04 maja 2014
Katarzyna Urbanowicz
Serial: Prababcia ezoteryczna
Wymuszanie moralności czyli fotel kocic
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Straszliwy BUT ◀ ► Dobrymi chęciami piekło wybrukowane ►

z podpisem:
Separatyści z Doniecka pozują jak modele z lifestyle'owych magazynów. Wszyscy w tym samym fotelu.
Jeszcze dojdę do niego, a na razie przedstawiam swój tok myślenia, pozornie odbiegając od tematu:
Bardzo nie lubię dydaktyki jako takiej. A szczególnie już nie lubię wymuszania moralnych zachowań poprzez żołądek. Do moralności widzianej poprzez pryzmat zachowań seksualnych już się przyzwyczailiśmy, ale zawłaszczanie przez moralistów kolejnej z niewielu dziedzin ludzkich przyjemności budzi mój opór. Niezależnie od tego, że sugerowane zachowanie jest idiotyczne i nieskuteczne (nie prowadzi do osiągnięcia założonego celu i nawet teoretycznie nigdy do niego nie doprowadzi), to jest także szkodliwe przez to, iż ktoś uzurpuje sobie omnipotencję w odróżnianiu zachowań moralnych od niemoralnych.
Czytam apel o unikanie spożywania tłuszczu palmowego, bo wycinka palm pozbawia małpy ich mieszkań – nawet te myślące i władające językiem migowym oraz znające obsługę laptopa. Tu wzruszający filmik: https://www.facebook.com/photo.php?v=817051131657923
Głupota tego apelu polega na tym, iż rzecz dzieje się daleko poza obszarem Polski. W skali świata nie mamy żadnego wpływu na ilość zużytego oleju palmowego, który otrzymujemy szczątkowo w jakichś przetworzonych głęboko produktach. Wiem, znam ten argument, że „gdyby wszyscy ludzie świata sprzymierzyli się” itp., itd. ... Lubiła go niewymownie komunistyczna propaganda. Ale nie sprzymierzą się. Gdyby nawet mieli w tym względzie najszczersze chęci - zasięg działania takich apeli jest wąski i ograniczony do sympatyków pewnych zachowań. Reszta ma to w nosie. Podobnie jak wybory do Unii Europejskiej, gdzie naprawdę można coś zdziałać, chociażby pisząc nudny regulamin zasad reklamacji towarów zakupionych poza siedzibą oferenta. I konsumentów.
Jednak apele takie, jak ów o nie używanie oleju palmowego, oprócz nieskuteczności mają swoje inne negatywne działanie. We wrażliwszych osobach, głodnych większej liczby przykazań, niż podstawowych 10, mogą wywołać sporą dozę wyrzutów sumienia, że nic nie robią w tak szczytnym celu. Ktoś mógłby też pragnąc sprostać owemu wzorcowi moralnych zachowań i śledzić skład produktów (zapisany najczęściej drobnym druczkiem), w skład których wchodzi olej palmowy. Okazałoby się, że musiałby przestać używać lekarstw (albo ich używać, cierpiąc wyrzuty sumienia), kosmetyków, słodyczy, margaryn itp., bo komuś niefrasobliwie zachciało się wpływać na moralność innych. Przy czym wcale nie powiedziane jest, że zaprzestano by wyrębu lasów takich czy innych z rozmaitych powodów. Nie wyrąbywano by palmowych, inwestorzy przenieśliby się na inne lasy, chcąc pozyskać grunt pod kolejną dochodową działalność. Jedyną drogą jest tu działanie polityczne państw, a nie szlachetne apele amatorów.
Gdyby bliżej się przyjrzeć, to każda działalność człowieka jest raczej szkodliwa dla natury: tzw. ekologiczne źródła energii, jak wiatraki, płoszą ptaki, ekologiczne napoje jak, np. sok z brzozy - niszczy nasze, swojskie drzewa, a nawozy sztuczne zabijają pszczoły. Każdy może przytoczyć tysiące przykładów.
