25 maja 2015
Wojciech Górecki
Dzieci Boga Kugu Jumo
Oryginalnie w: Tygiel Kultury 7-9 (67-69) 2001. W Tarace dzięki uprzejmej zgodzie Autora.
O, siły niebieskie, połączcie się z ziemskim żywiołem dla szczęścia narodu mego! Niech słońce ogrzewa naród mój biały, niech jego bogactwo będzie wielkie jak księżyc w pełni, niech duch Mari pozostanie mocny i niewzruszony!
O, potężny Szoczynawo, chroń naród mój biały przed wrogiem! Spraw, by nie zabrakło mu chleba i mięsa! Daj mu pomyślność i zgodę!
Do ciebie modlimy się, o wielki Kugu Jumo, i prosimy, byś przyjął nasze dary - miód i piwo, chleb i mięso!
Śpiew ubranego w białą szatę kapłana - onajena odbija się echem od niewidocznych zza drzew pagórków na lewym brzegu Nemdy, od świętej góry Czumbłat, która zamyka równinę z drugiej strony. Wraca cichszy i bardziej przejmujący.
Tłum Mari zlał się z tłem: naród żyjący przez wieki i tysiąclecia w lesie potrafi zniknąć wśród krzewów, udawać pnie drzew, nawet kołysać się łagodnie jak zarośla, choć nie za sprawą wiatru, a bogobojnego dreszczu. Pątnicy powtarzają słowa modlitwy, dym z ognisk, na których warzy się rytualna strawa, miesza się z kadzidłem onajena.
Tu, w sercu puszczy, dokąd nie dotrze zgiełk miasta ani głos cerkiewnych dzwonów z monasteru w Jeżowie, zbudowanego przez cara w siedemnastym wieku by szerzył wiarę Chrystusa wśród podbitych sto lat wcześniej, lecz trwających przy pogaństwie Mari, człowiek naprawdę czuje się częścią natury.
MIĘDZY TURKAMI A RUSIĄ
Do świętego gaju trafić niełatwo. Lasami pokryta jest cała niemal maryjska republika, położona w połowie drogi między Moskwą a górami Uralu. Zgadnij człowieku, która kępa drzew poświęcona jest bogom! Najświętsze ze świętych pogańskich miejsc leżą do tego z dala od głównych dróg, często na terenach podmokłych - bez miejscowego przewodnika zabłądzisz, utopisz się w bagnie.
Miałem szczęście poznając Jurija Kalijewa, etnografa z uniwersytetu w Joszkar-Ole, stolicy republiki. Kalijew, mały, żwawy Maryjczyk, nie wyróżnia się z tłumu. Gdy zaszedłem do jego gabinetu, siedział nad starymi mapami. Opowiedział mi o historii narodu, zwyczajach i obrzędach. Po paru godzinach nabrał zaufania: - Wiesz, sam jestem pogańskim duchownym - wyszeptał, oglądając się, czy nikt nie słyszy. Okazało się, że dla garstki wtajemniczonych od lat organizuje prywatne seminaria, na których rozstrząsane są zawiłości maryjskich wierzeń.
Na drugi dzień Kalijew zorganizował auto i pojechaliśmy na świętą górę Czumbłat. W pewnym momencie uczony kazał zatrzymać samochód, wyskoczył i pobiegł za okutaną w czarne poncho babcią, ta jednak uciekła, a na jej twarzy malowało się dzikie przerażenie. Kalijew wrócił mocno zawiedziony: - Myślałem, że tego stroju nie używa się już od dobrych stu lat - opowiadał. - Babcia musi pochodzić z jakiegoś malutkiego chutoru nad Nemdą. Chciałem porozmawiać, widziałeś jak się wystraszyła. Tu ludzie się boją. Nie ma się co dziwić, gnębią nas od wieków - westchnął. Po chwili poprosił: - Nie mów nikomu, że biorę udział w modłach. Mogliby wylać mnie z uczelni...
