zdjęcie Autora

26 maja 2016

Aleksandra Nimue Kosakowska

Pole Otwarte, czyli marzenie o wspólnocie

otwarte_pole_01_700.jpg

Tęsknota za wspólnotą była we mnie od zawsze. Za tą wspólnotą na wszystkich poziomach, tą, w której jesteś częścią nie tylko ludzkiej społeczności żyjącej w jednym miejscu, połączonej bliskimi relacjami, społeczności, w której każdy jest tym, kim jest i wnosi to, co wnosi we wzajemnym rozpoznaniu i wsparciu, ale też jesteś częścią miejsca samego w sobie, miejsca, które karmi Cię i poi; wodą ze studni, grzybami z lasu, warzywami z ogrodu, które dostarcza Ci drewna na opał i schronienia oraz ziół utrzymujących Twoje ciało w balansie.

Jest taka część mnie, która pamięta, że tak było przez wiele, wiele tysiącleci i że tak jest PO PROSTU dobrze, bo NAJPROŚCIEJ. Ta część mnie czuje się zdezorientowana zawiłością istniejących współcześnie struktur, które doprowadziły do całkowitego rozbicia dawniej istniejącej, zintegrowanej całości. I to ta część marzy i tęskni za wspólnotą.

Czy taka wspólnota jest możliwa? Nie wiem. Pole Otwarte w Lamkowie jest eksperymentem, poprzez który pragnę się przekonać. Jest przestrzeń, studnia, las, ogród oraz otwarte serce. Jest wołanie o autentyczność, o współtworzenie z miejsca wzajemnego dostrzegania i słuchania siebie wzajemnie, jest intencja o życie w poszanowaniu tego, co czuje „Ja, które jest Ty”.

Na Polu spędziłam już dwa sezony letnie, część czasu zupełnie sama, poznając swój własny, naturalny rytm, mieszkając w jurcie, nosząc wodę ze studni, zbierając zioła i grzyby, uprawiając ogród; część czasu z Salvadorem, moim partnerem, który kocha pracować w lesie, troszczyć się o drewno i jest mistrzem rozstawiania tipi; część czasu z innymi ludźmi, którzy przyjeżdżali, aby spotkać się z nami tak po prostu lub przy okazji organizowanych przez nas wydarzeń. Pole bywało ludne i bywało bezludne, a ja łączyłam się z tym miejscem coraz głębiej.

otwarte_pole_03_700.jpg

Jeszcze dwa lata temu było to zupełnie puste pole, łąka w zasadzie, bo wolna od upraw już od około dwudziestu lat. Mój tata kupił tę ziemię na początku lat `90., po czym przepisał ją na mnie. Tata mówił, że „ziemia to skarb”, a ja gdzieś głęboko rozpoznawałam to jako coś bardzo istotnego. Czułam to, co mówi. Jednocześnie - ponieważ urodziłam się w mieście i wychowałam na blokowisku - daleko mi było do tej ziemi, nie wiedziałam jak do niej podejść, jak zaprzyjaźnić się z takim „pustym polem”.

Zajęło mi to około 10. lat, a ścieżkę połączenia znalazłam dopiero kiedy wyjechałam do Holandii i stałam się częścią Festiwalu Aardenwerk (Praca z Ziemią). To właśnie w czasie Aardenwerk doświadczyłam, że latem można na polu mieszkać w tipi i po prostu być razem w naturze, spotykając się przy ogniu, bawiąc, uczestnicząc w różnego rodzaju warsztatach i spotkaniach. Tam też poznałam Salvadora, a razem było już łatwiej.

Na początku 2014 roku, po czterech latach uczestniczenia w Aardenwerk, stwierdziliśmy, że jesteśmy gotowi rozstawić tipi na warmińskiej ziemi, w Lamkowie, i przekonać się jak sprawdza się idea Pracy z Ziemią w Polsce. Tak zrodził się Festiwal Ciało Ziemia Miłość, który odbył się tutaj w lipcu i sierpniu 2014 roku.

otwarte_pole_04_700.jpg

Festiwal, jak również same przygotowania do niego, były niezwykle intensywnymi doświadczeniami na wielu poziomach. Kopanie studni, przywóz tipi i jurty, budowa prowizorycznej kuchni polowej w przestrzeni materialnej, a w tym samym czasie organizacja całego miesiąca warsztatów i spotkań, kontakty ze sporym gronem osób prowadzących, jak też uczestników i wolontariuszy.

