zdjęcie Autora

25 grudnia 2009

Janusz P. Waluszko

Lew Gumilow, Śladami cywilizacji wielkiego stepu, Warszawa 2002
Przewodnik po książce

Tytuł oryginału (w tłumaczeniu) brzmi: poszukiwanie wymyślonego cesarstwa (Legenda o Państwie Prezbitera Jana), co w sumie z polskim oddaje przedmiot pracy, w reklamie na obwolucie opisany jako: opowieść o poszukiwaniu tajemniczego cesarstwa księdza Jana rzekomo istniejącego w głębi Azji i o powstaniu największego państwa świata - imperium Czyngis-chana.

Swój wywód autor zaczyna od stwierdzenia, że źródła historyczne, kroniki etc. bywają często ze sobą sprzeczne, można więc uznać za prawdę tylko to, co się powtarza w wielu z nich, ale wówczas często nic już nie zostaje. Można też próbować stworzyć łańcuch zależności: co napisano, jak było naprawdę, dlaczego tak było i jak się ma jedno do drugiego? Białe plamy można uzupełniać w ten sposób, że poznajemy zdarzenia przed i po nich, a następnie wypełniamy luki w źródłach na bazie znajomości mechanizmów rozwoju procesu historycznego. Możemy na historię spojrzeć jako na całość losów człowieka, spiralną drogę (u autora widać wpływ historiozofii Giambattisty Vico) od wyjścia z przyrody do tryumfu nad nią i dalej w przyszłość, gdzie widać *eksplozję demograficzną, postęp techniczny i zmianę formacji ekonomiczno-społecznych. Przybliżenie drugie to okres 5 tys. lat cywilizacji, gdzie odcinek spirali wydaje się prostą (choć pełną przerw, skutkiem braku źródeł). Widzimy tu - następujące po sobie lub współistniejące ze sobą w czasie, niekiedy i w przestrzeni - kultury jako całości (to, co Braudel nazywa długim trwaniem. Zmiany te* widać w każdej kolejnej cywilizacji, nie tylko w skali ludzkości, jak ustawia to - być może za Marksem - w swej skali przybliżeń autor). Dalej widzimy pojedynczą kulturę (Gumilow etapy jej rozwoju widzi na wzór życia ludzkiego, jako szybki wzrost, krótką stabilizację w ekstremum i stopniowy upadek, często do zupełnego zaniku), wydzieloną epokę (w której coraz większą rolę grają nie ludy a wielkie jednostki) i wreszcie losy pojedynczego człowieka (choć tu kończy się historia a zaczyna biografia). Autora interesuje przybliżenie 3,5 do 4,5 (od skali narodów do wielkich jednostek), a w czasoprzestrzeni głównie okres X-XIII w. na stepach Azji. Gumilow wspomina wprawdzie, że między wielkimi centrami cywilizacji - Islamem, Europą i Chinami - i ich peryferiami rozciągał się wielki step eurazjatycki, ale zarówno opis przestrzeni, jak i historii wskazuje na jego wschodnią (mongoloidalną) część (nie wspomina o Scytach, Sarmatach i innych indoeuropejskich ludach stepowych, żyjących znacznie wcześniej niż w/w nad Morzem Czarnym i Kaspijskim, nieraz i dalej, aż po granice Chin). Dla Gumilowa (współtwórcy ideologii euroazjatyckiej) ludy stepowe (o ile nie wchłonęły ich w/w centra cywilizacji) tworzą odrębny krąg kulturowy.

Wielki step rozciągał się od lasów syberyjskiej tajgi na północy po wielki mur chiński i górskie łańcuchy na południu. W przeszłości rozbijała go na pół kamienista pustynia Gobi, ale jej rola jako przeszkody naturalnej zmniejszyła się w chwili, gdy ludzie opanowali jazdę konną. Umożliwiło to zmianę myśliwych w koczowniczych pasterzy, ich bydło wyparło w dużym stopniu inne zwierzęta kopytne, a oni zajęli miejsce w dużym stopniu wytępionych wilków w roli głównego drapieżnika, użytkownika i regulatora wielkości stad. W IV-III w. p.n.e. powstały tu pierwsze państwa. Tak działo się na północy (od strony lasu), na południu Chiny (wraz z powstaniem cesarstwa w 221 r. p.n.e.) stworzyły wielki mur (choć już wcześniej powstawały tu tego typu umocnienia). Plemiona żyjące na pograniczu zostały wytępione bądź wchłonięte przez cesarstwo, jednak ich część - przodkowie Mongołów, Turków i Tybetańczyków - zdołała uciec w step, gdzie zajęła się hodowlą owiec, ratując w ten sposób swoją niezależność (inaczej działo się na południu, gdzie Chiny wytępiły bądź wchłonęły miejscowe ludy). Ich świat był wg Gumilowa czymś wyjątkowym, co - jak wspomniałem - jest nieścisłe, bo podobnie działo się i na dalekim zachodzie wielkiego stepu, i to już wcześniej. Jeszcze inaczej rozwinęła się sytuacja na południowym-zachodzie, w Azji środkowej, gdzie sieć pustynnych oaz rolniczych nie zdołała przekształcić się w silne imperium, co dawało przewagę ludom stepu (często zresztą władcy oaz zwracali się do nich o pomoc w obronie przed ekspansją Chin czy Islamu). Stąd też wychodziły ich ataki na kraje południa, Indie, Persję etc., ale ludy, które tam docierały stawały się szybko elementem historii tych krajów, tracąc swe związki ze stepem. Ruchy na stepie, siła czy słabość koczowników zależała od zmian klimatu.

Uczeni spierają się na temat tego, czy mamy do czynienia ze stałą zmianą w kierunku pustynnienia stepu, czy też z okresowymi falami pustynnienia i wzrostu opadów. Z danych, które przytacza Gumilow, wynika współistnienie obu tendencji. Na klimat stepu od zawsze wpływ miały stacjonarny wyż nad biegunem północnym, zmienny wyż nad Saharą i Arabią oraz niż niosący wilgoć znad Atlantyku. Aktywność wyżu zwrotnikowego zależała głównie od aktywności słońca. W latach, kiedy słońce było spokojne miał on niewielki zasięg i wilgotne powietrze szło z zachodu na wschód drogą południową - nad Morzem Śródziemnym, Morzem Czarnym, Kaukazem, Kazachstanem, Ałtajem i Tien-szan. Step był wówczas wilgotny i zielony, rzeki i jeziora pełne wód (wyjątek to - niższe o 8 m niż dziś - Morze Kaspijskie, które zasilały w 4/5 wody Wołgi, leżącej na północy, gdzie w tym czasie było sucho, zimy były tu wówczas ostre i bezśnieżne, lato upalne i suche, a na dalekiej północy zamarzały morza, przesuwając granice wiecznej zmarzliny na południe). Kiedy aktywność słońca rosła, powietrze znad Atlantyku szło drogą środkową - nad niżem europejskim i Syberią. Step wysychał, zmniejszała się wielkość jeziora Bałchasz i Morza Aralskiego, powiększało się (w górę i daleko w głąb lądu) Morze Kaspijskie (zima w lasach była lekka i śnieżna, lato chłodne i deszczowe, jak obecnie). Gdy promieniowanie słońca wzrosło maksymalnie, wilgotny niż przesuwał się drogą północną - nad Szkocją, Skandynawią, Morzem Białym i Karskim. Step zmieniał się niemal w pustynię, Wołga była znów płytka, więc i Morze Kaspijskie się kurczyło, za to w strefie polarnej było cieplej i wilgotniej. Z zapisek chińskich uczonych można wnioskować, że w IV-III w. p.n.e. niże szły drogą południową a step był wilgotny, potem nastąpiło wysychanie stepu (w I-III w. n.e.), w IV w. niże powędrowały na południe i trwało to do XIII w. (z okresem wysychania w IX-X w.). Od połowy XIII w. niże przesunęły się ku strefie środkowej, w XIV w. poziom Morza Kaspijskiego podniósł się o 8 m względem obecnego, a step zaczął wysychać. Potem niże przesunęły się ku strefie polarnej, by w XVIII-XIX w. powrócić znów do środkowej, a w XX w. z powrotem przesunąć się na północ.

Niewiedza o bazie przyrodniczej była wg Gumilowa źródłem klęski Chin w walkach z ludami stepu, mimo ilościowej i organizacyjnej przewagi cesarstwa. Efekt uboczny, to brak źródeł historycznych, bo w X-XIII w. (w okresie renesansu, za dynastii Sung) uczeni konfucjańscy woleli zajmować się bardziej filologią klasyczną (w pracy Gumilowa widać lekceważenie, czasem wręcz pogardę dla Chin i podziw, czy wręcz kult historii i kultury ludów stepu - orientację autora ujawnia już sama jej dedykacja bratniemu narodowi mongolskiemu, co - w kontekście niewoli mongolskiej, przez parę wieków trwającej na Rusi - wiele mówi o opcji ideowej autora i osłabia wiarygodność wielu jego wypowiedzi). Nie idzie o determinizm geograficzny, a geografię historyczną - reakcję narodu na krajobraz i klimat. Za pierwszego cesarza (dynastia Qin) w III w. p.n.e. Chiny odcięły się od stepu wielkim murem. W tym czasie w 209 r. p.n.e. doszło do zjednoczenia Xiongnu (utożsamianych przez Gumilowa z Hunami). Hunowie mieli nadmiar mięsa, skór i futer, brakowało im za to zbóż i tkanin. Zdobywali je drogą wymiany z Chinami, co było obustronnie korzystne. Rosnące w siłę cesarstwo potrzebowało jednak środków na utrzymanie armii / urzędników, więc przejęło kontrolę nad tym handlem, co poważnie go osłabiło (tak samo działał zakaz handlu, co ludy stepu próbowały omijać atakami na ziemie cesarstwa, by rabunkiem czy przez wymuszenie zmiany polityki ekonomicznej uzyskać niezbędne produkty - skrajnym przypadkiem było wysychanie stepu, gdy bez żywności z Chin mieszkańcom stepu groził głód). W 152 r. p.n.e. Hunowie wymusili przywrócenie handlu, w 133 Hanowie wykorzystali przewagę liczebną Chin i zepchnęli koczowników w głąb stepu, gdzie jednak nie udało im się ich rozbić w 90 (chińska wyprawa w celu podporządkowanie Hunów poniosła klęskę), więc władze chińskie postawiły na dyplomację (skłócono Hunów i napuszczono na nich sąsiednie ludy stepowe) i do 52 r. p.n.e. zmusiły resztki plemienia do uznania zwierzchności cesarstwa. Spokój panował do 9 r. n.e., gdy w Chinach doszło do uzurpacji władzy i ludowego powstania (Czerwonych Brwi), kolejnych wojen z Hunami i ich zupełnego rozpadu pod naporem staro-mongolskich Sienpi, którzy pobili jednak także Chińczyków i przeszli wielki mur. Do 177 cesarstwo straciło wszystkie swoje nabytki na północy.

