zdjęcie Autora

05 grudnia 2010

Wojciech Jóźwiak

Serial: Auto-promo Taraki
Grof czytany do str. 150
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Nowy szamanizm

◀ Czytając Grofa ◀ ► Kiedy zaczyna się sen? ►

Czytam Stanisława Grofa „Kiedy niemożliwe...”, dojechałem do str. 150. Zaczyna wciągać. Więcej przypadków z jego praktyki, mniej opowieści z kim (z celebrytów kontr-kultury i new-age’u) i gdzie się widział.

Którym typem enneagramu jest Grof? Waham się między Siódemką Epikurejczykiem a Trójką Performerem, ze wskazaniem na Trójkę.

Grof jest ciekawym przypadkiem kształtowanie się poglądów - nie czyichś, konkretnej osoby, tylko poglądów obowiązujących. W tym, co czytałem z tego, co on napisał, brakuje mi logicznego przejścia od obserwacji do podsumowań. Od serii przypadków do schematu, którzy z jego pracy badawczej wyniknął. Grof, jak twierdzi i raczej nie ma powodu, żeby mu nie wierzyć, był świadkiem (lub uczestnikiem) około 5000 wzięć LSD. W swoich książkach wylicza to, co działo się z biorącymi, co oni „widzieli”, a więc przeżycia z własnego rodzenia się lub sceny, które fazom rodzenia się można symbolicznie przyporządkować (tu jest wielka możliwość dowolnych interpretacji, ale trudno). Dalej, wspomnienia płodowe czyli sprzed urodzenia się: słynny przypadek Czecha imieniem Richard, który pod LSD przypomniał sobie muzykę, którą słyszał na dwa dni przed urodzeniem się, kiedy jego matka tuż przed rozwiązaniem wybrała się na jarmark. Następnie pamięć przodków (genetyczną), ale i wspomnienia przodków, które przez substancję dziedziczną przekazane być nie mogły. Oraz wizje „kosmiczne” lub „mityczne”, właściwie nijak z „tym” życiem badanego niepowiązane. Otóż pytanie jest: jak wygląda odwzorowanie między zbiorem obserwacji a zbiorem wyjaśnień? Z jednej strony zaistniał – kiedyś, w latach 50-tych i 60-tych w Pradze – zbiór faktów: pewni ludzie brali LSD, coś przeżywali, ich prowadzący robili z nimi wywiady, coś zapisywali, gromadzono to (lub nie) w jakimś archiwum. Pytanie, czy faktycznie tak było i czy to archiwum się zachowało? Załóżmy, że spisywano według jakiegoś kwestionariusza opowieści tych, którzy brali LSD. Jak ten zbiór przenosi się na objaśnienia Grofa? Np. ile procent biorących doświadczało męk ze swego porodu? Jak się te sceny im jawiły? Po czym je rozpoznawali? Bo przecież nikt świadomie swojego porodu nie pamięta, więc ewentualnych przypomnień z niczym nie porówna? Czy skojarzenia  z porodem nie były zasugerowane? Tu kusi podejrzenie, że zadecydowało samo przekonanie Grofa, że tak właśnie jest, że pod LSD przeżywa się poród, a powodem była jego własna wizja, którą miał jak sam pisze, na początku własnych wzięć. Ale dlaczego Grofowi akurat „przydoświadczyło się” własne rodzenie się? Czy na pewno był to akt spontaniczny i nieobliczalny? Otóż mogę podejrzewać, że nie był. Ponieważ Grof, jak i inni badający LSD, zanim sami wzięli LSD, zapoznali się z istniejącą wtedy literaturą nt. tego drogu, a historia odkrycia LSD zaczyna się od tego, że w laboratorium szwajcarskiej farmaceutycznej firmy Sandoz rozpracowywano alkaloidy zawarte w sporyszu i ich pochodne, ponieważ w tym materiale szukano środka na złagodzenie PORODU. Skojarzenie z porodem „wisiało” nad LSD zanim jeszcze ta substancja została odkryta i odkryte jej super-halucynogenne działanie! Stanisław Grof i jego zwierzchnicy i koledzy o tym wiedzieli, było to częścią ich zawodowego wyposażenia, więc nie dziwi, że halucynogenna siła LSD poszła w ich przypadku właśnie w kierunku PORODU.