Ostatecznie, gdy wszystko było już gotowe, a Festiwal rozpoczęty z wielkim hukiem, okazało się, że koordynacja tego wszystkiego wymaga tyle zaangażowania, że nie starczało nam już czasu na uczestnictwo w zorganizowanych wydarzeniach. Warsztaty odbywały się zatem w dużym tipi, na wzgórzu, a my, z kilkuosobowym gronem wolontariuszy, spędzaliśmy czas na dole, w obozowisku, troszcząc się o dobry przebieg przedsięwzięcia.

I to w tym właśnie czasie po raz pierwszy doświadczyłam namiastki tego typu wspólnoty, o której tutaj piszę, bycia częścią grupy ludzi, która w prostych warunkach, niemal pod gołym niebem, gdzie panel słoneczny jest jedynym źródłem zasilania, współtworzy nic innego, jak tylko piękną, wielowymiarową przestrzeń celebracji życia.

otwarte_pole_02_700.jpg

Na początku nie mieliśmy jeszcze ogrodu; jego pierwsze metry kwadratowe zaczęły bowiem powstawać dopiero w czasie Festiwalu, w ramach warsztatów permakultury. Dzięki drewnu z własnego lasu, wodzie z własnej studni i zasilaniu z panela słonecznego mieliśmy niesamowite poczucie samowystarczalności, możliwości życia w małej enklawie naturalnego czasu.

Z połączenia tych wszystkich doświadczeń oraz dzięki dzieciom, które w czasie Festiwalu budowały tutaj ogromnego Smoka, zrodziła się nazwa naszego miejsca: Pole Doświadczeń „Smocze Gniazdo”. Dlaczego Pole Doświadczeń? Bo kiedy jesteś w środku pustego pola, z dala od cywilizacji - naprawdę głęboko uświadamiasz sobie własną wolność i to, że jesteś twórcą własnego doświadczenia i że ono naprawdę może być wszystkim.

otwarte_pole_05_700.jpg

Dlaczego Gniazdo? Bo miejsce położone jest pomiędzy wzgórzami i jest tą przytulną enklawą, zalążkiem czegoś nowego, czegoś, co się dopiero wykluwa. Dlatego Smocze? Bo – tego dowiedzieliśmy się dzięki pracy z dziećmi – Smoki były pierwotnie Strażnikami Ziemi. Zanim zyskały sławę jako potwory palące wioski, trzebiące stada i wylegujące się w pieczarach na górach złota, były w istocie Pradawnymi Nauczycielami, którzy znali tajemnicę utrzymywania równowagi pomiędzy człowiekiem i Ziemią.

Jak każde zwierzę mocy, Smok, a w zasadzie Smoczyca – Basia, którą z zapałem zbudował międzynarodowy zespół dzieci, przyszła do nas, aby czegoś nas nauczyć, o czymś przypomnieć i pomóc znaleźć sposób powrotu do równowagi. Uświadomiliśmy sobie, że jej potworny wizerunek jest ostrzeżeniem przed tym, w jaki sposób rozwścieczone moce Natury są w stanie obracać się przeciwko człowiekowi, kiedy ten nie szanuje ich praw. Uznaliśmy zatem, że życie w Smoczym Gnieździe może być dla nas nauką, prawdziwą szkołą ponownego wsłuchiwania się w rytm Natury i rozumienia jej w całym jej pięknie i nieposkromionej dzikości.

To jest to, co ukierunkowuje nasze Doświadczenia na Polu. Jaki jest tego rezultat? Rezultatem jest więcej bycia, po prostu bycia w ciszy z tym, co jest i bycia ze sobą nawzajem. Żyjąc na Polu, dostrzegamy jak zapędzona jest nasza cywilizacja, ile w niej pośpiechu, ciągłego działania i dążenia naprzód. W Naturze więcej jest czasu na odpoczynek, na przyzwalanie, aby Rzeczy Działy się Same, by działy się poprzez współuczestnictwo, w swoim własnym tempie.

„Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”, pierwsze zapisane po polsku zdanie przypomina mi się tutaj wielokrotnie, bo naturalnym jest, że każdy robi to, co czuje, na dany moment, tyle ile czuje, do spełnienia, a obok zawsze jest ktoś drugi, kto ma ochotę nieco podziałać, kiedy ty „poczywasz”. I tak to się toczy, koło za kołem, od Równonocy Wiosennej, przez Przesilenie Letnie, do Równonocy Jesiennej i ku Pełni Ciszy w Zimie.

Kiedy nasyciliśmy się tym rytmem, okazało się, że nie jesteśmy już w stanie zorganizować kolejnego festiwalu, bowiem festiwal zorganizowaliśmy jeszcze z miejsca napięcia i zapędzenia, które wytworzyły jeden, jednomiesięczny punkt kulminacyjny. Natura podpowiedziała nam jednak, że to nie tak, że ta fala, taka jaka jest, jest bardziej miękka, że chodzi nie tyle o Wydarzenie, co o Bycie Razem, Przepływ i że czasu jest więcej, jest całe lato.

W ten sposób zrodził się projekt „Pole Otwarte”, czyli propozycja zabawy wspólnotowej, wspólnego bycia-życia na Polu przez cały okres letni i współtworzenia przestrzeni różnego rodzaju twórczych spotkań przez cały ten czas. Pole Otwarte to zaproszenie dla tych, którzy choćby przez ten krótki okres pragną doświadczyć, czym jest życie w rytmie Natury i w społeczności, w której każdy głos w kręgu ma znaczenie.

Być może stworzy to podwaliny dla trwałej wspólnoty. Miejsca jest sporo, niemal 7 ha ziemi – Gniazdo ukryte między wzgórzami; gniazdo, w którym coś się powoli wylęga. Jest już ogród, jest Labirynt – przestrzeń medytacji na wzgórzu, jest coraz więcej połączeń z tymi, którzy czują, czym jest to miejsce. Tipi i jurta już stoją, właśnie zabieramy się do remontu kuchni polowej, w ogrodzie wschodzą pierwsze rośliny, zgłaszają się pierwsi chętni do wspólnego bycia. Pole w zasadzie już się otwiera, powoli, powoli, chociaż oficjalne otwarcie dopiero w dniu Przesilenia Letniego.

Nie wiem dokąd zmierza współczesny świat. Tak jak to nasze Pole - jest przestrzenią doświadczeń, w której każdy realizuje swoją wolność, współtworząc różnorodność tendencji. Które z nich przeważą? Nasze Pole woła o integralność, o naturalną wymianę i zakorzenienie. A przy tym jest Otwarte – otwarte na słuchanie Natury i siebie wzajemnie, otwarte na poznawanie nowych dróg, na stopniowe integrowanie „cywilizacji” w taki sposób, który może służyć temu, co odkrywamy tutaj jako życie we własnym rytmie.

Jest również otwarte na doświadczanie wspólnoty, tej wielopoziomowej, zakorzenionej zarówno w danym miejscu, jak też w sercach tych, którzy to miejsce współtworzą. To tutaj, na razie w tymczasowej formie, spełnia się moje marzenie, marzenie bycia częścią namacalnej, wielowymiarowej całości, którą ożywia połączenie serc, krąg. Ciekawa jestem, kto zasiądzie w nim z nami tego lata… :)


Komentarze

[foto]
1. Wielce inspirujący tekst....Pati Parvati Becker • 2016-05-26

Wielce inspirujący tekst. Tworzenie "Otwartego pola" przemawia głęboko do serca i chyba jest w zupełnej zgodzie z naturą wolnego człowieka. Wspaniała inicjatywa. Proszę pisać o tym jak to się rozwija, gdzie leżą mocne i słabe punkty takiego przedsięwzięcia. Zyczę wspaniałego lata w Smoczym Gnieździe!
2. dołączam się do...NN#5209 • 2016-05-26

dołączam się do prośby Pati. Wiecej o plusach jak i o minusach

HOWGH

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)