22 lipca 2015
Wojciech Jóźwiak
Serial: Twarda Ścieżka i podobne sposoby
Co robić? (Z energią)
◀ Moja pierwsza Twarda Ścieżka ◀ ► Rozmowy z głosami ►
Od lipcowych warsztatów Twardej Ścieżki w Kruczyborze minęło już ponad 2 tygodnie. Po powrocie wymienialiśmy się w gronie uczestników mailami i całymi relacjami, z kilkoma osobami rozmawiałem. Powtarza się pewien problem, przez jednych wyrażony wprost, u drugich dający się wyczytać między słowami: „I co dalej? Co dalej z tym robić? Co robić z energią?” Przyznam się, że ja też mam z tym problem.
Warsztaty sprawdzają się (dobrze działają) jako generator energii. Krąg, bęben, szałas potu, „grób”, oddech, uważność, wizualizacje – i niebo, ziemia i las – działają, ładują każdego z nas, otwierają oczy, umysły i serca. Ale co dalej? Wysyłamy orły (to jedna z praktyk na zakończenie, kiedyś przyszła do mnie w wizji bębnowej). Żegnamy się. Rozjeżdżamy. Codzienność wciąga, albo następne imprezy. Coś, co było, zanika. No może nie całkiem... ale zanika.
To jest problem nie tylko z warsztatami Twardej Ścieżki, ale również z jeszcze twardszymi pracami z umysłem, np. z użyciem techniki holotropowej albo enteogenów. Zostajesz otwarty i naładowany przy pomocy pewnych technik... I co? Tyle się działo, świat się otwierał, pokazywał swoje nieznane dotąd wymiary, jakaś masa nowych rzeczy wydawała się w zasięgu ręki, robiłeś/aś postanowienia, co w sobie i w swojej drodze zmienisz, co zaczniesz... I gdzieś to ginie, a nawyki i rutyna biorą górę.
Pewien autor, którego czytałem sporo lat temu, nazwał tę fazę procesu integracją. To, o czym tu piszę, określił jako problemy z integracją. W tamtym artykule chodziło o integrację doświadczeń enteogennych, ale rzecz dotyczy wszystkich działań podnoszących energię. Więc chodzi o to, jak tamte doświadczenia z warsztatów zintegrować. Co zrobić z dostaną tam energią.
Jest to jeszcze o tyle trudne, że warsztaty odbywamy jako osoby prywatne. Co przez to rozumiem? – Że energetyzujących sposobów nie używamy do jakichś z góry naznaczonych celów. Nie zbieramy się na warsztatach Twardej Ścieżki po to, żeby np. uwolnić się nałogu, np. objadania się lub nikotynizowania. Nie uprawiamy psychoterapii ani żadnej celowej terapii. Gdybyśmy byli grupą w rodzaju anonimowych alkoholików albo seksoholików, wtedy sprawa byłaby prostsza: uzyskaną energię kierowalibyśmy w anihilację nałogu. Ale nie mamy wspólnego nałogu. Podobnie byłoby, gdyby te warsztaty służyły budowaniu spójności i siły pewnej grupy. Mogę sobie wyobrazić, że podobnych technik ktoś używa do zespolenia personelu firmy, kompanii komandosów albo jakiejś grupy religijnej, „sekty”. Wtedy ta energia zasilałaby tę grupę lub firmę i budowała jej potęgę (i jej egregor ). Ale tego nie robimy i robić nie chcemy. Warsztaty z założenia mają coś zrobić z każdym z nas z osobna. Nikt nikogo drugiego do niczego nie wciąga! Dlatego nazwałem to tak, że w warsztatach bierzemy udział jako osoby prywatne.
Dlatego tak ważne jest posiadanie intencji. Wchodzenie w warsztaty ze swoją intencją albo wypracowywanie tej intencji w trakcie warsztatów. Bo kiedy masz intencję i jesteś pewien/pewna, że to jest twoja istotna intencja, to energia nie zmarnuje się (i nie będzie w tobie szaleć!) – ale zasili twoją intencję.
Druga rzecz jest taka, że warto byłoby nie kończyć warsztatów tak ostro, że oto: tyle było, tyle się działo, a teraz już nic. Warto byłoby mieć jakieś proste techniki-praktyki, które można byłoby praktykować na co dzień, już po rozjechaniu się z warsztatów. Moglibyśmy też się umawiać na pewne wspólne godziny na wspólne medytacje. Kiedyś na którychś warsztatach powstał pomysł, żeby robić szałasy potu co pełnię. Przez ponad rok to się udawało! Jest to super tradycja. Ale wiem, jak kosztowna: w sensie nie tylko pieniędzy (podróż i drewno na opał kosztują), ale też organizacji, czasu, wysiłku i miejsca w głowie.
