zdjęcie Autora

05 stycznia 2015

Włodzimierz H. Zylbertal

Serial: Pochwała republiki kupieckiej
Dzieci Fridtjofa Capry

Kategoria: Obserwacje obyczajowe
Tematy/tagi: Capraekologiafizyka a ezoterykaNew Age

◀ Miasto i przeznaczenie ◀ ► O religii, nauce i wzorach na istnienie Boga ►

Jakie więc są te „dzieci Fridtjofa Capry”? Przede wszystkim - co tu dużo ukrywać - rozbrajająco nieraz naiwne. W pracach zaliczeniowych często powtarzały się motyw „brzydkiej ekonomii i ładnej ekologii”. Że jak się zlikwiduje McDon

Wykładając przez kilka lat ekofilozofię we wrocławskim Studium Edukacji Ekologicznej, miałem kapitalną okazję nie tylko doskonalić swą wiedzę w kontakcie z kolejnymi rocznikami studenckimi, ale i obserwować tzw. przemiany pokoleniowe. Moi ówcześni studenci to po części ludzie w średnim wieku, wciąż szukający dla siebie miejsca w życiu, a po części osoby bardzo młode, dopiero doświadczające swojej wrażliwości pokoleniowej. Zadaniem wykładowcy jest ową wrażliwość odczytać i pomóc uświadomić słuchaczom. Dzięki temu osobliwemu, niepowtarzalnemu kontaktowi wykładowca uczy się nowości, a słuchacze nabywają języka dla wyrażania swego wyraźnie przeczuwanego a nieuświadamianego do końca przesłania.

Najmłodsi moi słuchacze to roczniki 1975 - 79. Jest to pokolenie, które dorastało w atmosferze nadziei na lepszy świat. W chwili, gdy budziła się ich wrażliwość, trwała Jesień Ludów w Europie Środkowo-Wschodniej. Niektórzy załapali się na dobrodziejstwa kapitalizmu, a inni... odpadli z "wyścigu szczurów" i zapewne poszukują innych niż bogacenie się form realizacji życiowej. I tacy właśnie młodzi ludzie - którzy z różnych przyczyn nie akceptują w pełni konsumpcyjnego stylu życia, a nie są straceni czy zrezygnowani - stanowili najwdzięczniejszą klientelę Studium. Lekturą kultową dla takich ludzi był (i nadal jest) wydany po polsku w roku 1987 "Punkt zwrotny" Fridtjofa Capry. Okazuje się, że większość młodzieży przychodzącej do Studium tę książkę znała, lub przynajmniej coś o niej słyszała. W rozmowach, jakie prowadziłem z nimi, w pracach zaliczeniowych, jakie pisali, widać wyraźnie, że wpływ idei syntetycznie przez Caprę podanych jest wśród najmłodszej (wówczas) części polskich "alternatywnych" wcale znaczny.

Jakie więc są te „dzieci Fridtjofa Capry”? Przede wszystkim - co tu dużo ukrywać - rozbrajająco nieraz naiwne. W pracach zaliczeniowych często powtarzały się motyw „brzydkiej ekonomii i ładnej ekologii”. Że jak się zlikwiduje McDonaldy, nie się będzie budować autostrad i sadzić lasy to będziemy wszyscy szczęśliwi. Często pojawiały się argumenty żywcem wzięte z Capry: moi studenci obwiniali światopogląd mechanistyczny doby Oświecenia o wszelkie nieszczęścia dzisiejszego świata. Gdy pisali na temat „jak wyobrażasz sobie społeczeństwo ekologiczne?” przeważnie pojawiał się jakiś bliżej niezdefiniowany „powrót do natury” z jednoczesnym odwrotem od cywilizacji technologicznej. Tylko nieliczni zdali sobie sprawę, że dawno już nie żyjemy w środowisku naturalnym, lecz w technosferze. Jeszcze mniej liczni (nie więcej niż kilka osób z każdego rocznika) miało świadomość, że tylko technologie i to te najdroższe, najbardziej wyrafinowane, spełniają obecnie rolę proekologiczną.

