba by Wojtka sklonować. Mamy tu chyba odpowiednich fachowców? Trzeba to wreszcie zrobić!
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Był też system wyceny wartości snów. Dlatego, że w ogóle w projekcie Zawijawa chodziło mi o wyławianie WIELKICH SNÓW. Snów takich, które są przekazem STAMTĄD ważnym ogólnie, dla wszystkich, nie tylko dla śniącego. Takich snów, które stworzyłyby LITERATURĘ SNÓW. To jest mój b. dawny pomysł. Literaturę, która byłaby takim acheiropoietos literatury. A portal Zawijawa służyłby jako dosłowny dreamkeeper. Wcześniej spisywałem własne sny i kilka było "wielkich", i pisałem interpretacje snów w "Gwiazdy Mówią", próbka jest w "1999-01-16. Sny inicjacyjne". Potem zacząłem pisać książkę "2002. Sny i ich symbole. Krótki kurs rozumienia snów" -- miałem wtedy fazę na pisanie książek, nie skończyłem.
Teraz w blogu Zawiajawa przydałoby się więcej/częściej komantarzy, ponieważ nie wszystkie sny czytam, a notatki i oceny tych, którzy przeczytali pomogłyby mi w wyszukaniu tych, które zasługują na uwagę.
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
Już wstałem (minęło 4 godziny) i mimo, że mam pracę, zapisałem ponownie na Zawijawie, ten uciekający sen :)
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
Nigdy nie analizuję swoich snów. Nie ciągnie mnie w tę stronę. Sny nie mają dla mnie takiego znaczenia. Biorę je tak, jak je czuję. Zły sen, dobry sen, dziwny sen, koszmar. Stan uśpienia natomiast mnie dziwi. To odrętwienie ciała, też tak łatwa i bezstresowa utrata świadomości. Pstryk! Śpię. I co? Znika ta cała gra emocjonalna, którą odtwarzam. Zostaje twarz naga, ciało w gestach sennych, nagie.
Obudziłem się kiedyś, a obok łózka stała moja osobista żona i uśmiechała się do mnie: - Czemu się ze mnie śmiejesz? Spytałem przytomnie i przekornie. - Bo śpisz, jak dziecko.
Rzadko kontemplujemy śpiących. Najczęściej, rzeczywiście dotyczy to dzieci, osób starszych lub chorych. Z tego wniosek, że budzi w nas to współczucie, uczucia opiekuńcze płynące z głębszego poziomu. Może nie chcemy doświadczać tych uczuć? Z drugiej strony, obawiamy się, że spojrzeniem możemy śniącego przebudzić. Przerwać komuś sen, jest rodzajem nietaktu szczególnym. Dla wyrwanego ze snu, moment dezorientacji przypomina traumę wypadku, kiedy tempo zdarzeń wyprzedza zdolności postrzegania. Umysł w stanie krytycznym, zmienia sposób rejestrowania zdarzeń, "nagrywa" chaotycznie jakieś fragmenty z nadmierną wyrazistością - więc generalnie uciekamy od tego i innym chcemy tego oszczędzić.
Jest jeszcze zło. Wyrządzone śniącym, szczególnie podłe. Wlać truciznę do ucha śpiącego króla. Być zabitym we śnie przez domownika.
W poemat dygresyjny mnie poniosło nocą. Metr śniegu spadło w Halifaxie, a teraz deszcz dla odmiany- kap, kap za oknem. Moje kudłate towarzyszki - ruda Lili i czarna Misia, posnęły :)
Czas i na mnie. Dobranoc w temacie :)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.