02 sierpnia 2016
Wojciech Jóźwiak
Serial: Sny i wizje
Teyatlatta, widziciel śladów
Polana, las w tle, mglisto, jak nad ranem, snują się ślady dymu z wygasłych ognisk, rozglądam się. To trwa dość długo. Bardziej „wiem-że” niż widzę lub słyszę inne osoby, które tu są, pewnie śpią lub wypoczywają, ale raczej nie w namiotach tylko w ziemiankach pod darnią. Teren zielony, ale trochę naruszony przez działania ludzi, którzy tu się zjechali. Patrzę na zegarek i dziwi mnie godzina, jest około 17 po południu. (Teraz gdy sen spisuję, dziwi mnie, skąd na zegarku było pokazane, że jest godz. 5 po południu, a nie rano, skoro świat wyglądał jak wcześnie rano? Tajemnica percepcji w śnie.) Z jednego miejsca słyszę głos (lub „słyszę” czyjeś myśli), ktoś coś mi chce przekazać, poznaję, to Rafał M., który jest w swojej ziemiance, niewidoczny. Idę w górę po lekkiej wyniosłości terenu, mijam miejsca, gdzie wiele się działo niedawno, były warsztaty a może większy zlot, festiwal, podziwiam jak przyroda szybko zaciera ślady ludzkiego grzebania: wykopane doły, ślady palenia ognisk. Widzę wszystko drobiazgowo szczegółowo, z dokładnością do okrucha węgla i liścia trawy.
Jestem już dalej w lesie. Widzę-czuję ślady, a od tych śladów idą widzenia, kto je zostawił, kto tedy przeszedł, kim był, jaka jego historia. Ale to nie całkiem ja jestem tym, który widzi te ślady, bo odbiera je Teyatlatta, wielki widziciel śladów. Widzę ślad silnego człowieka, mężczyzny z zachodniej Europy, który tedy szedł niedawno (podczas tego niedawnego festiwalu) i przyniósł ze sobą swoje bardzo konkretne i zorganizowane plany, prosta droga w przyszłość. Obok kilka śladów podobnych. Ale są inne ślady, rosyjskie. Odbieram taki rosyjski ślad, ślad pewnego Rosjanina, który czuje się pogubiony, chwyta się tego, co najprostsze (gdy spisuje nazwałbym to: potrzeby z dołu piramidy Maslowa), a swoją rzeczywistość odbiera jako coś tymczasowego. Tu myślę (bardziej ja niż Teyatlatta), że to jest bardzo charakterystyczne dla Rosjan: że swoją rzeczywistość polityczną, społeczną traktują jako coś tymczasowego, co w każdej chwili może się zmienić w coś całkiem innego lub przeciwnego, żadnego ugruntowania w tym, a właśnie to poczucie tymczasowości, prowizorki jest ich ugruntowaniem.) Odbieram ślad pewnej kobiety, jej przeszłość: Paryż, Buenos Aires, statek przez ocean, port, otulona w etolę, suknie w kolorze brąz, trzydzieści lat lub lata trzydzieste. Tych śladów było mnóstwo, gęstwina, zapamiętałem tylko tyle. To się działo wzdłuż ścieżki w lesie, kierowałem się z powrotem w stronę tamtego obozowiska. Były przy niej śmieci, kawałki plastikowej folii, nie zbierałem.
(Imię widziciela śladów słyszało się w kilku wariantach, Teyatlatta najprostszy do zapisania. Google nie znają tego słowa/imienia/nazwy.)
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Po kilku dniach sprawdziłem jeszcze raz, czy Teyatlatta zafunkcjonował w Googlach. Okazało się, że na liście wyszukań oprócz Taraki figuruje jeszcze jeden adres strony. (Nie podam go, ponieważ nie chcę go w żaden sposób promować ani łączyć z czymkolwiek naszym.) Okazało się, że ktoś uprawia "framing" czyli przestępstwo polegające na tym, że się przechwytuje do "ramki" (frame) cudzą stronę i obudowuje ją swoimi treściami w tym reklamami. Więc w ten sposób strony Taraki były przechwytywane.
Teyatlatta widziciel śladów wskazał ten ślad!
Przestępstwo zgłosiłem tam, gdzie się je zgłasza. Framing zablokowałem. Bardzo dziękuję wszystkim Przyjaciołom, którzy mi pomogli w obu przeciwdziałaniach.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.