zdjęcie Autora

18 września 2016

Joanna Najdowska

Serial: Czytamy, polecamy
„Bestiariusz słowiański” Pawła Zycha i Witolda Vargasa
czyli przegląd demonów naszych rodzimych

Kategoria: Mitologie

◀ Dusza jako monada kwantowa ◀ ► Witamy w Rzeczywistości ►

„Bestiariusz słowiański” to ciepłe, pełne humoru krótkie powiastki, w które wpleciono zdumiewające obrazki obyczajowe, zaskakujące fakty historyczne tworzące wręcz wątek sensacyjny, no i fantastyczne graficzne portrety poszczególnych postaci.

Na początek fragment „strasznego wierszyka”, który wydobyłam z szuflady pamięci sprzed 30 lat.

Raz grzmot wstrząsnął baszt strzelnice -
Trzeszczy w trzewiach kasztel w chaszczach,
Strzygi, tudzież nieboszczyce
Strzępy czaszek taszczą w paszczach.

Zwój mózgowia w złych paszczękach
Skrzypi niczym nóż o talerz
Ssąc szpik kostny szczęka szczęka
Szkielet chrzęści w zbrodni szale.

Po zaułkach, korytarzach,
Wrona kracze, zmora szura,
Frankenstein się przepoczwarza,
Drewno gryzą krewni szczura.

Strzyże uchem chyża dusza
Szemrze ruczaj krwią skropiony
Orszak strachów na żer rusza -
Straż przyboczna Persefony.

„Bestiariusz słowiański” nie jest jedyną pozycją z zakresu słowiańskich wierzeń, a jednak wyjątkową, bo ma „duszę”. Bestiariusz, jak ten wierszyk, czyta się jednym tchem, z uśmiechem w sercu. Opisy poszczególnych bestyji to ciepłe, pełne humoru krótkie powiastki, w które wpleciono zdumiewające obrazki obyczajowe, zaskakujące fakty historyczne tworzące wręcz wątek sensacyjny, no i fantastyczne graficzne portrety poszczególnych postaci.

Z kompletu opisów wyłania się obraz czasów, w których obecność istot demonicznych w życiu ludzi była czymś zwyczajnym. W ludzkich domostwach demony (w tym duchy zmarłych przodków) miały swoje miejsca, przydzielone im zadania, miskę strawy. Te, które krążyły po polach, drogach, żyły w jeziorach, lasach, a nawet w powietrzu, wyzwalały w ludziach czujność, a i było na kogo zwalić winę za nieszczęście albo ciążę.

To plejada przeszło 100 postaci demonicznych, które aż się czuje poprzez strony tej książki.
Wiele z nich wciąż żyje wśród nas i w nas, znamy je, mówimy o nich, tyle, że nie kojarzymy ich z konkretną żywą duchową energią, jak choćby:
- bełty powodujące chwilowy brak orientacji w terenie, zwłaszcza u tych, którzy opuszczają karczmę wieczorem,
- bieda przekazywana bogatym niczym Puszka Pandory,
- buce straszące dzieci,
- dola towarzysząca człowiekowi przez całe życie,
- trusie siedzący cichutko w norach,
- jędze, kocmołuchy, łapiduchy, marudy, srale, tęsknice, zmory i cała masa innych, które nieświadomie przywołujemy w języku potocznym albo zwyczajowych gestach.

Niektóre z nich odeszły w niebyt, albo może czekają na wskrzeszenie...(?), jak choćby:
- aitwar – pierzasty wąż, który lecąc z nieba sypał iskrami, zastąpiony dziś spadającymi gwiazdami;
- bannik opiekujący się słowiańskimi baniami kąpielowymi, przegoniony precz, kiedy w XIV wieku po epidemii dżumy orzeczono, że zarazie winne jest zbyt częste mycie się;
- rodzanice – 3 siostry, boginie przeznaczenia, wyznaczające ludzki los 3 dni po narodzinach.

 

Resztę doczytajcie sami! W tej książce albo w jej drugiej części albo na stronie www.facebook.com/BestiariuszSlowianski.

Może w czasach mody na uważność warto rozszerzyć swoją świadomość o realną obecność w świecie istot duchowych, daimonicznych.

◀ Dusza jako monada kwantowa ◀ ► Witamy w Rzeczywistości ►

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)