Chińscy uczeni, jak Syma C'ien i Pan Ku, wypowiadali się przeciw próbie podboju północy, bo obcy klimat i niemożność asymilacji obcych ludów temu nie sprzyjała, ale wojowniczy władcy nie chcieli tego słuchać, uczonych uwięziono, rozpoczynając kolejną wojnę. Udało się wówczas opanować część Korei, Indochin i Tybetu, ale na stepie polityka ta poniosła fiasko. Co gorsza, koszty wojen były tak duże, że w samych Chinach doszło do kolejnego wielkiego powstania ludowego (taoistycznej sekty Żółtych Turbanów, 184 r. n.e.). Mimo pokonania chłopów nie udało się przywrócić spokoju, w wojnie domowej między chińskimi armiami cesarstwo Han rozpadło się i na 60 lat jego miejsce zajęły trzy królestwa rządzone przez tych z wodzów, którzy nie polegli w walkach (220-260). Wyliczanie kolejnych blokad handlu czy ataków wojsk chińskich, powstań ludowych i zmian dynastii w cesarstwie, a z drugiej strony rabunków i podbojów dokonywanych przez ludy stepu jest zajęciem jałowym, ważniejsze jest uchwycenie w/w głównych tendencji oraz zdarzeń na skalę dużo szerszą niż kolejne incydenty w paru-tysiącletniej historii współistnienia cywilizacji za wielkim murem i koczowników ze stepu. Wg Gumilowa Hunowie prowadzili wojny obronne (do czego służył wielki mur, do ataku?). Że życie na stepie było lżejsze (zbiegało tu wielu Chińczyków) to możliwe, znając cenę cywilizacji, zdrowie i swobody za bezpieczeństwo i dla liczniejszej niż w naturze ludności. Na stepie nie brakło wynalazków (spodnie, koło z obręczą i strzemiona, łuk refleksyjny i szable, juki czy jurty), ale były one związane z życiem tutejszych ludów, bez większości z nich cywilizacja za murem mogła się obyć. Literatura wytworzyła głównie bajkę bohaterską i nowelę magiczną (obie bliskie mitologii), nie było tu nauki (Gumilow pisze, że byłoby oczywiście absurdem doszukiwać się jej u nich, ale - inny lud koczowniczy - Ariowie, stworzyli wybitną teologię i filozofię już tysiąc-dwa tysiące lat wcześniej). Wartość sztuki trudno oceniać, o gustach się nie dyskutuje (styl zwierzęcy istniał zresztą i na zachodzie stepu), choć skala twórczości była tu mniejsza niż u ludów osiadłych, dostarczających często wyrobów i ludom stepu. Wszystko to w niczym nie umniejsza przepaści cywilizacyjnej między koczownikami a cesarstwem (świadczy o tym fakt, że wiele tutejszych ludów po podboju Chin przyjmowało ich kulturę - w drugą stronę proces ów nie zachodził).

W 304 doszło do buntu Hunów, którzy wkrótce zdobyli obie północne stolice (Cz'angan i Luojang), władze chińskie wycofały się na południe, na północy do władzy doszli T'opa (znani jako dynastia Wei - w innych źródłach lud nazywa się Xianbei, a Tuoba to ród panujący - nazewnictwo Gumilowa, nawet pomijając różnice w starych i nowych zapisach języka chińskiego etc., często odbiega od ogólnie znanego, co powoduje trudności w identyfikacji ludów. Podobnie bywa z datami, np. pierwsze cesarstwo Chin zaczyna się u niego w 222, nie 221 r. p.n.e., czasem różnice są jednak większe). Dla Chińczyków z południa T'opa byli obcymi barbarzyńcami, a dla ludów stepu obcymi Chińczykami (taka sytuacja w wykonaniu tych czy innych ludów ze stepu na pograniczu z Chinami była w późniejszym okresie czymś typowym). W 495 przyjęli język chiński w administracji, zakazując jednocześnie stepowych strojów i fryzur. Jako urzędnicy coraz większą rolę grali Chińczycy, aż w końcu w 550 obalili dynastię. W tym czasie step (od Morza Czarnego po Żółte) zjednoczył w latach 550-69 Kaganat turecki, kontrolujący jedwabny szlak (oazy Azji środkowej uznały władzę Turków, bo ci gwarantowali pokój, będący warunkiem handlu). Choć Persja i Bizancjum nie próbowały podbijać stepu, jak Chińczycy, Turcy ich atakowali, niby w imię ekonomicznych i politycznych interesów podbitych przez siebie oaz i ruchu karawan, bo nie mogli tego oczywiście robić dla rabunku (obraz wydarzeń u Gumilowa jest tu pokrętny i stronniczy do absurdu; bardzo to rosyjskie). W 581 Chiny znów wkroczyły na drogę odbudowy imperium, tym razem skłócając nie plemiona a członków panującej dynastii tureckiej (także na stepie władza widać się umacniała). Zwycięskie wojny z Turkami prowadziła dynastia Tang, wg Gumilowa też wywodząca się z T'opa (obalili rodzimą dynastię Suei). W jej czasach Chiny, przynajmniej nominalnie, sięgały od Morza Kaspijskiego, Kaszmiru i Tybetu przez Birmę po Pacyfik (od Korei po Wietnam). Oznaczało to nieuniknioną konfrontację z ludami stepu, co wywoływało bunty Turków i ataki Tybetańczyków (wg Gumilowa zdołali oni zachować suwerenność, co kłóci się z informacjami z innych źródeł, ale - w opiniach Gumilowa interpretacja często przeważa nad opisem faktów). Trzy wieki wojen w obronie suwerenności miały być źródłem zapóźnienia ludów Azji środkowej w stosunku do Europy (tak jakby w Europie i na jej obrzeżach wojen nie było - a są to wszak czasy ataków islamu, wikingów czy ludów stepu, Awarów, Bułgarów i Węgrów - zresztą rozwój Europy to fenomen, skoro wyprzedziła ona nie tylko azjatyckich koczowników, ale i wielkie cywilizacje Wschodu. Step do tej kategorii nie należał, skoro tu postępem bywało przejście od myślistwa czy rybołówstwa do hodowli czy rzadziej rolnictwa, a miasta w oazach były obce, gdy w tym czasie w Europie od dawna rolnictwo było powszechne, tylko nieliczne narody na jej skraju - jak Lapończycy, czy Wołosi i Węgrzy do czasu - żyły z hodowli, a awans cywilizacyjny coraz częściej polegał na urbanizacji).

Pewne natomiast jest, że ludy stepu nie przyjęły kultury chińskiej, zamiast niej wybierając manicheizm, jak Ujgurzy, islam, jak Karłucy, nestorianizm, jak Basmałowie i Onguci, czy buddyzm indyjski, jak Tybetańczycy. Jak na Rosjanina przystało, Gumilow największą rolę przypisuje szeroko rozumianemu Bizancjum. Pod pojęciem tym kryje się krąg oddziaływania chrześcijaństwa greckiego i jego herezji, od Irlandii (Jan Szkot Eriugena) i Aksum w Etiopii po Ruś (nieposiadacze Nila Sorskiego) i ludy stepu. Na przełomie er na Bliskim Wschodzie zaczęła szerzyć się gnoza, także chrześcijańska. Wg jej wyznawców stwórcą świata materialnego był demoniczny demiurg, a wyzwolenie z niewoli materii może dać nam tylko wąż-buntownik (odwrócenie ról postaci biblijnych). Reakcją na dualizm gnostyków był monizm filozofów greckich i ojców kościoła, dla których stwórcą świata jest dobry bóg. W łonie ortodoksji większe problemy od filozofii rodziła teologia, dla arian (wyznanie to upowszechniło się wśród Germanów) Jezus był tylko doskonałym i ubóstwionym człowiekiem, dla monofizytów bogiem (ta postać we wcieleniu wchłonęła ludzką i uczyniła ją tylko pozorem), dla nestorian bóg nie miał matki (dwie osoby były obecne w jednej, doczesny człowiek i wieczny bóg; doktrynę tą w 431 r. potępił sobór w Efezie, może nie przypadkiem, bo był to ośrodek kultu bogini-matki), a chalcedończycy (ortodoksyjne prawosławie) uznawali Jezusa za boga-człowieka naraz. Mnogość doktryn, mieszających się nieraz z obcymi wpływami (mitraizm, gnoza etc.), prowadziła do krwawych walk w cesarstwie bizantyńskim. Ośrodek w Antiochii skłaniał się głównie ku racjonalnej analizie tekstu, Aleksandria ku filozofii, a Konstantynopol bazował na interpretacji emocjonalno-estetycznej.

W Persji, na styku buddyzmu, chrześcijaństwa, gnozy i miejscowego dualizmu, Mani stworzył nową doktrynę (znaną pod jego imieniem), za którą zginął w 227. Jego wyznawcy, prześladowani w Persji i w Europie, swobodę wyznania znaleźli wśród ludów stepu. Podobnie działo się z nestorianami: ich wyznanie - w 431 (nie 441, jak u Gumilowa) potępione w Bizancjum, a w 434 uznane za panujące w Persji, co dodatkowo podgrzało emocje (wojny grecko-perskie) - zaczęło przenikać na step, gdzie wobec upadku II Kaganatu tureckiego i osłabienia tradycyjnych religii miejscowych rywalizował on z innymi wyznaniami misyjnymi, jak islam, buddyzm czy manicheizm (zrazu buddyzm nie cieszył się popularnością z uwagi na jego pacyfizm, a islam - miejski charakter tej wiary, gdy chrześcijaństwo - w wielu, głównie heretyckich odmianach - było bardziej otwarte, nie miało uprzedzeń etnicznych, ani stojącej za nimi władzy). Ze stepu nestorianizm przenikał do Chin (635), gdzie kolejni cesarze na przemian to go, to buddyzm czynili wyznaniem panującym, albo prześladowali je w imię drugiej strony. Tymczasem na stepie dominującą rolę przyjął manicheizm, który u Ujgurów stał się nietolerancyjną teokracją (chan ograniczał się do spraw wojskowych). Do radykalnej zmiany doszło w połowie IX w., gdy w Chinach (845) zakazano obcych religii: nestorianizmu, manicheizmu i buddyzmu (nestorianie opierali się najbardziej, ale w końcu zostali rozbici, gdy buddyzm utrzymał się a pod jego postacią skrył się i manicheizm), a jednocześnie Kirgizi rozbili Ujgurów (840-47), co sprawiło, że opozycyjny nestorianizm zalał step. Wg Gumilowa oznaczało to, że step - dzięki szeroko pojętemu Bizancjum - uchronił swą duchową niezależność, czego nie można jednak uznać za obcy wpływ, ten bowiem wiąże się wg niego z przymusem (tu nie było o nim mowy, Bizancjum było za daleko, a w/w wiary nawet tam uchodziły za herezję i nie miały wsparcia ze strony władz). Było to raczej przyjęcie wartości ideowych. Nie można też brać opisu perypetii idei za nieistotne, bowiem w nich znajdowały swe odbicie przemiany i konflikty ekonomiczne, społeczne i etniczne (może raczej polityczne, skoro często daną wiarę wspierano, bo druga strona ją szykanowała i vice versa).

Zwycięstwo nad Tybetańczykami w 861 było ostatnim sukcesem, potem cesarstwo dynastii Tang zaczyna chylić się ku upadkowi. Wobec rozpadu więzi i płynności hierarchii społ. (wieki ciemne, 860-960), rola religii rosła, gdyż była to jedyna w miarę trwała więź z innymi ludźmi. Istniała bliskość pomiędzy wyznawcami danej religii a mieszkańcami jakiegoś terytorium, np. Tanguci i Kitanowie byli buddystami, a Ujgurzy i Szat'o chrześcijanami. Mieszanie się religijnych emigrantów z plemionami prowadziło nieraz między IX a XIII w. do zmiany ich składu etnicznego. Ruch plemion na stepie też miał na to wpływ, choć słabszy i głównie w północnej jego części. Mieszanie się spraw politycznych i religijnych prowadziło nieraz do nietolerancji. Nie szło o zawiłe kwestie teologiczne, ale sympatie i antypatie etniczne. Szczególnie nietolerancyjny wg Gumilowa był chiński nacjonalizm konfucjański, niechętny wszelkiej mistyce, także chińskiemu taoizmowi. Ostre starcia doprowadziły do wycofania się i umocnienia na swych pozycjach wszystkich graczy, Tybetańczyków na płaskowyżu, Chińczyków za murem, Ujgurów w Kraju Zachodnim, Kitanów w Mandżurii zach. czy Turkotatarów w Górnym Ałtaju. Gdy Ujgurzy po 861 przenieśli się ze stepu do oaz na jedwabnym szlaku - nadając miejscowej ludności osiadłej swą nazwę etniczną - Kirgizi przestali ich atakować (trudne do zdobycia zamki, budowane przez chińskich uchodźców, nie były atrakcyjnym celem ataków, a same pastwiska nie był dla osiadłych Kirgizów atrakcyjnym łupem), step opustoszał. Dynastia Tang była w Chinach obca, chcąc opanować całą Azję czerpała z obcych religii i wzorów kulturowych, wnosząc także elementy stepowe. Wszystko to rodziło opór ludności chińskiej, od elity po masy, reakcję w postaci ultra-konfucjanizmu, który zwalczał nawet nie/ortodoksyjne nurty chińskiej religii i kultury.

