14 października 2019
Wojciech Jóźwiak
Serial: Auto-promo Taraki 5
Taraka na saturnowo-plutonowym progu: doświadczenie szamańskie
◀ Kto kiedy co czytał w Tarace? Nowa funkcjonalność ◀ ► Poszukiwanie innej tożsamości ►
Dwadzieścia lat temu pisano wiele tekstów pod hasłem „to-i-tamto na progu nowego tysiąclecia”. Tak jakby owo „tysiąclecie” miało coś zmienić. Nie było to prawdą, bo „tysiąclecia” nie istnieją, a na progu stoimy dopiero teraz. Ten próg wyznacza koniunkcja Saturna i Plutona. (Tysiąclecia nie istnieją, ponieważ, primo, nie ma żadnego naturalnego cyklu liczącego 1000 lat, a nasze zamiłowanie do potęg dziesięciu stąd wynika, że mamy 10 palców u dłoni do liczenia; secundo, 2019 lat temu nic przełomowego się nie wydarzyło, co byłoby warte, by od tego lata liczyć. Tertio i nawiasem, tę rachubę lat należałoby nazywać nie „po narodzeniu Chrystusa” ani „anno Domini” ani tchórzliwie „naszej ery”, tylko erą dionizyjską – a to na pamiątkę Dionizego Małego, starożytnego Rumuna, który tę rachubę wymyślił. Koniec dygresji.) Więc skorzystam z okazji, że stoimy na saturnowo-plutonowym progu, kiedy jedna trzydziestokilkuletnia epoka kończy się, a następna zaczyna, i przyjrzę się w tym i w kilku następnych odcinkach, jak na tym progu stoi Taraka.
Kiedyś Taraka przez parę lat nosiła podtytuł lub motto „Astrologia, szamanizm, Słowianie”. Tematy te nie wyczerpywały naszych zainteresowań (i nie wyczerpują teraz), ale jakoś naprowadzają na naszą tematykę. Astrologią na razie nie będę tutaj się zajmować, ponieważ ma się ona dobrze; pod bokiem Taraki wyrósł serwis AstroAkademii, który prosperuje, a nawet miewam pokusę, żeby w ogóle teksty z astrologii wyprowadzić z Taraki i przenieść w domenę AstroAkademii. (Ale na razie tego nie robię.) Szamanizm... Słowianie... Jak teraz mają się te tematy?
Co to znaczy „teraz”? Coś teraz jest jakieś, więc w tym teraz jest odniesienie i porównywanie z jakimś dawniej. Jakieś dawniej jest punktem odniesienia dla teraz. Taraka, pisanie do niej i wydawanie jej, ta zabawa w kreację, była pewnym etapem. Kiedy zaczynałem to robić, wydawanie Taraki nie wydawało mi się wcale czymś najważniejszym, swoje ambicje miałem umieszczone w czymś innym. To był etap mojej dłuższej drogi. Której początek, gdy go szukam, widzę właśnie w okolicach początku obecnej kończącej się saturnowo-plutonowej epoki, czyli około 1983 roku. Przypomnę, co wtedy się działo: w Polsce był stan wojenny, stopniowo luzowany, w USA rządził Reagan, w UK Thatcher, a dokładnie podczas ścisłości koniunkcji Saturna z Plutonem w listopadzie 1982 umarł Breżniew. Przypomnę: rządził Rosją, która wtedy nazywała się inaczej i dziwnie, i była większa, ale mniejsza z tym. Ja wtedy wykonałem kilka życiowych ruchów, których sens polegał na „wyjściu poza”, na (pewnego rodzaju) transgresji i dalej na próbach wygospodarowania sobie pewnych nisz mentalnych i realnych. Co to było, co robiłem wtedy i później, nie miejsce tu pisać, zresztą zapraszam ewentualnych biografów na wywiady-rzeki (i wiem, że nikt na to się nie skusi). W każdym razie tamte lata, środek 1980-tych, kiedy Neptun przeparadował mi przez urodzeniowe medium coeli, widzę jako wyraźne przestawienie zwrotnicy na moich torach. Wtedy zacząłem uczyć się astrologii oraz należeć do kilku kolejnych grup ezoterycznych, medytujących i z alternatywnych religii. Kilka lat później poznałem Davida Thomsona, który to, co robił i co było bardzo podobne do tego, co ja robiłem lub chciałem robić, nazywał szamanizmem i warsztatami szamańskimi. Później zacząłem „to coś” nazywać inaczej: Twardą Ścieżką, chociaż – wszystko się zmienia – dzisiaj ta nazwa brzmi mi zbyt pretensjonalnie, zbyt nadęto.
