10 maja 2020
Mirosław Piróg
Serial: Inne Myśli
Dostojewski o zarazie z Azji
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ O wypadnięciu z kolein ◀ ► O naturalnym egoizmie ►
Ten wpis jest tylko jednym długim cytatem. Nawet nie będę go szerzej komentował, przypomnę tylko, że tekst powstał ponad 150 lat temu. Pod koniec Zbrodni i kary czytamy o śnie Raskolnikowa, przebywającego wówczas na katordze. Oto ten sen:
„Już będąc rekonwalescentem, przypomniał sobie swoje sny, gdy jeszcze leżał w gorączce i w malignie. Roiło mu się w chorobie, jakoby cały świat skazany został na pastwę jakiejś strasznej i niesłychanej morowej zarazy, idącej z głębi Azji na Europę. Wszyscy musieli zginąć oprócz niektórych, bardzo niewielu wybranych. Zjawiły się jakieś nowe bakterie, żyjątka były duchami, obdarzonymi rozumem i wolą. Ludzie, których się uczepiły dostawali zaraz obłąkania. Lecz nigdy, nigdy ludzie nie mieli się za tak rozumnych i stanowczych, jak ci właśnie zarażeni. Nigdy nie uważali za bardziej kategoryczne i słuszne swoich wyroków, swoich wywodów naukowych, swoich moralnych przekonań i poglądów. Całe osady, całe miasta i narody zarażały się i wariowały. Wszyscy byli niespokojni i nie rozumieli jeden drugiego, każdy myślał że w nim jednym zawarta jest prawda, i męczył się, patrząc na innych, bił się w piersi, płakał i załamywał ręce. Nie wiedzieli kogo i jak sądzić, nie mogli się zgodzić co uważać za złe, a co za dobre. Nie wiedzieli kogo oskarżać, a kogo usprawiedliwiać. Ludzie zabijali jeden drugiego w jakiejś bezmyślnej złości. Zbierali się jeden przeciwko drugiemu całymi armiami, lecz armie już w marszu, zaczynały nagle same siebie gnębić, szeregi pierzchały, rycerze rzucili się jeden na drugiego, kłuli się i zarzynali, gryźli i pożerali jeden drugiego. W miastach przez cały dzień uderzano na trwogę: wzywano wszystkich, lecz kto i po co wzywał, nikt tego nie wiedział, a wszyscy byli w trwodze. Opuszczano najpospolitsze rzemiosła, każdy bowiem ofiarowywał swoje myśli, swoje poprawki i zgodzić się nie mogli; rolnictwo stanęło. Gdzieniegdzie ludzie zbiegali się w kupki, umawiali się o coś, przysięgali, że się nie rozstaną, ale zaraz zaczynali coś zupełnie innego, aniżeli zamierzali przed chwilą, zaczynali oskarżać siebie nawzajem, bili się i zarzynali. Zaczęły się pożary, zaczął się głód. Wszyscy i wszystko ginęło. Zaraza wzrastała i rozszerzała się coraz dalej i dalej. Uratować się w całym świecie mogło bardzo niewielu, a tymi byli czyści i wybrani, posłannicy nowego rodzaju ludzi i nowego życia, lecz nikt nie słyszał ich ani głosu.”
◀ O wypadnięciu z kolein ◀ ► O naturalnym egoizmie ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Bez związku z "katem", który wg Borysia od zaginionego czasownika "katati" (obracać); wg Bańkowskiego niejasny; wg. Wikipedii za Vasmerem i Sławskim: ze średnio-wysoko-niem.
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Oczywiście, są takie drobnoustroje chorobotwórcze, które mogą wpływać na zachowanie człowieka i zwierząt. Wirus wścieklizny jest najbardziej oczywistym przykładem - choć są też inne, bardziej subtelne w działaniu (a zatem, trudniejsze do zdiagnozowania). Jak np. pierwotniak Toxoplasma gondii - rozmnażający się w przewodzie pokarmowym kotów domowych i innych kotowatych. Zainfekowane nim gryzonie przestają bać się kota, toteż częściej giną. Natomiast zainfekowani ludzie... cóż, wykazują większą skłonność do działań impulsywnych, ryzykownych (znajdowano go stosunkowo częściej w ciałach martwych piratów drogowych) a nawet wprost autodestruktywnych (uzależnienie od narkotyków/alkoholu).
Tak że pozdrawiam miłośników kotów ;)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.