zdjęcie Autora

14 listopada 2007

Tomasz Gabiś

Między imperium a polis
Koncepcje Imperium Europejskiego i Uporządkowanej Anarchii ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

pierwodruk: „Arcana” nr 76 (4/2007)

Zresztą nie możemy powrócić do przeszłości, spaliliśmy okręty; pozostaje nam tylko być mężnymi, cokolwiek miałoby z tego wyniknąć
(Fryderyk Nietzsche)

Kiedy zastanawiamy się nad tym, jakie idee potrzebne są w życiu publicznym, musimy pamiętać o tym, że idee nie są „potrzebne” w życiu publicznym w sposób abstrakcyjny, potrzebne są one komuś i po coś, przede wszystkim elitom polityczno-kulturalnym dla podtrzymywania i umacniania dominującego paradygmatu (meta)politycznego.

Kiedy paradygmat (meta)polityczny się zmienia, potrzebne wcześniej koncepcje, idee, filozofie polityczne, ideologiczne pojęcia i dyskursy zawisają w próżni, stają się anachroniczne i puste, zamierają, schodzą na margines (a wraz z nimi ich producenci, którzy nie potrafili się przestawić na inną produkcję). Niektórym udaje się przetrwać i wywalczyć sobie nowe miejsce i nową funkcję w nowym paradygmacie; jeszcze inne, które wegetowały wcześniej na marginesie, odzyskują aktualność, polityczną użyteczność i intelektualną świeżość, zapomniane idee przypominają o sobie, stare i nowe łączą się w zadziwiające niekiedy kombinacje.

Idee zatem zmieniają się wraz ze zmianą paradygmatu (meta)politycznego, ten zaś podlega transformacji lub upada, kiedy dokonują się „przestrzenne rewolucje” (Raumrevolutionen Carla Schmitta), dawne granice tracą ważność i zacierają się, a Stare Terytoria ulegają „komasacjom” lub „parcelacjom”. Rekonfiguracja Starych i powstawanie Nowych Terytoriów, będące skutkiem przejścia ku paradygmatowi imperialnej jedności i suwerenności, lub paradygmatowi anarchicznej wielości obywającej się bez suwerena, tworzą nową „sytuację geoideologiczną” i wywołują na scenę (meta)polityczne koncepcje czekające dotąd za kulisami — mam tu na myśli koncepcje Imperium Europejskiego[i] i Uporządkowanej Anarchii [ii]. Idee potrzebne w życiu publicznym to, według mnie, idee, które zgodne są z tymi koncepcjami, służą im, w ich ramach odnajdują swoje miejsce, swoją sensowność i polityczną funkcjonalność.

IMPERIUM EUROPEJSKIE (IE)

Ernst Jünger pisał, że w cieniu rzucanym przez Imperium bledną stare obrazy, znajome sensy stają się puste, to, co wstępuje na scenę, rozsadza dawne normy, rzuca w przyszłość inne obrazy i inne pojęcia, inne prawo. Widzimy, że tym, co „blednie”, co staje się puste w cieniu rzucanym przez wstępujące na scenę Imperium, jest ideologia demokratyzmu, albowiem szukanie demokratycznej legitymizacji dla wielonarodowego imperium, kreowanie na siłę „suwerena” — jednego „ludu europejskiego”, przenoszenie mechanizmów demokratycznych na szczebel kontynentalny jest działaniem wbrew logice imperialnego paradygmatu. Imperium opiera się na „deficycie demokracji”, nie tyle jest antydemokratyczne, co ademokratyczne; dlatego demokratyczne mechanizmy (wrzucanie kartek do urn, rozdawanie ulotek, partie polityczne, posłowie i posłanki) mogą znakomicie funkcjonować na szczeblu prowincji narodowych.

Elita imperialna musi porzucić ideologię demokratyzmu tak samo jak sentymentalny humanitaryzm, wszystkie wersje lewego liberalizmu, ideologię postępu, pacyfizm, socjalizm, lewicowy feminizm, egalitaryzm, ekonomizm. Jednak czyni tak nie z powodu ideologicznych uprzedzeń, bo takowych nie posiada, ale dlatego, że owe idee mogą być tylko balastem dla Imperium, tak samo jak polityczny nacjonalizm, narodowy radykalizm, narodowy socjalizm, narodowy imperializm, narodowy kolonializm. Imperium do niczego nie potrzebuje też idei będących uzasadnieniem dla inżynierii społecznej, uniformizacji kulturalnej, kontroli administracyjnej, odgórnego sterowania życiem społecznym i prywatnym obywateli. Imperium jest odwrotnością socjaletatystycznego państwa narodowego: ma — tak jak dawne uniwersalne cesarstwo — silną egzekutywę ograniczoną do najistotniejszych dziedzin wielkiej polityki, ale jest zdecentralizowane i różnorodne na płaszczyźnie gospodarczej, kulturalnej, obyczajowej, prawnej [iii].

