20 stycznia 2016
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Futurologiczne fantazje polityczne i inne, 2016
◀ O godności, imigrantach i wymyśleniu Polski na nowo ◀ ► Futury następne ►
Ostatnio zainteresowałem się bardziej astrologią polityczną. Zauważyłem przy tym na sobie, że gdy astrolog próbuje zinterpretować przyszłe układy planet (np. koniunkcję Saturna i Plutona w Koziorożcu, która będzie w latach 2019-20), czyli próbuje związać z nimi jakieś propozycje możliwych wydarzeń, to od razu natrafia na istniejący już materiał, z którego chce lub nie chce, musi wybierać. Tym materiałem są istniejące („chodzące”) fantazje na temat przyszłości, czyli właśnie te tytułowe futurologiczne fantazje polityczne. Żeby mieć w nich rozeznanie, postanowiłem je spisać.
1. Rozpad Unii Europejskiej. Jest faktem, że Unia przestała się rozszerzać, a Chorwacja, przyjęta trzy lata temu, była ostatnim takim szczęśliwcem (lub nieszczęśliwcem). Pozostałe państwa lub państewka post-jugosłowiańskie raczej już nie mają szans. Turcja po długim czekaniu zaczyna być coraz bardziej samodzielna i sama od Unii się odwraca. Wobec konfliktu z islamem nie mają szans na dołączenie kraje północno-afrykańskie, chociaż Maroko aplikowało do Unii już w latach 1980-tych. Co do Gruzji i Ukrainy, to ich marzenia skutecznie wybiła im z głów Rosja pod Putinem, najeżdżając kolejno obie. Prawdopodobnie Unia osiągnęła swój największy zasięg. Czy wzorem ruchu wahadła zacznie się rozpadać? Poważny taki zamiar istnieje w Wielkiej Brytanii, jako tzw. brexit. W przypadku Grecji odpowiedni grexit rozumie się jako nie wyjście z Unii, tylko z waluty euro. Kraje wschodniej części Unii raczej nie chcą jej opuszczać, ale coraz silniej optują nie za modelem postępującej federalizacji, czyli Unii jako faktycznego jednego państwa, tylko za Europą Ojczyzn z zachowaniem i ewentualnym wzrostem znaczenia składowych państw narodowych – tak czynią Węgry, Czechy i od niedawna za premier Szydło, Polska. Niedawno pojawił się pomysł zwany „Małe Schengen”: miałoby to być połączenie w federację, czyli w jedno państwo, chociaż związkowe, karolińskiego jądra Europy, czyli Niemiec, Francji, Holandii, Belgii, Luksemburga i Austrii.
2. Międzymorze. Fantazja ta ma wielu fanów w Polsce, jak w innych krajach, nie wiem. Polega na połączeniu w polityczny blok lub nawet w wersji radykalniejszej w federację, państw wschodniej części Unii Europejskiej z ewentualnym (i pewnie późniejszym) przyłączeniem Ukrainy i Białorusi, zapewne też Mołdawii, chociaż o niej piszący o tym często zapominają. Międzymorze ma wiele wariantów, kto do niego wejdzie. Na pewno Polska – o tym nikt z autorów nie wątpi. Inne kraje się zmieniają od wariantu do wariantu. Możliwe zestawy, to: (a) Wyszehrad, czyli Polska, Czechy, Słowacja, Węgry. (b) Wyszehrad plus Rumunia – dopiero ten zestaw staje się faktycznym między-morzem, bo od Bałtyku sięga do morza Czarnego. (c) Wszystkie kraje Unii na wschód od Austrii i Niemiec, czyli Wyszehrad, Rumunia, Bułgaria, Chorwacja, Słowenia, plus kraje bałtyckie: Estonia, Łotwa i Litwa, razem 11 państw. (d) Sama Polska z Ukrainą, co wystarczy, by sięgać od morza do morza. (e) Kraje post-jagiellońskie: Polska, Litwa, Białoruś, Ukraina. (f) Wersja maksimum czyli wszystkie dotąd wymienione plus Mołdawia. Wersje jeszcze bardziej maksymalne włączają pozostałe 4 lub 5 krajów post-jugosłowiańskich (niekoniecznie Kosowo), także Albanię, Gruzję... ktoś nawet inkorporował Iran, chyba tylko dlatego, że ów sam leży między morzami. Różne Międzymorza zgodnie omijają Rosję (chociaż słowiańska!), Austrię (chociaż ma wielkie tradycje integracji w tym regionie), Niemcy, Skandynawię (chyba nie wierzą, że Skandynawów czymś skuszą), Turcję (z obawy przez muzułmanami?). Międzymorze wydaje się być snem głównie, jeśli nie wyłącznie, polskim. Autorzy afirmujący swój realizm (Gabiś, Napierała) wskazują, że Polska, raz, nie ma atutów, dzięki którym mogłaby pociągnąć ze sobą sąsiadów – jest słaba gospodarczo, wojskowo, dyplomatycznie i pijarowo, dwa, nie jest sexy (atrakcyjna) dla mniemanych sojuszników, trzy, jest faktycznie ściśle związana gospodarczo z zachodem Unii, a właściwie uzależniona od niego, przede wszystkim od Niemiec. Z drugiej strony, Polska jest jedynym krajem w tej części Europy, który ma tradycję pokojowo i dobrowolnie zawartej unii z sąsiadami. Wprawdzie tradycja ta kłóci się z tym, co myślą ci sąsiedzi, którzy – Litwa, Ukraina i Białoruś – istnieją właśnie dzięki rozpadowi związków z Polską, jednak jest ona tym historycznym kapitałem, który może w przyszłości zostać na nowo uruchomiony. Mnie osobiście podoba się stopniowe tworzenie Międzymorza poprzez oddolne powoływanie różnych stowarzyszeń, forów i platform działających na rzecz wzajemnego poznania, współpracy i integracji w różnych dziedzinach ludzi z naszego regionu. I nie należy sądzić, że ta integracja pójdzie szybko, raczej widziałbym tu pracę dla pokolenia lub kilku.
3. Przeciąganie liny między Chinami a USA. Dzieje się to od dawna: Chiny są jedynym państwem, które stawia wyzwanie jednobiegunowej dominacji USA w świecie. Gospodarka Chin podobno zbliża się wielkością do USA, zależnie od przeliczania cen, i prawdopodobnie w najbliższych latach Chiny gospodarczo przegonią USA. (Pewnie jeszcze długo nie przegonią USA i świata angielskojęzycznego w innowacyjności; są opinie, że nie zrobią tego nigdy, podobnie jak nie przegoniła, mimo swoich hałaśliwych zapowiedzi, Japonia.) Niepokój budzi ten moment, kiedy Chiny, osiągnąwszy przewagę gospodarczą, pokuszą się być może o siłowe potwierdzenie swojej dominacji, albo Ameryka tracąc przewagę gospodarczą, zechce osłabić Chiny działaniem wojennym. Wzorem byłyby Niemcy, które ruszyły z wojną na Wielką Brytanię w ramach I wojny światowej. Ale Niemcy zaatakowały wtedy wojennie Wielką Brytanię właśnie dlatego, że nie mogły jej zdominować gospodarczo, podobny zamysł miały Niemcy Hitlera przeciw W. Brytanii na początku II wojny św., tak samo Japonia atakując USA – za każdym razem atak wojenny szedł zamiast rywalizacji gospodarczej; państwo niemające szans na dominację gospodarczą szło na skróty, próbując dominacji wojennej. Dominacja przez podbój lub wygraną wojnę z państwem podobnej siły była w ostatniej historii specjalnością Prus, potem Niemiec; pobiedziły one tak kolejno Austrię (1867), Francję (1871), następnie próbowały ten sposób powtórzyć w wielkiej skali w obu wojnach