06 stycznia 2017
Jan Szeliga
Serial: Moja Twarda Ścieżka
Z wizytą u Anastazjowców
Szałas potu na zjeździe Anastazjowców: Gorzakiew, 3 września 2016
◀ Na Twardej Ścieżce w Zawadach. ◀ ► Jesienna wyprawa pod Ślężę ►
szałas potu
Od kilku lat sympatyzuję z ludźmi, którzy wprowadzają w życie „idee Anastazji" opisane w książkach Władimira Megre. Ogólnie chodzi o to, aby na obszarze co najmniej jednego hektara zbudować tzw. Siedlisko Rodowe.W ubiegłym roku byłem na zjeździe takich osób w Bieszczadach.
Pisałem o tym tu.
W tym roku zostałem zaproszony do miejscowości Gorzakiew, gdzie trzy osoby zakupiły kilka hektarów ziemi położonej z dala od innych domów z zamiarem wybudowania takich właśnie „Siedzib Rodowych".
Nie za bardzo nawet wiedziałem, gdzie to jest?
Po wpisaniu hasła „Gorzakiew" w wyszykiwarkę wyskoczył mi link z Wikipedii. Przeczytałem tam:
Gorzakiew - wieś w Polsce położona w województwie świętokrzyskim, w powiecie buskim, w gminie Gnojno. Od roku 1992 we wsi funkcjonuje ochotnicza straż pożarna. W tatach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa kieleckiego.
Zjazd miał trwać ponad tydzień. Ja wybrałem się tam już pod sam koniec. Ania, jedna z osób, które budują tam siedzibę rodową, zaprosiła mnie, aby zrobić z tej okazji szałas potu.
Na miejsce przyjechałem przed południem.
Gdy wjeżdżałem na leśną polanę, moim oczom ukazał się niezwykły widok. Już z daleka widać było kilka przyczep kempingowych, w których tymczasowo mieszkali właściciele tych działek. Wszędzie obok było widać pracujących ludzi, którzy porządkowali teren, wytyczali ścieżki, robili tamę na rzeczce, a nawet za pomocą piły mechanicznej robili potrzebne meble ogrodowe.

Dojeżdżam na miejsce

Rozmowy przy stole
Produkcja mebli
Tama na rzece
Budowa szałasu przebiegła szybko i sprawnie. Piękna słoneczna pogoda dopisywała nam przez cały dzień. Gdy się ściemniało, rozpaliliśmy ogień. Czas, w którym grzały się kamienie, spędziliśmy na graniu na bębnach i grzechotkach.

Budujemy szałas potu
Przykrywamy szałas kocami
Kopczyk z przedmiotami mocy
Ognisko płonie



Zdjęcie grupowe
Około godz. 22 weszliśmy do szałasu. Kamienie okazały się bardzo dobre. Trzymały dobrze ciepło i nie rozpadały się.Po szałasie większość jego uczestników poszła w strony pobliskiej tamy na rzece, gdzie woda sięgała powyżej kolan. Woda dawała przyjemne orzeźwienie. Po szałasie jeszcze długo siedzieliśmy przy ognisku. Kilka osób siedziało tam nawet do samego rana.

Następnego dnia
Po śniadaniu rozebraliśmy szałas i uporządkowaliśmy teren. Posiedziałem jeszcze chwilę na miejscu i przed południem wybrałem się w drogę do domu.
Bardzo dziękuję Ani za zaproszenie i wszystkim innym osobom, które spotkałem w tym miejscu za bardzo miłe spędzenie czasu.
◀ Na Twardej Ścieżce w Zawadach. ◀ ► Jesienna wyprawa pod Ślężę ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.