Niemalże z wypiekami na twarzy (to
oczywiście figura retoryczna) przeczytałem w sobotniej (15 czerwca
2013) Rzeczypospolitej artykuł-wywiad z Agnieszką Kołakowską, polską
filozofką mieszkającą w Paryżu, nic że córką Leszka K., bo
Kołakowskiego miałem i mam za (myślowego) nudziarza i histeryka, za
to przekaz i poglądy Agnieszki Kołakowskiej poruszające i trafiające
niby dzidą w samą manipurę;
więc mam ją od przedwczoraj za swoją nową mistrzynię i od razu
zamówiłem jej książkę pt. „Wojny kultur i inne wojny”.
Ale tu nie o jej diagnozach na temat
wstrzyknięcia islamu w ciało Europy, tylko moje własne ciągi dalsze
wyinspirowane tamtą lekturą.
Bo inny mój ulubiony autor, nieżyjący
już („spóźniony”, late, jak ładnie o takich
mawiają zwięźli Anglicy) Ernest Gellner identyfikował trzy moce walczące – metaforycznie
mówiąc – o duszę Europy, Zachodu i w ogóle ludzkiego gatunku.
Są to wg niego: (1) tradycyjny religijny fundamentalizm, (2)
postmodernistyczny relatywizm kulturowy, (3) oświeceniowy
racjonalizm, który Gellner dodatkowo nazywał „oświeceniowym
racjonalistycznym fundamentalizmem”.
Czyli inaczej:
(1) religijny paradygmat pt. „co
w objawionych Księgach napisane, jest bezwzględnie prawdziwe i bez
dyskusji”;
(2) multikulti czyli „każdy w
swojej kulturze jakąś swoją prawdę ma, a niczego ogólnie prawdziwego
nie ma, i nawet matematycy i fizycy tylko wiodą jakieś swoje umowne
dyskursy”;
(3) światopogląd lub paradygmat
naukowy, czyli „doświadczenie i logika dostarczają pewniejszych
sądów o świecie, niż jakikolwiek inny sposób”.
Gdy w ciało mentalne Zachodu
został wkłuty Islam, powyższe trzy moce zmieniają się
praktycznie w cztery:
(1) Islam
(religijnie-fundamentalistyczny, czyli „1” w sensie
Gellnera)
(2) lewica; słowami Agnieszki
Kołakowskiej: „antyzachodnia, antychrześcijańska,
antykapitalistyczna, antyglobalistyczna politycznie poprawna lewica”
(postmodernistycznie relatywistyczna czyli „2” w sensie
Gellnera)
(3) tradycyjna religijnie
(chrześcijańsko lub judaistycznie) podbudowana konserwatywna prawica,
usiłująca kompromisować się z paradygmatem naukowym („1”
w sensie Gellnera, ale grawitująca ku racjonalizmowi czyli „3”)
- do tego obozu jak się zdaje należy sama Agnieszka Kołakowska
(4) naukowo podbudowany „racjonalny”
agnostycyzm lub ateizm („3” w sensie Gellnera; znany u
nas np. jako Racjonalista.pl)
Dlatego zamieniają się w cztery, gdyż
Islam nie zblokuje się z żadnym z tych trzech, na zachodzie w jakimś
sensie już tradycyjnych, ideowych obozów.
Agnieszka Kołakowska (i wielu innych
prawicowych autorów) widzi obecny proces jako chorobę, w której
zdrowe ciało Europy – tradycyjnie chrześcijańsko-judejsko
prawicowej z tendencją racjonalistycznie naukową – zostało
zainfekowane dwoma destrukcyjnymi wirusami: lewicowym
(socjalistycznym) i islamskim, które z europejską cywilizacją
prowadzą wojnę „na zabij”. (Tu cenny cytat z Autorki:
„Ideologia multikulturalizmu uznaje wszystkie kultury za
równe, poza jedną - judeochrześcijańską, którą chce zniszczyć.”