Ademokratyczny charakter koncepcji IE przejawia się również w tym, że realizowana jest ponad głowami ludów europejskich — elita imperialna zostawia je (ludy i ich głowy) w spokoju, nie mobilizuje ich, nie indoktrynuje ideologicznie, nie „wychowuje”, nie narzuca im żadnych „ideałów”, nie żąda poświęcenia dla „Sprawy”. Obywatele Imperium mogą żyć wedle własnego fasonu, dążyć do prywatnego szczęścia, oddawać się swoim pracom, zawodom, zajęciom i rozrywkom, pod warunkiem, że płacą niewysoki podatek na rzecz Imperium i są wobec niego lojalni.

Fryderyk Nietzsche tak pisał w Poza dobrem i złem o konieczności powstania Imperium Europejskiego : Europa będzie musiała postanowić, że stanie się równie groźna jak Rosja, [ dzisiaj także jak USA, jak Chiny, jak panislamiści —TG], że dzięki nowej kaście panującej stanie się jedną wolą , trwałą, straszliwszą, własną wolą, która będzie mogła wyznaczyć sobie cele na całe tysiąclecia [dzisiaj skromniej — na najbliższe stulecie — TG] — aby wreszcie nastąpił w Europie kres przeciągającej się komedii ustroju drobnopaństwowego, a także kres dynastycznego, jak i demokratycznego wielochciejstwa. Minęły czasy małej polityki: już najbliższe stulecie przyniesie walkę o globalne panowanie — przyniesie nieuchronność wielkiej polityki ( przeł.G.Sowiński). W koncepcji Imperium Europejskiego znajduje swój wyraz postulowana przez Nietzschego, „mocarstwowa koncentracja sił”, dzięki której Europejczycy wejdą do wielkiej polityki, zasiądą do Wielkiej Gry o panowanie nad światem, pojmowanej w kategoriach absolutnej — kontynentalnej i globalnej — geopolityki i geostrategii, ustanowią Europejskie Imperium Mundi[iv] jako najwyższy, ostateczny cel, przedmiot swojej najświętszej misji. I „odziedziczą Ziemię”.

Europejczycy — stwierdzał w Buncie mas Ortega y Gasset — nie potrafią żyć inaczej, jak tylko porwani przez jakieś wielkie, jednoczące przedsięwzięcie. Kiedy go brak, wyrodnieją, a dusze ich zaczynają ulegać rozkładowi (przeł. P. Niklewicz). Owym wielkim, jednoczącym przedsięwzięciem może być tylko budowa Imperium Europejskiego, zaś pod pojęciem „Europejczycy” należy rozumieć wyłącznie wąską polityczno-duchową elitę imperialną („kastę” według Nietzschego). Pojęcie „narodu europejskiego” tylko do niej się odnosi, opinie dominujące wśród jej członków stanowią „europejską opinię publiczną”, ona tworzy „Stronnictwo Wielkiego Celu”, celu, który zapala w jej sercach „Schmittiańską iskrę władzy suwerennej” (świetne określenie Agaty Bielik-Robson), sprawia, że przenika ją mesjaniczna energia, budzi się w niej wola mocy, rodzi nagła pokusa rzucenia się w rwący nurt życia zintensyfikowanego i stanięcia twarzą w twarz z mocami elementarnymi. Imperium wyzwala polityczny dynamizm, żądzę ekspansji i czynu, wzmaga tempo i rytm życia. Powstrzymuje rozkład duszy.

Jakie idee są potrzebne elicie imperialnej? Oprócz wszystkich odmian europejskich tradycji imperialnych, na pewno konserwatywno-prawicowe koncepcje Imperium Europejskiego wypracowane w XX wieku[v], nowa europejska idea mocarstwowa, imperialny decyzjonizm, agonalny euronacjonalizm i euroimperializm, imperialny romantyzm, europejski arystokratyczny internacjonalizm, uniwersalizm i kosmopolityzm, heroiczny realizm, europejski mesjanizm (Europa Pantokratorem Narodów? Europejczycy Narodem Wybranym?), faustyczny witalizm, imperialny woluntaryzm, mistyka Czynu, mistyka Imperium, teologia polityczna Imperium, technokratyczny konserwatyzm, euroimperialny prometeizm, technozoficzny neogibelinizm, Dorzucić można jeszcze pozytywny nihilizm, odpowiedzialny ekstremizm, konstruktywny cynizm i agresywny fatalizm. Pamiętajmy, że, jak zauważył Gopal Balakrishnan, logika Imperium przekracza wszystkie odziedziczone z przeszłości podziały myśli politycznej, a zatem otwiera się tu spora przestrzeń dla nowych idei i koncepcji.

Jako koncepcja elitarna, eksluzywistyczna, merytokratyczna, ademokratyczna, skrajnie antypopulistyczna, adresowana do nielicznej europejskiej „konserwatywnej awangardy”, stanowi koncepcja IE ideowy rdzeń Obozu Europejsko-Radykalnego (OER), ożywionego niezłomną wiarę w wyższe przeznaczenie Europy, gotowego do poświęcenie się dla potęgi i chwały Imperium, dla ideału Absolutnej Prawdy, która pokrywa się z metafizyczno-polityczną prawdą Imperium — że istnieje ono po to, aby na całym świecie zaprowadzić wieczny pokój i sprawiedliwość (Pax et Iustitia Europaea).

