21 lipca 2019
Łukasz Łuczaj
Nie przerywać łańcucha wiedzy
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Oryginalnie w blogu Autora Łukasz Łuczaj i rośliny; w Tarace za uprzejmą zgodą.
Jakiś czas temu nie mogłem zrobić przelewu w banku Santander, bo znów im się system zawiesił. Coraz bardziej jesteśmy zależni od bycia on-line. Co z tego wyniknie? Kiedy moja córka wyrusza w podróż, przypominam jej, że ma pas z kieszenią w środku, gdzie można schować kilkanaście banknotów, i przypominam im żeby go użyły. I nie chodzi tu głównie o unikanie kieszonkowców – pas można komuś zabrać – ale chodzi o unikanie sytuacji gdy padną bankomaty albo zgubi się kartę bankomatową. Zbyt wielu ludzi ostatnio zaczyna polegać WYŁĄCZNIE na rzeczywistości cyfrowej. Ja jestem w niej bardzo pogrążony, i fajnie można ją wykorzystać, ale chodzi o to, żeby się w niej nie utopić.
W swojej książce „W dziką stronę” z roku 2010 (wersja elektroniczna: http://lukaszluczaj.pl/wp-content/uploads/2019/01/Dzikie-zycie-druk.pdf, wersja papierowa: http://kow.net.pl/oferta/szczegoly/w-dzika-strone.html) napisałem taki rozdzialik „Ewolucja”, który tu zacytuję, bo pasuje do tematu:
Ewolucja
Dziewiętnastowieczni ojcowie antropologii, tzw. ewolucjoniści, zakładali, że społeczeństwa rozwijają się od „dzikości” – czyli pierwotnych zbieraczy-łowców, poprzez „barbarzyństwo”, do cywilizacji. Potem teza ta była zwykle kontestowana przez ich następców, ale obecnie często się do niej powraca. Neoewolucjoniści pokazują, jak wielkie znaczenie dla kultur ma to, ile mogą wyprodukować jedzenia i w jaki sposób. Zbieracze-łowcy potrafili wyżywić bardzo mało osób z jednego kilometra kwadratowego. Efektywność użytkowania (wyzyskiwania!) ziemi rosła wraz z doskonaleniem metod rolniczych. Wraz z rozwojem rolnictwa, coraz mniejsza liczba bardziej udoskonalonych gatunków było nas w stanie wyżywić – od jakości przechodziliśmy do ilości. Od dziesiątków gatunków zwierząt naziemnych, wodnych i roślin spożywanych przez przeciętnego zbieracza-łowcę doszliśmy do sytuacji, gdzie znaczna część populacji ziemi żywi się kilkoma gatunkami zbóż, warzyw i zwierząt. Poza nielicznymi bogaczami z wierzchołka tej piramidy i niedobitkami dzikich ludów. Dzięki obniżeniu kosztów jedzenia mamy jednak więcej wolności w innych sferach – przemieszczaniu się, wybieraniu zawodów, posiadaniu.
Ci, którzy chcą powtórnie powrócić do życia jako zbieracze-łowcy, nie powinni tego reklamować. Gdyby nawet jedna czwarta rodaków ich posłuchała, w ciągu roku ogołociliby oni kraj ze wszystkich jadalnych zwierząt i większości jadalnych roślin, a i tak byliby głodni.
Czy warto więc próbować? Tak, ale z pełną świadomością porażki i szansy… na częściowy sukces. W przyrodzie jest wiele niewykorzystanych nisz. Częściowy powrót do zbieracko-łowieckiego trybu życia jest wiec wskazany, dopóki nie obniża on tej wielkiej wartości, którą wciąż zachowaliśmy – współżycia kilku miliardów ludzi z wieloma milionami gatunków organizmów na ziemi. Szukajmy więc grzybów w lesie, albo wybierzmy się od czasu do czasu na ryby i zbierajmy pokrzywy do zupy. Przetrząsajmy też lokalne śmietniska i zjadajmy nietknięte frytki pozostawione w barze, ale nie zastawiajmy pułapki na żubry i nie rzucajmy kamieniami w ptaki.
Okresowy powrót do paleolitycznego żywota można potraktować jako nowy obrzęd. Powtórnego nawiązania kontaktu z naturą. Nie ma sensu porzucać nagle wszystkich wytworów cywilizacji, bo pozżeramy się nawzajem. Ważne jednak, aby zachować każdy maciupki element naszych paleolitycznych obyczajów. Dla dobra naszej psyche i naszego ciała. Od tak niedawna jesteśmy cywilizowanymi ludźmi.
Chyba największe zaległości są w szkole. Szkoła, która kilka godzin dziennie wtłacza dzieciom nienaturalne liczby i nienaturalne wiadomości.
Pedagodzy powinni zamiast tego obowiązkowo zabierać dzieci do lasu, na jeden miesiąc, do samodzielnie skonstruowanych szałasów. Dzieci powinno kąpać się od czasu do czasu w zimnym jeziorze i kazać im wykopywać dzikie bulwy. Wyrzucić ze sklepików szkolnych batoniki i coca-colę. Niech w szkole stoi beczka z kiszoną kapustą i bochen chleba na zakwasie, wędzone ryby i gomółka sera.