Ale w innym miejscu zarzuca lewakom również lekceważenie nauk
ścisłych!)
Tytuł wywiadu z Kołakowską brzmi:
„Zachód jest za słaby”. Dwa tytuły obok równie ubolewają:
„Siła Islamu” (pisze Bogusław Chrabota), „Apostazja
Europy” (pisze Alain Finkielkraut). Dwa diaboliczne bieguny
powyższej czwórcy (nr 1 i 2) nacierają. Pod konserwatywną religijnie
umocowaną prawicą (nr 3) chwieją się nogi, jeśli nie wręcz rozstępuje
grunt. Równie dobitnie wyraził to Stanisław Michalkiewicz w artykule „Zapis agonii”. Czwarty biegun (4), naukowo-racjonalistyczny, jest
z istoty tchórzliwy, nikt równania Schrödingera
ani ewolucji Darwina nie zechce bronić piersią krwawą; adherenci tego
poglądu cofać się będą, aż nie mając dokąd, się defenestrują.
Znikąd nadziei? Lub przeciwnie: jest
szansa? Jaka? – Powrót do naszych przodczych kości, do podstaw Europy, tych faktycznych, nie
tych importowanych z Jerozolimy. To byłby PIĄTY biegun, piąty gracz na tej planszy.
Nieśmiało, bo proporcjonalnie do słabego sygnału i małego zasięgu
mojego głosu, sugeruję POGANOM EUROPY, żeby zechcieli się obudzić...
Bo larum,
jak posłuchać, to faktycznie: już grają...
Zwłaszcza do tych wzorów, które były wspólne dla ludów indoeuropejskich.
To w zasadzie jedyna opcja która jeszcze ma jakiś sens! Bo co nam pozostaje? Chyba tylko wyrecytować szachadę, zapuścić brody (mężczyźni) lub założyć burki. Albo zmienić się w Katolistan Walczący. Faktycznie, bardzo indoeuropejskie.
Pozdrawiam i gratuluję zwięzłego, ale jakże treściwego artykułu.
Europa przerabiała już powrót do kości przodków z Hitlerem jako szamanem wojennym upojonym Wotanem. Regresja z nieudanego uniwersalizmu jakim okazało się większość kościołów chrześcijańskich w plemienną mistykę kości i krwi to jeszcze groźniejsze barbarzyństwo. Oczywiście te kościoły i tak były narodowe/plemienne, ale miały też hasła uniwersalne. Catholicos znaczy powszechny i apostoł Paweł głosił: "nie ma tu Żyda, ani Greka". Wiemy, że chrześcijaństwo to zhellenizowany judaizm o ambicjach uniwersalistycznych. Buddyzm też okazał się plemienny, nie będę się rozwodził (Japonia, Sri Lanka, Myanmar). Powstaje jednak nowa religia i jest nią psychologia, szczególnie jungowska i post-jungowska (Hillman) i zorientowana na proces. Z tego wyłania się nowy politeizm. Oby nie był krwawy i uznawał jedna zasadę kosmicznego Prawa, czyli Ładu, bo jak nie to klęska. Prócz tego mamy empatyczny humanizm i prawa człowieka, co wielu wystarcza. Neopoliteiści też powinni go akceptować.
Wiedziałem! Że ktoś zaraz wypomni poganom tego nieszczęsnego Hitlera. Który wszak - nie zapominajmy, nie zapominajmy! - SOCJALISTĄ był z krwi i kości. (A jako socjalista był jerozolimczykiem i czcicielem Apokalipsy.) I jeśli jego dziedzictwo kogoś obciąża, to socjalizm. Który najpierw zaistniał w wersji arymanicznej jako bolszewizm Lenina & Stalina i narodowy socjalizm Hitlera, a potem dokonał wolty i wrócił jako nadopiekuńcze obezwładniające i ubezwłasnowalniające politpoprawne multikulti. Przewartościowanie - Umwertung - zachodnich wartości musi być głębsze niż kiedykolwiek dotąd i do tego zmusza nas konfrontacja z islamem, który jest jerozolimskim apokaliptyzmem konsekwentnym.