Czytam: http://www.weganizm.info/temat/cytaty/:
„Nigdy wcześniej ludzie nie mieli możliwości wybrania diety w sposób, który najlepiej oddaje szacunek dla naszych ciał, planety i niezliczonej ilości gatunków, z którymi ją dzielimy”
Głupie argumenty z sufitu wzięte. Szacunek dla naszych ciał i życia na planecie poprzez sposób odżywiania? Szacunek powinien wyrażać się w inny sposób, nie poprzez czynności biologicznie konieczne. Tak, jakbyśmy żądali wypróżniania się wyłącznie przed wschodem słońca, żeby nie okazać braku szacunku dla naszego dawcy życia i światła – Słońca. Paranoja!
W dzikim poszukiwaniu autorytetów moralnych zatracamy rozsądek. Wierzymy niejakiemu Oscho, który sugeruje nam: "Jeśli naprawdę chcesz zobaczyć kim jestem, musisz stać się tak samo absolutnie pusty, jak ja. Wtedy dwa lustra staną na przeciw siebie i tylko pustka będzie się odbijać. Tylko refleksy nieskończonej pustki: dwa lustra stojące naprzeciw siebie. Jeśli jednak tkwi w tobie jakaś idea, własną ideę zobaczysz we mnie." A było takie przysłowie: „Z pustego i Salomon nie naleje”. Na fotce (https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-frc3/t1.0-9/10308254_10201770974304744_474539647322825637_n.jpg) lustro odbija pusty dzban. Ale jeśli przeczytać tekst ze zrozumieniem, to powinno się otrząsnąć jak pies po zimnej kąpieli. Znaczy on ni mniej, ni więcej: bądź pusty i głupi, a wtedy uwierzysz we mnie i zobaczysz wszystko, co bym chciał, żebyś zobaczył. Wszyscy wielcy i mali dyktatorzy o tym marzyli: Stalin, Hitler i Kadafi.
Pewien indiański wódz powiedział kiedyś coś, co było może słuszne w jego czasach, ale obecnie staje się śmieszne. Jakże by bowiem indiański wódz zawsze mógł mówić rzeczy przystające do dzisiejszych problemów? Czasami trafi mu się interesująca diagnoza jak ślepej kurze ziarno, ale nie jest to regułą. Oto przykład (za FB): „Jung opowiadał o swoim spotkaniu z wodzem Indian Taos - Ochwie Biano (Górskie Jezioro) i o jego słowach : Spójrz , jak strasznie wyglądają biali. Mają wąskie wargi, spiczaste nosy, twarze poorane zmarszczkami i szpetne ; oczy ich wpijają się , bo nieustannie szukają . Czego szukają ? Biali czegoś ciągle chcą, są stale niespokojni, nie znają wytchnienia. Nie wiemy czego chcą. Nie rozumiemy ich. Uważamy , że są szaleni ... Bo oni mówią, że myślą głową , a my myślimy sercem .”
Łatwo znaleźć kontrprzykłady: ktoś sugeruje: „Można użyć innego porównania: "Spójrz, jak strasznie wyglądają osy - agresywne oczy, ostre ubarwienie. Osy czegoś ciągle chcą, są stale niespokojne, nie znają wytchnienia w zabijaniu.Mówią, że myślą głową, a my myślimy sercem." - mówi pszczoła.”
