16 maja 2012
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Mekka czy Licheń?
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Jeszcze jedna odróżniająca cecha Międzymorza ◀ ► Żyjemy w Rhovanionie ►
(Odpowiedź Hardchiefowi)
W podpisku pod poprzednim odcinkiem Hardchief poruszył kilka spraw. Streszczam je i odpowiadam:
(1) George Friedman przewiduje w XXI wieku...
--- Nie czytałem książki Friedmana („Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek”), zniechęciło mnie to, co pisano o niej w Sieci.
Polska od Estonii po Adriatyk i Morze Czarne - z artykułu o książce Friedmana w "interia.pl".
(2) George Friedman przewiduje w XXI wieku konflikt między Polską a Turcją o strefę wpływów na Bałkanach.
--- Konflikt, strefy wpływów: to brzmi jak kompletna fikcja. Geopolitycznie Turcja nie jest przeciwnikiem Polski, przeciwnie, jest jej naturalnym sojusznikiem. O ile, oczywiście, polscy przywódcy nie zechcą działać wbrew długofalowym interesom własnego kraju, jak to się zdarzyło Sobieskiemu, gdy poszedł bić Mustafę. Być może nawet ekspansja Islamu działa na korzyść Polski, przynajmniej tak może się zdarzyć - tylko że w tej chwili nie wiadomo jak to „obliczyć”. Z Turcją kłopoty może mieć w jakiejś przyszłości Rosja, bo Turcja jest potencjalnym naturalnym zjednoczycielem narodów mówiących językami z rodziny tureckiej, podobno bardzo bliskimi sobie i wzajemnie zrozumiałymi. Pod patronatem Turcji mógłby zawiązać się jeden (polityczny) naród sięgający od Marmary do Morza Ochockiego i taka liga mogłaby być atrakcyjna również dla narodów północno-kaukaskich, dla Tatarów znad Wołgi i Baszkirów z Uralu. Komu taka formacja by najbardziej zagrażała, łatwo zgadnąć.
"Znaleziona w internecie "mapa tureckiego apetytu". Na razie to pobożne życzenia nacjonalistów" - pisze "interia.pl"
Istnienie dużych, zwartych i tubylczych mniejszości, zwłaszcza tradycyjnie islamskich, jak Tatarzy znad Wołgi i Baszkirzy spod Uralu, może w dłuższym czasie albo rozsadzać Rosję, albo skłoni to państwo do ustroju regionalnej oddolnej demokratycznej federacji, co byłoby najlepszym, czego można Rosji życzyć.
(3) Pytanie otwarte - na ile "Międzymorze" uniknie laicyzacji i utożsamiać się będzie już raczej nie z "przedmurzem" a "ostatnim bastionem" chrześcijaństwa w Europie.
--- Sprawa tu raczej postawiona na głowie. Opozycja (nie mówię „konflikt”, bo nie chcę przesadzać :) między Islamem (jako cywilizacją) a nami nie polega na różnicy religii i NIE jest przeciwieństwem religii islamskiej z jednej strony i chrześcijańskiej z drugiej strony. Jest czymś innym: przeciwieństwem RELIGII i NOWOCZESNOŚCI – i to są właśnie ci mocarze chwytający się za łby, a nie dwie religie. Dlatego „unikanie laicyzacji” (czyli wzmaganie religii) nijak NASZEJ części świata nie wzmacnia. Międzymorze pozostaje mało zamieszkane przez muzułmanów nie z powodu jakiejś miejscowej religijnej gorliwości, która by zniechęcała muzułmanów przed osiedlaniem się tutaj. Jedynym chyba religijnie gorliwym krajem Międzymorza jest przecież tylko Polska, jest więc bardziej wyjątkiem niż regułą. Czechy są ateistyczne, a tak samo jak w Polsce muzułmanów tam niewielu. A to dlatego, że i Polska i Czechy, jako kraje biedniejsze niż Zachód, z bardziej hermetycznym społeczeństwem i mało znanym językiem, mało sprzyjające biznesowi i nie mające kasy na socjal, są dla przybyszów nieatrakcyjne. Religia nie ma nic do rzeczy, tym bardziej że jak widać nikt u nas nie zabrania wyznawać jakiejkolwiek.
