19 lutego 2015
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Duchy ziem Rosji (2)
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Duchy krain Rosji (1) ◀ ► Duchy ziem Rosji (3) ►
Rosja w poczwórnym składzie: Białomorze, Nowogród, czyli część Nadbałtycka, Zalesie Moskiewskie i Siewierszczyzna, była(by) ogromna terytorialnie, ale jeszcze jakoś znośna, „ludzka”. Był to raczej materiał na dwa państwa-narody i faktycznie przez jakieś trzysta lat istniały tu dwa centra: Nowogród na zachodzie i Moskwa na wschodzie. Dopiero okupując kolejny region, Rosja skutecznie przekroczyła swoją miarę.
Powołże:
zdobyte jednym rzutem na taśmę: Kazań (państwo-chanat, miasto i
twierdza) zdobyty i inkorporowany w 1552 roku, za mającego wtedy
ledwie 22 lata cara Iwana IV Groźnego; wkrótce druga tatarska
stolica, Astrachań u ujścia Wołgi, zdobyty 1554. Ten blitzkrieg
kończył 330 lat zmagań rusko-mongolskich i rusko-tatarskich; lane
armaty wygrały z rewersyjnym łukiem stepowców. (Niespełna 30 lat
później Rosjanie zniszczą ostatnie państwo Tatarów, Chanat Syberyjski, i niepowstrzymywani dalej przez nikogo ruszą nad Pacyfik i ku
Alasce.) Zdobycie Kazania i Astrachania łudząco przypomina
wcześniejsze o pokolenie wyczyny Hernána Cortésa nad Meksykanami (1529) i Francisca Pizarro nad Inkami (1533) – czyżby we wszystkich ujawniła
się piorunująca energia
Renesansu?
Powołże zdobyte tak gwałtownym gwałtem pozostaje wciąż
niezaleczoną raną na energetycznym i duchowym ciele Rosji i okolic. O
ile w starej Rosji, że tak nazwę wyliczone wcześniej cztery jej
krainy, istniała patrymonialna więź między panem a jego
chłopem, arystokrata poczuwał się do wspólni
ze swoimi rodowymi włościami, a rolnik czuł nad sobą opiekę swojego
pana, czy tym bardziej klasztoru, i możliwi byli wrażliwi
feudałowie,
jak hrabia Tołstoj
– to na Powołżu wszelkie takie więzi zostały rozerwane lub nie
miały szans zaistnieć od nowa. Tubylcy byli obcy językiem, religią
(Tatarzy muzułmanie, Maryjczycy rodzimowiercy) i obyczajem, ruscy
przybysze byli elementem wędrownym, tymczasowym i aspołecznym; wobec
pierwszych i drugich namiestnicy wybierali najprostszy środek
organizujący: przemoc. Człowiek ludu był tu wygnańcem lub
przygnańcem[1],
człowiek władzy nasłańcem. Społecznych warstw nie łączyło nic prócz
wzajemnego strachu. Tę krainę objęło powstanie Pugaczowa 1773-75,
największy bunt w Rosji między Dymitriadą a Bolszewikami, i dziwnym
nieprzypadkiem stąd pochodził upiorny filozof-destruktor Uljanow
znany jako „Lenin”. Tu Rosjanie ostatecznie nauczyli się
nie szanować, ba, gardzić ziemią, której był nadmiar[2]
i zniszczone po-erozyjnym suchowiejem
pola można było porzucać i iść dalej na kolejną czekającą
nowiznę-celinę; też tu ostatecznie nauczyli się gardzić ludźmi,
których można było zgnoić dowolnie wielu, a i tak zza horyzontu
przychodzili masą następni. Tutaj Rosjanie-władcy nauczyli się używać
do wojny i stróży proksów[3],
czyli Kozaków, którzy tu, inaczej niż nad Dnieprem, sprzedali wolność
i sumienie za carski żołd i poczucie bycia – jakże względną –
„rasą panów”. Rosyjskie napliewatielstwo
i bardak
w tej krainie mają swój początek, jak i cała wciąż dobrze się mająca
formacja Rosji Kolonialnej.
Powołże
dzieli się na dwie części, różne ludzko i fizycznie: wilgotniejszą
północ w dorzeczu Kamy, Wiatki i Wołgi średniej, wciąż mniej więcej w
połowie zamieszkałą przez tubylców, Finów: Maryjczyków, Mordwinów,
Udmurtów, i Turków: Czuwaszów, Tatarów i Baszkirów – oraz
stepowe południe, zasiedlone przez Rosjan lub zrusyfikowane. Na
południu wyróżnia się podregion Kozaków Dońskich, za carów tzw. Obwód
Wojska Dońskiego, już poza dorzeczem Wołgi. Być może w przyszłej
historii dzieje rdzennej
północy i kolonizowanego południa potoczą się inaczej.
Kaukaz.
