14 marca 2015
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Polski inteligent, Ukraina, polityka niby-jagiellońska i neo-saska
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Po co nam ci Słowianie? ◀ ► Trwałość rozbiorów ►
Nawiązuję do poprzednich artykułów w Tarace:
- 17-02-2015. Jakub Brodacki. Co polski inteligent powinien robić w sprawie Ukrainy?
- 13-03-2015. Michał Mazur. Polski inteligent a Ukraina. Inna perspektywa
Zwrot „polski inteligent” w tamtych tytułach razi mnie jako dziwo i archaizm. Kto to jest „inteligent”? Czy jeszcze taka formacja istnieje? Widzę, że nie. Czy ja jestem „inteligentem”? Jeśli miałbym siebie zaliczyć do jakiejś klasy społecznej, to najbliżej mi do middle class, ale spauperyzowanej, więc raczej już do prekariatu, czyli do łowców okazji zarobkowych, strukturalnie niepewnych swojego losu. Inteligent, inteligencja (jako ang. intelligentsia, nie intelligence) jest przestarzały razem z ziemiaństwem, włościaństwem czy ludem.
Stosunek czy podejście do Ukrainy jest częścią szerszej orientacji politycznej. W Polsce działają dwie polityki (zagraniczne): niby-jagiellońska i neo-saska. Dałem różne przedrostki, ponieważ jagielloniści – przedrostek „niby” – działają głównie na niby, w sferze fantazji, życzeń, a najrzetelniejsi (jak znakomity historyk i największy umysł na tym skrzydle prof. Andrzej Nowak) w dziedzinie nauki i popularyzacji. Jagielloniści, czyli inaczej: międzymorcy.
W przeciwieństwie do nich sasiści – przedrostek „neo”! – działają najzupełniej realnie: biorą pieniądze od protektorów, stanowią prawo umożliwiające penetrację, kolonizację i chaotyzację Polski i uporczywie czynią inne rzeczy, podtrzymujące ich byt jako burżuazji kompradorskiej i jej agentów.
Niby-jagiellonistów jeszcze podzieli się na inkluzywistów i ekskluzywistów. Inkluzywiści to ci, którzy w ideę Jagiellonii-Międzymorza chcą, a raczej życzą sobie, wciągnąć tamtejszych, czyli Ukraińców (ich głównie), Białorusinów i Litwinów. Kontynuują federalne i prometejskie pomysły Piłsudskiego. Ekskluzywiści przeciwnie, mówią: Jagiellonia to nasza wyłącznie polska sprawa, tambylcom od niej wara; mają ich zresztą za obcych, skalanych (zbrodniami i kolaboracją z Sowietem) i historycznie niedorozwiniętych, a przez to groźnych. Używają słówka „Kresy”, którego unikają inkluzywiści, widząc w nim słusznie wyraz Polski agresywnej i kolonialnej (a faktycznie: „kolonizowanego kolonizatora”).
Inkluzywiści idą na braterstwo z Ukrainą. Eskluzywiści zawieszają się i zacietrzewiają na Rzeziach Wołyńskich i innych, jakby czekali, kiedy wreszcie te się powtórzą. U inkluzywistów pojawiają się fantazje, żeby z Ukrainą złączyć się w jedno państwo (np. tu) – u eksluzywistów, żeby ją rozebrać i podzielić się nią z Rosją. Albo i tego się boją i czekają, aż Rosja sobie tę „tymczasową” Ukrainę całą z powrotem weźmie i zrobi tam – uff, co by to była za ulga... – swój porządek. Inkluzywiści za zagrożenie uważają Rosję (w czym sama Rosja im skwapliwie pomaga...), ekskluzywiści Ukrainę.
Ale również na skrzydle (niby-)jagiellońsko inkluzywnym pojawiają się programy trącące paranoją i budzące niepokój o to, dokąd mogliby poprowadzić nas ich zwolennicy, gdyby wzięli władzę. – Przykładem książka Tomasza Sakiewicza „Testament I Rzeczypospolitej. Kulisy śmierci Lecha Kaczyńskiego”, z której wynika, że (pozwolę sobie na rytmy...) „z piersi własnych mur przeciw Moskalu uczynić-śmy winni”. Autor nie daje luzu na manewr ani dyplomację: za mur krwawy służyć mamy, my-Polacy, i szlus.