("Prawa człowieka" znakomicie służą muzułmanom do wymuszania dla siebie jałmużny i przywilejów w krajach Zach. Europy. Bo to nie są prawa tylko roszczenia. Zobacz zwłaszcza od pktu 22 w górę: Powszechna_Deklaracja_Praw_Człowieka.)
Hitler był narodowym-socjalistą, a raczej narodowym-populistą. Socjalizm czyli społecznictwo od łac. socius - wspólny, złączony, zjednoczony, stowarzyszony, sprzymierzony może mieć rozmaite oblicza. Tarakę też można widzieć jako stowarzyszenie pod czujnym, argusowym okiem doświadczonego przewodnika. Bolszewicy nie byli socjalistami, lecz komunistami, a to coś innego. Wybili przecież socjalistów mienszewików i ustanowili dyktaturę proletariatu a właściwie mafii. To Ty, Wojtku dokonujesz wolty stawiając znak równania między komunizmem a społeczeństwem otwartym, które nazywasz multikulti. To w "Gazecie Polskiej" pisują, że Bruksela to nowa Moskwa etc. To są rządy technokratów, biurokratów i bankierów, ale nie jest to dyktatura typu bolszewickiego. Banki trzeba bojkotować i nie brać kredytów, a eurokratów wychowywać. Islam nie jest jerozolimskim apokaliptyzmem konsekwentnym. Jest to twór złożony. Wahabici i salafici to konsekwentny apokaliptyzm mekkański, natomiast sufizm, który oni niszczą to całkiem inna droga. Są też pokojowo nastawieni sunnici.
Pewnie podpadnę tarakowiczom, ale z tego, jak obserwuję neopogaństwo, powrót do tego byłby najwyżej mniejszym złem, nigdy dobrem. Wolę poczekać na jeszcze inną siłę, która ciągle jeszcze wierzę, że się pojawi.
9. Europejskie pogaństwo - ale jakie? • Wojciech Jóźwiak • 2013-06-17
Aż się Norwidowy "Bóg z krzaka" przypomina, co idącym wołającym "Polska, Polska" zapytał podchwytliwie: "Ale jaka?" Tak samo w tym miejscu trzeba - z krzaka! - zapytać: pogaństwo, ale jakie? Nie wiem, czy któraś z istniejących odmian nadaje się do aktualnych wyzwań. Umwertung musi przyjść straszny. A chodzi o bardzo prostą rzecz: umieć wytyczyć linię, do której jak ktoś podejdzie, to powiesz mu: ani kroku dalej. Bo co? - I tu musi nastąpić ta niemożliwa dla politpoprawnych kontra: Bo cię zabiję. I więcej: będę cię ścigać aż do skutku.
I tak zamiast od miecza Mahometa zdrajcy polegną od topora rodaka. Breivik też chciał oczyścić naród od lewizny i przestrzec przed islamem. W pierwszej reakcji po masakrze społeczeństwo norweskie myślało, że to atak islamskich terrorystów, bo tak ich zindoktrynowały media. Toni Packer 20 lat temu przestrzegała, że nazywając ludzi terrorystami rzutujemy na nich swój cień. Mam nadzieję, Wojtku, że nie uznasz się za karzący, sprawiedliwy topór ducha Taraki. Jeżeli twarda ścieżka ma prowadzić do szału bitewnego to nie dobrze. Czy chcesz zostać charakternikiem, którego żelazo się nie ima? prof. Janion analizowała mściwego ducha polskiego patrioty jako wampira: "Zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem lub mimo Boga!". Hitler też się mścił za klęskę Niemiec w I WŚ. Do skutku to morderców ścigają erynie. Nikomu nie życzę.