Z Rosją rdzenną ma tyle wspólnego, co Australia z Anglią, Peru z
Hiszpanią, Bahia z Portugalią. Inny klimat, gleba, ekosystem, uprawy,
przebieg pór roku, inna geologia i cały „grunt” tej
krainy, inna przeszłość-historia. Równie dobrze
(lub źle) mogliby tu panoszyć się Anglicy lub Chińczycy. Na mapie
jako kłujący w oczy „półwysep”, jakaś samotna noga
wystająca z rosyjskiego ciała. W istocie jest to funkcjonalna wyspa,
mogąca łatwo oderwać się od reszty. Do Rosji inkorporowany razem ze
szczęśliwie odłączonym już od niej Zakaukaziem, gdzie niepodległa
Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, których losy i pomyślność mogą być
różne, ale na pewno Rosja ich już nie zajmie na nowo. Inkorporowany w
dalszym ciągu tego samego procesu, w którym wcześniej zajęto Powołże.
Pierwsze buty w te drzwi do Bliskiego Wschodu wsadził Piotr I,
zajmując wcześniej choć przejściowo wybrzeża kaspijskie (idąc –
przecież nie osobiście, tylko swoimi umyślnymi – od ujścia
Wołgi), niż brzegi czarnomorskie, których skuteczniej broniła Turcja
niż Persja kaspijskich. Podbój Kaukazu szedł długo, bo napotkano opór
dwóch wspomnianych regionalnych potęg: Turcji i Persji, i choć
pozyskano sojusznika w chrześcijańskich Gruzinach (ich zdziwienie,
gdy w końcu Rosja uznała ich za taki sam materiał do wynarodowienia, jak innych...), Ormianach i Osetyńcach, to napotkano na zapamiętały
opór muzułmańskich górali, z Czerkiesami i Czeczenami na czele. Na
Czerkiesach-Adygejach
Rosjanie, jeszcze w XIX wieku, dokonali narodobójstwa:
tych, co fizycznie ocaleli z wojny i pogromów, wygnano do Turcji. Do
dziś na mapach straszy bezludny obszar lasów w zachodnim Kaukazie,
ziemia, która po nich została odłogiem. Osobna jest gehenna
Kaukazyjczyków
po II Wojnie, ukazami Stalina całymi narodami wysiedlanych w głąb
Azji. Świeża, wiek XXI, decymacja Czeczenów przez Putina ma równe
sobie precedensy.
Ta skrwawiona ziemia jawi
się
częścią większej kulturowej prowincji, jaka za późnych Romanowów
zaczęła się formować na czarnomorsko-kaukaskim Południu Imperium. W
istocie była to kolejna kulturowa neo-Europa, z serii tych, o których
pisze autor tego terminu, Jarred Diamond – jak na innych kontynentach USA z Kanadą,
Argentyna z Urugwajem, Australia, Nowa Zelandia i Kapland.
Podobnie jak tamte zasiedlana przez przybyszów zewsząd, nie tylko
Rosjan, Rusinów i tubylców, ale też ściąganych spod Turcji Greków i
Bułgarów, Polaków (wśród nich moich prywatnych, W.J., przodków) czy
takich imigrantów, jak John Hughes („Juz”), Walijczyk, który zbudował hutę nad
rzeką Kalmius, dając od swojego nazwiska początek Juzowce, dziś
Donieckowi. Silne tu były społeczności żydowskie, których mieszkańcy,
jak we wszystkich koloniach, czuli się „tutejsi” i
zakorzenieni nie gorzej od innych napływowców; nie przypadkiem
„Skrzypek na dachu” tutaj się toczy. Odessę, stolicę tego
kraju, portowe miasto-kosmopolitę można strukturalnie zestawić w
szereg z Chicago lub Buenos Aires, nawet mafiozi byli podobni i
jazzujące przyśpiewki. Pontyjsko-kaukaskie Południe mówiło po
rosyjsku, ale ducha było całkiem innego niż sieriozna-namaszczona
Moskwa, przebieraniec Petersburg lub otchłań
Uralu i Sybiru. Ta rosyjskojęzyczna pstra neo-Europa okazała się
płodna kulturowo – szczegóły zostawię lepszym znawcom tematu;
dla ezoteryków najciekawsze, że stąd wyruszyli niosąc światu swoje
dobre nowiny najpierw guru
Bławatska,
po niej guru
Gurdżijew.
Dwa mordercze najazdy w XX wieku, najpierw socjalistów-maksymalistów
(bolszewików), po nich socjalistów narodowych (hitlerowców),
przerwały (ściśle osadzony w kapitalizmie) rozwój tej
krainy-formacji, której niepisane już wskrzeszenie.
C.d.n.
[1] - Lub bieżeńcem – ros. chłopem zbiegłym z pańszczyzny.
[2] - Innym przykładem zalane tysiące km kwadratowych pod zbiornikami na Wołdze, Kamie i Donie, beztroskie zrzucanie ścieków, wylewanie do rzek zbywającej ropy z odwiertów, radioaktywne jeziora przy reaktorach, hałdy toksyn z fabryk broni, zniszczenie ekosystemów Wołgi i Morza Kaspijskiego. Poza Rosją: obrócenie w pustynię Jeziora Aralskiego.
[3] - Nowy termin, od ang. proxy wars, wojny prowadzone przez zastępców, będących „łańcuchowymi psami” danego imperium. Kozacy, niby-wolny i niby-osobny naród, dobrze do tej definicji pasują.
◀ Duchy krain Rosji (1) ◀ ► Duchy ziem Rosji (3) ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.