18 listopada 2017
Włodzimierz H. Zylbertal
Nowy system egzystencjalnego bezpieczeństwa zbiorowego
– Tezy heretyckie, choć jednak niosące nadzieję
Autorstwo trudne do ustalenia, bo poniższe myśli, zupełnie nie wzywane, od dłuższego już czasu atakują moją głowę, niczym rój rozdrażnionych szerszeni. Uczciwiej będzie zatem stwierdzić: spisał Włodzimierz H. Zylbertal.
Tak zatem:
Nowy system egzystencjalnego bezpieczeństwa zbiorowego – tezy heretyckie, choć jednak niosące nadzieję.
♥ Znany nam świat wyraźnie staje się niesprawny, dysfunkcjonalny. Traci swoje kompasy egzystencjalne i moralne, rozpada się właściwie z dnia na dzień
♥ Obecny kryzys jest bardzo głęboki i jest przede wszystkim kryzysem duchowości. Ten jej model, który nas wychował – oświeceniowa wiara w Rozum, prawo stanowione, wartości obywatelskie – zwija się błyskawicznie. Nie bardzo widać, co miałoby je zastąpić.
♥ Erozja duchowości europejskiej następuje od przeszło wieku, od wybuchu I wojny światowej. Rewolucja bolszewicka, następująca po niej popularność sowieckiej ideologii i obie wielkie wojny XX w. zniszczyły jej płodność i zdolność przyciągania umysłów i serc ludzkich
♥ Jednocześnie od przeszło pół wieku wykluwa się nowy, jeszcze nie rozpoznany nurt myślenia i odczuwania, którego symbolicznym początkiem była rewolucja hipisowska lat 60-tych XX w. Obok eksploracji odmiennych stanów świadomości uruchomiła ona także współczesny ruch ekologiczny.
♥ Wraz z upadkiem wiary w Rozum, „bezwarunkowe prawa Natury” i jednoczesnym rozwojem psychologii XX w. coraz bardziej tracimy punkt oparcia myślowego, niezbędny dla bezpieczeństwa cywilizacji. Istny wysyp zwolenników relatywizmu poznawczego, teorii płaskiej Ziemi, kreacjonistów, wrogów naukowej medycyny, antyszczepionkowców, etc, to produkty braku takiego stabilnego punktu oparcia.
♥ Natura nie znosi próżni. Na miejsce rozpadających się systemów stabilizacji świadomości zbiorowej, opartych na wiedzy przyrodniczej, matematyce i formalizmach logicznych, powoli przychodzi coś nowego, co można by nazwać światopoglądem neomagicznym. Wiąże on się ściśle z szybkim rozwojem myślenia, które nazywa się umownie eko-feministycznym, a którego treścią jest inwazja sił żeńskich do świadomości płci obojga. To coś daleko potężniejszego, niż tylko demontaż tradycyjnego patriarchatu. To odwrót od galileuszowego stwierdzenia „Bóg jest matematykiem” w stronę odkrycia zupełnie nowego: „Bóg jest psychologiem”.
♥ Takie rozumienie świata zmusza nas do poszukania innych niż znane dotychczas „twardo-naukowe” systemy stabilizacji świadomości zbiorowej. Niniejszym stawiamy tezę, że doskonałymi takimi systemami są – znane ludzkości symboliczne opisy świata: systemy symboli kulturowych, religijnych, także wróżebnych. A z nich najlepiej rokuje astrologia, bo łączy dobrze już oswojone treści przyrodnicze (regularne obroty planet po nieboskłonie) z czekającymi na ponowne odkrycie treściami symbolicznymi, które mają konotacje psychologiczne i społeczne.