Ucisk fiskalny wywołał bunt chłopów (859-60), stłumiony z pomocą Tybetańczyków i Ujgurów, uciekających ze stepu przed rywalami. W 868 bunt w wojsku wsparli chłopi i znów rząd stłumił go z pomocą kolejnych barbarzyńców. Wódz następnego powstania z 874, Huang Cz'ao w 881 zdobył stolicę Cz'angan i ogłosił się królem, ale jeden z jego generałów, Czu Wen, przeszedł na stronę rządu. W tym momencie na scenę wkroczyli koczownicy, ostatni potomkowie Hunów, tureccy Szat'o (i Tanguci), pamiętający, że wbrew swym urzędnikom dynastia Tang życzliwie odnosiła się do ludów stepowych, rozbili powstańców (niewielkie oddziały walczyły do 901 r.). Dynastia utraciła jednak całkowicie władzę i w 907 została obalona przez chińskich gubernatorów wojskowych, a Czu Wen ogłosił się nowym królem (dynastia Liang, choć realnie panował chaos okresu 5 dynastii i 10 królestw, z czego 9 pojawiło się na południu Chin). Na północy w 923 władzę zdobyli - popierający i kontynuujący dynastię Tang - Szat'o. Jako trzecia siła wystąpili potomkowie Sienpi, Kitanowie (chcieli poprzeć dynastię Liang, ale cesarz odmówił przyjęcia pomocy barbarzyńców - w przyszłości, gdy przejęli Chiny, ich nazwa, jako Kitaj, stała się dla Rusi nazwą całego kraju). Ci dawni myśliwi i rybacy w VII-IX w. nauczyli się od Turków hodowli, a od Chińczyków rolnictwa. Zbyt słabi na suwerenność, długo lawirowali między Turkami, Ujgurami i Chińczykami, nikomu nie dotrzymując słowa. Byli krewnymi przodków Tatarów i innych plemion mongolskich, sąsiadami myśliwych Dżurdżenów-Mandżurów. Po upadku Ujgurów i wcześniejszej dynastii Tang okazali się główną siłą Azji wsch. Jeden z ich wodzów, Jelü Ampahan, by zachować władzę mimo upływu 3-letniej kadencji, w 907 wyciął rywali, podbił sąsiadów i w 916 ogłosił się cesarzem. Ponieważ atakował północne Chiny, pozwoliło to Szat'o wstąpić w roli ich obrońców i restaurować dynastię Tang. Zwycięstwa na północy nie miały znaczenia, bo w X w. step przestał być atrakcyjny dla plemion, które jeszcze w IX w. toczyły o niego krwawe wojny. Ostatnim sukcesem Jelü Ampahana był podbój koreańskiego cesarstwa Pohaj w 926. Chiny, także południowe, uznały w tym czasie zwierzchność późniejszej dynastii Tang. Kitanowie nie kontynuowali demokracji wojskowej Kaganatu, przyjęli wzory chińskie (cesarstwo, rolnictwo zamiast hodowli, pismo etc.), szczególnie po opanowaniu Korei i terenów, gdzie potem wyrósł Pekin (choć inaczej niż ogół chińskich królestw nie uznali w połowie X w. władzy nacjonalistycznej dynastii Sung). Ba - rząd Kitanów realizował politykę przymusowej sinizacji, by złamać opór mas i możnych (efektem były powstania własnej ludności i utrzymywanie tradycyjnego dworu cesarzowej w opozycji do chińskiego dworu cesarza). Powstała tu kultura ludów dalekowschodnich, różnych zarówno od Chińczyków zza muru, jak i Turków ze stepu.

W wiekach ciemnych Kitanowie poszli do Chin, przodkowie Jakutów na Syberię wzdłuż Leny, ich miejsce nad Bajkałem zajęli Buriaci, którzy opuścili step, bowiem ten stał się nie do życia. Było to wynikiem zmiany klimatu. Monsuny znad Pacyfiku działały tak samo jak niże atlantyckie, normalnie szły nad Mongolią i wówczas pustynia Gobi się kurczyła, las porastał stoki Chenteju, a Bajkał wypełniał się wodami, które w połowie szły właśnie ze stepu. W czasach większej aktywności słońca monsun szedł nad Górami Jabłonowymi i zasilał Amur, a przy największej - opady przesuwały się nad Kamczatkę. Okres między IX a początkami XI w. to posucha na stepie. Turcy wycofali się na obrzeża stepu, Mongołowie osiedli nad Amurem, a sprzyjające warunki bytowania prowadziły do wzrostu populacji. Istniały też różnice między wschodnią i zachodnią częścią stepu w opadach rocznych. Na zachodzie (od Ałtaju po Tien-szan) lata były suche, a zimy wilgotne, w efekcie step dało się użytkować tylko wiosną (za suchy latem, zimą zasypany śniegiem, czasem po odwilży skuty lodem, nie nadawał się przez resztę roku dla bydła), latem pasterze szli na łąki w górach, zimą licząc na siano. Każda grupa miała własną dolinę. W efekcie grypy były niewielkie, rzadko się spotykały, nie dochodziło tu do tworzenia wielkich ord. Lodowce na szczytach, lasy i pustkowia stokach (zależnie od nachylenia w stosunku do słońca), liczne potoki sprzyjały dobremu życiu, ale nie organizowaniu się na skalę umożliwiającą zaistnienie w historii. Inaczej było na wschodzie: latem na stepie padały deszcze, suche zimy sprawiały, że pastwisk nie pokrywały śniegi, bydło mogło się wypasać przez cały rok na stepie, a pasterze stale żyli blisko siebie, tworząc wielkie ordy. Pozwalało to skutecznie organizować się do walki z Chinami. Skoro w X w. step był pusty, oznaczało to, że brakowało tu wody i traw, nie było więc żadnej większej organizacji państwowej, a kroniki o nim milczały. Powrót nad Mongolię monsunu > pasterzy z ich państwami na step > informacji o nich w kronikach przyniósł XI w.

W świecie zewnętrznym IX-X w. był kresem ekspansji islamu arabskiego. Załamała się władza kalifów z Bagdadu, coraz bardziej uzależnionych od swoich nie-arabskich wojsk. Buntowali się poddani (np. czarni niewolnicy na południu Iraku), a z zewnątrz napierali sąsiedzi. Swe dawne posiadłości w Azji odzyskało w dużym stopniu rosnące w siłę Bizancjum. Od północy na Kaszgar napierały ludy tureckie (te, które chciały uciec ze stepu i schronić się na ziemiach islamu, musiały przyjąć nową wiarę. Zrobili tak Turcy-Seldżucy, którzy z czasem przejęli władzę w świecie islamskim). W Europie na 3 działy rozpadło się cesarstwo Franków, co pozwoliło uzyskać niezależną pozycję papiestwu (Gumilow traktuje to jako bunt przeciw cesarstwu Bizancjum, a klątwę Mikołaja I przeciw Focjuszowi jako początek rozpadu kościoła na wschodni i zachodni, choć cywilizacyjnie były to różne światy na długo przed chrześcijaństwem, a cesarstwo na wschodnie i zachodnie podzielono już przed przyjęciem go jako religii państwowej). Wg Gumilowa muzułmanom (choć nie kalifatowi) udało się powstrzymać napór ludów stepowych, co nie udało się Europie. Węgrzy opanowali Panonię (895), a Pieczyngowie step czarnomorski (889) i ujście Dunaju (900). W głąb Zachodu docierały rajdy Węgrów i Normanów. Jest to ujęcie jednostronne, ponieważ Węgrzy opanowali tylko ziemie środkowo-słowiańskie, powstrzymani wkrótce przez Niemcy (955), a step czarnomorski nigdy nie był ziemią europejską w sensie cywilizacyjnym (nie należał ani do cesarstwa rzymskiego, ani do chrześcijan). Jednocześnie Gumilow pisze, że Bizancjum bohatersko odpierało nacisk Bułgarów, choć realnie opanowali oni dawne część ziem cesarstwa i utworzyli na nich własne, z własnym kościołem (w obrządku) słowiańskim, przejętym w spadku po zniszczonych przez Węgrów Morawach. We Francji upadła w tym czasie dynastia Karolingów, a obronę kraju przejęli feudałowie, tymczasem w Niemczech powstało nowe cesarstwo (dynastia Ottonów, 962). W walkach Bizancjum z Islamem doszło na stepie czarnomorsko-kaspijskim do powstania nowych państw i przyjęcia przez nie islamu (nadwołżańscy Bułgarzy, 922) bądź judaizmu (Chazarowie, którzy dali schronienie Żydom wygnanym z Bizancjum w odwecie za zmuszenie przez Chazarów do rezygnacji z chrztu Alanów). Chazarowie uzależnili Pieczyngów i Rusów (wtedy jeszcze pogańskich) i zmusili ich w 941 do ataku na Bizancjum, ale się nie powiódł (z czasem Rusowie się uniezależnili, wtopili w słowiańskie otoczenie i przyjęli chrzest, uznając Bizancjum za cywilizacyjne centrum).

W czasie posuchy w IX-X w. Chińczycy zostali zepchnięci na południe, północ przejęli Szat'o i inne ludy stepu, który opustoszał. Na braku opadów zyskała Mandżuria. Normalnie było ich zbyt wiele, teraz ich umiarkowana ilość sprzyjała rozwojowi rolnictwa. Jednocześnie pozwoliło to tutejszym Kitanom urosnąć w siłę z braku poważniejszych rywali, których osłabiła posucha na stepie. Na południu Chin władza Turków Szat'o była czysto formalna, nie byli w stanie jej wyegzekwować, na północy coraz bardziej uzależniali się od swych chińskich poddanych, coraz częściej dochodziło też do buntów prowincji. Najgroźniejszy miał miejsce na północnym wschodzie, gdzie wezwano na pomoc Kitanów. Cesarstwo musiało ich pozycję uznać, zwłaszcza po tym, jak uratowali je przed kolejnym buntem wspartym atakiem tybetańskich Tangutów (=Tang-siangów) ze stepu. Podobna sytuacja powtórzyła się w czasie walk wewnątrz dynastii (wódz wojsk z północnego wschodu, adoptowany Chińczyk, Wang ogłosił się cesarzem, nie uznał tego wódz wojsk z północnego wschodu i znów wezwał na pomoc Kitanów). Tym razem ceną było oddanie 16 prowincji (w tym Pekinu). W 947 Kitanowie ogłosili powstanie własnej dynastii Liao (żelazna). Także na południu powstała osobna, tym razem chińska dynastia południowych Tang. Ucisk Kitanów był tak wielki, że doszło nawet do przejściowego sojuszu Chińczyków i Turków, ale wkrótce Chiny stworzyły własną dynastię (951 Czou > 960 Song) i rozbiły Turków (979), mimo wsparcia ich przez... Kitanów. Ludy stepowe, które przyjęły wzory chińskie znalazły się w trudnym położeniu: w Chinach, po latach obcej okupacji zwalczano wszystko, co było choć trochę obce, a na step nie mogły powrócić, bo dawno już porzuciły tutejszy styl życia. Próbowały się bronić przed naporem chińskim na pograniczu, gdzie w tym czasie wyrosła nowa potęga, w/w Tanguci.