Dla teoretycznego ugruntowania koncepcji IE niezbędne jest skonstruowanie idealnego typu Bojowniczki i Bojownika Imperium, uczestników Europejskiej Wspólnoty Losu (EWL), którą przepaja duch : rzymski, spartańsko-dorycki, dziewiczo-orleański, jezuicki, awanturniczo-sercowy, konkwistadorski, pruski, narodowo-bolszewicki, kresowo-szlachecko-tatarsko-dziko-polny,leninowski, krzyżacki, polsko-romantyczno-solidarnościowy, futurystyczno-d`annunziańsko-eurofaszystowski, trockistowski, freikorpsowski, legionowo-piłsudczykowski, akcyjno-francuski, pepeesowsko-frakcyjno-rewolucyjny, żelazno-gwardyjski, „Sztuko-Narodowy”, rexistowski, betarowsko-wczesnosyjonistyczny, trzecio-pozycyjny, harcersko-skautowsko-szaroszeregowo-wędrowno-ptasi, jüngerowsko-robotniczy, sorelowsko-anarchosyndykalistyczny, falangistowski, durrutiańsko-anarchistyczny, narodowo-radykalny, sytuacjonistyczno-autonomistyczny, konserwatywno-rewolucyjny — chodzi oczywiście nie o dawne ideologiczno-polityczne treści czy naśladownictwo metod politycznego działania, lecz wyłącznie o przymioty ducha i cnoty polityczne (np. męstwo, lojalność, poświęcenie dla „Sprawy”, absolutne przekonanie o słuszności wybranej drogi i wiara w ostateczne zwycięstwo). Liczy się tu typ osobowości, charakter, estetyka stylu działania, profil duchowy, postawa wobec świata, wewnętrzna dyspozycja psychiczną. Z pewnością istnieje niebezpieczeństwo, że fanatyzm Bojowniczek i Bojowników Imperium może obrócić się przeciwko nim, zniszczyć ich wewnętrznie, ale na szczęście łagodzą go: melancholia, odczucie wzniosłości, potrzeba kontemplacji, poczucie humoru, ironia, poetycka wyobraźnia, wrażliwość na piękno, delikatny sceptycyzm, dobre maniery, heideggerowska Gelassenheit.

W paradygmacie Imperium Europejskiego swoje naturalne miejsce odnajdują współczesne ideologie typu: tolerancjonizm, antyrasizm, antyksenofobizm, antyseksizm, antyantysemityzm, antyhomofobizm. Elita imperialna nie musi się ich uczyć, nie musi czytać agitacyjnych broszur i opasłych tomów je propagujących, akceptuje je w sposób naturalny, albowiem gdy chodzi o pomyślność Imperium i powodzenie jego światowej misji, nie zna ona żadnych uprzedzeń i fobii, ślepa jest na płeć, narodowość, religię, kolor skóry, rasę, orientację seksualną, pochodzenie społeczne, status majątkowy. Dla elity imperialnej nie ma najmniejszego znaczenia, czy ktoś jest „Kobietą”, „Żydem”, „Murzynem”, „Gejem”, „Lesbijką”, „Romem”, „Obcym”, „Innym”, „Cudzoziemcem” — o stosunku do niego decyduje wyłącznie to, czy jest wrogiem, czy sojusznikiem Imperium; czy jest „naszym Murzynem” (służy naszemu Imperium) czy „ich Murzynem” (służy ich imperium); „naszym Żydem” czy „ich Żydem”, „naszym Gejem”, czy „ich Gejem”, „naszym Romem” czy „ich Romem” etc.

Do elity imperialnej kobiety i mężczyźni (jak również hermafrodyci i transseksualiści) dokooptowywani są wyłącznie ze względu na walory ducha, kompetencje, przydatność dla Imperium, oddanie sprawie Imperium, nigdy ze względu na słuszny kolor skóry, słuszną narodowość etc. Przyświeca jej jedno ekumeniczne hasło „Bóg, Imperium, Honor” (feministki zapewne wolałyby „Bożyca, Europa, Duma”), przy czym „Bóg” nie jest tu definiowany konfesyjnie: dla jednych byłby to Bóg w Trójcy Jedyny, dla innych Jahwe czy Allach, dla jeszcze innych En-Sof, Wielki Budowniczy, Bóg filozofów, „nieznany Bóg”, Sol Invictus, Światowid, Zeus, Dusza Wszechświata; agnostycy i ateiści mogą rozumieć go po swojemu, jako symbol najwyższych wartości humanistycznych, ewentualnie jako bohatera metafizycznych legend, mistycznych poematów i teologicznych opowieści stanowiących ważną część duchowej tradycji Europy i całej ludzkości.

