08 maja 2014
Katarzyna Urbanowicz
Serial: Prababcia ezoteryczna
Dobrymi chęciami piekło wybrukowane
czyli o zezowatym Jezusie i bezpłatnej ezo-pomocy
◀ Wymuszanie moralności czyli fotel kocic ◀ ► Filantropi, uzurpatorzy i oszuści ►
Na Facebooku pewna OSOBA podjęła się misji zorganizowania bezpłatnej ezo-pomocy. Kierowały nią szczytne cele. Wiele osób ma życiowe problemy i potrzebuje doradcy, a z powodu swojej sytuacji materialnej nie stać je na opłacanie wróżki lub astrologa. Możliwe, że dzieci z głodu płaczą, a mamuśka musiałaby te parę złotych z gardła im wyszarpnąć, zwłaszcza, że zazwyczaj została brutalnie pozostawiona przez tatuśka. W tak trudnej życiowej sytuacji tylko wróżka (albo wróż) może dać nadzieję lub pomóc. Może tarocista (tarocistka) czy osoba uwalniająca od złych energii, na odległość skanująca rozmaitego gatunku energie i odrywająca je od nieszczęsnej, jak nitki pajęczyny z krzaka. Astrolodzy nie wiadomo kim są, zresztą są skompromitowani przez prasę radio i TV, więc na ich usługi nie ma specjalnego zapotrzebowania.
Wymieniona OSOBA założyła grupę, napisała stosowny regulamin, z którego wynikało, że należy zamieścić post ze wskazaniem doradcy, z którego porad chce się skorzystać; przygotowano także pliki z przedstawieniem osób poszczególnych doradców i dziedzin, w których działają. Kandydaci na doradców byli selekcjonowani. Ja osobiście zostałam zaproszona do grona bez żadnych warunków, nie wiem jakie zadania sprawdzające wyznaczano innym doradcom. Znam tylko warunek postawiony kandydatce, którą odrzucono.
Otrzymała powyższy obrazek,
http://carska-stolica.mojglos.pl/files/2012/08/JEZUS1.jpg ,
wg jej relacji z „zezowatym Jezusem” i prośbą o podanie, jak zinterpretowałaby sen, w którym ta postać wystąpiłaby, na co odpowiedziała, że „osoba ta wybrała niewłaściwego Boga”, „nie ufaj fałszywym prorokom”, czy coś w tym rodzaju. Nie dziwię się temu, bo osoba ta od początku była nastawiona sceptycznie do samego pomysłu bezpłatnej ezo-pomocy i zgłosiła się właściwie tylko dla zabawy; choć jest doskonałym astrologiem amatorem, zawodowo zajmuje się zupełnie czymś odmiennym; prowadzi własną firmę i nie ma czasu na zawracanie sobie głowy tego rodzaju filantropią. Uważa, że interpretacja horoskopu to coś więcej niż obrazek i próbuje mi przedstawić hipotetycznie prawidłową odpowiedź na jakikolwiek problem senny. Twierdzi, że ważne jest, kiedy sen się przyśnił. Skoro nastąpiło to na mocnych tranzytach kwadratu Uran/Pluton, to czas porzucić fałszywych nauczycieli. Dorzuciła do tego kilka złośliwości pod adresem admina, co skończyło się jej odrzuceniem lub samoodrzuceniem, jak wspomniałam.
Ja mam czas i nie odstręczają mnie pomysły skazane na zagładę – więc się zgodziłam. Lubię z bezpiecznego miejsca przyglądać się dziwnym sytuacjom i patrzeć, co z nich wynika. Gapiostwo babci ma zapewne genetyczną wspólnotę z kobietami wykładającymi poduszki w otwartych oknach,z łokciami opartymi na nich i gapiącymi się na pustą ulicę. Lub wiejskimi staruszkami przesiadującymi na ławeczkach przed płotem ich domu, obserwującymi przechodzących ludzi i przejeżdżające pojazdy.
