Nawiązuję do wpisu Michała
Mazura pt. „Górale i Awarzy”, nr 25, pod odcinkiem „Polak Rusin dwaj... bracia?”
- gdzie jest mowa o ewentualnych awarskich wpływach lub raczej
pozostałościach po Awarach u górali, tych podhalańskich.
Powiem:
hmmm... Jeśli starożytnych, tu awarskich, przetrwałości gdzieś
szukać, to najbardziej u Rumunów, którzy zamieszkują i zamieszkiwali
największy obszar refugialnych gór i mieli największe
prawdopodobieństwo, żeby przez wieki wchłaniać przybyszów,
wypieranych z sąsiednich równin, więc i przechować coś z ich kultur.
Co do
Podhalan, to kiedyś powstał, chyba z początkiem XIX wieku, „mit”
czyli stereotypowy pogląd, że są jakąś przetrwałością dawnych czasów,
jakimś przetrwałym „starożytnym” oryginałem:
pra-polskości, pra-słowiaństwa lub innego „pra”. Ale tak
jak czytałem w różnych miejscach, to podhalańszczyzna jest, po
pierwsze, dość nowa (od 1500 roku? 1600?), a po drugie, nie tyle
oryginalna, co właśnie kompilacyjna czyli powstała ze skrzyżowania
mnóstwa sąsiednich wpływów. Język jest dialektem małopolskim.
Sezonowe pasterstwo czyli zajęcie bezużytecznej dla rolników strefy
łąk powyżej granicy lasu i uczynienie z niej bazy aprowizacji,
przynieśli Rumuni, wtedy zwani Wołochami, od czego góra Wołoszyn i
mnóstwo kulturowych szczegółów. Ale muzyka jest ewidentnie węgierska,
szeroko-przestrzenno-oddechowa, a nie mroczno-turkotliwie-mechaniczna
jak rumuńska. Górnictwo przynieśli Niemcy, mający silny ośrodek
osadniczy w Spiszu, ich dziełem niemieckie nazwy Giewont, Gierlach i
Waksmund. Różnica między Podhalanami a sąsiednimi Słowakami, czyli
między mówiącymi po słowiańsku mieszkańcami Spiszu, Orawy i Liptowa
(węgierskich komitatów) z jednej strony, a Podhala (czyli starostwa
nowotarskiego w województwie krakowskim) – jest przypadkowa, a
z początku była żadna, dopiero wpływ nauki w szkołach, tam po
słowacku, tu po polsku, używany język zróżnicował.
Awarowie
odeszli do Elizjum około 800 roku, 12 wieków temu. Możliwe, że coś,
co mieli, np. pasy, przetrwało dłużej u innych ludów. Ale co z tego
by wynikało?
Polska "góralszczyzna" nie jest tworem jednorodnym, powstała z przemieszania się różnych etnosów, ludzi pochodzących z różnych stron, reprezentujących różne tradycje, noszących różnego pochodzenia nazwiska, lub "miana". Sam to mogę powiedzieć na przykładzie własnej rodziny. W danej okolicy - albo raczej u danej podgrupy górali - analizując ich z perspektywy historycznej można zauważyć przewagę określonych wpływów, nie zaś ich niepodzielną dominację.
Natomiast sami Rumuni to raczej spokojny lud, do mieszkańców Wołoszczyzny odnoszą się z rezerwą. Uważają ich za "innych", nieco innego pochodzenia; temat ten podejmują raczej niechętnie - miałem okazję zapytać paru studentów z wymiany.
