02 czerwca 2019
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Dukaja „Po piśmie”. Witaj, epoko bezpośrednich transferów przeżyć!
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Pawła Droździaka. Polityka jako pedagogia ◀ ► Dukaja i Lorenca. Na czwartej fazie koło zamyka się ►
Od reszty zwierząt odróżnił – i oddzielił – nas język. Tak zaczęła się pierwsza faza w trajektorii człowieka, faza oralna. Zaczęliśmy mówić, czyli grać na znakach (termin Autora), czyli używać symboli. Napędzał nas instynkt wyzewnętrzniania przeżyć (też termin Autora), zaczątkowo już obecny u zwierząt, tych właściwych, nie-ludzkich. O instynkcie tym Jacek Dukaj pisze, że potrafi być silniejszy od seksu i od samozachowania.
Druga faza zaczęła się wraz z wynalazkiem pisma. Trzeba było na to czekać długo, bo przez ponad 95% swojego trwania gatunek człowiek obywał się bez pisma. Pismo jest technologią i powstało jako technologia, inaczej niż język właściwy czyli mówiony, który jako możliwość mamy w genach. Człowiek jest naturalnie mowny: dziecko w okresie między półtora a czterema latami naucza się języka mówionego samo, przez bycie razem ze starszymi mówiącymi. Nauka pisma przeciwnie nie jest naturalna, pismo musi być „jednostkowo wtrenowane w każdego człowieka przemocą”, jak Autor podkreśla w wideo-wywiadzie na Vod/Onet. Wraz z pismem mnóstwo się zmieniło: powstały państwa, miasta, imperia, urzędowe rejestry i urzędnicze hierarchie, pobór podatków, armie i podboje, handel i dyplomacja, pieniądz, klasy próżniacze, szkoły, religie ksiąg czyli kanonów. Spisane dzieła literackie były drobną częścią tej masy, która powstała dzięki pismu i bez niego by nie istniała – czyli cywilizacji. Autor podkreśla, że bez pisma nie powstałyby – pismo jest konieczne dla ich istnienia – matematyka, prawo, filozofia, nauki ścisłe.
Jacek Dukaj
Kadr z: Vot/Onet. Rozmowy o przyszłości: Jacek Dukaj (19.01.2019). Skrót na Fb/Onet.
Pisanie ręczne, kreślenie znaków na jakimś materiale, jeszcze nosi ślady oralności: bo jest podobnie jak mowa kapryśne, chwilowe, podmiotowe i niepowtarzalne. Pismo ostatecznie twardnieje, następuje „reifikacja słowa”, wraz z wynalezieniem druku. Wraz z drukiem w historii zaczyna się wielka standaryzacja i przejście od „analogu” do „cyfry”. Dalszy ciąg tego procesu dzieje się już z udziałem komputerów.
Co będzie po piśmie? – Bo książka Dukaja należy do futurologii, futurologii kultury. Jest próbą pre-poznania następnej fazy, fazy postpiśmiennej, która – taka jest główna teza tej książki – już się zaczęła dziać na naszych oczach. Po piśmie będzie bezpośredni transfer przeżyć. Instynkt wyzewnętrzniania przeżyć będzie „pracować” dalej i z jeszcze większą mocą niż dotąd, ale przejdzie na inny kanał lub raczej na wielość kanałów, takich mianowicie, gdzie nie ma już pośrednictwa symboli. Umysł-mózg odbiorcy przekazu nie musi już dekodować znaków. Zmysłowa treść jest przelewana do umysłu bez ciężkiej (trud sprawiającej) pracy przekładania znaków na wyobrażenia i przeżycia. Pierwszą historycznie sztuką, która imała się tego (rewolucyjnie nowatorskiego) sposobu, była fotografia. Wkrótce przyszedł film, radio, TV, nagrania dźwięku, wideo, seriale zamiast pisanych-czytanych powieści, gry stereo, społecznościówki i komunikatory, a w perspektywie AR (augmented reality) i VR (virtual reality). Ważną częścią tej rozwojowej lawiny jest AI (artificial intelligence), która rozpoznaje wzorce w strumieniach informacji w sposób, który powstaje i pozostaje poza wiedzą dostępną ludzkim „nauczycielom” maszyn.
Wracając do pisma. Pismo formatuje – zmienia, przebudowuje – mózg. Jacek Dukaj powołuje się na badania skaningowe mózgu, w których to zauważono. Nauczeni pisać mają nie tylko inne „mentalności”: mają fizycznie inne mózgi z innymi koneksjami niż oraliści. Należy się spodziewać, że podobnie inaczej i w sposób niedocieczony dla nas „pismantów”, będą sformatowane umysły i mózgi post-piśmienników; i w ogóle inne będzie u nich „wszystko”.