Jacku, cenię sobie dowcip. Ale przecież Ty sam aż za dobrze wiesz, czym jest konfrontacja z ludźmi, których wartości lub łże-wartości są (A) nie do pogodzenia z Twoimi, (B) tamci naruszają twoje dobra. Znasz to z "wojen" jakie prowadzisz w obronie piękna i dziedzictwa Warszawy, aktualny przykład: >>Jacek Dobrowolski. McWarsaw dla "słoików"<< (Link jest też w dziale "Znaleziska.) Żeby bronić wartości naruszanych przez "obcowartościowców" nie trzeba dzierżyć topora ani mieć się za wcielenie Wotana ani Hitlera. Bo chyba nie czujesz się - walcząc o wycinane Łazienki - następcą pana Adolfa?
Dobranoc Marku lampę zgaś i zamknij książkę Już nad głową wznosi się srebrne larum gwiazd to niebo mówi obcą mową to barbarzyński okrzyk trwogi którego nie zna twa łacina to lęk odwieczny ciemny lęk o kruchy ludzki ląd zaczyna bić I zwycięży Słyszysz szum to przypływ Zburzy twe litery żywiołów niewstrzymany nurt aż runą świata ściany cztery cóż nam - na wietrze drżeć i znów w popioły chuchać mącić eter gryźć palce szukać próżnych słów i wlec za sobą cień poległych
więc lepiej Marku spokój zdejm i ponad ciemność podaj rękę niech drży gdy bije w zmysłów pięć jak w wątłą lirę ślepy wszechświat zdradzi nas wszechświat astronomia rachunek gwiazd i mądrość traw i twoja wielkość zbyt ogromna i mój bezradny Marku płacz
Gdyby nasza cywilizacja była zdrowsza to bym się wywyższał nad "obcowartościowców", ale nasza cywilizacja to syfilizacja. Ta eksplozja chciwości spekulacyjnego kapitalizmu z jaką mamy do czynienia na skutek ekstremalnego liberalizmu to jest teraz nasza cywilizacja. Kult Złotego Cielca. Tylko jak w łonie naszej cywilizacji i w łonie świata islamu nastąpi zmiana i wycofanie rzutowanych cieni to jest szansa na jedna ludzkość. Inaczej zrezygnujemy z praw człowieka i naszych wolności na rzecz bezpieczeństwa i będziemy żyć w oferujących to bezpieczeństwo tyraniach, państwach policyjnych. W Ameryce na skutek tzw. Patriot Act zawieszonych zostało wiele praw obywatelskich. Możesz być aresztowany na czas nieokreślony bez prawo do tzw. jednej rozmowy telefonicznej z adwokatem jeśli cię uznają za potencjalnego terrorystę. Pamiętamy jak po 9?11 linczowano Sikhów w USA i Wlk. Brytanii, bo brano ich za terrorystów. Musimy się poznać ze światem islamu. W nim toczy się wojna między apokaliptykami a miłującymi pokój.