św.; ich wzorem poszła Japonia od Pearl Harbor. Nie odważyły się pójść tą strategią Rosja ani ZSRR, które decydowały się na wojny, tylko będąc w sojuszu z silniejszymi sojusznikami – z Francją i W Brytanią w I wojnie św., z Niemcami Hitlera na początku II wojny św. i z USA/W. Brytanią w rozkręconej fazie tej wojny. Potem ZSRR nigdy nie poszedł na wojenną całość. Zapewne popamiętali sromotnie przegraną wojnę z Japonią. Za to Rosja chętnie atakowała słabszych i pozornie niegroźnych, świeżo Gruzję i Ukrainę, i zapewne niestety ta strategiczna skłonność im pozostała. Na dwóch słabszych Rosjanie kiedyś się nacięli, dostając bicie od Polski 1920 i od Finlandii 1939/40. Chiny odkąd sięgnąć pamięcią nie prowadziły agresywnych wojen. To, plus niewyobrażalne straty, jakie przyniosłaby im wojna na całość z USA, plus coraz silniejsze gospodarcze sprzężenie z USA i resztą świata, plus obserwowany dotychczas brak siły koalicyjnej Chin (które nie stworzyły własnego bloku i są w stosunkach najeżonych ze wszystkimi ważniejszymi sąsiadami) na rozum wyklucza wojny Chiny-USA.
4. Wojenne majsterkowanie Rosji w Europie. Celem do osiągnięcia przez Rosję byłoby objęcie Europy swoją protekcją, np. w postaci jakiegoś nowego Kongresu Wiedeńskiego, połączone z wyparciem USA z Europy, co musiałoby być inicjatywą samych poszczególnych państw Europy, które w pewnym momencie zaczęłyby wypraszać Amerykanów, zamykać ich bazy wojskowe, występować z NATO itd. Akcja ta jest nie do pomyślenia, jeśli wykonana gołą siłą, raczej Europa musiałby zostać sprzedana Rosji przez USA w zamian za coś, co dla USA miałoby większą wartość. Od razu przychodzi na myśl poparcie przeciw Chinom, tu jednak należy liczyć na polityczny rozum Chińczyków (którym wykazali się wiele razy), który zapewne podpowie im, że lepiej podzielić się wpływami z USA, niż pozwolić Rosji na spuszczenie się z łańcucha. Nie jest jednak wykluczone małe sprzedanie części Europy, gdzie w tym wariancie USA wycofują się z kontynentu, a ich interesy zobowiązuje się reprezentować ktoś z tubylców; najbardziej pasowałyby w tej roli Niemcy, ale ich słabością jest słabość wojskowa i samobójczy masochizm polityczny, więc może do tej roli podkuć się (jak żaba zamiast konia) Rosja, wtedy zostalibyśmy jej sprzedani przez Amerykanów w ramach jakiejś nowej Jałty, a akt ten zostałby wymuszony jakąś prowokacją na Polsce – dotyczy to także Rumunii, a może też Szwecji, odpukać stanowczo! Problemem są tu same USA, które mimo swojej absolutnej potęgi działają jak smok o wielu głowach i dają się prowadzić jak na smyczy mniejszościowym wpływowcom, jak Izrael (chociaż ostatnio jakby z mniejszym sukcesem), a na tylnym siedzeniu mają własnych wariatów z Bible Belt, nie mogących się doczekać końca świata. Więc ich chwiejność, płochość i histeria są tu problemem, także dla Polski. Rosja może prowokować wojennie w Europie, zwłaszcza tej bardziej wschodniej, po to, aby wymusić na reszcie Europy reakcję chronienia się u silniejszego chuligana. Możliwe, że też tej w zachodniej, która będzie zapewne rozchwiewać się w miarę powiększanie się ich muzułmanów. Dla nas ten punkt nr 4 jest skrajnie niebezpieczny, choćby nawet dla świata miał być mało ważnym epizodem.