Świadomy tego, że mówi-pisze o fundamentalnych sprawach konstrukcji i kondycji człowieka, w których i biologia i technologia mają swój udział, Autor wprowadza bardzo nośne i bardzo silne pojęcie: myślunek. (Jakby „myślowy, mentalny rynsztunek”.) Twierdzi, że z tymi trzema fazami, oralną, piśmienną i post-piśmienną związane są trzy odmienne myślunki. Ich istotę, dla lepszego przedstawienia, porównuje do czasownika, rzeczownika i przymiotnika. Myślunek oralny jest czasownikowy: „Słowo mówione pracuje w czasie. Nie ma go – jest – było, i już znów go nie ma – zgasło, usłyszane, może zapamiętane.” (PP, s. 210.) Słowo mówione wymaga kontaktu, „twarzą w twarz” mówcy i słuchacza, wymaga rozmowy, dialogu. W kosmosie oralnym człowiek stoi w centrum. Słowa-dźwięku nie da się urzeczowić. Myślunek pisma ma istotę rzeczownika. „Słowa zapisane utrwalają się i urzeczowiają. Postępuje ich uprzedmiotowienie.” (Tamże.) „W piśmie istnieje to, co nie może istnieć: na papierze rzeczami stają się abstrakty, kategorie, zbiory, liczby.” (s. 211.) Myślunek postpiśmienny jest przymiotnikowy. „Liczą się jakości przeżyć. Liczy się, jakie jest to, co widzimy, co słyszymy, co odczuwamy. Jest przeżywacz – i to, co przeżywa.” (Tamże.) „Przeżywacz nie musi sobie wyobrażać obrazów, dźwięków, zapachów, dotyków na podstawie opisujących je słów. On te obrazy [itd.] ma dane wprost. A wtedy najważniejsza jest […] ich wartość 'jak'”.
Tak jak faza pisma nie wyparła
(całkiem) oralności, bo przecież rozmawiamy, mówimy i słuchamy jedni
drugich, tak i post-piśmienność bezpośredniego transferu przeżyć nie
wymiecie piśmienności. Dukaj sugeruje na to „model matrioszki”:
{kultura postpiśmienna [kultura pisma (kultura oralna)]} (Pp s.
249.)
Jaka będzie ta zaczynająca się
cywilizacja postpiśmienna, oparta na tym nowym myślunku?
Bywa tak, że autor-futurolog jakoś sympatyzuje z nadciągająca i
rozpoznawaną z daleka przyszłością, widzi w niej nadzieję a nawet
wybawienie. Dukaj dla postpiśmienności, którą śledzi z taką
bystrością i upodobaniem, nie ma uznania, jest dla niej
bezwzględny:
„Człowiek wychowany w piśmie właściwie nie może myśleć o postpiśmienności inaczej jak o nowym barbarzyństwie i upadku
kultury.” (Pp., s. 187.)
To, co wyżej omówiłem, to drobna część książki, a właściwie połowy książki, ponieważ esej pod tytułem „Po piśmie” zapełnia jakieś, na oko, 55% książki pod tym samym tytułem. Tekst jest gęsty od znaczeń, a przy tym dostarcza przyjemności, jaką jest obcowanie z wybitnym umysłem i wybitnym literackim stylistą. Dla jednego i drugiego niektóre fragmenty czytałem dwa lub trzy razy i obiecuję sobie przeczytać całość jeszcze raz od początku do końca. I pewnie niejednokrotnie będę sięgał do tego dzieła na wyrywki. A już myślałem, że nie ma, nie napisano, niczego naprawdę ciekawego i przełomowego po polsku, że nie ma u nas autora, który sprostywałby wyzwaniom zacieśniającego się horyzontu zdarzeń. Tym większa chwała dla Jacka Dukaja. I dowód lub raczej evidence, że pokolenie urodzone w latach 1970-tych osiągnęło autorską myślicielską dojrzałość.
Książka czytana: Jacek Dukaj „Po piśmie”, Wyd. Literackie Kraków 2019. Linki do sklepów»
◀ Pawła Droździaka. Polityka jako pedagogia ◀ ► Dukaja i Lorenca. Na czwartej fazie koło zamyka się ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Drugi: globalne przegrzanie przez gazy cieplarniane (zawiera się w Pierwszym, ale z powodu jego wagi należy wyodrębnić).
Trzeci: eksplozja demograficzna, zwłaszcza w Afryce.
Czwarty: zanik kultury pisma -- postpiśmienność.
O tym czwartym pisze/mówi Dukaj, nie tylko w książce, ale i w tekstach peryferyjnych, np. tu: "Jacek Dukaj: Znam dużo osób postpiśmiennych. Potrafią odczytać etykiety, tytuły, ale nie są w stanie przeczytać książki".
O naporze Afrykańczyków na Europę mówi Lindenberg: "Wzbierająca fala - Afryka, Europa, imigracje Eska Rock 1".
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
--- Przekopiowuję ostatni akapit wywiadu Jacka Dukaja z kultura.dziennik.pl.
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Ale oczywiście, jak ktoś przeczytał Dukaja "Po piśmie", to od lektury tamtej recenzji nie zbiednieje.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.