15. Agnieszka Kołakowska to samo napisała • Wojciech Jóźwiak • 2013-06-18
Politycznie poprawna lewica częściowo rządzi Europą, ale nie światem. Ameryka i jej sojusznicy mordują muzułmanów tysiące km. od swych granic w Afganistanie, a do niedawna w Iraku, Syria płonie, Libia w zamęcie, Egipt się chwieje, Turcja drży, a Izrael robi co chce z Palestyńczykami. Pentagon i Izrael to nie żadna politycznie poprawna lewica. To Amerykanie obalili lub obalają świeckie rządy na Bliskim Wschodzie i zamiast tego będziemy mieli tam fundamentalistów. Bush po 9/11 zapowiedział krucjatę, zamiast wysłać amerykańskich muzułmanów na rozmowy ze światem islamu. 2 lata temu byłem na dyskusji o islamie w klubie warszawskim. Po kolei wstawali młodzi mężczyźni i krzyczeli, że islam ma agresję zapisaną w Koranie i że trzeba ich spacyfikować. Zapomnieli, że w Biblii jest też usankcjonowana agresja. Potem wstała zakonnica i powiedziała: "!7 lat pracowałam w Mauretanii i dwóch innych krajach Północnej Afryki i nie spotkała mnie żadna przykrość. Ludzie bardzo mili i uprzejmi." Co my wiemy o świecie islamu, który my tyle oblicz? Słyszymy tylko o terrorystach. Pani Kołakowska pisze z perspektywy europejskiej prawicy i chciałbym wiedzieć jak długo i w ilu krajach islamu mieszkała. Pani Kołakowska jest pionkiem w grze handlarzy bronią i nie wie o tym. Niestety, kraje Europy zarabiają na niej krocie. Polska jako ostatnia, niedawno, podpisała konwencję przeciw minom przeciwpiechotnym. Mieliśmy dużo na składzie. Moja przyjaciółka była trzy razy w Afganistanie i widziała co miny z dziećmi zrobiły. Duszę Europy pożarł Złoty Cielec a nie islam.
17. W obronie charakterników • Michał Mazur • 2013-06-18
Abstrahując od głównego wątku, który robi się coraz bardziej gorący (moi drodzy, nie ma sensu się za bardzo spierać, bo wiecie sami jak to u nas w Polsce wygląda i czym skutkuje)
chciałem wystąpić w obronie charakterników:
Moim zdaniem to byli całkiem w porządku ludzie, którzy może i mieli zdolności takie jak im atrybuowano - a może nie - ale uosabiali w sobie to, co było szczególnie drogie wolnym ludziom żyjącym w stepie - wolność. Prawdziwą wolność - a nie np. wolność panów feudalnych do uciskania chłopów, tak jak to było w Polsce. Nie chcieli się poddać ani uciskowi feudalnemu (nieważne czy ze strony panów Rzeczypospolitej, czy moskiewskich carów), ani tyranii duchowej - w zasadzie ci ludzie SAMI sobie wytworzyli bardzo ciekawą mieszankę wierzeń i tradycji przedchrześcijańskich z prawosławiem (które było ciut bardzie tolerancyjne dla słowiańskich tradycji niż kościół zachodni), biorąc z prawosławia to co chcieli (bo kler nie kontrolował w praktyce tych terenów). Charakternicy byli wprost modelowym przykładem tego ostatniego zjawiska. I raczej nie byli jakimiś mściwymi nerwusami, tylko obrońcami swego ludu.
Ogólnie rzecz biorąc, tam gdzie były silne tradycje oporu przeciwko feudałom (świeckim i duchownym), a organizacja kościelna nie była zbyt silna, tam przetrwały pewne wzorce wojownicze o proweniencji przedchrześcijańskiej - jak np. u nas w górach.
Charakternicy są ciekawi też z innych względów - chodzi o ich funkcję leczniczą. I cały ten ich reliktowy "kompleks szamański" możnaby rzec nawet. To o tyle ważne, że funkcję leczniczą uznaje się u szamanów za podstawową i pierwotną - zastanawia mnie, czy pewne wzorce wojownicze indoeuropejskie to po prostu nie są straszliwie okrojone wzorce szamanistyczne, zredukowane do aspektu wojennego. Jest trochę poszlak, które na to wskazują.
Michał, zlokalizuj tych charakterników. Bo jedyne chyba użycie tego słowa jakie sobie przypominam, to kiedy Bogusław Radziwiłł wyrwał się z niewoli u Kmicica i umknął pogoni, zdaje się zabijając paru żołnierzy Kmicica, to pozostali żywi żegnali go pomrukiem "charakternik...". Ale czytałem ponad półwiek temu, więc mogę nie pamiętać.
