04 stycznia 2017
Joanna Najdowska
Tunele rzeczywistości w psychologii kwantowej
Koncepcja doświadczania życia jako nieustającego aktu tworzenia w tunelach rzeczywistości jest moim zdaniem kluczowa dla najbliższego rozwoju psychologii (zwłaszcza kwantowej). Tunele są według mnie wspólnym mianownikiem nie tylko zmian osobowości, ale wi
To do mnie przemówiło: rozważania Roberta Wilsona na temat tuneli rzeczywistości - przejawiania się zasad fizyki kwantowej w życiu człowieka, jego ego / jaźni / osobowości.
"Jeśli założymy, że dysponujemy rozmaitymi potencjalnymi jaźniami, a nie jedną, monolityczną "istotową jaźnią" filozofii arystotelesowskiej, i każda z tych jaźni zachowuje się jak obserwator stwarzający swój własny tunel rzeczywistości, (...) to możemy wysnuć z tego następujący wniosek: Gdy jakiś czynnik wewnętrzny lub zewnętrzny spowoduje przeskok kwantowy z jednej "jaźni" do innej, zaczynamy odnosić wrażenie, że cały świat wokół nas również się zmienia. (...) Mechanika kwantowa powiada, że elektron posiada inną "esencję" za każdym razem, gdy go mierzymy (lub jeśli mamy wyrażać się ściśle, nie posiada żadnej "esencji"). Do podobnych ustaleń doszła nauka o mózgu. Mary spotkana we wtorek może posiadać inną "jaźń" niż Mary spotkana w poniedziałek".
Robert A. Wilson: Psychologia kwantowa, s. 173.
Robert
Anton Wilson, 1932-2007
Czym są tunele rzeczywistości? Trudno mówić o czymś, co nie weszło jeszcze do kanonu języka naukowego (a przynajmniej ogólnie zrozumiałego). Obrazowo opisałabym to jako coś w rodzaju radia z wieloma kanałami. Radiami są jaźnie danej istoty, a tunele rzeczywistości są kanałami. Przełączam kanały, a na każdym z nich płynie inna muzyka, choć wybrana z dostępnych zbiorów muzycznych, podawane są różne wiadomości, ale dotyczą one tych samych światowych wydarzeń. Wilson używa określeń „jaźń” i "osobowość" w zasadzie zamiennie, ale ja bym te pojęcia rozdzieliła, i radio (przekaźnik) przyrównała do osobowości, a jaźni przydzieliłabym funkcję stacji nadawczej. Dalej można spekulować, czy istnieje jedna istotowa jaźń, która jest radiofonią na danym obszarze, a potem zastanawiać się, co jest nad tą radiofonią – i tak wchodzić w kolejne stopnie złożenia, ale to wykracza poza moje osobiste doświadczenie. W schemacie trójstopniowym tunele rzeczywistości są tym, jak w danym momencie odbieram swoje życie. Jeśli przełączę się na inny kanał (tunel), wówczas życie odbierać będę inaczej - inne będą wiadomości, inna muzyka, inny mój nastrój, co dostrajać mnie będzie do określonych działań. Odbierając dany kanał (będąc w danym tunelu rzeczywistości) nie jest się dostrojonym do innych kanałów. Jednak do poprzedniego kanału mogę wrócić, a potem przełączyć się na kolejny kanał i kolejny – kwantowo, nieprzewidywalnie, choć zapewne istnieje jakiś mechanizm sprawczy, którego „obserwator” wyszukujący kanały nie rozumie.
A teraz garść dywagacji dotyczących tuneli rzeczywistości, na przykładach z życia.
Czym de facto jest osobowość mnoga (o.wieloraka, o.naprzemienna, rozdwojenie jaźni)?
Osobowość mnoga jest opisywana w psychiatrii, a polega na tym, że dana osoba – w realnym świecie występująca pod imieniem np. Anna, nagle pod wpływem konkretnego bodźca staje się Beatą – osobą przejawiającą inne cechy, preferującą inny styl życia, mającą wspomnienia, o których Anna nie ma pojęcia. Konkretna fizyczna osoba może przybierać różne postaci „psychiczne”, których może być wiele.