Dużym „papierkiem lakmusowym” świadomości ekologicznej najmłodszego pokolenia stał się temat „Czy nadchodzi wiek kobiet?”. Zadając go, oczekiwałem wiedzy o ekofeminizmie, o duchowości żeńskiej, o etyce opiekuńczości, o symbolice „męskich” kultur koczowniczych i „żeńskich” agrarnych. Nic z tego, znacznie częściej otrzymywałem manifesty feminizmu wojującego sprzed lat niemal stu... Dopiero gdy ja – mężczyzna! – wyjaśniałem pobieżnie specyfikę odrębności płci, proponując lekturę choćby sławnej „Płci mózgu”, sprawa się nieco przejaśniała.

Najczęściej poruszanym tematem jest pytanie „jaka może być medycyna jutra?” (W Studium uczono m. in. elementów medycyny naturalnej). Tu już fantazja pełna: powszechne wyrzekania na medycynę „stechnicyzowaną” (dziwne to, bo w Polsce placówek medycznych nasyconych najnowszą technologią jest niewiele), wiara w nieograniczone możliwości ziół, bioenergoterapii, reiki i innych modnych metod leczenia niekonwencjonalnego. Niewielu tylko studentów uważało, że przyszłość to łączenie dobrze zbadanych metod medycyny niekonwencjonalnej z subtelnymi technikami proponowanymi przez medycynę akademicką.

Tu wpływ Capry jest ewidentny: pół „Punktu Zwrotnego” to przecież potężny pamflet na model biomedyczny. A moi studenci często powoływali się na tę książkę.

Jeszcze więcej niejasności było przy temacie „jak mogłaby wyglądać szkoła Nowej Ery?”. Tu najczęściej przewijała się litania powszechnie znanych dolegliwości polskiej szkoły: zatrata kontaktu ucznia i nauczyciela, anachroniczne programy, szaleństwo testów. A co proponuje się w zamian? - Najczęściej szkoły bez ocen, z partnerskimi lub wręcz „luzackimi” układami uczeń – nauczyciel, z tzw. bezstresowym wychowaniem. Gdy pojawiała się taka praca, nie wytrzymywałem i opowiadam o swojej przygodzie sprzed lat z wrocławską ASSĄ (Autorską Szkołą Samorozwoju), gdzie większość elementów postulowanych przez moich studentów była realizowana. Niestety, wyniki dydaktyczne ASSY są mierne, głównie dlatego, że nie ma tam systemu selekcyjnego i nie ma obowiązku chodzenia na zajęcia. Uczniów o odpowiedniej samodyscyplinie, by z tego skorzystać jest mało, większość po prostu się degeneruje. A sygnał, że młodzi ludzie boją się stawianych im wymagań, jest mocno niepokojący. Dobrze (zbyt dobrze!) pasuje do problemów psychicznych, jakie mają kandydaci na narkomanów... I równie dobrze pasuje do klienteli sekt. Dzieci Fridtjofa Capry często chciałyby jakiegoś dobra powszechnego, ale wysiłku, jaki trzeba w budowę tego dobra włożyć, rozumieć wyraźnie nie chcą. To oczywiście punkt wspólny New Age z rozpasanym konsumpcjonizmem, z bałamuntną „filozofią sukcesu” i innym pułapkami zastawianymi przez cwaniaków dla naiwnych. I, co tu dużo ukrywać, wielka słabość edukacji ekologicznej, która nie obiecuje szybkich rajów, bo obiecać ich nie może – a konkurencja, czyli cywilizacja konsumpcyjna, na opisanej chęci szybkiego raju bezlitośnie zbija kapitał.

Sporo było wśród moich studentów osób na etapie naturalnego w ich wieku buntu przeciw światu zastanemu. Tacy patrzyli krytycznie i na proponowany światopogląd ekologiczny. Od nich właśnie pochodzą kto wie, czy nie najcelniejsze uwagi dotyczące funkcjonowania wchodzącego w życie i poszukującego swej tożsamości pokolenia. Ja w każdym razie sporo po lekturze takich prac musiałem sobie przemyśleć!

Najciekawszą grupę stanowiły jednak osoby, które miały już za sobą jakieś osobiste doświadczenia duchowe (jedni próbowali praktyki medytacyjnej, inni interesują się „naukami tajemnymi”, trafiały się też osoby, które uczestniczyły w zajęciach Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot). Tacy dobrze rozumieją sens duchowego w swej istocie światopoglądu ekofilozoficznego, choć nierzadko „odlatują” w rejony nader mętnej mistyki.