Na sierpniowych warsztatach spróbuję wraz z ich uczestnikami przyjrzeć się różnym technikom: które z nich można zastosować do przedłużenia warsztatów, jako coś w rodzaju „prac domowych”.
Co jeszcze? Warto byłoby
przedyskutować nasze intencje i potrzeby, być może jest w nich coś –
lub wiele – wspólnego. Wtedy okazałoby się, że bierzemy udział
nie całkiem jako osoby prywatne. Że jednak zbiera nas w kręgu
jakaś wspólna sprawa lub potrzeba, lub faza. Zobaczymy. (Przy
okazji: niżej jest miejsce do pisania komentarzy...)
Foto. Joasia Green Star Z Wody
◀ Moja pierwsza Twarda Ścieżka ◀ ► Rozmowy z głosami ►
Komentarze
- jest ceremonia palenia karteczek, na których wypisuje się to czego chce się pozbyć,
- wysyłamy 10 orłów żeby ′załatwiły′ dla nas różne sprawy,
- warsztatów się nie zapomina.
Zgadzam się, że powstaje dziwna, inna energia, z którą nie wiadomo co zrobić.
Ja mam jedną i wcale nie moją propozycję na przedłużenie działań warsztatów. Janek mówił, że orły można wysyłać kiedy się chce, zapomniałam o tym.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
* Orły, tak, wysłane, ale jak dalej wspierać energię, którą one wyobrażają?
* Zapominanie i brak integracji to są dwie różne rzeczy.
![[foto]](/author_photo/Maria_Piasecka_2016.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Praca codzienna to jest to, o czym trzeba (koniecznie) mówić/dyskutować na warsztatach i wymieniać się znanymi sobie sposobami. Warsztaty są (także) zjazdami PRAKTYKÓW i miejscem wymiany doświadczeń.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Jedni ludzie mają własne źródło energii (tzw. generatorzy) i są szczęśliwi i energetyczni jeśli robią po prostu to co lubią. Kiedy każe się im robić coś czego nie czują, albo wdepną w nie swoje" tematy", wtedy stają się sfrustrowani, ospali, znudzeni - cierpią bezsilni. Kluczem do odczuwania energii (która jest i tylko czeka na odkrycie) jest odnalezienie tego, co daje satysfakcję właśnie tej osobie, nie innym. Energii nie trzeba szukać nie wiadomo gdzie i jak.
Inny typ wg HD (Human Design) - manifestorzy - mają niesamowitą zdolność realizowania tego czego pragną. Co pomyślą, to zrobią. Nowe idee, projekty, partie, portale itd. Energię daje im silna emocja, adrenalina lub siła woli. I ważne - połączone z centrum manifestacji czyli gardłem. Zdolność i łatwość urzeczywistniania swoich celów powoduje, że ogniskują wokół siebie innych ludzi, którzy czują to "coś". Jeśli nie pozwoli się im żyć tak jak chcą i tworzyć po swojemu świat to będą czuć złość. Kukiz jest tu przykładem.
Pozostałe typy wg HD (tzw. projektorzy i refktorzy) energię czerpią z zewnątrz. Projektorzy czerpią energię z relacji z innymi ludźmi, muszą czuć się potrzebni, muszą być chwaleni, potrzebują odzewu ze strony otoczenia, muszą czuć, że inni chcą tego co oni mają. Jeśli ludzie dookoła potrzebują czegoś konkretnego a projektor, zwykle wyciszony, to coś właśnie ma, jest szczęśliwy i daje niezły popis energii. Komicy, piosenkarze, gawędziarze to przykłady projektorów. Siedząc w domu, samotni, tej energii nie odnajdą, choćby nie wiem co, staną się zgorzkniali. Mick Jagger nie odczuje satysfakcji, jak ludzie nie będą chcieli przyjść na koncert.
Reflektor - odbija energię otoczenia, jest jakby lustrem. Będzie taki, jakie otoczenie. Zelig Woody Allena, albo Michael Jackson - idealnie dostosowują się do otoczenia. Zmienią nawet kolor skóry. Jeśli otoczenie nie ma energii to reflektor też jej nie będzie posiadał.
