11 października 2018
Andrzej Gąsiorowski
Serial: Dlaczego ludzie wycinają drzewa?
Polish Macondo, czyli światy równoległe
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Nas już nie ma ◀ ► W poszukiwaniu nadziei ►
W polskich mediach Raport IPCC pojawił się gdzieś pomiędzy kozaczkami na zimę, a nowymi winami z popularnego dyskontu. Polska po raz kolejny pokazuje, że jest wiecznym Macondo poza czasem i przestrzenią.
Z raportem Międzyrządowego Zespołu do Spraw Zmian Klimatu (IPCC), dotyczącym skutków globalnego ocieplenia powyżej 1,5°C w stosunku do ery przedindustrialnej zapoznaję się na raty, między załatwianiem życiowych i zawodowych spraw. Powoli zaczynam rozumieć niealarmistyczny ton naukowców. Tymczasem rzeczywistość rozbija się na dwa równoległe światy.
Ten, w którym pozostał nam wszystkim około dziesięciu dwunastu lat (może krócej) i ten, w którym progresywiści walczą z regresywistami o lepsze jutro. Ani jedni, ani drudzy nie mają wiele do zaoferowania.
Początkowo uderzył mnie spokojny wydźwięk raportu, którego abstrakt czytelnik znajdzie TUTAJ: RAPORT IPCC – Summary for Policymakers, ale po kilku dniach obcowania z dokumentem, chyba zaczynam rozumieć ideę, jaka przyświecała naukowcom. Myślę, że gdyby zdecydowali się na powiedzenie Prawdy przez duże „P”, dekadencja zatrułaby świat w kilka tygodni. Jej skutki rozciągałyby się od upadku rynków finansowych po możliwe konflikty zbrojne, czy po prostu wojny, bo tak to się nazywa. Dekadencja już go zatruwa. Rządy kilku krajów, w tym Polski, ale przede wszystkim USA i Australii praktycznie już dziś w mniej lub bardziej wyraźny sposób zapowiedziały, że nic sobie z Raportu robić nie będą i że wszystko jest OK. Przy jednoczesnej publikacji dokumentów wskazujących, że nie jest OK, i że w najlepszej wersji około połowy wieku rozpęta się piekło. Donald Trump obwieścił z właściwą sobie dezynwolturą, że raporty można pisać dowolnie. Jedne lepsze, drugie gorsze, jak kto woli. Należy się oczywiście zgodzić z tą myślą. Zbiorowa schizofrenia rządzi niepodzielnie.
Co najbardziej uderza, to że w polskich mediach Raport IPCC pojawił się gdzieś pomiędzy kozaczkami na zimę, a nowymi winami z popularnego dyskontu. Polska po raz kolejny pokazuje, że jest wiecznym Macondo poza czasem i przestrzenią.
Wojna zwolenników postępu, których niegdyś określiłem roboczo mianem LiP (Lewica i Postęp), a zwolennikami postępu w ramach tradycji RiP (Regres i Prawica) toczy się w Polsce (i chyba na świecie również) równolegle do realności umierającego świata, w którym słowo beznadzieja determinuje powoli wszystko. Obydwie strony rozmawiają tu z niezachwianą pewnością o przyszłości systemu ubezpieczeń społecznych, edukacji, rozwoju usług publicznych, rynkach finansowych itp. itd.
Na tym gruncie mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem, bo o ile retroutopijna narracja RiP w jakimś sensie koresponduje ze schyłkowością istnienia, narracja postępowców jest od niej oderwana w sposób perfekcyjny. W świecie, w którym nadbudowa rozpada się jak źle sklejona filiżanka, w świecie w którym nie można już zorganizować „Marszu Równości”, w którym prawo jest tylko zbiorem coraz mniej znaczących znaków na papierze bajdurzy się o dalszej emancypacji, rozwoju równości i usług publicznych, które już za chwilę zaczną upadać na łeb na szyję.
Na polskim gruncie całkowitą fikcyjność obydwu narracji (postępowej i regresywnej) podkreśla dramatycznie pusta kampania samorządowa, o której więcej pisałem TUTAJ: Samorząd artefaktów, przestrzeń konsumpcji
Umysły zatrute przez kompulsywną konsumpcję toczącą świat od dobrych dwudziestu lat nie są w stanie ani generować choćby względnie adekwatnych idei politycznych, ani nie są w stanie się do nich przyłączać. Życie toczy się wokół zapewnień o nowych parkingach, chodnikach i rewitalizacjach parków, które z przywracaniem życia mają zresztą tyle wspólnego, co krzesło z krzesłem elektrycznym. Względnie wokół spraw, które stanowią zbiory bajek o demokracji w dawnym sensie tego słowa i całkowicie już iluzorycznej „scentralizowanej demokracji” proto-faszystów.
Naukowcy z IPCC, jak się domyślam, postanowili w ekstremalnym poczuciu dramatu dokonać rzeczy niezmiernie trudnej. To znaczy postanowili powiedzieć prawdę, która nas nie zabije i która co prawda nie daje nadziei, ale która nie zabrania jej żywić. W ten sposób wypełnili swój obowiązek wobec ludzkości, wiedząc, że raport adekwatny, skrajnie alarmistyczny doprowadziłby do natychmiastowego globalnego załamania na wszystkich możliwych poziomach, a raport złagodzony (ostatecznie przecież prawdziwy) pozwoli zająć ludzkość całkowicie fikcyjnymi działaniami na rzecz tak zwanych odnawialnych źródeł energii, bo przecież nawet w celi śmierci trzeba mieć jakieś zajęcie. A przynajmniej muszą je mieć ci, którzy tam siedzą. Narracja polskiego Macondo, które tak radośnie tworzą wspólnymi siłami zwolennicy postępu i regresu, emancypacji i reakcji, jest o tyle lepsza, że można tu rodzić się, kochać, nienawidzić i umierać w zielonym raju, nie niepokojonym pustynnym wiatrem szalejącym w świecie zewnętrznym.
Oryginalnie w blogu Autora pod tym samym tytułem. W Tarace za uprzejmą zgodą.
◀ Nas już nie ma ◀ ► W poszukiwaniu nadziei ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Poniżej wywiad z polską fizyczką atmosfery:
https://businessinsider.com.pl/raport-ipcc-nt-zmian-klimatu-najwazniejsze-informacje/h91dys2
To co mogę napisać ze swej strony, to tyle, że nie mam wiedzy, żeby stwierdzić, jak jest naprawdę. Podobnie jak większość ludzi na planecie. Dostajemy różne teorie, raporty, często wzajemnie się wykluczające. Oczywiście nie ma wątpliwości, że działalność człowieka jest rujnująca dla środowiska i konieczna jest kompletna zmiana paradygmatu cywilizacyjnego.
![[foto]](/author_photo/DarekOlejniczak.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
"...dwudziesty albo setny tekst o tym, że jest źle" --- Dariuszu, zgadzam się, przydałoby się więcej bardziej konkretnych danych i opowieści o tym, na czym w szczegółach polegać będzie to "źle". Na razie to "źle" przejawia się całkiem fajnie: mamy cieplejsze lata, dłużej trwa ciepła i słoneczna pogoda na jesieni, drzewa lepiej owocują a owoce lepiej dojrzewają. Od kilku lat mamy taki klimat, jaki wcześniej był po południowej stronie Karpat. Ale jak będzie później?
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/DarekOlejniczak.jpg)
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/DarekOlejniczak.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.