23 września 2015
Tadek Szczygielski
Migranci w drodze do Ziemi obiecanej
Czy i jak można rozmawiać z migrantami do EU w roku 2015
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł Wojtka ‘Migranci: niema masa czy zorganizowana społeczność?’ Naprawdę ciekawy i rzeczowy tekst , no
Z zainteresowaniem
przeczytałem artykuł Wojtka ‘Migranci:
niema masa czy zorganizowana społeczność?’ Naprawdę ciekawy i rzeczowy tekst,
no i inny od tego, co mainstream obecnie serwuje.
Postanowiłem napisać parę zdań, a wyszedł tekst przydługi na komentarz, stąd zamieszczam go jako osobny artykuł.
Wojtek pisze: Gdyby istniał podręcznik, jak sobie radzić z migrantami, których ktoś przywiózł pod granicę i którzy się tłoczą na przejściu, pierwszy punkt tego podręcznika powinien brzmieć: Znajdź ich przywódców i ich organizację. Jakąkolwiek. Jeśli ich/jej nie ma, umożliw im zorganizowanie się.
Podejście tyle słuszne co utopijne… dlaczego ? Migrujące masy tworzą amorficzny tłum ludzki, który gnany jedną główną siłą (celem), doraźnie łączy się bądź rozpada na mniejsze grupki. W procesie o tej dynamice nie ma szans na znalezienie takich przywódców, a na stworzenie organizacji nie mają ani czasu, ani ochoty o czym dalej. A przy okazji, skoro o podręcznikach mowa, w strefach uchodźctwa jest rozdawany "Podręcznik migranta". Próżno tam jednak szukać zachęt do wyłaniania przywódców/organizacji oraz rozmów w kraju przez jaki wiedzie szlak do ziemi obiecanej. Jest natomiast wiele praktycznych i przydatnych informacji, w tym mapy z wyznaczonymi trasami przedostania się do Europy, a dalej do Niemiec.
...
wysłuchać, dowiedzieć się, czego im trzeba, i mediować między migrantami a
władzami kraju po naszej stronie granicy.
Jest tam mnóstwo dziennikarzy, którzy co
dzień relacjonują "czego im trzeba". A jakby ktoś wątpił w relacje,
to na kartonach, jakie trzymają, cel mają wypisany na kartonach, zob. zdjęcie celu
Próby mediacji podejmowali Duńczycy - mniej czy bardziej skutecznie. Było to możliwe, bo mieli przez chwilę do czynienia z izolowaną grupą migrantów, którzy się zamknęli w pociągu i nie chcieli go opuścić. Skończyło się tym, że tzw. zwykli ludzie szmuglowali ich pociągami do Szwecji (mam syna w Danii i czasem mam relacje na bieżąco).
Nie
rozmawiaj z tłumem, bo to bezskuteczne, tłum można ledwie spałować lub
zgazować; rozmawia się z delegatami.
Fakt. Tylko, że po ich stronie brak jakiegokolwiek zainteresowania taką rozmową, jaką my tu zwykliśmy toczyć. Oni mają tylko jeden cel: dojść do Edenu. W tym momencie nic poza tym ich nie interesuje. Zwłaszcza organizowanie, wyłanianie delegatów itp, czemu trudno się dziwić…
Wojtek celnie pokazuje, czym jest ‘TO’, co wędruje przez Europę - tłumem. Jego główną cechą jest amorficzność. To jest masa gnana jednym tylko pragnieniem: dojść do swej ziemi obiecanej – Edenu [1]. Zachowaniem ludzkiego tłumu rządzą zasady, jakie po części opisał Gustaw Le Bon [2]. Oczywiście różnice kulturowe mogą je modyfikować, lecz siłą opisanych zasadą jest ich (stosunkowo duża) niezależność od miejsca, kraju i czasu.