Swoją drogą podobnie było z kolegami z Węgier, zapytanych przy "palince" o Seklerów :)
Gdzie ci Awarowie mieli odejść? Do "Elizjum" - lud tak wojowniczy i silnie trzymający się życia? Do Azji - którędy, kto w trzy stulecia po opuszczeniu ich pierwotnych siedzib znałby drogę? Jaki władca pozwolił by wojowniczemu ludowi na przemarsz przez swe ziemie? Zresztą nie było gdzie odejść - Awarowie, którzy pozostali w Azji musieli się usunąć w góry (Kaukaz) - by przetrwać. Wątpię, by ci europejscy chcieli odchodzić z Europy w nieznane - analizując jakże skromne informacje w źródłach na ich temat można zakładać, iż chcieli raczej wypracować pewien modus vivendi z chrześcijaństwem, przyjmując je, a jednocześnie zachowując stare tradycje. Patrząc np. na flagę i herby Wołoszczyzny (zwłaszcza ich najstarsze przedstawienia), czy na flagę Seklerów można w nich wskazać na powiązane z szamanizmem elementy. Nie wspominając o kulturze ludowej. Inną kwestią jest istnienie "właściwych" praktyk szamanistycznych poświadczone źródłowo jeszcze w XVII wieku w rejonach górskich (zob. M. Eliade, "Od Zalmoxisa do Czyngis-Chana"). Ciekawostkę może stanowić fakt, że mieszkańcy nie tylko Wołoszczyzny, ale także górskich okolic wschodniej Austrii (historyczna granica awarskiego osadnictwa) nieraz wykazują podobne co górale polscy, niekoniecznie indoeuropejskie cechy wyglądu. Konia z rzędem temu, kto wykaże migrację z terenów wschodniej Austrii na Podhale. Z obszarów Niemiec przybywało sporo ludzi, oprócz tego zapewne Sasi siedmiogrodzcy, ale Austria? Możliwe, że w kulturze ludowej tamtych stron przynajmniej do XIX wieku zachowały się pewne elementy zbieżne - nie wiem, jest mi to temat nieznany. Pozostałości kultury materialnej z reguły rozprzestrzeniają się i przyjmują łatwiej niż zwyczaje, wierzenia i tradycje ludowe. Szeroki wielosprzączkowy pas jest także elementem tradycyjnego stroju Sasów siedmiogrodzkich - ale próżno byłoby u nich szukać elementów jak relikty wierzeń, zwyczajów czy praktyk paralelnych z wołoskimi, rumuńskimi czy seklerskimi - od tych się izolowali (Rumuni do XIX w. nie mieli nawet prawa wstępu do saskich miast). Mężczyźni u nich nie nosili długich włosów, ani tym bardziej nie splatali ich w warkoczyki (zwykle dwa, zaplatane po bokach) - nie jest to z pewnością zwyczaj pra-madziarski (u nich goliło się głowę, a pozostawione warkocze były trzy). W Europie jedynie u Awarów źródła historyczne notują coś takiego. Podsumowując, ciągle niezbadana jest kwestia pochodzenia historycznych zwyczajów góralskich (zwł. babiogórcy), a wywodzących się najprawdopodobniej od jakiegoś silnie zmilitaryzowanego ludu, prawdopodobnie nieindoeuropejskiego. Podobnie ma się sprawa z samymi zwyczajami wołoskimi i ich historycznym językiem - część słów (z których część pozostała do dziś w gwarze góralskiej) również nie pochodzi z żadnego języka indoeuropejskiego, przy czym niekoniecznie są one np. węgierskie czy tureckie.