To taka ciekawostka, która skojarzyła mi się z tematem energii ;-) Na warsztatach energie odczują wszyscy, ale żeby ją czuć na co dzień to trzeba po prostu robić co się lubi (generator), ciągle przebywać w towarzystwie ludzi mających energię (reflektorzy), uzewnętrzniać swój własny świat (manifestorzy), czuć energię innych ludzi aby móc ją zwielokrotnić (projektorzy).
I na koniec: najlepiej mają manifestujący generatorzy (ostatni typ HD) - łatwość kreacji i niespożyta wewnętrzna energia !! Ale nie każdy ma to kosmiczne szczęście jak nasz tarakowy Wojciech ;-)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Ale mnie przeceniasz lub po prostu nie znasz. Jakie tam "kosmiczne szczęście"? -- kiedy uporczywie chodzę niespełniony, bez odzewu i nierealizowany? A parę lat temu, kiedy mi Saturn chodził po poziomej osi, brałem tabletki przeciw depresji.
Ale do rzeczy, bo zaciekawił mnie ten system Human Design -- "wystrój człowieka"? -- dobrze rozumiem? Znasz ciekawe linki, czy szukać samemu Googlami?
Ile jest tych typów? Pięć, które wymieniłeś, czy więcej? Dlaczego nie 9, wtedy by się pokrywało z enneagramem i łatwiej byłoby zrozumieć.
A może napiszesz o HD więcej?
![[foto]](/author_photo/Maria_Piasecka_2016.jpg)
To nie są naładowane baterie.
Co rozprasza/osłabia? Np. choćby głośne (lub ciche) narzekanie na pogodę - by nie szukać na początek rzeczy odleglejszych. Ile razy dziennie to robimy? Niedawno zdałam sobie sprawę, że często to robię i często od tym słyszę. Zamilkłam. Warto spróbować.
![[foto]](/author_photo/Wianek4a.jpg)
Wspólna intencja też byłaby bardzo fajna np. przy jakimś działaniu wspólnym :)
Wojtku Ty też niespełniony...z depresją...hm...w pewnym sensie jest to budujące dla mnie , że tacy ludzie jak Ty mają tak samo, nie w sensie, że się cieszę tylko, że tak bywa i nie jestem taką fajtłapą.
Arku, bardzo ciekawe to, co napisałeś :)
Posyłam uśmiechy :) :))))) :)))) :)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Co do samego systemu HD. Bardzo mało jest materiałów po polsku w internecie, książki po polsku nie widziałem w ogóle. Oglądałem filmiki na YT - polska Tresura Matrixa. Po angielsku materiały są, można sobie samemu zrobić HD chart, czyli obrazek z wcorem/projektem naszego ciała (energetycznego?). Moim zdaniem informacje z tego są szokująco prawdziwe. Temat bardzo ciekawy. Trochę tłumaczę, więc mam ogólny obraz systemu. Też próbuję kojarzyć HD z Enneagramem, trochę to robię, ale póki co nie mam całościowej wizji porównawczej.
O systemie HD wspomniała kiedyś na Tarace Easy Grace (za co Jej dziękuję) i warto było się zainteresować ;-)
Zapomniałem o linkach:
http://www.unifiedlifesciences.com/ftp/education_papers/Intro_to_Design.pdf
https://www.humandesignamerica.com/chart?view=freechart
http://loveyourhumandesign.com/
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Pomyślę o tym.

![[foto]](/author_photo/szeliga.jpg)
Moim zdaniem wcale nie musimy się o to martwić, bo to jest coś w rodzaju "inteligentnej energii" która napędza nas całościowo i znajduje zastosowanie w tym, co akurat jest dla nas w danym momencie najbardziej potrzebne.
Oczywiście też można jej użyć w jakiejś naszej intencji.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Ale warto go wspierać i podtrzymywać specjalnymi praktykami.
Na razie polecam icaros ajahuaskowe, np. te:
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
Inną sprawą są na przykład drzewa, na które patrzę teraz, jakby były jakimiś podobnymi trochę do ludzi stworzeniami, ale szlachetniejszymi w swej sile. Dziś jadąc do pracy myślałem nawet, że to bardzo dobrze, że są w mieście, że można się przemykać od jednego do drugiego, i tak zmierzać w jakimś kierunku. Nie do końca to rozumiem (może nie powinienem próbować). Ale tak jakby skądś nagle przybyły lub objawiły się. To na pewno dzięki siedzeniu pod dębami, dzięki medytacjom pod nimi, dzięki Kruczyborowi i warsztatom.
