09 października 2011
Wojciech Jóźwiak
Polityczne rykowisko
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Co roku we wrześniu samce jelenia (tzw.) szlachetnego Cervus elaphus przerywają swój zwykły tryb życia, ryczą, paradują po polanach i bodą się z innymi samcami. Jednocześnie są obserwowane przez samice swojego gatunku, które przyłączają się do najgłośniej ryczącego i najsilniej bodącego samca, pozwalając mu siebie zapłodnić. Dzięki temu gatunek trwa w kolejnych pokoleniach, a samce w kolejnych wersjach coraz głośniej ryczą.
Co cztery lata w Polsce (i innych demokratycznych państwach) odbywa się łudząco podobne widowisko: w rolę jelenich samców wchodzą politycy, w rolę cichych a oceniających i wybierających samic - naród czyli wyborcy. Różnica funkcjonalnie i strukturalnie jest niewielka: tam samice pozwalają sobie najgłośniejszym samcom wstrzyknąć ich geny, które przejdą na potomstwo, tutaj "samice" czyli wyborcy sami wstrzykują kartki do urn, skutkiem tej czynności pozwalając politykom przetrwać jeszcze jedną kadencję - tak jak u jeleni finalna czynność rui pozwala przetrwać jeszcze jednemu pokoleniu jelenich genów.
Podobieństw jest więcej. U jeleni ten sposób przelewania sobie genów powoduje, że "nad-rozmnażają się" (rozmnażają się kosztem innych) geny noszone przez kilku szczytowych samców. W naszej demokracji podobny mechanizm sprawia, że z publicznego obiegu wprawdzie nie genów, tylko idei i politycznych rozwiązań, opcji i programów, wypadają te mniejszościowe, ponieważ obieg idei zostaje zawłaszczony przez kilku - skrajnie dwóch - szczytowych "samców". U jeleni ten mechanizm promuje rozwój narządów i zachowań zgoła tym zwierzętom niepotrzebnych, a nawet szkodliwych; "czołowym" (nomen omen) przykładem jest obłędny marnotrawczy mechanizm corocznego rośnięcia rogów u samców, potem zdzierania sobie z nich płatów krwawiącej skóry, potem zrzucanie rogów, które zawierają masę cennych składników plus energia zmarnowana na ich wyrośnięcie. Analogie istniejące w demokracji pozostawiam spostrzegawczości Czytelnika. Jedna i druga droga jest pułapką - nie można z niej wyjść, zawrócić z tej drogi. U jeleni monitem byłoby przybycie nowych drapieżników, które przez parę pokoleń wyjadałyby samce z zanadto przerośniętymi rogami. W demokracji... jakiś nieznany jeszcze rodzaj kryzysu.
Piszę to nie po to, żeby biadolić, tylko by zasugerować przejście na bardziej intymne wykonywanie czynności politycznych - podobnie jak tych seksualnych. Jurne rozbuchanie na wzór jeleni nie jest jedynym sposobem na płciowe podtrzymywanie gatunku; my sami, ludzie Homo sapiens od paruset tysięcy lat praktykujemy wzór zachowań znacznie intymniejszych i chwała bogom, nie wymieramy. No więc proponuję zastąpić obecną demokratyczną ruję, lub demokrację rujną (czy jurną), demokracją intymniejszą, w której wybory odbywają się nie na hurá co cztery lata wszyscy huzia na józia, mobilizacja i masówa, przy czym więź między wyborcą a politykiem trwa tyle, co wrzucania kartki do urny, podobnie jak więzi u jeleni tylko, co kopulacji, po której samiec i samica rozbiegają się każde w swoją stronę. I w obecnej demokracji po urnowej kopulacji ani wyborcy polityk niepotrzebny, ani viceversa, nawet politykowi ten wyborca i cały wyborczy naród z gruntu przeszkadza.
Proponuję więc ustanowienie związku "mój poseł", w którym ja wyborca swojego posła znam, a on o mój głos troszczy się przez całą swoją kadencję - nie, nie kadencję, tylko aż posłem z jakiegoś powodu być przestanie; ponadto ja w trakcie jego posłowania mogę wypowiedzieć posłuszeństwo, zmienić go na innego posła, albo skrzyknąć się z innymi wyborcami tegoż posła - współposłowcami - i wspólnie posła, jeśli nam się nie wywiązuje, usunąć. Jak to zrobić? - Odpowiedni model opisałem jakiś czas temu, tu czytaj: "Poseł Osobisty, czyli sejm bez partii, okresowych wyborów i okręgów wyborczych".
Nie twierdzę, że pomysł jest skończony i bez wad, ale że z dyskusji nad takim i podobnymi modelami może wyniknąć ratunek dla naszej poniewieranej okresową rują - i innymi przypadłościami - demokracji.
Komentarze
![[foto]](/author_photo/Portrait31.jpg)
A propos jeleni, przypadkiem ogladalem dzis "Kontrakt" Zanussiego, wykwit kina moralnego niepokoju, wrecz wzorzec gatunkowy. Jest tam na koncu piekna scena z jeleniem. Sila i prostota natury przeciwstawiona brzydocie zwyrodnialego homo sapiens i jego sprawek.
![[foto]](/author_photo/miniszewski_2013_ptak.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
cieszę się, że podoba Ci się moja koncepcja, a że "socjobiologiczna", tym bardziej się cieszę.
Rozumiemy (się), że ROGI to polityczny marketing. Jak samce jeleni "idą" w rogi, tak politycy idą w marketing, który w ich działalności zastępuje im inne zajęcia, które byłyby pożyteczne dla LUDU, podobnie jak jelenie-rogacze mogłyby być jakoś pożyteczne dla SAMIC swojego gatunku, np. wspólnie opiekować sie potomstwem lub w ogóle stadem, co niektóre inne ssaki robią, a jelenie akurat nie. Problem tu taki, że tak jak samce jeleni wyalienowały się z (interesu) gatunku, ograniczając się do roli ledwie zapładniaczy i przyjęły pozycję "pasożytów kopulacyjnych", tak, podobnie, politycy wyalienowali się z (interesu) społeczenej całości i stali się klasą pasożytniczą. Co za Komuny nazywano "oderwaniem się partii od mas", bo proces dbania o swoją dupę czyli interes potężny jest nie tylko w demokracji, a jego siłą jego prostota. Tym co w obyczaju rozrodczym jeleni promuje ową "alienację" lub "pasożytnictwo" samców, jest RYKOWISKO, czyli skumulowanie czynności zapłodniczych do jednego krótkiego czasu w roku plus brak więzi między samicami a samcami dłuższej niż kopulacja. Odpowiednikiem rykowiska są okresowe WYBORY. Podczas których więź między politykiem a ("jego") wyborcą trwa tyle co wrzucenie kartki do urny, po czym politykowi wyborca staje się równie niepotrzebny, jak samcowi jelenia samica.
Do czego zmierzam: politycy staną się pożyteczni, czyli będą "wsłuchiwać się" w opinie wyborców i realizowac ich interesy, kiedy będą przez 100% czasu swojego urzędowania ZALEŻNI od wyborców. A jak to zrobić w praktyce, to napisałem tu: Poseł Osobisty, czyli sejm bez partii, okresowych wyborów i okręgów wyborczych. Trzeba znieść okresowe wybory, kadencje sejmu, okręgi wyborcze (instytucja zupełnie przestarzała przy dzisiejszej komunikcji), nieodwołalność posłów i ich niezależność od wyborców. Co w to miejsce, piszę w tamtym tekście.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.