06 kwietnia 2009
Robert Palusiński
Moc Ziemi pod naszymi stopami
Związki z Ziemią u ludów pierwotnych i u nas
Czy miałaś/eś w dzieciństwie doświadczenia związane z Ziemią? Nie musi to być coś niezwykłego czy nadzwyczajnego. Żaden tam mistyczny wląd wszech-łączności. Mogłaś/eś na przykład w gorący letni dzień wakacji, wykopać na plaży dołek i schować się w nim, albo zakopać się w piasku tak, że wystawała sama głowa. Mogłaś/eś też bawić się ziemią lub gliną zmieszaną z wodą i z takiego błotka tworzyć różne struktury, albo kuchenne potrawy. Lub po prostu godzinami przesypywałaś łopatką piasek z wiaderka do wiaderka. Możliwe też, że w towarzystwie dorosłych badałeś/aś nieznane jaskinie lub intrygowały cię inne, zadziwiające twory geo-logiczne. Mogłaś/eś też być po prosu zafascynowana/y geografią i już na początku szkoły podstawowej potrafiłaś/eś pokazać na mapie różne kraje bezbłędnie wymieniając stolicę każdego z nich.
Będąc dziećmi przebywamy blisko Ziemi - choćby z racji wzrostu. Jesteśmy częścią Ziemi. Nasza świadomość jeszcze nie jest od Niej oddzielona. Często powierzamy jej nasze skarby i w jej wnętrzu odnajdujemy cenne dla nas przedmioty. Ziemia kryje w sobie kosztowności zarówno w wymiarze symbolicznym jak i rzeczywistym. W dawnych czasach wierzono, że złoto, to zwykły metal, który dojrzewał przebywając bardzo długo w łonie Matki - Ziemi i stawał się złotem. Był to przykład naturalnych umiejętności alchemicznych oraz macierzyńskich, jakie przypisujemy naszej planecie.
Choć wiedza o ukrytych w jaskiniach i skarbach we wnętrzu Ziemi oraz inne przykłady z czasów dzieciństwa wydają się być czymś naturalnym, to jako dorośli zapominamy o naszych intymnych związkach z Planetą. Prawda jest taka, że im więcej zabetonujemy jej powierzchni - tym bardziej oddalamy się od jej mocy nie tylko dlatego, że nasze stopy nie będą mogły masować jej powierzchni, ale przede wszystkim z tego powodu, że to w naszych umysłach narasta coraz grubsza warstwa betonu i asfaltu. A przecież buty ludzi zamieszkujących Mongolię i okolicę po to mają czubki zawinięte "do góry",aby nie ranić Ziemi i nie szkodzić duchom bytującym w jej wnętrzu.
Na szczęście nie wszędzie nastąpił tak znaczny zanik kontaktu z Ziemią jak ma miejsce w krajach wysoko uprzemysłowionych. Istnieją jeszcze kultury, które w swoich wierzeniach oraz w mitach opowiadających o początkach ludzkości kultywują przekonanie, że ludzie (a nawet bogowie ) żyli najpierw we wnętrzu Ziemi i dopiero stamtąd przedostawali się na powierzchnię naszej planety. W taki sposób wygląda początek świata u Indian Nawaho, afrykańskich Buszmenów !Kung (San) czy wśród wielu plemion australijskich Aborygenów. Spora część tych ludzi wciąż wierzy w swe mity i kierują się nimi w codziennym życiu dając nam przykład jak należy traktować Ziemię. Uznają świętość Ziemi i przede wszystkim dlatego jej nie krzywdzą. W ich przekonaniu szkodzić Ziemi, to tak, jakby skrzywdzić własną matkę. Aborygen mógłby ci zadać na przykład dość proste pytanie: czy położyłbyś na własną matkę warstwę betonu lub czy wykopałbyś w niej wielki dół?