Ale faktycznie, trochę nie wiadomo, co z tą energią, z tą wielką jej porcją (przynajmniej w moim przypadku wielką) zrobić. Czuję się trochę jak swego czasu po trzymiesięcznej dziennej terapii grupowej, która wiele spraw otworzyła, ale się... skończyła i zostałem sam z tymi sprawami, niedomkniętymi, nie za bardzo wiedząc, co z nimi zrobić. Ta analogia dotyczy jedynie tego otwarcia i nie jest żadnym, dodam na wszelki wypadek, zarzutem. (Ostatnio po prostu jestem trochę tak - "sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem"). Te słowa o tabletkach też mnie trochę pocieszyły :-), wyznam, że zaskoczyły nawet. (Byłbym nawet ciekaw, czy takie praktyki, jak szałas potu lub grób wojownika można stosować, biorąc leki, bo poważnie rozważam powrót do nich po kilku miesiącach odstawienia, a odstawiłem jadąc na pierwszy sweatlodge, bo bałem się, że leki stępią moje odczucia. A chciałbym jeszcze pojechać :-)
W każdym razie - była mowa o powrocie do codzienności z tą energią. Ja siebie pytam, co zrobić, by ją w tę codzienność wnosić, by dzięki temu była czasem trochę bardziej znośna (codzienność), by miało się więcej siły na co dzień (energii?) A może jestem niecierpliwy, może zmiany przyjdą same, i to niedługo? Może duchy drzew (ich energia?) nas nie opuszczą?... Zobaczymy...
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
Miejsce 1. Główne przesłanie Wyroczni:
Walet Mieczy. Trickster.
Główna role w sytuacji, o którą pytasz, odgrywa osoba w typie Waleta Mieczy, a
więc pewien złośliwy żartowniś. Od niego to wychodzą intrygi, on jest źródłem
zamętu - ale jego pomysły mogą być pomocne i rozwijające. (Możliwe, że to ty
sam nim jesteś.)
Miejsce 2. Negatywna strona. Ostrzeżenie. Czego
brakuje?
Siedem Mieczy. Ciekawość
teoretyka. Przegadujesz, zagadujesz problem. Teoretyzujesz, kiedy trzeba działać. Tracisz energię na
mówienie, dyskutowanie lub pisanie. Para idzie w gwizdek, energia się
rozprasza.
Miejsce 3. Karta działania. Jak postępować? Co
robić?
Trójka Kijów. Gotów do drogi.
Rób swoje! Zbierz siły i dokonaj decydującego kroku, tak szybko, jak to
możliwe. Działaj sam, we własnym
imieniu, nie oglądając się na innych. Konieczny jest pośpiech, bo właściwy
moment szybko minie.
Miejsce 4. Obciążenia z przeszłości. Inercja. W
co popadnę, jeśli nie zrobię nic?
Rycerz Mieczy. Rewolucjonista
ducha. Boisz się własnej odwagi,
własnej spontaniczności. Boisz się, że to się obróci w zło, tak jak już kiedyś
zapewne się zdarzyło.
Miejsce 5. Ludzie, z którymi współdziałam:
Trójka Pucharów. Zakochanie?
Fascynacja?. Ważną rolę odgrywa w Twoich planach osoba, z która jesteś
silnie związany uczuciowo: ktoś, kogo kochasz lub towarzysz wspólnej idei.
Razem wiele dokonacie.
Miejsce 6. Bliska, widoczna przyszłość. Do
czego to zmierza?
Czwórka Pucharów. Uczucia
zaspokojone. Zbliża się emocjonalna satysfakcja: będziesz miał to, czego
pożądasz; ale zarazem twoje uczucia osiągną stan nasycenia.
Miejsce 7. Niespodzianki. Coś, co przyjdzie z
zewnątrz:
Królowa Pucharów. Pieszczoch.
Niespodziewane pojawienie się osoby w typie Królowej Pucharów nastawionej na
uczuciową satysfakcję - spowoduje burzliwe zmiany w twoim położeniu. Karta może
oznaczać niespodziewane zakochanie się lub zawarcie związku, którego jeszcze
nie planujesz.
Miejsce 8. Co się nie zmieni:
Rycerz Kijów. Przebojowy
przywódca. Na pewno nie uwolnisz się od pewnego człowieka (przebojowego i
dominującego, w typie Rycerza Kijów), który ma przemożny wpływ na ciebie.
