28 października 2016
Robert Palusiński
Bóg, projekcja a Hermes Trismegistos
Wyobraź sobie nieustannie włączony rzutnik lub projektor, który cały czas rzutuje swój obraz na to co obserwujesz. To najprościej mówiąc jest projekcja:
Wyobraź sobie nieustannie włączony rzutnik lub projektor, który cały czas rzutuje swój obraz na to co obserwujesz. To najprościej mówiąc jest projekcja:
Całość treści naszej nieświadomości jest nieustannie projektowana na otoczenie i jedynie dzięki rozpoznaniu pewnych cech należących do obiektów jako projekcji lub imago możemy rozróżnić je od cech rzeczywistych tych obiektów. (...) Cum grano salis pomyłki, do których się nie przyznajemy, zawsze dostrzegamy u naszego oponenta. Doskonałym przykładem są wszystkie sprzeczki między bliskimi. Dopóki nie posiądziemy nadzwyczajnego poziomu samo-świadomości, dopóty nie przebijemy się przez własne projekcje i jesteśmy zmuszeni do zanurzania się w nich. Wynika to z faktu, że umysł w swym naturalnym stanie skłania się ku istnieniu takich projekcji. [Jung: „General Aspects of Dream Psychology”, par. 507.]
Projekcja występuje wówczas, gdy ktoś „czuje się poirytowany inną osobą, albo złości się na samą myśl o tej osobie. (...) Niezwykle trudno jest dostrzec projekcję w sobie samym” [Arnold Mindell; „Working with Dreaming Body”].
Powyższe
jest najwyraźniejsze w sytuacji, gdy kogoś nie znamy zbyt dobrze, albo wcale!
Najgenialniejszym
obiektem projekcji są zatem
politycy,
ludzie sceny/estrady inne postacie powszechnie znane, o których się
plotkuje, obmawia itd. Zasadniczo nic prawdziwego nie wiemy o tych
postaciach, ale ich postawy, wypowiedzi czy choćby miny wywołują w
wielu ludziach dosyć gwałtowne reakcje emocjonalne: od odrazy,
nienawiści, złości, wesołości do uwielbienia!
Jung dokonał rozróżnienia pomiędzy projekcją aktywną a pasywną. Projekcja pasywna jest całkowicie automatyczna oraz nieintencjonalna, tym jest na przykład zakochanie się! Widzisz ją/jego w różowych barwach – to WIELKA PRAWDA – bo nosisz różowe okulary własnych projekcji.
Przedstawiona
powyżej ilustracja J. Campbella obrazuje mechanizm projekcji:
kreska
pozioma na całym obszarze okręgu dzieli całość psychiki
człowieka na to, co nieświadome (poniżej kreski) oraz na
to,
co jest dostępne świadomości człowieka. (treści nieświadomości
możemy poznać jedynie poprzez sny, projekcje, pracę z ciałem,
sztukę, itd., ale nie jest ona „bezpośrednio” dostępna
świadomości)
Kwadracik
podpisany na obrazku
„EGO”
jest naszą codzienną tożsamością – tą częścią, z którą
się utożsamiamy
jako
„ja”. Ego w rozumieniu
psychologii
Junga jest ośrodkiem indywidualnej świadomości bądź poczucia
tożsamości osobniczej, centralnym kompleksem w polu świadomości
tworzącym poczucie i pojęcie odrębnego
„ja”.
Obrazki/piktogramy
z lewej strony (drzewo, kobieta, mężczyzna, pies), z niebieską
strzałką/wektorem zwróconym
ku
„Ego” to zarówno obiekty istniejące w realnym świecie oraz –
równocześnie – nasze psychiczne treści postrzegane przez Ego
jako coś zewnętrznego i pochodzą one od naszych wewnętrznych,
aczkolwiek nieświadomych części rzutowanych (projektowanych) na
obiekty zewnętrzne (tutaj noszą nazwy: Anima i/lub Animus,
Cień)
Wszystkie
te piktogramy/obiekty możemy widzieć (zewnętrznie) dwojako tak,
jakbyś na świat patrzył/a
przez
szkiełko malowanymi
naszymi
nieświadomymi
treściami.