Był to lud z tybetańskiej grupy językowej. W VII w. przeszedł w rejon Ordosu i Ałszanu, gdzie się rozmnożył, choć nie stworzył własnego państwa. Odłam wschodni uznał władzę Kitanów, zachodni formalną zwierzchność Chin, tylko środkowy próbował zachować niezależność. W 873 Tanguci zajęli miasto-twierdzę Hiaczou, a w 884 za pomoc dla późniejszej dynastii Tang zostali uznani za autonomiczne księstwo wasalne. Ponieważ przeważnie trzymali się na uboczu wojen chińsko-tureckich, urośli w siłę. Większość z nich nie uznała jednak nowej dynastii Song i nie dała się podbić. Chiny zburzyły Hiaczou, uznając tym samym sąsiednie prowincje za stracone, za to w 990 Tanguci zyskali pomoc i uznanie formalnej niezależności ze strony Kitanów. Jak Szat'o, Tanguci chcieli, by Chiny tolerowały ich obecność na pograniczu, odmienność kulturową i lokalnych przywódców zamiast chińskich urzędników. W swych postulatach byli znacznie bardziej radykalni od tureckich Szat'o (czy Kitanów), którzy w dużym stopniu przyjęli kulturę chińską a od chińskich ortodoksów różnili się głównie otwartością na wpływy zewnętrzne (np. nestorian i buddystów, którzy teraz musieli szukać oparcia przeciw represjom Songów wśród plemion z północy). Tanguci jawnie wypowiadali się przeciw chińskim wpływom kulturowym (rachubie czasu, imionom i tytułom, pismu, wzorom organizacji armii i administracji, zamiast których stworzyli własne), jednocześnie jednak uprawiali chińską grę polityczną (w 1038 utworzyli swoje cesarstwo, jako zachodnie Sia, powołując się na dziedzictwo dynastii Wei etc.). Paradoksalnie, dla swoich (np. Tybetańczyków z Kansu i Ando) byli obcy, więc doszło do walk między nimi (niezależne królestwo tybetańskie zostało wsparte przez Ujgurów). Chiny szybko (do 1044) zmusiły Tangutów do rezygnacji z pretensji cesarskich i to nawet nie wojną a blokadą ekonomiczną - lud zaczął się buntować, gdy wstrzymano dostawy chińskiej żywności, herbaty i - odrzucanego przez władcę tanguckiego, jako zbędnego dla ludzi stepu - jedwabiu. Z drugiej strony siły Tangutów wzmacniali emigranci z Chin, buddyjscy i taoistyczni uczeni i rzemieślnicy.

Na marginesie: izolacja Chin była reakcją na okupację przez obce ludy > dynastie, nieznośną - choć może z różnych względów - tak dla ludu, jak i dla elity. Jednocześnie ich historia w tym okresie - i potem, bo Chinom nie udało się osiągnąć trwałej stabilizacji - przypomina schyłkowy okres cesarstwa rzymskiego, gdy swą obronę przeciw barbarzyńcom musiało opierać na wojskach złożonych często z... barbarzyńców. Sytuacja była tu równie niejasna, barbarzyńcy to uznawali formalnie władzę Rzymu, przyjmowali rzymskie tytuły i rządzili w jego imieniu prowincjami, a jednocześnie praktycznie byli przeważnie niezależni, czasem otwarcie się buntując i tworząc własne królestwa. Paradoksalnie, upadek cesarstwa na Zachodzie (a potem jego wznowienie przez Franków > Niemców) pozwolił zintegrować barbarzyńców (Germanów, po części i innych) w ramach wspólnej kultury chrześcijańskiej Europy, choć nigdy nie doszło w pełni do zaniku waśni łacińsko-germańskich (ich przejawy to wzajemna nieufność Rzymian-katolików i Germanów-arian w okresie upadku cesarstwa, potem rywalizacja papiestwa i cesarstwa w średniowieczu, wreszcie kontr/reformacja). Czy sama Italia i Galia etc., nawet bez naporu ze strony islamu czy barbarzyńców z północy, mogłaby się rozwinąć tak, jak potem zrobiła to Europa jako całość, tworząc cywilizację globalną? Czy też trwałaby w bezruchu, aż do upadku pod naporem z zewnątrz, jak zdarzyło się to na Wschodzie z Bizancjum (1204, 1453), które nigdy nie zdołało w pełni zintegrować i wykorzystać energii Słowian bałkańskich i ruskich? Chiny nigdy nie potrafiły pozbyć się zewnętrznego zagrożenia w stylu wczesnego cesarstwa rzymskiego (do ataków ze stepu doszedł potem napór europejski, będący analogią naporu islamu na Rzym, choć przewaga Zachodu nad Chinami była znacznie większa), ani zintegrować barbarzyńców w stylu Europy chrześcijańskiej (oprzeć na nich tworzenia nowej cywilizacji na północy, co wynikało być może ze wzrostu roli nowej, ludniejszej i bogatszej części Chin na południu. Mógł to być również wynik centralizmu imperium zamiast pluralizmu współistniejących narodów lub/i braku elementu uniwersalnego - np. buddyzmu zamiast konfucjanizmu - pełniącego rolę integrującą tak samo, jak chrześcijaństwo w Europie; zdaniem Gumilowa był to wynik owej izolacji, trudno jednak stwierdzić, co było przyczyną a co skutkiem i - biorąc rzecz obiektywnie - działało tu chyba sprzężenie zwrotne). W XX w. Chiny zdołały pozbyć się obcej okupacji (wpierw obalając dynastię mandżurską a potem wypierając japońskich okupantów), a nawet trwale wchłonąć tereny wszystkich sąsiadów (z wyjątkiem Mongolii zewnętrznej), co jest momentem bezprecedensowym (w podobnym, czasem nawet szerszym zakresie, granice Chin udawało się rozszerzyć rządzącym Chinami obcym dynastiom: Tangom, potem mongolskim Jüanom i mandżurskim Qingom, ale nigdy nie doszło do pełnego ich włączenia w cywilizację Chin).

W Azji środkowej mieszały się wpływy i ludy irańskie (z oaz i z południa) i tureckie (ze stepu), dzięki czemu wytworzyła się wielo/etniczna mieszanka (uczeni potrafili opisywać jeden lud jako wysokich blondynów i niskich azjatów, co wynikało z faktu jego powstania z wielu elementów składowych). Coraz silniejsze były tu wpływy islamu (Oguzowie*, przodkowie Turkmenów, najpierw sami przyjęli islam, a w 960 narzucili go dotychczasowym władcom tej części stepu, Karłukom), jednocześnie język turecki przyjęli nawet *potomkowie Partów, co doprowadziło do powstania wspólnoty Turkiestanu Wschodniego. Walki z Chazarami i Oguzami w rejonie północno-zachodnim zmusiły Pieczyngów do ruszenia ku Europie, potem ich śladem poszli Kipczacy (=Kumanie, Połowcy, plemię - przynajmniej rasowo - indoeuropejskie). Wyparli oni ze stepów czarnomorskich, kaspijskich etc. większość rywali, póki ich ekspansji nie zablokowała w 1115 Ruś. W lasach Ononu (warunki były tu dobre do życia nawet w czasie suszy na stepie) od I w. żyli Mongołowie, od sąsiednich Tatarów różniący się cechami rasowymi (wg Gumilowa byli to przedstawiciele rasy białej, ale z linii mieszkającej w Azji środkowej i na Syberii, innej niż mieszkańcy Europy i Bliskiego Wschodu). Ponieważ indoeuropejscy Kirgizi znad Jeniseju byli Mongołom obcy, Gumilow szuka ich przodków wśród być może irańskich Cz'eszy, których w 67 r. ze zrujnowanej oazy turfańskiej nad Bajkał przesiedlili Hunowie, chroniąc się wraz z nimi po klęsce w wojnie z Chinami. W VII-VIII w. podlegali Turkom, za Ujgurów o nich głucho. Pojawili się ponownie w X w., gdy pojawił się przodek w Czyngis-chana, Bodonczar - jak pisze Gumilow - trudno go uważać za postać historyczną, ale istniał rzeczywiście i na nim można zakończyć okres mitologiczny mongolskiej historii.

W końcu X w. step zaludnił się od strony Amuru, nie był to jednak wynik zmiany klimatu (choć ta wkrótce nastąpiła) a ucieczki ludów (m.in. Tatarów) przed uciskiem reżymu Kitanów, którzy zmienili swój chanat w chińskie cesarstwo. W 965/7 wybuchło powstanie ludów stepowych nad Amurem, formalnie wsparte przez Chiny, w 973 w kraju nadmorskim zbuntowali się Dżurdżeni, a w 979 Chiny rozbiły resztki Szat'o, sojuszników Kitanów. Wkrótce jednak Chiny zepchnięto za wielki mur, a do 985/6 stłumiono powstanie nad morzem i w stepie, wśród Cupu, będących związkiem wielu plemion, po chińsku zwanych Tatarami, choć etniczni Tatarzy stanowili jedynie jego drobną część. W XII w., gdy to oni dominowali w stepie, Mongołów brano za ich odłam, tak jak w XIII w. Tatarów za odłam Mongołów, myląc nazwy plemion i kierowanych przez nie związków politycznych czy choćby kulturowych, często wielo/etnicznych. Z czasem w Azji nazwa Tatarów zanikła, a pojawiła się jako nazwa etniczna nadwołżańskich Turków, poddanych Złotej Ordy. W XIII w. nazwę tą - jako bardziej znana i odnosząca się do idących w awangardzie wojsk ogólno/mongolskich Tatarów - przenoszono nieraz na Mongołów czy ich związek jako całość. Chińczycy odróżniali Tatarów Biały (Ongutów, resztki Szat'o, żyjących pod wielkim murem, przyjmujących elementy chińskiej cywilizacji i uznających dynastycznych władców), Czarnych (m.in. Keraitów, żyjących w stepie pod władzą chanów i gardzących Białymi, którzy sprzedali się za luksusy) i Dzikich (mających tylko rodowych przywódców, żyjących w lesie i gardzących Czarnymi, co za jako taki dostatek płacili ciężką pracą i brakiem wolności). W pół drogi między lasem a stepem żyli Mongołowie. Ucisk Kitanów sprawił, że w 1013 Tatarzy i ci Tanguci, co nie weszli w skład państwa, po przegranym powstaniu zbiegli w step. Od zemsty Kitanów uratowało ich powstanie ludów nad Amurem (1014/5) i porażka Kitanów w wojnie z Koreą.

Otoczone przez buddystów (cesarstwo Kitanów), konfucjanistów (Chiny) i muzułmanów (w Azji środkowej islam przyjęły ludy tureckie, w tym Karłucy, którzy zablokowali im marsz na zachód), ludy stepu ideowego pocieszenia szukali w chrześcijaństwie. W 1009 z rąk zbiegłych z Chin nestoriańskich mnichów przyjęli chrzest przyjęli Kereici, ich chan przyjął imię Marka. Pojawiły się problemy natury cywilizacyjnej, do metropolity Merwu > patriarchy Bagdadu mnisi zwrócili się z pytaniem, czy pasterzy obowiązuje post, skoro nie znają pokarmu roślinnego (odpowiedź brzmiała, że powinni unikać mięsa w post, zastępując je mlekiem i jego przetworami. Gumilow sądzi, że umiejętność odnalezienia się mnichów - także znalezienia formuł językowych w sposób zrozumiały dla nomadów wyjaśniających zasady wiary - dała im sukces, którego brakło misjom prawosławnej Rosji w XIX w., wspartym przez władze; ale właśnie to mogło zniechęcać do nich, a do nestorian zachęcać, że byli w opozycji do wszystkich wrogów koczowników). Onguci-Szat'o czerpali cywilizację z Chin, ale byli im niechętni ideowo, więc też przyjęli chrzest, podobnie jak część Guzów i (w miejsce manicheizmu) Ujgurów z oaz Turfanu, Kuczy etc. Chrześcijaństwo przenikało nawet do państwa Kitanów, jedynie Mongołowie go nie przyjęli. Integracja stepu sprawiła, że nawet Kitanowie uznali jego władcę za króla (wang to mniej niż cesarz, ale niezależny władca), choć tylko do pokoju z Koreą w 1020. Od tej pory przez cały wiek ciągną się walki między Kitanami, Tangutami, Dżurdżenami, Tatarami, Chinami i Koreą (w różnych układach, najczęściej wszyscy byli przeciw - mimo to górującym nad resztą - Kitanom [niezawisłość udało sie zachować Chinom i Korei, a i to nie stale], choć czasem po ich stronie byli Tanguci). W 1049 w wojnie między Kitanami i Tangutami, tych drugich wsparł końmi najwyższy król Tatarów, co oznaczało, że step został w miarę zjednoczony, choć długo jeszcze ponosił porażki (mimo pokoju z 1086 wojna trwała co najmniej od 1069 do 1099, w 1100 zginął wódz kolejnego powstania, Mokusy. Lokalne walki trwały i potem do czasu, gdy przeciw Kitanom powstali w 1114 Dżurdżeni i w 1119 rozbili ich). W 1125 upadło cesarstwo Kitanów, których historyk skwitował to stwierdzeniem, że po latach spokoju (nie uznawał za wojny tłumienia buntów pasterzy, w jego oczach nie byli suwerennym państwem i godnym rywalem), małoletni i głupi władca nie zdołał odeprzeć ataku Dżurdżenów, ale... pokój i dostatek rozleniwia, jaka szkoda! Czy owe - przeważnie chrześcijańskie, ale beznadziejnie słabe i biedne - ludy stepu mogły stać się podstawą opowieści o królestwie księdza Jana?