Mari albo Maryjczycy, znani w starszej literaturze rosyjskiej i polskiej jako Czeremisi (słowo to znajdziemy m.in. w Ogniem i mieczem), wyodrębnili się spośród zamieszkujących międzyrzecze wołżańsko-wiackie plemion ugrofińskich wcześnie, bo między V a X wiekiem., nie zdołali jednak stworzyć państwa. Przeszkodą były silne wpływy ludów tureckich - kolejno Chazarów, Bułgarów Wołżańsko-Kamskich i Tatarów - a od XI wieku także wpływy ruskie. W czasie wyprawy Iwana Groźnego na Kazań, Maryjczycy mieszkający na lewym, niskim brzegu Wołgi, stanęli po stronie Chanatu, natomiast ich rodacy z prawego, podwyższonego brzegu, poparli cara. Pamięć o bratobójczej walce przetrwała do dziś i utrwaliła różnice między Czeremisami lewobrzeżnymi - tzw. "Łąkowymi", a prawobrzeżnymi, czyli "Górskimi".
Po przyłączeniu Powołża do Rosji Maryjczycy, pod wodzą swoich książąt i kapłanów, jeszcze przez kilkadziesiąt lat próbowali stawiać najeźdźcom zbrojny opór. Wzniecane przez nich powstania były krwawo tłumione przez rosyjskie ekspedycje karne. Moskwa rozpoczęła na nowych ziemiach intensywną kolonizację i chrystianizację, osiedlając rosyjskich chłopów i wznosząc monastery. Prawosławie zakorzeniło się jednak na trwałe tylko u Mari Górskich: Mari Łąkowi co prawda także przyjęli chrzest, lecz równocześnie trzymali się starej wiary.
NARÓD DRUGIEJ KATEGORII
Profesor Ksenofont Sanukow, historyk i jeden z liderów maryjskiego ruchu narodowego mówi, że współcześni Czeremisi cierpią w stosunku do Rosjan na "kompleks młodszego brata", czują się ludźmi drugiej kategorii: - Z jednej strony staliśmy się ofiarą ruskiej ekspansji, z drugiej na nasze ziemie następował wojowniczy świat turecki. W drugiej połowie XVI stulecia zostaliśmy podbici przez Moskwę Ruś. Ta epoka odcisnęła ślad w świadomości narodowej, w ustnych przekazach, legendach i podaniach o bohaterach, bijących się za wolność swojego ludu i ziemi ojczystej. Przemoc i gwałty towarzyszące zaprowadzaniu obcych rządów, narzucanie obcej religii, wbiło w zbiorową świadomość narodu maryjskiego poczucie uległości, niewolniczą mentalność, przeświadczenie, że jest się kimś gorszym.
W ramach ZSRR Mari otrzymali najpierw obwód autonomiczny, a następnie, w 1936 r., republikę autonomiczną. W pierwszych latach władzy sowieckiej rozwinęła się maryjska kultura i oświata. W połowie lat trzydziestych większość czeremiskich oświatowców i ludzi kultury rozstrzelano. Najczęściej stawiano im zarzut, że chcieli oderwać republikę od ZSRR i przyłączyć do... Finlandii.
- W rezultacie - ocenia Sanukow - rozwinęło się poczucie narodowego nihilizmu, strachu przez używaniem języka ojczystego, przed kultywowaniem ojczystej tradycji. Jeszcze w latach siedemdziesiątych na ulicach maryjskich miast nie słyszało się języka maryjskiego. Szkoły maryjskie przetrwały wyłącznie na wsiach.
8 lipca 1992 r. w miejsce autonomicznej utworzona została Republika Mari Eł, co oznacza "kraj Maryjczyków".