Czy za progiem, w nowych i zmienionych czasach, da się coś zachować-przechować z tamtego tarakowego szamanizmu? Czy szamańskie inspiracje pozostają ważne-aktualne? (Lub może przeciwnie, płowieją, bledną, ulatniają się, gasną?) Tu wtrącę, że chyba wszyscy chcący przenosić szamanizm taki lub inny do zachodnio-nowoczesnego kontekstu mieli problem z tym zadaniem. Ponieważ, raz, w naszym świecie-kulturze nie ma wypracowanej i przewidzianej roli dla kogoś takiego jak szaman, czyli osoba mająca kontakt z duchami lub sferą niewidzialną , ci zaś, którzy taką umiejętność deklarują, są raczej rozpoznawani jako naciągacze lub chorzy, łatwo więc popaść w konflikt z tym, co przyjęte. Dwa, nie jest jasne, kim właściwie jest szaman i w których kulturach szamani (ci „prawdziwi”) występują ani po czym ich poznać – jakie mają konieczne atrybuty i zdolności. Akurat co do tubylców Północnej Ameryki (skąd głównie przychodzi do nas szamanizm via tamtejsi Biali fascynaci rodzimej-amerykańskiej stariny) etnologowie (w tym najbardziej chyba miarodajny Descola) zgłaszają wiele zastrzeżeń, wskazując, że tam nie ma roli szamana-specjalisty „od duchów”, gdyż kontakt z nimi jest społecznie rozmyty i demokratyczny, więc specjalista, którego chętnie nazywa się szamanem, w tamtych kulturach pełni raczej rolę uzdrowiciela. Dodam tu od siebie, że uzdrawianie jakimiś „wewnętrznymi mocami” nigdy mnie nie interesowało i nijak nie aspirowałem ku temu. Victor Sanchez, doskonale świadomy wyliczonych tu ograniczeń, zaproponował przed laty, żeby w ogóle porzucić (jako z gruntu mylne) wyobrażenie „szamana”, a tym bardziej „zostania szamanem”, i zachodni lub „biały” lub miejski ruch szamański oprzeć na czymś innym, mianowicie na doświadczeniu szamańskim. I to jest (chyba) to! Czym ono jest lub miałoby być, to sprawa na osobną rozprawę i zapewne w dalszym odcinku rozwinę ten temat. Intuicyjnie wiemy, o co chodzi.
Doświadczenie szamańskie różni się od jogicznego, od religijnego, od mistycznego. Nie wymaga też (koniecznie) brania substancji zmieniających stan umysłu i w tym sensie jest szerszą kategorią niż doświadczenie psychodeliczne. Na czym polega, o tym w następnych odcinkach. Ważniejsze jednak jest pytanie: czy zajmowanie się szamanizmem w sensie doświadczeń szamańskich uda się przenieść/przeprowadzić przez obecny saturnowo-plutonowy próg? Czy w nowej zaczynającej się epoce, w nowym obrocie cyklu Saturn-Pluton doświadczenie szamańskie, jako pewna sprawa, będzie w ogóle aktualne? Czy będzie kogokolwiek interesowało oprócz zanikającej populacji osób z innej (poprzedniej) epoki? Lub czy w przychodzących czasach „szamanizmem” i „doświaczeniem szamańskim” zacznie być nazywane coś całkiem innego niż dotąd? Nas zaś, tych poprzednioepocznych, ten nowy sens będzie dziwić, śmieszyć i oburzać?
Jakie czynniki erodujące – na erozję narażające – szamańskie (lub twardościeżkowe) wyobrażenia i pojęcia, mogą zadziałać? Na szczegółowsze wyliczenie potrzebny byłby osobny tekst, na razie wymienię bez silenia się na porządek. Przede wszystkim, katastrofa klimatyczno-środowiskowa, która wymusza przewartościowanie wartości choćby w takich niby banalnych punktach: czy „wolno” palić wielkie ogniska do szałasu potu, skoro z nich idzie emisja CO2? Czy etycznym jest bębnienie do wizji, skoro każdy bęben pochodzi z cierpienia zwierzęcia, które zabito na skórę? Itp. Drugie, kurczenie się wolnej przestrzeni w której możemy odbywać nasze działania. Trzecie, napór niechętnych nam ideologii, co nie jest przypadkową fanaberią tłumów, lecz raczej wynika z kurczowego trzymania się przez ogół dawnych „sposobów” (ways) lub równie histerycznego wracania do nich. Czwarte, napór sztuczności i technologii, transferu techno-przeżywania. Piąte, brak czasu i kasy – tak, jednego i drugiego, co postępuje, chociaż chętnie łudzimy się, że będzie inaczej. Więc, w sumie, niedostatek sprawczości u tych, którzy by chcieli w nowym obrocie cyklu Saturn-Pluton wejść na ścieżkę.
◀ Kto kiedy co czytał w Tarace? Nowa funkcjonalność ◀ ► Poszukiwanie innej tożsamości ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
A. Mainstream (lub establishment) w imieniu którego wypowiadasz się Romanie, dużo bardziej nie wie, kim jest i co robi (kim są i co robią ludzie -- w większości), niż jest w stanie to sobie wyobrazić.
B. Ludzkość nie cofnie się do "epoki kamiennej", ponieważ będzie mieć dosyć stalowego złomu do zbierania i ostrzenia. :)
C. @Radek: Szamanem to się raczej bywa niż jest, a ja jeśli jestem (w jakimś sensie i stopniu) to od dawna urlopowanym. :)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
![[foto]](/author_photo/obraz.jpg)
Duchowość człowieka nie mija, religie w naszym kręgu europejskim się powoli wypalają, ciekawe, co wejdzie w miejsce chrześcijaństwa? Ja wolę szamanizm niż globalizację.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.