Europa o to nie dbała, bo miała swoje własne problemy (tu Gumilow nieco mitologizuje i ponad miarę rozciąga pojęcie Europy): Normanowie zajęli część Francji, Anglię i Sycylię (we Francji byli jednym z wielu księstw, na Sycylii wyparli Arabów nie Zachód, a tylko w Anglii pobili miejscowych, choć był to element jej europeizacji, jak ująłby to Bartlett, narzucając im wzory francuskie, nie np. duńskie); papiestwo rywalizowało z cesarstwem (znów problem pozorny, Europa opierała się na królestwach > narodach, nie imperium i to stało się źródłem jej przewagi nad innymi cywilizacjami); Bizancjum z pomocą Rusi pobiło Bułgarów, a z pomocą Pieczyngów Ruś, wchłaniając przy okazji Serbię, Gruzję i Armenię (a gdzie tu problem, skoro rosło w siłę?). Miało to być zahamowaniem ekspansji katolickiej, a szerzenie wiary okazało się skuteczniejsze niż kosztowne wojny (rzecz w tym, że - może poza Niemcami i... Rusami - Europa nie próbowała w tą stronę iść, a Bizancjum zaszła od południa, przez krucjaty*, aż po jego podbój w 1204). Sukcesem Rusi za Włodzimierza Wielkiego miała być... rezygnacja z ekspansji na Bałkany i step (wcześniej pogańscy Rusowie próbowali opanować całą drogę od Waregów do Greków, teraz postawili na budowę państwa słowiańsko-chrześcijańskiego). Chrzest Rusi w 988/9 był ostatnim najwspanialszym i bezkrwawym sukcesem Bizancjum, choć nic mu nie dał, za to w Europie utraciło swą pozycję (Otton koronował się w 962 na cesarza - nieważne, że już wcześniej istniało cesarstwo Franków). Przez cały X w. ogoleni ojcowie w białych sutannach ubiegali się u brodatych zakonników w czarnych habitach o pogańskie dusze Słowian i Węgrów - ten kawałek, kończący akapit o zerwaniu Europy z Bizancjum przez ponowne ustanowienie cesarstwa (dla narodów Europy mało ważnego), jest niejasny - czy to jakaś aluzja do rywalizacji o kościół-obrządek słowiański (wówczas jeszcze wcale nie grecki, jak to chce przedstawić Gumilow)? W 1054 doszło do zerwania obu kościołów, choć wg Gumilowa brak było do tego podstaw teologicznych - był to owoc super/etnicznych procesów rozdzielenia Wschodu i Zachodu (dla ogółu było to jednak niepojęte). To jakaś projekcja ideologiczna: chrześcijaństwo nigdy nie zdołało zintegrować rozpadającego się już przed jego przyjęciem cesarstwa rzymskiego (w późniejszym okresie, gdy chrzczono Słowian, odtworzono linię podziału cesarstwa przez Dioklecjana; obie strony dbały też o to, by kościół słowiański na Morawach nie przypadł konkurencji, więc trudno tu nie dostrzec braku jedności), ani też zjednoczyć w pełni romańsko-germańskiej (etc.) Europy (w postaci narodu-imperium, w stylu Bizancjum czy Chin; to nie ten model cywilizacji, co dla Rosjanina może być trudne do akceptacji). Wg Gumilowa pierwsza *krucjata to wynik inercji, niedostrzegania rozłamu w kościele i próba wsparcia chrześcijan wschodnich przez Zachód, czemu przeczy odnoszenie się Franków do Greków (także wcześniej, na Sycylii), bowiem poddawano ich hierarchii łacińskiej (widać tu prawdziwy powód zerwania, spór o prymat w chrześcijaństwie i ambicje papiestwa, wspartego przez feudałów, którym ta niby-misja bardzo odpowiadała: tak krucjaty, jak rywalizacja z cesarstwem, symbolem zachodniej odrębności od Wschodu. Bartlett wskazuje nawet rodzinne powiązania jej autorów i wykonawców). Na uświadomienie sobie odrębności, wg Gumilowa, trzeba było czasu.

Tymczasem w 1142 jakobici przyłączyli się do nestorian (tym, co ich na serio łączyło, była wspólna niechęć do prawosławnej ortodoksji i jej politycznej ekspansji). Przeciw Grekom popierali ich Arabowie: od 987 kalif oficjalnie zatwierdzał nestoriańskiego katolikosa, a w 1062/72 podporządkował mu jakobitów (monofizytów) i melkitów (prawosławnych) w swoich krajach. Na północ od wielkiego muru miejsce cesarstwa Kitanów (Liao) zajęło cesarstwo Kin (Cin) Dżurdżenów, przeważnie zajęte wojną z Chinami, które w 1141 uznały się ich wasalem, ale w 1135/9 i 1147 próbowało ujarzmić także step, dwukrotnie ponosząc klęskę w walce ze stojącymi na czele nomadów Mongołami. Jelü Taszy, bronił resztek władztwa Kitanów przeciw Dżurdżenom i Chińczykom, czasem z pomocą Tangutów czy Mongołów. Nie mając dość sił odszedł na zachód (Siao Kan próbował stawić opór ogłaszając się królem Tatarów, ale przegrał i na nim skończyło się cesarstwo Kitanów). Jelü w stepie ogłosił się chanem (chana wybierają wojskowi, to wódz plemienno-rodowy, inaczej niż dziedziczny król [wang, szach], czy religijny władca [cesarz: huang-ti, syn nieba; kalif] imperium), co było wyrazem powrotu do tradycji zapomnianej podczas czerpania wzorów z Chin. Problemem ludów stepu było ich rozbicie, Turcy w VI-VIII w. przełamali je przez il, system władzy dość okrutny, który się nie przyjął. Teraz zrealizowano formę pośrednią - na wojnie rządził chan wybrany przez zjazd starszyzny, kurułtaj, a w czasie pokoju panowały zwyczaje plemienne. Jelü nie udało się przebić ani na Syberię (tu panowali Kirgizi), ani na zachód do muzułmańskiego Kaszgaru, póki nie zebrał większych sił. Nagle w 1137 pod Chodżentem udało mu się pobić władcę Samarkandy, a w 1141 samego sułtana Sandżara (wg Gumilowa to zwycięstwo stało się źródłem legendy o księdzu Janie, która parę lat potem dotarła do Europy), zdobył Samarkandę i Bucharę a Chorezm zhołdował (wszędzie za daniny zachowano miejscowe władze). Skąd wziął siły (uciekinier ze swej ojczyzny, w obcym kraju)?

W stepie istniały określone wymagania, dla 5-osobowej rodziny trzeba było pogłowie bydła równe 25 koniom (1 koń to 2 koniki lub 4 źrebaki, 5-6 sztuk bydła lub 6 kóz/owiec), do tego 4-6 koni jucznych na jeden namiot (na bogatą jurtę z wyposażeniem nawet 10-12 koni). Im bogaciej, tym większe wymagania, a gdy w latach opadów > urodzaju traw niemowlęta nie umierały masowo, panowało przeludnienie i step był pełen młodych ludzi bez swego miejsca w rodach. Z tych ludzi luźnych można było werbować wojowników (niby-najemników, więc niepewnych - zwłaszcza, jeśli idzie o przywódców takich band - stąd Jelü nie pozwalał im organizować w grupy większe niż 100 jeźdźców, a setnicy podlegali wprost jemu a nie wodzom plemiennym etc.). Dla kupienia ich sobie potrzebował pieniędzy, te mieli kupcy (żyjący z jedwabnego szlaku), ale odpadali wrodzy mu muzułmanie (idąc na zachód coraz bardziej wchodził w spór z islamem), a rozbicie Itilu w 965 wyeliminowało Żydów (Chazarów), więc zostali Ujgurzy, pół-buddyści (mnisi niechętni byli bogactwom tego świata, ale klasztory były bogate), pół-nestorianie (żyli z handlu, nienawidzili islamu, może za podatki? Wcześniej Gumilow pisał, że islam wspierał ich przeciw Bizancjum, czy coś się zmieniło, nie wspomina o tym. Mówi za to o nietolerancji chrześcijan wobec islamu, której tamten im nie odwzajemniał, choć nie dawał im równych praw). Za wsparcie finansowe uzyskali monopol handlu na jedwabnym szlaku i zniszczenie rywali z islamskich miast Azji środkowej. Także ideologicznie Jelü był im bliski, nie był poganinem (zbyt uczony na to), ani buddystą (zbyt świecki), a na islam nie mógł przejść walcząc z nim o miejsce na stepie dla swoich ludzi, choć i chrztu zapewne nie przyjął (swego następcę nazwał jednak Eliaszem, co pozwalało chrześcijanom widzieć w nim swego, wybawcę z rąk islamu - podstawę mitu o księdzu Janie; ba - to potrzeba kogoś takiego skłoniła ponoć do zgody monofizytów i nestorian w 1142, jeszcze za życia Jelü).

Zachodni opis królestwa księdza Jana był pobieżny, ruski opisywał więcej szczegółów, podając wśród typowych średniowiecznych fantazji realne zjawiska, jak piaskowe morze (wydmy), kamienne rzeki (piargi) i rzekę większą pełną ryb (Tamyr) oraz masę kamieni szlachetnych, z Chotan których był faktycznie znany. Po Jelü w latach 1143-1213 rządził jego syn, córka i wnuk. Nie zdarzyło się nic specjalnego, póki nie przyszli Mongołowie za Czyngis-chana. Część ziem dzierżyli sami, z części składano im hołd dla (s)pokoju, jak islamskie oazy czy Ujgurzy. Cały dochód chanów stanowiły daniny z oaz i step zdobyty na Kipczakach (obfitość opadów pozwoliła pomieścić na stepie większą liczbę ludów). Żyjąc wśród obcych, władcy Kitanów musieli być umiarkowani, jeśli chcieli się utrzymać. Wspierali kościół nestorian, tworząc metropolię dla Kaszgaru i Siedmiorzecza. Poseł zachodni do Czyngis-chana, Wilhelm Rubryk opisywał zwierzchność jakiegoś nestorianina nad Najmanami i to, że nazywano go księdzem Janem, ale dziesięciokrotnie przesadzano w opisie jego wielkości. Raszid ad-Din, pisząc o jednowładcy u Najmanów, nazywał go Enian'em / Inancz'ym, co Gumilow ma za zniekształcone imię Jana. Najmanowie sięgali po Sajany i byli głównym oparciem Jelü do buntu w 1177 (wojsko obaliło wówczas jego córkę za zabicie - wraz z kochankiem - jej męża, syna dowódcy wojsk). Nazwa Najmanów oznaczała 8 plemion, była to mongolska nazwa Kitanów, co często stosowano w stepie zamiast nazw etnicznych (tak samo Ujgurów nazywano Tokuz-Oguzi, 9 plemion etc.). U Gumilowa trudno jednak pojąć, czy Najmanowie są Kitanami Jelü (=Kara-Kitajami), jakąś niezależną grupą Kitanów, czy osobnym plemieniem. Ich władca rządził równolegle do Czułchu, wnuka Jelü i po śmierci około 1201/2 chanat podzielono między dwu jego synów. Najmanowie przyjęli alfabet od Ujgurów (w miejsce chińskich hieroglifów) i byli wyznawcami nestorianizmu. Na Ałtaju graniczyli z Kipczakami, w środkowej Mongolii z innymi nestorianami, Kereitami.