I na koniec zupełna osobliwość: otóż na światopogląd ekologiczny zerkają od czasu do czasu – zagubieni polscy skinheadzi! Oczywiście nie ma tu mowy o żadnym poważniejszym zainteresowaniu, bo walcząca ideologia skinheadów jest od ekologiczności jak najdalsza, ale wyraźnie fascynowała moich faszyzujących słuchaczy idea związku człowieka z Ziemią jako podłoże nowej religijności. Nieliczni co wrażliwsi i inteligentniejsi przedstawiciele tego środowiska (przynajmniej ci, których poznałem na swoich wykładach) przyznają się jawnie do neopogaństwa a w światopoglądzie ekologicznym szukają dla tegoż neopogaństwa teoretycznych uzasadnień. Robią tak nieliczne jednostki, ale wśród moich studentów kilka wcale zdolnych i rozumnych osób wywodziło się z tego kręgu...


Dzieci Fridtjofa Capry nie bardzo mają sprecyzowane poglądy na swoją odrębność pokoleniową. Wiedzą już, że ich konflikt ze światem zastanym wymaga znaczących przewartościowań, ale woli ich dokonania i wyegzekwowania mają już mniej. Częściej niestety dochodzi tu do głosu „widzenie świata na miękko”, czyli skutki omamienia młodego i mało selektywnego umysłu mętnawym wydaniem mistyki chrześcijańskiej i wschodniej z proponowaną tam ucieczką od trudu stwarzania w jakiś bliżej nieokreślony świat powszechnej miłości. Silny natomiast i wyraźny jest krytycyzm wobec postaw konsumpcyjnych i tzw. bycia cool. Aż niepokojąco silnie moi studenci próbują swoją proekologiczną postawą wyrazić odrębność od reszty pokolenia – wygląda więc, że ekologiczność to kolejna kontrkultura! Najważniejszym rekwizytem tej kontrkultury jest ideologiczny, a nierzadko wojujący wegetarianizm. Na drugim miejscu niewzruszona wiara w przejęte ze Wschodu rytuały oczyszczające, takie jak choćby palenie Agnihotry.

Kto więc mógłby wyrosnąć z tych pierwszych obywateli ekoświata? Nieporadnych jeszcze, niemających oparcia w żadnej poważniejszej tradycji? - Dziś nie wiadomo. Wiadomo natomiast bez żadnych wątpliwości, że tę rodzącą się dopiero, wątłą wrażliwość trzeba jakoś zagospodarować, jakoś pomóc tym poszukiwaczom znaleźć własny, stabilny i pewny system wartości. Inaczej szybko padnie ona ofiarą sprytnych producentów klejących nalepki „eko” na wszystkim, na czym taka nalepka się trzyma – a wszystko w zbożnym celu zarobienia paru dolarów na nowym, dziewiczym jeszcze rynku wrażliwości i potrzeb...

◀ Miasto i przeznaczenie ◀ ► O religii, nauce i wzorach na istnienie Boga ►


Komentarze

[foto]
1. Rocznik 1975-79?Wojciech Jóźwiak • 2015-01-05

Włodzimierzu! Twoi studenci, rocznik 1975-79, mają jak łatwo policzyć od 36 do 40 lat! To nie jest przecież pokolenie nieśmiało wchodzące w życie, tylko jego rdzeń, centrum. Są w latach, w których na uczelni zostaje się profesorem pleno titulo, a w biznesie obraca się prawdziwymi pieniędzmi -- takimi od 10 mln euro w górę. W literaturze pisze swoje szczytowe powieści. Ja mam inny stosunek do ludzi z tego pokolenia: ja się od nich uczę! Również od młodszych; autorzy, którzy mnie niedawno inspirowali, bywają z roczników 1982, 84. W Tarace też piszą.
Co do Capry, to "Punkt zwrotny" czytałem w 1987 r., i chyba wtedy był wydany po polsku. Oryginał The Turning Point... jest z r. 1982, więc zawiera idee, które były w ruchu w Ameryce raczej w latach 1970-tych. I szybko się zestarzała, choćby pod wpływem revolutionibus, jakie zaszły kilka, kilkanaście lat później. Ameryka i świat poszły w innym kierunku niż fantazjował Capra, tak samo, jak fizyka poszła w innym niż fantazjował w "Tao fizyki".
Tytuł nawiązuje do 24 heksagramu Księgi Przemian. O którym Pink Floyd w 1967 śpiewali śliczną piosenkę Chapter 24 - polecam!
[foto]
2. Ustalenie rocznikaWłodzimierz H. Zylbertal • 2015-01-05