Podczas gdy niby-jagielloniści karmią widma, takie lub inne, neo-sasiści działają najzupełniej realnie, a działają na zasadzie „im gorzej (dla Kraju) tym lepiej (dla nas)”, za swojego sprzymierzeńca mając wszystkie polskie złe tradycje: skłonności do półrozwiązań i zaniechań, tolerancji dla zła, zacofania, niedorozwoju, bylejakości, bo wszystko jest woda na ich młyn, ponieważ twórczo połączyli dwa mody funkcjonowania: państwo drapieżcze (predatory state), które trzyma mieszkańców i gospodarkę ledwie o włos ponad starvation point, „punkt zdechnięcia”, maksymalizując zyski własnego aparatu – i państwo agenturalne, nasłańcze, niemające interesu własnego, a wyłącznie centrali. No więc żyjemy w takim państwie, pod władzą takich jego ludzi, rozrywając się niby-jagiellońskimi rojeniami.
Neo-sasizm i niby-jagiellonizm nie są konkurencyjnymi memami lub mempleksami, bo nie konkurują o zasoby tych samych umysłów.
Realna Polska jest neo-saska i rojeniowy niby-jagiellonizm nie jest na nią żadnym sposobem ani odtrutką. Odtrutką byłby realizm, jakaś realpolitik, ale jej nie widać; proponują ją rozproszeni publicyści, pisząc przy tym tak, że widać, że w skuteczność swojego pisania nie wierzą. Przykładem najnowszy Rafał Ziemkiewicz, polecam: „U Niemca w kieszeni”. Tak kończy: „Oprócz głupich szlachciurów, którzy brnęli w długi, pruski zabór wydobył też z Polski galerię wspaniałych, skutecznych w działaniu Polaków, i ich trzeba dziś naśladować. Trzeba iść drogą Hipolita Cegielskiego i chłopa Drzymały, szanować realia, ale się im opierać, rozpychać, i zamiast się płaszczyć i bezdurno dawać eksploatować, uczyć się od kolonizatora - po to, by bronić przed nim swego, by rozumieć i realizować swoje, a nie jego interesy, a z czasem, kiedyś, daj Boże, na tyle w tej rywalizacji okrzepnąć, by się go pozbyć. /.../ Jeśli Polska ma istnieć, musi się cała stać Wielkopolską.” Ja chętnie dopiszę, że wcale nie „pozbyć się kolonizatora”, tylko się z nim zrosnąć, zsyntetyzować, jak udało się Szkocji z Anglią, a mniej udanie poszło, bo tylko na pół stulecia, Węgrom z Austrią. Sama Polska głową Międzymorza nie będzie, do spółki z Ukrainą to też jest wątpliwe, ale z Niemcami całkiem realne.
Ale to sprawa na później. Na razie czekam, aż ktoś wstanie i przedstawi program naprawczy, czyli sanację. Wydawało się, że wybory prezydenta w tym roku będą na to dobrą okazją, ale nie, nic takiego nie widzę. Przypuszczam, że przyczyna niezdolności do naprawy (mam nadzieję, że nie wiecznie trwała) zalega głębiej niż w historii, w socjologii i w próbach przypodobania się sondażom wyborczym – znajduje się w archetypach. Jakich? – W zabójczym dla duszy i dynamiki Polaków uwiązaniu do katolicyzmu. Ale to temat na osobną bajkę.
◀ Po co nam ci Słowianie? ◀ ► Trwałość rozbiorów ►
Komentarze
"hamujący naturalny obieg pieniądza w przyrodzie", jak pisał Gabriel Maciejewski.
Moim zdaniem, należysz do inteligencji i liderów. Na szczęście. Bo w takich osobach nadzieja Polski.
Myślę że jest jeszcze trzecia grupa w Polsce. O jakiej nie wspomniałeś. Ta nie należąca do żadnej z wymienionych. I myślę że jest to grupa największa i mogąca decydować o naszych losach. Ta która nie ma na kogo głosować w wyborach. Sam do niej należę.
Nie nadaję się do polityki i nie chcę się nią interesować. Poza udziałem normalnego obywatela.
Ale nie chcę być niewolnikiem, poniżanym, oszukiwanym, okradanym itd. przez własne państwo. Chcę żyć w mojej, normalnej, uczciwej, sprawiedliwej ojczyźnie rządzonej przez najlepszych możliwych przywódców rzeczywiście dbających o nasze wspólne dobro. itp.