5. Deklina Rosji. (Od ang. decline – schyłek, upadek.) Wariant nieustannie aktualny, ponieważ Rosja nie ma narodu. Grupa która rządzi liczy zapewne około 100 mężczyzn, a brak obywatelstwa sprawia, że się nie odnawia. Przyczyny, które spowodowały rozpad ZSRR, wciąż działają w Rosji. Zasłabnięcie, brak sukcesów, nieradzenie sobie z problemami przez tę grupę, nie spowoduje, że rządy przejmie opozycja, której nie ma, tylko Rosja, gdy nie będzie trzymana silą, rozpadnie się na lokalne inicjatywy, a taka potencjalność wciąż jest żywa, ponieważ Rosja integruje się na poziomie regionów, a nie całości kraju, który dla mieszkańców jest dość abstrakcyjny. Prócz słabości Rosji musiałby zadziałać czyjś zewnętrzny interes; jedyny jaki wchodzi grę, to chiński i tu należy stawiać na ich zręczność. Rosja oscyluje (jak stan kwantowy) między skrajnościami: albo ruch na Europę, albo zanik.
6. Szlak Jedwabny 2.0. Chiny zbudują wiązkę dróg przez środek Azji, łącząc się komunikacyjnie z Europą, czemu towarzyszy polityczne spojenie krajów Szlaku z Chinami, czyli w końcu budowa Unii Azjatycko-Europejskiej opartej na kontynencie, nie na szlakach morskich, i na wnętrzu lądu Eurazji, a nie jej półwyspach i wyspach. Inaczej: zbudowanie realnego centrum gospodarczego i politycznego na terenie Heartlandu Mackindera. Plan jest najewidentniej zwrócony przeciw Stanom Zjednoczonym, chociaż militarnie nie narusza ich w żadnym punkcie, przez co można spodziewać się amerykańskiego dyskretnego przeciwdziałania; od tego też rośnie waga Rosji, która aż się prosi na głównego przeszkadzacza, choćby dlatego, że najkrótsze i najłatwiejsze, bez gór i bez przepraw morzem, szlaki idą przez jej terytorium. Z drugiej strony, wpływ Chin może ustabilizować bardzo niepewne kraje turańskie; zwłaszcza Kazachstan staje się ważny jako główny korytarz Jedwabnego 2.0. Projekt faktycznie jest cenny dla Polski i reszty Międzymorza, ale bardziej wspiera i większe szanse daje Rosji i Niemcom. Szlak Jedwabny 2.0 w najkrótszym wariancie szedłby z Chin przez Kazachstan, kawałek Rosji koło Wołgogradu, Ukrainę, Polskę i dalej na zachód; konflikt w Donbasie go uniemożliwia; to tylko przykład, jak ta delikatna konstrukcja zależna jest od dobrej lub złej woli Rosji, co może być punktem za upokojowieniem Rosji przez Chiny. Podobnie projekt ten zostałby zepsuty przez wejście na jego teren dżihadystów. Co do technologii, to czy ktoś już Chińczykom podpowiedział, by na Szlaku zbudowali Breitspurbahn?
7. Dżihad, wejście do Europy. Dotychczasowy sposób dżihadystów jest wybitnie prymitywny: strzelanie do tłumu, wysadzanie się, i sprowadza się do zarządzania przy pomocy strachu: muzułmanie skutkiem tego mają budzić lęk, a skutkiem lęku Europejczycy mają im przyznawać przywileje, chronić, nie krytykować (a przeciwnie, sami się oskarżać i poniżać), dawać pieniądze za nic i sprowadzać ich masowo do siebie. Ten sposób, którego istotą jest liczenie na tchórzostwo przeciwnika, jak dotąd jest skuteczny. Inicjatywa należy do dżihadystów, trzeba więc brać pod uwagę moment, kiedy uznają, że ten sposób jednak nie wystarcza dla zbliżenia się do celu, którym jest objęcie Europy islamską władzą opartą na szariacie. Pytanie, jak szybko nauczą się tych skuteczniejszych sposobów? To, że od roku 2001 nikt z nich nie powtórzył akcji podobnej do ataku samolotami na WTC dowodzi, że to nie oni tamtą akcję wykonali. Mogą zastosować zbrojnie poparte wymuszanie niezależności stref szariatu w dzielnicach miast. (I można się spodziewać, że władze państw Europy jakoś na to się zgodzą.) Mogą zastosować terror indywidualny, czyli zabijanie krytyków. Mogliby też przyznawać nagrody dla przyjaciół islamu, jak Stalin wziął na żołd posłusznych literatów u nas, ale na to nie są dość dowcipni. Problemy z dżihadem wydają się długotrwałe, straszyć będą przez następne 100 lat (jak straszyły post-rewolucyjne rozruchy w Paryżu, echa rewolucji 1789) lub 200 lat, jeśli za analogię wziąć ogólnie rewolucje motywowane „walką klas”, bo te i ich skutki straszyły aż do 1989.
