zdjęcie Autora

11 kwietnia 2014

Wojciech Jóźwiak

Sprawa Brendana Eicha, agresywne mniejszości i krzywda jako broń
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Brendan Eich jest Amerykaninem, ma 53 lata, jest informatykiem i w swojej dziedzinie jednym z najbardziej zasłużonych, ponieważ stworzył język programowania JavaScript (w 1995 r.), który od wielu lat jest w każdym komputerze i realizowany jest na (prawie) każdej stronie internetowej, również na tej stronie, którą teraz czytasz. Od 2003 roku pracował w Fundacji Mozilla, której głównym produktem jest przeglądarka Mozilla Firefox, w której być może wyświetlasz tę stronę. (Firefoxa używa ponad 60% polskich internautów.) Eich był głównym technologiem i członkiem zarządu Fundacji Mozilla. Do produkcji Firefoxa i kilku innych programów Fundacja Mozilla założyła firmę-córkę, Mozilla Corporation...

... 24 marca b.r. (2014) Eich został naczelnym dyrektorem Mozilla Corporation. Dziesięć dni później, 3 kwietnia b.r. zrezygnował z tego stanowiska, a na swoim blogu napisał, że w ogóle opuszcza Mozillę. Dlaczego?

– Ponieważ, jak pisze angielska Wikipedia, „niektórzy aktywiści homoseksualni wezwali do bojkotu tej firmy” (some LGBT activists called for a boycott of the company). Dlaczego? Ponieważ w roku 2008 Eich darował tysiąc dolarów na wsparcie kampanii na rzecz przegłosowania w stanie Kalifornia poprawki do tamtejszej konstytucji, która (to poprawka) definiowała małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety – i automatycznie delegalizowała zawarte gdzie indziej małżeństwa jednopłciowe. (Poprawka ta została przyjęta małą przewagą głosów, po czym obalona przez Sąd Najwyższy USA.)

Eich
Brendan Eich. Ze strony theblot.com

Ale fakt poparcia przez Eicha pro-heteroseksualnej poprawki okazał się plamą kasującą go jako człowieka, obywatela i fachowca. Homoseksualne lobby doprowadziło do jego odejścia. Po szczegóły odsyłam do artykułu Tomasza Popielarczyka pt. „Najpierw odchodzi połowa zarządu, a teraz CEO. Nad Mozillą gromadzą się czarne chmury?” – w serwisie Antyweb. Kilka fragmentów z tamtego tekstu, wygrubienia moje:

Nowy CEO [dyr. naczelny, Brendan Eich] już od samego początku budził kontrowersje. Przyczyną takiego stanu rzeczy było finansowe wsparcie w przeszłości inicjatywy obywatelskiej „Propostion 8″, która miała zapobiec małżeństwom homoseksualnym w Kalifornii. /.../
Sprzeciw wyrażano głównie za pośrednictwem serwisów społecznościowych, choć z pewnością nie była to jedyna forma walki z nowym dyrektorem generalnym. Trudno powiedzieć, w jaki sposób informacje o przeszłości nowego CEO ujrzały światło dzienne. Fala jednak ruszyła, co odbiło się również na kontaktach biznesowych fundacji. Studio Rarebit wycofało wszystkie swoje aplikacje ze sklepu Mozilla Marketplace. Jego prezes oświadczył natomiast, że nie będą wspierać fundacji, która nie tylko nie pozbyła się kogoś o takich poglądach ze swoich szeregów, ale jeszcze wybrała na dyrektora generalnego.
Krótko potem przerzedzony został również zarząd fundacji. Opuściło go trzech spośród sześciu członków /.../. Doniesienia Wall Street Journall wskazywały jednoznacznie na protest wobec poglądów nowego CEO.
W komunikacie przygotowanym przez współzałożycielkę Mozilli, Mitchell Baker, oświadczono, że decyzję tę Eich podjął samodzielnie. Baker zapewnia jednocześnie, że fundacja wspiera otwartość oraz różnorodność, a także jest otwarta na wszystkich pracowników, bez względu na ich poglądy, wiek, płeć, język, orientację seksualną, pochodzenie geograficzne czy religię. Założycielka fundacji przeprosiła za zbyt wolną reakcję w całej sprawie i przyznała, że popełniony został duży błąd. Można na tej podstawie spekulować, że zarząd miał swój udział w rezygnacji Eicha /.../.

I dalej napisał Tomasz Popielarczyk:

[Należy] zapytać, czym tak naprawdę jest tolerancja. Odnoszę bowiem wrażenie, że w tym wypadku działa ona tylko w jedną stronę – wobec osób homoseksualnych. Tymczasem nie obowiązuje już, jeśli chodzi o konserwatystów i katolików. [Eich jest katolikiem - WJ] To samo tyczy się komunikatu opublikowanego przez Baker. Mozilla jest otwarta na wszystkich, fakt. Chciałoby się jednak tutaj dodać: ale lepiej trzymaj się od niej z daleka, jeżeli masz tradycyjne poglądy na małżeństwo /.../.Nagonka, której ofiarą padł Eich jest przejawem ogromnej hipokryzji.

Polecam też opis tej historii w Rzeczypospolitej: „Geje nie chcą Firefoksa” (2 kwietnia) i „Mozilla ulega presji gejów. Prezes rezygnuje” (4 kwietnia), i w serwisach komputerowych: „Brendan Eich zrezygnował ze stanowiska szefa Mozilli” (4 kwietnia, pclab.pl), „Kontrowersje wygrały – Brendan Eich ustępuje ze stanowiska prezesa Mozilli” (3 kwietnia, www.spidersweb.pl).

Sprawa jest przykra i dotyczy nie tylko przemysłu informatycznego i nie tylko Ameryki, choćby dlatego, że polityczne i obyczajowe prądy i mody idą ze Stanów. Akurat to, że jedną ze stron są homoseksualiści lub „homoseksualne lobby” czy tacyż „aktywiści”, nie jest w tym najważniejsze. Oni są tylko szczególnym przypadkiem, egzemplifikacją zjawiska ogólniejszego. Które polega na tym, że jakaś grupa w społeczeństwie uważa się za pokrzywdzoną, a dla usunięcia, wyrównania czy skompensowania swoich krzywd domaga się nie tylko równości, ale i przywilejów, kiedy zaś uzyska je w jakimś stopniu, zaczyna dominować, narzucać korzystny dla siebie dyskurs, ustanawiać własne zasady – kosztem reszty.