Dzisiejsi Czeremisi należą do najgorzej wykształconych i najbiedniejszych narodów zamieszkujących Rosję. Nadal bardzo szybko się wynaradawiają, szybko też - jak Indianie w Ameryce Północnej - popadają w alkoholizm i inne nałogi. Na prezydenta republiki, głosami wsi maryjskiej, wybrany został Rosjanin (wyjątek w "etnicznej" republice), jakby nie znalazł się żaden godny tego stanowiska Maryjczyk! Osobistą tragedię przeżywa Ksenofont Sanukow. Po maryjsku nie mówi jego własna córka!
Mari przypominają sobie o swojej własnej tożsamości raz do roku, na jesieni. Jakieś trzy czwarte narodu wyrusza wtedy do lasu, by wziąć udział w modłach.
NIEWIERZĄCY - PRAKTYKUJĄCY
Maryjczycy, jako jedyny naród w Europie, w całości zachowali swe pogańskie wierzenia. Miejscami kultu są kjusoso - święte gaje, których w republice jest 350. Modły, odbywające się nie częściej niż raz do roku (ogólnomaryjskie - raz na pięć lat), prowadzą kapłani - onajeni. Wierni przyprowadzają do lasu zwierzęta na ofiarę oraz przynoszą żywność, którą zjada się na miejscu: ze świętego gaju nie wolno nic wynieść, nawet trawy, którą kosi się przed modłami, nie wolno też przyjść nieumytym. Onajeni przy pomocy uczio, czyli pomocników, zarzynają zwierzęta, rozpalają ognisko i zwracają się do maryjskich bogów z prośbą o pomyślność dla narodu. Modły trwają najczęściej dwa-trzy dni.
Tradycyjna maryjska odzież. Muzeum we wsi Szapta w dzisiejszym Obwodzie Kirowskim
Maryjska wiara, "czimari", mimo, iż otoczona przez dwie wielkie religie: prawosławie reprezentowane przez Rosjan i islam, który wyznają Tatarzy, mało się od stuleci zmieniała. Panem bogów i ludzi jest Kugu Jumo (Wielki Bóg). Ogromną potęgą dysponuje też bóg Szoczynawa Jumo, który daje życie wszystkiemu na ziemi. Losem kobiet i mężczyzn, najważniejszymi czynnościami (wojną, uprawą roli) i zjawiskami atmosferycznymi, opiekują się niższe rangą bóstwa, których jest 77. Bogowie podtrzymują łączność z ziemią przez posłańców - pijambarów. Mari mają własny mit o powstaniu świata i stworzeniu człowieka, co charakteryzuje przecież tylko najbardziej rozwinięte systemy religijne.
- W odniesieniu do pogan "wierzący" to raczej nieodpowiednie słowo - mówi dr Lidia Tojdybekowa, Maryjka pracująca na uniwersytecie Joensuu w Finlandii i badająca obrzędy Czeremisów. - My się nie modlimy na co dzień, tylko od święta, gdy czujemy potrzebę: przyszła jesień, plony zebrane i trzeba powiedzieć przyrodzie "dziękuję". Gdy nie czujemy potrzeby, nie modlimy się. W chrześcijaństwie trzeba się spowiadać, pogaństwo to religia swobodna. Poganie w gruncie rzeczy nie są wierzący - wiedzą, że trzeba zachować obrzędy, szacunek dla przyrody i dla przodków, i to wszystko.
Pogaństwo przetrwało zapewne przede wszystkim dzięki izolacji, w jakiej przez wieki żyli Maryjczycy. Czeremiskie wsie były nieduże, składały się z kilku chałup na leśnej polanie i nie utrzymywały kontaktu ze światem. Niektórzy badacze próbują objaśnić maryjski fenomen konserwatyzmem narodu, inni - faktem łączenia przez dawnych maryjskich książąt (sprzed XVI w.) władzy świeckiej i duchownej (główny książę był zarazem naczelnym kapłanem). Najwybitniejsi książęta uznawani byli po śmierci za równych bogom, a ich groby stawały się celem pielgrzymek, co konsolidowało współwyznawców. Do dziś licznie odwiedzane jest miejsce pochówku księcia Czumbłata, na którym usypano wielki kopiec.