8. Upadek Saudów. Wydaje się być coraz bardziej prawdopodobny. Możliwe, że właśnie na nich wyładują się światowe napięcia podczas koniunkcji Saturna z Plutonem 2019-2020.
9. Odnowienie Limes Sorabicus. – Czyli linii granicznej, dzielącej Europę na wschód i zachód wzdłuż mniej więcej zachodniej granicy Niemiec, inaczej linii Triest-Szczecin. Linia ta narysowała się za Karola Wielkiego, który poza swoją granicą (zwaną właśnie LS) pozostawił Słowian; później odnawiała się m.in. jako linia Łaby między kapitalistycznym Zachodem a neofeudalnym Wschodem lub jako Żelazna Kurtyna, do której Rosja Stalina narzuciła swój terror. Tym razem z jednej strony Limesu Serbskiego byłaby Europa kolonizowana, zastraszana i szariatyzowana przez muzułmanów, po drugiej stronie Europa tubylców. Dalej można fantazjować, że do nas (wschodu) przenosiliby się Niemcy, Szwedzi, Francuzi i Anglicy wraz swoimi interesami i kapitałami, wzmacniając nasze Międzymorze.
10. Dewęglowodoryzacja, czyli przejście na inne źródła energii niż ropa i gaz (metan). Najbardziej widowiskowe byłoby odkrycie i zastosowanie jednego alternatywnego i zupełnie odmiennego źródła energii, jakim mogłaby być zimna fuzja, która niestety jakoś nie może się wykluć. Ale małe pomysły na inne źródła jednak robią swoje, być może bardziej psychicznie, przez urabianie nastrojów i woli decydentów od energii niż materialnie, czego skutkiem jest trwający spadek cen ropy. Jest prawdopodobne, że tak już zostanie i węglowodory pozostaną tanie. Co źle wróży Rosji, Arabii, Iranowi, Wenezueli itd.
Więcej później.
◀ O godności, imigrantach i wymyśleniu Polski na nowo ◀ ► Futury następne ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
5. Rosja - czekają ją trudności gospodarcze, o tym mówi wielu ekspertów, także mec. Bartosiak. Być może dlatego nawet taka Syria nie stawia tylko na Rosję - zawierają porozumienia z Indiami, Chinami, Iranem, krajami Ameryki płd.Syria to nie jest wcale złe państwo, im więcej o nich wiemy tym bardziej sobie zdajemy z tego sprawę - choć oczywiście także i u nas działa aktywnie propaganda zachodnia, antysyryjska. Trzeba to wybadać, mógłbym się nawet zgłosić na ochotnika i tam pojechać (to nie Jemen, z angielskim i rosyjskim można sobie poradzić). Nie żartuję. Informacje, które nt. Syrii udało mi się zebrać do tej pory były aż nadto obiecujące... oni radzą sobie nawet pomimo strasznych zniszczeń wojennych, w społeczeństwie jest nadzieja... jest gotowość do obrony, wola walki przeciwko islamistom... a wojna kiedyś się skończy.