Podobnie zachowującą się grupą w krajach Zachodu są muzułmanie lub jak kto woli, „islamiści”. Wyrzucenie Eicha skutkiem klątwy lub fatwy, jaką obłożyli go „aktywiści LGBT” bardzo przypomina fatwę czyli wyrok śmierci, jaki na Salmana Rushdie'ego wydał w 1989 r ajatollah Chomeini.

Cytowany przeze mnie wyżej autor z Antywebu słusznie zauważył, że tolerancja, której domagają się dla siebie takie agresywne mniejszości, ma działać tylko w jedną stronę. Większość społeczeństwa ma być (musi być!) tolerancyjna wobec mniejszości homoseksualnej lub muzułmańskiej, ale ci, którzy krytykują jednych lub drugich, już na tolerancję liczyć nie mogą! Oczywiście, logika powiada, ze taka jednokierunkowa tolerancja żadną tolerancją nie jest.

Agresywne uprzywilejowane mniejszości rozkładają demokratyczny porządek i społeczne współżycie oparte na wzajemnym zaufaniu. Ale to już długa i osobna historia.

4 kwietnia napisałem w swoim Facebooku, cytuję:

Skandal! Precz z terrorem odchyleńców.
Oj, bo stracę sympatię do USA i zacznę skłaniać się ku Putinowi.
Mozilla ulega presji gejów. Prezes rezygnuje

Notkę – jak chyba widać? – sporządziłem w stylu groteskowego przerysowania. Ale w dyskusji pod tym wpisem okazało się, że nie wszyscy poznali się na tej satyrze. Pojawiło się podejrzenie, że oto „walczę z cieniem”, co sugeruje, że ktoś, kto „ma nie dość entuzjastyczny stosunek” do homoseksualistów i ich aktywistów, sam musi mieć „homoseksualny cień” czyli być „ukrytym homoseksualistą”. Zapewniam autorkę tej erystycznej figury, że nie jestem :) Jeden z moich FB-znajomych (już były) oświadczył, że z powodu tego wpisu kończy e-znajomość ze mną. – Gratuluję „wrażliwości”! Pojawił się też w tamtej dyskusji głos, że homoseksualiści „byli totalnie sterroryzowani przez wieki”. Tylko, pytam, czy to usprawiedliwia ich, że teraz „terroryzują” innych? Oraz, co zauważyłem tam, „ciekawe, KTO z nich żył przez WIEKI?” A przede wszystkim, dyskutanci zadźwięczeli jak nożyce, gdy się w stół uderzy, na hasło „geje” i jego równoznaczniki, a nie zauważono, że sprawa jest dużo ogólniejsza i nie (tylko) o biednych gejów w tym chodzi. A o co? – o WŁADZĘ, w walce o którą imane są różne środki, wśród nich wymuszanie swoimi krzywdami.


Komentarze

[foto]
1. Tak bywa :/ Mnie...Michał Mazur • 2014-04-12

Tak bywa :/ 
Mnie tam nie przeszkadza czyjaś wiara lub orientacja seksualna, ale nie zamierzam tolerować wymuszanie czegokolwiek przez takie "agresywne mniejszości".

Przekorna góralska natura dostrzega w tym jednak pewien "śpas". A może by tak wyjechać za granicę i mówić że jestem gejem albo muzułmaninem (a do tego najlepiej aktywistą swojej "małej społeczności"). Nawet jak będę beznadziejnym pracownikiem to nie zwolnią mnie z roboty - jak w komedii pt. "Plotka".

A potem napisać humorystyczną książkę o śmiesznych, tchórzliwych ludziach spętanych dogmatami współczesności. Albo scenariusz następnej komedii :)
2. Nie dziwi mnie to co robią wesołkowieNN#7909 • 2014-04-12

W całej sprawie nie dziwi mnie to co robią wesołkowie, a raczej ich aktywiści. Dziwi mnie natomiast to, że prezes mozilli tak łatwo ustąpił. Niestety od kilkunastu lat toczy się wojna informacyjna, która przypomina to co opisywał Jurij Bezmienow. W tej wojnie każda słabość jest odczytywana na niekorzyść, pojęcie honoru nie istnieje. To jest prawdziwa tragedia, która uniemożliwia debatę nad prawdziwymi problemami, ponieważ na bieżąco trzeba rozwiązywać tysiące konfliktów o podstawowe wartości.

Ponieważ od lat interesuje mnie alchemia, a kiedyś też interesowała mnie astrologia, zastanawiam się zawsze na ile moje zainteresowania są moją własną potrzebą serca, a na ile są wynikiem wytrwałej propagandy. Jednym z celów sowieckiej wojny ideologicznej było przecież zniszczenie i ośmieszenie religii panującej. PRL popierał mniejszości wyznaniowe; popierał też wszystko obojętnie co, aby tylko ludzie nie działali w opozycji - na przykład naturyzm (przypominam czasopismo VETO, które czytałem z  wypiekami na twarzy jako nastolatek ;-)  ).

Jako historyk XVII wieku zastanawiam się też nad rolą renesansu w I RP. Narracja historiografii opisuje renesans jako złoty wiek, ale faktycznie złoty wiek to był za Jagiełły. Druga faza złotego wieku nastąpiła po unii lubelskiej - takie jest moje zdanie - gdy społeczeństwo litewskie dopuszczone do wielu praw i wzmocnione przez poczucie wielkiej wspólnoty wpadło w pewnego rodzaju entuzjazm twórczy. Efektem było m. in. odzyskanie Smoleńska (to miasto jest kluczowe w  historii Intermarium i ostatnia rocznica nie daje nam o tym zapomnieć). Schyłek tego drugiego złotego wieku (wieku srebrnego - jak nazywała go szlachta) nastapił pod koniec panowania Władysława IV konfliktem w sprawie miasta Trubeck (pisałem o tym w tekście scylla trubecka).

