02 kwietnia 2014
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Co dalej z Międzymorzem?
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Gry krymskie imperialne ◀ ► Kilka uwag o przeszłości języków, w tym słowiańskich ►
Międzymorze odpływa w daleką przyszłość, ale nie traćmy nadziei
Międzymorze jest istotnie polską ideą, idzie jakby za Przepowiednią z Tęgoborza, która głosiła, iż „powstanie Polska od morza do morza”, ale że włączanie cudzych narodów do „Polski” raz, że pachnie agresją, imperializmem i sadyzmem, więc niemoralne, dwa nierozsądne, a po trzecie sił za mało, więc zwyczajnie śmieszne. Rozwiązaniem są sojusze i dobrowolne unie, których w naszej historii nie trzeba długo szukać, bo już Jadwiga i Jagiełło... – są więc naszą specjalnością. Jaki obszar pokrywałyby te unie? – W wersji maksimum wszystko pomiędzy Niemcami a Rosją. W wersji minimum wystarcza, jako jądro Międzymorza, związek lub sojusz dwóch krajów: Polski i Ukrainy. I odwrotnie, niezależnie od jego rozległości, każde Międzymorze będzie ułomne i nie będzie sobą, jeśli nie będzie w nim Polski i Ukrainy. Jeśli nie pojmować Międzymorza jako drimu-projektu, tylko jako pewien abstrakt z historii, to podobnie określane Międzymorze okazuje się być historycznym polem działania Polski, jej terytorialnym wybiegiem.
Zapewne inaczej wygląda to z punktu widzenia Ukrainy. Na ile wśród Ukraińców jest znana i popularna idea Międzymorza, i jakie budzi nadzieje (i czy w ogóle budzi) – zwyczajnie nie wiem. Ale z pewnością równie lub bardziej jest atrakcyjny inny geopolityczny projekt, mianowicie Jednej lub Świętej Rusi, łączący wszystkie z tradycji prawosławne narody wschodnio-słowiańskie, wywodzące się z dawnej Rusi ze stolicą w Kijowie. Czy w Ukrainie są głoszone projekty Wielkiej Rusi Kijowskiej, opozycyjne do takiejże Rusi Moskiewskiej? Czy do Świętej Kijowskiej Rusi ktoś dołącza Polskę? – Warto byłoby popytać odpowiednich -logów.
Na razie dokonuje się „pakt Obama-Putin”, tak nazwany na pamiątkę paktu Ribbentrop-Mołotow; podobieństwo takie, że obaj führerowie mocarstw decydują o Ukrainie za jej plecami, całkiem jak tamci o Polsce bez Polski. Wygląda na to, że w zamian za (korzyść Obamy) zgodę na zainstalowanie wojsk NATO w Polsce i krajach bałtyckich i na wybory prezydenta w Ukrainie, Putin dostaje potwierdzenie aneksji Krymu, zgodę na federalizację Ukrainy i zapewnienie, że Ukraina nie zostanie przyjęta do NATO ani do UE. Czyli wystawiona na Rosję. Europa zostaje grubszą niż dotąd kreską podzielona na strefy wpływów, a strefa Rosji będzie mocniej odgrodzona.
Przez to Międzymorze odpływa w jeszcze dalszą przyszłość i jeszcze mniejszą możliwość, niż dotąd.
Ale jeśli Polska ma dbać o swój międzymorski drim, to co powinna teraz robić, żeby go jednak nie stracić, a przeciwnie, przybliżyć? Po pierwsze, sama siebie ratować. Przez sanację i racjonalizację prawa, gospodarki, finansów i wojska. Przez wypracowanie sposobów, żeby na uczestnictwie w Unii Europejskiej wygrywać i korzystać, a nie przegrywać i przepłacać na korzyść Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. (To samo dotyczy NATO.)
Powinna stać się atrakcyjna, tak, aby wróciła znaczna część emigrantów i osiedlali się u nas imigranci. Rząd Polski powinien aktywnie ściągnąć ludzi polskiego pochodzenia z Rosji. Prócz działania na rządy Ukrainy, Białorusi, Rosji, powinno się zacząć działać na poszczególnych ludzi. Jak? Np. uznać przedwojenne obywatelstwa, co powodowałoby, że każdy, czyi przodkowie byli obywatelami Polski przed 1939 rokiem, ma prawo do aktualnego polskiego obywatelstwa. Można by z tym pójść dalej i opierając się na anulowaniu rozbiorów przez Lenina, przyznać prawo do obywatelstwa każdemu, kto może udowodnić, że co najmniej jeden z jego przodków mieszkał na terytorium I Rzeczypospolitej przed rozbiorami. (Cóż, liczba ludzi białej rasy maleje, więc trzeba się o nich bić.) Przede wszystkim trzeba znacznie ułatwić wjazd do Polski, w tym dla pracy u nas, wszystkim mieszkańcom Ukrainy i Białorusi.
Najbardziej trzeba zacząć od wymiany kasty rządzącej.
A my na naszym skromnym poletku powinniśmy zadbać o integrację polskich, ukraińskich, białoruskich i innych sąsiednich szamanów, joginów i astrologów.