Każdy z nas ma w sobie wiele osobowości. Symbolicznie mówi się, że w każdym z nas jest święty i prostytutka (albo doktor Jackyll i pan Hyde). W normalnym życiu te osobowości nie są tak spektakularne i funkcjonują ze sobą razem, przenikając się i zmieniając. Pod wpływem określonego bodźca uruchamia się określony program postrzegania siebie, świata, życia, program zachowań, skojarzeń – tunel rzeczywistości, w którym dzieje się to, co jest z tym programem kompatybilne. W hunie mówi się, że „tam gdzie twoja uwaga tam twoja moc”. Jeśli więc twoje myśli krążą wciąż wokół śmierci ukochanego psa, mogą cię drażnić ludzie obcujący ze swoimi zwierzętami, możesz stronić od tras spacerowych, izolować się od świata zewnętrznego - stwarzając tym określone myśli, emocje, reakcje, czyli funkcjonować w określonym tunelu rzeczywistości. Przenosząc uwagę na inne obiekty zmieniamy tunele rzeczywistości. Stara pocztówka z Karpacza może nas przenieść w tunel, w którym dominować będzie radość, wspomnienia przyjaznych ludzi, a świat będziemy postrzegać jako potencjalny plac zabaw. Zapach róż wprowadzić nas może np. w melancholię, a poddając się jej i podążając za wspomnieniami i pragnieniami (łącząc teraźniejszość z przeszłością i projekcją przyszłości), wejdziemy w tunel, w którym ... (dokończenie pozostawiam wyobraźni czytelników). Żyjąc w tym samym świecie fizycznym doświadczamy życia jako projekcji różnych "jaźni". Jeśli jesteśmy świadomi, że po prostu zmieniliśmy tunel (a. nastrój, jaźń, program mentalny itd), wówczas jest to oznaką zdrowia psychicznego. Jeśli natomiast te nastroje-programy władają nami, to jesteśmy psychicznie zaburzeni, albo wręcz chorujemy na rozdwojenie jaźni.
Podczas kontemplacji przekształceń "jaźni-osobowości" pojawiła mi się prosta scenka zbudowana na wielu symbolach:
Murzyn borykał się z problemami psychicznymi, był szary, depresyjny. Jego żona - biała kobieta ubrana w błękitną szatę, kochała go i wspierała, ale nim wciąż władał smutek, wewnętrzne skłębienie i skurcz. Pojawiła się Murzynka ubrana na żółto - kobieta, którą znał od bardzo dawna, i która teraz stała się jego nową żoną. Szepnęła mu coś do ucha, i wówczas ten mężczyzna jakby dotknął wewnętrznie jakiegoś tajemnego źródła (dostroił się do istniejącego w nim źródła) - wypełnił się spokojem i radością, wyprostował się, rozkwitł, a istniejące w nim treści (informacje, które wyglądały jak wpisy w tabeli) uległy natychmiastowemu przekształceniu, nabrały światła i barw. Dokonała się w nim fundamentalna przemiana - stał się "innym" człowiekiem.
R. Wilson wyróżnia cztery podstawowe "osobowości", które zarazem zdają się być, według niego, szczególnego rodzaju układami informacyjnymi tworzącymi się na bazie genetyki, wdruków, warunkowań i uczenia się:
1. układ przetrwania biologicznego - zawierający wdruki i uwarunkowania pochodzące z najwcześniejszego okresu dzieciństwa, którego główną funkcją jest poszukiwanie bezpiecznej przestrzeni oraz unikanie tego, co niebezpieczne lub obce;
2. układ terytorialny - wdrukowywany w dzieciństwie; zajmuje się zdobywaniem terytorium i utrzymywaniem określonego statusu w stadzie ssaków, ludzkiej rodzinie i/lub społeczności;
3. semantyczny układ ujarzmiania czasu – wdrukowywany w okresie, gdy język i pozostałe symbole zaczynają „mieć sens” dla dorastającego dziecka. Układ ten zajmuje się mową, myśleniem (mową wewnętrzną), tworzeniem map i modeli otoczenia;
4. układ społeczno-seksualny - wdrukowywany w okresie dojrzewania, wytwarzający charakterystyczną rolę seksualną oraz „jaźń” umożliwiającą stałe jej odgrywanie.