Wracając jednak do wieku XVI: czy wprowadzenie takiej liczby nowych wiar i wiarek (jak je wtedy nazywano) sprzyjało sile państwa? Mam wątpliwości. Niemniej jednak konfederacja warszawska ustanowiła trwały pokój wyznaniowy. I co było dalej? Ano dalej następuje inwazja ideologiczna kontrreformacji, która jednak posuwa się o wiele za daleko. Konfederacja warszawska jest stopniowo okrajana, co zdaniem ówczesnych ludzi ma doprowadzić do wi
3. c. d.NN#7909 • 2014-04-12

Konfederacja warszawska jest stopniowo okrajana, co zdaniem ówczesnych ludzi ma doprowadzić do wiekszej zgody na sejmach. W XVIII wieku społeczeństwo staje się właściwie jednowyznaniowe - wliczając w to unitów. Jednocześnie jednak sejmy są regularnie zrywane. Wynikałoby więc z tego, że dokonała się na państwo jakaś inwazja ideologiczna i to wielopoziomowa, w dziedzinie religii, ale i prawa. Ciężko mi rzecz rozwinąć w komentarzu, ale warto to przemyśleć.
[foto]
4. Nieźle. Nie wiedziałem...Michał Mazur • 2014-04-12

Nieźle. Nie wiedziałem że już w PRL byli naturyści, ani tym bardziej że mieli swoje czasopismo :)

O tolerancji w XVI-XVIII w. pisałem parę lat temu pracę licencjacką. Może nie było to wielkie dzieło, ale chciałem w niej zwrócić uwagę na kwestie ekonomiczne, społeczne i zw. z polityką zagraniczą. Trochę w myśl zasady "byt określa świadomość" - generalnie nadal uważam, iż to takie czynniki warunkują rozwój postaw tolerancyjnych
[foto]
5. Nauka na cudzych błędachAdrian Leszczyński • 2014-04-12

Powyższy artykuł jest wskazówką, aby wszelkie faszystowskie ruchy zwalczać w zarodku. Do takich ruchów zaliczam też wojujących szaleńców z LGBT. To wyjątkowo bezczelni i nietolerancyjni osobnicy. Na szczęście w Polsce, mimo usilnej ich promocji ze strony głównych mediów, mają oni znikome poparcie. To samo tyczy się partii, która ich poglądy wzięła na swe sztandary. Partia Palikota i spółki waha się na granicy progu wyborczego. I słusznie! I oby tego progu nie przekroczyła. Człowiek mądry uczy się na cudzych błędach. Uczmy się zatem na błędach Amerykanów i Zachodnich Europejczyków, którzy pozwolili wojującym, głośnym i bezczelnym mniejszościom wejść na głowę.
[foto]
6. AlterseksualiściWojciech Jóźwiak • 2014-04-12

Wymyśliłem słowo, które zastępuje niewygodny i angielski skrót LGBT.
Jak w tytule: Alterseksualiści.
7. Naturyści oczywiście byli w PRLNN#7909 • 2014-04-12

Naturyści oczywiście byli w PRL i to o wiele wcześniej, niż w l. 80. W latach 90. to już był schyłek. Czasopismo VETO było "magazynem konsumentów". Faktycznie było tam sporo tematyki rozrywkowej, a na ostatniej stronie opowiadania erotyczne.
Na przełomie PRL i III RP pojawiło się czasopismo Natura-Naturyzm (dostępne w internecie). Organizowano wybory miss natura itp. - filmy dostępne na daily motion. Zarejestrowany jest tam jakiś kawałek historii schyłkowego PRL, w sumie niewinnego eko-erotyzmu w porównaniu do tego co jest dzisiaj... Mam dziwny sentyment do tej plażowej, leniwej, wakacyjnej, nieco zmysłowej atmosfery... ;-) Dzisiaj taka atmosfera panuje już chyba tylko w Krakowie... no ale to szczególne miasto.
8. Do: Rex VandalorumNN#6018 • 2014-04-12

Przyjmijmy, że jestem lesbijką.

Czy kiedykolwiek znalazłeś się z sytuacji, gdy byłeś w zdecydowanej mniejszości?

Skoro tu jesteś, zakładam, ciekawy-ś różnych przejawów świata w sobie i poza sobą. Proponuję proste doświadczenie. Ubierz się w żółciutką jak słońce koszulę, kolegę, brata, współpracownika w jasnozieloną, włosy dobrze nażelujcie, złapcie się za dłonie i idźcie razem na spacer starając się przedstawiać sobą stereotyp homoseksualistów. Nie róbcie tego zbyt natarczywie. Na własnej skórze przekonasz się jak to jest należeć do "agresywnej mniejszości".
Czy bezczelność i nietolerancyjność są wyznacznikami ruchów faszystowskich? Niekoniecznie. Zależy jak się przejawiają.

cd w notce adresowanej do Wojtka

9. Z pozdrowieniami dlaNN#6018 • 2014-04-13

"żeńskiego pierwiastka" w mężczyznach.

Wojtek, Twoja notka na FB zostanie odczytana (lub nie) "w stylu groteskowego przerysowania" jedynie przez osoby, które Ciebie bardzo dobrze znają. Dla mnie ta krótka notka, bez nakreślenia szczegółowo o co chodzi, takich znamion nie nosi, więc nie dziwi oburzenie niektórych czytelników.
Podejrzenie o walkę z Cieniem jest podręcznym argumentem w takich przypadkach. Oczywiście adresat z reguły się nie przyznaje; dlaczego mam wrażenie, że częściej dotyczy to mężczyzn? Z faktu bycia w rzeczywistości osobą heteroseksualną nie wynika nic istotnego poza tym, że nią jesteś, czy się czujesz, uważasz (do wyboru). To bez znaczenia. Znaczenie natomiast ma, dla mnie przynajmniej, wyraźne podkreślanie i sytuowanie się PO TEJ STRONIE. Tu ja heteroseksualny, tam oni, agresywna homoseksualna mniejszość nas terroryzująca.
Sprowadzenie wszystkich homoseksualistów do jednego mianownika z grupą przedstawionych wyżej hiperaktywnych działaczy LGBT, bo tak się jakoś ten Twój tekst czyta, jest sporym nadużyciem. Postulowałabym wyboldować słowo TOLERANCJA, a nie zlepek - "agresywna mniejszość" sugerujący odbiorcy, wręcz narzucający taki a nie inny odbiór wszystkich mniejszości w ogóle.
Możliwe, że niektórym osobom o orientacji homoseksualnej marzy się władza, lecz czy nie dotyczy to także heteryków? Czy orientacja ma z dążeniem do władzy aż tyle wspólnego?
Jaki procent przedstawicieli mniejszości, jakiejkolwiek, wykorzystuje swój status?
10. pozdrawiam wszystkich czytelników TarakiNN#8111 • 2014-04-13