To co Michał napisał dotyczy bardziej Kozaków z Siczy Zaporoskiej. U Sienkiewicza mamy "charakterników" czyli opętanych szałem bitewnym, którzy walczyli bez zbroi, cieli z obu rąk i byli "nieczuli na żelazo". Na każdej wojnie niektórzy ludzie wpadają w szał bitewny (amok). W niektórych kulturach hodowano takich do walki (berserk Wikingów), ale jak wymykali się spod kontroli zabijano ich. Berserkowie (od beer - niedźwiedź) gryźli swoje tarcze, bywali organizowani w drużyny, ale zazwyczaj berserk mieszkał z dala od siedzib ludzkich. Oszalały Herakles i oszalały Ajaks to greccy berserkowie. Znamy przykłady szału bitewnego z II wojny światowej i innych. Niektórzy wikingowie-berserkowie cierpieli na makrocefalię, czy coś podobnego. Ucisk kości na mózg sprzyjał szałom. Znaleziono takie pochówki. Najlepsza książka o wojowniku indoeuropejskim to studium Dumezila "Dole i niedole wojownika" (chyba nie tłumaczone na polski).
Wchodzę w słowo Jackowi Dobrowolskiemu, ale nie tylko. "Co my wiemy o islamie...?" (dwie notki wyżej). Fakt, wiemy mało, ale to co wiemy, wystarcza, podobnie jak w 1917 nie trzeba było przeczytać dzieł wszystkich Marksa ani nieznanych wówczas artykułów Uljanowa-"Lenina", żeby czuć czym pachnie rewolucja bolszewicka, ani w roku powiedzmy 1930 nie trzeba było nawet czytać "O co walczę?" (niem. "Mein Kampf") żeby po sygnałach i objawach poznać czym pachnie narodowy socjalizm. Oczywiście, byli wtedy (1917) i pozostali do dziś fascynaci komunizmu, jak i pozostali miłośnicy hajlowania. Komunizm kusił "sprawiedliwością społeczną" (hasło które hańbi obecną konstytucję Polski), narodowy socjalizm kusił narodową solidarnością i sprawnością działania, sam Witkacy Hitlera pochwalił, ze to "facet z jajami". No więc islam te "jaja" niewątpliwie ma i to wielkie, testosteronem jest napakowany jak mało co. Kusi? Oczywiście, tak jak i tamte wielkie politopatie. Kusi swoją "czystością" i swoją jednoznacznością, przy której tak źle wypada ten nasz "zgniły zachód" czy jak się wyraziłeś Jacku SYFILIZACJA. Ale i "powstanie" komunistów, i "powstanie" (uprising, nie origin) narodowych socjalistów też wychodziło od odkrycia i stwierdzenia "zgnilizny" zachodniej cywilizacji. Jeśli nie my weźmiemy stronę Cywilizacji Zachodu, to kto?
Co do tytułowego "z wrogiem raźniej" - mam na myśli to, że pojawienie się wroga lub przynajmniej krytyka, daje okazję do przyjrzenia, zbadania i określenia, co naprawdę jest nam miłe. I czego warto - jednak - bronić.
Po polsku jest znakomita książka "Berserkir i Úlfheðnar w historii, mitach i legendach", autor Łuksz Malinowski, Nomos 2009.
22. "Wojownicy i wilkołaki" Słupecki • Jacek Dobrowolski • 2013-06-19
Jest też ciekawa książka Leszka Pawła Słupeckiego "Wojownicy i wilkołaki" wydana kilka lat temu.
23. Charakternik • NN#6172 • 2013-06-19
O charakternikach pisze Jan Stanisław Bystroń. Sienkiewiczowską wizję przejęli autorzy przełomu dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku: Jackowie Komuda i Piekara (jest nawet powieść pod tytułem "Charakternik"). I oni pod tym pojęciem opisują szlachciców, którzy zaprzedali duszę diabłu, podpisali cyrograf i korzystają z diabelskich mocy. Tutaj ulubioną "familią" w wykonaniu Jacka Komudy są Stadniccy, bardzo ciekawy ród.