Poza tymi wyżej opisanymi czterema układami informacyjnymi (osobowościami, jaźniami), które można by określić jako stricte psychologiczne, Wilson zauważa istnienie układów, które nazywa „futurystycznymi”. Rozwijanie ich odegra istotną rolę w naszej dalszej ewolucji. Oto one:
- układ neurosomatyczny – działający w obszarze zjawiska jedności ciała i umysłu;
- układ metaprogramowania – służący przemianom wewnętrznym, wyposażający nas w „wyższą inteligencję”;
- układ morfogenetyczny zawierający „jaźnie” i banki informacji wszystkich żywych istot, związany ze zjawiskiem pamięci zbiorowej, doświadczeń transpersonalnych;
- nielokalny układ kwantowy – jaźń istniejąca poza czasem i przestrzenią, a także poza umysłem i materią.
Koncepcja doświadczania życia jako nieustającego aktu tworzenia w tunelach rzeczywistości jest moim zdaniem kluczowa dla najbliższego rozwoju psychologii. Tunele rzeczywistości to według mnie wspólny mianownik nie tylko zmian osobowości, ale wielu różnych doświadczeń percepcyjnych. Zaryzykuję stwierdzenie, że przeskoki w różne tunele rzeczywistości mają miejsce nie tylko w świecie „realnym”, czyli ziemskim matrixie materialno-emocjonalnym, ale także w innych „osobo-światach”, i także pomiędzy nimi. Ten neologizm „osobo-światów” ukułam na określenie funkcjonowania człowieka nie tylko jako osobnika ludzkiego o różnych, przenikających się osobowościach/jaźniach, ale też przejawiania się jego świadomości w innych wymiarach (światach): we śnie, w obszarze podświadomości, nadświadomości, polu morfogenetycznym, przyczynowym, bardo i wielu wielu innych, których nie sposób ani nazwać ani nawet dostrzec.
I znów garść dywagacji.
Sny
1. Świadome śnienie może być przykładem przechodzenia tuneli rzeczywistości przez różne wymiary-światy (świadome rejestrowanie zjawisk z innego wymiaru), łączenia ich, czerpania informacji, wpływania na wzorce fizycznego życia ziemskiego tworzone w innych wymiarach. Podobnie dzieje się w NLP.
2. Przyglądając się swoim snom, zauważyłam, że w mojej sennej świadomości pojawiają się sekwencje snów, które stanowią jakby odrębny nurt życia. Te sny są ze sobą powiązane, a zarazem nie mają związku z tym, co aktualnie przeżywam na jawie.
Ostatnio śni mi się pewien mój znajomy, który w realnym świecie nie jest obiektem moich westchnień, nie wyzwala we mnie pragnień, ani szczególnych skojarzeń – ot, jeden z wielu znajomych. W pewnym ciągu snów jawi mi się jako mój życiowy partner. Pamiętam zdarzenie, od którego to się zaczęło. W mojej ocenie, w tamtym zdarzeniu nie było nic znaczącego psychologicznie (a na pewno nic, co by kojarzyło się z relacją damsko-męską), a ponadto w tych moich snach nie występują żadne szczególne sytuacje ani emocje – to taki nudny film w odcinkach, który oglądam bez szczególnego zainteresowania. A jednak musiał wystąpić jakiś element, który otworzył ten nowy tunel rzeczywistości (w wymiarze niefizycznym) – przeskok kwantowy. Intryguje mnie, czy nastąpiło wówczas jakieś „rozszczepienie” mojego życia, wytworzenie się dodatkowego nurtu, czy może jest to tunel już istniejący w jakimś złożonym życio-świecie, a teraz tylko dostrzeżony i kontynuowany w jednym z wielu strumieni świadomości.
Odmienne stany świadomości
Innymi tunelami rzeczywistości są odmienne stany świadomości, które pojawiają się pod wpływem różnych czynników. Moje doświadczenia z odmiennymi stanami świadomości skłaniają mnie do przypuszczenia, że każde takie wejście coś w życiu zmienia - analogicznie do sytuacji z fizyki kwantowej, kiedy to obserwator wpływa na przebieg zdarzenia. Obserwującym jest jaźń, która obserwuje samą siebie, ale w jakiś inny sposób niż dzieje się to podczas obserwacji fizycznej.