Bo to moja pierwsza aktywność tutaj, chociaż czytam Tarakę od jakiegoś czasu. Co do meritum - moje liberalne ja ma z tym problem. Z jednej strony nie mam nic przeciwko związkom homo, z drugiej przeciwko wyrażaniu swoich poglądów jak to zrobił ten CEO. Czy przekroczył granicę to indywidualna ocena, wg mnie nie. Nie zrobił nic niezgodnego z prawem i ogólnie pojmowanymi zasadami przyzwoitości. 
Ale czy taka osoba powinna być szefem organizacji wpływającej na kawał świata? Nie używam Mozilli, więc pozostawiam do rozważenie jej użytkownikom :)

 
[foto]
11. Ewo, nie ma związku!Wojciech Jóźwiak • 2014-04-13

Ewo, uważam, że to, że ktoś odczuł przykrość bycia kimś nieakceptowanym (czyli np. alterseksualistą - vulgo LGBT) nie uprawnia go do tego, żeby mścił się na kimś, kto przypomina mu kogoś, kto go nie akceptował.
Akcja wyrzucenia Eicha z posady ma wszelkie cechy ukartowanej, "chóralnej" i nienawistnej zemsty. I uważam, że żadne faktyczne lub urojone krzywdy jakie spotkały alterseksualistów nie usprawiedliwiają ich akcji.
Podobieństwo z fatwą (zaocznym wezwaniem do zabicia) na Salmana Rushdiego jest ścisłe.
Warto też przywołać zaplecze tamtej akcji. M.in.na decyzji zarządu Fundacji Mozilla, żeby pozbyć się Eicha, zaważyła groźba szefów portalu randkowego dla alterseksualistów, że zablokują odbiór ich stron z przeglądarki Mozilla-Firefox. Technicznie jest to możliwe. (Ciekawe że jest możliwe dzięki JavaScriptowi zbudowanemu przez Eicha!) -- Więc groźba była realna. Alterseksualne lobby zagroziło bojkotem i blokadami Firefoxa, co pociągnęłoby zniżkę używania Firefoxa i wypadanie tej przeglądarki z obiegu. Anty-alterseksualne poglądy Eicha okazały się zagrażać całości firmy Mozilla. Pod tak założonym "podwójnym Nelsonem" zarząd Mozilli skapitulował. Alterseksualiści dostali jasny sygnał-naukę: każdego, kogo uznają za wroga, są w stanie zniszczyć.

Jak do tej pory ani w artykule, ani w komentarzach nie pisałem o "politycznej poprawności". Ale na przykładzie sprawy Eicha widać jak ona działa. Narzuca cenzurę i autocenzurę. Po takiej lekcji mało będzie odważnych, który przekażą darowizny na polityczne lub społeczne inicjatywy, które nie podobają się alterseksualistom. Oraz mało będzie odważnych, którzy w ogóle ośmielą się powiedzieć "coś nie tak" o alterseksualistach. Całkiem podobnie, jak mało jest odważnych, którzy mówią i robią "coś nie tak" w związku z muzułmanami. Ci drudzy nie chcą ryzykować byciem zabitymi. Ci pierwsi nie chcą ryzykować ostracyzmem i śmiercią cywilną.
Czy geje od tego będą szczęśliwsi, nie wiem. Na pewno społeczeństwo będzie chore.
[foto]
12. Jeszcze jeden logiczny błądWojciech Jóźwiak • 2014-04-13

Oj, te słowa! W komentarzu Ewy widzę jeszcze jeden i charakterystyczny logiczny błąd, w miejscu:
Możliwe, że niektórym osobom o orientacji homoseksualnej marzy się władza, lecz czy nie dotyczy to także heteryków?
Ewo, nie jest tak, że są "homoseksualiści" z jednej strony i "heterycy" z drugiej strony. Te dwa "człony opozycji" nie są symetryczne, więc nie są członami żadnej opozycji. "Homoseksualiści" są kategorią logicznie nacechowaną. Jako pojęcie występują w opozycji nie do jakichś podobnych im "heteryków", tylko w opozycji do nienacechowanej ogólności, czyli ludzi jako takich i społeczeństwa jako takiego. (Podobnie i przykładowo: jak ludzkość nie dzieli na dwie symetryczne "połowy", mianowicie Mieszkańców Mazowsza i Mieszkańców Nie-Mazowsza. Nie, bo Mazowszanie są nacechowani (w tym zestawieniu) a  wszyscy inni nie są.) Na tej samej zasadzie i przykładowo, ja nie jestem jakimś "heterykiem" - ja jestem człowiekiem nienacechowanym co do seksualnej orientacji.
13. @PrzedmówcaNN#7909 • 2014-04-13

Zgadzam się w 100%.

Dodam jeszcze coś. Marzeniem wrogów demokracji, tych wszystkich tyranów z Moskwy, i skądkolwiek, jest doprowadzić do sytuacji, gdy demokracja będzie podzielona na liczne, zwalczające się mniejszości, a ustanowienie wspólnego konsensualnego działania nie będzie możliwe.

Skutki widać na przykładzie reakcji Zachodu na sytuację Ukrainy. Sto tysięcy gróźb, ostrzeżeń, wyrazów zaniepokojenia i nic poza tym. Zachód jest zdetonowany wewnętrznymi konfliktami i walkami ideologii, które go rozsadzają od środka.
14. @Ewa MotykaNN#7909 • 2014-04-13

Wydaje mi się, że Szanowna Komentatorka w szczególny sposób rozumie "żeński pierwiastek" w mężczyźnie.