Dlatego na tym etapie raczej nie ma możliwości, aby "Znaleźć ich przywódców i ich (jakąkolwiek) organizację". Tam nie ma przywódców ani organizacji, a zasada ‘amorficznej masy ludzkiej w ruchu’ wyklucza wyłonienie takowych. Dokładniej: są przywódcy naturalnie formujących się grup, to są Ci, którzy mają wiedzę, którędy iść (za pomocą smartfonu, z mapą google czy zwykłej mapy) i jak omijać zagrożenia. To nie są przywódcy tylko ‘przewodnicy’ i są ich pewnie setki. Dlatego wydaje mi się, że nie ma szans, aby owa masa posłuchała kogokolwiek, a już na pewno nie kogoś ściągniętego z zewnątrz. Nie na tym etapie. Najwcześniej wtedy, kiedy już dojdą tam, gdzie chcą i trochę się w tym miejscu osadzą. To już jednak jest inna i znana nam bajka…
Jeśli ich nie ma, daj warunki, żeby się wyłonili. Oraz, punkt drugi, ściągnij z zewnątrz ludzi, którzy mogliby ich reprezentować.
Wojtek słusznie wskazuje na potrzebę zmiany. Ba, tylko jak jej dokonać ?! W warunkach "wędrówki ludów" nie ma najmniejszej szansy na wyłonienie 'reprezentatywnych' delegatów/liderów (prócz owych doraźnych przewodników grup). Taką zmianą może być skanalizowanie pochodu i skierowanie migrantów do specjalnych miejsc (obozów dla uchodźców). W sytuacji zamknięcia być może naturalnie liderzy by się wyłonili lub można by było ich do tego zachęcić. Problem w tym, że migranci AD 2015 tego nie chcą. Oni ‘tylko’ chcą iść do swojej ziemi obiecanej. Już byli w obozach w Turcji, Grecji i właśnie stamtąd uciekli. [4] [5]
Przypisy i źródła
[1] Szwedzka Ziemia obiecana ‘jest trochę dalej’
Dlaczego imigranci nie chcą zostawać w Danii? Okazuje się, że uchodźcy nie chcą się rejestrować w tym kraju ze względu na restrykcyjne postanowienia duńskiego rządu, który zdecydował obciąć o połowę zasiłki dla azylantów. Co więcej, Duńczycy wykupili nawet reklamy w libańskich gazetach, informując syryjskie osoby wyruszające do Europy o nowych przepisach.
Królestwo Szwecji jest postrzegane przez imigrantów jako ziemia obiecana, którą zamieszkuje już spora liczba muzułmanów. Poza tym tutaj otrzymają obfitą pomoc socjalną. Szwedzi przyjęli najwięcej obcokrajowców w przeliczeniu na mieszkańca wśród wszystkich krajów UE: w 2014 roku było to aż 89 tysięcy osób.
[2] Gustaw Le Bon dokonał psychologicznej analizy zachowania tłumu ludzkiego. Opis zawarł w wydanej w 1985 r. książce „Psychologia tłumu”. Pozycja godna polecenia, gdyż zawiera obserwacje i tezy słuszne także i dziś dla każdego zbiorowiska, w dużej mierze niezależnie od tego z jakiej kultury się wywodzi.
[3] Perspektywa syryjska http://www.bibula.com/?p=81918
[4] Perspektywa turecka http://innaturcja.blogspot.com/2015/09/uchodzcy-czy-migranci-perspektywa.html
Komentarze
![[foto]](/author_photo/Do JUTRA 001.jpg)
![[foto]](/author_photo/IlonaSzewczyk.jpg)
Głównym problemem nie jest brak pomysłów wśród tzw rządzących lecz brak realnej woli na działania odpowiedniego do skali problemu.
Owi "przywódcy" przyzwyczaili się do pracy w zaciszu gabinetów, "wypracowywania stanowiska" na drodze długich rozmów, negocjacji . Postawieni wobec żywiołu nowej wędrówki ludów są prawie bezradni. Tu potrzeba stanowczości , woli i siły charakteru. Wydaje się że obecne tzw. euro-elity są tych przymiotów pozbawione.
W tej sytuacji jedyne co realnie działa jest wspomniana "samoobrona" Węgrów. Wcześniej oskarżanych o różne fobie i zgoła nie europejskie podejście. Po niedługim czasie okazało się że bodaj jako jedyni wykazali się rozsądnym i stanowczym działaniem; a to przecież relatywnie nieduży kraj.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.