To wszystko. Jest wielu lepiej zorientowanych i mądrzejszych niż ja którzy znajdą najlepsze dla nas, jako Polski, rozwiązania możliwe w danym czasie. itd. I chcę żeby tacy ludzie rządzili moim krajem. Żebym nie musiał spieprzać stąd.
Wiem jedno. Jest tylko jeden sposób zmian na lepsze w Polsce. Jedna rzecz bez której wszystkie inne dyskusje i działania tracą sens. To jest doprowadzenie do uczciwych wyborów. To jest bezwzględny warunek naszej niepodległości i samostanowienia. I najlepszy sposób zjednoczenia i wyzwolenia Polski.
I to jest program wyzwolenia i odbudowy Polski, który przedstawiłem. A którym nikt nie jest zainteresowany. Bo to odbiera władzę naszym wrogom, rządzącym i ich mocodawcom. A reszta Polaków jest bezwolna.
Naszą ojczyznę wyzwolić jest łatwo i prosto. Warunkiem jest tylko dotarcie i zaktywizowanie wystarczającej grupy rodaków. Rozwiązanie tego problemu jest kluczem do zwycięstwa.
A wtedy będzie szansa na to że będziemy wyłaniać najlepszych reprezentantów, niezależnych i reprezentujących nas a nie wrogów. I wspólnie będziemy znajdować i realizować najlepsze rozwiązania dla nas. Też te dotyczące relacji z innymi.
Bo dopóki rządzą nami rezydenci na służbie wrogów nikt i nigdzie nie będzie się z nami liczył i wszyscy będą nas traktować po prostu jak niewolników. Bo jesteśmy niewolnikami tak długo jak długo nie mamy żadnego wpływu na rządzących i na nasze państwo.
Słowa zmieniają znaczenie w czasie, nie mamy na to wpływu. Dawniejszy inteligent był po prostu zdeklasowanym szlachcicem - blisko tu do definicji rosyjskiej. Po wojnie inteligencję komuniści wzięli na zołd i na swój obraz ją uformowali. Po pierwsze zmonopolizowali dopływ gotówki, po drugie zmonopolizowali awanse. Przede wszystkim jednak zredefiniowali pojęcie inteligenta. Od tej pory inteligent miał byc człowiekiem po wyższych studiach, posłusznym wobec akademickich autorytetów. "Inteligencja pracująca" -ładne okreslenie, w przeciwieństwie do inteligencji niepracującej i siedzącej pod mostem ;-)
Sednem myślenia inteligencji pracującej jest zasada neutralności badawczej, realizowana nie tylko jako postulat naukowy, ale wręcz życiowy. Ergo: religia rozumu. Inteligent pracujący na wszystko patrzy w sposób "wywazony", "obiektywny" i "neutralny". Tego uczy się wcześniej na uniwersytecie, potem lekcja jest stale odświeżana poprzez massmedia oraz drogi awansu. W istocie jednak przypomina lektora KPZR, codziennie pilnie studiującego "Prawdę", aby dowiedzieć się jaka jest aktualna prawda etapu.
Wprowadzone przez Ciebie chłopskie w istocie pojęcie realpolitik świadczy dobitnie o tym, że stany i warstwy społeczne nadal w Polsce istnieją, choć sa maskowane dla dobrego samopoczucia większości. Chłopi nigdy szlachty nie rozumieli. Widzieli, że panowie są bogaci, ale tracą fortuny na chimeryczne idee lub na grę w karty. Zamiast "rzucania się z motyką na słońce" sugerujesz więc wóz Drzymały. Tu tylko przypomne, że Drzymała przegrał swoją batalię, jest więc kolejnym przegranym bohaterem szlacheckiej Polski. Bo wszak chłopi tylko wygrywają, a szlachta zawsze przegrywa, prawda? ;-)
idea jagiellońska ma więcej odsłon, niż napisałeś. Ale faktem jest, że istnieje mniej więcej tak jak "nieistniała" Ukraina za rządów Janukowycza. Jest to siła potencjalna. Brakuje odpowiedniego wzbudzacza, aby ja uruchomić.