W 1993 r. patriarcha Aleksiej II otworzył Joszkar-Ole biskupstwo. Władyka Ioann nie chce rozmawiać z onajenami, choć styka się z nimi na państwowych uroczystościach. Ostatnio na zaprzysiężeniu prezydenta, na które zaproszono także głównego kapłana pogan. Powołując się na postanowienia Soboru Jerozolimskiego z 48 r. mówi, że pogaństwo to wróg, z którym należy walczyć. Z kolei Ksenofont Sanukow uważa, że sam fakt stworzenia eparchii był aktem politycznym mającym umocnić wpływy rosyjskie i przeszkodzić odrodzeniu narodowemu Mari.
Z WIZYTĄ U PAPIEŻA
Droga do Stiepana Milutina, najważniejszego maryjskiego kapłana, zajmuje pół dnia. Ze stolicy republiki, Joszkar-Oły, jedzie się kilka godzin rozklekotanym autobusem do wsi Sernur, gdzie kończy się asfalt. Potem trzeba przejść dziesięć kilometrów polami, brodząc po łydki w nieprawdopodobnym, nie wysychającym nawet latem, błocie. Posiołek Jangranur to kilkanaście chałupin, chylących się ze starości ku ziemi. W chałupinach - sami emeryci. Każdy, kto mógł, wyjechał do miasta. Teraz, gdy w mieście nie ma roboty albo miesiącami nie płacą pensji, miastowi plują sobie w brodę. Na wsi człowiek choć świniaka uchowa, jajka ma własne, warzywa zasadzi. I jeszcze pomoże krewniakom z miasta. Wychodzi na to, że Jangranur wraz z setkami podobnych, nędznych wiosek, utrzymują industrialną Joszkar-Ołę.
Milutin, maryjski "papież", nie przypomina duchownego. Ubrany w kufajkę i walonki - strój ludowy rosyjskiej wsi - krząta się po obejściu jak zwyczajny rolnik. Dopiero, gdy proszę go, by ubrał się w białe szaty liturgiczne i zapozował do fotografii, przechodzi metamorfozę - jego twarz nabiera uduchowienia i dostojeństwa, ruchy stają się powolne, dystyngowane, język nabiera gładkości. Onajeni różnią się od innych Mari wyłącznie w czasie modłów, na co dzień pracują jak wszyscy. Cieszą się, oczywiście, szacunkiem, ludzie przychodzą do nich po radę.
Stiepan Milutin, "papież" maryjskiej wiary, z dziećmi.
Stiepan Milutin w szatach liturgicznych pozuje do fotografii
z Jackiem Borkowiczem z miesięcznika "Więź".
- W naszej religii wszystko jest wolne, naturalne - mówi Milutin. - Nikt niczego nie kontroluje, nie reglamentuje. Kapłani służą narodowi. Z faktu, że ktoś jest kapłanem, nie płyną dochody ani przywileje.
"Papież" jest z początku nieufny, nie chce mówić. Pamięta czasy stalinowskich represji, gdy komsomolskie brygady wycinały święte gaje, a onajenów wysyłano na Sybir. Ludzie modlili się wtedy po domach albo do świętych drzew. Z tą obecną demokracją też jeszcze nic nie wiadomo. Władyka Ioann powiedział mu kiedyś wprost: "zrobię wszystko, by wytępić pogan".
Milutin został kapłanem w 1953 r., miał wtedy 23 lata. Nikt nie uczył go obrzędów i modlitw, wszystko miał we krwi: ojciec i dziadek też byli duchownymi. Trzy lata temu głosami wszystkich 60 żyjących w Mari-Eł onajenów został wybrany przywódcą "czimari". Pytany, co trzeba zrobić, by zostać onajenem, odpowiada: - Należy być przyzwoitym człowiekiem.