Psychodeliki i inne substancje psychoaktywne to coś, dzięki czemu można zobaczyć swój umysł (psyche – dusza, umysł, delein – ukazywać, objawiać). Zazwyczaj ukazuje się nam to, czego w zwyczajnym stanie umysłu nie dostrzegamy, a co aktualnie jest dla nas ważne – wchodzimy głębiej we własny umysł, a informacje wydobywają się z jakichś rejonów głęboko ukrytych do rejonów, w których możliwa jest obserwacja i transformacja, co z kolei wpływa na wymiar fizyczny. A więc znów tunel międzywymiarowy.
Różne praktyki rozwoju duchowego (np. diady iluminacji, oddychanie holotropowe, vision quest, ustawienia Hellingera, medytacja transcendentalna) tworzą własne tunele rzeczywistości. Każda metoda umożliwia doświadczenia innego rodzaju, penetrację innych rzeczywistości emicznych.
Przeżycia z pogranicza śmierci, podczas których doświadcza się życia pozafizycznego. Częstym doświadczeniem jest wizja całego dotychczasowego życia jako kalejdoskopu kluczowych życiowych zdarzeń – dziejącego się poza czasem. To wejście w tunel rzeczywistości własnej esencji duchowej.
Deja vu
Tunelami rzeczywistości można by wytłumaczyć mechanizm powstawania deja vu. Z jednego miejsca w czasoprzestrzeni A można dotrzeć do miejsca B różnymi drogami - tunelami. Kiedy te tunele zejdą się w jakikolwiek sposób, następuje spotkanie siebie samego z samym sobą istniejących w różnych tunelach.
Przykładów identyfikacji tuneli rzeczywistości poprzez różne doświadczenia percepcyjne można podać jeszcze wiele.
Te moje obserwacje i rozważania podsumowałabym prostym stwierdzeniem:
Rozgrywanie się życia w wielu tunelach rzeczywistości jest uchwytne, i te tunele osobo-światów zawierają się w sobie i wzajemnie przenikają.
Oznacza to, że zjawisko „W wpływa na W, czyli wszystko wpływa na wszystko” odnosi się zarówno do przestrzeni fizycznej (np. trzepot skrzydeł motyla może poruszyć lód na Antarktydzie), jak i pola myślowego (np. przepływ wiedzy pomiędzy małpami na różnych kontynentach), jak i transgresji w czasie (to co dzieje się dziś wpływa zarówno na jutro jak i na wczoraj, i odwrotnie), jak i transgresji w ciałach strukturalnych (to co dzieje się np. w ciele emocjonalnym wpływa na ciało fizyczne, i odwrotnie), jak i transgresji międzywymiarowej (jak w świadomym śnieniu), jak i ...
W wpływa na W tworząc nieskończone możliwości - tunele rzeczywistości.
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Więc przy okazji nieśmiały apel do Wydawców: Róbcie zapasy książek jako ebooki. Ebookom nakłady się nie wyczerpią!
Robert Anton Wilson umarł w 2007 r.
(I jeszcze uwaga jakby nie na miejscu, bo Zmarłym winniśmy szacunek: Książkę Wilsona przeoczyłem, ponieważ Wilsonów jest strasznie wielu i choć to brzmi głupio, odróżnianie ich wymaga pewnego wysiłku. Np. Hakim Bey też jest Wilson. "The hidden powers" też napisał Wilson, tym razem Ian.)
![[foto]](/author_photo/joanna_najdowska.jpg)
http://sklep.okultura.pl/robert-anton-wilson-psychologia-kwantowa.html
![[foto]](/author_photo/grzegorz.halkiew.jpg.jpg)
![[foto]](/author_photo/grzegorz.halkiew.jpg.jpg)
Pozdrawiam
- "zużycie prądu" - tego zwrotu ludzie przeważnie używają sensownie (jestem elektronikiem)
- "wibracje" - tu już jest wyraźnie gorzej
- "kwantowy" - tu już jest tragicznie -- racja, dziedzina jest trudniejsza niz wtykanie wtyczki do gniazdka, ale jednak czepiam się:
Wg. mnie to słowo rzadko używane jest w celu przekazania sensownego sensu, przeważnie jest to słowo zastępcze, o charakterze:
-- marketingowym (gdyby nie zacofanie naszego katolicko-racjonalistycznego kraju, w stosunku do przodujących anglosasów, to mielibyśmy "KWANTOWE 500", "KWANTOWĄ ZMIANĘ".
