zdjęcie Autora

07 marca 2012

Bartosz Kazibudzki

Odosobnienie w ciemności
Rozmowa z pierwszym polskim praktykiem, który w ośrodku Bon ukończył trzytygodniowe odosobnienie w ciemności, i wywiad z gesze Jeszie Tenzinem


Rozmowa z Bogdanem

Jak się czujesz teraz? Nie czujesz się szalony?

Normalnie, wszystko ok. Zaraz po wyjściu stopniowo przyzwyczajałem się do dziennego światła. Mam trochę problemów z zaśnięciem, poza tym dziś w nocy też widziałem światła. To ma się ustabilizować w ciągu dwóch dni. Być może spodziewałem się większej ilości dziwnych wizji.


Skąd pomysł?

Interesuję się odmiennymi stanami umysłu i chciałem tego spróbować. Mam za sobą wiele doświadczeń z wizjami po ayahuasce.


Jaki był przebieg odosobnienia?

Już pierwszego dnia zaczęły płynąć w moją stronę te światełka, które widzisz po zamknięciu oczu: płynęły, rozpuszczały się. Pomyślałem, że fajnie, to taki powrót do dzieciństwa, jak byłem mały też widziałem takie rzeczy w nocy.

Światła zaczęły się na drugi dzień. Jakby ktoś ci świecił latarką od spodu ciała. Na drugi dzień zaczęły być bardzo intensywne, jak pulsujące krążenie. Było to wręcz drażniące. Ale pękła mi rura w termie (w domku odosobnień) i wyszedłem wezwać pomoc. Dobrze, że była noc. Więc miałem jeden dzień w tył. Po jakimś czasie intensywne światła uspokoiły się.

Następnie zacząłem widzieć przed sobą ścianę światła, jakby ktoś z boku podświetlał tapetę. Potem zielono-niebieskie światło bardziej z góry i brunatno-czerwone z dołu, czasem myślałem o tym jako o podłodze i ścianie:) Te światła czasem układały się, miałem wrażenie że sufit jest dwuspadowy i niższy niż jest, dlatego czasem chodziłem zgięty:). Czasem też formowały się w tunel. Czasem też przyjmowały postaci różnych form, figur.

Miałem też wrażenie, jakby z prawej strony u góry, daleko ode mnie stały trzy, ciemniejsze postaci. Trochę się ich bałem, nie wiedziałem czym są. Pojawiały się wielokrotnie. Nie wydaje mi się, by były tylko grą umysłu, ponieważ nie rozpływały się, tak jak inne wizje. Potem zdawało mi się, jakby jedna z nich zeszła trochę w dół, jakby po schodach. Znikały dopiero kiedy robiłem tsalung,[2] wtedy też kolory też stawały się jaśniejsze.

Ostatnie dni były najciekawsze. Kiedy na granicy snu i jawy rozluźniałem się, czułem że zaraz stanie się coś ważnego i moja uwaga koncentrowała się w jednym punkcie. Wtedy z tego miejsca powstawała wizja. „Byłem” w pokojach ze stołem i krzesłem, w starych kościołach, miałem wizje witraży... Wszystko w żywych kolorach, obrazy bardzo ostre. Później zacząłem mieć wizję przyrody, gdzieś nad Amazonką, w Perú. Pod koniec miałem wizję jakiejś wsi, a w niej ludzi, którzy poruszali się „klatkowo”, jak na dyskotece oświetleni lampą stroboskopową. Były też jakieś patrzące na mnie zza ogrodzenia psy. Miałem wrażenie, że te wizje rozwijałyby się dalej.


Jak sobie radziłeś tam - sam?

Pierwszy tydzień był najgorszy, byłem dość zdołowany, miałem poczucie bycia opuszczonym. Przez ten czas właściwie nikt ze mną nie rozmawiał.

Robiłem praktyki, one szybko oczyszczały światła, odczułem zwłaszcza tsalung prany idącej w górę. Jednak nie znam zbyt wielu praktyk Bon, tylko te podstawowe. Ileż można je robić. Więc po jakimś czasie umysł nie ma już punktów zaczepiania i masz tylko myśli. Normalnie, w życiu, tłumi się czymś swoje myśli albo znajdujemy jakiś inny punkt zaczepienia… Tu tak nie ma. Jest tylko myśl, która jest coraz większa i większa.