Walkę z "cieniem" można zarzucić także Komentatorce. Bo niby dlaczego stereotyp homoseksualisty miałby być ucieleśnieniem jakiejś zdecydowanej mniejszości, gnębionej przez większość? Całe życie jestem w jakiejś zdecydowanej mniejszości, a jednak nie żeluje sobie włosów i nie trzymam się za rękę z jakimkolwiek facetem. Więc dlaczego mam się utożsamiać z przedstawionym przez Szanowną Komentatorkę stereotypem? Dlaczego wesołek ma być moim bohaterem?

jeśli już chodzi o studiowanie męskiej i żeńskiej natury, to mam pytanie do Szanownej Komentatorki: dlaczego świat kiepskich aktorów i mało śmiesznych klownów ma być dla mnie punktem odniesienia?
15. tęczowe KONN#6634 • 2014-04-13

No dobrze. Ale jeżeli przyjmiemy, że ruch LGBT, w zbroi poprawności politycznej, jest instrumentem walki politycznej, lub jest instrumentalizowany do walki politycznej, to jaki płynie z tego dla społeczeństwa wniosek? Żyję w kraju, w którym teoretyczna większość obywateli nie wyobraża sobie wcielenia w życie pozytywnej zasady rozdziału Kościoła od państwa, a stanowienie prawodawstwa przez katolików jest dla nich jednym z podstawowych priorytetów zgodnych z doktryną ich wiary. Jeżeli w parlamencie pojawia się Anna Grodzka, to zaraz potem w odpowiedzi dostajemy Tomasza Adamka i KO w postaci "Krzyśka", którego Bóg stworzył. A tymczasem obok geje wykorzystują możliwość i testując swoją siłę "mszczą" się na wpływowym katoliku...

Ciekawe czy w tej sytuacji ma jakiekolwiek znaczenie perspektywa oddolna, na którą zwraca uwagę Ewa? Czy stanowi faktyczne umocowanie (uzasadnienie) dla procesów, których skutki mamy przed oczami? Tolerujemy mniejszości bez problemu, czy homoseksualizm nadal jest patologicznym odstępstwem od normy? Bo akceptacji dla politycznej walki "agresywnej mniejszości", jak widać, nie ma (jeśli potraktować zjawisko szerzej od przypadku "zemsty"). Skoro więc inicjatywy LGBT to jawna patologizacja życia społecznego, to wypada w tej sytuacji przynajmniej przyjąć, że środowiska LGBT nie doświadczają w społeczeństwie żadnych przejawów dyskryminacji... Sztandar poprawności politycznej gwarantuje niby spektakularne zwycięstwo "patologii", ale czy za chwilę kolejny raz nie spłonie tęcza na warszawskim placu..?
[foto]
16. Błędny termin "mniejszość" czyli ja też dałem się ogłupićWojciech Jóźwiak • 2014-04-13

Niestety, przyznają się do błędu: błędem tym jest to, że w tytule użyłem słowa "mniejszość". I w ten sposób dałem się ogłupić... komu? Totalitarystom używającym języka politycznej poprawności.
Bo w tej grze nie jest istotą sprawy, czy ktoś jest "mniejszością" czy "większością". Ważne jest co innego: kto ustanawia standardy. Kto ustanawia reguły dyskursu. W Ameryce-USA taką grupą ustanawiającą standardy usiłują stać się geje (alterseksualiści, jak ich z szacunkiem wczoraj nazwałem, razem z "L" i "BT"). W Zachodniej Europie taką grupą, oprócz nich są muzułmanie. (I zdaje się czynią to z większym sukcesem od alter-sex.) Obie te agresywne grupy są faktycznie mniejszościami czy też (gdy chodzi o aktywistów) deklarują, że reprezentują mniejszości.
U nas w Polsce taką grupą nie tylko usiłującą ustanawiać i kontrolować standardy są "polityczni katolicy", czyli szefowie KK plus ich nie-kapłańscy stronnicy. Którzy są większością -- a właściwie deklarują, że reprezentują większość. (Taka jest nasza polska specyfika.) Cdn...
[foto]
17. Jak dałem się ogłupić c.d.Wojciech Jóźwiak • 2014-04-13

Teraz, jak rozumiem to, że "dałem się ogłupić". Mechanizm tego ogłupienia lepiej widać i lepiej działa w języku angielskim, skąd to zjawisko przyszło. Po angielsku "mniejszość" to minority. A sens tego słowa jest taki, że minority jest nie tylko mniej liczna, mniej ich jest, ale również, że mniej znaczą, że są gdzieś "w dole" w porównaniu ze średnią, że są słabsi.
Czyli minority należałoby tłumaczyć na polski jako "mniejszość-słabszość".
Tymczasem po polsku "mniejszość" znaczy po prostu to, że pewna grupa jest mniej liczna niż pół. Używający tego słowa muszą specjalnie umówić się, że znaczy to również "słabszość".
Z tego dwuznacznego znaczenia słów "minority" i "mniejszość" bierze się (ogłupiające) przekonanie, że ci, którzy są w mniejszości, muszą być niejako z definicji słabsi, a więc także jakoś pokrzywdzeni, a skoro tak, to należą im się przywileje, które skompensują im ich krzywdy. Wołanie o kompensację krzywd staje się "mieczem" (lub: "kałasznikowem") którym posługują się grupy, chcące zdobyć władzę. Najpierw szczególną władzę nad dyskursem, obyczajem i standardami. Władzę określania tego, co ma być odtąd "normą".