Elita imperialna podziela popularną dziś opinię, że zanika powszechna moc obowiązująca historycznych metanarracji i ich legitymizująca siła — ale podziela ją tylko w tej mierze, w jakiej opinia ta odnosi się wielkich opowieści innych państw i imperiów. Jej własna wielka opowieść o Imperium swojej obowiązującej mocy nie traci, wręcz przeciwnie, stale jest wzbogacana, tworzona i konstruowana przez dworskich historiozofów i historyków ( z Instytutu Pamięci Imperialnej?).

Historia Imperium to przede wszystkim historia monumentalna, historia wielkich cesarzy i cesarzowych, królów i królowych, mężów i kobiet stanu, historia heroiczna oparta na kulcie bohaterów i bohaterek, skupiona na akcjach polityczno-państwowych (i wielkich awanturach) podejmowanych przez Europejczyków. Opowiada się ją z punktu widzenia Imperium, świadomie wybierając z przeszłości Europy to, co łączy jej narody i ludy oraz służy porozumieniu, pojednaniu, przyjaźni i solidarności pomiędzy nimi, tak aby zagoiły się i zabliźniły ostatecznie rany, jakie zadawali oni sobie w przeszłości — szczególnie podczas bratobójczej Wielkiej Europejskiej Wojny Domowej lat 1914-1989 [vi]. Natomiast metahistorczną podwalinę Imperium stanowi jedyna spośród wielkich narracji, którą od noża dekonstrukcji ocalił Jacques Derrida — niezniszczalna, mesjańska, „nieskończona idea sprawiedliwości”.

Jean Baudrillard twierdził, że współcześni politycy są jedynie operatorami czy też klonami globalnej maszynerii ekonomicznej kontrolowanej przez banki i międzynarodową spekulację. Imperium Europejskie pragnące stać się Europejskim Imperium Mundi ma zaradzić tej sytuacji: widzieć je należy jako polityczną formą alternatywnej globalizacji, instrument przywrócenia prymatu polityczności i duchowości nad tym, co ekonomiczne, jako narzędzie podważenia władzy pieniądza, sposób na okiełznanie przez nową quasi-arystokratyczną elitę imperialną międzynarodowej „kapitalistycznej hiperburżuazji” i panoszącej się po całym świecie bankowo-finansowej oligarchii dowodzonej przez wielkich „spekulantów” i „banksterów”.

UPORZĄDKOWANA ANARCHIA (UA)

Uporządkowana Anarchia to rezultat dewolucji i rozpadu struktur państwowo-politycznych (narodowych i ponadnarodowych). Na nowej „sfragmentyzowanej” mapie Europy i świata, zamiast dotychczasowych państw, pojawią się niezależne prowincje, regiony, kantony, ziemie, krainy, landy, „księstwa”, „baronie”, hrabstwa, wolne miasta, komuny i gminy, obszary zasiedlenia, autonomiczne strefy, wolne terytoria należące do klanów, szczepów, rodów, rodzin i jednostek, wspólnoty etnokulturalne, religijne i inne, bractwa, stowarzyszenia, fundacje, „cechy”, gildie, etniczne i kulturalne „kliki” posiadające własny język i własne networki, wspólnoty światopoglądowe, sekty etc. Dla uproszczenia wszystkie te terytorialne i nie-terytorialne twory będę nazywał polis.

Paralelnie do rozpadu dużych organizmów państwowo-politycznych przebiega (re)prywatyzacja całej własności publicznej — w Uporządkowanej Anarchii nie istnieje władza nakładania podatków w jakiejkolwiek postaci, nie istnieją żadne formy dokonywanej przemocą redystrybucji zasobów, nie istnieje prawo publiczno-państwowe, nie istnieje monopol emisji pieniądza. Ponieważ UA powstaje po śmierci i poćwiartowaniu Lewiatana, czyli po upadku propagandowego mitu hobbesowskiego, że państwo jest konieczne po to, aby poddanym zapewnić bezpieczeństwo, wymiar sprawiedliwości jest w UA sprywatyzowany, bezpieczeństwo zapewniają prywatne policje, prywatne firmy ochroniarskie, oddziały najemników, grupy obrony cywilnej, lokalne ochotnicze milicje, patrole sąsiedzkie, wigilanci, prywatne armie na usługach towarzystw ubezpieczeniowych itp. Fundament UA stanowią: własność prywatna (poczynając od własności ciała i umysłu), wolne umowy i wolne wymiany. Jedyne granice jakie istnieją w UA to granice pokrywające się z granicami czyjejś własności.

W UA następuje rozpad, podział i transformacja wielkich konglomeratów medialnych, które dostosowane są do ram obecnego systemu i skorelowane z jego sferą publiczną i wielkimi państwowymi lub quasi-prywatnymi instytucjami edukacyjno-kulturalnymi. Ponieważ w UA przestrzeń publiczna dzieli się na wielość lokalnych, prywatnych „przestrzeni publicznych”, to znaczy takich, które są finansowane z dobrowolnych składek (w tym sensie są to prywatne przestrzenie wspólne), to medialni carowie, żyjący dziś w symbiozie z państwowymi — narodowymi i ponadnarodowymi — klasami biurokratyczno-politycznymi i działający w stworzonych przez nie wielkich przestrzeniach publicznych, będą musieli poszukać sobie innego zajęcia.

