03 sierpnia 2015
Wojciech Jóźwiak
Serial: Twarda Ścieżka i podobne sposoby
Rozmowy z głosami
◀ Co robić? (Z energią) ◀ ► Kruczybor 15 II ►
Zaczynam multiblog „Codzienna praktyka”. Zapraszam Wszystkich do dzielenia się znanymi sobie praktykami.
Rozmowy z głosami odkryłem na warsztatach w 2011 roku w Trzech Źródłach podczas zakopania się w ziemi. Podczas zakopania się w ziemi najłatwiej jest to robić, ale w domu też można. Konieczny jest głęboki relaks. Dobrym momentem jest też leżenie przed zaśnięciem. Lepiej jest to robić będąc samemu, bo jeśli ktoś drugi jest w pokoju, będzie cię rozpraszać. (Ale pewnie nie każdego.)
W pewnym momencie zaczynasz słyszeć głosy. Oczywiście nie z realu na zewnątrz, tylko w głowie. Jako słuchowe hipnagogi. Tym głosom odpowiadasz na głos. Zadajesz im pytania, pytasz o wyjaśnienie, bo zwykle rzucają jakieś stwierdzenia od bani, albo najprościej powtarzasz na głos to, co usłyszałeś.
Pożądany i łatwy skutek: kompletne wyczyszczenie umysłu – pola świadomości – z jakichkolwiek własnych aktywnych („intencjonalnych”) myśli, czyli to, czego Don Juan Matus z takim trudem uczył Carlosa Castanedę. Ustaje twój dialog wewnętrzny, ponieważ cała aktywność pola świadomości przestawia się na dialog z głosami.
Podczas tego doświadczenia łatwiej jest wybudzić się niż zasnąć.
Daleki skutek, przy pogłębianiu tej praktyki: słyszenie coraz bardziej rozbudowanych dialogów, personalizowanie się rozmówców, wizja rozbudowuje się o wrażenia wizualne, zaczyna się dziać coś ważnego. Kiedyś doszedłem do stanu, w którym dostawałem stamtąd całe pieśni, które śpiewałem, słowa i melodię – niestety, nie zapamiętałem ich i nie przeniosłem do zwykłego funkcjonowania umysłu.
◀ Co robić? (Z energią) ◀ ► Kruczybor 15 II ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Miewam też sny fabularne, niemal gotowe scenariusze, w tym roku śniły mi się dwa kryminały. Mnie w tych snach nie było. Dziwne w tym jest to, że nie wiem, skąd to się bierze.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)

Coś się wydarzyło. Głowa naparza jak najgorsza przekupa, krytykuje, szuka rozwiązań albo usprawiedliwia, końca nie ma. W końcu mówię, dobra, wygadałaś się już, to teraz siedź cicho. Teraz sobie posłucham szczerze co czuję. I co? Czuje się zupełnie co innego.
![[foto]](/author_photo/grzegorz.halkiew.jpg.jpg)
"Istotą naszego rozważania niech stanie się kontemplacja istnienia świadomości po śmierci. Rudolf Steiner uważa, że pomiędzy śmiercią a ponownymi narodzinami istnieją dwa podstawowe doświadczenia w społeczności pomiędzy ludzkimi duszami osób żywych i zmarłych. Dusze zmarłe są albo w innych duszach ludzi żywych, albo poza nimi. Spotkanie dusz zmarłych z żywymi składa się z uczucia bycia jednym z nimi, bycia w nich. Bycie poza duszami żyjącymi znaczy dla zmarłych, że żyjących nie dostrzegają. Jeśli spojrzysz na jakiś obiekt tutaj na Ziemi, to go postrzegasz, ale jeśli patrzysz na niego naprawdę z daleka, to już go raczej nie postrzegasz."