(4) Czyżby Licheń alternatywą dla Mekki?
W „przeciąganiu liny” między Islamem a Zachodem kibicuję Zachodowi nie z powodu jego (tradycyjnej) religii. Jeszcze jakieś 300 lat temu obie religie były „siebie warte” i właściwie nie było między nimi, ani między wychowanymi przez nie społeczeństwami jakichś przepastnych istotowych różnic. Z naszego obecnego punktu widzenia islam miał zresztą pewne przewagi nad chrześcijaństwem: dopuszczał istnienie innowierców na swoich terytoriach, przez co kraje islamskie były wieloreligijne, oczywiście z tym zastrzeżeniem, że władza należy do muzułmanów. Jako religia był zgodniejszy z rozumem (bardziej racjonalny): nie wymagał wiary w takie cuda jak zstąpienie Boga na ziemię, narodziny bez ludzkiego ojca i bez przerwania hymenu; zadowalał się tym, że jego założyciel był prorokiem, a nie do razu bogiem. Łatwiej też na zdrowy rozum jest przyjąć, że Bóg jest po prostu jeden i niepodzielny niż że jest jednocześnie jeden i trzech, itd. Islam też był zdumiewająco równościowy: mało dbał o rodzinne uwarunkowania, syn niewolnicy mógł tak samo dziedziczyć po ojcu (nawet królestwo) jak syn pierwszej żony, formula konwersji była (i jest) nadzwyczaj prosta (nie cytuję, żebym niechcący się nie zbisurmanił), a nowy wyznawca trafiał w społeczność uznająca go za równego „starym bywalcom”.
Różnica między Zachodem a Islamem zaczęła narastać dopiero odkąd Europa PRZEZWYCIĘŻYŁA religię. (Którą – tak się złożyło? – było chrześcijaństwo.) Od wiary i zaufania „starszym” przeszła na rozum. Siłą Europy od dawna NIE jest chrześcijaństwo, jest nowoczesność. W konwersji Europy na nowoczesność chrześcijaństwo oczywiście swoją rolę miało i ją wypełniło. Coś takiego było w tej religii, lub raczej w jej kilku głównych wersjach, co umożliwiło powrót do nauki, prawa, etyki i techniki nie bazujących na religii i nie potrzebujących jej do swojego uzasadnienia – czyli do takiego pojmowania świata, które wynaleźli starożytni Grecy. Islamowi jakoś nie udała się ta sztuka. Być może stało się dlatego, że chrześcijaństwo więcej obszarów ludzkiego życia i zainteresowań pozostawiało poza swoim zasięgiem, że w ogóle wyróżniało sferę „świecką”, które je nie interesowała. Inaczej niż islam, gdzie religijny sens sięgał wiele dalej.
(5) Czyżby Licheń alternatywą dla Mekki?
Na pewno nie Licheń, bo jedno i drugie jest przejściem na „filozofię” która fundamentalnie nie rozumie i nie chce rozumieć świata. Alternatywą jest rozsądek, wiedza, szacunek dla ludzi jako ludzi, (a nie jako zaledwie współwyznawców lub wspólnie „mających być zbawionymi”), umiejętność zgodnego życia w jednej społeczności pomimo wszelkich różnic, w tym religijnych. To nie są cnoty, które ma się z odruchu, to trzeba wypracować, to jest kultura, która jest konieczna i „na dole”, i „na górze” u politycznych decydentów.
(6) Demografia jednak skazuje nas na porażkę i warto by dołączyć analogiczną mapę ze wskaźnikiem dzietności i prognozami co do liczby ludności w 2030 i 2050 roku.
Tu niestety pokrętna ludzka (genetycznie wdrukowana) natura obraca się przeciw nowoczesnemu stylowi życia i promuje prymityw. Jeśli młode kobiety są tak „ustawione” w społeczeństwie, że wolno im tylko rodzić dzieci, to to robią – i taka populacja rośnie. A w nowoczesnym stylu życia z rodzeniem dzieci konkuruje wykształcenie, praca, hobby, życie towarzyskie. Przetrwają te „plemiona”, które potrafią zarówno dbać o wykształcenie i pracę, jak i o dzieci. Światowa gra o grupowy sukces idzie o rzeczy całkiem banalne i oczywiste.