6. Szlak jedwabny 2.0 ma mieć także nitkę do Morza Śródziemnego. Dodatkowy plus dla Międzymorza - ale naszego Międzymorza, nie jakiegoś tam przedłużenia interesów USA. Moglibyśmy dzięki temu zwiększyć eksport na cały basen Morza Śródziemnego. BTW będzie przebiegał przez Białoruś, to w zasadzie już pewne. Obczajcie to - około 23:00 nt. Białorusi (link). Prowadzący program Witold Jurasz (opcja proamerykańska - OAS) po prostu wymiękł :) jak gość w studio przytoczył mu konkretne dane nt. gospodarki Białorusi. Chińczycy pewnie już to wiedzą od dawna - a Ukraina nie ma aż tylu atutów, żeby przebić "Baćkę"
10. Iran się obroni, nawet w momencie masowego zastosowania nośników energii innych niż węglowodory- mają zdywersyfikowaną gospodarkę... i bardzo zaradne, gospodarne - wytrzymałe na trudności społeczeństwo - oto są efekty sankcji gospodarczych, jakimi Iran był objęty przez dekady :) Taki chichot losu.
Natomiast inne państwa - niekoniecznie. Te sunnicko-wahabickie monarchie będą miały wielkie kłopoty tak czy owak (także ze względu na znikomą dywersyfikację gospodarek, pomimo całych lat gadania o tym), natomiast Saudowie faktycznie mogą upaść. Tłumaczyłem to różnym ludziom co najmniej od października ub. roku, z początku wielu się z tego śmiało. Teraz już się nie śmieją... słuchają za to uważnie, zadają dodatkowe pytania, ja im czasami podsyłam różne linki do publikacji zawierających konkretne dane. Do tego dochodzą klęski wojsk saudyjskich w Jemenie
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Coś nie widzę tej potężnej gospodarczo Rosji ze snów Putina. Potężnej militarnie? Tez nie do końca... utrzymanie wojska kosztuje sporo, tym bardziej jak się prowadzi działania wojenne.
Być może dlatego Syria oprócz Rosji szuka także i innych sojuszników - ma po swojej stronie Iran (rzecz jasna), obecnie pomagają im na różne sposoby zarówno Chiny jak i Indie. Tego chyba jeszcze nie było - żeby się Chińczycy z Hindusami w czymś zgadzali. Nowe czasy idą - ciekawe czasy...
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Dodałbym do tego powiększające się kłopoty Chin, które ich mocno zastopują. Zanieczyszczenie środowiska, klęski żywiołowe, problemy społeczne, rozchwiana demografia. To będzie coraz bardziej widoczne i nie pozwoli Chinom pójść zbyt daleko.
![[foto]](/author_photo/adrian_leszczynski.jpg)
Mam trzy uwagi. Pierwsza: cały czas intuicja i rozum mówią mi, abyśmy postarali się o lepsze stosunki z Rosją. Uważam, że lawirowanie pomiędzy słabnącą Unią i słabnącą Rosją pozwoliłoby nam zbudować silną pozycję. Nie jest w interesie nikogo, a zwłaszcza Polski, aby w Rosji doszło do jakiejkolwiek destabilizacji. To byłaby katastrofa dla naszej części świata.
Druga uwaga jest taka, że czuję, iż cały ten chaos, jaki mamy obecnie na świecie i w Europie jest dla Polski w dłuższej perspektywie bardzo korzystny. Mamy szansę stać się liderem w tej części Europy i musimy z tej szansy skorzystać. Jestem za Międzymorzem wschodnich państw UE - pkt. 2 c). W późniejszym czasie można by było powiększyć ten obszar. Jeśli Europa Zach. nie przebudzi się ze swojego lewackiego otępienia, to Limes Sorabicus na Odrze jest jak najbardziej realny. A czy przeszło Wam przez myśl, że ten limes mógłby powstać na Łabie, a nie na Odrze? Że dawne DDRy, gdy nie będzie innego wyjścia, odłączą się od reszty Bundeskalifatu? Jeden z amerykańskich think-tanków związany z CIA napisał, że Niemcy będą tracić swą pozycję lokalnego lidera (politycznego jak i gospodarczego) na rzecz... Polski. Osobiście uważam, że jest to jak najbardziej realny scenariusz.
