zdjęcie Autora

20 maja 2012

Wojciech Jóźwiak

Wściekła niższość
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Nie wiadomo, co to znaczy - ta „wściekła niższość”? A „wściekła mniejszość”? Czy to brzmi już lepiej, bardziej zrozumiałe? Szukałem słów na określenie pewnych frakcji w społeczeństwach, których (tych frakcji) członkowie uważają się za

  • (a) gorszych, niższych statusem, wykluczonych, niepełnoprawnych, wyzyskiwanych lub prześladowanych,
  • (b) lepszych, gdyż wyróżnionych, wybranych, posiadających (jedynie słuszną) prawdę, przeznaczonych do wielkich czynów; takich, że do nich należy przyszłość,
  • (c) kontestujących zastany stan, używających przemocy dla jego zmiany lub (to częściej) głoszących potrzebę użycia przemocy lub marzący o przemocy.

Takiego słowa dotąd faktycznie brakuje. Myślałem o określeniu „wściekła mniejszość”, ale ono jest mylące, ponieważ ta wściekła frakcja wcale nie musi być mniejszością; może być wręcz większością - jak np. tzw. proletariusze, z których wściekłą niższość uczynić chcieli XIX-wieczni marksiści, albo kobiety, które powinny się stać wściekłą niższością zdaniem radykalniejszych feministek. Słowo „mniejszość” jest mylące także dlatego, że błędnie sugeruje, iż głównym problemem tej społecznej frakcji (dlaczego nie grupy? - wyjaśnię dalej) jest to, że jest ich mniej i ze (uważają że) są marginalizowani z powodu swojej małej liczby. Tymczasem ich konstytutywnym problemem - założycielskim niedostatkiem, założycielskim deficytem! - jest właśnie ich poczucie niższości. Są więc w pewnym społeczeństwie nie „mniejszością” tylko właśnie „niższością”.

Więc stan ducha wściekłej niższości opisuje ten trójmian lub nawet czwórmian: „jesteśmy gorsi, nasz status jest niższy...” - „ale naprawdę jesteśmy lepsi, wyżsi...” - „zniszczmy istniejący stan (i zaprowadźmy inny dla nas lepszy)”. Czyli:

poczucie niższości + poczucie wyższości + wściekłość mająca na celu przemoc + projekt przyszłego lepszego świata.

Dlaczego frakcja (społeczeństwa) nie grupa (społeczna)? - Ponieważ grupa to zbiór ludzi plus więzi-związki między nimi. Sensownie użyjemy słowa „grupa” jeśli prócz ludzi mających jakąś wspólną cechę, wśród tych ludzi są jakieś więzi, związki. Mieszkańcy gminy, powiedzmy, Brwinów są grupą, ponieważ łączy ich zamieszkanie w tym miasteczku i związane z tym wzajemne kontakty choćby in potentio. Łysi lub niebieskoocy są frakcją, ponieważ żadnych więzi między nimi nie ma i raczej nie będzie. Wściekła niższość może być grupą, ale w ogólności nie musi. Oczywiście, mniejszości (czyli mniejszościowe frakcje lub grupy) nie muszą być wściekłe i przeważnie takimi nie są.

Przykłady wściekłych niższości:

Trzeci Stan w Rewolucji Francuskiej 1789. To jest założycielski, generyczny przypadek wściekłej niższości, która w dodatku osiągnęła sukces, obalając istniejący status i wymordowując jego (faktycznych lub mniemanych) trzymaczy i ucieleśnicieli.

Tzw. proletariat, „klasa robotnicza”, tak jak ją widzieli i projektowali Marx z marksistami. Pieśń „Międzynarodówka”, przynajmniej jej tekst polski, głosi w.w. czwórmian w całej okazałości: „wyklęty powstań, ludu... Dziś niczym...” (poczucie niższości), „Myśl nowa blaski promiennymi... jutro wszystkim my” (poczucie wyższości), „Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata, Przed ciosem niechaj tyran drży! ( wściekłość mająca na celu przemoc), „Krwawy skończy się trud, Gdy związek nasz bratni Ogarnie ludzki ród” (projekt przyszłego lepszego świata).

