15 sierpnia 2015
Wojciech Jóźwiak
Serial: Twarda Ścieżka i podobne sposoby
Kruczybor 15 II
◀ Rozmowy z głosami ◀ ► Kruczyborskie klimaty ►
Tak na szybko i rozkodowując tytuł: Drugie (II) warsztaty w Kruczyborze (Kruczybor) latem 2015 (15) zakończone... i co? – Ucieszone, oklaskane, uściskane i odesłane do wspomnień, skąd będą na nas działać, będą emitować swoją energię i interferować z bieżącym życiem, naszym – uczestników, ale również tych, których tam nie było. Taka jest w końcu rola odbytych wydarzeń, zwłaszcza tych Energetyzujących, że nie znikają całkiem, tylko trwają gdzieś w swojej równoległej przestrzeni, zasilając bieżący przepływ doświadczeń swoim wpływem – a może nawet promieniowaniem.
Co się działo, co było? – Niby to samo. Ale jakoś Bardziej. Działania, które zwykle robimy na warsztatach Twardej Ścieżki – szałas potu, zakopywanie się, marsz transowy, podróże bębnowe, rozmowy w kręgu i końcowe Wysyłanie Orłów – były zrobione z jakąś Nadwyżką. Tę nadwyżkę trudno ubrać w słowa, ale ona jest i co najważniejsze, jest aktualna, nie znikła. Powtórzę to, co wyżej: ta Nadwyżka trwa i działa, zasila mnie (tak to czuję), zapewne zasila też Was, tych, którzy wzięli udział w tym wydarzeniu, ale działa i zasila jakoś szerzej, dalej, jak to białe światło, które wizualizujemy nucąc „a z ogonkiem”. W świat, do horyzontu? Zobaczymy.
Na razie kilka zdjęć. Może Ktoś zobaczy na nich to coś więcej, czego wprost nie widać. Tę Nadwyżkę.
Kruczyborskie krajobrazy
Kruczyborskie krajobrazy bis
Nasz wielki Sprzymierzeniec: rzeczka
Prusinka. Tu wygląda jak duża Rzeka.
Faktycznie w wielu miejscach
nie było jej widać spod zarośli.
Dno Prusinki. W tym miejscu kąpaliśmy
się po szałasach potu.
Śniadanie w cieniu lipy.
Od lewej:
Wanda, Michał, Paweł Z Autobusu, Paweł Z Kitką, Krzysztof, Kasia,
Roma.
Tajemniczy surreal na werandzie domu
Gospodarzy: Agnieszki i Nesa
Kopiemy. Krzysztof, Kasia.
Marcin demonstruje swoje narzędzie do
kopania: łopatkę jelenia.
Przymiarka wykopu: pasuje! Valerie.
Inskrypcje na gałęziach wykonane przez
korniki
Perfekcyjny szałas potu. Zaraz zapalimy
ogień i będzie się działo...
Przed szałasem. Od lewej: Marcin
(1-Perfekcjonista), Paweł Z Kitką (7-Epikurejczyk),
Krystyna
(7-Epikurejczyk), Maciek (9-Mediator, chyba), Kasia (2-Dawca),
Krzysztof (5-Obserwator), Paweł Od Witamin (2-Dawca), Wanda
(8-Szef),
Nes (1-Perfekcjonista)
Rodzinne zdjęcie na zakończenie, od
lewej u góry: Paweł Od Witamin, Marianna,
Paweł Z Autobusu, Krystyna,
Krzysztof, Kasia, Maciek, Valerie, Marcin, Michał (tyłem), Tessa.
Siedzą: Wanda, Paweł Z Kitką. Mnie nie widać, bo robię to zdjęcie.
Jemy rytualne szamańskie ciasto dębowe,
z mąki z żołędzi.
Całkiem czarne wyszło, ale pyszne. Robiła Agnieszka, gospodyni
Kruczyboru.
Robię sobie selfi w szybie samochodu.
Ech, to ego...
◀ Rozmowy z głosami ◀ ► Kruczyborskie klimaty ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/av1.jpg)
![[foto]](/author_photo/av1.jpg)
![[foto]](/author_photo/szeliga.jpg)
Pozdrawiam wszystkie osoby, które miałem przyjemność tam spotkać i dziękuję za wspólnie spędzony czas.
![[foto]](/author_photo/akela.jpg)
![[foto]](/author_photo/Wianek4a.jpg)
Ciepełko Wam ślę, jeżeli ktoś potrzebuje to również takie chłodzące ;)
Renata
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)