I trzecia sprawa - cytat z punktu 7: "To, że od roku 2001 nikt z nich nie powtórzył akcji podobnej do ataku samolotami na WTC dowodzi, że to nie oni [islamiści] tamtą akcję wykonali". Od wielu lat też mam takie wrażenie... Zresztą jak i duża część Amerykanów...
Mimo chaosu, ataków i gróźb, przyszłość widzę optymistycznie dla Polski...
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Co do tego, żebyśmy postarali się o lepsze stosunki z Rosją: lepsze stosunki tak, podległość nie. Poza tym, ja nie piszę porad dla rządzących (nie jestem tak szalony... jak pisał Gombrowicz) tylko staram się poznać tendencje, które się dzieją.
Czy destabilizacja w Rosji byłaby katastrofą dla świata? Zdaje się że to jest putinowski mit propagandowy. Upadek/rozpad ZSRR też wydawał się grozić katastrofą a okazało się, że wcale tak nie było.
W tym jest jeszcze jeden wątek, o którym nie pisałem: że silna militarnie Rosja prowadząca agresywną i niezależną politykę jest nie do pogodzenia z chińskim projektem Nowego Szlaku Jedwabnego, z czego wynika, że w interesie Chin jest tę Rosję wyciszyć. Jak to zrobią, nie wiem, ani jaki będzie wynik, ale domyślam się, że to będzie ważny czynnik dla Polski i Międzymorza w najbliższych 30 latach.
![[foto]](/author_photo/adrian_leszczynski.jpg)
"Co do tego, żebyśmy postarali się o lepsze stosunki z Rosją: lepsze stosunki tak, podległość nie". Ależ oczywiście, zgadzam się w pełni. W ogóle jestem przeciwko jakiejkolwiek podległości Polski wobec kogokolwiek: zarówno wobec Niemiec, Rosji, UE, NATO czy USA.
"...ja nie piszę porad dla rządzących (...) tylko staram się poznać tendencje, które się dzieją". W związku z tym zapytam: jakie wg Ciebie i wg innych dyskutantów będą tendencje w wewnętrznej polityce w Polce? Czy rząd PiS będzie umacniał swą pozycję w kraju? Czy może uda się opozycji obalić ten rząd? Czy nie ma już odwrotu od zmiany jaka się dokonała w zeszłym roku? Czy będzie powrót do III RP w wersji magdalenkowej? Czy PO upadnie całkowicie czy podniesie się? Czy .nowoczesna będzie liderem opozycji? I czy tym samym jest w stanie zagrozić PiS? Jakie tendencje sympatii będą wśród wyborców?
Co do polityki zewnętrznej, to widzę tendencje wzmacniania Międzymorza w ramach UE (pkt 2c) z artykułu). To mnie cieszy. To konieczność w obecnej sytuacji geopolitycznej: wzmacnianie sojuszu z państwami nam bliskimi historycznie, etnicznie i mentalnie w ramach UE oraz sprzeciwianie się idiotycznej polityce brukselskich biurokratów. Razem nasz wspólny głos będzie słyszalny i silny. Tym bardziej, że biurokraci z zachodniej części UE prowadzą zgubną politykę, której coraz wyraźniej nie akceptują narody zachodnioeuropejskie. To wszystko stwarza niebywałą szansę dla wzmocnienia pozycji Polski. Problem w tym, czy opozycji uda się to wszystko zniszczyć i wepchnąć Polskę znów na drogę proniemieckiego i probrukselskiego bezrefleksyjnego serwilizmu?
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
To łączy się również z tym, co powiedział jeden z tzw. ekspertów partii "Razem" - oczywiście używając do tego ichniej mowy ideologicznej - że po PiS przyjdzie Petru, a po nim pewnie... "faszyści". Tak czy owak, facet wyraźnie czuje dynamikę pewnych procesów społecznych, tylko komunikuje to po swojemu. Ciekawe, co by było gdyby Marszałek nam cudownie zmartwychwstał, ze swoim stylem działania i nieśmiertelnymi tekstami w stylu "Bić k.. i złodziei, mości hrabio!" Domyślam się, że wtedy działacze Razem zakrzyknęliby jednogłośnie "Faszysta! Faszysta!"
