07 lipca 2019
Mirosław Piróg
Serial: Inne Myśli
O inicjacji
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ O rosnącej głupocie ◀ ► O dżumie ►
Inicjacje dojrzałościowe w społeczeństwach pierwotnych miały konkretny cel, służyły transformacji świadomości młodego człowieka, którą miała przejść z jej postaci egoistyczno-narcystycznej, właściwej dla dziecka, w pożyteczną dla społeczności szerszą
Niedawno przeczytałem ciekawą historię. Pewien osiemnastolatek otrzymał prawo jazdy. Zapewne był zadowolony, wyobrażał sobie wiatr we włosach, odurzający pęd i dziewczyny na tylnym siedzeniu samochodu. Jego ojciec, notabene policjant, zabrał go następnego dnia do kostnicy, by zobaczył kilka ciał ofiar wypadków samochodowych. W ten sposób pokazał mu, że śmierć jest rzeczywista, że może on teraz nie tylko czerpać przyjemność z jazdy samochodem, ale też może stać się przyczyną cierpienia. Ten młody człowiek być może uświadomił sobie dwie strony dorosłości – ta pierwsza jest wspaniała, sprawcza i pełna przyjemności, a druga ciemna, prowadząca do bólu.
Można powiedzieć, że to było drastyczne. Że może ten młodzieniec mógł doświadczyć traumy. Zauważmy wszakże, że jego ojciec pokazał mu nie tylko ciemną stronę dorosłego mężczyzny, ale także to, na czym polega jego praca. A to jest najcenniejsze dla syna. Ojciec dał mu w ten sposób najważniejszy dla syna przekaz, opowiedział mu o tym, czym jest życie i jaką on pełni w tym rolę. Że jako policjant ma do czynienia ze śmiercią, i że śmierć jest rzeczywista. To samo usłyszałem kiedyś od pewnej studentki filozofii, której ojciec też był policjantem i zapytany o to, co robi w pracy, pokazał jej drastyczne zdjęcia ofiar przemocy domowej. Być może tak mają policjanci.
Inicjacje dojrzałościowe w społeczeństwach pierwotnych miały konkretny cel, służyły transformacji świadomości młodego człowieka, którą miała przejść z jej postaci egoistyczno-narcystycznej, właściwej dla dziecka, w pożyteczną dla społeczności szerszą świadomość grupową, plemienną. Rytuał inicjacyjny musiał być dojmujący emocjonalnie i fizycznie, by stanowić kontrę dla przywiązań dzieciństwa. Dzięki nim kobiety stawały się kobietami, a mężczyźni mężczyznami. Dzięki temu możliwe było stworzenie sprawnie funkcjonującej grupy ludzi. Dziś jednak nie mamy żadnych inicjacji, żadnych grup, tylko miliardy zagubionych jednostek, a świat coraz bardziej przypomina, jak to pisał Jung, a house for idiot children.
◀ O rosnącej głupocie ◀ ► O dżumie ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Dlaczego pytam? -- ponieważ podejrzewam, że nasze obecne mówienie o inicjacjach jest uogólnieniem poglądów XIX i XX-wiecznych akademików, takim uogólnieniem, które stało się wręcz "miejską legendą". Jak matriarchat, w który wierzono i rozprawiano, a którego nie było.
Mówienie o inicjacjach, głównie jako ubolewanie lub napominanie, że "dawni lub pierwotni ludzie byli inicjowani, czyli naprawdę dorośli, a nas spotyka los nieszczęsnych wyrośniętych dzieci". Co dosłownie powtarza cytowany Jung.
Co do tamtego zdania o "idiot children". Jung był Niemcem (szwajcarskim) i pisał i myślał po niemiecku. Jak tamto zdanie brzmiało oryginalnie? I z którego z jego nieprzeliczonych dzieł pochodzi? Będę naprawdę wdzięczny za znalezienie.
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
Wyrażenie "idiot children" zapamiętałem z tłumaczenia angielskiego. Jak znajdę oryginał, napiszę.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Obiecuję poszukać, jak to było z inicjacjami.
Jeszcze dodam, że inicjacje mają swoje ciemne strony i te "ciemne inicjacje" (po Esperanto byłoby pewnie malinicoj) nie zasługują na kontynuowanie, przykładem wycinanie łechtaczek w (większej?) części Afryki.
![[foto]](/author_photo/zdjecie.png)
Inicjacje przejęły i zniekształciły wszystkie wielki religie. To bar micwa, albo konfirmacja. Czym jest inicjacja w katolicyzmie? Czy to pierwsza komunia święta, czy bierzmowanie? Wiek inicjowanego wskazywałby na to drugie. Tyle, że to obrzęd nudny i nieciekawy. Ja ze swojego pamiętam tylko składany srebrny pastorał biskupa, o modnej wówczas formie. Biorąc pod uwagę długotrwałe przygotowanie, wzniosłe rytuały i pozostałą na całe dalsze życie wiadomość dobrego i złego, byłaby to raczej pierwsza komunia. Tylko czy 8-latek może być już gotowy do życia w społeczeństwie?
Bar micwę i pierwszą komunię łączy dziś jedno: najważniejsze są prezenty. Jak jest w konfirmacji, nie wiem.
---------
*Może ktoś pamięta, jak się nazywała? Jeździła po warszawie brązowym Audi 5000, mieszkała na Ostrobramskiej, a pracowała w Zamku Ujazdowskim.
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/Fangor2.jpg)
Wojtku, zakładam, że "Bohatera o tysiącu twarzy znasz" ale polecam tym co nie znają.
@Edward
Ja pamiętam ;-) Kasia Bogdan.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.