Archetyp katolicki, "zabójczy dla duszy i dynamiki Polaków" (zgadzam się, ale... - patrz dalej) jest dla mnie osobiście bardzo ważny ostatnio w wymiarze wewnętrznym - jako archetyp-głos-podosobowość-sub"ja"-"część"-pozycja"ja"-itd. Taka część mojej psychiki, co do której byłem przekonany, że już dawno nie istnieje. Myliłem się jednak głęboko. Jest, stłumiony, wyparty. Podejrzewam, że nawet zdysocjowany - a to już bardzo niedobrze. Myślę zatem - może nie należy wyzbywać się archetypu katolickiego, "tylko się z nim zrosnąć, zsyntetyzować"?"
"Trzeba szanować wszystkich bogów" (archetypy; metafora stanów wewnętrznych) - jak piszą psycholodzy Hal i Sidra Stone′owie - i Zeusa, i Dionizosa, i innych. Jeśli się któregoś z nich nie szanuje, nie złoży mu hołdu to mści się okrutnie (podają przekonywujące przykłady takiej zemsty). Jeśli mają rację (a chyba mają), to trzeba także oddać hołd bogu "Katolikosowi" (o którym przezornie nie wspominają).
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
B) Tak, z chłopów-em i jadąc autostradą między węzłem pod Skierniewicami a MOP′em Parma oddaję szacunek pociętym teraz szosą ojcowiznom moich przodków.
C) Realpolitik rozumiem jako [a] realizowanie swoich bytowych racji w warunkach takich, jakie są i których nie naciągniemy do naszych fantazji; [b] jako ciągłość. Dbasz o swoją rodzinę, dom, dzieci, współtworzysz swoje środowisko pracy, udzielasz się w swoim stowarzyszeniu, dbasz o sprawy swojej dzielnicy, gminy, miasta, i z tego miejsca masz wyjście do spraw państwa lub narodu. A nie że, z jednej strony, wyalienowana jednostka oczadziała od memów mnożących się w jej mózgu -- a z drugiej strony "polityka" polegająca na teoriach i fantazjach.
Btw. do powyższego: słowa z "z drugiej strony" freudowsko napisały mi się zrazu "z dugiej strony", jakby podświadomość podpowiadała pewnego łżefilozofa.
1. fantazjowanie jest pokrewne mocy twórczej oraz prorokowaniu. Nikt nie rozstrzygnie, czy prorok przewiduje przyszłośc, czy uczestniczy w jej tworzeniu. W tym sensie lubię ludzi "oczadziałych od memów", o ile mają talent. Bo to jest tylko i wyłącznie kwestia talentu, a nie memów. Hitler był faktycznie "oczadziały", ale nie głupi. Dugin też nie jest głupi - on po prostu koncepcje geopolityczne przełożył na język mitologiczny, by je skuteczniej spopularyzować, podobnie jak Hitler. Piłsudski był po jasnej stronie mocy. Wysiadł z czerwonego tramwaju i realizował "małą wizję". Mi tylko o taką wizję chodzi.
2. wszyscy pochodzimy od chłopów; pytanie jednak, czy pozostajemy tylko chłopami, czy dodajemy do swojej tradycji także tradycje innych stanów: szlachty, mieszczan, duchowieństwa oraz innych narodów I RP i nie tylko, także Żydów. Bez tego dodawania jesteśmy właśnie owymi PRL-owskimi inteligentami.
3. próznia socjologiczna o której piszesz to poważny problem. Z drugiej jednak strony nie zauwazyłem, aby ludzie aktywnie zaangażowani w lokalną społeczność byli zdolni do wytworzenia wielkich idei na poziomie ogólnym. Pokazuje to choćby przykład przedwojennych środowisk politycznych takich jak endecja, socjaliści czy chłopi - wszyscy tworzyli koncepty niepełnowartościowe, kadłubowe, bez wizji, bo nie tworzące całości (a całości nie można zlepic z oderwanych kawałków!). Obecnie na prawicy wychwala sie pod niebiosa Wiktora Orbana, który jest właśnie produktem takiej wizji "organicznego społeczeństwa". Efektem jest polityk, któremu brakuje mocy twórczej właśnie, sprawny menedżer, ale bez inspiracji duchowej. Zarządzanie państwem jednak bardzo się różni od zarządzania folwarkiem, wspólnotą chłopską czy nawet wielką firmą. Premier czy prezydent nie może pomylić rządzenia z zarządzaniem...
PS. bardzo szanuję chłopów za zdolności tworzenia czegoś z niczego i przetrwania na przekór wszystkiemu. Pamiętajmy jednak, że świat z perspektywy kuricy i orła wygląda nieco inaczej... Niech kurica czasem wsiądzie w samolot i zobaczy świat oczami orła!