Jak widać, w ogólnym przypadku nie jest ważne, czy taka grupa twierdzi, że reprezentuje jakąś "mniejszość" czy jakąś "większość". Ważne jest, że dąży do monopolu na określanie standardów. Dixi.
[foto]
18. Do Ewy Motyki:Adrian Leszczyński • 2014-04-13

Poniższy cytat Pana Wojciecha bardzo mi się podoba: "Ewo, uważam, że to, że ktoś odczuł przykrość bycia kimś nieakceptowanym (czyli np. alterseksualistą - vulgo LGBT) nie uprawnia go do tego, żeby mścił się na kimś, kto przypomina mu kogoś, kto go nie akceptował".
Nie wiem jak się czuje para homoseksualna w Polsce, wiem jednak co wyprawiają członkowie tych ruchów na świecie. Wiem, że zajadle zwalcza się homoseksualisów, którzy wygrali walkę ze swoją chorobą (tak! chorobą!!!). Zabrania im się głoszenia swoich poglądów, zabrania im się pomocy innym homoseksualistom chcącym żyć normalnie (tak! normalnie!!!). Wiem o procesach wytaczanych księżom (również w Polsce) za to, że tylko czytają to, co napisane jest w biblii. Wiem o naciskach, o groźbach. Napisał o tym zresztą powyżej p. Wojtek. Wiem też o znanych i uwielbianych swego czasu homoseksualistach-pedofilach brutalnie molestujących dzieci. Nazwiska można bez problemu wyszukać w necie. Tego typu "działania" to faszyzm i zwyrodnienie w czystej postaci. Takie rzeczy należy zwalczać i dusić w zarodku. Poza tym, nie wiem czy wiesz Ewo dlaczego związek kobiety i mężczyzny jest prawnie uprzywilejowany. Gdybyś wiedziała i gdybyś znała genezę tego uznania, to być może zrozumiałabyś, że instytucja "małżeństwa" może być tylko dostępna dla związku osób dwóch różnych płci. Osobiście jestem osobą tolerancyjną. Jak ktoś jest gejem, to jego problem, mi to nie przeszkadza. Ale od jakiegoś czasu, jak słyszę że jakiś gej walczy o "prawa dla homo" to już tolerancyjny nie jestem. Bo gej, jak każdy człowiek ma te same prawa i nie jest wskazane, aby oprócz praw miał jeszcze przywileje. Zresztą problem gejów jest za bardzo nagłośniony. Są naprawdę dużo ważniejsze problemy, które dotyczą dużo większego odsetka populacji niż te 1 czy 2% homo. Dlatego kończę tę dyskusję. Zresztą trafiłem tu ze względu na fascynację pochodzenia Słowian, a nie aby rozmawiać o faszystowskich tendencjach wśród ruchów LGTB.  
19. khe khymNN#7909 • 2014-04-13

Tym razem pozwolę sobie nie zgodzić się z p. Wojciechem Jóźwiakiem.

Na wstępie trzeba przyznać rację, że w sposób widoczny katolicy podzieleni są na kilka grup, zarówno pod względem hierarchii, jak poglądów. Nie oznacza to jednak, że można w prosty intelektualnie sposób oddzielić owieczki od ich pasterzy. To znaczy, że ja bym się wystrzegał takiego sposobu rozumowania, gdyż jest on powiedzmy sobie mocno jątrzący, a nikomu korzyści nie przynosi...

Krótko mówiąc, jeśli intelektualnie rozdzielamy hierarchię kościelną od wiernych, to działamy ciut nie fair, moim zdaniem.

Natomiast uważam, że można mieć uzasadnione żale do konkretnych polityków, którzy uważają się za polityczną reprezentację kościoła. Można mieć uzasadnione pretensje do hierarchów, jeśli działają sprzecznie z polską racją stanu. Przykładem jest żenująca wizyta tak zwanego patriarchy Cyryla.
[foto]
20. @Bogdan Zawadzki • 2014-04-13

Demokracja do rządy zorganizowanej mniejszości (która jak zauważył Wojtek wcale nie musi być „słabością”) ..”Mniejszość” może być silniejsza od „większości”, bo o sile nie decyduje masa (działalność mas generuje jedynie wzrost kosztów) ale stopień i sposób zorganizowania, dostęp do i kontrola informacji, finansów, źródeł energii itp. ...

„Mniejszością” byli bolszewicy w Rosji, a to przecież nie jedyny taki przykład…

p.s.

co do tzw. „politycznych katolików” to ich wpływ na ustawodawstwo jest znikomy z wielu powodów. Kościół w Polsce nie mówi jednym głosem w żadnej ważnej sprawie. Nie istnieje żadna „frakcja” szefów KK gdyż środowisko to jest silnie podzielone. Plastrem na tę sytuację jest kult Jana Pawła II, który ma jednoczyć zarówno wyższe jak i niższe duchowieństwo oraz miliony wiernych, ale to niczego nie zmienia. Odkąd Kościół przestał być wyzwaniem dla „Świata” a pogodzony ze nim usiłuje się mu przypodobać stale traci wpływ i znaczenie.

„Mniejszość” homo-seksualna myśląc, że walczy z „KK” neguje to co większość czuje instynktownie..., a mianowicie fakt że pojawiła się na tym świecie przez płodne złączenie tego co męskie z tym co żeńskie ...

p.s.2

[foto]
21. @ cd.Bogdan Zawadzki • 2014-04-13

p.s.2

p.s.2

Żyjemy na świecie, w którym z różnym nasileniem toczy się walka miedzy przeciwnościami, gdzie akcja wywołuje reakcję. To nie przypadek, że na jednym biegunie mamy „alter-seksualistów”, a na drugim „islamistów”. Bo tylko te dwie „mniejszości” mają nieskrywaną ambicję zawalczyć o schedę po cywilizacji łacińskiej… . Ten konflikt jest nie unikniony i będzie się nasilał.


22. tęczowe KONN#7909 • 2014-04-13

Szermowanie pojęciem "Anna Grodzka" nie ma żadnego sensu. Mamy do czynienia z wydmuszką medialną, przy użyciu której tworzy sie w umysłach wrażenie, jakoby to coś było "panią". A jedyny fakt jest taki, że to jest człowiek, który urodził się mężczyzną i z sobie wiadomych powodów postanowił grac role kobiety (pisałem o tym tutaj: http://blog-n-roll.pl/pl/spos%C3%B3b-na-gender-2). Może kiedyś dowiemy się tych powodów, a może nie. W każdym razie traktowanie tego zjawiska poważnie obraża mój zmysł krytyczny.
23. @alchymistaNN#6634 • 2014-04-13

Nie znam "pojęcia" "Anna Grodzka", więc nie mogę nim szermować przez przywołanie przykładu parlamentarzystki Anny Grodzkiej. Obawiam się też, że Twoje bardzo interesujące podejście do "sposobu na gender", czyli "techno - szamanizm" mógłby poważnie obrazić zmysł krytyczny Anny Grodzkiej. Ale kto wie? Może najlepszym sposobem będzie porozmawianie z Anną Grodzką na temat jej "techno - szamanizmu"?