Czy i kiedy można coś zobaczyć „obiektywnie”?
Wróćmy do cytatu Junga: „jedynie dzięki rozpoznaniu pewnych cech należących do obiektów jako projekcji lub imago możemy rozróżnić je od cech rzeczywistych tych obiektów”. Rozpoznaniu własnych projekcji pomaga oczywiście obecność niezbędnego w tym akcie czynnika emocjonalnego i/lub uczuciowego (ważny warunek współwystępujący).
Z powyższego wynika, że możliwie obiektywny ogląd dokonuje się dopiero wówczas, gdy zauważasz swoją projekcję rzutowaną na obiekt/osobę, i gdy ją „wycofujesz”! (Czyli gdy uznajesz, w jakie własne nieświadome treści ubrałeś kogoś – zazwyczaj z dodatkiem emocji i uczuć.)
Przekładając to na praktykę:
Jeśli ktoś, coś cię wkurza, zachwyca, wzrusza, smuci itd. szczególnie, gdy dana osoba jest ci mało znana (lub nieznana), rozważ taką ewentualność, że on/a pokazuje ci cechy jakich w sobie jeszcze nie znasz lub z jakimi nie bardzo chcesz mieć do czynienia.
Cóż za okazja do rozwoju i samopoznania!
Tym niemniej projekcja jest również wspaniałym narzędziem czy mechanizmem!
Pomyśl np. o ludziach, którzy chodzą na pielgrzymki i byli ostatnio członkami stutysięcznego zgromadzenia pokutnego na Jasnej Górze. Czy i jakie to w tobie wzbudziło emocje, obrazy, komentarze (jeśli w ogóle)?
Albo na Facebooku przeprowadziłeś/aś wymianę zdań, która mocno poruszyła cię emocjonalnie – co to takiego było? Jakie emocje temu towarzyszyły? Co dokładnie cię tak poruszyło? Lub czym – jakim słowem lub postawą – twój adwersarz cię po-ruszył/a?
Albo inaczej... Uwielbiam cytat z mistrza Eckharta, który zwykł powiadać:
„Oko, którym widzę Boga, jest tym samym okiem, którym Bóg na mnie patrzy.”
I kiedy jutro pójdziesz do kościoła, w chwili, gdy ubrany w błyszczące złoto-srebrne ornaty kapłan podniesie w górę Hostię, pomyśl, że to co tam dostrzegasz, jest także kondensacją Twojej boskości, którą następnie przyjmujesz w Komunii z Bogiem.
I po spożyciu opłatka po prostu poczuj, jak w każdej komórce twego ciała rozlewa się boskość.
A teraz mam dla ciebie sam miód – przepyszny smaczek, który pokazuje inną stronę. Tym razem o pozytywnym zastosowaniu projekcji i to sprzed prawie… 2000 lat! O tym, jak gnostycy rozumieli istotę projekcji.
Dzieło Corpus Hermeticum, to zbiór pism w języku greckim powstałych prawdopodobnie w Egipcie w II lub III w. n.e., których autorstwo przypisuje się Hermesowi Trismegistosowi (Hermes Trismegistos (gr. tris “trzy razy” megistos “wielki”).
Poniżej przełożyłem dla was fragment tego gnostyckiego dzieła z j. angielskiego w tłumaczeniu Briana Copenhaver’a (oryginał na zdjęciu poniżej):
A zatem nie pojmiesz Boga, jeśli nie zrównasz się z Bogiem, albowiem podobne rozpoznaje podobne.
Oddal się od wszelkiej materialności i wzrastaj ku podobnej przestrzeni z wielkością, co nie zna miary; wyrastaj ponad wszechczas i stań się wiecznością; wtedy pojmiesz Boga.