Natychmiast ktoś inny znajduje tekst z punktu widzenia odmiennej rasy: „Spójrz, jak strasznie wyglądają osy - agresywne oczy, ostre ubarwienie. Osy czegoś ciągle chcą, są stale niespokojne , nie znają wytchnienia w zabijaniu. Mówią, że myślą głową, a my myślimy sercem." - mówi pszczoła”
Dyskusja powyższa postała na marginesie serii obrazków przedstawionych na wstępie: młodzi wojownicy (zapewne adepci horoskopów z gwiazdą Altair zwaną Orłem (za M. Krogulską) na silnej pozycji, w mundurach, kominiarkach i z bronią; na filmie w TVN towarzyszyła im długowłosa, zgrabna blondynka w dżinsach z nogami po szyję, wymachująca pałką na schodkach w Słowiańsku. Jak każda stara kobieta bardziej patrzyłam na fotel niż na mężczyzn, którzy nie są już w tym wieku dla babć specjalną tajemnicą, w przeciwieństwie do foteli, których żywot i historię starsza kobieta zidentyfikuje po śladach stanowiących wyzwanie dla Sherlocka Holmesa, ale nie dla przeciętnej Polki z peerelowskim rodowodem. To mebel stanowiący wyposażenie niegdyś biurowe, a potem (przynajmniej w Polsce) dogorywające na działkach, przy kominkach. Mebel zużyty, ale wygodny, któremu nie czynią szkody iskry pryskające z kominka (gdy nie ma się polan brzozowych do palenia w nim, tylko sosnowe, albo inne badziewie). Wypalają dziury jak w każdym innym, ale dziury te są tylko wytopione (materiał ze sztucznego tworzywa) nie grożąc pożarem drewnianej daczy. Kiedy fotel taki dożył już swoich dni i nie nadawał się do siedzenia, bo zbutwiały gąbki stanowiące wypełnienie, zostaje na zimę wyrzucone na przykład na taras. Ja miałam takie dwa fotele. Na wiosnę miały zostać porąbane i spalone, ale z powodu licznej populacji bezdomnych kotów, gnieżdżących się w rozmaitych miejscach mojej działki, postanowiłam zrobić z nich schronienie na zimę dla zwierząt, które latem dokarmiałam. Postawiłam jeden fotel na drugi i narzuciłam na nie stary koc. Skoro nie mogę dokarmiać zwierząt i będą musiały wędrować do pobliskich gospodarstw po strawę (u sołtysa bywało ich w porywach nawet trzydzieści), to chociaż zapewnię im ciepłe schronienie przed śnieżycą i zawieją.
Nie przyszło mi do głowy, że w takim fotelu pewna bezdomna kocica urodzi gromadkę kociąt. Tego samego dnia na werandzie sąsiadki (osłoniętej przed wiatrem plastikową folią, gdzie pod stołem miał miejsce pewien bezdomny pies, druga kocica, prawdopodobnie córka tamtej, urodziła także kilka kociąt. Było to akurat tuż koło świąt i sąsiedzi nocowali na działce. Słyszeli jak całą noc pies wył i kwilił, ale bali się wyjrzeć. Kiedy wyszli na dwór rano okazało się, że pies powynosił w zębach kocięta w inne miejsce, na moją działkę do budki z narzędziami, której wypaczone drzwi utworzyły szeroką szparę z nawianą stertą trocin.
Kocica długo chorowała, pielęgnowana przez psa i wydawało się, że zapomniała o porodzie. Ale kiedy wydobrzała, okazało się, że nie ma już dzieci, które przywłaszczyła sobie jej matka. Nigdy ich nie oddała, nawet mimo interwencji zaprzyjaźnionego z córką psa. Psa ktoś schwytał i wywiózł pociągiem (widziano go na smyczy na stacji, możliwe, że odnalazł go właściciel i zabrał, ale też możliwe, że komuś się przydał), a kocica-matka powędrowała gdzieś ze swoim i nieswoim przychówkiem.
Przypomniałam sobie tę historię, oglądając bardzo podobny fotel, tyle że beżowy a nie żółty. Widać ten model fotela ma to do siebie, że prowokuje do porywania zakładników.
