21 lipca 2019
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Julii Cameron „Nigdy nie jest za późno na nowy początek”
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Dukaja i Lorenca. Na czwartej fazie koło zamyka się ◀ ► Baumana. Neptun i Saturn, rok 1992 ►
Julia Cameron to istny człowiek-orkiestra; jak charakteryzuje ją ang. Wikipedia: „nauczycielka, pisarka, artystka, poetka, dramaturg, powieściopisarka, filmowiec, hodowczyni gołębi, kompozytorka i dziennikarka. Najbardziej znana z książki „The Artist's Way” (1992), jest także autorką wielu innych dzieł, opowiadań i esejów, a także powieści, sztuk teatralnych, musicali i scenariuszy.” (Artist's Way została wydana po polsku jako „Droga artysty. Jak wyzwolić w sobie twórcę”) Nauczycielka (teacher) oczywiście nie w szkole dzieci, tylko nauczająca ludzi, jak żyć i jak się rozwinąć. Gwiazda – ironizując, ale chyba tylko trochę – amerykańskiego i światowego przemysłu rozwoju osobistego.
Co jej daje taki szwung? Godziny urodzenia nie znajdujemy ani w poważnym Astro Data Bank, ani w popowym AstroTheme. (Może jest inny katalog urodzeń dla astrologów, którego nie znam, a w którym Cameron figuruje?) Czwartego marca 1948, kiedy się urodziła, Słońce było blisko 12-go stopnia Ryb, który daje zmysł do wynajdywania własnych zręcznych sposobów na życie, problemy i interesy. Szwungu jednak, czyli energii i ambicji nadaje jej w horoskopie aspekt Słońca do Plutona, wszechstronność pochodzi od koniunkcji Księżyca z Jowiszem, powodzenie i ssanie ku sukcesom od trygonu Wenus-Jowisz, oraz nie do pogardzenia jest ówczesna koniunkcja Pluton-Mars-Saturn w Lwie, czyli „choćbym paść miała, do celu dojdę”, jak u Crowleya Perdurabo, jak u Nietzschego „co mnie nie zabije, to wzmocni”. Ale godziny nie znamy, więc horoskop więcej nas nie nauczy.
W książce „Nigdy nie jest za późno na nowy początek” autorka uczy, jak sobie radzić właśnie z czymś, co może zabić, chociaż umiejętnie rozpracowane, wzmocni. Mało, że wzmocni: nowe życie da, rozpocząć. Tym wyzwaniem jest przejście na emeryturę. I jak ten moment rozwinąć w nowy początek, uczy książka.
Wydaje się jednak, że amerykański emeryt, a przynajmniej adresat książki Cameron, ma (A) w nadmiarze czasu, którego często nie wie, czym zapełnić, (B) dość pieniędzy. Autorka ilustruje książkę masą przykładów ze swoich klientów i często widać, że na biednych nie trafiało. Czy jej metodę da się przenieść na emeryta polskiego, który zwykle nie ma ani (B) pieniędzy, ani (A) czasu, jeden i drugi brak z ogólnie znanych powodów? Niech się wypowiedzą czytelnicy, którzy z jej książką już próbowali ćwiczyć.
Metoda Cameron Nowego Zaczynania jest prosta. Przynajmniej łatwo ją przedstawić. Składa się z zaledwie czterech ćwiczeń, które należy wytrwale kontynuować. Są to: (1) Poranne Strony, (2) Pamiętnik, (3) Randki Artystyczne i (4) Spacery. Autorka zwięźle streściła te „podstawowe narzędzia”, więc zamiast omawiać swoimi słowami, zwyczajnie zacytuję, a właściciele kopyrajtów mi wybaczą:
Poranne Strony: codzienne odręczne zapisywanie trzech stron. Przelewanie na kartkę strumienia świadomości będzie twoją pierwszą czynnością zaraz po przebudzeniu, a zapiski te pozostaną tylko do twojej wiadomości.
Pamiętnik: cotygodniowy, wspierany wskazówkami proces uwalniania wspomnień i powracania do kolejnych etapów życia podzielonych na kilkuletnie okresy.
Randki Artystyczne: organizowane raz w tygodniu wyprawy w pojedynkę, żeby robić coś, co sprawia radość.