Kiedyś w trakcie pewnego kursu, spotkałem transseksualistę przed operacyjną zmianą płci, na którą zbierał dopiero pieniądze. W Czechach akurat. Na tyle na ile jestem przyzwyczajony do kontaktu z kobietami i ich towarzystwa, mogę powiedzieć, że rozmawiałem z kobietą w męskim jeszcze ciele, choć bardzo już wydelikaconym zarówno fizyczną zmianą, jak i sposobem bycia. Jakoś nie żałuję tego, że nie przyszło mi do głowy poruszyć w trakcie rozmowy tematu jej  "techno - szamanizmu", lub na przykład kategorycznie stwierdzić, żeby łapała balans dla swojej roli w alchemicznej wiedzy o androgynie...

Powodzenia więc w dialogu z Anną Grodzką...
24. @diwradNN#7909 • 2014-04-13

Dialogu można nie chciec, ale być do niego zmuszonym ;-) Oglądam teraz bójkę między rosyjskimi dywersantami a prawym sektorem w Zaporożu (hromadske.tv) i coś czuję, że u nas będzie podobnie... Choć ja do bójek się nie nadaję, wybaczcie.

Z każdym można negocjować, jeśli są podstawy do dialogu - inne, niż tylko policja i przepisy prawa. Wspólne wartości, inaczej mówiąc. Nie widze tych wspólnych wartości z człowiekiem o pseudonimie Anna Grodzka.

Androgyne w alchemii jest znakiem jedności przeciwieństw, ale oczywiście, nie sa to przeciwieństwa logiczne albo ideologiczne. ;-) Tak samo jak jang i jing to nie jest 0 i 1...
[foto]
25. Tozabawne, że najdłuższą,...Radek Ziemic • 2014-04-14

To zabawne, że najdłuższą, albo jedną z najdłuższych dyskusji w Tarace wywołała sprawa „homoterroryzmu”, czyli, w tym przypadku, zwolnienia szefa Mozilli z powodu jego homofobicznych poglądów (a właściwie działań). Zabawne jest i to, że bierze w niej udział jedna tylko kobieta i sześciu mężczyzn (tożsamości jednej osoby nie udało mi się ustalić). 

Zwolnienie z pracy prezesa Mozilli dużo bardziej niż sprawę Rushdiego przypomina zwalnianie z pracy w szkole homoseksualistów (niekiedy zresztą bez podania przyczyn lub podania innej). O dziwo, z tego powodu nikt jakoś nie protestuje, nie dyskutuje się o tym w Tarace, nikt nie mówi o zemście czy niesprawiedliwości. Porównanie do sprawy Rushdiego jest, moim zdaniem, zatraceniem zmysłu proporcji, także i dlatego, że Brendana Eicha nikt jednak nie chce zabić.

Co więcej, takich zwolnień (nauczycieli alterseksualnych (ładne słowo)) dokonuje nie jakaś nienacechowana seksualnie grupa (już choćby dlatego, że aseksualność jest formą seksualności, jak zbiór pusty jest zbiorem, a tzw. brak tytułu tytułem zerowym). Dokonują jej heteroseksualiści. Jeśli chcemy skomplikować sprawę, to możemy dodać, że niekiedy mogą to być ukrywający się alterseksualiści, którzy w heteryckiej nadgorliwości skrywają swą odmienność (tak jak przed wojną zdarzali się antysemiccy publicyści pochodzenia żydowskiego; zresztą, może po wojnie też, kto wie), ale nawet wtedy robią to w imieniu  heteroNORMATYWNEJ większości. Nie twierdzę, że tego gościa od Javy należało zaraz zwalniać, ale jakoś jego los niespecjalnie mnie porusza. Twierdzenie jednak, że jakieś homoseksulane lobby prześladuje „normalnych” jest przesadą po pierwsze dlatego, że to lobby nie jest lobby jedynie homoseksualnym (możemy przecież wyobrazić sobie heteryka, żonatego, wiernego, dzieciatego, który nie ma nic przeciwko małżeństwom jednopłciowym). (Warto by się w ogóle zastanowić nad tą niechęcią).

[foto]
26. c.d. NieRadek Ziemic • 2014-04-14

A WIĘC CIĄG DALSZY: Po drugie – przyjmując szerszą perspektywę, można powiedzieć, że od około 150 lat dokonują się w kulturze europejskiej antypatriarchalne  zmiany, których skutkiem są – prawa kobiet (w niektórych krajach, na przykład we Francji, pełnię praw kobiety uzyskały dopiero w roku 1974), prawa dzieci (1989!), prawa mniejszości narodowych, prawo pracy i emancypowanie się robotników w XIX i pierwszej połowie XX wieku). Alterseksualiści (czy tzw. stara panna i stary kawaler są alterseksualistami? Bykowe, czyli podatek od bezdzietności i bezżenności zlikwidowano w Polsce w 1973 roku! I w przypadku bezdzietnych niesłusznie!), a więc alterseksualiści są jedną z ostatnich grup, oficjalnie prześladowanych, uznawanych za gorsze bez podania wyraźnego kryterium, dodam, pewnie naiwnie: kryterium RACJONALNEGO. I słówko do Rexa Vandalorum (nomen omen), który tak napisał do Ewy Motyki: „Poza tym, nie wiem czy wiesz Ewo dlaczego związek kobiety i mężczyzny jest prawnie uprzywilejowany.” Odpowiedź jest banalnie prosta – bo tak ustaliła heteronormatywna większość, uznawszy, że jedyną formą sankcjonowanego prawnie związku intymnego, będzie związek heteroseksualny, wykluczając z tego alterseksualistów. Zasada jest ta sama, co w przypadku uznania czarnoskórych lub Żydów za „podludzi”, żydów czy inne wyznania za pogan itd. Decyduje siła, władza, nic więcej. W sumie to dość smutne. Ale jak pokazują wolne, bo wolne zmiany obyczajów, nawet w naszym kraju, jest nadzieja na lepsze. I jeszcze słówko do Rexa: używanie przez Ciebie słowa faszyzm jest moim zdaniem poważnym nadużyciem, zwrócę jednak uwagę na to, że tak faszyzm, jak i komunizm, były zarówno patriarchalne (choć już tylko w laickim sensie), jak i homofobiczne.
27. SceptykuNN#7909 • 2014-04-14

To co wywołuje emocje, budzi największe dyskusje. Sceptycy domagają się, aby przekonano ich racjonalnymi argumentami i OK. Rzecz w tym, że cały Twój wywód opiera się na przewadze oczywistości. To znaczy uzasadnia się sam przez się i w efekcie nie da się z nim dyskutować.