Co z tego wynika? Jak dla mnie są to:
1) Nowe pola badawcze. Dzięki pracom wielu uczonych, takich jak np. dr Janicka-Krzywda (swoją drogą, przeczytajcie trochę z jej prac o tradycyjnym stroju góralskim i zwyczajach, zwłaszcza babiogórców) wiadomo sporo, jak wyglądała oryginalna kultura góralska i co odebrały nam procesy jej "slawizacji". Jest w nich sporo odniesień do źródeł dawnych - relacji podróżników, urzędników cesarskich, dzieł pionierów etnologii itp. W zasadzie one same mieszczą się już w kategorii źródeł historycznych - można by je zestawić z tymi starszymi
2) Możliwość wyjaśnienia odrębności górali, ukrócenie różnych manipulacji polityczno-historycznych i zapobieżenie podobnym w przyszłości (vide np. teorie niemieckie z I poł. XX wieku nt. pochodzenia górali)
3) Możliwość (samo)identyfikacji z innym, niesłowiańskim etnosem i kulturą, innymi tradycjami historycznymi - albo raczej, z wieloma etnosami i kulturami. Wybaczcie, ale kraje słowiańskie, może z wyjątkiem Czech są dla mnie wyjątkowo dysfunkcyjne, zaś organizacyjnie przypominają źle zarządzany folwark pańszczyźniany, z nierówną dystrybucją dochodu, wadliwymi dychotomicznymi stosunkami społecznymi (mówiąc inaczej typu pan-cham) itp. Ogólnie zaprzeczenie tradycyjnej kultury ludzi gór
Jedyną , dosyć pewną drogą do określenia tego kim są górale, jest badanie ich genów i szczątków pod względem genetycznym, pewniejszej drogi nie ma, jako że, jak Pan wspomniał, elementy kultury technicznej łatwo sa przyswajalne z innych cywilizacji. Natomiast elementy tradycji mogą się mieszać z innymi tradycjami, jak i język. Gdzieś wyczytałem ,że na Spiszu mieszka wyjątkowo wysokoprocentowa populacja haplotypu R1a1, czyli w dużej mierze zaprzeczałoby to pochodzeniu obecnych górali od Awarów, zakładając ,że Awarowie nie byli R1A1. Ale jest też inna możliwość , analogia węgierska, gdzie mamy język typowy dla populacji N1, ale wyraźny deficyt tej grupy wśród współczesnych Węgrów, co mogło być spowodowane gorszym przystosowaniem tej grupy pod względem biologicznym do życia na Nizinie Węgierskiej i stopniowym wypieraniu jej genów. Gdybym był badaczem szukającym źródeł pochodzenia, to szukałbym szczątków ludzkich z minionych wieków, poddawał testom genetycznym i porównywałbym z genomem wspólczesnych grup.
Co do stwierdzenia z trzeciego punktu, to mam podobne spostrzeżenia. Słowianie są nieco dysunkcyjni w porównaniu z narodami celto-germańskimi. Są, średniobiorąc dziecinni, nieodpowiedzialni i naiwni, wspomagając się astrologią- księżycowi i takowych sobie wybierają do władzy-dziecko wybiera dziecko.
Zniknięcie politycznego bytu danego ludu nie jest równoznaczne z jego wyginięciem
Znam ten artykuł, zapoznałem się z nim po raz pierwszy pół roku temu. Ciekawy - z tym że bez wiążących konkluzji, no i można mieć doń pewne uwagi, np że haplogrupa N na Węgrzech wymarła (znacznie zmniejszył się jej procentowy udział, ale nie wymarła)
BTW. Dunajec to "starsza" kolonizacja niż wołoska - z Małopolski - więc summa summarum nie jest zbyt reprezentatywny.
Trzeba by tu w badaniach przyjąć za punkt odniesienia wieś "wołoską" - tam gdzie są częste i nazwiska i toponimy wołoskie - a być może także jakoś wyłączyć późniejszą ludność napływową (np. przybyłą po '45) z badań. Później porównać z innymi grupami wołoskimi - może wtedy by wyszło, jakie elementy etniczne i w jakim okresie (oraz gdzie) wchłonęli Wołosi na przestrzeni wieków. A te mogą być na prawdę ciekawe, podobnież jak i ich tradycje (choćby, mówiąc całkiem serio, szamanizm paralelny z tym syberyjskim) - w tym te pochodzące od jakiegoś ludu azjatyckiego (ale nie Turków). Eliade wskazywał na Czangoszów - ale znów była to interpretacja nie jego, a węgierskich badaczy.
Wątpliwa sprawa, bo Czango, posługujący się dialektem węgierskim raczej byliby w źródłach hist. identyfikowani jako Węgrzy.
Genetyka, haplogrupy to ciężkie sprawy ogólnie :)