Miejsce 9. W czym się doskonalić? Jakie z tego
wyciągniesz pożytki, nauki?
Trójka Monet. Przejść do
praktyki. Twoją mocna stroną jest praktyka
- zdolność doprowadzania do końca pewnych ściśle określonych zadań. Także na
czyjeś zlecenie.
Miejsce 10. Jakie z tego będą skutki lub
pożytki dla wszystkich, obiektywne?
Walet Monet. Specjalista od
materialnych korzyści. Działania pewnego Waleta Monet (osoby nadmiernie
zainteresowanej materialnymi korzyściami) - nawet te pozornie negatywne - w
rezultacie przyniosą ogólny pożytek.
Miejsce 11. Co się nie uda, nie dojdzie do
skutku, zostanie rozproszone:
Czwórka Mieczy. Utopia
zrealizowana. Liczysz na porządek i stałość prawa - a tu nie można wierzyć
obietnicom...
Miejsce 12. Dodatkowe informacje o pytanej
sprawie:
I-Magik. Twórcza, lekka siła.
Przyjrzyj się wcześniejszym kartom, ponieważ mówią one o tworzeniu i zaczynaniu
od początku.
Miejsce 13. Na to jeszcze przyjdzie czas,
będzie pora później:
VIII-Sprawiedliwość. Wartości
ogólne mają przewagę. W dalszej perspektywie możesz liczyć na zwycięstwo
sprawiedliwości - ale nie teraz.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/Maria_Piasecka_2016.jpg)
Ceremonia, ceremonii, ceromomialny...ceremonialny.To dostojne słowa, wydają się takimi być. Co z nimi nie tak?
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Ceremonie są publiczne, podniosłe, mają ustalony scenariusz, są odgrywane "ma koturnach" -- czyli w sposób sztywno rytualny, a uczestnicy zachowują się jak aktorzy na scenie.
Jakoś to słowo "ceremonia" nie pasuje mi do tego, co robimy na warsztatach. "Święto" -- tak. "Ceremonia" -- nie bardzo.
Wydaje mi się, że po takim doświadczeniu należy przeprowadzić jakieś zmiany chociażby w swojej codziennej rutynie, dodać jakieś nowo poznane praktyki, pozbyć się tego co nas obciąża. Czyli potrzebna jest Twarda Ścieżka do codziennej praktyki.
A jeśli chodzi o wspólną intencje, to może warto by się zastanowić nad archetypem szamana, więc osobowości kreatywnej na każdym polu, duchowego (samo)uzdrawiania, rozwijania 10. inteligencji i przede wszystkim zbierania i kanalizowania... energii. No właśnie :)
![[foto]](/author_photo/joanna_najdowska.jpg)
Ja, kiedy przechodzę jakiś konkretny proces (np. podczas warsztatów i po nich), staram się maksymalnie na tym koncentrować, w czym pomagają mi zapiski.
W trakcie pisania nie tylko na bieżąco uświadamiam sobie stare i wciąż dochodzące elementy układanki (która inteligentnie tworzy się niejako sama), ale też samoczynnie ładuję cały proces mocą ; aż wreszcie czuję, że temat wygasa.
Potem zazwyczaj następuje okres odpoczynku, reset całej struktury - ale już z nowymi treściami.
Odpowiada za zdolności medialne i wizyjne, czyli właściwie wydaje mi się, że za warsztat pracy szamana. Tak?
![[foto]](/author_photo/szeliga.jpg)
Zgadzam się z Wojtkiem że praktyki Twardej Ścieżki nie można zamknąć w ramach "Ceremonii" . Każdy szałas jest inny i też trochę nieprzewidywalny i zamknięcie tego w sztywnych ramach pozbawiłoby nas tego, co moim zdaniem jest najcenniejsze.
P.S.
Brałem też ostatnio udział w "Ceremonii fajki"
Fajkę palono "ceremonialnie " w kręgu.
Przyznam, ze nie bardzo wiem czemu coś takiego ma służyć?i jakie korzyści przynosi uczestnikom?
Nie czułem w tym nic specjalnego a atmosferę na sali czułem jako sztywną i nadętą.
Dlatego wszelkim ceremoniom na Twardej Ścieżce mówię stanowcze NIE.
Czy ceremonie są potrzebne?
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Przepisy, formułki wcale nie są złe.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.