Władcą Kereitów był chan Marek, który walczył z Dżurdżenami, a wzięty do niewoli - przez Tatarów i wydany cesarstwu - został przybity do drewnianego osła (mi się to kojarzy z rysunkami w rzymskich katakumbach, gdzie przedstawiono osła na krzyżu, i oślimi mszami średniowiecza). Jego synowie podzielili chanat na pół, jeden był czysto kereicki, drugi mieszany, z udziałem Mongołów, którzy w wojnach wewnętrznych obalili chana (zbiegł do Tangutów). Ludy stepu miały świadomość zagrożenia ze strony dżurdżeńskiej dynastii Kin (złotej), pogłębiony przez uraz nestorian do przyjmującego chińskie wzory cesarstwa. Nie udało im się zjednoczyć i skierować wojny przeciw Kinom, bo finansujący ich ujgurscy kupcy nie byli tym zainteresowani, prowadząc handel z Chinami (cesarstwo Kin opanowało całą północ kraju, spychając Songów na południe) i woleli zwalczać islamską konkurencję. Wspierali ich za to Tanguci, którzy czuli się oszukani przez Dżurdżenów (nie uzyskali obiecanych korzyści za wsparcie w walce przeciw Kitanom), ale byli za słabi, skłóceni wewnętrznie* i niekonsekwentni. Był to okres *coraz większego rozpadu wspólnoty rodowej. To'orił, obejmując władzę chana swojej części Kereitów, zabił stryjów, których podejrzewał o współpracę z wrogiem, za co został wygnany i potępiony przez swoich i obcych. Wsparcia udzielił mu tylko Temudżyn, przyszły Czyngis-chan (1182) i razem przeszli na stronę znienawidzonych w stepie Dżurdżenów. W 1183 rozbili Tatarów (właśnie przeszli do opozycji wobec cesarstwa) i w nagrodę Kin uznali To'oriła królem (wang), a że zostawił on sobie stepowy tytuł chana, został wang-chanem, co Gumilow odczytuje jako króla Jana (to już trzeci, po Jelü-taszy i Enian-chanie, kandydat Gumilowa do tej roli, przy czym za każdym razem zapomina chyba o pozostałych). Wybór głównych wrogów chrześcijan, cesarstwa Kin, wzbudził niechęć Najmanów (nb., dla Mongołów wiara nie grała roli, obie główne kroniki mongolskie, ad-Dina i tajna historia, ledwo jednym zdaniem wspominały o chrześcijaństwie Najmanów: przyjęli Jezusa, mówił autor muzułmański, modlili się do ojca, dodał poganin. To sprawiło, że największy chanat chrześcijański przepadł bez echa. Latopisy syberyjskie pisały o islamskim (!) królu On [Jan, On-Som-chan], którego zabił i którego tron zajął nisko urodzony (!) Czingi. Było to tak niejasne, że nikt nie skojarzył tego z wielką historią XIII w.). Nim doszło do starcia z Najmanami renegatów opuścili i inni sojusznicy (Kara-Kitaje i Tanguci).

To'orił i Czyngis-chan, będąc pozbawieni wsparcia swych rodów i innych plemion, żyli z rabunku, radykalnie tłumiąc opór czy krytykę niezadowolonych. Step zamieszkiwały dwie grupy ludzi, coraz bardziej feudalne rody i plemiona oraz wyalienowani z nich luźni tzw. ludzie wolnego stepu. To na tych drugich oparł się Czyngis-chan (wcześniej próbował tego Jelü, także wygnany książę - wzmacniało to rangę stepowych rozbójników - w jego czasach jednak było ich mniej niż teraz). Rody były za konfrontacją z nimi, ale ich przywódca i wielki chan całego stepu (z woli kurułtaju w 1200), Dżamuka był pobratymcem Czyngis-chan i tradycjonalistą (zadowalał się upokorzeniem buntowników, ale nie chciał zniszczyć swego pobratymca - inaczej niż ten, który mścił się i wybijał całe rody swych rywali - widać zmianę mentalności idącą za zmianą bazy społecznej władcy). Luzacy poparli Czyngis-chana, stając się jego drużyną (nasuwa się tu analogia z powstawaniem drużyn rozbójniczych > władzy książęcej stojącej ponad plemieniem u wikingów czy u nas). Celem zwolenników była nie obrona wolności czy pastwisk, jak to się działo przeważnie, ale rabunek i podbój świata. Widać to w postawie głównych przeciwników Czyngis-chana, którzy widząc bierną postawę Dżamuki... przeszli na stronę pierwszego, bo chciał się bić, nawet nie mając sił, a drugi nie chciał, nawet będąc chanem (z poparciem) całego stepu. Przeciwnikiem Czyngis-chana byli też Najmanowie, widząc, że nie ma miejsca na stepie dla nich i dla niego jednocześnie - był dla niech równie nie do przyjęcia jak cesarstwo - nawet, jeśli był ideologicznie swój, zresztą raczej w oczach Gumilowa niż współczesnych, bo co im po tym, że wolał step od Chin, skoro ich rabował i zabijał, jak parę wieków wcześniej il, okrutny turecki system władzy w stepie. Czyngis-chan wykorzystał przy tym zmienną orientację swych przeciwników i sojuszników, Dżamuki i To'oriła, wciąż - tak jak on - zmieniających front. Zrazu plemiona były górą - nie dobito jednak Czyngis-chana i w końcu przeszedł on do ofensywy (To'orił zginął w 1203 uciekając do Najmanów - straż przednia nie rozpoznała w nim chana - a Dżamuka w 1205, wydany przez własnych ludzi, których za jego radą Czyngis-chan zabił, podobnie jak jego - wg niektórych teorii był to ich wspólny spisek i jego śmierć była niezbędna by to ukryć w sytuacji zdrady jego ludzi - nie można było go wypuścić nie demaskując spisku). W 1206 wielki kurułtaj wybrał Czyngis-chan chanem całego stepu (trzeci raz step stał się jednością po chanatach Turków i Ujgurów). Jego zwolennicy stali się nowym narodem-wojskiem, Mongołami znanymi z historii powszechnej.

Armia urosła z 13 tys. ochotników do 110 tys. regularnych żołnierzy. Zasługi stały się ważniejsze niż ród, obok armii powstała gwardia przyboczna-policja polityczna, a jej szeregowiec stał wyżej niż najwyższy oficer wojska. Chan był kreaturą armii, wodzem nie królem, musiał dbać o poparcie, jednocześnie on sam decydował o wszystkim, choć sąd (surowe prawo wojskowe nazywało się Jasa) należał do syna Czyngis-chana (Czagataja), a nie do niego (chan nie mógł łamać prawa i narzucić religii, o czym przekonał się Uzbek, próbując szerzyć islam). Bez zasług nie dało się zachować pozycji, nie było dziedzicznej arystokracji, weterani ginęli a podbitych wcielano do armii na równi z nimi, więc proporcje rosły stale na korzyść obcych, ale to nie było plemię. Wojna domowa podcięła bazę gospodarki (wypas bydła), stąd armia musiała żywić się sama, rabując sąsiadów, co czyniło wojnę permanentną (a raczej do wyczerpania zasobów); pieniądze czerpano i z cła od karawan. Czarna religia plemienna znalazła się w cieniu chrześcijaństwa, wiary synowych i wnuków chana (za ich podburzanie głównego szamana zabito); chrześcijaństwo nestorian nie było religią państwa, ale jego wyznawcy mieli wysokie godności, co skłoniło ich współwyznawców do odmowy pomocy zbiegłym przeciwnikom chana, choć i oni byli chrześcijanami. W 1209 kupcy ujgurscy (widząc, że Najmanowie nie mogą pobić muzułmanów) poddali się chanowi w zamian finansując jego wojnę z imperium, jakiej oczekiwał od niego cały step. Odkupywali od Mongołów łupy na handel z Zachodem (tanio, bo mieli monopol; zastąpiło im to handel z Chinami cesarstwa Kin) i robili za urzędników-fachowców, których brakło w nowym państwie.

Na wschodnim skraju stepu Dżurdżeni (Kin) walczyli z właściwym cesarstwem chińskim (Song), Tangutami (zmuszonymi w 1211 do sojuszu z Czyngis-chanem) i powstaniem ludowym czerwonych kaftanów przeciw cudzoziemcom, pobili ich, ale utracili na rzecz Mongołów twierdze na północy, co miały być niezdobyte dla koczowników, armię Kitanów z pogranicza, co przypomniała sobie pokrewieństwo ze stepem, i Pekin (w 1215). Chaos panował też na zachodnim skraju stepu, niestałe sojusze i intrygi, ludowe bunty i różnice religijne utrudniały opór tych, co uciekli przed Czyngis-chanem ze stepu (np. Najmanów i Merkitów), resztek państwa *Kara-Kitajów Jelü-taszy czy muzułmanów (szykany nestorian i buddystów zniechęciły do władcy* muzułmańską ludność oaz, gdy Czyngis-chan za wiarę nikogo nie bił). Güczülük, chan Najmanów (wspierany przeciw muzułmanom przez... kalifa Bagdadu), obalił swego teścia, władcę Kara-Kitajów, co jednak armii odpowiadało. Wieści o walce indyjskiego króla Dawida z muzułmanami dotarły do krzyżowców w chwili, gdy ten przeszedł już bodajże na buddyzm, a wkrótce potem zginął (w czasie, gdy wieść o nim dotarła do walczących w Egipcie, on sam zwrócił się już przeciw Mongołom i poległ w walce w 1218. Kara-Kitaje po śmierci swego władcy przeszli na stronę Czyngis-chana). Umarła także legenda: z jednej strony fiasko krucjaty egipskiej sprawiło, że mit-motor stał się zbędny, z drugiej kupcy włoscy, potem misjonarze - docierając na step i do Chin - poznali prawdę dodatkowo zmienioną na ich niekorzyść: nie było nie tylko legendarnego króla Jana, ale już nawet i realnych chanatów nestorian. W czasie, gdy rozbijali je Mongołowie, krzyżowcy zdobyli... Konstantynopol, potem zaś rozpoczęli infiltrację na Rusi i Bałkanach; to paradoks, ale prawosławie (i Arabów) uratowali przed Europą... Turcy i Tatarzy (wkrótce zresztą Europa wybrała trafniejszą drogę do świata, oceany). Czy było możliwe zaniechanie waśni w imię wspólnego chrześcijaństwa? Nie, bo nie było wspólne - o Arabach nie warto wspominać - inaczej niż u Mongołów, tu liczyła się monoteistyczna wiara, nie było jak tolerancją jednać poddanych, i nawet w obliczu upadku - poza wąską elitą - prawosławie nie chciało unii z Rzymem.