Rosja. - Tak jak ją widzieli słowianofile, ale ten rodzaj myślenia wydaje się być trwale zrośnięty z rosyjską samowiedzą: Jesteśmy gorsi, bo mniej rozwinięci gospodarczo i kulturalnie, ale przewaga Zachodu jest uzurpacją, a ich wartości są fałszywe (uwaga: w punkcie 2 czwórmianu typowo głosi się własną wyższość, ale jako odpowiedź na fałsz i uzurpację mainstreamu!), Europa-Zachód gnije (vide hasło Zgniły Zachód), ergo jest trupem, naprawdę rację mamy my, strzeżyciele i przechowywacze prawdziwego... chrześcijaństwa, albo marksizmu, albo w ogóle jakiejś ogólnoludzkiej idei, zbrójmy się (bo nas chcą uderzyć, ale my się nie damy, pobiedim!), nieśmy im naszą rewolucję, ostatecznie tomorrow belongs to me!

Niemcy. - W poglądzie volkistów i ich kontynuatorów, socjalistów narodowych. Cały tamtejszy kompleks niższości - wyższościowej misji - agresji - millenarystycznej wizji lepszej przyszłości (Tysiącletnia Rzesza!) był dokładną kopią rosyjskiego.

Kobiety - w poglądzie radykalnego feminizmu uważane (lub które powinny się za takie uważać) za niższe statusem i krzywdzone, ale mające wbudowany zdrowszy i właściwszy światopogląd („jako kobiety...”) i „gatunkowo lepsze” od tych strasznych samców maczo...

Jak widać, żadna z w.w. niższości nie jest mniejszością, przeciwnie, wszystkie są większościami w sensie liczby.

Nowoczesna lewica tworzy „zbiorczą niższość” która w ich mniemaniu i zamiarach powinna stać się Wściekła; do tej workowej kategorii zaliczani/ne są kobiety, homoseksualiści obu płci i imigranci spoza Europy.

Muzułmanie w Zachodniej Europie. To jest pierwsza (z wyliczonych, bo przychodzą też na myśl Baskowie, katolicy i protestanci w Północnej Irlandii, inne wściekłe mniejszości narodowe, raczej już poza Europą... ale to inna historia i sprawa...) niższość, która zarazem jest mniejszością. Tu nawiążę do poprzednich odcinków: „Jeszcze jedna odróżniająca cecha Międzymorza”, „Mekka czy Licheń?”: jak to się stało, jakie błędy popełniły władze krajów Zachodniej Europy, że dopuściły do tego, żeby muzułmańscy imigranci zaczęli iść w stronę wściekłej niższości? - Bo wydaje się, że wcale iść nie musieli. I chyba nie muszą gdzie indziej, co może być szansą w krajach Międzymorza.

W powyższym mam na myśli muzułmanów Tatarów i Baszkirów w Rosji; także „naszych”, tzn. dawniej litewsko-białoruskich, później polskich Tatarów, wcale nie wściekłych buntowników, przeciwnie, polskich, więc „większościowych” patriotów.

Czwórmian niższość + wyższość + wściekłość + utopia (projekt lepszej przyszłości) ma swoją wewnętrzną napędzającą logikę. Niższość pociąga kompensację: tym co kompensuje poczucie niższości, jest poczucie wyższości, często będące rozległym systemem i programem, ideologią lub religią, które szczytuje jako misja: jako poczucie i program misji. Połączenie wyższości (wraz z misją) z niższością jest nieznośne, a wyjściem z tego, rozwiązaniem okazuje się wściekłość. Wściekłość zwykle wymaga pozytywnego zwieńczenia, tym jest utopia czyli wizja „lepszego świata”.