Co wtedy robiłeś?

„Pięć sylab”.[3] Dlatego uważam że gdybym miał robić to jeszcze raz, to tylko z Lamą,[4] bądź kimś, kto się na tym zna. Z pewnością warto przeznaczyć kilka dni przed odosobnieniem na wyciszenie, a nie startować prosto z „życia”.



Wywiad z gesze Jeszie Tenzinem

Jakie są cele medytacji w ciemności?

Ciemność wzmacnia twoją praktykę medytacji. W codzienności nasz umysł jest zaabsorbowany wieloma rzeczami, jakie widzi; jak np. widziane drzewa na ulicy, ludzie… Podczas tego odosobnienia nie widzi się ich. Dlatego można odróżnić to co jest prawdziwe, realne od tego, co jest nieprawdziwe, puste. Osłabia to trzy trucizny umysłu: obojętność, awersję i przywiązanie. Nawet podczas normalnej medytacji umysł podąża za tymi rzeczami, więc to już nie jest medytacja. Kiedy zaś się za nimi nie podąża, wtedy taka medytacja przynosi pożytek, jest dobra.


Co jest potrzebne, aby odosobnienie w ciemności dobrze przebiegło?

Oprócz wykonywania praktyk podstawowych, dobrze znać teoretycznie chociaż znajomość pustości oraz pewną biegłość w medytacji. Konieczne jest też uzgodnienie odosobnienia ze swoim nauczycielem - często dostaje się od niego dodatkowe nauki i instrukcje.


Czy jest to niebezpieczne?

Tak, jeśli ktoś nie ma biegłości w medytacji i nie ma nauk od mistrza, może się to dla niego źle skończyć. Jego np. gniew może wzrosnąć, może pojawić się szaleństwo lub choroba.


Długi czas bez ludzi może być dla wielu ludzi dołujący. Czy gesze-la nie doświadczył tego?

Nie, nie odczuwałem smutku ani samotności. To wcale nie musi być smutne doświadczenie - ja byłem bardzo radosny.


Czy mówienie o wizjach z tego odosobnienia jest objęte tajemnicą?

Nie, to żaden sekret. Trzeba jednak pamiętać o ich znaczeniu,a jest nim pustka. Widzisz obiekty, ale nie możesz ich chwycić. Nie są więc prawdą.


Wysłuchał i spisał Bartosz Kazibudzki




Przypisy

[1] Nazwa ośrodka niech pozostanie nieujawniona.

[2] Tsa-lung: ćwiczenia oddechowe połączone z ruchami ciała.

[3] Pięć sylab: ćwiczenie medytacji z dźwiękiem. Dokładny opis ćwiczeń można znaleźć w książce: Tenzin Wangyal Rinpocze „Leczenie Formą, Energią, Dźwiękiem”.

[4] Lama: nauczyciel.


Komentarze

1. pustkayvonne.b • 2012-03-20

Pierwszy polski śmiałek, i mam nadzieję, że ostatni. Biedak spędził trzy tygodnie w ciemności i co ujrzał? "byłem w pokoju z krzesłami".
Hm, wystarczy zapalić światło :-)
[foto]
2. re:pustkaBartosz Kazibudzki • 2012-03-20

wszystko było ok :). umysł pozbawiony wrażeń ma tendencje do wyrzucania zaciemnień. I z tym wiązały się te wizje - z oczyszczeniem.
3. Bogu dzięki :-)yvonne.b • 2012-03-22

[foto]
4. Wracam do tego...Michał Mazur • 2015-04-17

Wracam do tego dawnego tekstu... to ciekawe, przebywanie przez tak długi czas bez światła wpisuje się w "deprywację sensoryczną". Dobrze, że wspomniano też o pewnych zagrożeniach...
Mahomet podobno spędził długi czas w jakiejś jaskini. Wyszedł z niej... będąc już innym człowiekiem. Co się stało później, to wiemy... Powstała nowa wiara, zniknęły wierzenia plemienne - ale zniknęło też miejscowe chrześcijaństwo (tak! w Arabii Saudyjskiej znaleziono niedawno ruiny kościoła - teraz tamtejsze władze robią wszystko, by nikt się o tym nie dowiedział)

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)