W UA nie ma państwowych systemów edukacyjnych, wielkich uczelni wyższych, naukowych instytucji i korporacji subwencjonowanych z podatków; wszystkie „środki produkcji Prawdy i Sensu” znajdują się w rękach prywatnych; nie istnieją finansowane z podatków państwowe aparaty ideologiczne i ideologiczno-kulturalne infrastruktury. Wszystkie światopoglądy, ideologie, koncepcje, idee, teorie, dzieła kultury są propagowane, rozdawane, ofiarowane, wymieniane, sprzedawane wyłącznie jako prywatne opinie. W UA zbędna jest cała olbrzymia produkcja znaków, pojęć, ideologemów, haseł, idei, koncepcji, formuł legitymizacji, dyskursów, retoryk, doktryn państwowo-prawnych etc., które legitymizują istnienie i działalność aparatów polityczno-państwowych, służą koteriom i frakcjom w łonie rządzącej oligarchii jako środki maskujące ich prawdziwe cele jakimi są opanowanie struktur biurokratycznych na szczeblu narodowym, czy ponadnarodowym i przechwycenie kontroli nad mechanizmami dystrybuującymi zasoby ściągnięte od poddanych. Nie posiadają one samoistnego bytu, lecz związane są ściśle z aparatami i instytucjami władzy — kiedy znikną aparaty i instytucje, znikną producenci i producentki idei i pojęć, a wraz z nimi idee i pojęcia.

Koncepcja UA wpisuje się dobrze w dyskurs postmodernizmu i pokrewnych koncepcji ponowoczesności, które (zob. Wolfgang Welsch Nasza postmodernistyczna moderna) porzucają marzenie o jedności, żegnają się z mathesis universalis, głoszą koniec globalnych projektów utopii społecznych, koniec „wielkich opowieści”, diagnozują decentralizację sensu, postulują wielorakość sposobów życia i wzorców racjonalności, z których żaden nie może sobie rościć prawa do wyłączności. Naczelne zasady postmodernizmu: pryncypialny pluralizm jako metareguła, wielokulturowość, relatywizm kulturalno-historyczny, kult różnicy i różnorodności — są dokładnie tymi zasadami, na których „spoczywa” ład Uporządkowanej Anarchii, ład będący — najpierw europejskim, a potem globalnym- otwartym projektem złożonym z niezliczonej ilości projektów, ładem miliona ładów, albo ładem wielu ładów i nieładów — bo to, co z punktu widzenia mieszkańców danego polis jest ładem, z punktu widzenia mieszkańców innego polis może być nieładem.

Wielość polis, a zatem wielość projektów życia i praktyk społecznych, wyklucza wszystkie wielkie „absolutystyczne” projekty społeczne — „absolutystyczne” w znaczeniu jedności kultury, zachowań, obyczajów, przekonań etc. — ale w sposób naturalny pozwala je realizować w ramach danego polis, które powstaje na drodze prywatnych praktyk wynikających z wolności jednostki, praw własności, wolności umów i wymian.

UA byłaby zatem praktycznym urzeczywistnieniem najbardziej radykalnego pluralizmu, bardziej jeszcze radykalnego niż choćby ten z Manifestu pluralistycznego Odo Marquarda. Albowiem ład UA odrzucając wszelkie całościowe („absolutystyczne”) projekty, zawiera je w sobie jako projekty cząstkowe, realizowane lokalnie, w ramach poszczególnych polis. W UA znika sprzeczność pomiędzy „multikulturalizmem” a „pluralistycznym monokulturalizmem” ( zob.Amartya Sen ”Żyjemy w czasach tyranii wspólnot”, „Europa” 2006, nr 31) — panuje tutaj stuprocentowy pluralistyczny multikulkturalizm, w ramach którego istnieją polis monokulturalne, zamieszkałe wyłącznie przez ludzi o jednej, mocnej i „czystej” tożsamości oraz polis multikulturalne zamieszkałe przez ludzi o różnych tożsamościach, polis homogeniczne pod względem kulturowym, narodowym, rasowym, religijnym, etnicznym, seksualnym etc. i polis zróżnicowane, pełne rasowych i narodowych „mieszańców”, światopoglądowych synkretystów, transseksualistów, ludzi o tożsamościach hybrydalnych, rozmytych i problematycznych, i wreszcie polis zamieszkałe wspólnie i zgodnie przez „czystych” i „mieszańców”.

W UA spontaniczna ewolucja społeczna, dobrowolne decyzje jednostek, niczym nieograniczona konkurencja prawd i stylów życia, rozstrzygają o tym, jakich polis jest więcej, a jakich mniej, w których polis skupia się więcej mieszkańców, a w których mniej, które są bardziej atrakcyjne od innych — głosowanie nogami to najbardziej popularny sposób głosowania w UA.