Misie tęczowe urocze, tak bardzo ich lubię - bo są tacy... przewidywalni ;)
Jeśli taki podział w PiS nastąpi... cóż, może się zakończyć utratą władzy, lecz w dłuższej perspektywie będzie to korzystne dla szeroko pojętej prawicy w Polsce. Poza tym, nie można wiecznie powstrzymywać rzeczy nieuniknionych.
Też wiem o paru sprawach - np. o tym, iż pewne rzeczy pojmuję tak, jak pojmuje to wielu członków PiS, szczególnie młodych - chciałbym służyć Polsce, ale niekoniecznie chciałbym być w jednym klubie z Żurawskim vel Grajewskim, za plecami którego czai się demoniczny cień Wóycickiego i Reya (ostatnio obserwowałem ich aktywność na FB. Panowie wzajemnie sobie podbijają bębenek, choć Wóycicki popiera KOD, Rey zresztą też). Tu już nawet nie chodzi o Ukrainę, ta trójca robi chyba wszystko, co przeciwne polskiej racji stanu - wykorzystując do tego celu antyrosyjskie zaszłości, przywdziewając maski patriotów, humanistów itd.
![[foto]](/author_photo/adrian_leszczynski.jpg)
Pytania do Wojtka:
1. Jaki program gospodarczy byłby sprawniejszy w odniesieniu do obecnego programu rządu?
2. Co masz na myśli pisząc o "ekonomicznym twardym realizmie"?
3. O jakie historyczne sentymenty Ci chodzi?
Pytanie do Michała:
1. Co ma być przyczyną podziału w PiS? Czy Ty widzisz jakieś możliwe pole do niezgody w PiS?
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
W tym sensie to co robi teraz PiS i jej (rodzaj żeński, "Sprawiedliwość"!) sukces wyborczy w październiku 2015 bardzo dobrze wpisują się w cykl Saturna dla Polski (to było to "pierdyknięcie", które prognozowałem od paru lat) i w cykl "rewolucyjny" wzajemnych ustawień Urana i Plutona (wydarzenia te miały/mają miejsce przy kwadraturze tych planet).
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Kwestie "ideolo", religijne itd. jakoś nie pociągają mnie osobiście.
@ Adrian - wyjaśnię to na priv, jak tylko się wyśpię po nocnej zmianie. Tak chyba będzie najlepiej
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Autor, Adam Gabryelów, w blogu "Trzecie dno" przewiduje:
nadchodzący rok pokaże nam, że zagłada obecnego porządku świata jest nieunikniona, a czarne chmury widoczne na horyzoncie zwiastują prawdziwe geopolityczne tornado na miarę minionych wojen światowych czy narodzin komunizmu.Może nie ten rok, 2016/17, ale bardziej lata 2019-2020. Pisze dalej Gabryelów:
Rozpocznie się era pełzających wojen domowych, w których partyzantki dżihadystyczne zetrą się z partyzantkami nacjonalistycznymi. Całości dopełnią stany wyjątkowo i godziny policyjne. Rządy państw znajdą się między młotem a kowadłem i z czasem zaczną upadać w serii kryzysów politycznych.I tak dalej.
Tekst niedatowany, ze stycznia br. Polecam.
![[foto]](/author_photo/adrian_leszczynski.jpg)
Może chodzić o osłabienie Niemiec, które zaczęły się szarogęsić jakby były co najmniej Wielką Brytanią. Również pognębienie Szwecji za uparcie antyizraelską postawę jej skądinąd ogłupiałego rządu wygląda na przemyślane, choć uboczne działanie.
Polska w tej chwili nie zagraża poważnie niczyim interesom, więc zapewne zostanie oszczędzona. Dotychczasowy model jej eksploatacji finansowej i gospodarczej nie będzie zakłócony najazdem obcych.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.