Typowym motywem krytyki psychoanalizy była nikłość przesłanek, jakie miał Zygmunt Freud. Materiał doświadczalny, z którego mógł wydedukować swoje tezy o trójpodziale istoty ludzkiej na „ja wyższe”, „ja zwykłe” i „ja niższe”, o potędze popędów Libido, Erosa i Tanatosa, o fazach od oralnej do genitalnej i o kompleksie Edypa, był zaskakująco skąpy. Swoje teoretyczne konstrukcje Freud podpierał ledwo kilkoma przypadkami, anegdotami wręcz. Podobną skąpość doświadczalnej bazy zarzucano Jungowi. W opinii krytyków psychoanaliza byłaby zaledwie fantazją swoich autorów. Grofowi, który sam się zaliczył do psychoanalitycznej tradycji, aż tak małej bazy doświadczalnej zarzucić nie można, za to widać u niego co innego: niejasność lub (jak kto woli) umowność przejścia od faktów do teorii, od doświadczenia do objaśnienia. Wydaje się, że materiał doświadczalny, czyli to, co Grof wyniósł i zapamiętał z eksperymentów z LSD, był dowolnie dobierany i (że tak powiem) gięty pod kątem objaśnień czy wniosków. Nie było prostego przejścia od masy faktów do schematów objaśniających i porządkujących. Co było: Grof  pod wpływem pierwszych swoich i zapewne też cudzych przeżyć podjął pewne domniemania na temat LSD-owych wizji, po czym dla uzasadnienia i rozbudowy tych domniemań swobodnie dobierał i interpretował doświadczalny materiał. Wydarzyło się jeszcze coś: Grof wyemigrował z Czechosłowacji. Wyjeżdżając nie wziął swojego archiwum. Nie znam szczegółów – może są one gdzieś opisane? – ale wydaje się, że wyjechał głownie z tym, co miał w głowie, może z jakąś garścią notatek. A swoje książki zaczął pisać dopiero trzy lata po emigracji i po przerwaniu badań. Sam pisze, że emigracja pociągnęła „wyklęcie” go w kraju, tym bardziej, że wkrótce przez Czechosłowację przeszła burza 1968 roku. Grof stracił kontakt nie tylko z najbliższymi, ale ze swoją macierzystą kliniką, ze swoim warsztatem, z zebranymi materiałami. Czy tak było, mógłby sprawdzić ktoś będący bliżej (niż ja) Czech, ich języka i stosunków, bliżej psychiatrii i bliżej samego Stanisława Grofa.

Stanisław Grof ze swoją wiedzą, doświadczeniem i koncepcją (żeby nie powiedzieć: teorią) pojawił się na anglofońskim Zachodzie w momencie, kiedy tam LSD zostało zdelegalizowane, więcej: zbanowane - obłożone kulturowym tabu. Grof jako jedyny miał antidotum na to tabu: miał wsparcie w postaci swojej przeszłości i dorobku naukowego badacza. Mógł autorytetem nauki osłonić dyskurs mający za przedmiot LSD. Owo jego antidotum nie było jednak dość silne na to, żeby jakieś władze w USA zezwoliły mu na karmienie lizergidem jakiejś grupy ludzi, np. ochotników-subiektów badań. Było dość silne na to, żeby Grof mógł o LSD pisać, wydawać książki, prowadzić wykłady i warsztaty imitujące branie LSD (holotropowe). Miał jeszcze jeden atut: był spoza, zza Żelaznej Kurtyny, i nie był uwikłany w historie, które działy się z LSD w USA. Ciekawe, że przynajmniej w tej książce, którą czytam, nigdzie nie wymienia Timothy Leary’ego. Amerykańscy strażnicy poprawności mogli uznać go za niezagrażającego, ponieważ jego doświadczenia były izolowane od tamtejszej rzeczywistości. Grof był egzotyczny... Jego teoria lizergidowych odlotów też była akceptowalna: „to tylko przebitki-fleszbeki z porodu...” Amerykanie zlękli się kulturowego diabła który wychynął z LSD i zagrażał ich światu. Grof tego demona obłaskawiał, zaganiał go – kysz, kysz – do izby porodowej, do sfery tego, co kobiece, więc choćby i dziwaczne, to przecież światu Poważnych Mężczyzn niegroźne.

Czytając „Kiedy niemożliwe...” dziwię też się, w jak wielkim stopniu Grof – lub grofizm – przechwycił i zmonopolizował dyskurs o LSD. Przyczyna wspomniana wyżej: brak konkurencji. Poważnych badań w anglofońskim Zachodzie nie zdążono przeprowadzić (lub, te wojskowe, utajniono) lub nie doszły one do fazy jasnych wniosków, kiedy strach estebliszmentu wymusił zakaz użycia, handlu, posiadania i badań. W ten głodny i pusty rynek wszedł Grof ze swoim matriarchalnym mitem.

◀ Czytając Grofa ◀ ► Kiedy zaczyna się sen? ►

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)