Jednak ten niższościowy czwórmian nie musi wcale tak się rozwinąć. Jest masa przypadków, kiedy ludzie z pewnej frakcji czują się niżsi (i realnie mają niższy status itd.), ale nic z tym nie robią i stan ten uważają za normalny jakoś. Przykład: chłopi w czasach pańszczyzny (póki to poczucie się nie zmieniło). Słowacy, Rusini, Rumuni w ramach dawnych Węgier (jw.) Kobiety w większości społeczeństw. Pracownicy fizyczni, w większości społeczeństw. Itd. Niższość może pociągać pozytywistyczny wysiłek w celu jej przezwyciężenia, przykładem Polacy w pruskiej Wielkopolsce, czy większość (w skali paru pokoleń) chłopów w Polsce i gdzie indziej.

Następnie, ludzie z pewnej niższościowej frakcji (lub grupy) kompensują swoją niższość, a nawet czynią to z wielkim natężeniem i energią, ale owa sprzeczność, iż jest się naraz i niższym (gorszym itd.) i wyższym (lepszym itd.) nie pociąga u nich wściekłości. Przykład: Żydzi dawniej w Europie, w Polsce też. Ciekawe, że największy w tym kierunku wysiłek Żydów poszedł nie w bunt ani w rewolucję (Żydzi rewolucjonizowali nie jako Żydzi; nie zaistniał przecież żaden ruch zbrojnego wyzwolenia się Żydów spod gojskiej niewoli...), tylko w kolejny exodus, którego wynikiem jest ich własne państwo, Izrael.

Dalej, wściekłość nie musi wyprodukować wizji lepszej przyszłości, ani utopia nie musi osładzać agresji. Wreszcie cały ten „projekt” nie musi odnieść sukcesu. Z wyliczonych wyżej, tylko pierwsza, ta rewolucyjno-francuska Wściekłość wygrała, pozostałe przegrały lub (radykalny feminizm, nowoczesna lewica) nie rozwinęły się dotąd i chyba nie zrobią tego w przyszłości.

Do wściekłej niższości ma skłonność prawica w Polsce, obecnie. Poczucie niższości jest wykrzykiwane: jesteśmy odsunięci, marginalizowani, nasi przywódcy są wyszydzani, nasze „uczucia religijne” są obrażane. („...w związku z prawem o bluźnierstwie, które dzielimy z Arabią Saudyjską i Pakistanem. Bluźnierstwo zostało w naszym przypadku opisane eufemistycznie jako „naruszenie uczuć religijnych".” - Jacek Tabisz pisze w racjonalista.pl.) Nasze dziedzictwo jest niszczone. Nasze państwo jest rozkradane. (Nie wspomnę o interpretacjach Katastrofy Smoleńskiej, bo tu opisuję zjawisko, a nie mieszam się w spory.) Za tym idzie nieodłączna kompensacja w postaci potężnego poczucia wyższości: jedyna prawda, i to w wymiarze wręcz kosmiczno-boskim, jest po naszej stronie. Wściekłość zabarwia używany język, powiedzenie o „zimnej wojnie domowej” stało się komunałem. Nizszośc-wyższość-wściekłość łączą się w jeden kompleks Oblężonej Twierdzy. Otaczający świat jawi się nie tylko wrogi, ale i w trupim rozkładzie: porównaj pochodzące od Jana Pawła II określenie „cywilizacja śmierci” z rosyjskim słowianofilsko-bolszewickim „zgniły Zachód”.