Niech dzieci znają wszystkie kwiaty w swoim lesie. A w Wielkim Tygodniu trzeba je przegłodzić ze dwa dni na specjalnym obozie w środku wielkiego lasu.
Niech dzikość będzie piramidą – to co jest nam wszystkim ludziom wspólne i zdrowe jej podstawą, a to co dziwne, rzadkie, trudne, ale wciąż potrzebne zakamarkom duszy – jej wierzchołkiem.
Koniec rozdziału. Teraz rozszerzę moją myśl. Niezwykle ważne jest
zachowanie wszystkich ogniw wiedzy, które doprowadziły do cywilizacji
cyfrowej. Na wypadek wielkiej burzy magnetycznej na słońcu. Może się
okazać, że nie tylko zapomnieliśmy , jak się poluje czy uprawia rośliny w
ogródku, ale także jak się wytapia metale, robi w prosty sposób prąd,
kuje miecze i motyki. A może lepiej, że Ci co pozostaną już nie będą w
stanie się tak mnożyć i tworzyć cywilizacji? Szkoda tylko, że redukcja
ludności z 9 miliardów to kilkunastu milionów będzie poprzedzona głodem i
kanibalizmem. Okropne, ale niestety bardzo prawdopodobne. Szczególnie,
gdy nie będziesz mógł już naładować smartfona i zrobić przelewu.
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Niestety, ta redukcja będzie z konieczności połączona z morderczym naporem na resztki pozostałych zasobów Ziemi, w tym tych żywych.
![[foto]](/author_photo/obraz.jpg)
Ryby nie złowią, ogniska nie rozpalą, szałasu nie zbudują. Po odcięciu od smartfona nie reprezentują sobą niczego w kontekście wiedzy/umiejętności przeżycia.
Prowadziłam kiedyś ( 20 lat temu) pół-surwiwalowe obozy dla miejskich dzieci i choć też przyjeżdżały nieprzygotowane, to szybko łapały, o co chodzi. Współczesne nastolatki bez dokładnej instrukcji obsługi patyka nie potrafią upiec jabłka w ognisku.
Trochę zabrzmiałam jak pan Jerzy, ale obawiam się, że w razie katastrofy globalnej będzie start od zera i tylko na takich terenach, gdzie nie ma zimy.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
https://menway.interia.pl/styl-zycia/news-mara-salvatrucha-gang-bezlitosnych-mordercow,nId,2281856
Zdanie "Po odcięciu od smartfona nie reprezentują sobą niczego..." jest nie tylko smutne, jest tragicznie wstrząsające. I to mają być ludzie zasiadający w przyszłości w parlamencie, decydujący o gospodarce, polityce, obronności itd.? Tragedia. Pora umierać.
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
![[foto]](/author_photo/szeliga.jpg)
Wyjście na pole czy na łąkę i rozpoznanie czegoś co by się nadawało do jedzenia, to już jest dla większości osób niewykonalne, wręcz graniczące z jakąś ’kosmiczną wiedzą".
Dlatego warto jest uczyć się od takich ludzi jak Łukasz Łuczaj ponieważ kiedyś w przyszłości być może to nam może uratować życie.
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
Zawsze się zastanawiałem, czy filmy katastroficzne powstają tylko dla zarobku, czy też przyświeca im jakiś zamysł sponsorski, mający psychicznie przygotować społeczeństwo, oswajać z niebezpieczeństwem, ale i zaszczepiać memy nadziei, bo wszak bohater i ludzkość cała, zawsze w nich dźwiga się z pogromu. Także telewizyjne programy surwiwalowe, często mają mają cechy kontrolowanego eksperymentu socjologicznego. Mam zawsze niejasne przeczucie, że zebrana w nich w i e d z a o ludzkich zachowaniach komuś jest potrzebna, komuś służy. Próbuję sobie wtedy wyobrazić taką osobę, grupę osób i przez p o t r z e b ę ową zebrania takich danych, spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: kim są? O czym wiedzą, o czym ja nie wiem, bo i ten dysonans poznawczy wyczuwam. Tak sobie pisząc tutaj beztrosko, już widzę siebie w kaftanie u drzwi psychuszki, co bramką płatniczą jest przy autostradzie teorii spiskowych ;)
![[foto]](/author_photo/jardiansky.jpg)
![[foto]](/author_photo/obraz.jpg)
My musieliśmy się potrudzić, żeby wyjechać na wakacje, kupić wymarzony sprzęt, zdobyć wiedzę dotyczącą hobby czy choćby zdać do kolejnej klasy. Potrzeba było do tego sprytu, konsekwencji, determinacji, umiejętności "załatwiania" spraw. Inicjatywa była w nas - po naszej stronie. Rodzice co najwyżej nie utrudniali. Poza tym moje pokolenie urodziło się jeszcze w cieniu wojny. Te opowieści dziadków były świeże i często mimochodem programowały nas na konieczność przetrwania.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.