-- jego używanie wskazuje na przynależność do grupy - wszyscy w towarzystwie (parapsychologicznym, ezoterycznym itd.) używają tego słowa, to i ja będę używał, choć nie wiem, o co chodzi.. . . .
A sam temat jest bardzo ciekawy, opracowano co najmniej kilkadziesiąt podejść, obszernie to opisano, różnie to ponazywano: Wielorakość Ja, polipsychizm... i jeszcze tylko brakowało "kwantowych tuneli rzeczywistości". Ale może niepotrzebnie się wyzłośliwiam, może książka wnosi coś nowego, a "tunele" są dobrą i świeżą metaforą zjawisk psychicznych, a nie tylko słówkiem marketingowym.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jekyll_i_Hyde._Wielorakie_Ja_we_wsp%C3%B3%C5%82czesnym_%C5%9Bwiecie
![[foto]](/author_photo/grzegorz.halkiew.jpg.jpg)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Wydaje się, że obowiązujący paradygmat nie radzi już sobie z objaśnianiem wielu zjawisk postrzeganych w tunelach rzeczywistości coraz większej liczby ludzi. O tym z kolei pisze Ken Wilber w Krótkiej historii wszystkiego.
Reasumując: to Obserwator kreuje Rzeczywistość.
Teraz to już zupełnie odeszła mi ochota do podejmowania działań, żeby choćby przejrzeć pobieżnie jego dzieło. A temat "wielorakości Ja", "podosobowości" itd. jest bardzo poważny i bardzo ważny. Odkąd zapoznałem się z kilkoma poważnymi teoriami naukowymi i popularnymi opracowaniami tematu, korzystam z tej wiedzy na codzień.
@ Joanna Najdowska -- Dzięki za popularyzację tematu podosobowości (ale nie za popularyzację Wilsona).
![[foto]](/author_photo/joanna_najdowska.jpg)
Przypominam jednak, że meritum artykułu jest koncepcja
tuneli rzeczywistości, a nie osoba Wilsona.
Nota bene koncepcji tuneli
rzeczywistości nie sprowadzałabym tylko do psychologicznych podosobowości – tu bardziej
chodzi o ich strukturalną wielowymiarowość.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/grzegorz.halkiew.jpg.jpg)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/grzegorz.halkiew.jpg.jpg)
Fizyka nazywa to zjawisko „załamaniem funkcji falowej” lub „efektem obserwatora”. Dzięki badaniom naukowym wiemy, że pod wpływem obserwatora następuje specyficzny punkt w czasoprzestrzeni, kiedy wszystkie potencjalne manifestacje obserwowanego elektronu załamują się, przyjmując postać fizycznego zdarzenia. Odkrycie to sprawia, że umysł i materia nie mogą już być uważane za odrębne; są ze sobą nierozerwalnie powiązane, ponieważ umysł subiektywny wywiera wymierny wpływ na obiektywny świat fizyczny.
Na poziomie subatomowym energia reaguje na świadomą uwagę obserwatora i staje się materią, ale kluczową sprawą jest tu określenie "cząstki pojawiają się tylko w rzeczywistości uzgodnionej, czyli w takiej, do której ktoś jest przekonany." Tu nie chodzi o czyjeś subiektywne przekonanie, np osoby wierzącej w cuda. Nie może być sytuacji, gdy jedna osoba jest przekonana, że coś widzi, a inna dowodzić, że tego w tym wskazanym miejscu nie ma. W takim przypadku mowa jest o halucynacjach, którym z tych dwóch osób przynajmniej jedna podlega.
Wspomniane zjawisko rzeczywistości uzgodnionej dotyczy eksperymentów, które biolog kwantowy Vladimir Poponin przeprowadził z Peterem Gariaevem w Rosyjskiej Akademii Nauk. W czasopiśmie, które ukazało się w Stanach Zjednoczonych w 1995 roku, opisali serię eksperymentów wskazujących na to, że ludzkie DNA bezpośrednio wpływa na świat fizyczny poprzez coś, co jest polem energii łączącym je ze sobą. Piszę o tym w Tarace
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Myślę, że rzeczywistość uzgodniona w jakiś sposób ewoluuje dzięki zmianom w naszej świadomości.