Frakcji skłaniających się ku prawicowej identyfikacji jest wiele; inaczej mówiąc, prawic jest wiele lub pojęcie prawicy ma kilka wymiarów. Prawica gospodarcza to miłośnicy wolnego rynku, nie-państwowego kapitalizmu i w ogóle niezajmowania się gospodarką przez rząd. Jak widać, jest to „istność” ortogonalna do prawicy w sensie religijno-obyczajowym, czyli mówiąc pospolicie, nie ma z tą druga nic wspólnego: z istoty rzeczy nie ma korelacji między (taką lub inną) wiarą w (takiego lub innego) boga lub takim lub innym podejściem do aborcji czy homoseksualizmu, a chęcią bądź niechęcią do regulacji obrotu gospodarczego przez rząd. Jednak twardym jądrem różnych frakcji skłaniających się ku „prawicy” - mówiąc właściwiej: do nazywania się „prawicą” - jest katolicka ortodoksja. Coś ciekawego się stało i dzieje: oto katolicka ortodoksja stopniowo zawłaszcza, kolonizuje, inne obszary, które w innym kontekście bywają uważane za „prawicowe”. Kolonizuje gospodarczy liberalizm (libertarianizm) i kolonizuje poczucie narodowe. W końcu powstaje formuła, w myśl której tylko ortodoksyjny katolik może być tym, komu zależy na polskiej wspólnocie, i tylko ów ma prawo domagać się wolności gospodarczej i niskich podatków.

Wściekła niższość jest czymś jeszcze bardziej dialektycznym. W pewnych przypadkach jawi się coś, co wygląda na ucieczkę we wściekłą niższość: tak jakby trudna, frustrująca, szarpiąca nerwy i w końcu niebezpieczna pozycja wściekłej niższości okazywała się ostatecznie czymś, co przynosi ulgę w położeniu jeszcze bardziej nieznośnym: w nieokreśloności. W mgle braku określenia. Tak można rozumieć znakomitą opowieść, od której Jan Sowa zaczął swoją książkę „Fantomowe ciało króla”. Oto w 1996 r. w Sztokholmie miała odbyć się wspólna wystawa artystów-plastyków szwedzkich i rosyjskich. Szwedzi i Rosjanie nie potrafili się jednak dogadać jak ma wyglądać ta wspólnie tworzona całość, Rosjanie prócz dwóch wycofali się i wyjechali, za to z dwóch pozostałych Alexander Brener podczas imprezy „po półtoragodzinnym biciu w bębny rzucił się z krzykiem” na główną instalację wystawy i ją zniszczył, a Oleg Kulig „który w czasie wernisażu miał nago odgrywać psa na łańcuchu, wyrwał się z klatki, rzucił na zwiedzających i pogryzł kilka osób.4 Szwedzki kurator Jan Aman kopnął go, wepchnął z powrotem do klatki i wezwał policję, która zaaresztowała Brenera i Kuliga.” - relacjonuje Jan Sowa. Ci dwaj Rosjanie uczynili dokładnie to, o czym tu piszę: w sytuacji nieznośnego braku określenia, „mentalnej mgły”, o którą można ich posądzać, skwapliwie jęli się rozwiązania, jakie im się nasunęło: sami z własnej woli i chęci weszli w rolę wściekłej niższości. Początek tego stawania się pokazał Witold Gombrowicz w „Ferdydurce”, gdzie mazowieccy wieśniacy usiłują - hau hau - stać się psami. Ale to już dalsza historia.


Wojciech Jóźwiak



Komentarze

1. Dziekuję za ten artykułNN#681 • 2012-05-20

Proszę Pana, to jak to jest:
- czy bez wściekłości nie ma szybkich zmian społecznych? i co za tym idzie: na ile dobrobyt gospodarczy 'usypia' wściekłość?
[foto]
2. Wściekli niżsi, odpowiadamWojciech Jóźwiak • 2012-05-20

Droga Edyniu, istnienie "wściekłych grup niższościowych" nie ma jakiegoś jednoznacznego związku z rozwojem społecznym lub gospodarczym. Stany Zjednoczone w okresie miedzy Wojną Secesyjną a I Wojną Św. rozwijały się jak burza, a wściekłe niższości tam właściwie nie występowały.
Co do dobrobytu. Jeśli pewnej grupie społecznej (lub "frakcji" społecznej) dobrze się powodzi, to raczej nie będzie się "wściekać". Z drugiej strony, gdy patrzeć na przykłady, to wielu zamożnych Niemców poparło typowo "wściekło-niższościowy" ruch Hitlera - więc sprawa jest bardziej złożona.
3. okNN#681 • 2012-05-20

jednym słowem historia na to nie odpowie większą ilością przykładów
4. BŁĄD (Z) DEFINICJINN#522 • 2012-05-21