♥ Gdyby przyjąć model astrologiczny, połączyłby on nam w całość treści feministyczne (symbole działają w żeńskiej części umysłu), tradycyjne fizykalne-matematyczne (regularne obroty planet po nieboskłonie są formalizowalne matematycznie i podlegają bezwarunkowym prawom przyrody) oraz ekologiczne (chwilowe i niepowtarzalne układy planet, czyli ich treści astrologiczne są zapewne swoistym językiem, jakim Wszechświat komunikuje się z nami)
♥ Symbole są konwencjonalne, przynależą światu znaczeń i wartości, czyli kulturze. Jako takie są umowne i wymagają jakiegoś konsensusu społecznego, aby pełniły swoja rolę, czyli stały się źródłem szanowanych powszechnie systemów wartości. Ale tu mamy łącznik między światem odchodzącym i nadchodzącym: ius civilis, prawo umowne. Powstaje ono z umowy społecznej, która szanowana jest właśnie dlatego, że ją wynegocjowano, uznano i wdrożono w praktykę społeczną. Nie ma żadnych realnych przeszkód, żeby taką samą operację przeprowadzić z symbolami, które wybierzemy jako stabilizatory świadomości zbiorowej. Dyskusja taka musiałaby trwać czas dłuższy, musiałaby uwzględniać już znane konotacje psychologiczne symboli, których nie można dowolnie przedefiniowywać – ale jest do pomyślenia w dającej się przewidzieć przyszłości. Dodatkową zaletą takiej „operacji na świadomości na skalę planety” byłoby zachowanie najcenniejszego dziedzictwa odchodzącego pradygmatu oświeceniowego, czyli przeświadczenia o mocy sprawczej człowieka – tym razem „uzgodnionej” z naszym kosmicznym otoczeniem.
♥ Heglowska triada teza-antyteza-synteza właśnie się na naszych oczach materializuje. Teza to świat przednaukowy: Natura jako źródło zagrożeń, zsyłająca na ludzkość klęski żywiołowe i epidemie. Antyteza to Natura pokonana przez technologię, wręcz przez nią upokorzona i spacyfikowana. Synteza natomiast to Natura względem człowieka dialogiczna, informująca nas, co możemy bez szkody dla naszej planety i jej ekosystemów, a czego bezwzględnie robić nie powinniśmy pod sankcją naszymi własnym rękami szykowanej nam samozagłady.
♥ Wizja ta przypomina trochę platońską „Republikę”, czy też morusową „Utopię” ale – w proponowanej tu wersji – miałaby wbudowane mechanizmy łagodzące tyranię filozofów i astrologów do wymiaru społecznie akceptowalnego. Takie mechanizmy to właśnie świadomość konwencji kulturowych, wszechprzenikających hipotetyczną nową umowę społeczną a przez to teoretycznie możliwych do zmiany (oczywiście w granicach możliwości fizykalnych, biologiczny i społecznych) w wyniku szerokich konsultacji społecznych.
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/Zylbertal.jpg)
![[foto]](/author_photo/dobrowolski.jpg)
![[foto]](/author_photo/Zylbertal.jpg)
Dlatego też w spisanym tekście pojawia się konieczność szerokiego społecznego consensusu dotyczącego symboli, i nikt nie proponuje tam powołania astrologa na premiera a na króla tym bardziej. Astrologowie też bywają omylni, vide "Życie snem".
Głoszący Wolność, Równość & Braterstwo i kpiący z astrologii rewolucjoniści też nie lepsi, bo na poparcie po swojemu rozumianej wolności mieli coś nierównie potężniejszego, niż planety, mianowicie gilotynę.
A i dzisiejsi władcy świata, czyli wielkie korporacje, niespecjalnie przejmują się wolnością ludzi, nawet mniej, niż astrolodzy.
Co jednak nie zmienia faktu, że jakiś-tam system odniesienia dla kultury jest potrzebny. Mój tekst nie jest ani manifestem nowej władzy, ani nawet jej propagitką, jest tylko rozważaniem nad systemami wartości. Czytajmy ze zrozumieniem!
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/IMG_20210726_162211.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
-- No właśnie. Jestem pod wrażeniem książki i idei Philippe’a Descoli (o nim pisałem tu: Descola, książka ma tytuł, w ang. tłumaczeniu " Beyond Nature and Culture") -- który wykazuje, że podział-dychotomia na to, co "naturalne" i "kulturowe", sam jest kulturowy i poza "naszym" kontekstem czyli poza Nowoczesnością nie istnieje. Według Descoli jest to zaledwie jeden z 4 rodzajów ontologii, jakich używali ludzie z różnych kultur.
Po lekturze Descoli nie można "rzucać" hasłem, że to jest naturalne a tamto kulturowe.
To w ogóle jest ważny punkt, ta gra naturalnego i kulturowego i warto byłoby gruntowniej temu się przyjrzeć, także w Tarace.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.