![[foto]](/author_photo/grzegorz.halkiew.jpg.jpg)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Jeśli możesz opisać nam językiem naukowym co według Ciebie "stwarza brak możliwości zmieniania rzeczywistości uzgodnionej- mam na myśli bufory czasowe tworzące przestrzeń swojego rodzaju bezwładności wymagającej utrwalenia przekonań" to chętnie przeczytam.
Badania, to tak naprawdę nie poznawanie rzeczywistości, nie kreowanie jej, lecz jej uzasadnienie, uwierzytelnianie. To podstępna gra umysłu nakierowana na przekonanie obserwatora o stałości jego otoczenia. Działanie umysłu jest tak perfidne, że nawet przy ciągłej zmianie zasad działania otoczenia, potrafi przekonać obserwatora, że to stałe zasady gry, że to normalne i, że tak zawsze było.
Oczywiście zasady kreowania rzeczywistości są stałe ale nie w dziedzinie jej poznawania. Zasadą stałą jest zmienność ustawiczna. A postrzeganie upływu czasu jest jedynie złudzeniem. W złudzonym upływie czasu można by powiedzieć, że dzieje się ono właśnie w tej chwili i dotyczy całej przeszłości i przyszłości. Dyskutowanie o chronologii, to zabawa dywagowania o nieistniejącym. Podstępne zajmowanie uwagi obserwatora, angażowanie go po próżnicy, chyba w celu odwrócenia jej od sedna sensu i celu tego działania.
Kluczowym wydaje się więc cel tego mamienia.
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
Wybudziłem się po krótkim śnie i czując, że ponownie nie zasnę, sięgnąłem po Tarakę. Ja po Tarace błądzę, ale jest to błądzenie kwantowe ha! ha! ha! Tzn. jak widzę w tekście "kwantowe" to omijam. Licho mnie podkusiło tym razem, lecz nie żałuję. Nie mając nic do powiedzenia w kwantowym meritum, bardziej reaguję na to, co się między komentującymi dzieje, gdzie, którędy przebiegają napięcia. Jest to lekcja bardzo ciekawa zlożona ze sporej części wiedzy, ale przede wszystkim z przekonań i emocji towarzyszącej "zderzeniom". Najczęściej bywa tak, że w żaden sposób nie można się porozumieć, mówiąc w skrócie, co jest co i mam wrażenie, że każdy przebywa, jak w "Małym Księciu", samotny, na swojej planecie. To dość przygnębiające i smutne. Żeby było jednak do rzeczy, to nie mając klasy Kazika, wrzucę tylko trzy grosze:
1. Grosz pierwszy - dyskusja toczy się moim zdaniem wokół pojęcia "wolnej woli" i "decyzji",
2. Grosz drugi - teoretycy brną w maliny, ale bez nich się nie da :|
3. Grosz trzeci - XI przykazanie mówi "Nie nazywaj" i ten grosz najbardziej mnie przekonuje. Wiadomo, że lepiej napić się wódki, zamiast dywagować o wpływie C2H5OH na organizm ludzki.
Przypowieść (zapożyczona z "Przebudzenia A. de Mello):
Henry, jak się zmieniłeś! Byłeś kiedyś taki wysoki, a teraz jesteś taki niski. Byłeś tak dobrze zbudowany, a stałeś się taki szczupły. Byłeś blondynem, a teraz włosy ci ściemniały. Co się stało, Henry? A Henry odpowiada: – Nie jestem Henry, jestem John.
– Och, i do tego zmieniłeś imię.
Różne mogą być przyczyny samotności. Może tu chodzi o PRAWDĘ? Na tej zasadzie, że "moja prawda jest mojsza od twojej". Nie tylko jedynosłuszne partie, sekty, organizacje, ale i poczciwi indywidualni amatorzy tajemniczych zjawisk - czyli my właśnie, ulegamy pokusie "prawdy najmojszej", wskutek tego skazani jesteśmy na samotność. A w najlepszym (?) razie na fałszywą wspólnotę w "Rodzinie Radia Taraka" (przepraszam za żarcik, jeśli niestosowny).
Autor pisze, co uważa za stosowne, a czytelnik wybiera z tego, co chce, co uważa za ważne, co go interesuje, co rozumie.Wilson napisał książkę, a Joanna Najdowska coś z tego wybrała, jakoś to zinterpretowała.Joanna Najdowska napisała artykuł, a Mirro coś z tego wybrał, jakoś to zrozumiał.