Jedyne formy dyskryminacji „Innych” w UA np. dyskryminacji homofoba, który chciałby koniecznie zamieszkać w polis gejowskim, albo kreacjonisty pchającego się do polis ewolucjonistów, to odmowa wpuszczenia ich na swoją własność, odmowa zawierania umów i wchodzenia z nimi w wolne wymiany usług, dóbr i opinii.

Jako „całościowy” projekt UA opiera się — dokładnie tak jak chce tego postmetafizyczna postmoderna — na nieobecności „Absolutnej Prawdy”, ale ta „Absolutna Prawda” może być lokalną opcją mieszkańców danego polis. Ład UA jest bowiem tak dalece antyfundamentalistyczny, że nie wyklucza istnienia fundamentalistycznych polis; tak skrajnie pluralistyczny, że nie wyklucza istnienia polis nie-pluralistycznych. W UA panuje maksymalny pluralizm — pluralizm „absolutyzmów” i pluralizm pluralizmów, wielość mieszcząca w sobie wielość jedności i wielość wielości.

UA jako społeczeństwo najbardziej otwarte ze wszystkich otwartych społeczeństw stwarza także przestrzeń dla grup i jednostek, których cechą jest absolutne zamknięcie na świat, dobrowolna samoizolacja i gospodarcza autarkia, dla chcących żyć własnym życiem i na własny rachunek (i koszt) „dysydentów”, „dewiantów”, „outsiderów”, dla „komun hedonistycznych zwolenników wolnej miłości i zażywania środków narkotycznych”, jak i dla „purytańskich twierdz”, gdzie panuje etyka najbardziej ascetyczna z możliwych.

To samo dotyczy przekonań politycznych — w UA swoje miejsce znajdą na przykład komuniści i inni wrogowie prywatnej własności — muszą oni zakupić na własność jakieś tereny i grunty, choćby na terytorium dawnej Białorusi i tam stworzyć sobie komunistyczne polis, nazywając je na przykład ZSRR. W innych polis zamieszkają zwolennicy demokracji robotniczej, jeszcze inne polis połączą się w federację komun anarchistycznych etc. Podobnie niemieccy narodowi socjaliści, uważający się za jedynych prawdziwych Niemców, wykupią całe Wundsiedel, gdzie znajduje grób Rudolfa Hessa, przemianują to urocze bawarskie miasteczko na Großgermanisches Reich i będą, popijając starogermańskie piwo, bez końca oglądać na telebimach Tryumf woli. Bruksela może uznać się za Unię Europejską. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby monarchiści skupili się na terytorium obecnego powiatu świdnickiego i tam założyli Księstwo Świdnickie albo nawet Królestwo Polskie z królem jako najwyższym autorytetem, sędzią i rozjemcą utrzymywanym z dobrowolnych składek poddanych. Zwolennicy Imperium Europejskiego też mogą je sobie w jakiejś gminie założyć [vii].

Ład Uporządkowanej Anarchii pozwoli ostatecznie zakończyć odwieczny polski spór: po prostu jedni Polacy zamieszkają w Ciemnogrodzie, a inni w Jasnogrodzie; pozostali zaś wybiorą inne polis: Szarogród zamieszkały przez Jasnogrodzian i Ciemnogrodzian, lub jasnogrodzko-ciemnogrodzkich „mieszańców”, Tęczogród, Szmaragdowy Gród. Polscy komuniści założą sobie Stalinogród.

Czy zatem w ładzie UA nie będzie wykluczonych? Owszem będą — to ci, którzy chcą rabować cudzą własność i przemocą narzucać innym swoją wizję dobrego życia (jedno jest zresztą od drugiego nieodłączne). Niezależnie od tego, pod jakim pięknym sztandarem chcieliby dokonywać swoich łupieżczych wypraw i jakimi szlachetnymi hasłami osłanialiby swoje libido dominandi, w ładzie UA nie ma dla nich miejsca.