24. "Jest też ciekawa... • Michał Mazur • 2013-06-19
"Jest też ciekawa książka Leszka Pawła Słupeckiego "Wojownicy i wilkołaki" wydana kilka lat temu"
Wiem, czytałem. I jeszcze parę innych ciekawych publikacji Słupeckiego - najbardziej chyba podobał mi się artykuł o pewnym zapomnianym rytuale mantycznym. Poniekąd szamańskim
Polecam
A o charakternikach jest spory artykuł na ukraińskiej Wikipedii - trochę też u nich w internecie, no i u Rosjan. W źródłach polskich jest na pewno u Paprockiego i u Kitowicza. Jest też art. Bystronia - od jakiegoś pół roku też już w necie - z różnymi ciekawymi rzeczami na jednym Chomiku :)
25. Ale islam JUŻ do Polski wchodzi przez ubój rytualny • Wojciech Jóźwiak • 2013-06-20
Właśnie jednym uchem słyszę z dziennika w radio, że PO i PSL (nie będą przeklęci) będą forsować w Sejmie ustawę legalizującą islamski i żydowski ubój rytualny, czyli zabijanie zwierząt "na żywca", przez poderżnięcie gardła i wykrwawienie. 10 minut wyrafinowanej tortury dla krowy lub wołu. To nie jest prezent dla mniejszości religijnych: to jest otwarcie wolnej drogi na bicie kasy przez rzeźnie przez produkcję mięsa dla bogatych bliskowschodnich odbiorców. Kasa rządzi - pod zysk rzeźników robi się ustawy. Ale właśnie tak islam wchodzi.
Polecam ten filmik z YouTuba: "Były muzułmanin ostrzega przed naiwnością wobec islamu". Oczywiście, można powiedzieć, że on przedstawia sprawę jednostronnie, że nie mówi całej prawdy, np. o pokojowych nurtach w islamie albo o tym, że islamscy ekstremiści są drobną mniejszością. Można powiedzieć, że "prawda leży pośrodku". Można domyślać się, że ten człowiek jest jakimś nieudacznikiem, który za swoje frustracje oskaża swoją rodzimą religię. Można mówić, że jest przypadkiem "samonienawiści", którą przedstawiają np. byli chrześcijanie oskarżający chrześcijaństwo, urodzeni żydzi nienawidzący żydostwa czy synowie kapitalistów stający się lewakami. Można też podejrzewać, że cały ten filmik jest anty-islamską spreparowaną fałszywką i mówi wynajęty aktor. Jasne, można wszystko to myśleć. Ale warto zapytać się: może ów "Nassim ben Iman" wie, co mówi i MA RACJĘ?
27. plus • NN#6634 • 2013-06-21
Napisałem ten krótki i dosyć banalny tekścik dobre trzy lata temu. Wkleję, bo jakoś wpisuje się w dyskusję.
Stosunek ludzi do
islamu, to jest bardzo dobry przykład na bezmyślność, którą powoduje
idea poprawności politycznej. I nie chodzi wcale o terrorystyczne
zamachy ekstremistów, którzy, jak to ekstremiści, rzekomo upolityczniają
„religię miłości i pokoju”.
Zostawiając ekstremistów na boku i w spokoju, jakiego wymaga
rozerwanie siebie na kawałki, warto spojrzeć na entuzjazm, jaki wyzwala
multikulti i sympatyczni muzułmanie ze swoim wkładem w kulturę
europejskich wartości. A ponieważ w Polsce muzułmanów jak na lekarstwo,
to zamiast tego możemy przyjrzeć się katolikom.
Katolicy to zdeklarowana większość społeczeństwa, z którą środowiska
lewicowo – feministyczne toczą nieustanny spór o tolerancję,
dyskryminowane mniejszości, wolne od wpływów religii prawodawstwo itd.
Kościół, ich zdaniem, to średniowieczna opoka zacofania, lęków i
rozmaitych absurdów powodowanych wiarą, których skutki bardzo boleśnie
ograniczają swobodę i wolność każdego człowieka oświeceniowej tradycji.