W Mongołowie 1229 pobili Połowców wsch. nad Wołgą (w części zbiegli na zach., w części uznali chana). Do 1234 rozbili cesarstwo Kin (mimo zaciętego oporu, uległo wspólnemu atakowi chińskiego cesarstwa Song i Czyngis-chana); wojna z szachem Chorezmu od 1219 wylała się od Indii przez Gruzję po południową Ruś. Wrogowie Mongołów walcząc na dwie strony mieli małe szanse, a oni nie musieli obawiać się współpracy, dajmy na to, Chin z Rusią i Zachodu z Indiami, bo były sobie zbyt odległe. Atakowali, bo sami nie byli w stanie się wyżywić. Atakowali nawet sojuszników pod byle pretekstem, gdyż słabość komunikacji uniemożliwiała dostarczenie łupów do domu (tak w 1227 zrabowano Tangutów - w trakcie tej wyprawy Czyngis-chan zmarł, co zatajono, by uniknąć zamieszania wśród swoich i mobilizacji wśród przeciwników). Po zrabowaniu paru klasztorów poddał się pozbawiony władzy centralnej Tybet (chanom wystarczyło, że dawał wykształconą elitę, ziemia w górach była zbyt biedna by o nią walczyć. Rolnicy zmieniali swe środowisko, mieli też zapasy by ruszyć na kolonizację nowych ziem, pasterze tego nie mieli, zależeli od natury. Stąd Mongołom były niedostępne nie tylko góry, lasy i pustynie, ale i stepy pogranicza Eurazji, gdzie pasterstwo miało inny charakter sezonowy niż w głębi Azji). Dalsze wojny nie toczyły się już o przestrzeń życiową a politykę imperialną. Gdy przez Ruś (1223, 1240) wdarli się do Europy, pobili Węgrów oraz Polaków i Niemców na Śląsku, ale przegrali z Czechami (1241). Do 1250 poza kalifem Bagdadu pobili większość muzułmanów w Azji. Mimo sukcesów zaczęły się i problemy: śmierci kolejnych chanów odciągały armie z frontu, zaczynały się spory w armii przerośniętego imperium, które kończyły się rzezią pokonanych. Nad chanami górę brał premier, Jelü Cz'uc'aj, konfucjanista z dawnego cesarstwa Kitanów, który zaproponował, aby przestać rabować rolników kryjących się przed Mongołami w pustyni i w puszczy (armia chciała ich wybić a pola zmienić w pastwiska) i dać im spokój za podatki, co chan uznał. Miejsce armii w państwie zajęła biurokracja. Zyski przerosły łupy, chan uznał, że premier wie lepiej, co trzeba robić. W 1233 nie dał armii wybić ludności zdobytej stolicy Dżurdżenów, bo to się nie opłacało. Armia była zbyt nieliczna, powstał projekt rzucania wojsk chińskich na muzułmanów, a tych na wschód, ale premier nie uznał, że to zbyt kosztowne - niby koszt transportu duży a styl walki różny, ale szło o obronę ludności przed armią. Gdy chan dał armii pieniądze zamiast ziemi, ta zaczęła knuć przeciw niemu, chan pozwolił premierowi zdecydować o losach intrygantów, ale premier wzgardził zemstą (stał wyżej nie tylko od dawności, ale i siły, stawiając na interes materialny). Obłożył wojsko i kupców (czyli Mongołów i muzułmanów) podatkami na równi z chłopami i rzemieślnikami (głównie Chińczykami, 1231-36), potem zmniejszył go dla poddanych na stary, chiński i przywrócił konfucjańską administrację (wg zasługi - egzaminu). Armia była bezsilna, ale w okresie regencji po śmierci Ögödej-chana (1241) jego reformy osłabili chrześcijańscy i islamscy kupcy, którzy... przejęli jego miejsce w administracji (chana otruto). Dwór opanowały intrygi z udziałem kobiet przeciw urzędnikom, armia była skłócona.

Coraz silniejsze były tendencje odśrodkowe. By je ograniczyć na pomoc chrześcijanom w walce z islamem Möngke-chan rzucił do Iranu buddystę Hulagu, a przeciw Chinom Songów pro-chrześcijańskiego Kubiłaja, choć logiczne wydawałoby się coś przeciwnego. Hulagu uzyskał wsparcie i zachętę ze strony ormiańskiego władcy Cylicji, Hetuma I, a za jego pośrednictwem katolickiego księcia Antiochii Bohemunda. Wspólna żółta krucjata przeciw muzułmanom (wcielenie mitu o księdzu Janie) po początkowych sukcesach (oczyszczenie niemal całej Azji południowo-zachodniej z muzułmanów 1256/9) załamała się skutkiem kontrataku Mameluków z Egiptu (często byli to niewolnicy ze stepów Azji, sprzedani tu przez Mongołów, stąd ich zaciekły opór) i zdrady(?) części sojuszników chrześcijańskich (dwa bunty Gruzinów, wyklęcie Bohemunda przez papieża i atak krzyżowców przeciw resztkom heretyckiej krucjaty - kolejna śmierć chana sprawiła, że Hulagu odszedł z wojskiem do Mongolii, zostawiając niewielki oddział Kitbuki-nojona) i własnych (chan Złotej Ordy, Berke, muzułmanin nienawidzący chrześcijan innych niż prawosławni, kazał swoim ludziom porzucić front i uciekać do Ordy lub przechodzić na stronę Mameluków). Postawa Berke jest zrozumiała, chciał zerwać z imperium mongolskim w oparciu o swą część stepu, islam i sojusz z prawosławną Rusią przeciw nestorianom w stepie i katolikom na Zachodzie (także rywalizujący z Berke i wybrany chanem Güjük, zwolennik prawosławia, chciał zorganizować krucjatę przeciw Europie, ale coraz większy chaos na dworze sprawił, że posła ruskiego, księcia Jarosława... otruto w 1246 i po rychłej śmierci chana sprawa upadła). Postawa papieża i zakonów rycerskich wobec żółtej krucjaty wydaje się niezrozumiała. Gumilow tłumaczy to pojawieniem się super/etnicznego poczucia odrębności wśród katolików, ale chodzi raczej o ambicje papieskie, które w XIII w. osiągnęły apogeum (dążenie do dominacji nad cesarstwem na Zachodzie i narzucenia swego obrządku na Wschodzie, czy walka z katarami w Europie; rywalizacja z papieżem skłoniła cesarza niemieckiego do szukania przeciw niemu sojuszu z Grekami i Tatarami, których chciał w 1241 skłonić do ataku na Włochy, czemu przeszkodziła śmierć Ögödeja; przeczy to super/etnicznym tezom Gumilowa o narodzinach europejskiej odrębności, sprzecznym i z twierdzeniem niżej o egoizmie władców/narodów). Owocem tego było załamanie się resztek władzy krzyżowców w Azji (w zamieszaniu Grecy w 1261 odzyskali Bizancjum, likwidując cesarstwo łacińskie powstałe w 1204, a muzułmanie w 1291 zdobyli Akrę - ostatni bastion krzyżowców w Ziemi św.); co gorsza, Ghazan - nowy ilchan Iranu - pod wpływem swych poddanych i naporem sąsiadów też przyjął islam. Podobna polityka papieska doprowadziła do zaniku chrześcijańskiego kościoła nestorian w Chinach (Giovanni Montecorvino próbował organizować misję katolicką w Chinach, licząc na pozyskanie Kubiłaja, ale przybył o kilkanaście lat za późno, gdy chan umocnił już swą władzę i zmienił orientację na pro-buddyjską. Efektem było zniszczenie kościoła wschodniego, a wkrótce potem i misji katolickiej, gdy w XIV w. władzę w cesarstwie odzyskali Chińczycy).

Inna sytuacja wytworzyła się w centrum (Chiny < Mongolia: usuł wielkiego chana). Kubiłaj miał oparcie w najsilniejszej spośród armii (trudno to już nazwać, że) mongolskich (składała się z najemników z całej Azji po Ruś, a opłacana była z podatków Jelü Cz'uc'aja, które dały większy dochód niż rabunki). Gdy zmarł stary chan Möngke, w 1260 doszło do podwójnego wyboru wielkiego chana, armia Kubiłaja wybrała jego, a kurułtaj w stepie Arig Böge, który próbował się oprzeć na wnukach starej gwardii Czyngis-chana, jednocześnie odwołując się do chrześcijaństwa (to jakby ostatnia próba materializacji królestwa księdza Jana). Górę wziął Kubiłaj, a opozycja z czasem się wypaliła (oparcie się Arig Böge na nestorianach skłoniło Kubiłaja do szukania współpracy z katolikami, by stworzyć własny kościół chrześcijański przeciw tamtym). Sytuację wykorzystali chanowie Złotej Ordy i Iranu, którzy się usamodzielnili od Kubiłaja. W 1264 wielki chan przeniósł stolicę z mongolskiego Karakorum do Pekinu, ogłosił się cesarzem Chin (dynastia Jüan, 1271) i zajął je całe (wraz z krajami ościennymi), rozbijając dynastię Song (1279). Rozpad imperium mongolskiego na poszczególne chanaty był tylko wstępem do upadku panowania mongolskiego w poszczególnych krajach w XIV w. W Iranie po śmierci Abu Saida w 1335 wybuchła wojna domowa, która nie doprowadziła do wyłonienia jednego zwycięzcy, który mógłby zająć pozycję kolejnego ilchana, a państwo Ilchanidów rozpadło się (fiasko żółtej krucjaty już wcześniej spowodowało porzucenie chrześcijaństwa dla islamu). W Chinach wybuchło ludowe powstanie, którego przywódca, mnich buddyjski Zhu Yuanzhang, zdobył Pekin i w 1368 ogłosił się nowym cesarzem (dynastia Ming; czy to nie buddyzm cesarzy sprawił, że religia ta wzięła górę nad bonem u, pozostających pod wpływem Chin, Tybetańczyków i Mongołów?). Także na Rusi klęska Tatarów w bitwie na Kulikowym Polu 1380 zapoczątkowała upadek panowania Złotej Ordy, choć ona sama przetrwała jeszcze ponad wiek, nim nie rozbili jej (z podpuszczenia Moskwy) Tatarzy Krymscy w 1502 (Gumilow tłumaczył, że to chińskie ataki na step były przyczyną jego zacofania, tymczasem przykład Rusi i Azji środkowej - podobnie jak potem Indii Mogołów, krajów islamu i Bałkanów pod panowaniem tureckim, czy Chin za Mandżurów - pokazuje wyraźnie, że to step niósł sąsiednim cywilizacjom zniszczenie i stagnację. Tylko Europa uniknęła tego i mimo słabej pozycji wyjściowej wzięła nad nimi górę. Ba - widać nawet różnicę w stosunku do Arabów i islamu, które jednym uderzeniem zdobyły sobie trwałe miejsce w historii, gdy Mongołowie po efektownym wejściu wypadli z gry, a ludy stepowe w ogóle - mimo wielu takich fal ekspansji - rozpływały się w obcych cywilizacjach, jak Turcy w islamie, albo ginęły przez nie wcześniej czy później rozbite, aż w końcu obce cywilizacje czy kultury wkroczyły na ich własny teren).