W Polsce panuje zasadnicze niezrozumienie psychospołecznej definicji mniejszości (tak jak mało kto wie na czym polega różnica pomiędzy słowem "sex" a "gender"). Tutaj rozumie się mniejszość matematycznie-liczbowo - tak jak i ty to zrobiłeś. Popatrzyłem na wiki-"pedię" w wersji polskiej i zbladłem: tam także widac jedynie podejście matematyczne. Ale ludzie i społeczności to NIE LICZBY ... W tej samej "W-pedii" po angielsku http://en.wikipedia.org/wiki/Minority_group definicja ta ma już ZUPEŁNIE inne - psychospołeczne brzmienie.
Katastrofalna różnica definiowania mniejszości choćby w tym jednym źródle po polsku i po angielsku wskazuje na beznadziejny brak wiedzy i świadomości o tym, czym jest mniejszość.
Polska mizeria w rozumieniu terminu "mniejszość" objawiona jest tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Mniejszo%C5%9B%C4%87 ale także i w źródłach z jakich wiki-pożal się Bogini redaktorzy-autorzy czerpali.
Innymi terminami lepiej przybliżającymi zjawisko mniejszości i większości jako dostępu (większość) lub braku dostępu (mniejszość) do siły/władzy (ang. power) są mainstream i margin (często stosuje się - co brzmi najlepiej - określenie: underprivileged groups). Jednak kłopoty z przekładem na polski tych słów przyczyniają się do dalszych nieporozumień. "Mainstream" to "dominujący dyskurs kultury" zaś "margin", to niestety naznaczony negatywnymi i deprecjonującymi konotacjami "margines" -- dlatego właśnie stosuje się słowa "mniejszość" oraz tajemniczo brzmiące "grupy defaworyzowane".
Dlaczego mniejszość nie ma nic wspólnego z liczbami i "niższością" ?
Ano dlatego, że choć kobiet w Polsce jest więcej to na tych samych stanowiskach co mężczyźni i z tymi samymi kwalifikacjami i taką samą wydajnością wciąż zarabiają ok 15 - 20 % mniej od mężczyzn. Że w wielu krajach są gorzej przez prawo traktowane. Że dopiero od niedawna uznaje się równość praw wyborczych K i M za coś oczywistego itd. itd.
Dlaczego ludzie kolorowi byli mniejszością w Pd. Afryce za czasów apartheidu, pomimo, że było ich ZNACZNIE więcej od białych? Dlaczego dwóch zakochanych mężczyzn całujących się na przystanku może dostać kamieniem a całująca się K i M nie? Dlaczego ci sami ludzie w wielu krajach są gorzej traktowani przez prawo i np. nie mogą zawrzeć związku małzeńskiego? I tak dalej -- : przykładów można mnożyć tysiące.
Co do GNIEWU i wściekłości. Piękną analizę wściekłości, jej dynamiki i jak ona wpływa na losy świata na przestrzeni ostatnich 200 lat podał Peter Sloterdijk w ksiązce "Gniew i Czas" (przełożona na j. pol. napisana jakieś 10 lat temu. Sloterdijk przewidział w tej analizie tzw. "Arabską Wiosnę", której widzimy dopiero początek. Tu: http://nowy.tezeusz.pl/blog/200925.html opowiada także o Polsce i Niemczech.
Świadomość dynamiki mniejszościowej/większościowej związanych z tym różnic społecznych, napięć, konfliktów i resentymentów jest b. nikła. A właśnie te nierówności budzą gniew. Trzeba dużo czasu poświęcić by się o niej dowiedzieć i uwewnętrznić, a to nie łatwe, bo zmusza do autorefleksji, skromności a czasem nawet poczucia odpowiedzialności za nieuprawnione nadużywanie pozycji większościowej.
Sytuacja komplikuje się dodatkowo poprzez to , że większość i mniejszość jest kontekstualna i na dodatek nosimy je w sobie! To co na zewnątrz jest także i wewnątrz (zinternalizowane).
Np. seksizm (czyli marginalizowanie kobiet jako mniejszości), który stanowi dla mnie odmianę rasizmu. Spora część mniejszości - kobiet, nieświadomie podziela seksistowskie poglądy, marginalizując i represjonując w swoim wnętrzu kobiecą "część", podobnie jak w interakcjach społecznych czynią to względem nich mężczyźni. Mężczyźni także marginalizują "swoją" wewnętrzną "kobietę", co niewątpliwie przysparza im mniej lub bardziej świadomych problemów. Mając seksizm "wbudowany" w strukturę psyche, po obu stronach pozostaje się ślepym na jego przejawy, a także nieświadomie samemu się go stosuje.
Jednak wielkim przywilejem większości jest to, że nie musi się zajmować problemami mniejszości! Natomiast mniejszość nie ma wyboru.
Kiedy jako mężczyzna idziesz nocą sam przez park, to nie przyspieszasz kroku w obawie, że spotkasz potencjalnego gwałciciela. Wielka liczba kobiet przyspiesza kroku obawiając się takiego scenariusza lub choćby obślizgłego molestowania.
Kiedy podnosisz nogę wchodząc na wysoki krawężnik, to rzadko kiedy myślisz o tym, że ci to przeszkadza. Ale ci co jeżdżą na wózkach dobierają swoją trasę tak, aby nie jeździć tam, gdzie większość postawiła wysokie krawężniki ...
no to tyle tej pedagogiki pro-mniejszościowej. Miłej lektury linków :)
Robert
5. to nie może być tak prosteNN#681 • 2012-05-21