Twoje dowodzenie jest takie: ponieważ świat się zmienia i nic się na to nie poradzi, to lepiej się pogodzić z tym co nieuniknione, a w dodatku to, co nieuniknione jest przecież fajne i dobre, więc nie ma sensu stawiać oporu. To taki intelektualny pavulon, że się odwołam do skrajności. "Ofiara" Twojego wywodu ma się miotać w sieci Twoich "niezbijalnych argumentów" i "historycznej konieczności". Ale to już było. Nazywamy to terminem marksizm-lesbianizm ;-)

Używasz słów, które ustawiają Twojego rozmówcę w roli "wroga klasowego". Piszesz o postawach "patriarchalnych", "homofobicznych", o "heterykach", porównujesz normalność do rasizmu. To są epitety, nie argumenty. Jak wobec tego mam Cię przekonywać?
28. @sceptykNN#6634 • 2014-04-14

Widzisz, stary, nie tylko nie wyczułeś liczby znaków, ale w dodatku nie wyczuwasz wrażliwości "Partyzantów Wolności", za którymi stoi Prawda i tym samym dołączasz do grona terrorystów. Żeby ułatwić Ci zrozumienie problemu oraz odzyskanie właściwej perspektywy i proporcji, wkleję cytat z Jerzego Wasiukiewicza z artykułu pt. "Nie dla symbolu dewiantów na Pl...":

"Powiedzmy sobie jasno i dobitnie, nie ma czegoś takiego jak homofobia. Jest dobro i zło. Jeżeli ja nie zgadzam się na zło to znaczy, że mam fobię? Jeżeli uważam za grzech obcowanie mężczyzny z mężczyzną, kobiety z kobietą, człowieka ze zwierzęciem to znaczy, że mam jakąś fobię? A jeżeli nie zgadzam się na kradzież to też mam fobię?

Nie dajmy sobie narzucić tego kłamliwego, lewackiego języka. Tego języka, w którym zmieniane są pojęcia,  w którym niepohamowane pożądanie nazywa się miłością, w którym słowu „tolerancja” nadaje się błędną, kłamliwą definicję, w którym małżeństwami nazywa się „związki”, które nigdy żadnym małżeństwem nie będą, w którym aborcją i eutanazją nazywa się zabijanie ludzi. Oni walczą na wszystkich frontach i w świecie Zachodu odnieśli już niemalże całkowite zwycięstwo, narzucają nam swoje prawa, które są prawami terrorystów, bo te prawa mają za zadanie nas zastraszyć, zamknąć nam usta, przejąć władzę nie tylko nad naszymi ciałami, ale również duszami. Nie możemy się dać zastraszyć."

Nie strasz nas, tylko broń swojego prawa do "homofobii"! Jeszcze nie jest za późno, by ocalić swoją duszę...

PS. I co z tego, że wyrzucają lesbijki ze szkół? To chyba dobrze, skoro upierają się przy gorszeniu dzieci.
29. DiwradNN#6018 • 2014-04-14

Czym dla Ciebie jest dobro? i zło?
30. @Ewa MotykaNN#6634 • 2014-04-14

O to musisz się spytać Jerzego Wasiukiewicza...
31. DiwradNN#7909 • 2014-04-14

intencje dobre, ale forma niezbyt. Cytujesz Wasiukiewicza, a nie każdy musi go lubić - ja na przykład nie przepadam za narodowcami. Nie sądzę, aby p. Jóźwiak chciał doprowadzic tu do powstania czegoś w rodzaju онет.пл z tymi wszystkimi idącymi tam pyskówkami. Obniżmy poziom emocji i starajmy się działać bardziej na poczucie humoru.
[foto]
32. Emocje homoseksualne i grupy uprzywilejowaneWojciech Jóźwiak • 2014-04-14

Drodzy Komentujący,
homoseksualizm zawsze wywoływał duże emocje i to się nie zmieni. (Seks jako taki też wywołuje wielkie emocje i też to się nie zmieni.)
Więc zamiast bić pianę powtarzając w kółko ogólnie znane argumenty, lepiej byłoby odejść parę kroków na dystans i zastanowić się, DLACZEGO homoseksualizm wywołuje takie emocje? (I seks też.)
To był temat nr 1.

Teraz temat nr 2: Jak działają na społeczeństwo -- które ma jakieś tam ogólnie przyjęte europejskie i demokratyczne zasady -- ci, którzy domagają się przywilejów, ponieważ uważają się za reprezentantów (a) "mniejszości", (b) pokrzywdzonej mniejszości? Przypominam, co znaczy "przywilej". Oznacza szczególne uprawnienie, czyli to, że pewna osoba lub grupa osób jest korzystnie dla siebie wyjęta spod ogólnego prawa. Np. posłowie mają przywilej niekaralności.
Uliczni bandyci wyznania muzułmańskiego w paru krajach Europy, np. w Szwecji, wymusili (praktyczny) przywilej polegający na tym, że wolno im wybijać szyby, podpalać domy i samochody, bo policja ich nie pacyfikuje. Sprawa Eicha pokazuje, że aktywiści alterseksualni w USA uzyskali praktyczny przywilej wymuszania wyrzucenia z pracy osób (w tym wybitnych specjalistów) którzy im się nie podobają.
Akurat w tej sprawie to, że stroną czynną byli "geje" nie jest najważniejsze. Ważne jest, że jakaś grupa wywalczyła dla siebie status uprzywilejowany. Uczyniła siebie "świętymi krowami". I na tę sprawę chciałem w moim artykule uczulić.
[foto]
33. Koniec dyskusjiWojciech Jóźwiak • 2014-04-14

Dyskusję zakończyłem, co widać po tym, że nie ma klamki do edytora.
Ostatnie dwa wpisy usunąłem.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)