W Milutinowym domu wiszą prawosławne ikonki. - Jedno drugiemu nie przeszkadza - mówi gospodarz. - Bóg jest taki sam u Mari i u Rosjan. Wiary są różne, Bóg jest jeden. Trzeba wierzyć w Boga, wtedy Bóg pomoże ci żyć. Będę kapłanem do końca życia, a potem synowie pewnie. Nie wiem jeszcze, który.
BÓG ZSZEDŁ NA ZIEMIĘ
- O, Wielki Kugu Jumo! Tobie poświęcamy modlitwę. Przyszliśmy do świętego gaju, do tego miejsca błogosławionego, gdzie modlili się nasi przodkowie. Uznaj pragnienie nasze za godne spełnienia. Wysłuchaj modłów naszych, przyjmij z miłością ofiary, jakie Ci przynosimy!
- O Kugu Jumo i wszyscy nasi bogowie! Dla was rozpalamy żywy ogień. Rozpoczynamy nasze modły i na waszą wielką cześć rozpalamy trzy ofiarne ogniska. Matko ognia, piękne jest twoje oblicze, piękne Twoje gibkie ciało, zanieś nasze najskrytsze pragnienia do nieba razem z zapachem ofiarnego jadła!
- O Kugu Jumo wielki i dobry! Nie dla siebie, dla narodu Twego ulubionego, dla białego narodu Mari, który klęczy dziś przed Tobą na kolanach, jak niegdyś klęczeli nasi ojce i dziady, dla niego proszę! Bądź dla nas łaskawy, jak w starodawnych latach.
Głos onajena cichnie, ginie w listowiu, zapada się w leśne poszycie. Jurij Kalijew, uczony zajmujący się maryjskimi wierzeniami na uniwersytecie w Joszkar-Ole, a dziś uczio - pomocnik kapłana, daje znak, że można zacząć ucztę. Wielu Mari, dzieci odwiecznych kniei i potomków Kugu Jumo, dziś po raz pierwszy od roku naje się do syta...
Tekst i zdjęcia Wojciech Górecki
WIĘCEJ O...
Republika Mari Eł wchodzi w skład Federacji Rosyjskiej, leży na Powołżu, zajmuje powierzchnię 23,2 tys. km. kw. Wołga, przecinająca republikę w kierunku równoleżnikowym, dzieli ją na mniejszą część prawobrzeżną i większą lewobrzeżną, które znacznie się od siebie różnią: prawobrzeże jest słabiej zalesione i ma lepsze warunki glebowe. Ludność liczy 766,2 tys., dominują Maryjczycy (43,3%) i Rosjanie (47,5%). Stolica, trzystutysięczna Joszkar-Oła ("czerwone miasto"), leży nad Małą Kokszagą, 862 km. na wschód od Moskwy (kilkanaście godzin pociągiem). Położona z dala od głównych magistrali transportowych, łączących centralne obwody Rosji z Uralem i Syberią i nie mająca ważnych portów na Wołdze, zagubiona w leśnych ostępach, jest Mari Eł klasyczną prowincją. Kryzys gospodarczy, nękający całą Rosję, jest tutaj bardziej widoczny niż gdzie indziej, a poziom życia ludności znacznie niższy od średniego rosyjskiego.
Federację Rosyjską zamieszkuje kilkanaście narodów ugrofińskich. Są one skupione na Powołżu, Uralu, północy europejskiej części Rosji oraz na zachodniej Syberii. Najliczniejsi są Mordwini (Mordwa) - 1072,9 tys., Udmurci - 714,8 tys oraz Maryjczycy (Mari) - 670,8 tys. Te trzy narody, a także Komiacy (336,3 tys.) i Karelowie (125 tys.), mają własne republiki. Komi-Permiacy (147,3 tys.), Chantowie (22,3 tys.) i Mansowie (8,3 tys.) mają z kolei własne okręgi autonomiczne (Okręg Komi-Permiacki leży w obrębie Obwodu Permskiego a Okręg Chanty-Mansyjski w obrębie Obwodu Tiumeńskiego).