◀ Jeszcze jedna odróżniająca cecha Międzymorza ◀ ► Żyjemy w Rhovanionie ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
--- Odp.: Wiem. Ale chrześcijanie/chrześcijaństwo stoją przed trudną próbą: mnożącymi się dowodami na to, że Jezus nie istniał, że jest postacią literacką z pewnego szczególnego gatunku literatury. Nie wiem, jak kościoły i wyznawcy z tego wybrną.
>>> Ale demografia jest dla nas bezwzględna i liczba ludności w Polsce będzie maleć a społeczeństwo gwałtownie się starzeć. Co z tego wyniknie? Nic dobrego. Czy jest na to jakiś pomysł, poza wydłużeniem ustawowego wieku pracy? Nie ma. Niestety.
--- Odp. Na to każdy* we własnym zakresie może prosto zaradzić: rodząc sobie dziecko :)
(* Zwłaszcza młody i jeśli jest kobietą.)
Większym problemem Kościoła jest to że wyznawcy zaczynają orientować się w błędnej interpretacji nauki J. oraz zaczynają rozumiec że pośrednik między nimi a bogiem nie jest potrzebny.
Pozdrawiam:)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Więcej na stronie Doherty'ego: www.jesuspuzzle.humanists.net. Polecam też książkę Doherty'ego: "Jesus: Neither God Nor Man".
O Jezusie też nie ani słowa w żadnych pismach i zabytkach z epoki w kt. rzekomo żył, tak jakby nikt prócz autorów Ewangelii go nie zauważył. Przy tym Ewangelię wg. Marka spisano ok. 70 lat po rzekomej śmierci Jezusa. Św. Paweł nie znał zawartej w niej narracji.
Po polsku małe wyimki z Doherty'ego tłumaczono w "Racjonaliście.pl": Zagadka Jezusa [1].
Są wzmianki o J przez pierwszowiecznych dziejopisów rzymskich.
To że jego życiorys zostal dorobiony, i trochę w nim Horusa, Ozyrysa i innych wcześniejszych 'bogów" to pewne. Wiadomo pierwsza matka zdzieciątkiem to Isis z Horusem. Ale to jest opium dla gawiedzi. Pewnie swoista PR nowej religi Konstantyna.
Pozdrawiam:)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
--- Nie rozumiem sensu; o kim i o czym piszesz?
>>> Racjonalizm to nowa RELIGJA i wielu tam fantyków:)
--- Jak odróżnisz fanatyka (czyli kogoś, czyje zdanie wstępnie odrzucasz) od nie-fanatyka (którego zdanie możesz przyjąć)?
Pozdrawiam, Wojtek Jóźwiak
![[foto]](/author_photo/Portrait31.jpg)
Konkrety?
więc zauważyłem ze racjonalisci zachowywali się trochę off. To wszystko.
Jesli chodzi o J, wystarczy wrzucic na Google cos takieko: dowody na istnienie J lub na nie istnienie J i wyjdzie dużo materiału takiego jak:
W dziele swoim Starożytności żydowskie Józef Flawiusz tak pisze o Chrystusie:
„Istniał także w owym czasie Jezus, mąż mądry, czy jednak godzi się nazwać Go mężem, był On bowiem wykonawcą cudownych dzieł, nauczycielem ludzi, którzy prawdę z rozkoszą przyjmują. Wielu Żydów, wielu też pogan przyciągnął do siebie. Był On Chrystusem. Kiedy Go Piłat oskarżonego przez naszych przełożonych ludzi skazał na śmierć krzyżową, nie przestali Go kochać ci, co Go najpierwsi umiłowali. Objawił im się im bowiem trzeciego dnia jako zmartwychwstały, jak to i wiele innych cudownych rzeczy przepowiedzieli o Nim boscy prorocy. Plemię, które wzięło od Niego nazwę przetrwało aż do naszych czasów”.
Niektórzy podważali autentyczność tekstu Flawiusza, że jest zanadto przychylny chrześcijanom. Nie znaleziono wszakże dowodów na to, że jest to tekst interpolowany przez kopistów. W każdym razie Józef Flawiusz jest przekonany o istnieniu Chrystusa i uznaje to za fakt powszechnie znany w I wieku po Chr. W innym miejscu swych Starożytności żydowskich autor wspomina o „Jakubie, bracie Jezusa, którego zwą Chrystusem”. Wyrażenia „brat, siostra” w Biblii oznaczają krewnych.