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
W tym tekście (z końca 2014 r.) jest dużo tej brakującej mi realpolitik. Wydaje się jednak, że autor wie o swojej "małosilności", o swoim rzucaniu grochem o ścianę, że pozostanie niewysłuchany, zresztą jak i Ziemkiewicz.
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Czyżby? Ja widzę, że już znacznie częściej wygrywa szlachta. Chłopstwo przegrało nawet ostatnie transformacje ustrojowe, jako pierwsi. Poza II wojną światową, która dała im ziemię, nie wygrali chyba nigdy.
A dlaczego w naszym narodzie tak bardzo upadł duch, to sam siię zastanawiam. Już kilka lat po 1990 mówiłem, że kilka ostatnich lat bardziej go osłabiło, niż cały znany mi czas komunizmu. Wydaje mi się, że to dlatego, że wiązaliśmy ogromne nadzieje związane z kapitalizmem i zbliżeniem z Zachodem, uważaliśmy to za lek na całe zło, mówiąc krótko - żyliśmy bajkami. No, więc kiedy ta bajka się zaczęła, nie zdołaliśmy na nią realnie spojrzeć i siłą rozpędu weszliśmy w nią tak daleko, że się zakopaliśmy i teraz nie możemy się wygrzebać. I, nawiasem mówiąc, pojawia się następna bajka, równie szkodliwa - bajka powrotu do poprzedniego ustroju (teraz dla odmiany jest on coraz szerzej gloryfikowany).
Szaleńca od geniusza różni to że temu drugiemu udało się zrealizować swoje szalone pomysły.
Rodzimy się różni, o różnym poziomie świadomości, potencjałów i zasobów. I rodzimy się do różnych ról społecznych. Jako grupa, społeczeństwo, naród potrzebujemy właśnie różnych osób. W zdrowym systemie każdy znajdzie swoje miejsce, które da jemu satysfakcję i jednocześnie korzyści systemowi.
Jeden z powodów naszych problemów to komunistyczna zamiana i pomieszanie naturalnych pozycji społecznych. Najgorsze chamy prosto z obory wlazły na urzędy i salony. A elity i wszystko co cenne i ważne dla narodu i państwa się niszczy.
I te orły i te kury są tak samo potrzebne narodowi i mogą doskonale współistnieć i współtworzyć. Ale tylko będąc na swoich miejscach. Bo odwrócenie tego naturalnego porządku zawsze będzie źródłem problemów i nieszczęść.
Dodam tylko. Mistrzostwo, szlachectwo, charyzma, maksymalny osiągalny poziom świadomości jak i zadatki na bycie liderem to dary z którymi człowiek się rodzi albo nie. To są talenty, których nie da się wypracować. I dlatego te orły są najcenniejszym zasobem każdego narodu. A zdrowie, siła, pozycja, bezpieczeństwo i bogactwo narodu w decydującym stopniu zależy od tego czy przewodzą nim te orły czy kury.
To jest główny powód upadku dotychczasowej cywilizacji. Z czym mamy aktualnie do czynienia. Wszechobecna selekcja negatywna eliminuje orłów a wynosi na ołtarze i trony kury. Paradoksalnie dotyczy to obu niby opozycyjnych, skrajnie różnych systemów, komunizmu i kapitalizmu czy tzw. demokracji.
I tak jak rolą i obowiązkiem rodziców jest odkrywanie, chronienie, wspieranie i rozwijanie talentów dzieci, z jakimi się rodzą. Zamiast ich tłumienia i narzucania swoich oczekiwań. Tak w przypadku społeczeństw i narodów obowiązkiem i w najlepszym interesie jest wyszukiwanie, wspieranie i chronienie tych orłów. I kiedy dojrzeją wybieranie ich na liderów i przywódców.
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Świat zmierza w złym kierunku - z jednej strony wielkie grupy polityczno-finansowe prą do konfrontacji, z drugiej zaś w kwestiach bezpieczeństwa pracy, praw pracowniczych itd. większa część Europy i Stany cofnęły się do poziomu z XIX wieku. Najgorsze, że ludzie dali sobie wmówić, że to jest normalne.Tam gdzie płace są jeszcze jako takie jeszcze nie jest najgorzej, ale co np. ma powiedzieć człowiek żyjący i pracujący w obecnej Polsce?