Myśl, że nie ma dla ciebie niemożliwego; uznaj, że także jesteś nieśmiertelny; że wszystko potrafisz zrozumieć myślą, że znasz wszelką sztukę i naukę; odnajdź siebie w zwyczajach wszelkich żywych istot; wyrośnij ponad najwyższe szczyty i zanurz się poniżej największych głębin; w sobie samym połącz wszelkie przeciwieństwa: gorąc z zimnem, suchość z płynnym;
Myśl, że jesteś wszędzie o jednym czasie: na ziemi, w morzu, w niebiosach; myśl, że nie urodzonym jeszcze jesteś, że żyjesz w macicy, młody, stary, że już umarłeś, że w świecie pozagrobowym istniejesz; to wszystko złap myślą w jednym objęciu, wszelkie czasy i miejsca, wszelkie substancje, jakości i wspaniałości zarazem; to wtedy właśnie możesz pojąć Boga.
Tekst oryginalnie zamieszczony w blogu Autora, w Tarace za uprzejmą zgodą.
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/teresti.jpg)
A może to była projekcja. Bo wcześniej widziałam film o nim samym, na którym pytał prawosławnego popa - bo to był hipnotyzer z Ukrainy, czy nie jest grzechem to co on robi, czym się zajmuje, czyli hipnozą.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
Psychoanaliza czy analiza głębi tak jak każdy system najpierw zmusza pacjenta/ penitenta do zaakceptowanie swojego systemu wartości a potem rozwiązuje problem systemu a nie nieszczęśnika który się poddaje tym zabiegom .Oczywiście nieszczęśnik boi się/wstydzi przyznać, że uczony analityk/kapłan religii albo nauki nie dał rady jego lękowi , frustracji , natręctwu. Są na szczęście dla psychopomposów również pacjenci bardziej podatni na te sugestie, tacy którzy uwierzą raczej analitykowi a nie sobie i wtedy trzymają „zwieracze aby nie kichąnąć” :) Na tych , nauka psychlogii/psychoanalitycy budują swój autorytet, Nie dam się nabrać już na ten hermenutyczny, nomen omen, bełkot.Z całym szacunkiem dla autora artykułu.
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
Druga jest religijna. Że niby ten sam mechanizm działa nie tylko w relacjach z ludźmi, ale też z Bogiem. Co nie jest dla mnie jasne, bo w przypadku projekcji psychicznych ja przypisuję innym swoje wyobrażenia. Jak miałoby to działać z Bogiem, którego zaczynam widzieć teraz w sobie (z relacją z ludźmi było na odwrót: zaczynałem widzieć ICH SAMYCH, tylko prawdziwie.) Uzasadnienie tego podobieństwa zastępuje tu maksyma Mistrza Eckharta, którą również wielbię, ale nie jestem pewien, czy ona mówi o projekcji. (Chyba że wszystko jest podobne do wszystkiego i we wszystkim się zawiera.)
Najtrudniej jest mi natomiast dostrzec związek cytatu z Corpus Hermeticum z koncepcją projekcji, która polega m.in. na uświadamianiu sobie nieświadomego.
Nie przyłączam się do powyższego zarzutu bełkotu. Zwyczajnie: nie rozumiem, NIE ŁAPIĘ.
Indian Naskapi, zamieszkujących półwysep Labrador. Jeszcze w latach 50 tych XXw żyli oni w małych, rozproszonych klanach, zajmowali się łowiectwem i nie wykształcili żadnego wspólnego systemu religijnego. Naskapi są swego rodzaju żywym zabytkiem antropologii kulturowej oraz historii wierzeń religijnych. Życie w bardzo surowych i trudnych warunkach zmusiło Naskapi do polegania na wiedzy płynącej ze snów. To plemię nie wykształciło rytuałów, świąt czy szczególnych zwyczajów plemiennych. Jednak Naskapi posiadali głęboką wiarę w istnienie duszy – czegoś, co jest czymś znacznie więcej od życia pojedynczego człowieka. Dusza nazywana była „wewnętrznym towarzyszem” lub przyjacielem „Mista peo” co dosłownie oznacza „Wielki Człowiek”. Mista peo mieszka w sercu i jest nieśmiertelny. W chwili śmierci lub tuż przed nią opuszcza człowieka, po czym inkarnuje się w kolejnym wcieleniu.