◀ Gry krymskie imperialne ◀ ► Kilka uwag o przeszłości języków, w tym słowiańskich ►
Komentarze
W ramach Międzymorza Polska stałaby się po prostu poważnym krajem, i przestałaby się wyludniać.
Ranga Słowacji, Czech i Węgier jest obecnie zdecydowanie wyższa niż Polski, one nikomu nie przeszkadzają, i stają się pełnoprawnymi członkami UE, czyli realizującymi tylko te prośby i zalecenia Centrali które są dla nich korzystne.
Pamiętamy przypadek nagłej konieczności znalezienia sporej gotówki na fundusz stabilizacyjny strefy euro. Nasza kasta panująca wpłaciła z radościa mimo że nie jesteśmy członkami strefy, a słowacki rząd oświadczył iż nie będzie płacić dopóki standard życia w Słowacji nie zrówna się ze średnią w starej Unii.
Taka argumentacja ze strony "naszych" byłaby nie do pomyślenia., nie ta ranga.
Czyli nie będą się palić do koncepcji Międzymorza, nie jest im potrzebna.
Zaś Ukraina właściwie walczy już tylko o swoje przetrwanie. Stała się krajem z którym "coś" trzeba zrobić dla utrzymania świętego europejskiego spokoju.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
W pełni zgadzam się z postulatami Pana Wojtka i chociażby dlatego nie mam ani powodu ani zamiaru z nimi polemizować. Pragnę dodać od siebie parę słów o okolicznościach które utrudniają całą sprawę. Sojusz polsko ? ukraiński jest (przynajmniej dla mnie) trudny do wyobrażenia. Moim zdaniem cała ?ukraińskość? rozwinęła się w opozycji do ?polskości? i ma swoją długą tradycję. ?Genetycznie? sięga jeszcze czasów przed powstaniem Chmielnickiego. Ostatnie stulecie to prawdziwe pęknięcie tektoniczne. Trudno to posklejać. Niewiele lepiej jest jeżeli chodzi o Litwę (Żmudź), tutaj wydaje się, że cała tamtejsza świadomość to po prostu negatywna reakcja na wszystko co kojarzy się z Polską. Te animozje nie tyle wypływają z przykrych doświadczeń z Polakami, co z ponad stuletniej polityki rusyfikacyjnej, która etapami rugowała polski element z ?ziem ruskich? i umiejętnie podsycała antagonizmy narodowościowe a bliżej naszych czasów przekształciła je w antagonizmy klasowe. Naturalnym procesem jest dążenie imperium wschodniego (z ośrodkami w Moskwie i Petersburgu) oraz imperium zachodniego (z ośrodkami w Berlinie i Brukseli) do uzyskania wspólnej granicy, co otworzy przed nimi nowe (?wspaniałe?) możliwości. Na przeszkodzie temu leży (nie od dzisiaj zresztą) Polska. I wcale nie dlatego, że nie chce współpracować, że jest ?krnąbrna?, ale dlatego, że jej terytorium stanowi naturalne, najbardziej dogodne połączenie między nimi. Pozostałe kraje leżą jakby na uboczu (za górami, za lasami) i mogą pozwolić sobie na luksus przyjaznej neutralności z obu imperiami. Polacy czują zaś instynktownie wielkie ciśnienie zewnętrzne i wiedzą, że trudno jest im się tutaj utrzymać, niezmiernie trudno jest zbudować im tutaj coś trwałego. Opuszczają więc Polskę w poszukiwaniu nowych ojczyzn nie tylko dla ?mamony? i nie tylko z powodu braku pracy. Nie bardzo nawet chcą tutaj wydawać na świat swoje potomstwo (nie mają tego problemu w krajach nowego osiedlenia) . Nie dosyć, że nie są zdolni do walki o cokolwiek co byłoby tutaj dla nich drogie i ważne, to zewsząd słyszą, że są wojowniczy, zaborczy, że chcą powalić Niemcy i Rosję na kolana ?co oczywiście jest wierutnym kłamstwem. Żeby to zmienić, trzeba zacząć zrealizować postulaty przywołane przez Pana Wojtka?to ma jakiś sens. Jeżeli zaś chodzi
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
Jeżeli zaś chodzi o to czy ?międzymorze? mogłoby stanowić jakąś alternatywę dla naturalnego łączenia ziem Ruskich przez żywioł rosyjski z pozyskaniem ukraińskiego, to w historii coś takiego już raz się zdarzyło, kiedy duża część dawnej Rusi Kijowskiej została scalona w obrębie państwa litewskiego, gdzie ?obcy? żywioł litewski stanowił zdecydowana mniejszość. Wszystko zależy więc od zmieniających się okoliczności. Istniejące obecnie okoliczności ku zbudowaniu silnego ?międzymorza? są niespecjalnie sprzyjające, ale nie beznadziejne. Nie wiemy co jeszcze się wydarzy, wiemy tylko, że się wydarzy ? ?świat? na którym żyjemy to nic innego jak tylko zmiany i przemijanie
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Czesław Miłosz. Warszawa środkiem ustali się świata (→ Historia i współczesność)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.