◀ Straszliwy BUT ◀ ► Dobrymi chęciami piekło wybrukowane ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Tym razem niestety się nie przyłączę do zachwytów nad tym, co napisała Kasia. I twierdzę, że przynajmniej do niektórych zagadnień podeszła albo powierzchownie, albo z małym zrozumieniem. Głównym przykładem jest to, co pisze o pustce Osho. Trochę na ten temat czytałem i potwierdzam, że to, co pisał, ma sens. A sens jest mniej więcej taki, że nasza wiedza jest jak szklanka, wypełniona wodą mętną. Żeby ją napełnić wodą czystą, trzeba najpierw tą mętną wylać i o to właśnie chodzi w tej pustce. Osho nigdy nie namawiał do tego, żeby mu wierzyć bezkrytycznie, odwrotnie, przestrzegał przed tym i zachęcał do własnego odkrywania prawdy, która dla każdego będzie inna. A gdyby mu zarzucić, że to, co proponuje, prowadzi do głupoty, pewnie by odpowiedział, że właśnie o taką głupotę chodzi i ona jest warunkiem osiągnięcia mądrości.
Tym razem, Kasiu, się nie popisałaś. I poprzedni komentatorzy również.
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Trochę czytałem Osho i nie przypominam sobie, żeby gdziekolwiek sugerował, żebyśmy "napełnili się wodą pochodzącą z jego filtrów". Przypominam sobie natomiast jego cytat, w którym mówił wprost, że jego jedynym zadaniem jest zabrać nam wszystkie nasze przekonania, wszystko, co zasczepili w nas nauczyciele, nie dając w zamian nic. I wszędzie mówił, żebyśmy prawdy szukali w sobie, nigdzie indziej. W nim też nie. I nie dlatego nie popisałaś się, że nie znasz nauk Osho, tyko dlatego, że przeczytałaś w nich coś, czego nie powiedział, a co chyba sama sobie dopowiedziałaś, i na tej podstawie dokonujesz analizy.
"Szacunek dla naszych ciał i życia na planecie poprzez sposób odżywiania? " Jak najbardziej. Jeśli będziemy w siebie pakować żywność śmieciową, to jest to między innymi brak szacunku do własnego ciała. Jeśli spożywamy róg nosorożca na potencję wiedząc, że dla tak egoistycznego celu potrzebne jest każdorazowe zabicie zwierzęcia, któremu grozi wyginięcie, jest to olewanie wszystkiego poza swoim ego.
Mam drążyć dalej?
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Osho wcale nie tępi wszystkich nauczycieli z wyjątkiem siebie. W jego naukach jest wiele odniesień do innych nauczycieli, tyle że ich krąg jest niewielki. I nadal nie wiem, czemu tak uparcie trzymasz się twierdzenia, że mamy się napełnić jego wodą, to znaczy jego mądrością. Mamy się napełnić własną, a jego mądrość ma służyć tylko uwolnieniu się od tego, co nam wtłoczyli do głów. Nadal twierdzę, że mało wniknęłaś w jego nauki, na tyle mało, że nawet tego nie widzisz, a wypowiadasz się tak, jakbyś wiedziała z nich wszystko. Niestety.
Co do znaczenia szacunku, to: Po pierwsze, jeśli uważasz, że nie powinienem używać tego słowa w takim znaczeniu, w jakim to zrobiłem, to podpowiedz mi, jakiego słowa mam użyć. Będę Ci za to naprawdę wdzięczny, bo mnie żadne nie przychodzi na myśl. Po drugie, skoro to tylko kwestia znaczenia słów, to nie rozumiem, skąd ta krytyka tego, co mówią o szacunku do naszych ciał i życia na planecie.
Po trzecie, nie widzę związku między początkiem tego wywodu a jego końcem o kocicach. Ale to już sobie darujmy.
A co do tego opisu białych ludzi przez indiańskiego wodza, to wybacz, ale mówisz jak ktoś, kto widzi pokazującego Księżyc i opisuje jego brzydki palec.
Różnimy się na tyle bardzo, że chyba rozsądnie będzie w tym momencie poprzestać na stwierdzeniu rozbieżności. Dodam tylko na koniec, że zazwyczaj lubię Twoje teksty. Wyjątkowo ten mi się nie podoba.
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.