Wymienić należy również Wepsów (12,1 tys.), którzy mieszkają głównie w Karelii i narody najmniejsze - Iżorców (449 osób), Liwów (64 osoby), Wodów (mniej niż 100 osób, nie mylić z Wotiakami, jak nazywano niegdyś Udmurtów).
Świadomość narodowa rosyjskich ugrofinów jest z reguły dość niska, o czym świadczy choćby deklarowanie języka rosyjskiego jako ojczystego przez większość Karelów i Mansów, jedną trzecią Mordwinów, Udmurtów, Komiaków, Komi-Permiaków i Chantów oraz prawie jedną piątą Maryjczyków (dla porównania: u większości narodów Kaukazu odsetek uznających rosyjski za język ojczysty nie przekracza pięciu procent:). Niepokoić może także duża liczba małżeństw mieszanych, co grozi narodowi swoistym "rozpuszczeniem się" w otaczającym go żywiole słowiańskim (np. u Komiaków w co drugim związku jedno ze współmałżonków jest przedstawicielem innego narodu, przede wszystkim rosyjskiego, u Mari - w co trzecim).
W.G.
Komentarze
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
http://mari-el.name/
Myślę, że to jest dobre miejsce do nawiązania kontaktów, a znając rosyjską prowincję, to oni pewno będą bardzo kontaktowi.
Ja niestety nie znajduję już czasu na takie poszukiwania --- ale gdyby ktoś z Taraki porozumiał się z kimś stamtąd, to pewnie by coś ciekawego z tego wynikło.
![[foto]](/author_photo/terravis_loki.jpg)
Temat narodu Mari był już w Tarace poruszany. Na początku 2014 r. pojawił się tu artykuł pt. Czeremisi idą magiczny realizm niosą który warto w tym miejscu przypomnieć.
![[foto]](/author_photo/Splendor_Solis.jpg)
Temat narodu Mari był już w Tarace poruszany. Na początku 2014 r. pojawił się tu artykuł pt. Czeremisi idą magiczny realizm niosą który warto w tym miejscu przypomnieć.
![[foto]](/author_photo/terravis_loki.jpg)
Pierwotne wierzenia etniczne odradzają się też u pokrewnego Maryjczykom narodu Mordwinów
Mordvin native religion
Poniżej cytat z tego artykułu:
At the start of the perestroika the Mordvin national intelligentsia waged a vigorous and successful campaign against Russian Orthodoxy, called "the religion of occupation", "the Russifying ideological force". Later the Saransk Ministry of Culture endorsed the revival of Mordvin culture and Paganism, arousing outcry from local Orthodox bishops.[8] This was the circle that produced the first Neopagans, the Mastorava organisation led by the local poetess Raisa Kemaikina, a group within the Saransk intelligentsia whose aim was the complete reconstruction of a Pagan worldview and religious services reworking folkloric, ethnographic and linguistic study.
![[foto]](/author_photo/Splendor_Solis.jpg)
Pierwotne wierzenia etniczne odradzają się też u pokrewnego Maryjczykom narodu Mordwinów
Mordvin native religion
Poniżej cytat z tego artykułu:
At the start of the perestroika the Mordvin national intelligentsia waged a vigorous and successful campaign against Russian Orthodoxy, called "the religion of occupation", "the Russifying ideological force". Later the Saransk Ministry of Culture endorsed the revival of Mordvin culture and Paganism, arousing outcry from local Orthodox bishops.[8] This was the circle that produced the first Neopagans, the Mastorava organisation led by the local poetess Raisa Kemaikina, a group within the Saransk intelligentsia whose aim was the complete reconstruction of a Pagan worldview and religious services reworking folkloric, ethnographic and linguistic study.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.