"Koncepcja doświadczania życia jako nieustającego aktu tworzenia w tunelach rzeczywistości jest moim zdaniem kluczowa dla najbliższego rozwoju psychologii"
To, co Autorka tłumaczy tunelami rzeczywistości, zostało już opisane i wytłumaczone na różne sposoby, a niektóre z tych sposobów odpowiadają mi znacznie bardziej, niż te tunele - nie zauważyłem tu niczego, w co tunele wnosiłyby nową jakość.Co jest kluczowe dla najbliższego rozwoju psychologii? Moim zdaniem - usamodzielnienie się, oderwanie się od terroru metody naukowej stosowanej dotychczas w naukach ścisłych. "Nauki ścisłe" mogą być dlatego ścisłe, bo zajmują się układami pozbawionymi świadomości (albo przynajmniej tak się zachowującymi, jakby były jej pozbawione). Fizyka być może doszła już w pobliże granicy tradycyjnej "metody ścisłej" (myślę właśnie o fizyce kwantowej). Ale psychologia zajmuje się czymś trudniej przewidywalnym, niż najbardziej kwantowa z fizyk kwantowych. Wg mnie psychologia niewiele może obecnie zyskać na koncepcjach fizyki kwantowej. Chodzi mi o zysk merytoryczny, a nie o zysk prestiżowy. Zysk prestiżowy oczywiście jest duży, taki
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
Wiadomo, że łatwiej mi czepić się swych poglądów niż przyjmować cudze.
Zawsze poszukuję osób podobnie do mnie myślących i robię to zupełnie bezwiednie.
W rodzinie radia Taraka nie jestem jedynym z moherem na głowie, jest nas tu więcej, tylko pewnie z poczucia taktu (gdy wszedłeś między wrony...) nie wszyscy wyciągają go z szuflady. Ale...tak se żyje na severu, jak śpiewa mój czeski ulubieniec Nohavica:
Po bielskim lesie włóczą się mamuty
Jak ich nie posolisz to są bez smaku
Nie uwierzysz ile to jest roboty,
aby zrobić żurek z mamuciej trąby...
Refrenu nie będę cytował, bo wypadłby dwuznacznie :]
Sens istnienia, wolna wola - rzesze ludzi straciły wiarę w odpowiedzi dawane przez jedynie słuszną religię katolicką (i w ogóle - przez chrześcijaństwo). Religia ta od czasów Kopernika coraz bardziej przegrywa z naukami ścisłymi. Nauki ścisłe stały się współczesną religią, ale gdzie w fizyce było miejsce na wolna wolę i sens życia? Dopiero fizyka kwantowa dała iskierkę nadziei, za pomocą której ludzie ci rozpalili ognisko oczekiwań na nowe, naukowe objawienie prawdziwego sensu życia.Moim zdaniem - nie tędy droga. Obowiązująca metoda naukowa nie potrafi pomóc w znalezieniu odpowiedzi o sens życia, o wartości. Być może rację ma Ken Wilber, że nauki doświadczalne mogłyby się w tym przydać, ale pod warunkiem że wypracują metodę, która będzie umożliwiała także naukowe badanie świata wewnętrznego (doświadczenia intrapsychiczne).
Jeszcze jedno: Niedawno w radiu TOK FM usłyszałem, że popularność rolnictwa organicznego (ekologicznego) jest objawem irracjonalizmu, gdyż nie ma dowodów naukowych na to, że jest ono lepsze.No cóż, uświadomiłem sobie, że jestem irracjonalny, i że jestem z tego dumny. Mam nadzieję, że nie odbiorą mi tytułu "mgr inż" (z czasów PRLu).
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Co jeszcze: prawdziwy szaman

![[foto]](/author_photo/joanna_najdowska.jpg)
To zależy od miejsca, z którego się patrzy. Jeśli patrzymy oczami fizycznymi, to na zewnątrz jest to, co widzimy, a wewnątrz jest to, czego nie widzimy.
Gdy poznajemy świat umysłem=myśleniem, światem zewnętrznym stają się zasady jakimi rządzi się życie, a wewnętrznym nasze programy światopoglądowe, filtry poznawcze. To jest obszar psychologii.