Drugie źródło żydowskie — oprócz Flawiusza — w którym znajdują się wzmianki o Chrystusie to Talmud. Zawiera on ustne tradycje religijno-moralne mozaizmu z I wieku po Chr., które ostatecznie zostały spisane dopiero w V i VI stuleciu po Chr. Talmud (hebr. „nauka”) nazywa Jezusa głupcem, nieślubnym bękartem i jest Mu wyraźnie nieprzychylny. Jest to o tyle zrozumiałe, że żydzi nie uznają w Jezusie obiecanego przez Stary Testament Mesjasza i wciąż oczekują takiego Mesjasza, który uczyni z państwa Izrael światową potęgę. Jedno wszakże wynika z Talmudu jako fakt bezsporny. Jezus jest postacią znaną. W życiu Jego działy jakieś niezwykłe wydarzenia. Ponadto Talmud nienawidzi Jezusa i szuka usprawiedliwienia dla Jego oskarżycieli. W ten sposób Talmud potwierdza istnienie Chrystusa, choć nie uznaje Go za Syna Bożego i Zbawiciela
Jak taka wiedza zmieni mój charakter wykształcony i oparty na naukach Chrystusa? Dziesięć przykazań to dobry dla mnie kodeks moralny.
Edyta
Bardzo ciekawe (choć podawane hermetycznym językiem) wykłady prowadził prof. Węcławski, który wkrótce po wygłoszeniu cyklu wykładów "Uniwersum wczesnych chrześcijan - rekonstrukcja i znaczenie krytyczne" wystąpił ze stanu duchownego i z kościoła. Otóż Węcławski nie neguje istnienia Jezusa jako postaci historycznej, ale śledzi proces, który pośmiertnie zamienił Jezusa w mesjasza.
"Jezus doznaje jednak porażki: pada ofiarą oczekiwań mesjanistycznych, co prowadzi do odrzucenia przez elity i skazania na śmierć. /../najdotkliwsza /../ klęska Jezusa dokonuje się już po ukrzyżowaniu - jest nią reinterpretacja jego klęski jako ofiary. /../ Klęska Jezusa dokonuje się w reinterpretacji jego własnej śmierci, a za nią także obrazu Boga nie w tym kierunku, który on sam wskazywał swoją postawą, słowami i działaniem, ale w kierunku przeniesienia i na niego samego, i na obraz Boga oczekiwań, które on sam albo wprost odrzucał, albo rozumiał gruntownie inaczej."
Te słowa "przeniesienie i na niego samego /Jezusa/, i na obraz Boga oczekiwań, które on sam albo wprost odrzucał, albo rozumiał gruntownie inaczej" można w zasadzie cytować co chwila, przy okazji różnych koronowań na Króla Polski.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Wzmianka o Jakubie bracie Jezusa jest autentyczna, tylko ODWROTNIE: autor "Dziejów apostolskich", który pisał swój tekst jakieś 100 lat po Józefie i znał jego książkę, znalazł u Józefa zdanie o jakimś "Jakubie bracie Jezusa" i uznał, że chodziło tam o Jezusa-zbawiciela - po czym rozbudował tę legendę. (Imię Jezus, wł. Jehoszua lub Jeszua było b. pospolite wśród starożytnych Żydów.)
Do Edyni: 10 przykazań pochodzi ze Starego Testamentu, gdzie są przekazem od Jahwe danym Mojżeszowi. Są dużo starsze od chrześcijaństwa. Przyjecie 10 przykazań NIE implikuje wiary chrześcijańskiej ani katolicyzmu. Żeby być katolikiem, trzeba właśnie wierzyć w CIELESNOŚĆ Jezusa, także w jego cudowne narodzenie, w istnienie grzechu pierworodnego i w to, że jedna Maryja był od swego poczęcia z tego grzechu zwolniona (dogmat niepokalanego poczęcia) i jeszcze w kilka rzeczy w tym w nieomylność papieży.