"Hitler był faktycznie "oczadziały", ale nie głupi. Dugin też nie jest głupi - on po prostu koncepcje geopolityczne przełożył na język mitologiczny, by je skuteczniej spopularyzować, podobnie jak Hitler."
Tu nawet nie o chodzi o "język mitologiczny". Archetypy, nieświadomość zbiorowa - niebezpieczne sprawy, gdy pewne typy zaczynają przy nich gmerać. Bardzo niebezpieczne...
(tak BTW - również przypuszczam, że pra-źródło "polskiej niemocy" znajduje się w jakichś archetypach, tylko tym razem wadliwych, działających na naszą niekorzyść)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Jakie mogą być składniki odpowiedzi na pytanie Kim Jestem? Polska. Poland. Polanie. Pole uprawne, otwarta przestrzeń, pole. Ale jest też orzeł, który swobodnie przemierza tę przestrzeń, broniąc mocno swojego terytorium. Może Polska to miejsce spotkania różnych możliwości, otwartość na odmienność, duma i pokora, wschód i zachód, północ i południe, dodawanie zamiast odejmowania, akceptacja zamiast ostracyzmu, twórcze przetwarzanie zamiast kopiowania, pole nowych możliwości. Akceptacja historii ale i pełne otwarcie na to, co może dać przyszłość, bez snucia jakichś gotowych zamkniętych scenariuszy?
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Tatarzy - muzułmanie, których udało się ich doskonale zintegrować z resztą społeczeństwa. Mało tego, małżeństwa mieszane w XVII wieku (większość z napływających do RON Tatarów to byli mężczyźni), w czasach gdy w Europie zach. niewinną dziatwę nabijano na piki i tak obnoszono - za to, że były dziećmi "heretyków"...To zachód powinien się uczyć tolerancji od Polski, tym bardziej że mamy wspaniałe tradycje z RON - a nie na odwrót ! Tylko obecnie nie ma za bardzo szans na to, żeby taki przekaz został przez społeczność międzynarodową wzięty na poważnie, bo sama Polska nie jest traktowana na poważnie. Jesteśmy krajem stosunkowo biednym, rządzonym przez quasi-mafijne "elity", krajem który utracił swą podmiotowość w ′39 - i do dziś jej nie odzyskał...Już sam nie wiem, co byłoby potrzebne by to zmienić. Chyba rewolucja
Ja osobiście biorę się jednak na razie za nieco inne "zmienianie świata" - obecnie analizuję to: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_left-wing_publications_in_the_United_Kingdom Może zacznę gdzieś pisać i publikować, tak by była z tego jakakolwiek kasa; mogę podjąć w zasadzie wszelkie ryzyko po to by zmienić swoje życie. Nie boję się, szczególnie że już raz w pewnym sensie... umarłem. Chcę, by to życie miało jakikolwiek sens
@ Andrzeju - co do liderów... przypomniało mi to coś, na co natknąłem się wcześniej. Inicjacje wodzowskie. Coś tam Kowalski z Krzakiem kiedyś napisali (bodajże "Tezeusz w labiryncie"), to byłby dobry punkt wyjścia do rozważańTematyka bardzo zbieżna z profilem Taraki (odmienne stany świadomości itp.), choć z tego co daje się wywnioskować mozna powiedziec, iż takie inicjacje były daleko bardziej "hardkorowe" niż cokolwiek tu reprezentowanego. Chciałbym to opisać, choć nie mam nawet siły, żeby się za to zabrać. Poza tym, cokolwiek napiszę w tym temacie, zawsze będzie mocno niedoskonałe. Jestem tak bardzo zmęczony, że zaraz położę się pewnie do spania, jutro robotnik-prekariusz musi znowu iść do pracy
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Z Bieleniem miałem wykład z podstaw nauk politycznych. Robił wrażenie mądrego i kulturalnego człowieka.
Tekst przeczytam później.
"Największym osiągnięciem byłoby przewartościowane własnego interesu ze względu na kooperację, a nie konfrontację z największym sąsiadem, tj. Rosją."
Nie sadzę, żebyśmy byli wobec Rosji konfrontacyjni - raczej osadziliśmy się w roli ofiary i tak trwamy - nawet po 10 kwietnia się to nie zmieniło i nadal tak tkwimy, z rozdziawioną (excusez le mot) ze zdumienia gębą
Kooperować mogą (chyba?) takie byty, które potrafią realistycznie określić swoje pozytywne i negatywne zasoby. W roli ofiary (nawet takiej wciąż się buntującej) raczej nie jest to możliwe.