Przechodząc na wymiary coraz to bardziej „bazowe” (czyli pierwotny, elementarny materiał do Kreacji) rzeczywistość postrzegamy jako Jedność, Wszystkość-w-Ruchu w tzw. Pustce. Piszę te pojęcia wielkimi literami, aby oddać ich boski (czyli dla człowieka nie poznawalny w pełni) charakter.
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
p r z y m u s u osiągania zamierzonego celu. Może łatwiej nam je tylko czytać, bo jeszcze nie natrafiliśmy na c o ś mądrzejszego od nas. Wyróżniłem określenie c o ś, by podkreślić bezwiedność odrzucenia możliwości napisania - k o g o ś. Stąd to poczucie wyższości, obce animistom, żyjącym wewnątrz ekosystemu i na jego prawach.
Piszesz, nauki ścisłe stały się religią, ale kto, czy też co, jest w nich ostatnią instancją - bogiem tych nauk?
Wszyscy się zgadzają, że obiekty materialne, np. kamienie istnieją. A nawet jeśli ktoś by temu przeczył, to można go takim kamieniem stuknąć w głowę, to pewnie zmieni zdanie.Ale gdy naukowcy rozbiorą kamień na najmniejsze kawałki,to zostaną im wyłącznie (fizyka kwantowa) - fale prawdopodobieństwa. A te fale - to przecież coś mniej konkretnego od snu, to taka koncepcja myślowa-teoretyczna współczesnej fizyki.
Można udowodnić, że świat wewnętrzny nie istnieje, ale można równie dobrze udowodnić, że świat materialny nie istnieje. Sprawny naukowiec/filozof potrafi udowodnić swój światopogląd, jakikolwiek by miał. (Jeden z polskich naukowców udowodnił istnienie Trójcy Świętej).
Istnieje zgoda, że myśli i sny istnieją. Tzn, że występują, zdarzają się, że myślimy i śnimy. Jako dowód naukowy na poparcie tego powszechnego przekonania służą zapisy aktywności elektrycznej mózgu, fazy REM itp. Ale naukowe próby odszyfrowania treści myśli i snów na podstawie przebiegów elektrycznych są rozpaczliwie bezowocne (gdyby to ode mnie zależało, to grosza bym nie dał na takie badania, mimo iż jestem za znacznym zwiększeniem funduszy na badania naukowe).
Gdyby śnił tylko 1 człowiek na tysiąc, a co gorsza opowiadaliby o swoich snach w sposób podejrzany dla współczenej nauki, to pewnie byłoby dziś naukowo udowodnione, że śnienie nie istnieje, nikt z (poważnych) naukowców na jakieś tam fazy REM nie zwróciłby uwagi, a ludzie ci byliby etykietkowani jako irracjonalni/wariaci/szamani/mistycy (i inne podobne obelgi).
Ken Wilber - swój pomysł opisał w książce "Małżeństwo rozumu z duszą". Nie bardzo go lubię, bo uważam za przemądrzałego, ale ten jego pomysł uważam za ciekawy. Uzasadniając, podaje przykład matematyki, która jest produktem umysłów matematyków, t
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
Bogiem nauk ścisłych jest przekonanie o wystarczalności i nieomylności intelektu. Mam wrażenie, że przyjmuje się, iż aparat matematyczny na obecnym poziomie, pozwala otrzymać odpowiedź na wszystkie pytania - potrzebne są tylko dane. Kiedy je uzyskamy, intelekt je rozpracuje.
Przyglądam się temu bogu i muszę powiedzieć, że z palety bogów, ten jest całkiem niezgorszy. Ma w sobie coś sympatycznego, coś z małego kotka bardziej, niż ćmy lecącej do ognia. Ta radosna determinacja doświadczania - to przyciąga.
Niemniej, bardziej mnie przekonuje mój własny pogląd, że umysł, taki, jaki mamy, w końcu stanie się przeszkodą. Zrozumiemy to jednak dopiero w obliczu bezpośredniego zetknięcia z c z y m ś , co będzie wielokrotnie mądrzejsze od nas - i naprawdę mogę się modlić o to, żeby to c o ś , miało uczucia.
"Solaris" czytałem jako dziecko, chyba wrócę do tej lektury.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.