Ale taka ciekawa różnica była: na lipcowych na 15 uczestników było aż 9-cioro "starych bywalców", czyli osób, które co najmniej 1 raz już były kiedyś na warsztatach lub przynajmniej w szałasie potu ze mną. Wśród nich takie filary Twardej Ścieżki, jak Elżbieta, Janek, Ty i Krzysztof, a na pierwszym szałasie Rafał i Mateusz.
Na warsztatach sierpniowych bywalców (raczej bywalczyń) było wyraźnie mniej: 3.
Za to ta nadwyżka faktycznie była (i jest!) wielka. Podobna nadwyżka powstała chyba na warsztatach w sierpniu 2004, Wielka podróż po wizje
Ale wtedy, 2004, warsztaty trwały 8 dni, nadwyżka miała czas się wytworzyć. (Ale też miała czas się rozproszyć, z tym nadmiarem czasu różnie bywa.)
![[foto]](/author_photo/Wianek4a.jpg)
![[foto]](/author_photo/av1.jpg)
Dlatego, że chętnych było więcej niż mogliśmy przyjąć jednocześnie i podjęliśmy decyzję by warsztaty rozłożyć na dwie tury.
"Może dlatego, że zostały one podzielone na 2 etapy i razem tworzą całość"
Z mojego punktu widzenia oba, a nawet wszystkie trzy warsztaty stanowią całość. Pomimo tego, że działania nie odbywały się w tym samym czasie (i nawet prowadzący się zmieniali), to jednak wszystko działo się w tym samym miejscu. Wszyscy uczestnicy siedzieli pod dębami, wszyscy zakopywali się na łące i pod lasem, wszyscy pocili się przyjmując moc tych samych kamieni, z tego samego lasu przynosiliśmy drzewo itd.
Cieszę się, że tu mieszkam. Dzięki temu poznałem was wszystkich. :) Fajnie byłoby, gdyby takie działania miały miejsce regularnie. ;)
![[foto]](/author_photo/akela.jpg)
![[foto]](/author_photo/av1.jpg)
W tekście o karcie Wojtek pisze: "wiele rzeczy, za jakie się weźmiemy, może działać jako solve albo jako coagula.". Dlaczego więc warsztaty Wojtka są solve, a nie są coagula? Czy tylko dlatego, że coagula źle się kojarzy? Warsztaty kojarzą mi się z przekazaniem wiedzy praktycznej, z samą nauką praktyczną, a nie z przekazem informacji. Praktyka wymaga praktyki, czasem też wręcz regularności. Jak zacząć pracować z Kijem Mocy nie zabierając go na wyprawy? W praktyce ujawnia się jego moc. Z tego co udało mi się podpatrzeć na warsztatach Wojtka i Janka, to większość z tych ćwiczeń praktycznych dobrze jest praktykować regularnie (sam praktykuję, choć nie wiedziałem, że to Twarda Ścieżka :P). Można samemu. W regularnej grupie jednak moc jest większa. I wtedy dopiero przynoszą korzyść. Tak na raz, z ciekawości, żeby doświadczyć, raczej mija się z celem praktyk szamańskich.
![[foto]](/author_photo/szeliga.jpg)
Jednak aby znajdować na to siłę moim zdaniem potrzebna jest systematyczność, czyli co najmniej jeden szałas potu na miesiąc. Wtedy efekty są!
Mówię to ze swojego doświadczenia.
![[foto]](/author_photo/Ja w garnie portret.jpg)
![[foto]](/author_photo/akela.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)

...a ja na trzeciej gałęzi widzę (od lewej):Zrobiłam zdjęcie tego fragmentu, ale nie udaje mi się go wkleić :(
paszczę węża (?), z boku jego głowy - żółwia, pod nim żabę i jakiegoś robala, a na samym dole leży ktoś o szkaradnej twarzy, z dużym nosem i wielką koroną na głowie.
PS
(09 sierpnia - 14 sierpnia 2015)
Było, jak zwykle, NIEZWYKLE!
Refleksję zamykam w poniższym cytacie:
"...KAŻDE SPOTKANIE Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM NIE JEST PRZYPADKOWE. ZAWSZE JEST JAKIŚ DALSZY CIĄG, KTÓRY OKAZUJE SIĘ WAŻNY."
(Jan Twardowski,Autobiografia. Myśli nie tylko o sobie. Tom II)

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.