Dopóki nie ma narodu i suwerennego Państwa wszelkie takie dyskusje są bez sensu i wręcz szkodliwe.
Bo w czasie okupacji zajmowanie się teoretycznymi dyskusjami jest poddaniem się, tchórzostwem i głupotą. W czasie okupacji jedyne co ważne to wyzwolenie własnej ojczyzny. Tylko to.
Jaki sens mają dyskusje co Polska powinna... skoro my Polacy nie mamy żadnego wpływu na nic w naszej własnej ojczyźnie. Skoro jesteśmy całkowicie ubezwłasnowolnionymi niewolnikami we własnym domu. A okupanci grabią, niszczą i mordują naród i Polskę. Całkowicie poza kontrolą i całkowicie bezkarnie.
Siedzenie z podkulonym ogonkiem, zajmowanie się bezsensownymi dyskusjami, zamiast działań na rzecz wyzwolenia własnej ojczyzny jest głupotą i tchórzostwem, Jest działaniem na własną szkodę, własnej rodziny i dzieci.
To tak jakby złodzieje weszli do twojego domu i go grabili i niszczyli a ty byś siedział i się zastanawiał czy sąsiedzi mają ładne drzewa w swoim sadzie.
Każdy ponosi w pełni odpowiedzialność za stan Polski, wobec przodków, rodziny, dzieci i kolejnych pokoleń. I wobec własnej ojczyzny. I każdy powinien mieć tego świadomość.
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Andrzeju, jeśli jedynym efektem tego, że wyjdziesz do złodziei ma być to, że dostaniesz w łeb, to lepiej siedź i zastanawiaj się nad drzwiami u sąsiada. Przynajmniej zachowasz swój łeb, może się jeszcze na coś przyda, chociażby do złożenia zeznań na policji. Działań i walki mieliśmy już wystarczająco wiele, rocznicę jednej z nich obchodzimy 1 sierpnia.
Kiedy nie można dać sensownego odporu okupantom (a ja chociażby z powodów zdrowotnych nie mogę, nie potrafiłem pociągnąć spraw znacznie mniejszej rangi), to zasada jest taka sama, jak zawsze: jak nie możesz zmienić świata, zmień siebie. I tyle - zmieniać siebie i utrzymywać odpowiedni poziom wokół siebie - zawsze możemy robić.
Rezygnując z walki o siebie i swoją rodzinę na poziomie narodu i państwa nie oczekuj że w pełni zadbasz o siebie i rodzinę na innych poziomach. Przez takie postawy jesteśmy skazani na zagładę. Dzisiaj armią są zdrajcy a bronią pieniądze i kredyty. I Polski już właściwie nie ma, są tylko długi. A jutro ty i inni stracą pracę, domy, mieszkania za długi. Bo to ty, ja, my będziemy spłacać te kredyty. My, nasze dzieci i wnuki jako niewolnicy we własnej ojczyźnie.
Przepraszam, wszystko co piszę nigdy nie jest personalne, bo nigdy nie wiem kto jest po drugiej stronie. I nie znam jego sytuacji, możliwości, co robi itd. Zawsze to są rozważania ogólne nawet kiedy piszę bezpośrednio.
Każdy może bardzo dużo zrobić i wręcz Polskę wyzwolić. Absolutnie każdy. Bo w sumie wystarczy tylko poszukać ludzi i organizacji które robią coś dobrego i ich wspierać.
Wystarczy informować innych zapraszać do takich ruchów itd. Nie ma żadnego tłumaczenia rezygnacji z działania. Są tylko konsekwencje tego i odpowiedzialność za to.
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Widzisz, poświęciłeś 3 lata, masę energii i zaangażowania - i efekty są żadne. Jeśli tak ma być, to lepiej jest zająć się czymś mniej ważnym, może nawet błahym, ale co może przynieść jakieś realne efekty. Nawet odmalowaniem domu, bo wpłynie to na estetykę otoczenia. Jak będę widział możliwość działania, które przyniesie realne efekty i któremu mogę podołać, podejmę je. Na razie - róbmy swoje, nie mogąc zmieniać świata zmieniajmy siebie.