Spacery: dwudziestominutowe spacery w pojedynkę, odbywane dwa razy w tygodniu, bez psa, przyjaciela i komórki.
Od razu dodam, że słówko „randka” nie oznacza spotkań we dwoje, chodzi raczej właśnie o wyprawy gdzieś, po coś, co może się spodobać i zaekscytować. Podobnie Spacery, które mają dostarczyć materiału skojarzeniowego, inspiracji, a właściwe przekazów z kanału świata, jakby powiedział Arnold Mindell w jego terminologii. Spacery są czytaniem świata – też tak to można nazwać i czytając w książce o tym czujemy, że gdzieś tu blisko zaczyna się szamanizm. Przy tym autorka wcale nie zaleca jakichś wypraw na Karaiby, do Indii, ani Amazonii, przeciwnie, uczy czytać własne najbliższe otoczenie, nawet, gdyby wydawało się do bólu banalne. W ogóle, oduczenie poczucia, że się miało/ma banalne życie i że jest się istotą przeciętną i bez zmysłu twórczego, jest pierwszym celem, jaki Julia Cameron kładzie swoim czytelni/cz/kom i klient/k/om.
Te cztery Podstawowe Narzędzia mają
więc za zadanie:
• nawiązać kontakt ze swoim nieuwarunkowanym
umysłem, z jego spontaniczną, „dziką” warstwą – to cel
zapisywania Porannych Stron;
• takiż kontakt nawiązać ze swoją
przeszłością, zwłaszcza z zawartymi w niej zaczątkami, czyli
niewykorzystanymi opcjami i wątkami, często z zamierzchłego
dzieciństwa lub młodości – temu służy Pamiętnik;
• odkryć
miejsca, rzeczy, wydarzenia, które sprawiają radość, przyjemność,
satysfakcję, a więc ciągną ciebie w pewnym kierunku, który może
w końcu okazać się twoim nowym życiowym wyborem – to zadanie
Randek Artystycznych;
• odczytać, by je przyjąć i wzmocnić,
odpowiedzi, które przynosi Świat swoim kanałem świata – to
robią Spacery.
(Słowo „randka” mi zgrzyta. Cóż, mam Księżyc w Pannie, innym pewnie nie...)
Kolejne etapy pracy z ta książką
(tydzień przeznaczamy na rozdział) zawierają
zdania do dokończenia. Oto niektóre z nich:
Gdyby nie było za
późno, to bym ...
Gdybym miał więcej czasu, spróbowałbym
…
Poczułbym ulgę, gdybym wygospodarował czas na...
Jeśli
mam być szczery, jestem zły, że...
Ryzyko, które mógłbym
podjąć, to...
Czuję się młodo, kiedy...
Ja na pierwsze z tamtych pytań, natrafiwszy na nie, od razu w duchu sobie odpowiedziałem: „Nauczyłbym się mówić i rozmawiać po niemiecku.” (Ciekawe, że nie ma zdania-próbnika: "Gdybym miał więcej pieniędzy...", po ang. jak wiadomo "If I were a rich man...")
Czy można wykorzystać tę książkę i jej metody w innych zwrotnych momentach życia, nie czekając na emeryturę?
Książkę „Nigdy nie jest za późno na nowy początek” wydało Wydawnictwo Szafa (pozdrowienia, Ewo!), przetłumaczyła Justyna Urbaniak. Warszawa 2019.
◀ Dukaja i Lorenca. Na czwartej fazie koło zamyka się ◀ ► Baumana. Neptun i Saturn, rok 1992 ►
Komentarze
Ja również chciałabym, a raczej powinnam nauczyć się dobrze języka niemieckiego. Przypomniała mi się historia, która miała miejsce ponad 30 lat temu. Będąc młodą dziewczyną szłam chodnikiem, gdy nagle zatrzymało się auto na zagranicznej rejestracji. Mężczyzna coś do mnie mówił, że hello, że dancing, oburzona kategorycznie odmówiłam. Dopiero po długim czasie zreflektowałam się, że chodziło o drogę na Gdańsk.
Pewne jest, że zabraknie pieniędzy na kontynuowanie bardziej kosztownych pasji (palenie tytoniu, podróże,remonty mieszkania, naprawa zębów, majsterkowanie, itd).
W sumie nawet lepiej dla nich jeśli chęć aktywności im spadnie.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.