zdjęcie Autora

07 maja 2013

Katarzyna Urbanowicz

Serial: Babcia ezoteryczna Sezon drugi
Graciarnie Europy (2) wiosenne porządki

Kategoria: Twórczość

◀ Babcinizm ◀ ► Kiedy chce się do człowieka ►

Ten odcinek zaczęłam pisać jeszcze w Holandii. Wiosna w Holandii powinna być wcześniej, niż u nas, ale jej nie było. Przenikliwe zimno, wietrznie i ponuro. Tylko drzewa miały mnóstwo zielonego, aż do samych szczytów, ale to za sprawą oplatającego je bluszczu. No i kwitły kwiaty, te, o których u nas jeszcze nie było ani słychu ani widu. Różowe drzewa owocowe, zielone gąszcze bambusów w ogrodach, wśród nich wszechobecne figurki i ludziki starych i nowych legend. A przynajmniej kopce kamieni na trawnikach. Wszystko wysprzątane, aż lśniące. Przestało mi się podobać.

Więc z zapałem godnym lepszej sprawy fotografowałam rozmaite graciarnie — w Holandii i potem w Polsce. Z zachwytem przyglądałam się fotce otrzymanej od osoby podróżującej po Włoszech. Ach te śmiecie w Neapolu! Mają one w sobie coś pociągającego, nieuładzonego i nieopanowanego. Tętnią życiem (zapewne też robactwem i smrodem), ale na zdjęciach tego nie widać.

Wszystkie graciarnie mówią do nas swoim językiem, jak obrazy załączone przez czytelniczkę do 94 odcinka blogu – prace malarza Jacka Yerki (http://www.yerka.ovh.org/). Na co dzień nie rozumiemy tego języka, zwłaszcza my, kobiety. Nauczono nas robienia porządku wokół siebie – początkowo wśród przedmiotów, potem już w swoim życiu. Mówi się przecież: ona(on) prowadzi życie nieuporządkowane. Powinien zrobić porządek ze swoim życiem. Nawet niektórzy adepci(tki) astrologii tak mówią nie bacząc na fakt, że astrologia może uporządkować nasze mniemania o czymś, a nie samą rzecz jako taką. I nawet tego czynić nie powinna. Dopiero czasem, gdy coś nas wytrąci z kolein, zaczynamy odbierać porządek jako „zepsuty chaos”, żałosny i pozbawiony własnego języka.

Ale wracając do graciarni. Żadna z nich nie jest tak naprawdę graciarnią, rozumianą jako nieuporządkowany zbiór różnych rzeczy. Na ogół rzeczy te reprezentują jedną kategorię i zawsze są w jakiś sposób ułożone, tyle że ich porządek może być dla nas tajemnicą. Jej przeniknięcie może dać satysfakcję i inspirację do poszukiwania innych porządków w innych kategoriach rzeczy.

Wyśmiewano kiedyś porządkowanie książek w bibliotece według wielkości woluminów, choć sens tego porządkowania był inny (co nie znaczy ze gorszy) niż sens układania alfabetycznego wg autorów. W pierwszym przypadku decydowała wysokość półek i racjonalne wykorzystanie posiadanego miejsca, w drugim łatwość znalezienia określonej pozycji. Ale kto mówi, że odkrycia dokonane podczas poszukiwań według spisu autorów są lepsze lub słuszniejsze niż przeszukiwanie półek z woluminami układanymi według wielkości. Wszak na tych ostatnich znajdujemy na przykład książki stosowne do czytania w łóżku przed snem i takie, do których należy zasiąść przy biurku pod dobrą lampą – na przykład albumy, książki o dziełach sztuki.

         Także graciarnie na ogół posługują się tym pierwszym rodzajem porządku, co nie oznacza że ich duch odporny jest na zawirowania osobistej świadomości właściciela graciarni.

         Weźmy składy używanych mebli. Magazyn wielkości kilkudziesięciu metrów kwadratowych da się zamknąć na niewielkiej powierzchni tira, jeśli zastosuje się odpowiedni rodzaj porządku: na dole ciężkie przedmioty, lady, szafy i tym podobne, na górze lżejsze: krzesła, stoliczki, u szczytu zaś rozmaite drobiazgi lekkie i niegroźne, jakieś wikliny, plastiki i inne pierdoły.

         Widać wówczas wyraźnie że każde organizowanie graciarni zabija jej indywidualność i ducha. Biała szmata użyta do ochrony drewnianego blatu przed zarysowaniem, beztrosko przydeptana butem, mogłaby się okazać pięknie haftowaną powłoką i dopiero jej wypranie i wyprasowanie ukazuje piękno angielskiego haftu. Leżąc na półce, nawet niezbyt dokładnie złożona, zawsze kryła w sobie tajemnicę i potencjał, z chwilą jednak przypisania jej funkcji potencjał ten traci.

         W takich składach rzeczy pochodzących od rozmaitych właścicieli widać też indywidualność poprzednich panów tych przedmiotów: ich staranność, wiek, umiejętności i przywiązywanie wagi do drobiazgów. Najwięcej mówią o tym ozdóbki domów i ogrodów, ale o tym napiszę w następnym odcinku. Także używana odzież wyraża prawdę o nich, ale nie ta, sprowadzana workami do Polski, już posegregowana, zdezynfekowana i wisząca na wieszakach, ale ta pochodząca bezpośrednio od ludzi, jeszcze przed przeglądem i selekcją. Można się zadumać nad tą czy inną sztuką, wyobrazić sobie jaki był stosunek do niej, rzadko czy często ją noszono, lubiono ją czy nie. Czasami zdaje się że w powietrzu tworzy się ulotna sylwetka właścicielki, starszej pani, na którą zwiewna sukienka dawno przestała pasować i która musi się teraz z nią rozstać idąc do domu osób takich jak ona, a może zabrać ze sobą tylko niewiele pamiątek. Cień w powietrzu zdaje się mówić do mnie: a może tobie się to jeszcze przyda? Albo: Przyjrzyj się dokładnie, tę plamę zrobił mój mężczyzna przytulając mnie gwałtownie w trudnych dla siebie chwilach. Rozbiłam wtedy filiżankę od kawy, a teraz muszę rozstać się z sukienką i plamą. Mam nadzieję, że wybawisz ją w naszych płynach do prania, lepszych niż wasze, polskie, bardziej wydajnych.

         Cień rozwiewa się, a ja odkładam sukienkę, bo także i na mnie jest za szczupła. Gdzież bym zresztą ją nosiła? I tak wyrzuciłam sterty swoich ślicznych sukienek, które przestały na mnie pasować! Jednak jest tu co oglądać, bo Holenderki z reguły są duże i grube, więc większość rzeczy na mnie mogłaby pasować. W polskich ciucholandach duże rzeczy są natychmiast rozchwytywane, tutaj, u źródła stanowią większość. Jednak w stosunku do naszych, polskich gustów starszych ludzi są zbyt jaskrawe i młodzieżowe. W ubiorach jesteśmy jednak bardziej konserwatywni.

 

◀ Babcinizm ◀ ► Kiedy chce się do człowieka ►

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)