Oprócz postmodernizmu, będącego nadrzędną metafilozofią polityczną Uporządkowanej Anarchii, potrzebuje ona nowych kombinacji ideologicznych takich jak prawicowy anarchizm, konserwatywny anarchizm (do którego przyznawał się Tolkien), narodowy anarchizm, Zielony anarchizm [viii]. Użyteczne dla UA są także: narodowy kapitalizm rodzin, komunitaryzm, ruralizm, bioregionalizm, krytyka scentralizowanej demokracji państwowej i pochwała lokalności, samorządności, decentralizacji, prowincjonalizmu; dalej wszystkie koncepcje i systemy wartości odwołujące się do spontanicznych i naturalnych związków między ludźmi, typu solidarność, braterstwo, przyjaźń, altruizm, pomoc wzajemna, wartości rodzinne, wspólnota sąsiedzka, etc. Do tego dochodzą wszystkie idee zakładające podział, zmniejszenie, rozdrobnienie, czyli „małe jest piękne”, teorie regionalizmu, autonomizmu, separatyzmu i secesjonizmu, „Breakdown of Nations” Leopolda Kohra, Europa stu flag Yanna Fouéré, dyskursy Nowego Średniowiecza Umberto Eco i Lecha Jęczmyka, koncepcja Tymczasowych Stref Autonomicznych Hakima Beya i Tradycjonalistycznych Stref Wyzwolonych Martina Schwarza, obrona małych narodów, zagrożonych mniejszości, wymierających języków i dialektów. Z paradygmatem UA zgodna jest krytyczna, realistyczna politologia i nauka o ideologiach analizująca wszystkie dyskursy i ideologie wytworzone przez aparaty władzy — ich języki, sztafaże, scenografie i spektakle polityczne, formuły legitymizacyjne — ważni tu są np. Pareto, Foucalt, Debord, Panajotis Kondylis, Michels, Jouvenel, Charles Tilly ze swoim słynnym tekstem „War Making and State Making as Organized Crime”, a także nowa geopolityka, tzw. geopolityka krytyczna, która podważa i rozbija metageografie i dyskursy geopolityczne formułowane z niebotycznych wież obserwacyjnych w stolicach imperiów, państw kolonialnych, wielkich państw narodowych. Dla UA przydatny jest zarówno libertarianizm Murray`a Rothbarda, jak i wolnościowy municypalizm Murray`a Bookchina: i oczywiście Edward Abramowski z jego koncepcją wolnych zrzeszeń, kooperatyw, spółdzielni i wizją „rzeczpospolitej przyjaciół”. Świetnie pasuje tutaj neosarmatyzm, „pozwalający ludziom żyć na własnych śmieciach” (Ewa Thompson), konserwatywny, antyetatystyczny, acefaliczny organicyzm według zasady „rób każdy w swoim kółku, co każe Duch Boży a całość sama się złoży”. I oczywiście wolnościowe tradycje I RP opisane pięknie przez Henryka Rzewuskiego w Uwagach o dawnej Polsce — „złota wolność”, anarchia szlachecka rozumiana jako kultura własnych, niezależnych od państwa centrów rodowych i rodzinnych, dworów i dworków, pospolite ruszenie zamiast regularnej armii etc. ( o stanowczym potępieniu pańszczyzny i innych form wyzysku nie muszę nikomu przypominać).

Żadnego pożytku nie ma paradygmat UA z historii monumentalnej, historii akcji państwowo-politycznych, natomiast wpiera go diagnoza Gianniego Vattimo, że na gruzach uniwersalnych historii państw i imperiów, mnożą się „różne historie, różne poziomy, sposoby rekonstruowania przeszłości” i przychodzi „koniec historii zwycięzców” — co nie znaczy, dodajmy, że lokalnie w danym polis nie może prosperować historia uniwersalna (taka lokalna uniwersalność). W paradygmacie UA znakomicie mieszczą się historie polis — miast, regionów, wiosek, okolic, historie życia prywatnego, obyczajów, kultury; historie jednostek, rodzin, środowisk, dobrowolnych zrzeszeń. Podtrzymuje go i umacnia antymilitarystyczna, antykolonialna i antyimperialistyczna wersja historii; pasują doń historie (wiele historii !) „zapomnianych ludzi”, grup społecznych uciskanych i wyzyskiwanych przez aparaty władzy i sprzymierzone z nimi grupy posiadaczy ziemskich i kapitalistów — przyda się feministyczna wersja historii „patriarchatu”. Całkowicie dysfunkcjonalne są dlań historie królów, wodzów, marszałków, generałów, prezydentów, działaczy politycznych, wielkich biurokratów, natomiast funkcjonalne — historie elit naturalnych, czyli tych, które tworzą nowe dzieła we wszystkich dziedzinach ludzkiej aktywności.

Podobnie jak Imperium Europejskie Uporządkowana Anarchia stanowi alternatywną formą globalizacji, jej powstanie oznacza zniszczenie struktury globalnego kapitalizmu, w którym klasy polityczne i kapitaliści wspólnie wyzyskują ludy. Kiedy rozpadną się lub zostaną zlikwidowane wielkie aparaty biurokratyczno-polityczne i związane z nimi techno-ekonomiczne struktury, banki centralne, kompleksy wojskowo-przemysłowe, superagencje i publiczne instytucje koordynujące ogromne projekty technonologiczne i infrastrukturalne, wtedy upadną również wielkie, ponadnarodowe, kapitalistyczne i bankowe korporacje zawdzięczające swoją pozycję i zyski pasożytniczej symbiozie z zaprzyjaźnionymi instytucjami, które zapewniają im legalne monopole, chronią przed konkurencją, tworzą „pod nie” prawa i ustawy. Po wielkich „spekulantach” i „banksterach” zaginie wszelki ślad.