No, tak zapomniałem w tekście dodać chronologię: wykładałem w latach 1995 - 2001, kiedy owi ludzie naprawdę byli młodzi i zagubieni. Z niektórymi z nich do dziś mam kontakt. Ci, którzy nie stracili zdolności do zadziwienia światem, dalej są zagubieni. Dla reszty opowieść o ekofilozoficznej nadziei okazała się jedną więcej przygodą młodości. 
[foto]
3. 1995 - 2001Wojciech Jóźwiak • 2015-01-05

Piękne lata! Jeździłem na warsztaty z Davidem Thomsonem. Wkrótce prowadziłem własne. Uruchomiłem Tarakę. Poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi, którzy wspaniale rozwinęli się od tamtego czasu.
4. ekologiczny skinheadNN#2562 • 2015-01-05

Bardzo ciekawy tekst. Szczególnie wartościowy krytyczny ton autora poparty własnym doświadczeniem. "Punkt zwrotny" Capry wciąż czeka na mojej półce "do przeczytania". Zakupiłem go kilka lat temu, kiedy zorientowałem się, że wielu inspirujących mnie autorów mało gdzieś w swoim życiu kontakt z tą książką. Komentowany artykuł raczej nie zachęcił mnie do przyśpieszenia lektury książki Capry (ale zapewne nie taki był jego cel). 
Tyle dygresji, chciałem natomiast odnieść się do zaskakującej autora, postaci skinheadów. Obstawiam, że byli to przedstawiciele środowiska rodzimowierczego, na co z resztą autor również wskazuje. Okazuje się, że bardzo duży procent rodzimowierców ma poglądy mocno prawicowe. Więcej na ten temat w opublikowanym w Internecie tekście Mariusza Filipa:javascript:nicTemp();
Być może, to wyjaśnia ich zainteresowanie przyrodą i sentymentalny do niej stosunek.
[foto]
5. O pokoleniach polecam mój tekst: Tajemnica łysowłosychWojciech Jóźwiak • 2015-01-06

Witam. O kolejnych pokoleniach polecam mój tekst Tajemnica łysowłosych.
Były pokolenia Długowłosych i Szorstkowłosych, a teraz i od dawna jest pokolenie Łysowłosych. I jeszcze przed Długowłosymi (czyli moim pokoleniem) byli Zaczesano-do-góry-włosi z II wojny i zaraz po. Ostatnim takim był w Ameryce James Dean, u nas jego klon Marek Hłasko.
[foto]
6. Punkt zwrotny i BiedronkaPrzemysław Kapałka • 2015-01-06

Punkt zwrotny czytałem, ale dawno, nie potrafiłbym się dzisiaj wypowiedzieć. Jedno, co powiem na pewno, to że dużo daje do myślenia. 

Gdybym z moim wykształceniem miał skończyć w Biedrone, to i tak bym powiedział, że było warto.