Teraz toczy się bój o in vitro, którego sedno, osadzone w racjonalnym
podejściu do rzeczy, jest całkowicie nieakceptowalne z punktu widzenia
katolickiej etyki. Nie wspominając już o takich drobiazgach, jak religia
w szkole, krzyż w przestrzeni publicznej i katolik jako obywatel. To
wszystko jest trwałym elementem ciągłego sporu, ideologicznej walki oraz
prowadzonej polityki w imię kulturowej rewolucji.
Tymczasem islam, na oko, jest jakieś 600 lat do tyłu w stosunku do
chrześcijaństwa i osiągnięć na polu katolickiej antropologii… Prawo
religijne jest normą i wyznacza standard asymilacji muzułmanów w
europejskich społeczeństwach. Europejka wchodząca w związek małżeński z
muzułmaninem trafia do obcego sobie kulturowo świata, co najczęściej
stanowi przyczynę osobistych dramatów i co najczęściej jest przyczyną
ostrej krytyki, bo rzekomo wzmacnia negatywny stereotyp. Polki, którym
bardzo spodobał się Egipt i wdzięk tamtejszych mężczyzn, mają w tej
kwestii wiele do opowiedzenia. Nagle muszą odnaleźć się w hierarchii
zupełnie innego modelu rodziny, trafiają do „kuchni” i zajmują ściśle
określone miejsce wśród licznych matek, ciotek i reszty kobiet
podporządkowanych wartościom muzułmańskiej kultury.
Tyle tylko, że takie
widzenie sprawy nie jest niczym innym, jak wyłącznie przejawem ciemnoty,
nietolerancji i stojącej za nią islamofobii. I podobnie jak zamachy,
które są nieprzystającym do islamu przejawem politycznego ekstremizmu,
tak podobny stosunek do muzułmańskiej kultury jest tylko wyrazem
krzywdzącego stereotypu.
Powiedzieć o
islamie, że jest bardziej projektem politycznym niż religią, to mniej
więcej tyle samo, co oznajmić, że problem dyskryminacji mniejszości
seksualnych jest jednym z narzędzi walki politycznej. A nad wszystkim
dumnie powiewa sztandar poprawności politycznej, który symbolem
wielkiego zwycięstwa nad zabobonem i nienaganną etykietą myślącego
człowieka.
Nie będę wnikliwie analizował tego filmiku. Powiem, że większość tej wypowiedzi bardzo pasuje mi do chrześcijaństwa takiego, jakie było sześć wieków temu, z tego, co wiem na jego temat. A niektóre elementy pasują mi do chrześcijaństwa dzisiaj. I niech on nie mówi, że tolerancja jest wartością chrześcijańską, bo tylko dowodzi, że niewiele rozumie.
A że zachód śpi i pozwala się podchodzić, to inna oczywistość.
Powiem jeszcze, że pewien mój kolega był na misji ONZ-owskiej w Palestynie. I powiedział, że prości ludzie nic tam do siebie nie mają i chcą żyć w zgodzie. Podburzają ich politycy i fanatycy.
29. Jadł kanapkę z szynką, zaatakowali go muzułmanie • Wojciech Jóźwiak • 2013-06-24
Donosi onet.pl: Francja: jadł kanapkę z szynką, zaatakowali go muzułmanie
22 cze, 07:35
Ta historia wydarzyła się w Paryżu. Jeden z pasażerów
jadących w tramwaju spożywał kanapkę z szynką. Robił to na oczach dwóch
muzułmanów, którzy z całą powagą poprosili go, żeby wyrzucił kanapkę,
ponieważ obraża to ich uczucia religijne. Pasażer odmówił, więc mężczyźni go zaatakowali. Policja zastanawia się
teraz, czy całe zajście traktować jak rozbój czy konflikt na tle
religijnym.