John Seed, Australijczyk, który założył Rainforest Information Centre (Centrum Informacji o Lasach Deszczowych), opowiadał kiedyś o spotkaniu z grupą Aborygenów. Późnym wieczorem po spotkaniu wszyscy wyszli na powietrze. Przed uczestnikami spotkania rozciągało się wielkie miasto Sydney. Jeden z Aborygenów zapytał Johna:
- Co widzisz? Co tam widzisz?
John popatrzył na pulsujące trasy szybkiego ruchu, na wieże ze szkła i stali, na statki w porcie i odparł:
- Widzę miasto. Światła, ulice, drapacze chmur...
Na to Aborygen powiedział cicho:
- A my wciąż widzimy ziemię. Wiemy, gdzie pod tym betonem rośnie las, gdzie pasą się Kangury. Widzimy, gdzie Dziobak wygrzebuje sobie jamę, widzimy którędy płyną strumienie. To miasto tam ... to tylko strup. Pod nim trwa żywa ziemia.
Australijscy Aborygeni energie i moce krążące pod powierzchnią Ziemi nazywają liniami pieśni. Linie pieśni to szlak, którym wędrowały na początku czasu pradawne bóstwa tworząc wszystko co istnieje na planecie. Dziś można podążać śladami bóstw i w miejscach mocy doznawać dobrodziejstw sił tworzących świat. Aborygeni wiedzą, że zarówno linie pieśni, jak i Śnienie, z którego powstają wszelkie formy życia są niezniszczalne. Wiedzą, że Ziemia jest wieczna. Jako gatunek pojawiliśmy się na tej planecie stosunkowo niedawno i z punktu widzenia miliardów lat historii Ziemi jesteśmy tylko chwilowymi lokatorami.
Buszmeni !Kung (poprawniejsza nazwa lud San) zamieszkujący pustynię Kalahari w Afryce wierzą, że właśnie Ziemia była pierwszą matką ich ludu. Kiedy ciężarna kobieta z tego plemienia wyczuwa zbliżający się poród, odchodzi od obozowiska i rodzi dziecko samodzielnie traktując Ziemię jak położną. Przed porodem wykopuje w ciepłym piasku dołek, wykłada go liśćmi i kucając "oddaje" na jakiś czas dziecko Ziemi - pierwotnej "matce". Matka układa obok dziecka łożysko, które wraz z nieprzeciętą pępowiną pełni rolę strażnika. Dopiero wówczas idzie powiadomić inne kobiety o skończonym porodzie. Pozostałe kobiety z wioski przyłączają się do niej, po czym następuje rytualne powitanie matki i dziecka. Tylko w nielicznych przypadkach, kiedy rodząca zbyt długo nie wraca, starsze kobiety spieszą do niej z pomocą.
Po takich narodzinach jest oczywiste, że Buszmeni przez całe życie są niezwykle mocno związani z Ziemią, dzięki czemu potrafią wyczuwać najdrobniejsze zmiany pola magnetycznego lub grawitacyjnego. Dzięki temu nie muszą zatrudniać różdżkarzy do poszukiwania wody i kopania studni. Bez trudu odnajdują nie tylko wodę, ale i kierunek marszu. Ich ciała wyczuwają którędy biegną cieki wodne i na jakiej głębokości, a ich umysł nie traci łączności z pierwotną mądrością Ziemi.
Czy my, mieszkańcy miast potrafimy jeszcze czerpać mądrości z kontaktu z Ziemią? Odpowiedź brzmi: tak! Tyle, że robimy to nieświadomie. Na bardzo głębokim poziomie wciąż jesteśmy związani z mądrością Ziemi, choćby dlatego, że nie sposób precyzyjnie zlokalizować miejsca świadomości, ani ograniczyć jej do głowy lub choćby do granic naszego ciała! W myślach ciągle odnosimy się do Ziemi, do kierunków i stron świata. Często powtarzamy: "na czym to stanąłem", "dokąd zmierzamy", "jaki jest kierunek naszych działań"?