7. Obywatel ekoswiataKrzysztof Zwolan • 2015-01-15

Pytasz Wlodku ´kto mógłby wyrosnąć z tych pierwszych obywateli ekoświata´? Sprobuje odpowiedziec, jako ze jestem jednym z Twoich studentow w SEE, tych z naj-pierwszego rocznika, ktorzy zaczynali gdy studium bylo jeszcze na ul. Lokietka. Piszesz trafnie, ze dzieci Capry nie maja sprecyzowanych pogladow na odrebnosc pokoleniowa, chociaz nie bardzo rozumiem czy chodzi Ci o przeszlosc, czas gdy byli Twoimi studentami, czy terazniejszosc. W pierwszym przypadku, istotnie, wiekszosc z nas opuszczala szkole z uczuciem zawodu. No bo jak to, swiat dookola ne docenia wartosci ktore wynieslismy ze szkoly? Nie chcial doceniac. Oprocz sprzedawcy ezoterycznych ksiazek i kadzidelek, nie bylo miejsca dla nas. Swiat byl skoncentrowany na ekonomii, przemianach, kapitalizmie i prywatyzacji, ktora nas kompletnie ominela. Biznes? Z, jak sie trafnie wyraziles, ´widzeniem swiata na miekko´ byl niemozliwy. Medycyna? Zbyt biomechaniczne, fe. To moze psychologia? Hmmm. Niektorzy moi wspol-studenci istotnie poszli w tym kierunku, ja takze  pewnym momencie chcialem. Odrzucono mnie z powodu zbyt kontrowersyjnych pogladow na istote czlowieczenstwa i intencje do pomocy blizniemu. W sumie slusznie, nie pasowalem do tamtego modelu. Zaczalem poszukiwania, komputery i Internet, podroze, slizganie sie na pograniczu, bylem nawet ogrodnikiem, choc bardzo ktrotko. Potem biznes, firma, pracownicy, zusy i vaty. To czego szukalem, wydawalo sie gdzies tam istniec, wystarczylo przeciez tylko ´przeafirmowac´ problem. Nie byl to jednak biznes. Mialem 33 lata gdy stwierdzilem, ze dosc. Trzeba zakasac rekawy do ´trudu stwarzania´. Wrocilem do psychologii, wyjechalem do UK, skonczylem studia, jedne, drugie, obralem droge, bardzo precyzyjnie, z poczuciem, ze nie mam czasu tak naprawde. I wiesz co mi pomoglo? To ze na egzaminie wstepnym do studium oblales mnie, twierdzac ze brak mi systematycznosci potrzebnej do pracy nad soba. Oraz to, ze jest dziedzina w psychologii ktora powaznie traktuje i bada to, o czym mowilo sie w studium. Jestem czlonkiem w sekcjach transpersonalnej oraz badania swiadomosci, ktore istnieja w Brytyjskim Towarzystwie Psychologicznym. Jestem swiadkiem zmiany paradygmatu w podejsciu do psychoterapii, a nawet poprzez moja prace naukowa przyczyniam sie do tego. Jako doktorant zajmuje sie badaniem swiadomosci, w szczegolnosci jej ralacja do ciala, mozgu, swiata materialnego. I wiesz co? Znajduje zrozumienie, poparcie i akceptacje czesci swiata naukowego. Nowy (relatywnie) nurt w psychologii i psychoterapii zaczyna rozumiec koniecznosc zmiany swiatopogladu, na bardziej holistyczny, pro-eko, bys powiedzial. Tylko nie taki, ktory sprzedaje kadzidelka i afirmacje, ale taki ktory ma solidne podstawy ontologiczne. Taki, ktory odpowiada na cuda mechaniki kwantowej, na przyklad. Albo taki, ktory realnie redukuje cierpienie psychiczne i zagubienie egzystencjalne. Nowy nurt zaczyna rozumiec, ze to kontakt jednego czlowieka z drugim na poziomie ´relational depth´ jest tym co uzdrawia, nie zas ´wlasciwy poglad´ czy odpowiednia technika ze znaczkiem TradeMark. Cos, co jest miedzy jedna osobowoscia a druga, cos ´pomiedzy´, sfera swiadomosci obejmujaca wszystkie swoje aspekty, powszechnie nazywane cialo-umysl-duch.Kim wiec jest ten,  kto wyrosl z tych pierwszych obywateli ekoświata? Ktos, kto dostrzega szanse na przemiane i pracuje nad tym. Ktos, kto buduje system wartosci, ktory postulujesz, i legitymizuje go przy pomocy metody naukowej, jednoczesnie zmieniajac, rozpychajac i rozciagajac naukowy paradygmat do momentu ´punktu zwrotnego´. A przynajmniej taka ma nadzieje.
[foto]
8. Tutaj też nie próżnujęWłodzimierz H. Zylbertal • 2015-01-15

Gratulacje! Reszta jak tytule komentarza, np. https://independent.academia.edu/VladymirZylbertal :-)Polska oficjalna, mainstreamowa, jest nieznośnie parafialna, zapyziała i niewydolna już nie tylko ideowo, ale często wręcz intelektualnie. Ale i u nas jest nurt podskórny, alternatywny, czy jako go tam nazwiemy. To i moje badania (opisane na  http://www.labes.edu.pl ), i incjatywy w rodzaju Niezależnej Telewizji Janusza Zagórskiego ( http://www.niezaleznatelewizja.pl ) i formująca się na Politechnice Warszawskiej grupa badawcza zajmująca się szeroko pojętą informacją (coraz wyraźniej widać, że jeśli nie wszystkie, to przynajmniej lwią część zjawisk "psi" dzieje się na pograniczu energii i informacji), czy choćby rozkwit psychologii zorientowanej na proces. Dzieje się, choć wolno, a mnie lat nie ubywa. Cieszy mnie Twój post - mawia się, że dumą nauczyciela są jego uczniowie. Pozdrawiam SerdecznieWZ

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)