że wystarczy, iż większość pomyśli o innych, a mniejszość (nie tylko liczebna, bo artykuł porusza poczucie się mniejszością)odzyska godność.
Linki to majstersztyk :-0
[foto]
6. Problem ze znaczeniem słowaWojciech Jóźwiak • 2012-05-21

Właśnie dlatego w tym artykule zabawiłem się w słowotworzenie, ponieważ słowo mniejszość po polsku kojarzy się z liczbą - "mniejszość" to ci, którzych jest mniej. Których jest liczebnie mało i którzy DLATEGO, z powodu swojej małej liczby, są zmarginalizowani, pomijani, nie mają siły przebicia itd.
Ponieważ to jest mylące, po namyśle zastąpiłem słowo "mniejszość" słowem "niższość". Niższość to ci, którzy (a) są, (b) czują się niżsi, mniej wartościowi itd., od reszty.

Ale myśleniu o minorities (które tu nazywam inferiorities) jest coś, co przeszkadza zrozumieć problem. Otóż zakłada się, że wszelcy odrzuceńcy-pokrzywdzeńcy chcą tego, żeby mieć status RÓWNY z większością. Tymczasem istnieją odrzuceńcy wściekli, których równość nie satysfakcjonuje, a zmierzają do tego, żeby urzeczywistnić swoją WYŻSZOŚĆ, czyli zdominować pozostałych, narzucić wszystkim własny porządek, który ich wywyższy. Dlatego na liście przykładów wściekłych niższości wyliczam francuski rewolucyjny Trzeci Stan, "proletariuszy" wg Marxa, Niemców którzy poszli pod Hitlerem, i Rosjan (wierzgających nieustannie w swej historii przeciw Zachodowi).

Dalej: wściekłość (piszesz: gniew) "marginalistów" nie całkiem bierze się z ich niższego statusu. (Ani z biedy itp.) To jest dopiero jakieś 30% przyczyny. Żeby wściekłość mogła zaistnieć, musi być sprzyjający jej stan ducha wśród pewnej niższościowej grupy i musi być ideologia która ten stan ducha wspiera i rozbudza. Nie wyobrażam sobie, żeby kobiety lub homoseksualiści gdziekolwiek i kiedykolwiek osiągnęli taki rodzaj i poziom zorganizowanego gniewu, jaki wykazują muzułmanie. (Albo wykazali Niemcy w latach 1920-30.)

