03 października 2011
Dominika Dayam Szczeplik
Serial: Sny i wizje
Niemowlęta, eksperymenty na niemowlętach
◀ Rodzenie dziecka ◀ ► Były partner i pryszcz ►
znów dzieci. Dzis miałam bardzo silny sen. Płakalam w nim.
Sniło mi sie że kierowalam sie do starego budynku ceglanego szkoly ogrodniczej z kolegą, chcielismy sie poduczyc ,choc juz po studiach jestesmy. Nie dotarlismy. W międzyczasie wstapilam do innego ceglanego budynku ( klimat miasteczka śląskiego). Tam zobaczyłam niemowlęta leżące jakby w wodzie w małych oddzielnych inkubatorach, i na nich robilo sie eksperymenty ruchowe np. ruszanie nóżką-maszyna ruszała. Ja wzięłam niektóre z niemowląt na ręće i je tak mocno przytulałam i głaskałam z czulością. By,o mi ich tak żal. Były opuszczone, bez matek, wszystkie byly spokojne, żadne z nich nie płakało. Bałam sie że umrą.Bylam pełna wielkiego współczucia i troski o nie, i pełna walki o nie. Postanowilam sie nimi zająć. Jak wyszlam z budynku okazało sie zę jest nalot MOSADu- izraelskich służb tajnych. Inni, co bronili budynku(zapewne plaestyńczycy) mieli nakaz strzelac do każdego, kto pojawi sie w celowniku-ludnosc o tym wiedziala, ja nie. Strzelił jeden we mnie bo akurat wyszlam w trakcie tego nalotu. Zylam dalej, nic mi sie nie stalo. Potem znów szukalam tej szkoły ogrodniczzej, wzięlam jedno dziecko z inkubatora. Postanowiłam załozyc dla nich sierociniec i zajmowac sie nimi, przytulac jak najwięcej. Bałam sie ze bez przytulania umrą tam. Szukal mnie mój partner, ale nie mógl znaleźć. Potem znów był nalot, uciekłam w krzaki. Jedno niemowle było ze mną. Potem spotkałam jesczze jakiegoś wiekszego chłopca, którego postanowiłam także adoptować. Mial afrykańska urodę. Doszłam do tej szkoły-ale to była bursa. Poszłam tam do toalety.
Płakałam w tym snie bardzo nad losem tych dzieci. Wpadłam we snie na pomysl, że ja z moim partnerem palestyńczykiem załozymy taki sierociniec dla nich i będziemy sie nimi zajmować. On szukal mnie ale ja by lam w toalecie. Jak wyszlam już go nie było.
Sniło mi sie że kierowalam sie do starego budynku ceglanego szkoly ogrodniczej z kolegą, chcielismy sie poduczyc ,choc juz po studiach jestesmy. Nie dotarlismy. W międzyczasie wstapilam do innego ceglanego budynku ( klimat miasteczka śląskiego). Tam zobaczyłam niemowlęta leżące jakby w wodzie w małych oddzielnych inkubatorach, i na nich robilo sie eksperymenty ruchowe np. ruszanie nóżką-maszyna ruszała. Ja wzięłam niektóre z niemowląt na ręće i je tak mocno przytulałam i głaskałam z czulością. By,o mi ich tak żal. Były opuszczone, bez matek, wszystkie byly spokojne, żadne z nich nie płakało. Bałam sie że umrą.Bylam pełna wielkiego współczucia i troski o nie, i pełna walki o nie. Postanowilam sie nimi zająć. Jak wyszlam z budynku okazało sie zę jest nalot MOSADu- izraelskich służb tajnych. Inni, co bronili budynku(zapewne plaestyńczycy) mieli nakaz strzelac do każdego, kto pojawi sie w celowniku-ludnosc o tym wiedziala, ja nie. Strzelił jeden we mnie bo akurat wyszlam w trakcie tego nalotu. Zylam dalej, nic mi sie nie stalo. Potem znów szukalam tej szkoły ogrodniczzej, wzięlam jedno dziecko z inkubatora. Postanowiłam załozyc dla nich sierociniec i zajmowac sie nimi, przytulac jak najwięcej. Bałam sie ze bez przytulania umrą tam. Szukal mnie mój partner, ale nie mógl znaleźć. Potem znów był nalot, uciekłam w krzaki. Jedno niemowle było ze mną. Potem spotkałam jesczze jakiegoś wiekszego chłopca, którego postanowiłam także adoptować. Mial afrykańska urodę. Doszłam do tej szkoły-ale to była bursa. Poszłam tam do toalety.
Płakałam w tym snie bardzo nad losem tych dzieci. Wpadłam we snie na pomysl, że ja z moim partnerem palestyńczykiem załozymy taki sierociniec dla nich i będziemy sie nimi zajmować. On szukal mnie ale ja by lam w toalecie. Jak wyszlam już go nie było.
◀ Rodzenie dziecka ◀ ► Były partner i pryszcz ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.