Te stwierdzenia przypominają o nieświadomym związku z Ziemią oraz z jej polem oddziaływania. Czujemy niewytłumaczalną motywację do ruchu w określonym kierunku, zajmujemy takie a nie inne miejsce w pomieszczeniach, w niektórych miejscach czujemy się wspaniale, a w innych nie najlepiej. Zwracamy uwagę na to jaką pogodę przyszykowała nam planeta, jeździmy w góry, nad morze, itp. Nie możemy całkowicie uciec od kontaktu z Ziemią. Ale czy potrafimy jeszcze słuchać jej rad i podpowiedzi? W jaki sposób to zrobić?
Po pierwsze musimy skierować naszą uwagę w odpowiednią stronę. Ziemia nieustannie do nas przemawia, lecz robi to w subtelny i ledwie dostrzegalny sposób. Jeśli chcesz tego doświadczyć, to zwróć uwagę na minimalne tendencje, którym podlega twoje ciało. Jaka tendencja bądź impuls pojawia się w twoim ciele, zanim faktycznie się poruszysz? W jakim kierunku właśnie teraz poruszyłoby się twoje ciało? Czym jest ten subtelny impuls pojawiający się tuż przed pierwszym ruchem?
Kiedy odczujesz samą tendencję do ruchu w określonym kierunku, pozwól jej zadziałać - niech się rozwinie i zacznij świadomie zmierzać w stronę, w którą skierował cię impuls do ruchu. Żeby to lepiej zrozumieć, możesz zadać sobie takie pytanie: "Gdyby moje ciało mogło samodzielnie poruszać się w dowolnym kierunku, to dokąd by teraz ruszyło?"
Praca nad świadomością spontanicznych mikro-ruchów oraz tendencji poprzedzających nasze poruszenia jest pierwszym etapem kontaktu z mądrością planety. Drugi etap to pozwolenie, by Ziemia pokierowała naszymi krokami. Kiedy w piękny dzień (lub noc) wybierzesz się na wycieczkę, skorzystaj z poniższej rady.
Stań w miejscu (najlepiej w plenerze), które wydaje ci się odpowiednie do rozpoczęcia pracy z ruchem i z Ziemią (oczywiście można to zrobić także na wózku, a nawet palcem lub figurką na mapie!). Następnie zadaj sobie pytanie na które chciałabyś znaleźć odpowiedź. Poproś Ziemię, żeby ci w tym pomogła. Po zadaniu pytania skup się na swoim ciele i powiedz do siebie: w jakim kierunku mogłoby ruszyć moje ciało, gdyby mogło to zrobić bez udziału mojej woli? Jeśli kierunek nie pojawi się od razu, spróbuj ruchu w dwie - trzy różne strony i wybierz tę, w której najlepiej czuje się twoje ciało.
Następnie poruszaj się pozwalając, by twoim ciałem kierowała moc Ziemi. Nie spiesz się. Nie przerywaj ruchu, aż nie dowiesz się, co dla ciebie oznacza ten kierunek, strona świata, rodzaj ruchu oraz wrażenia na właśnie przebytej ścieżce. Kierunek, sposób poruszania się i skojarzenia same w sobie będą odpowiedzią.
Jeśli kiedyś poczujesz, że brakuje ci energii, staraj się zacieśniać i poprawiać swój kontakt z Ziemią - na przykład świadomie stąpając - masując stopami Jej powierzchnię. Uprawianie ogródka czy pielęgnowanie roślin, to też są formy rozmowy z Planetą! Rób to świadomie. A kiedy nie będziesz wiedzieć co zrobić, dokąd się zwrócić bądź skierować - poproś Ziemię o radę - niech Ona pokieruje twoimi krokami. Staraj się wyczuć co i w którym kierunku cię ciągnie, idź "tam", a gdy już znajdziesz odpowiednie miejsce, porozmawiaj z pramatką Ziemią.
Komentarze
![[foto]](/author_photo/jardiansky.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.