A jeśli cały naród jest bierny, a ratować go próbuje garstka, to czy taki naród zasługuje na ratunek?
Teraz osobno:
@Przemysław Kapałka
Zmieniając siebie jednocześnie starajmy sie pracować dla innych. Ja na przykład ma problem z sumiennością, więc wziąłem się za http://smolensk.alchymista.pl Ale nie robię tego do szuflady - proces trwa na oczach wszystkich zainteresowanych! Obyśmy wszyscy maksymalnie upubliczniali swoje prace - te, które robimy dla ćwiczenia samego siebie, ale z mysla o innych.
@Andrzej Lenard
Są w tej chwili dwa liczące się ruchy kontroli wyborów wygenerowane przez prawicę. Inne partie mają też swoich przedstawicieli w komisjach wyborczych. Problemem jest:
a) zła wola strony przeciwnej, która nie widzi niczego złego w "zgubieniu" stu tysięcy głosów, jeśli to ma pomóc rządzącym w niedopuszczeniu znienawidzonego kaczyzmu do władzy (to właściwie jest dla nich uzasadnienie, które tłumaczy absolutnie wszystko, może już także niedługo zabijanie zwykłych ludzi, patrz: http://naszeblogi.pl/53413-czlowiek-i-funkcjonariusz);
b) inercja społeczna, kanalizacja gniewu w narkotyki, alkohol, kłótnie rodzinne, także sekty itp.
Niemal wszyscy, uważają i postępują zgodnie z zasadą; państwo, władza to oni. Tym samym od razu stawiają się w pozycji bezwolnych niewolników a rządzącym gwarantują wieczną władzę.
A to jest chore, błędne, szkodliwe i mordercze dla narodu i państwa przekonanie. Bo państwo to my, to obywatele, naród. Jakby wszyscy zaczęli myśleć i postępować zgodnie z zasadą; naród to ja, to moje państwo. To wszystko by się zmieniło i było normalnie.
A taka postawa rezygnacji to po prostu poddanie się i zgoda na bycie okradanym, poniżanym, wykorzystywanym bezwolnym, niewolnikiem. I odpowiedzialność że to samo spotyka dzieci, wnuków...
@Jakubie. Tak jak napisałeś, to są Ruchy Kontroli Wyborów (przez okupantów). Po to żeby nie rozwinął się Ruch Uczciwych Wyborów i Wyzwolenia Polski http://wolanarodu.org/ czy podobne.
Mamy Bolkizm, rządzący i tzw. opozycja to TW Bolki. Tak się rozgrywa i niszczy Polaków. Wszystkie duże partie, media itd. to jest jeden zamknięty okupacyjny system IV Rozbioru Polski. Dlatego PO z PSL cały czas rządzi mimo tysięcy afer, bo PIS to ten sam system. Tyle że reprezentuje innego okupanta Polski. PO z PISem współpracuje tak jak Ruski z Niemcami w okupowaniu takich krajów jak Polska. Ale to PIS jest najbardziej niebezpieczny. Bo to oni niszczą każdy przejaw prawdziwej opozycji. I wszyscy uciekają jak tchórze od mojego Patentu na Uczciwe Wybory. Bo to ich koniec. Bo to wyzwolenie Polski i odzyskanie niepodległości. W prosty łatwy sposób. Wszędzie do wszystkich rozesłałem mój Patent Gwarantujący Uczciwe Wybory. Uciekają jak od zarazy. Bo to zdrajcy są, tyle że im przypadła rola tzw. opozycji.
Polacy cały czas mają wybór, mogą wybierać między TW Alkiem a TW Bolkiem, między przedstawicielami jednego albo drugiego okupanta.
Tylko nowa siła, nowy ruch uniemożliwiający kontrolowanie go przez służby i okupantów może wyzwolić Polskę. I po to tworzyłem Braterstwo i http://wolanarodu.org/ Ale nie ma narodu, są tylko bezwolne tchórzliwe bezmyślne sfory na siebie ujadające i prowadzone na smyczy przez rządzących okupantów.
Okrągły Stół to był IV Rozbiór Polski, do ruskich okupantów, dołączyli pruscy i USSraelscy zaborcy. I tam dzielili strefy wpływów. Dla nich wszystkich największym zagrożeniem jest prawdziwie niezależny ruch i niezależni obywatele a tym bardziej patrioci dlatego niszczą takie. Ale
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.