Jeszcze uwagi:
(1) >>> "Że dopiero od niedawna uznaje się równość praw wyborczych K i M za coś oczywistego".
--- Warto przypominać w takim przypadku, że równość prawną, wyborczą i inną K i M w Polsce wprowadziła konstytucja 1921.
(2) >>> "Dlaczego ci sami ludzie [homoseksualiści] w wielu krajach są gorzej traktowani przez prawo i np. nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego?"
--- Bo małżeństwo to jest związek kobiety i mężczyzny. Jeśli homoseksualiści chcą mieć prawnie gwarantowane związki, to trzeba je nazwać inaczej.
7. Większa mniejszośćNN#535 • 2012-05-21

Dziwne jest używanie nazwy "mniejszość" dla grup nie będących mniejszością, to przecież nie ma sensu. Skoro kobiet jest więcej niż mężczyzn, to kobiety nie są mniejszością, chociaż są (w PL) dyskryminowane ze względu na płacę. Mężczyźni są mniejszością (liczebną) i są dyskryminowani (w PL) np. ze względu na przyznawaną sądownie opiekę nad dziećmi czy wiek dozwolonego przechodzenia na emeryturę. Czy określenie "mniejszości" trzeba jakoś ważyć, tzn liczebność przez stopień dyskryminacji? Bywa też tak, że jeśli jakaś grupa była rzeczywiście dyskryminowana, to może długo wykorzystywać status pokrzywdzonej, nawet jeśli liczebnie lub w sensie prawa itd nie jest już dyskryminowana (np. radykalni muzułmanie, faktyczna mniejszość w Europie, ale lokalnie domagająca się superpraw, np. wyższości szariatu nad prawem państwowym).

Piszę rzeczy niepoprawne, ale nie określam swoich sympatii czy antypatii, tylko próbuję precyzować język.

Określanie, jaka grupa jest mniejszością przez dostęp do siły/władzy jest słabe, bo jak zmierzyć taki dostęp? Przykładowo osoby transseksualne są znaczącą mniejszością liczebną (średnio 1 na 30000 wśród mężczyzn), a w Polsce w sensie władzy są niemal 80-krotnie nadreprezentowane (1 na 360 posłów), tak jak osoby homoseksualne są słabo reprezentowane (znowu 1 poseł przy 1%-2% mniejszości) - ale przecież dochodzą niemierzalne sympatie polityczne.
[foto]
8. Założenia językowePiotr Jaczewski • 2012-05-21

By uniknąć powyższych dylematów, byłoby cudownie gdyby przyjeło się do potocznego języka underprivileged groups - niedoprzywilejowanie grup. Oraz mówienie o mniej powszechnych zachowaniach (zamiast o grupach mniejszościowych).

Oczywiste jest, że w pierwszym założenie jest o naturalnych przywilejach i prawach (np. do intymności, własnego definiowania seksualności), uznaniu wartości człowieczeństwa z jego wszystkimi aspektami.
Tak samo, jak w koncepcie "grup mniejszościowych" jest element konfliktu tożsamości i przemocy względem tego, co obce.

Moja utopia.
9. dyskryminacja ze względu na obywatelstwo?Jerzy Pomianowski • 2012-05-31

Kobiety zatrudnione na tych samych stanowiskach pracy co mężczyzni zarabiają aż o 10 do 20% mniej od nich.
To potworne!

To co powiedzieć o znacznie straszliwszej dyskryminacji, kiedy ludzie zatrudnieni w polskim oddziale zachodniej firmy zarabiają 4 razy mniej niż ich koledzy za granicą, wykonując identyczną pracę dla tego samego właściciela?
Co to za odmiana dyskryminacji: z powodu obywatelstwa, miejsca zamieszkania, czy jakoś inaczej?
Dlaczego Unia Europejska akurat w tym przypadku na alarm nie bije?

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)