...oraz jedno z źródeł:Zmarli Są Wśród Nas- https://zycieduchowe.wordpress.com/2014/09/24/rudolf-steiner-zmarli-sa-wsrod-nas/
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/foto2.jpg)
Może ktoś z Państwa ma podobne doświadczenia i/lub jakieś na ten temat refleksje. Chodzi mi o “odwiedzające” mnie często na jawie (ale przy zamkniętych oczach) zupełnie mi nieznane, z nikim nie kojarzące się twarze lub popiersia (sporadycznie całe postacie) osób w różnym wieku, z różnych epok i kultur (sądząc po fryzurach i nakryciach głowy). Widzę je bardzo wyraźnie, na ogół w gamie czarno-białej lub monochromatycznej, przez kilka do kilkunastu sekund. Czasem są to pojedyncze, kolejno przesuwające się postaci, rzadziej małe grupy, sporadycznie cały “tłum”. Nie budzą żadnych emocji, niczego ani nikogo mi nie przypominają (np. obejrzanych filmów, zdjęć, ilustracji). Nigdy nie zjawiają się “na zawołanie” (tj. kiedy w tym celu zamykam oczy) i nie potrafię powiedzieć od jak dawna je widuję - na pewno od wielu już lat (a może “od zawsze”), ale dopiero niedawno zaczęłam się nad tym zastanawiać, sprowokowana zaniepokojonym pytaniem bliskiej mi osoby: “czy ty też tak masz?”. Pytani o to znajomi reagują zdziwieniem lub pytają, czy może wierzę w reinkarnację (dla jasności: mam w tej sprawie postawę obojętnie-agnostyczną).
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
Dziękuję za odpowiedź, panie Jarku, ale nie jestem biegła w naukach ezoterycznych i niewiele z niej zrozumiałam. Poszukiwania na stronach internetowych zrozumiałych definicji użytych przez Pana terminów (“powidoki”, “astrale”, “mentale”) też na niewiele się zdały. Nie dałoby się tego jakoś przełożyć na potoczny język laika?
Po prostu zapytaj te postaci skąd są, w jakim celu cię odwiedzają, co ważnego chcą ci przekazać... to co uznasz za właściwe?
Zrób to w sposób i w formie jaki uznasz za najlepszy.
I nie rezygnuj jak od razu nie usłyszysz odpowiedzi, różne postaci różnie reagują.
Zawsze najlepiej odpowiedzi, rozwiązania szukać u źródła.
Przejrzyj jeszcze raz to co napisał Wojtek, wspomniał o dialogach z tymi głosami.
Powodzenia.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Poprzez psychiczny mechanizm projekcji wszystko co nieuświadomione wewnątrz własnej psychiki wysyłasz na zewnątrz i odbierasz jako cudze. Możesz traktować rozmowę z tymi postaciami jak chcesz, czy to jako z własnymi tworami czy zewnętrznymi postaciami, najważniejsze to potraktować je z życzliwą uwagą. Skoro się pojawiają to pewnie jest w tym jakiś cel, który można zbadać. Warto rozmawiać ;-)
Nie ma znaczenia skąd te postaci pochodzą, ważne jest to w jakim celu się pojawiają i jaki przekaz mają dla ciebie. Po prostu pytaj te postaci o to z czym przybywają jakie wiadomości mają dla ciebie. Równie dobrze możesz spytać kim są i się dowiesz.
Dodam że to wspaniały dar, który możesz fantastycznie wykorzystywać ponieważ mogą to być twoi najlepsi osobiści przewodnicy i doradcy. Witaj je i pytaj, pytaj i czekaj w spokoju na odpowiedź. Idź za swoją intuicją i reakcjami tych postaci a nawiążesz kontakt.
Arkadiuszu masz rację, jednym z powodów wcielania się duszy w ciało jest możliwość wyodrębnienia się co umożliwia indywidualny rozwój duszy w interakcji z innymi duszami.
A jako dusze jesteśmy jednością, całością. Nie wiem jak to wygląda i nie jestem w stanie opisać. Ale podczas doświadczania Stanu Duszy czułem się jednością z wszystkim. To jest nieopisywalne, tego można tylko doświadczyć tak jak miłości. Ale jest tak jak piszesz, jako dusze stajemy się jednością z innymi duszami jednocześnie pozostając odrębnymi jednostkami. Stajemy się jednym światłem które tworzą zjednoczone malutkie świetliste iskierki.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.