W końcowej części pracy, poprzedzającej schemat przestrzenno-czasowy i opracowanie hipotez, Gumilow zajmuje się analizą kilku mitów i ich źródeł, próbując ustalić ich tendencyjność w opisie wydarzeń w oparciu o logikę wydarzeń, choć czasem musi sięgać po metody... Sherlocka Holmesa. Tak dzieje się np., gdy próbuje wyjaśnić, czemu to Czyngis-chana zjednoczył step?! Samo zdarzenie wydaje mu się koniecznością historyczną - inaczej jednak jest z osobą autorem tego dzieła, który był słabszy nie tylko od Najmanów czy Kereitów, a nawet pomniejszych plemion, ale i wśród Mongołów jego zwolennicy stanowili mniejszość. Nawiasem mówiąc, Gumilow zauważa, że zjednoczenie stepu przez Najmanów (czy innych chrześcijan) nie tylko zmieniłoby legendę księdza Jana w fakt, ale i uczyniło imperium bardziej zwartym (może byłoby mniej dalekich wypraw, a więcej literatury). Dzieje Eurazji w XIII w. mogły potoczyć się całkiem inaczej, tak się jednak nie stało. Dwa podstawowe źródła do poznania wydarzeń to anonimowa Tajna historia Mongołów i Zbiór kronik Raszida ad-Dina. Wg Gumilowa ważne jest ustalenie, dlaczego autor tak a nie inaczej zniekształca historię. By to stwierdzić, trzeba ustalić, jaka była orientacja autora. Tajna historia powstała wg niego około 1240, możliwe więc były cztery ugrupowania polityczne, które mogły jej użyć dla swych celów: staro-mongolskie (związane z wojskiem), pokojowo-mongolskie (wyklucza je ze względu na wojowniczy charakter kroniki), biurokratyczno-chińskie (wyklucza je, bo jego lider, premier Jelü Cz'uc'aj, w ogóle nie pojawia się w utworze) lub związane nestorianami (wyklucza je także, bo kronika tylko raz wspomina o wierze Najmanów w boga ojca, i to ironicznie). Uznaje, że autor był zwolennikiem tradycyjnych wartości mongolskich, wywodził się z ochotników, którzy byli z nim od początku (w opisie zdarzeń od 1182 zmienia zaimek oni na my) i dlatego wysławia tu obrońcę tradycji plemiennej, Dżamukę przeciw tchórzliwemu i wiarołomnemu Temudżynowi, choć... wysławia go jako Czyngis-chana. Wg Gumilowa oznacza to, że był zwolennikiem imperium, ale jego autorstwo przypisywał nie chanowi a mongolskiej armii i być może wziął udział w jej buncie przeciw nowym porządkom w 1242. Odwrotnie postępował ad-Din, który wysławiał Czyngis-chana a Dżamukę potępiał jako awanturnika i zdrajcę (Zbiór kronik nie jest dziełem zredagowanym, co doprowadzało ponoć do rozpaczy jego współautorów, ale cieszy historyków. Ad-Din był wezyrem ilchan Iranu i napisał kronikę na jego życzenie, nie mając na to ani czasu, ani umiejętności, wykorzystując za to pracę innych uczonych). O sytuacji w Mongolii wiek wcześniej miał mierne pojęcie, ale największe luki w opisie wydarzeń z końca XII w. pokrywają się z lukami w Tajnej historii. Wg Gumilowa niejasna postawa Dżamuki w tym okresie (to podburzał kolejne plemiona przeciw Czyngis-chanowi, to porzucał je w momencie decydującego starcia) da się wyjaśnić tylko tym, że był... agentem Czyngis-chana. Gdy został mu wydany przez niewtajemniczonych szeregowych żołnierzy (zamiast nagrody, zostali ukarani śmiercią za zdradę) musiał zostać zabity (spalony agent był nieprzydatny, a jako drugi przywódca spisku mógł być niewygodny dla chana).

Drugą analizowaną przez Gumilowa kwestią jest czas i - pozwalający wskazać go i miejsce powstania czy krąg autorów - cel powstania Słowa o pułku Igora (w oficjalnej nauce lokowanego między XII a XVIII w.). Autor sądzi, że dzieło pochodzi z połowy XIII w., a miało na celu zjednoczenie książąt Rusi do walki z Mongołami, ze względu na ryzyko ukrywanymi pod imieniem Połowców. Wg Gumilowa dla współczesnych czytelników (czy też słuchaczy) taki styl pisania, gdzie liczy się przesłanie, a nie użyte do niego i często anachroniczne przedstawienie historii, było czymś naturalnym. Jednocześnie stwierdza, że wybór sojuszu z Zachodem przeciw najeźdźcom ze stepu, do czego wzywa autor Słowa, doprowadziłby do wchłonięcia Rusi przez katolicką Europę a współpraca Aleksandra Newskiego z muzułmańską Ordą (w walce z katolikami i nestorianami) przyniosła wyzwolenie Wschodu od tej niewoli (tak jak nas wyzwolił ZSRR w 1945), co już wyraźnie jest opcją ideologiczną autora na rzecz eurazjatyzmu (tymczasem odcięcie Rusi od Europy oznaczało upadek słowiańskiej alternatywy, którą zaczęła mimo to budować I RP, sama była jednak za słaba na to, by po Europie romańskiej > germańskiej > słowiańska się pojawiła, nie anglosaska > Ameryka; czy taka Europa poszłaby w świat?). Na to, o kogo na serio chodzi, wskazywać miał zarówno układ sił na Rusi i jej stosunki ze stepem (różne w XII i XIII w.), jak i aluzje do czarnej religii Mongołów (drzewo, po którym między światami porusza się natchnienie Bajana, czy Dziw w roli diabła-ziemi) i chrześcijaństwa nestorian (Trojan ma być Trójcą św., a era Trojana - czasem od zerwania z prawosławiem) czy takie detale, jak nazwanie przeciwnika Chinami (chinowskie strzały etc. mają odnosić się do złotej dynastii Kin - w wymowie mongolskiej Chin - Dżurdżenów, od których brali to Mongołowie i tatarskiej Złotej - zamiast Błękitnej - Ordy). Gumilow sądzi przy tym, że prawdziwą religią Mongołów był nie szamanizm, ale bon (odmiana mitraizmu, różna zarówno od kultu zwycięstwa w jego zachodniej odmianie, jak i typowego irańskiego dualizmu). Jego bogami miało być niebo (dające pomyślność za wierność, walkę o prawdę) i ziemia (małżonka, ale i diabeł zajmujący się sprawami wegetacji). Bon miał współistnieć z buddyzmem w Tybecie i Mongolii, ulegając mu raczej ze zmęczenia niż słabości idei. Także tolerancja Mongołów to wynik kalkulacji politycznej a nie obojętności religijnej czy prymitywności ich wierzeń. Czyngis-chan musiał zerwać ze swą religią po wsparciu przez nią tradycji przeciw imperium (w 1207 zabija za to głównego szamana, Kököczü Teb-Tengriego), ale nie chciał zastąpić jej wprost wiarą 9/10 swej armii, chrześcijaństwem nestorian, nie narażając się na bunt weteranów.

Na zakończenie Gumilow próbuje wyjaśnić praktycznie (na przykładzie Mongołów / księdza Jana) swoją koncepcję poznania dziejów przez weryfikację źródeł - najczęściej tendencyjnych, choć dających informacje umożliwiające ich krytyczną ocenę i pozwalające poznać fakty - i zapełnienie białych plam w historii przez badanie logiki dziejów (czy też wpasowanie zdarzeń w panoramiczny obraz, tu przedstawiony w postaci map i tablic chronologicznych, gdzie obok wydarzeń przedstawia ich skutki, co dopiero prosty opis zmienia w naukę historii jako procesu). Widać tu także nieśmiałe *odwołania do jego koncepcji etnogenezy, w pełni wyrażonej w pracy Od Rusi do Rosji, gdzie przedstawia dzieje narodów w formie analogii do życia człowieka (do tego w ścisłych przedziałach czasowych na narodziny, młodość, dojrzałość i zmierzch), co nie znajduje potwierdzenia w faktach, jeśli widzieć ich całość, a nie dobierać je tendencyjnie (nawet życie człowieka nie zawsze odtwarza ten schemat, a już na pewno nie w jednolitym rytmie). Dostrzega przy tym zarówno wagę indywidualnych wyborów, jak i wpływu biosfery, często - jego zdaniem - niedocenianego przez historyków. Imperium Mongołów miało powstać, bo Czyngis-chan wykorzystał okazję - tak w pogrążających się w rozkładzie* (skutkiem egoizmu książąt i narodów) imperiach sąsiednich (od Europy po Chiny), jak i u siebie - na stepie. Tu alternatywą wojowniczego państwa ludzi wolnego stepu było ziszczenie się mitu księdza Jana, środkowo/azjatyckie post-plemienne królestwo nestorian, żyjące nie z podbojów a handlu na jedwabnym szlaku, rolnictwa w oazach i pasterstwa na stepie, łatwiej chłonące wpływy z Zachodu, choć pewno wrogie Chinom, w których rozpłynął się usuł wielkiego chana, tak jak pozostałe usuły rozpłynęły się w sąsiednich imperiach, często wrogich im ideologicznie (nestorianie w Iranie ulegli islamowi, muzułmanie na Rusi prawosławiu). Kto był autorem mitu o Janie? Wg Gumilowa był on potrzebny krzyżowcom do zmobilizowania Europy przeciw Turkom (zdobyli Edessę w 1144), ale tak by ruszyli na nich wprost (złudzenie, że nad Eufratem czeka na nich ksiądz Jan) omijając Ziemię św. (tu żyli na ciągłych wojnach, ale i w układach z muzułmanami, często walcząc po tej samej stronie przeciw swoim z obu stron, ucząc się od nich kultury wyższej niż w ówczesnej Europie i prowadząc intratny handel, więc nie chcieli dopuścić do ingerencji w to przez zacofaną w ich oczach centralę - analogiczne tendencje odśrodkowe pojawią się z czasem i w imperium mongolskim - paradoksem jest, że krucjata 1147 załamała się już w Azji Mniejszej, więc równie dobrze mogłoby jej nie być - większe skutki miała w Europie, gdzie zastępczo zaatakowano Maurów w Hiszpanii i Słowian nad Łabą i Bałtykiem).

Także krzyżowcy (ściślej, ich zakonna część) mieli odpowiadać za rozpuszczenie w Europie mitu o szczególnym okrucieństwie Mongołów (dla innych było całkiem zwyczajne), co miało być zasłoną dymną dla ich zdrady misji walki z islamem i dywersji przeciw żółtej krucjacie Mongołów i Ormian na przełomie lat 50/60-tych XIII w. (nb., w 1244 muzułmanie z Chorezmu, uciekając przed Mongołami do Egiptu, po drodze zdobyli Jerozolimę odbitą niedawno przez krzyżowców - żółta krucjata miałaby więc naprawić uboczne skutki parcia na zachód jej autorów). Gumilow nie przedstawia tu już żadnych źródeł, a jedynie spekulacje na bazie pytania, komu to służyło? Jeszcze dalej w oderwaniu od źródeł posuwa się w budowaniu mitów w duchu eurazjatyckim, gdy sądzi np., że ochotnikami ruskimi w służbie chanów na Dalekim Wschodzie musieli być poganie, którym ciężko było pod kontrolą cerkwi, a stepowi nestorianie po rozbiciu w stepie frakcji staro-mongolskiej musieli szukać schronienia na Rusi (tak jakby prawosławnie nie było ich głównym wrogiem, gorszym od katolików czy Chińczyków. Wcześniej Gumilow pisał, że najazd na Ruś miał być spowodowany zabiciem mongolskich posłów-nestorian, jako heretyków - pogan oszczędzono; jednocześnie nestorianie znaleźli się w jednym kościele z - całkiem im przeciwnymi - jakobitami właśnie z powodu wspólnej wrogości do prawosławia). Ba, to ich przejście ze stepu na Ruś miało być przyczyną przechylenia się szali na jej stronę w starciu z - jeszcze chwilę temu wyzwolicielską - Złotą Ordą (teraz próbującą współpracy z katolikami, przy wojowniczej islamizacji samej Ordy). Gumilow zapomina jakby o wadze przykładanej przezeń do zmian w biosferze i przesunięciu się w tym czasie centrum rozwoju z południa Europy (czy stepu) na jej północ (czy Zalesie), co obejmuje w XIV-XVI w. całą Europę wschodnią a nie tylko Moskwę (może dlatego, że dla niego Ruś to nie część Europy, ale stepu = Eurazji). W końcu stwierdza, że bardziej niż na szukaniu legendarnego a nieistniejącego królestwa zależało mu ujawnieniu tajemnicy rzemiosła i sposobu rozumienia najpiękniejszej nauki, historii...


Janusz P. Waluszko


Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)