Do Pawła: Czy nie dziwiło cię, że cała grupa ludzi wśród której działał Jezus, zaginęła? Nikt z apostołów nie zostawił po sobie dzieci, wnuków, nawet wnuków brata!, żadna historycznie znana rodzina nie wywodziła swoich przodków od kogokolwiek, kto byłby apostołem lub uczniem Jezusa. Dziwne też jest że apostołowie, w tym Piotr i Paweł, ginęli w prześladowaniach chrześcijan NA DWIEŚCIE LAT przed tym, kiedy te prześladowania miały miejsce?
Historia z Jezusem przypomina tę z Szekspirem, który wprawdzie istniał, ale nic nie napisał :) Albo ze skakaniem Wałęsy przez płot w stoczni.
![[foto]](/author_photo/Portrait31.jpg)
Tak, material, jesli chodzi ilosc mb jest duzy. Ale sztuczka polegajaca na zasypaniu pytania w smieciach z googla nie dziala, nie podaje konkretow, technicznie rzecz biorac w ogole nie odnosi sie do tresci pytania.
>>W dziele swoim Starożytności żydowskie Józef Flawiusz tak pisze o Chrystusie:
Jesli pada cytat z Flawiusza, to zwykle koncze dyskusje bo i nie ma z kim. Szkoda, sadzilem, ze jednak cos bedzie. Cos nowego. You never know... Zycze dalszej zabawy.
Co do reszty - zadne argumenty za nieistnieniem (co to w ogole za konstrukcja, chyba za istnieniem - a tych brak) nie przekonaja wiernych roznej masci, xianskich czy tez tych ktorym sie wydaje, ze sa wyzwoleni z dogmatow a xianskie memy lykaja bo te sa fajne. Lub dla tego, ze to oni wlasnie wiedza, co powiedzial Jezus na ucho jednemu z apostolow. Ksiazki Dohertego czy tez Hasslera (mniej znana i chyba jednak gorsza) pojawiaja sie w ksiegarniach jak efemerydy, podczas, gdy dzielo papieza Benedykta o Jezusie, powtarzajace najgorsza sztampe zalega tam tonami (nawet w kiosku widzialem). To dla umiejacych czytac. Tu jak wiadomo ilosc kupujacych ten mit spada. Rosnie w krajach trzeciego swiata, gdzie jakakolwiek bajka o pozorach spojnosci jest jeszcze atrakcja, szczegolnie w polaczeniu z zachodnia technika i objawami dostatku (na zasadzie "bedziesz taki jak my jesli w to uwierzysz"). Ci na gorze i tak nie wierza, doly nie mysla, moga wiec uwierzyc w cokolwiek, nie ma znaczenia w co, byleby to bylo odpowiednio slodkie, jak piosenka stworzona na przeboj lata. Na tej zasadzie Kosciol bedzie trwal jeszcze dlugo, choc juz teraz jest to swobodne spadanie. Ale nagromadzili majatku na wieki wiekow : ) Z czasem, kiedy juz nie bedzie chetnych na obecny spektakl przeksztalca sie byc moze w jakas korporacje, podobna do prywatnych armii, z tym, ze zamiast wojny dostarczajaca zleceniodawcy inych uslug, np. osiagania dobrowolnego posluszenstwa jakiejs populacji. Po co zmieniac profil? Sekty protestanckie sa w gorszej sytuacji, ich sila jest zapal ludzi, ale to jest slomiany ogien, wspomniana nowoczesnosc i inne czynniki (chocby rosnaca konurencja na rynku obietnic bez pokrycia) zgasi go predzej czy pozniej. Pojawia sie nowi Jezusowie, lepsi pod jakims wzgledem. Ewolucja jest bezwzgledna.
Jeszcze o niestnieniu boga, Jezusa, potwora z Loch Ness, myszki Miki. Poza tym, ze trzeba cos wiedziec, trzeba jeszcze wejsc do rupieciarni wlasnych pogladow, wierzen, automatyzmow. Wiekszosc mdleje na sama mysl o tym. Dlatego ten mem ma sie tak dobrze i argumenty z poziomu faktow tzw. obiektywnych mu nie szkodza. To nie ta sfera. Wiec nie ma o czym rozmawiac.
Pozdrawiam
ps. Na deser dla jezusologow;
Mt 27,50-53
"A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha. A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu."
Normalnie tak bylo.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.