Sny pozwalają Indianom Naskapi lepiej orientować się nie tylko zawiłościach życia wewnętrznego oraz duchowego rozwoju, ale dają wiedzę jak najbardziej praktyczną! Naskapi dowiadywali w snach się jaka będzie pogoda i gdzie znajdują się karibu, które były ich głównym źródłem pożywienia.
Bez psychologii Naskapi wiedzieli, że idea "Boga" jest projekcją tego, co w naszej głebi mieszka/żyje - więc nie potrzebowali boga, ani pośrednika "na zewnątrz".
Podobnie Hermes Trismegistos niewprost o tym własnie mówi. Stać się Bogiem możesz jednynie poprzez swe wnętrze, a wówczas pojmujesz, że "zewnętrze" to tylko iluzja. Ładnie pokazuje to ten znaczek " ) "
przy okazji: Naskapi mieli niezwykle mocny rytuał trzęsącego się tipi ... ale to inna historia :)
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
I druga sprawa. Jak była skuteczność interpretacji snów Indian Naskapi. Czy sny zawsze wskazywały im, gdzie jest zwierzyna łowna? Chroniły przed niebezpieczeństwem? Coś o tym wiadomo? Jak tłumaczono pomyłki interpretatora itd.
Czy może też ta proto-teoria snów i jego odczytywania, jest tu jednak pewnym dodatkiem, "nadbudową ideologiczną" nad wyjątkowymi przecież u Indian umiejętnościami praktycznymi, to byli przecież myśliwi, którzy potrafili tropić zwierzęta, wojownicy (w sensie dosłownym) itd.
Natomiast co do zewnętrznego boga ... hmmm
bardzo bliskie jest mi podejście z jeszcze jednej strony - niedualności (advaita vedanta czy dzogchen)
tu słowa wspaniałego mistrza Trungpy:
"Jednym z zasadniczych punktów w odkrywaniu drala" - pisze Chogyam Trungpa ("Shambhala, The Sacred Path of the Warior") - "jest uświadomienie sobie, że własna (osobnicza) mądrość człowieka nie jest oddzielona od mocy rzeczy takich, jakimi one są. Te dwa, to odbicia nieuwarunkowanej mądrości kosmicznego zwierciadła. Nie istnieje jakieś pierwotne oddzielenie - dualizm pomiędzy tobą a twoim światem. Gdy jesteś w stanie doświadczyć podmiotu i przedmiotu razem, jako jedności, wówczas uzyskujesz wielką zdolność wyraźnego widzenia i dostęp do mocy przejawiającej się w świecie - odkrywasz, że są one nierozłącznie związane z twoim własnym widzeniem i twoją istotą."
MistaPeo jest również dostępem do niedualnego obszaru wspólnego pogodzie, jeleniowi, bogom czy pogodzie ...
![[foto]](/author_photo/joanna_najdowska.jpg)
Czyli że to nie Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo, a człowiek stworzył sobie boga – wyprojektował go. Głęboka auto-analiza polegałaby zatem na odpowiedzi na pytanie „Kim/Czym jest mój bóg?”
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/joanna_najdowska.jpg)
Dodam jeszcze do artykułu drobne uzupełnienie – coś czego wiele osób sobie nie uświadamia. Projekcja nie polega wyłącznie na tym, że przypisujemy drugiemu człowiekowi to, co jest w nas (odwróć role, a zobaczysz jaki jesteś). Projekcja jest zjawiskiem bardzo złożonym. Jeśli denerwuje nas, że ktoś się obnaża w parku, to nie musi oznaczać, że jesteśmy niezrealizowanymi ekshibicjonistami; przyczyną naszej irytacji może być jakieś nieuświadomione wspomnienie, poczucie bezsilności, lęki, problem kontroli i wiele innych.
Dla mnie projekcja i karma to w swej istocie to samo = nieważne, co się
wydarza, ważne, co ty z tym robisz, jaki masz do tego stosunek - uświadomiony i nieuświadomiony.
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.