Pierwsza faza była zachęcająca. Najwięcej próśb kierowano do OSOBY, sporo do niektórych doradców. Ja na początku miałam święty spokój i mogłam tylko przyglądać się problemom, z którymi zmagali się inni DORADCY. Ilość próśb rosła lawinowo. Mimo zapisów REGULAMINU, że należy podać DORADCĘ, którego prosi się o pomoc, wielu petentów pomijało ten wymóg. Inni wpadli na pomysł, żeby startować naraz do kilku doradców. Wymóg pisania postu na ogólnym forum omijali w ten sposób, że pisali na priva do doradców. Regulamin przewidywał zadanie jednego pytania, a oni mieli ich wiele. Mnożyli więc także pytania – do każdego doradcy inne. Doradca więc musiał przejrzeć spis postów, żeby sprawdzić, czy wcześniej osoba ta nie zwracała się o pomoc do innego doradcy. Stawał się więc wbrew własnej woli tropicielem nadużyć, a czasami musiał wysłuchiwać niemiłych pouczeń od beneficjentów systemu, na przykład żądających, żeby sprawdzał czas korespondencji w celu ustalenia, który post był wcześniejszy. Proszący o pomoc uważali, że mają prawo nie znać regulaminu, skoro zgłoszenie dokonywano drogą sms-a, i używanie wobec nich określenia "wyłudzenie pomocy" za nadużycie.
Doradcy prawdopodobnie mieli też inne problemy. Ja na przykład zmęczyłam się z ustaleniem, o co konkretnie osoba pyta i jak rozumieć zapytanie: „Co z nami dalej będzie?” Na pytanie: „co konkretnie chcesz wiedzieć?”, odpowiadali: „wszystko”. Beneficjenci systemu najczęściej nie mieli pojęcia, co to jest astrologia, choć wiedzieli, że jest skompromitowana. Astrologia horarna w ogóle była im nieznana; domagali się kart i tylko kart. Czasami chcieli, żeby odpędzić złe uroki albo zdjąć z nich paskudne energie, które nasłali na nie ich „byli”.
Do tego dołączyły się problemy moralne. Trafił się zweryfikowany przez kogoś zaufanego doradca, który kobiecie w ciąży przepowiedział koniec jej małżeństwa, z czego twórcy bezpłatnej ezo-pomocy wyciągnęli wniosek, że nie należy stawiać kart kobietom w ciąży. Czemu? Nie mam pojęcia. Wiem, że nie powinno się dawać kategorycznych odpowiedzi, bowiem zawsze można się mylić, ale problem polega na tym, że trzeba mieć moralne wyczucie jak nie zaszkodzić innym i to jest najważniejszy wymóg, jaki należy postawić doradcom. Jednak o to raczej nikt nie pytał. Uspokojenie wskazanej kobiety w ostatnim miesiącu ciąży przez innych doradców odebrało resztę energii grupie. Nikt nie chciał wierzyć, że źródłem wszelkiego zła jest bezpłatność czegoś, za co normalnie mniej lub więcej należy zapłacić. Walczyli z pomysłem, że tylko pierwsza porada może być bezpłatna, za następne powinno się płacić, chociaż niekoniecznie w formie pieniężnej. Nie rozumieli, że bank, który tylko wypłaca pieniądze, nie przyjmując wpłat na konta, musi paść.
Napisałam rezygnację, a z tą myślą nosiło się też kilku innych doradców. Taki był plon Bezpłatnej ezo-pomocy powstałej w końcu kwietnia, czyli całkiem niedawno, do dziś.
Dzięki uczestnictwu w tym przedsięwzięciu, dowiedziałam się wiele nowego, choć nie rzeczy, których się spodziewałam. Chciałam poćwiczyć swoją znajomość astrologii, zwłaszcza horarnej, poznać problemy, z którymi najczęściej zwracają się ludzie do wróżek i astrologów. Dowiedziałam się, że problemy są banalne i w 90% przewidywalne, pytania najczęściej 2 rodzajów: „Co z nami będzie” — czytaj: „czy i kiedy do mnie on wróci” i „Kiedy będę miała jakieś pieniądze” i że zadającymi pytania są głównie kobiety. Że nikomu nie zależy na dokładnej, analitycznej odpowiedzi, tylko oczekują szybkiej, krótkiej w stylu Ezo TV. I zawsze ma być pozytywna. Dowiedziałam się, że rośnie zapotrzebowanie na nowy typ doradcy ezoterycznego – egzorcystę, ponieważ egzorcyści kościelni są trudno dostępni.
Usłyszałam od kilku osób, doskonale znających środowisko wróżbitów i oczyszczaczy aury, co o tym wszystkim sądzą. A zdanie mają skrajnie złe. Zrozumiałam, że dobrze dla astrologii, iż trzyma się nieco z boku, choć na nią głównie spada odium zła. Ale o całej tej sferze napiszę w innym odcinku.
Dowiedziałam się też, że słuszne jest powiedzenie : dobrymi chęciami piekło wybrukowane.
◀ Wymuszanie moralności czyli fotel kocic ◀ ► Filantropi, uzurpatorzy i oszuści ►
Komentarze
To co łatwo jest dostępne nie jest docenione :)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.