ALBO-ALBO

Panuje dzisiaj, jak twierdzą niektórzy, „dyktatura braku alternatyw ustrojowych” (Roberto Mangabeira Unger na łamach „Europy”), wielu nie zgadza się na rządy TINA-y (There Is No Alternative). Obie zaprezentowane wyżej (meta)polityczne koncepcje — Imperium Europejskie i Uporządkowana Anarchia są takimi teoretycznymi i praktycznymi alternatywami. Opierają się na założeniu, że demokratyczno-liberalna rewolucja ostatecznie zwyciężyła i rzeczywiście nastąpił „koniec historii” — ale idą krok dalej i pokazują teoretyczną możliwość zaistnienia stanu świata po „końcu końca historii”, czyli po wewnętrznej dekompozycji systemu demokracji liberalnej i jego upadku — dlatego nazwane mogą być koncepcjami postposthistorycznymi. Nie postulują one powrotu do tego, co było, odrzucają wszelki restauracjonizm i wszelką nostalgię, a zarazem są „organicznymi konstrukcjami”, które nie zrywają radykalnie z (po)nowoczesnością, ale idą po śladach Nietzschego, proponującego, jak uważa Gianni Vattimo, zniesienie nowoczesności poprzez radykalizację jej własnych tendencji. Koncepcje IE i UA radykalizują tendencje już obecne w (po)nowoczesności i patrzą co z tego wyniknie.

Dla hegemonii dyskursu demokratyczno-liberalnego, nad którą wielu ubolewa (np.Kinga Dunin i Wojciech Kunicki), niegroźne są „skrajnie prawicowe” lub „skrajnie lewicowe”, ramotowato-bibelotowate, uroczo staroświeckie, restauracyjno-nostalgiczne projekty teoretyczne, ale wyłącznie koncepcje (meta)polityczne, z których jedna zakłada imperialne spotęgowanie polityczności (Imperium Europejskie), zaś druga całkowitą likwidację polityczności (Uporządkowana Anarchia). Jedna wskazuje drogę wiodącą ku hiperpolitycznemu porządkowi Imperium, druga — ku postpolitycznemu porządkowi Polis. Albo Lokalne Polis albo Imperialne Kosmopolis — czyli jak mówią spece od reklamy: „Wybór należy do Ciebie!”.

Wbrew czarnowidztwu Baudrillarda, który twierdził, że wszystko już się wydarzyło, wszystkie rewolucje już wybuchły, wszystkie utopie zostały zrealizowane, realistyczna utopia Europejskiego Imperium Mundi i realistyczna utopia Uporządkowanej Anarchii ciągle jeszcze czekają na urzeczywistnienie, ciągle są jeszcze przed nami. I to darowuje nam szansę nowego początku, oczywiście przy zastrzeżeniu, że — używając określenia Gianniego Vattimo — jest on nowy w słabym tego słowa znaczeniu, że — jak zawsze — to tylko połowicznie nowy początek.


Tomasz Gabiś



Przypisy

[i] Zob. mój artykuł Od Unii Europejskiej do Imperium Europejskiego — (w druku); główne tezy streszczone w: „Niedziela. Tygodnik katolicki”, 2006 nr 51.

[ii] Zob. Hans-Hermann Hoppe Demokracja — bóg, który zawiódł (Warszawa 2006); zob. też mój artykuł Hans-Hermann Hoppe o monarchii, demokracji i ładzie naturalnym, „Pro Fide Rege et Lege”, 2005, nr 2-3. Od „UA” Hoppe woli określenie „ład naturalny”. Terminu „uporządkowana anarchia” użył Ulrich Klug w artykule Der Rechtsstaat und die Staatsphilosophie der geordneten Anarchie, /w:/ Staat-Recht-Kultur. Festgabe für Ernst von Hippel, Bonn 1965. Zob. też Anthony de Jasay, Against Politics. On Government, Anarchy and Order (Londyn 1997)

[iii]Projekt „konserwatywno-liberalnej” II Unii Europejskiej jako „superpaństwa-minimum” prezentuję w tekście Od Unii Europejskiej....

[iv] zob. mój artykuł, Imperium Mundi jako polityczna forma globalizacji /w:/ R. Piekarski, M. Graban (red.) Globalizacja i my. Tożsamość lokalna wobec trendów globalnych, Kraków 2003.

[v] Zob. Tomasz Gabiś (oprac.) Wypisy z historii i teorii Imperium Europaeum, „Stańczyk. Pismo postkonserwatywne” nr 36/37 (2002). Dla Imperium ważne i cenne są także koncepcje imperialne wypracowane przez liberałów, masonów i socjalistów, a nawet neomarksistów (Antonio Negri), ale konieczne jest mocne dowartościowanie, przemilczanych ze względów ideologicznych, koncepcji prawicowo-konserwatywnych.

[vi]Zob. mój artykuł Historia Polski i Europy w Imperium Europejskim (wybrane problemy), „Stańczyk. Pismo postkonserwatywne”, nr 35 (2000)

[vii] W Zamieci Neala Stephensona (Poznań 1999), będącej wizją przyszłej Uporządkowanej Anarchii (no, może troszkę jeszcze nieuporządkowanej) występuje plemię Federałów (Feds) zamieszkujące kilkuhektarowe polis o nazwie „Stany Zjednoczone”, nazywane też Fedlądem.

[viii] zob. też Jarosław Tomasiewicz, Między faszyzmem a anarchizmem — nowe idee dla Nowej Ery, Pyskowice 2000.



Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)